Category Archives: Pozostałe

Jak bardzo jesteś utwierdzony 3

The Church Without Walls

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Pewnego dnia czytałem reportaż na temat pewnego dyrektora, który zrezygnował z kierowania dużą międzynarodową firmą z powodu „osobistego kryzysu”. Powiedział on, że osiągnął w swoim życiu punkt, w którym zdał sobie sprawę z tego, że cały ten biznes prowadził z jednego tylko powodu – odkąd skończył 12 lat, starał się zadowolić ojca – gonił za czymś, czego nie mógł nigdy osiągnąć. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, zniknęło wszystko, co go napędzało w biznesie i zostawił to.

Wielu chrześcijan i pastorów funkcjonuje jak ten dyrektor, szukając osobistego utwierdzenia, że robią dobrze, że są kochani, że są akceptowani, poprzez strukturę zwaną „kościołem”. Próbują sięgnąć tego, co uważają, że jest Bogiem lub tego, czego myślą, że Bóg chce, niż faktycznie Go znają. Mamy podążać za Jego głosem i odpowiadać nań, a nie ślepo gonić za tym, co naszym zdaniem może być Bogiem w nadziei, że to Mu się spodoba.

Niektórzy chrześcijanie nigdy nie dochodzą do osobistego poznania Boga. Dobre samopoczucie daje im to, co robią w kościele zamiast tego, że znają Pana. Myślą, że bycie ‘w służbie’ = byciem prawym. Jako że emocje zastąpiły namaszczenie, wielu chrześcijan nie może odebrać prowadzenia Ducha Świętego w swoim duchu. Ludzie ci starają się bardziej wierzyć, zamiast starać się bardziej poznać Pana.

A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” Jan. 17:3.

Jak to mówią – w tym cały sęk

Powinniśmy przejść od ‘tylko wierzenia’ do ‘poznania’, co doprowadzi nas do tego, że w naszej wierze utwierdzi nas sam Ojciec i sam Jezus. Będzie tak, bo Ich poznamy. CI, którzy osobiście poznali Boga ‘wiedzą, że wiedzą’, że przyjdzie dzień, gdy Jezus stanie obok nich i powie do Ojca: „Znam ich a oni znają mnie”.

Hamlet powiedział w swoim słynnym monologu „Być albo nie być” oraz „Umrzeć – zasnąć, może śnić? W tym sęk cały”.

To jest jak z piłką, która tocząc się trafia na ‘sęk’ co powoduje, że zmienia swoją ścieżkę. Biorąc ten przykład- wierzący zaczynają swój bieg mający doprowadzić ich do poznania Pana, ale w pewnym momencie trafiają na coś, co delikatnie zmienia tor ich biegu i zaczynają poruszać się nieco w innym kierunku. Ta zmiana jest tak mała, że nawet nie zauważają, że zmierzają w innym kierunku, dopóki różnica między tym, w co wierzą a osobistym poznaniem nie staje się oczywista i widoczna.

Pewnego dnia budzą się i uświadamiają sobie, że tak naprawdę nigdy nie poznali Ojca, że nigdy tak naprawdę nie poznali Jezusa. Z przerażeniem zaczynają zastanawiać się, jak do tego doszło?

Poznanie Ojca i „Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” wymaga osobistego wysiłku, a nie jest sprawą jakiegoś grupowego wydarzenia. Nie trzeba do tego żadnej książki, nagrania, strony internetowej, służby czy nauczania. Nie trzeba też pastora, nauczyciela, proroka ani twojego najlepszego przyjaciela, który doprowadził cię do wiary w Pana – nie. To jest twój osobisty wysiłek, twoja osobista droga. Wszystko, co cię od tego odsuwa, tak naprawdę nie przynosi korzyści, lecz jest tym sękiem, na którego trafiłeś i co sprawia, że zbaczasz z drogi.

Dobre jak i złe przykłady utwierdzenia kogoś w tym, w co wierzy.

