Stephen Crosby
Pasja do modlitwy sama w sobie nic nie znaczy, nie towarzyszy jej z natury jakaś duchowa wartość. Jezus powiedział, że: „Obłudnicy lubią modlić się [długo] i publicznie” 1). Większość publicznych modlitw Jezusa (które znamy) zmieści się w pięciu minutach czy nawet mniej 2). Jeśli On rzeczywiście ma być naszym wzorem, musimy poważnie zastanowić się nad tym w co wierzymy, jeśli chodzi o modlitwę, w szczególności w „proroczych” społecznościach. Choć modlitwa może być emocjonalnie intensywna i być może szczera to jednak porządna część naszych wierzeń co do modlitwy i jej praktyka są zakorzenione w niewierze i braku pewności jako synów i córki.
Jakakolwiek pasja dla modlitwy musi być ugruntowana w nowym stworzeniu i dogłębnym zrozumieniu prawd Nowego Przymierza jeśli chodzi o tożsamość, synostwo i skończone dzieło Chrystusa, wzbudzonego z martwych. Jeśli tak nie jest to zostanie ona zdegenerowana do bardzo niezdrowej i duchowo niestałej praktyki związania i zwiedzenia.
Wersy Słowa stanowią obiektywne uzupełnienia naszej wiary, są to najpewniejszymi 3) proroczymi słowami, które przemawiają do naszych odkupionych racjonalnych zdolności. Modlitwa, uwielbienie I komunia z Bogiem przez Ducha Świętego są subiektywnymi elementami chrześcijaństwa. Głos Dobrego Pasterza 4) mówi do naszego duchowego człowieka, czasami zwraca się do naszych serc. Żywe chrześcijaństwo wymaga obecności obu aspektów, we właściwej proporcji do siebie nawzajem.
Fundamentalne i ewangeliczne chrześcijaństwo przez stulecia podkreślało tą część obiektywną niemal aż do odrzucenie subiektywnej części. Charyzmatyczne odnowienie (częściowo) było boskim lekarstwem na ten historyczny brak równowagi. Niemniej, wyluzowany, nierozeznawany i niepowstrzymywany subiektywizm jest plagą w kościele. Prawda obiektywna zatwierdza to subiektywne i intuicyjne prowadzenie. Subiektywne doświadczenia są umieszczane w świetle obiektywnej prawdy – potrzebujemy obu elementów.
Nie jest to nic nowego. Niemniej jest to regularnie łamane i wykorzystywane przez wielu niewinnych i mających dobre intencje wierzących, jak też i przez innych, którzy już nie tak bardzo niewinni nie są i nie mają tak dobrych zamiarów.
Nie musimy “modlić się o” to, co Bóg jasno wyraził w Piśmie!
Posłuszeństwo
Nie jest właściwe modlić się wtedy, gdy Bóg prosi o wrażliwe posłuszeństwo. Regularnie mam do czynienia z chrześcijanami, którzy wykorzystują pseudo-duchową płaszczyk modlitwy do przykrywania nieskruszonej samo-woli, buntu i nieposłuszeństwa. Ta plaga szczególnie panuje wśród proroczych wierzących. Przy czym przez „proroczy” rozumiem tych chrześcijan, którzy wierzą, jak ja również, że głos Boży nadal da się słyszeć i rozeznać w odkupionym ludzkim duchu. Zamknięcie kanonu Księgi, nie czyni z Boga niemoty.
Zastanówmy się na przykład nad sytuacją w lokalnym kościele, gdzie funkcjonuje dyktatorskie czy cielesne przywództwo i jednostka zostaje zraniona. Taka osoba może przeciwdziałać, wycofywać się, wylewać swoje narzekania na innych, szukać Boga i odebrać objawienie w rodzaju: „Bóg powiedział mi, że nie muszę iść za żadnym człowiekiem, tylko za Jezusem. Duch Święty musi mnie prowadzić, nie człowiek”. Jest w tym zalążek prawdy, brzmi duchowo i szacownie, lecz jest otwartym zaprzeczeniem tego, co jasne w Piśmie 5). Drogi czytelniku, nie ma znaczenia jak możesz być szczery w tej sprawie (czy w czymś podobnym, o czym Pismo wyraża się wyraźnie) – możesz być błędnie szczery.
