Dudley Hall
15 luty 2010
„A teraz do ciebie idę, i mówię to na świecie, aby mieli w sobie moja radość w pełni” Jn 17:13.
Kilka razy w swej ostatniej wypowiedzi Jezus wspomina radość, która jest oferowana uczniom, żyjącym w drogocennej więzi z Ojcem. Już im powiedział, że odchodzi do Ojca po to, aby przygotować dla nich miejsce u Ojca. Będą mieli dostęp i władzę, będą jego przedstawicielami na ziemi, gdy wstąpi do nieba. Póki więc jeszcze jest na ziemi mówi im o niebiańskich prawdach, które wyniosą ich ponad ziemski i czasami bolesne okoliczności życiowe.
Powtarza im wielokrotnie, że to Jego radość otrzymają, że będzie to taka sama radość, jakiej On doświadczał jako umiłowany Syn Boży. Był radosny, ponieważ był zawsze świadom tego, że podoba się Ojcu. Był pewny tego, że słowo Ojca było silniejsze niż wszelkie idee wymyślane przez zwykłych ludzi; był przekonany o tym, że wola Ojca wypełni się we właściwym czasie i nawet jeśli zdrajcy tacy jak Judasz nie są w stanie tego powstrzymać. Gdyby miał oferować cokolwiek mniejszego, byłoby to zaparciem się całej rzeczywistości, o której im Sam opowiadał.
Byli współdziedzicami, a nie dziedzicami części dziedzictwa. Boża obecność miała być dla nich dostępna jako dla synów, a nie jako uprzywilejowane przejście. Mieli otrzymać tą samą radość lub w ogóle.
Obyśmy mieli odwagę uwierzyć Jego słowu, obyśmy nie zatrzymali się na „ulepszeniu”, kiedy mamy synowski dostęp. Nie wolno nam zadowolić się lepszymi okolicznościami i większą ilością rzeczy, zostały nam udzielone te same przywileje, którymi cieszył się Syn. Będzie nam to potrzebne. Bierzemy na siebie Jego rolę przedstawiciela królestwa niebieskiego, a świat nie będzie dla nas ani trochę lepszy, niż był dla Niego.
Jaki jest współczynnik twojej radości? Jego radość należy do ciebie. Będziesz musiał uwierzyć Jego słowu i doświadczyć go.