W czasie jednego środowego nabożeństwa, gdzie było zgromadzonych może 1500 osób, otrzymałem od Pana słowo (wiedzy) dla jednej kobiety (nie wiedziałem, której), która była tam obecna i myślała o popełnieniu samobójstwa tej nocy. Ojciec był bardzo konkretny więc podzieliłem się ze zborem, co usłyszałem od Ducha Świętego:

„Kiedy byłaś młoda, matka powiedziała ci, że nie jesteś zbyt ładna i nie jesteś zbyt mądra, więc będziesz musiała ciężko pracować przez całe życie. Uwierzyłaś, że jesteś brzydka, a to pozbawiło cię nadziei. Poczułaś się zniechęcona i zezłoszczona na siebie. Zaczęłaś się nienawidzić. Zniechęcenie doprowadziło do przygnębienia – całkowitego braku nadziei. W końcu pojawiła się depresja i myśli o samookaleczeniu. Było kilka prób samobójczych. Ojciec i Pan Jezus chce, abyś wiedziała, że to było kłamstwo i że Ojciec ma dla ciebie plan… ” i tak dalej, powtórzyłem to, co usłyszałem od Niego tamtej nocy.

W następnym tygodniu, tuż przed środowym nabożeństwem, gdy szedłem przez korytarz, zatrzymała mnie kobieta i powiedziała, że to słowo było do niej. Tamtej nocy poszła na nabożeństwo, mówiąc: „Panie, jeśli dzisiaj nie będziesz miał dla mnie żadnego słowa, to po powrocie do domu zabiję się raz na zawsze.” Pokazała mi blizny na nadgarstkach pozostałe po nieudanych próbach samobójczych. Powiedziała, że po tym, jak pomodliłem się (po przekazaniu tego słowa wiedzy), myśli samobójcze odeszły, wiedziała że Pan ją kocha, poznała Go i po raz pierwszy, odkąd była młoda, doświadczyła pokoju. Gdy widziałem ją trzy miesiące później w dalszym ciągu było z nią wszystko w porządku.

Została utwierdzona w negatywny sposób jako dziecko. Każde spojrzenie w lustro utwierdzało ją w słowach, które usłyszała od matki. Dlatego wierzyła, że jest brzydka. W każdej klasie w szkole utwierdzała się w tym, że nie jest zbyt mądra. Każda impreza, na którą nie została zaproszona utwierdzała ją w tym, że nie jest ani ładna ani mądra. Wszystkie te rzeczy potwierdzały jej, że jest brzydką dziewczyną bez przyszłości. Dlaczego więc nie miała z tym wszystkim skończyć?

Dla niej „przyjście do Jezusa” oraz każde nauczanie, każdy nurt wiary, każdy ruch zwany Bogiem – wszystko to było wysiłkiem nakierowanym na to, aby zostać uzdrowioną. Tej nocy jednak, z osoby która wierzyła, stała się osobą, która poznała Pana. To poznanie ją uzdrowiło.

Jak byłeś młody, jak byłeś utwierdzany w tym, co myślałeś? Czy podobnie doświadczyłeś biegania za różnymi „poruszeniami Boga”, różnymi nurtami wiary, chcący zostać uzdrowiony ze wszystkich zranień z okresu dzieciństwa? Wiedziałeś, że Ojciec i Pan Jezus uzdrowią te rany, ale jak to miałeś osiągnąć?

Paweł modlił się, abyśmy poznali miłość, która przekracza poznanie – tę serię zakończę w przyszłym tygodniu.

Jak bardzo jesteś utwierdzony 4

John Fenn

Czekaj cierpwliwie na swego Izaaka

Russell Durose

Obietnice Boże mają pewien czas wypełnienia, który wypróbowuje cierpliwość każdego.

Pan dał mi to Słowo właśnie teraz, gdy wróciłem po dniu pełnym wyzwań związanych z utrzymywaniem w ryzach stwarzającego problemy życia. Pan wzywa nas do oczekiwania na Izaaka. Chcesz czekać, czy też wolisz wyprodukować coś, co jest łatwe i naturalne? Z chwilą, gdy widzimy, że dochodzimy do progu cierpliwości, musimy uciszyć się, powstrzymać i zapanować nad ciałem. To właśnie tutaj odbywa się bitwa… niecierpliwość naszej ludzkiej natury często przedwcześnie kończy procesy, które Bóg rozpoczął.

