Ruth Heflin
2 Kronik 20,21 Potem, poradziwszy się ludu, ustanowił śpiewaków dla Pana, by idąc w świętych szatach przed zbrojnymi wysławiali Go śpiewając: Wysławiajcie Pana, albowiem na wieki jest Jego łaskawość. W czasie kiedy rozpoczęli wznosić okrzyki radości i uwielbienia, Pan zastawił zasadzkę na Ammonitów, Moabitów i mieszkańców góry Seir, wkraczających przeciw Judzie, tak iż się wzajemnie pobili. Powstali wówczas Ammonici i Moabici przeciwko mieszkańcom góry Seir, aby ich obłożyć klątwą i wytępić. Gdy zaś tego dokonali z mieszkańcami Seiru, jeden drugiemu pomagał do zguby. Gdy mieszkańcy Judy doszli do miejsca, skąd widać już pustynię, i spojrzeli na to mnóstwo, oto zobaczyli trupy leżące na ziemi: nikt nie uszedł z życiem.
Podnoszenie rąk do góry jest jedną z najpotężniejszych służb, jakimi dysponujemy, jest niemal tak potężne jak taniec.
Bóg powiedział
1 Tym 2,8 Chcę tedy, aby się mężczyźni modlili na każdym miejscu, wznosząc czyste ręce, bez gniewu i bez swarów.
Kiedy stoję w Jerozolimie przed Panem, nie trzymam rąk wzniesionych do połowy, lecz podnoszę wysoko, ponieważ potrzebuję wzmocnienia, które zstępuje z góry. Czasami nie musimy nic ogłaszać, po prostu stajemy z podniesionymi w górę rękami. Samo stanie przed Panem z uniesionymi rękoma jest deklaracją samą w sobie pełną mocy.
Kiedy walka się wzmagała i Mojżesz trzymał ręce wzniesione do góry – wygrywał Izrael, lecz kiedy się zmęczył i opuścił je, Izrael zaczął przegrywać. Aaron i Hur zobaczyli, co się dzieje, podeszli do Mojżesza i trzymali jego ręce, aż do chwili gdy Izrael pokonał wroga.
2 Mój 17,11-12 Dopóki Mojżesz trzymał swoje ręce podniesione do góry, miał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, mieli przewagę Amalekici. Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. Wzięli więc kamień i podłożyli pod niego, i usiadł na nim; Aaron zaś i Chur podpierali jego ręce, jeden z tej, drugi z tamtej strony. I tak ręce jego były stale podniesione aż do zachodu słońca.
Modliłam się kiedyś w Jerozolimie i zobaczyłam w wizji Mojżesza z podniesionymi rękoma, zobaczyłam zwycięską moc w działaniu. Następnie Pan przeniósł mnie do następnego pokolenia. Zobaczyłam Jozuego prowadzącego Izraela przeciwko Amorejczykom. Izrael miał wszystko, co było potrzebne do wygrania walki z wyjątkiem CZASU. Nagle wiara wstąpiła w ducha Jozuego, aby zrobić coś, czego nigdy do tej pory nie było i aby znalazł się niezbędny czas. Rozkazał zarówno słońcu jak i księżycowi, aby stanęły.
Joz 10,12-14 Wtedy – a było to w dniu, kiedy Pan wydał Amorejczyków w ręce synów izraelskich – powiedział Jozue do Pana wobec Izraela:Słońce, zatrzymaj się w Gibeonie, A ty, księżycu, w dolinie Ajalon! I zatrzymało się słońce, i stanął księżyc, dopóki naród nie zemścił się na swoich nieprzyjaciołach. Czy nie jest to zapisane w Księdze Prawego? I zatrzymało się słońce pośrodku nieba i nie śpieszyło się do zachodu nieomal przez cały dzień.
A takiego dnia, jak ten nie było ani przedtem, ani potem, aby Pan wysłuchał głosu człowieka, gdyż Pan walczył za Izraela.
Bóg powiedział mi, że chce, abym poleciała do Manilii na Filipinach i stanęła z wzniesionymi rękoma w modlitwie wstawienniczej za prezydent Korazon Aquino i że Pan chce, abym nakazała dodatkowy czas dla niej. W tydzień po moim przyjeździe do Manilii w magazynie Time ukazało się jej zdjęcie z podpisem „Modlitwa o czas.” Bóg zesłał jej pomoc. Jeszcze tydzień później, dzięki łasce jej kochanej macochy Do? i Aurory Aquino, siedziałam przed panią prezydent w jej biurze w Pałacu Maca? ang trzymając ją za rękę i usługując jej proroczo. Bóg łaskawie zapewnił jej potrzebny czas a Filipiny doświadczają wspaniałego wylania Ducha Świętego.