Wierzący często angażują się w działania manipulacyjne ducha kontroli, gdy mówią takie rzeczy: “Modliłem się o to i Pan mi powiedział, że muszę….”. Nie jest to język wzajemnego szacunku i dialogu, jest to język duchowego ultimatum, duchowego szantażu, uzasadniona prawda (słyszenie Boga dla siebie i posłuszeństwo) pobudzana w starej naturze stworzenia i popchnięta za daleko. Nie da się rozmawiać z ludźmi, którzy bezceremonialnie używają tego rodzaju języka, jeśli się nie pominie całego ich życia modlitewnego i postrzegania własnej duchowości. Jest w tym na tyle prawdy, aby zrujnować relacje, gdy wyrażana jest w sposób cielesny.
Pokuta
Wielogodzinne modlitwy o przebudzenie i zbawienie dusz czy cokolwiek innego jest bezużyteczne jeśli Bóg wymaga aktywnej pokuty i pojednania. W szczególny sposób dotyczy interpersonalnych relacji. O wiele łatwiej jest mówić i modlić się o jedność i o „przebudzenie”, niż pokutować i naprawiać te pęknięcia w relacjach, które to przede wszystkim uniemożliwiają jedność i „przebudzenie”! Większość amerykańskich chrześcijan nie ma charakteru, aby podejść do biblijnej rzeczywistości interpersonalnych relacji. Łatwiej jest opuścić zbór niż podjąć się rozwiązania relacyjnych trudności. Ktoś powiedział kiedyś: „Rozwiązujemy nasz personalne problemy pożegnaniami”. (Oczywiście, modlimy się o jedność i przebudzenie w następnym kościele, który błogosławimy swoją obecnością!)
Wewnętrzne dzieło Krzyża
Osobiste przechodzenie przez dziecięcy trening dyscypliny Bożej czy przeżywanie ukrzyżowania/ zmartwychwstania nie jest wspomagany przez modlitwy innych, którzy chcą błogosławieństwa i drogi ucieczki. Wierzący mający nieuświęcony dar miłosierdzia i współczuciem, często mylą się w tej sprawie. Sentymentalne modlitwy oparte na ludzkiej analizie sytuacji i duszewnym pragnieniu wyratowania ludzi z trudności, idą pod prąd Bożemu odkupieńczemu celowi. Zawsze musimy modlić się w mądrości z Bożą perspektywą. Jeśli nie wiemy, jak się modlić, mamy zamieszkującego Ducha Świętego, aby modlił się za nas i przez nas! Poznaj Go i pozwól Mu modlić się przez ciebie 6).
Reakcja wiary
Niekończące się modlitwy o tą samą sprawę czy nierozstrzygnięte działanie może być płaszczykiem niewiary, pasywności, nieśmiałości i niewierności. Niewłaściwe modlitwy są często manifestacją cielesnego umysłu trwającego w buncie przeciw Bogu, występującym w religijnym przebraniu. Gdy Bóg wzywa do działania w wierze, błędem jest dalej trwać w modlitwie. Działaj. Nie módl się. Gdy Bóg wzywa do odpowiedniego działania, nieustająca modlitwa może być narkotycznym duchem zwodniczym, który jest wykorzystywane do przykrycia nieposłuszeństwa. Ponieważ modlitwa jest zazwyczaj bardzo wysoko ceniona, można się dobrze poczuć, trwając samemu w nieposłuszeństwie. Klasycznym, biblijnym przykładem jest Mojżesz nad Morzem Czerwonym. Gdy spotkał się z niemożliwym do wykonania zadaniem, wołał do Boga, aby On „coś zrobił”. Bóg upomniał go za tą modlitwę i powiedział mu, aby wykorzystał to, co miał w ręce. Laska Mojżesza może reprezentować dużo różnych rzeczy. Po prostu jest to coś, co już zostało dane i co było od tej pory skuteczne. Dla wierzących, jest to Słowo Boże, zamieszkujący wewnątrz Ducha i nasze przekonanie, jako Jego synów i córek.
Chwiejność i niezdecydowanie nie są owocami Ducha. Lepiej jest być odważnym i zdecydowanym i otrzymać nagrodę za pomyłki, niż być nieruchawym i w porządku, gdy już będzie za późno! Brak decyzji to też decyzja. Bóg napomniał Jozuego: „bądź mężny i dzielny”, a nie „bądź ostrożny i uważny”. Przywódcy i wierzący, którzy upierają się przy tym, aby się więcej modlić, mogą być poddani ludzkiemu (lub demonicznemu) duchowi, który domaga się absolutnej pewności we wszystkich szczegółach, zanim zrobi krok w wierze. Jest to religijna manifestacja perfekcjonistycznego, tchórzliwego i zniewieściałego ducha, a nie pobożnej cnoty. Droga wiary zawsze ma w sobie pewien stopień niepewności.