Szacuję, że między otrzymaniem obietnicy narodzin Izaaka, a jego urodzeniem minęło około 25 lat. W międzyczasie pojawiło się ogromne pokuszenie, aby samemu doprowadzić ją do wypełnienia.
Obietnica boskiego pochodzenia została zanieczyszczona zwodniczymi myślami o tym, że trzeba z Bogiem współpracować, że TO TY MUSISZ ZROBIĆ PIERWSZY KROK, MUSISZ COŚ ZROBIĆ… to był największy błąd i do dziś cierpimy z powodu konsekwencji.

Porównajmy lepiej dwie kobiety: Sarę i Annę… Sara poddała się zniecierpliwieniu… Anna cierpiała czekając wypełnienia obietnicy. Dla Anny wstyd i utrapienie spowodowane niepłodnością było czymś codziennym, lecz uczucia te znosiła przez pewien czas, aż poddała siebie całkowicie i Bóg spełnił jej pragnienie. Czas jej oczekiwania był wypełniony modlitwami, łzami, postami i męką, lecz korzyści z tego czerpiemy do dziś, ponieważ Samuel wprowadził na tron namaszczając Saula, a następnie namaszczając Dawida.

Przenieśmy to do naszych marzeń o służbie… czy chcesz czekać na swego Izaaka? Czy też „w trudnej sytuacji pomożesz Bogu?” Ismael znaczy problem i zmaganie. On szydzi z obietnic Bożych… walczy z nimi. Jestem pewien, że w naszych kościołach są również tak zwani Ismaelici, którzy nigdy tak naprawdę nie narodzili się na nowo, lecz polegają na religijnych uczuciach i tak wiele sporów jest przez nich wywoływanych. Czasami z tych sporów powstają wojny między plemionami, tworzy się państwa i dzieli światy. Tak więc, jaki jest koszt naszej niecierpliwości? Może kosztować nas nawet nasze życie.

Obsesja na punkcie zła i dobra

Phil Drysdayle

Ostatnio rozmawiałem nieco przez media społecznościowe z ludźmi o grzechu. Powiedzieć, że chrześcijanie mają ogromną obsesję na punkcie grzechu jest niedopowiedzeniem. To bolesne, lecz zrozumiałe; wielu z nas wzrastało słysząc nauczanie o tym tydzień w tydzień.

Pamiętam, że czytałem kilka lat temu jakieś badanie, w którym stwierdzono, że w Ameryce średnio z kazalnicy grzech jest wymieniany 7 razy częściej niż Jezus czy Bóg.
Wychodzi na to, że to owoc (żart) zjedzenia z drzewa poznania dobra i zła doprowadził do tego, że obsesją stała się chęć poznania, co jest dobre, a co złe.

Bardzo mnie to fascynuje. Nie nazywa się to drzewem grzechu, ani drzewem czynienia zła, ani drzewem nikczemności. Nie, okazało się, że, zgodnie z Pismem, to, co zgubiło ludzkość to było drzewo, które pouczyło nas o tym, co jest dobre, a co złe, a przecież Bóg nigdy nie chciał, abyśmy o tym wiedzieli.
Jednak większość kazań kręci się wokół właśnie tego, co jest złe, a co dobre. Jak uniknąć „grzechu” i żyć „świętym” życiem. Bóg nigdy nie chciał, abyśmy popadli w manię dobra i zła.

Rozumiesz, gdy jesteś maniakiem Boga i relacji z Nim, to, co dobre i co złe, zatroszczy się samo o siebie.

Tak właśnie żyli Adam i Ewa od początku – chodzili codziennie w bliskiej więzi z Bogiem. Nie potrzebna była im wiedza o tym co dobre, a co złe. Gdy chodzisz z Bogiem, generalnie unikasz masowego morderstwa, gwałtu i oszukiwania w podatkach.