Zbyt często jesteśmy tylko nauczani oddawania chwały wynikającej z otrzymanych na modlitwy odpowiedzi. Istnieje jednak coś znacznie więcej. Dobrze wiem, że to działa właśnie w tym kierunku. W dzieciństwie nigdy nie byliśmy informowani o potrzebach w domu czy zborze. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje, gdy Matka mówiła:
– Nie odpowiadam na telefony dzisiaj, nie otwieram drzwi, gdyby ktokolwiek chciał się ze mną widzieć, to jest to niemożliwe ( zazwyczaj była dostępna). Zamierzam dziś przez cały dzień oddawać Bogu chwałę.
Przez cały dzień chodziła po domu z podniesionymi rękoma i chwaliła Pana, gdy później przychodziło zwycięstwo, kiedy nadchodziła odpowiedź, słyszeliśmy jak mówiła:
– Pan ukuł wspaniałe zwycięstwo.
Gdy spędzała cały dzień na chwaleniu, wiedzieliśmy, że musiała zajść jakaś wielka potrzeba. Uciekała się do tego tylko w skrajnych przypadkach, lecz właśnie w takich sytuacjach to zawsze działało. Poza skrajnymi sytuacjami, chwała jest wspaniałym sposobem wspierania Królestwa Bożego.
Twoja chwała zmienia atmosferę. Twoja chwała może zmienić atmosferę w twoim domu. Nie wszyscy mieszkamy w domach, gdzie są wierzący, napełnieni Duchem ludzie i czasami musisz się zadowolić atmosferą, która nie jest dobra. Jeżeli chcesz, aby ta atmosfera się zmieniła, po prostu chwal Pana. Twoja chwała przeniknie pokój wonnością Bożą i zmieni atmosferę całego domostwa.
W ten sam sposób chwała może zmienić atmosferę w miejscu, gdzie pracujesz.
Chcesz zmienić atmosferę w zborze? Przestań krytykować, narzekać i marudzić, idź do zboru wcześnie i zacznij chwalić Pana, zostań też nieco później i oddawaj chwałę Bogu. Zwykle ci, którzy są na służbie, są tak samo przejęci sytuacją jak ty jesteś, lecz oni nie wiedzą jak to zmienić. Chwała zmienia atmosferę. Idź do kościoła i zmień atmosferę wypełniając ją chwałą Bożą.
Kilka lat temu wróciłam do domu, do Jerozolimy z wyjazdu do Australii. W czasie spotkania modlitewnego nasza siostra Maria Dean z Indii miała wizję, w której widziała linię ciągnąca się do samego środka północno-wschodniego wybrzeża Afryki, dalej do środka wschodniego wybrzeża Ameryki Południowej oraz wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do Virginii. Podczas gdy ona głośno opisywała widzenie, również ja zaczęłam podążać za nią w tej samej wizji. Zobaczyłam Sierra Leone we Wschodniej Afryce, Sugar Loaf Mountain, gdzie stoi piękna figura Chrystusa spoglądającego na Rio de Janeiro i Virginię, gdzie wkrótce miał się rozpocząć obóz.
Pomimo że nie miałam zamiaru opuścić Jerozolimy tak wcześnie, wiedziałam, że Bóg kreśli dla mnie plan. Byłam do tego już przyzwyczajona, ponieważ odbyłyśmy z Susan po całym świcie wiele podróży zapoczątkowanych w wizjach czy objawieniach zanim osiadłyśmy w Jerozolimie. Podobnie zdarzało się naszym ludziom.
Zatelefonowałam więc do braterstwa Jones, którzy są pastorami Bethel Church we Freetown, (Sierra Leone), aby zapytać ich czy nie mogliby skorzystać z mojego usługiwania w ciągu tygodnia. Bywali u nas w Jerozolimie często i zaprosili mnie do siebie. Wylądowałam we Freetown w samym środku nocy na, jak się okazało, dosłownie królewskie przywitanie – do samolotu został rozwinięty czerwony dywan! Były bukiety kwiatów, przywitania przez dygnitarzy a zbór śpiewał pieśni powitalne, byłam bardzo podniecona.