Pragmatyzm często udaje mądrość w kościele. Wielu wierzących ma umysły solidnie zaimpregnowane światową i kulturalną koncepcją mądrości, rozwagi i ostrożności, które odgrywają rolę pobożnych cech. Światowa mądrość jest diabelskiego pochodzenia a przesadna ostrożność zawsze jest mantrą bojaźliwego.
Pobożna mądrość i wiara to dwie biblijnie wartościowe cech trwające w boskim napięciu. Są jak latawiec i sznurek: sznurek zapewnia latawcowi wiary to, że może się wznieść i utrzymywać na właściwej sferze a latawiec wiary nie pozwala sznurkowi mądrości trzymać się ziemi. Zdrowe chrześcijaństwo wymaga obu. Niemniej ogólna treść Nowego Testamentu jest taka, że wiara jest nadrzędną i wieczną cnotą. Wiara jest deficytowym towarem, którego Pan szuka u Swoich ludzi i na ziemi. Właśnie tego Pan szuka.
Lekarstwo
Uczniowie poprosili Pana, aby ich nauczył modlić się (Łk.11:1-13), a On obiecał im, że Ojciec da Ducha Świętego właśnie do tego celu. Mamy to samo przekonanie i jeszcze więcej ponieważ ten Nauczyciel jest w nas. On jest zmartwychwstałym życiem, Bożym lekarstwem na źle przepisane modlitwy. Jest w nas obecny, aby nas uczyć, jak się modlić. Módlmy się jako synowie i córki, jako osoby wtajemniczone w sprawy niebieskiego Tronu, a nie jak outsiderzy, błagający i mający nadzieję na to, że ten obojętny niebiański potentat rzuci nam kilka okruchów, jeśli będziemy go odpowiednio długo błagać. Nasz Ojciec NIE JEST TAKI jak ów oporny sędzia z 18 rozdziału Ewangelii Łukasza. Jego nie trzeba błagać. Takie odnoszenie się do Niego jest obrazą dla tego, co Chrystus zrobił na Krzyżu.
– – – – – – – – –
Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Wolno kopiować, przekazywać dalej, rozpowszechniać w niedochodowych celach jeśli zachowana ta nota w całości, na wszystkich duplikatach, kopiach i odniesieniach linków. Aby uzyskać zgodę na drukowaną kopię w celach zarobkowych w jakiejkolwiek formie medialnej proszę o kontakt z: stephcros9@aol.com.
Część druga
1) Mt. 6:5 – parafraza; długość modlitw sugeruje to, co wiemy o zachowaniu faryzeuszy z tamtych czasów.
2) Czasami modlił się dłużej prywatnie, jak to miało miejsce przed wyborem dwunastu czy w Ogrodzie Getsemani.
3) 2Ptr. 1:16, 19.
4) Jn. 10:27.
5) na przykład: 1Tym. 1:16, 1Kor. 4:15-16, 1Kor. 11:1, Ef. 4:11-13. Lekarstwem na nadużycia przywództwa nie jest zaniechanie przywództwa, lecz jest nim uzdrowienie i szczere relacje z godnymi zaufania ojcami i matkami w Chrystusie, którzy wykazali się tym, że złożyli swoje życie (a nie swoje żądanie poddania) i są godni tego, aby im się poddać. Tak ma być bez względu na jakąkolwiek kościelną hierarchiczną strukturę, pozycję, tytuł czy ich brak. Wszyscy musimy poddać się Chrystusowi, jedni drugim w bojaźni Pańskiej. Nie da się przeżywać chrześcijaństwa w biblijny czy skuteczny sposób w relacyjnej izolacji czy niezależności.
6) Rzm. 8:26-28.
Świetny artykuł , niedawno doszedłem do podobnych wniosków odnośnie kwesti modlitwy , cieszę sie że Duch potwierdza mi te słowa .Kapitalne zdanie : ” Módlmy się jako synowie i córki, jako osoby wtajemniczone w sprawy niebieskiego Tronu, a nie jak outsiderzy, błagający i mający nadzieję na to, że ten obojętny niebiański potentat rzuci nam kilka okruchów, jeśli będziemy go odpowiednio długo błagać. Nasz Ojciec NIE JEST TAKI jak ów oporny sędzia z 18 rozdziału Ewangelii Łukasza. Jego nie trzeba błagać. Takie odnoszenie się do Niego jest obrazą dla tego, co Chrystus zrobił na Krzyżu. „