Jeśli jednak skupiamy się na tym, co dobre i złe, szybko okazuje się, że stworzyliśmy sobie innego boga, który jest podobny do nas. Boga, który w porównaniu z Jezusem i Jego, Ojcem jest zupełnie nierozpoznawalny. (Niestety, zbyt rozpoznawalny dla tych, którzy zostali narażeni na legalistyczne wersje chrześcijaństwa.) Jest to bóg, który ma obsesję na punkcie grzechu i odnosi się do ludzi na postawie ich zachowania, co oczywiście jest znacznie bardziej podobne do upadłej ludzkości, niż do Boga, którego objawił Jezus.

Łaska zakrywa wszystkie grzechy. Łaska jest większa niż grzech, Już najwyższy czas pozwolić na to, aby to łaska wykonywała swoją pracę, przezwyciężając grzech i uzdalniając nas do życia wolnego od grzechu.
Wtedy będziemy mogli swobodnie wykonać swoją robotę: być kochani przez Boga i kochać Go w zamian, oraz kochać innych w miarę jak uczymy się kochać siebie.

Kiedy postawimy wóz przed koniem to łatwo jest w ogóle zapomnieć o koniu (o ile będziemy mieli tyle szczęścia, aby gdziekolwiek się dostać). Kiedy jednak skupimy się na tym, aby to koń poruszał wozem, nie będziemy musieli nadmiernie myśleć o wozie, zajmie się on sam sobą.

Tak więc, poświęćmy się odpuszczeniu sobie wszelkiej obsesji jaka może w nas panować na temat tego, co uważamy za „grzech” i „sprawiedliwe życie”. Zamiast tego skupmy się na naszej jedności z Bogiem i na tym, abyśmy pomagali również innym doświadczyć ich osobistej jedności z Nim.

Mnóstwo miłości

Phil

Dlaczego mężczyźni nie powinni być ordynowani na pastorów

Al Mack

Dlaczego mężczyźni nie powinni być ordynowani na pastorów

  1. Miejsce mężczyzn jest w wojsku.
  2. Mężczyźni, którzy mają dzieci, mogą być przez swoje obowiązki rozpraszani i nie spełniać się jako rodzic.
  3. Fizyczna budowa mężczyzn wskazuje na to, że są lepiej wyposażeni do takich zadań jak ścinanie drzew i walka z górskimi lwami. Byłoby „nienaturalne” dla nich podejmować inne rodzaje pracy.
  4. Mężczyzna został stworzony przed kobietą, jest zatem oczywiste, że był prototypem. Tak więc, reprezentuje raczej eksperyment, niż koronne osiągnięcie stworzenia.
  5. Mężczyźni są zbyt emocjonalni, aby być kapłanami czy pastorami. Łatwo to można pokazać na podstawie ich zachowania w czasie meczu futbolu amerykańskiego czy rozgrywek koszykówki.
  6. Niektórzy mężczyźni są przystojni, mogą rozpraszać wierne.
  7. Być ordynowanym pastorem to pielęgnować zgromadzenie, lecz nie jest to tradycyjna męska rola. Historia wskazuje nam na to, że to raczej kobiety uważane są nie tylko za bardziej wprawne w pielęgnacji, ale również bardziej je to pociąga. Stąd oczywisty wydaje się wybór ich do ordynacji.
  8. Mężczyźni zbyt łatwo korzystają z przemocy. Nikt z nich nie chce rozwiązać dyskusji innym sposobem niż walką, są więc słabymi wzorami, jak też nie gwarantują stabilności na pozycji przywódczej.
  9. Mężczyźni mogą angażować się w działalność kościoła, nie będąc ordynowani. Mogą zamiatać przejścia, naprawiać dach kościoła, zmieniać olej w zborowych vanach i mogą prowadzić śpiew na Dzień Ojca. Ograniczając się do tak tradycyjnych męskich ról, nadal mogą być żywotnie ważni dla życia Kościoła.
  10. Zgodnie z zapisem Nowego Testamentu, osobą, która zdradziła Jezusa był mężczyzna. Tak więc, jego brak wiary i następująca potem kara stanowią symbol drugorzędnej pozycji, którą wszyscy mężczyźni powinni zajmować zborach.