Gdy do nich dzwoniłam, nie robiłam żadnych ustaleń, chciałam tylko być błogosławieństwem i usłużyć według ich potrzeb. Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że wynajęli ratusz miejski; dzień w dzień był wypełniony po brzegi. Burmistrz oraz Prezydent wraz z żonami byli obecni na spotkaniach. Był tak wielki odzew wśród ludzi na Słowo. Myślę, że było to pierwsze spotkanie, gdzie Freetown zostało dotknięte mocą Bożą.
Następnie poleciałam do Logos w Nigerii i dalej do Rio de Janeiro w Brazylii, gdzie przenocowałam w hotelu na plaży Cobacabana. Na drugi dzień poszłam na szczyt góry, gdzie oddawałam chwałę Bogu, uwielbiałam Go, prorokowałam z rękami uniesionymi nad Rio oraz całą Brazylią, mając świadomość, że Bóg zmienia atmosferę nad miastem i całym narodem. Potem wróciłam na lotnisko, gdzie złapałam samolot do Miami i Richmond w Virginii.
W czwartek zadzwoniłam do mojego przyjaciela Johna Lucasa, pastora w Calgary w Kanadzie i opowiedziałam mu, co właśnie zrobiłam, na co on odpowiedział, że wie, dlaczego to zrobiłam. Okazało się, że wiel. Cerullo właśnie prowadził wielką kampanię ewangelizacyjną w Brazylii. Została oceniona jako czwarta pod względem wielkości inwestycja medialna tego roku w Ameryce. Miał ścisłe satelitarne łącza z dziesięcioma stadionami w Brazlii i sześćdziesięcioma lub siedemdziesięcioma salami audytoryjnymi w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Początkowo chciał prowadzić spotkanie w Sao Paolo, ponieważ duchowa atmosfera była w tym mieście lepsza niż w Rio, lecz z jakichś technicznych przyczyn spotkanie musiało odbyć się w Rio. Byłam na szczycie góry we wtorek, a spotkania miały się rozpocząć w sobotę. Bóg zadbał o duchową atmosferę nad Rio.
Słyszałam opowiadanie żony pastora z okolic Detroit, że moc Boża była w tak namacalny sposób widoczna na spotkaniach, że znalazła się rozciągnięta pod mocą Ducha Świętego na podłodze. Jesteśmy współpracownikami Bożymi (II Kor 6,1)
Twój głos jest potężnym narzędziem w walce, możesz sprowadzić nim Chwałę na dowolne miejsce na świecie. Zacznij oddawać chwałę, a tej samej chwili, gdy usłyszysz chwałę w swoim głosie, ona wypełni pokój. Wszyscy byliśmy na takich spotkaniach gdzie było zwyczajnie, dopóki ktoś nie przekazał proroczego słowa lub wypowiedział kilku słów w jakiś inny, namaszczony sposób. Chwała zstąpiła na pomieszczenie i ludzkie życia zostały zmienione, od tej chwili nastąpiła widoczna różnica.
Ps. 34,1 Będę błogosławił Pana w każdym czasie, Chwała jego niech będzie zawsze na ustach moich! Dusza moja będzie się chlubić Panem! Niechaj słuchają pokorni i weselą się! Wysławiajcie Pana ze mną! Wywyższajmy wspólnie imię jego!
Następnym aspektem chwały, który jest tak potężny i którego powinniśmy stale coraz więcej używać, jest śpiew. Kilka lat temu Bóg zaczął robić w tej dziedzinie coś nowego w naszej społeczności w Jerozolimie – zaczął dawać nam nową pieśń. Teraz to się dzieje na całym świecie, słyszę informacje wielu kręgów o śpiewaniu nowej pieśni dla Pana. Pan przemówił do nas i powiedział, żebyśmy zaczęli śpiewać dla Niego nową pieśń. Naprawdę nie wiedzieliśmy, co miał na myśli, lecz gdy On coś do nas mówi, a my nie rozumiemy tego, powtarza to tak długo, aż zrozumiemy, lub przysyła, kogoś innego, kto powtarza to samo, aż się zacznie przemiana wśród ludzi.
