J. Lee Grady
5 kwietnia 2023
Wielu z nas było zszokowanych w zeszłym tygodniu, kiedy Biały Dom wyznaczył 31 marca jako „Dzień Widoczności Osób Transpłciowych”. Moment ogłoszenia był wyjątkowo nieistotny, ponieważ oświadczenie prezydenta Bidena pojawiło się zaledwie kilka dni po tym, jak sześć osób w chrześcijańskiej szkole w Nashville zostało zabitych przez Audrey Hale, młodą kobietę, która zidentyfikowała się jako transpłciowy mężczyzna.
„Dzisiaj pokazujemy milionom transpłciowych i niebinarnych Amerykanów, że ich widzimy, należą do nas i powinni być traktowani z godnością i szacunkiem” – powiedział Biden. „Ich odwaga dała niezliczonej liczbie innych siłę, ale nikt nie powinien być odważny, aby być sobą”.
Przesłanie Bidena sugerowało, że to Hale była prawdziwą ofiarą. Nieważne, że sześciu niewinnych ludzi, w tym troje dziewięciolatków, nie żyje. W dzisiejszej Ameryce oczekuje się od nas największego współczucia dla osoby z zaburzeniami emocjonalnymi, która wzięła do szkoły podstawowej broń maszynową z zamiarem zabicia jak największej liczby osób.
Dotarliśmy do punktu kulturowego szaleństwa. Góra to dół, zło jest dobrem, a prawość jest błędem. W dzisiejszej Ameryce stajemy po stronie przestępców, a nie ofiar przestępstw. Cenimy prawa aborcjonistów ponad nienarodzone dzieci, walczymy w obronie biologicznych sportowców-mężczyzn, którzy udają kobiety, zamiast biologicznych kobiet, które nie powinny konkurować z mężczyznami.
U podstaw tego szaleństwa leży coś, co nazywa się „opieką afirmatywną”, filozofią rozwiniętą przez społeczność doradców. W minionych dziesięcioleciach pomieszanie płci było znane pod klinicznym terminem „dysforii płciowej”. Uznano to za chorobę psychiczną. Ale doradcy przyjęli nowe podejście, które uznali za bardziej współczujące. Zamiast przypisywać zaburzeniu negatywną etykietę, psychologowie postanowili potwierdzić preferencje płciowe danej osoby, nawet jeśli są one urojeniami.
Działa to w następujący sposób: przypuśćmy, że ktoś, kto urodził się jako biologiczny mężczyzna, mówi swojemu doradcy, że naprawdę czuje się wewnętrznie kobietą. Terapeuta nie kwestionuje pomysłu. Zamiast tego radzi się mężczyźnie, aby poszedł dalej i zaczął ubierać się jak kobieta, ponieważ „identyfikuje się” jako kobieta. „Śmiało, noś makijaż i buty na obcasie” – mówi doradca. „Śmiało przyjmij też kobiecą tożsamość. Przyjmij żeńskie imię i żeńskie zaimki oraz poproś rodzinę i przyjaciół, aby używali preferowanej tożsamości ”- nawet jeśli rzeczywiście wyglądasz jak mężczyzna w sukience.
Ta dziwaczna praktyka rozprzestrzenia się dziś w naszych szkołach jak pandemia. Nawet nauczyciele szkół podstawowych promują ideologię transpłciową wśród wrażliwych pierwszoklasistów. Dzieci, które powinny uczyć się o akustyce i dzieleniu, słyszą o drag queens, seksie oralnym, masturbacji i o tym, co to znaczy być osobą queer lub niebinarną. Pedagodzy szkolni mówią dzieciom w wieku przedszkolnym, że mogą brać leki blokujące dojrzewanie płciowe lub poddawać się operacjom „potwierdzającym płeć”, aby chłopcy mogli stać się dziewczynkami,
a dziewczynki chłopcami.
Najbardziej ironiczną częścią tego scenariusza jest to, że jeśli ktoś odważy się zakwestionować to szaleństwo, zostaje oznaczony jako „transfobiczny”. My jesteśmy tymi złymi. Nazywa się nas podżegaczami nienawiści, ponieważ nie okazujemy akceptacji i współczucia ludziom, którzy nie są zadowoleni z płci, z którą się urodzili.
Nieważne, że nauka mówi nam, że wykastrowany mężczyzna jest nadal mężczyzną, a kobieta, która przeszła podwójną mastektomię i histerektomię, nadal jest kobietą. Nieważne są chromosomy X i Y. Jesteśmy „nienawistni”, jeśli nie bawimy się w tę szaradę.
To wszystko przypomina mi przysłowiowego cesarza, który nie nosił ubrania. Parada transseksualistów maszeruje pełną parą, ze wszystkimi kolorowymi strojami, perukami, makijażem, zastrzykami hormonalnymi i kosztownymi operacjami, a od nas oczekuje się, że będziemy grać razem i machać tęczowymi flagami, aby uczcić „różnorodność”. Ale jest jeden duży problem: nie ma co świętować, ponieważ osoby transpłciowe są głęboko niezadowolone z siebie i żadna ilość operacji, leków, kosmetyków ani strojów nie może tego naprawić.
Czy możemy być szczerzy? Czy możemy podążać za nauką? Przyjmując tę głupią logikę, zdradzamy pokolenie. Pewnego dnia w przyszłości psychologowie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności finansowej za psychiczne i medyczne nadużycia, które wymusili na społeczności transpłciowej.
Nie nienawidzę osób transpłciowych. Gdyby ktoś, kto zmaga się z dysforią płci, poprosił mnie o radę, ostrzegłbym go, że blokery dojrzewania, kuracje hormonalne, różne zaimki czy operacje nie wypełnią pustki w jego sercu ani nie wyleczą jego problemów emocjonalnych. Jeśli potwierdzam kłamstwa, w które wierzą, nie pomagam im. Bycie „miłym” nie jest miłością.
W Księdze Przysłów 15:32 czytamy: „Kto lekceważy karcenie, gardzi sobą, lecz kto zważa na karcenie, zyskuje zrozumienie”. To trudna prawda dla miękkiej, delikatnej kultury, która chce udobruchać i ukoić wszystkich bez konfrontowania się z głównym problemem. To nie miłość pozwalać komuś zrobić coś złego samemu sobie. To nie miłość potwierdzać czyjeś złe wybory.
Jeśli naprawdę kochamy ludzi, którzy mają pomieszanie płciowe, to okażemy szczerą troskę, pomożemy im dostrzec naukową rzeczywistość i ostatecznie wskażemy im uzdrowienie, które pochodzi z relacji z Jezusem.