Jestem synem

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/37367092_1851839151779377_7844755618660352000_n.png?_nc_cat=111&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=7e366dac1f47f8054a53d2dfa85ebf80&oe=5D811672

Micah Turnbo
19.07.2017

Witajcie!!
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku w ten piękny poranek/popołudnie/wieczór, gdy to czytacie! Dziś zastanawiałem się nad tym, skąd przyszedłem czy też przez co przeprowadził mnie w przeszłości Pan. Chciałbym się z wami podzielić czymś, co jest dla mnie ważne, co dotyczy mojej tożsamości. Bóg jest piękny – mamy wspólną historię. Jezus był moim najlepszym przyjacielem we wszystkich sytuacjach, gdy miałem złamane serce. Duch Świętym najjaśniejsza świadomość, która żyje we mnie, nigdy nie opuścił mnie. Prowadził moje serce ku prawdzie o mojej tożsamości. Mam nadzieję, że w tym, co opowiem, znajdziecie zachętę i wolność.

Miałem 11 lat, gdy zobaczyłem pornografię. Całkowicie nie rozumiałem tego, ani nawet tego, że było to coś prawdziwego. Poczułem jakąś presję spadająca mi na głowę, gdy coś wtargnęło do mojego ducha, co nie miało tam prawa być. Poczułem w sobie jakąś słabość, której wówczas nie byłem świadomy. Siedziałem przed komputerem, a obrazy zmieniały się. Czułem w sobie coś, o czym nie wiedziałem, że jest tam.
Pamiętam, jak trzęsły mi się palce, pot spływał mi po twarzy, gdy ciemność otoczyła serce. Tak, Szatan mnie okłamał. Oszukał mnie, kwestionując moją seksualność i tożsamość! Tego dnia oglądałem pornografię gejów, ponieważ w tym małym pomieszczeniu mego serca kłamstwo mówiło mi, że również jestem słaby, że nie jestem dość dobry. To kłamstwo mówiło, że nigdy nie będą dość silny, nikt nigdy nie będzie mnie lubił. Demony powiedziały mi, że Jezus odejdzie na zawsze i że nie jestem dla Niego dość dobry.

Wiecie, miałem wspaniałych pełnych Ducha rodziców! Nikt nie tknął mnie demoralizująco. Miałem zdrowe relacje z tatą… Miałem wszystko, lecz wszystko zaczęło się od kłamstwa.

Continue reading

Ateista gay o transgender

Wybitny ateista gay: „Transgenderism to kłamstwo. Zgoda na nie demoralizuje cię”.   30.05. 2019 (LifeSiteNews) – Brytyjski dziennikarz i pisarz, Douglas Murray, jest bez dwóch zdań jednym z najbardziej przenikliwych, ciętych i inteligentnych komentatorów współczesnej kultury. W swej ostatniej książce pt.: The Strange Death of Europe („Dziwna śmierć Europy”) znajduje się fascynująca analiza kryzysu emigracyjnego z 2015 roku, zaniku tożsamości europejskiej oraz duchowej próżni, którą obecnie islam w coraz większym stopniu zajmuje. Pomimo tego, że jest swego rodzaju ateistą, szczerze bierze się za bary z tą rzeczywistością, że bez Boga. Nasze prawa człowieka – faktycznie wszystkie nasze prawa – nagle nie mają w ogóle w czym się zakorzenić. Bez ogródek stwierdził,że powrót do chrześcijaństwa może okazać się konieczny jeśli ateiści dalej będą zawodzić w solidnych podstawach rzeczywistości. Murray posiada szczególny dar zwięzłego wyrażania się i w czasie ostatniej rozmowy w programie, Triggernometry rozmowa powędrowała ku sprawie współczesnych dogmatów i tabu. To zabawne, zaobserwował Murray z grymasem na twarzy, że postępowcy wydają się nie zauważać, że obecnie są dogmatykami.
Wtedy jeden z prowadzących postawił go wobec czegoś, co jest raczej niebezpiecznym we współczesnym medialnym klimacie, pytaniem: „ Co uważasz za największe kłamstwo naszego wieku, którym jeszcze nie zajęliśmy się?” Murray, który jest otwarcie homoseksualistą, odpowiedział, że jest ich wiele, lecz: „… wszystkie mają ze sobą jedną wspólną rzecz: wymaga się od społeczeństwo zgody na coś, na co zgoda jest niemożliwa, jeśli chce się zachować do siebie szacunek, a co najmniej chce się spoglądać na siebie w lustrze. Najbardziej oczywistym kłamstwem jest wszystko, co się wiąże z gender i płcią. Właśnie dlatego zwolennicy „trans” stale prowadzą nas do błędu”. Zwrócił uwagę na to, że przede wszystkim jest to obecnie tak mała sprawa, taka mniejszość, lecz nieustannie wprowadza ludzi w błąd, ponieważ ci nie chcą zgodzić się na to, co się im mówi, czyli, że nie ma żadnych różnic między kobietami i mężczyznami i że można zmieniać płeć, że nasze ciała są jak klocki Lego – można do nich przyczepiać kawałki, lub, jeśli ci się coś nie podoba, odpinać je. Ponieważ jest coś demoralizującego w przystawaniu na kłamstwo”