Bóg jest bardzo wytrwały, On może przekazywać to samo przesłanie bardzo długo. Jeżeli słyszymy to samo przesłanie stale i wciąż, to być może jest tak dlatego, że jeszcze nie zaczęliśmy tego wykonywać. Bóg idzie dalej do czegoś innego, jeżeli tylko szybko złapiemy, o co Mu chodzi.
Mówił do nas, abyśmy śpiewali „nową pieśń.” Nie byliśmy pewni czy chodzi o to, żeby śpiewać pieśni w innym rytmie, z inną melodią, czy w innym stylu. Nie wiedzieliśmy, co On przez to rozumie. Nikt z nas nie był szczególnie uzdolniony muzycznie, aż któregoś dnia w czasie oddawania chwały zaczęliśmy śpiewać drobną pieśni, której nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, nigdy nie uczyliśmy się, ani nawet nie pamiętali, po prostu śpiewaliśmy ją spontanicznie z naszego ducha. W naszym duchu jest znacznie więcej tego, czym możemy błogosławić Boga i narody niż będziemy w stanie kiedykolwiek wykorzystać – jeżeli tylko uwolnimy to w Bogu. Ciągle prosimy Boga ” napełnij nas tym, napełnij nas tym”.
A On mówi: wylej to z siebie, wylej to z siebie.
– Panie, wylałbym, gdybym tylko miał co wylać z siebie – mówimy.
To już tam jest, lecz twoja wiara nie działa jeszcze w tej dziedzinie, nie uwalniasz tego z siebie.
Gdy Bóg prowadzi nas do czegoś nowego, nie jesteśmy pewni siebie samych i idziemy pomalutku.
Wkładamy w to duży palec nogi i cofamy go znowu, aby sprawdzić jaka jest woda. Bóg błogosławi nas, gdy śpiewamy spontanicznie. Na początku robiliśmy to tylko na naszych spotkaniach modlitewnych w Betlejem, lecz na spotkaniach na Górze Syjon prowadziliśmy nasze nabożeństwa tak, jak zwykle, jak byliśmy przyzwyczajeni z pieśniami, które już znaliśmy.
Bóg powiedział do nas:
– Czyż nie możecie mi zaufać? Jeżeli możecie śpiewać spontanicznie na spotkaniach modlitewnych, to dlaczego nie możecie śpiewać swobodnie na Górze Syjon?
– Lecz Panie – odpowiadaliśmy – ludzie przychodzą setki mil na nabożeństwa, nie chcemy robić błędów przed nimi. Co się stanie, jeżeli to nie zadziała?
Osobiście lubię takie okazjonalne zająknięcia i potknięcia na nabożeństwach. Jeżeli wszystko idzie zbyt gładko, to może tak być dlatego, że robiliśmy to w ten sam sposób zbyt wiele razy. Robimy to wtedy z rutyną i nie ma w tym świeżości. Potknięcia pokazują, że ludzie idą w nowym kierunku, wchodząc w objawienie dawane przez Ducha.
Pan przytrzymał nas tak długo, aż zaczęliśmy śpiewać spontanicznie na wszystkich nabożeństwach i od tej pory już nie cofnęliśmy się. Śpiewamy spontanicznie na każdym nabożeństwie i w ten sposób Duch Święty uczy nas.
W jaki sposób Dawid doszedł do takiego bogactwa swych psalmów? On je wyśpiewał. Słyszał je po raz pierwszy, gdy wychodziły z jego ust. Słyszymy po raz pierwszy nową pieśń gdy ją wypowiadamy, w proroczym zjednoczeniu. Jest prorocza pieśń, którą daje Pan. Dawid nie siedział i nie myślał całymi dniami nad każdym psalmem, komponując muzykę i składając muzykę i słowa razem. Jego język, gdy zaczynał chwalić Pana, stawał się „jak rylec biegłego pisarza” .
Ponieważ Dawid miał olbrzymią różnorodność doświadczeń z Bogiem, dlatego też miał dużą różnorodność pieśni. Skoro życie miał urozmaicone różnorodnymi próbami i trudnościami, mógł śpiewać o swoich nieprzyjaciołach, mógł również śpiewać o swoich radościach, i sukcesach.