Continue reading

Krzyż

Obraz może zawierać: 1 osoba

Jonathan Martin Page

27.05.2019 ·

Dla pierwszych chrześcijan krzyż był skrajnym symbolem traumy, nie tylko dlatego, że był państwowym narzędziem wykorzystanym do torturowania i zabicia Jezusa, lecz dlatego, że był ciągle w użytku do torturowania i zabijania wierzących. Cóż może być bardziej traumatycznego, bardziej wstydliwego i potocznego, „bardziej wyzwalającego” niż obraz tego krzyża?
A jednak moc krzyża od samego początku historii i chrześcijaństwa jest taka: uciśniony wziął z rąk gnębiciela samo narzędzie siana przerażenia, obalił go, przemienił go i przeobraził w znak buntowniczej, napastliwej nadziei.

Jeśli nie jest to dla ciebie skandaliczne to nie słuchasz uważnie. Wykorzystać symbol takiej przemocy w publicznym uwielbieniu może słusznie być uważane za grubiaństwo, niemal prymityw. Dla ludzi z dołów cesarstwa krzyż nie był abstrakcją – krzyż był kształtem ich traumy.
A jednak, jakiż to sposób działania – co za moc? – że uciskani kradną język i ikonografię cesarstwa, opróżniają ją ze znaczenia nadanego przez cesarstwo i sprawiają, że teraz znaczy to, co oni chcą, aby znaczyło? Zamiast uciekać od znaku ich terroru, żądają zwrotu, zabierają z rąk Rzymian i zamieniają ten symbol swego ucisku w symbol rewolucji przeciwko ciemiężycielom.

Cezar nie musi nam mówić, co oznacza krzyż.
Cezar nie musi nam mówić, co znaczy nasza przeszłość.
Cezar nie musi nam mówić, co oznacza nasza trauma.

Zastanawiam się jakie symbole strachu zostały użyte przeciwko tobie, te, których przemianę Bóg mógłby zlecić tobie? Może wykorzystywano przeciwko tobie twoją przeszłość, może twój ból… może nawet Biblię? Czy pozwolisz im, aby ci mówili, co te słowa oznaczają, będziesz drżał słysząc je i dopuścisz do tego, że staniesz się czymś jeszcze gorszym, niż te straszne rzeczy, które powiedziano o tobie, czy też może to ty weźmiesz ich własne słowa, wywrócisz je na lewą stronę i poddasz sobie?

Jeśli myślałeś, że krzyż był znakiem pobożności, miałeś rację tylko w połowie. Ten krzyż wyglądem nie przypomina poddania się, lecz sprzeciw.

Ten krzyż jest środkowym palcem dla uciskających, który mówi, że nie musisz mi mówić, o czym jest moja historia.
(painting by @jmckenzie2000)