Przez wiele lat prowadziliśmy na zewnątrz greckiej kaplicy w Betlejem modlitwy w piątki i soboty, pod wielkim transparentem „ZIELONOŚWIĄTKOWE SPOTKANIE MODLITEWNE godz. 8-12 w południe” Po jakimś czasie ten napis zaczął mnie wprawiać w zakłopotanie. Myślałam: „w ogóle się nie modlimy.” Trwaliśmy w bólach porodowych i wstawiennictwie, spędzaliśmy większość czasu na śpiewie, tańcu i radości. Jeszcze przez wiele lat później nie widziałam, że wiele miejsc w Piśmie, które mówią o modlitwie, mówią o śpiewaniu. To są modlitwy śpiewane.
Ef 5,19 rozmawiając z sobą przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu,
Jest tak wiele sposobów śpiewania Panu. Są pieśni miłości, pieśni radości, dziękczynienia, prośby i wiele innych. Czułam się zażenowana, ponieważ formalnie nie modliliśmy się, niemniej to właśnie w czasie takiego czasu Bóg dał mi pieśń: „proszę Cię za narodami.” Dał mi ją spontanicznie w czasie spotkania modlitewnego i spędziliśmy cały ranek prosząc o różne narody, lecz nie robiliśmy tego w sposób formalny, jaki znaliśmy uprzednio.
Bóg mówił do nas na temat różnych państw i wskazywał nam na rozwiązanie problemu, wtedy ogłaszaliśmy zwycięstwo i proroczo powoływaliśmy je do istnienia, radując się z tego, że zobaczymy jak się będzie dokonywać. Nie byliśmy w agonii, płaczu i błaganiach, jak wcześniej, i sami dokładnie nie wiedzieliśmy, co o tym myśleć.
Nieco później wiel. Edward Miller zaprosił mnie do przemawiania w, jak mu się wydawało, „największych zborach chwały i uwielbienia w Ameryce” i zorganizował dla mnie małe turne. Gdy przejedziesz Amerykę, dowiesz się co myślą ludzie. W każdym zborze ludzie zadawali mi to samo pytanie. Po około dziesięciu dniach wiedziałam już, że jedna rzecz była w sercach wszystkich ludzi: „co z wstawiennictwem i bólami porodowymi.”
Odpowiadałam im tak:
– Byłam autorytetem w tej sprawie, gdybyście mnie zapytali kilka tygodni temu, dała bym wam wszystkie odpowiedzi, lecz Bóg robi coś nowego i różnego. Nie jestem pewna tego, co On robi.
Bardzo często czujemy się winni, gdy robimy różne rzeczy po staremu, podczas gdy On prowadzi nas do czegoś nowego. Ciągle podróżujemy drogą szybkiego ruchu nr 1, podczas gdy On już otworzył dla nas drogę I-95. Jest szersza, wygodniejsza i szybsza, lecz zawsze jeździliśmy 1. 1 gdzieś cię zaprowadzi, lecz na I-95 nie ma korków, przeszkód, które zwalniają drogę #1. Pozornie nadal będziemy się zatrzymywać na wszystkich czerwonych światłach, więc Bóg pozwala, abyśmy nadal działali starymi metodami, podczas gdy On otworzył już dla nas nowe drogi do niebios.
– Nie wiem co Bóg teraz robi – powiedziałam tym ludziom – okazało się, że na naszych spotkaniach modlitewnych zaczęliśmy wiele tańczyć, lecz czujemy tak wspaniałe uwolnienie Ducha i wiemy, że Bóg usłyszał nas w sprawie narodów i ludzkich potrzeb.
Wróciłam do Virginii na obóz i Matka poprosiła mnie o usłużenie na wieczornym nabożeństwie w niedzielę. Było to nabożeństwo z Wieczerzą. Bóg powiedział: „przeczytaj Izajasza 53.” Czytałam więc:
Iz 53.10-11 Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni. Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie.
Gdy czytałam ten werset, nagle zobaczyłam, że nie tylko zbawienie zostało zadośćuczynione i nie tylko uzdrowienie, lecz również męka (udręka, cierpienie) zostały odpokutowane. A ponieważ cierpienia zostały odpokutowane, więc nie muszę już więcej cierpieć.
Kiedy to zobaczyłam, było to naprawdę uwalniające, ale zwróćmy uwagę dalej w w.12:
Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.
Bóg Ojciec dał Jezusowi dział wśród wielkich i Jezus w zamian dzieli się łupami z mocarzami. Kim są owi „mocarze.” Ci, którzy oddają mu chwałę – chwalcy.
Kiedy Jezus wspominał o oddawaniu chwały z ust niemowląt i ssących cytował z psalmu ósmego
Ps 8,3: Z ust dzieci i niemowląt ugruntowałeś moc na przekór nieprzyjaciołom swoim, Aby poskromić wroga i mściciela.
Nieco inaczej ujął to Jezus mówiąc:
Mat 21, 15-16 Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie, widząc cuda, które czynił, i dzieci, które wołały w świątyni i mówiły: Hosanna Synowi Dawidowemu, oburzyli się i rzekli mu: Czy słyszysz, co one mówią? A Jezus mówi do nich: Tak jest; czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?
W Amerykańskim przekładzie jest „wydoskonaliłeś sobie chwałę”
Tak więc „ugruntowanie chwały” stało się „wydoskonaleniem chwały.” Po cierpieniach Jezus dzielił łupy z mocnymi. To nasza chwała umożliwia nam wejście w posiadanie dziedzictwa. Bierzemy ją na własność przez oddawanie chwały.
– Tak, Panie – powiedziałam – teraz rozumiem, że nie muszę cierpieć (rodzić w bólach, boleć). Lecz co mamy zrobić, aby posiąść to dziedzictwo (na wszystko, co Bóg dla nas ma, są jakieś sposoby wzięcia w posiadanie.)
– Czytaj dalej – powiedział.
Podział na rozdziały został dodany w celu ułatwienia nam odnajdywania różnych miejsc w Biblii. Mamy nadane nazwy ulic i numery, które pomagają nam odnaleźć siebie nawzajem, numery służą tylko do pomocy w odszukaniu. Zwój był napisany i rozdział 53 następował zaraz po 54.
– Co mam robić, Panie? – zapytałam
– Śpiewaj – powiedział
– Śpiewać? – mogę to zdobyć przez śpiewanie?
– Śpiewaj – powiedział
Iz 54,1 (BT) Śpiewaj z radości, niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu! Bo liczniejsi są synowie porzuconej niż synowie mającej męża, mówi Pan.
Zwróć uwagę; „śpiewaj”, oraz „wybuchnij weselem (śpiewem)” ; to są dwie różne sprawy, większość z was śpiewa, niektórzy z was uczą się wybuchać (przełamywać) w śpiewie. Śpiew to korzystanie ze strun głosowych, lecz jest coś takiego jak przełamanie w śpiewie, kiedy to Bóg wkłada pieśń do naszego ducha. Idziesz z nią do łóżka spać, budzisz się w nocy z nią i jest przy tobie, gdy wstajesz rano.
Jak często ci się to zdarzało? Jesteś zakłopotany, przytłoczony, nie wiesz co zrobić, a przez umysł przebiega ci tysiąc myśli na minutę, gdy próbujesz to pojąć. Nagle dochodzisz do końca śpiewu, jakby szarpnięcie samochodem. Po takim szarpnięciu skupiasz się przez chwilę i odkrywasz, że cały czas śpiewałeś, twój umysł ostro pracował, lecz ty śpiewałeś bez przerwy.
Duch Święty w twoim duchu wyśpiewywał odpowiedź, podczas gdy ty usiłowałeś znaleźć odpowiedź rozumem. Myślisz sobie wtedy: „czyż nie jest to wierność Ducha Świętego? Podczas gdy ja usiłowałem dojść do rozwiązania rozumnego, Duch Święty cały czas podpowiadał mi odpowiedź. Dziękuję ci Boże za to, że zatrzymałeś mnie i przymusiłeś do wsłuchania się w pieśń Ducha.”
Nie będziemy siedzieć i prorokować do samych siebie. Służba prorocza jest przeznaczona dla innych, lecz pieśń uwalnia głos Ducha w tobie w twoim rodzimym języku i buduje ciebie, jak to zwykle jest przy oddawaniu chwały w Duchu. Ludzie, którzy prorokują sami sobie, popadają w mnóstwo błędów, lecz ja mogę śpiewać, mogę uwolnić pieśń Pana wychodzącą z głębokości mojego wnętrza. Niektóre z największych objawień, jakie słyszałam, przyszły w pieśni. Gdy śpiewaliśmy, każda z osób otrzymywała jeden niewielki kawałek pieśni.
Gdybyśmy zapytali: – Czy ktoś otrzymał dziś jakieś objawienie? – to wszyscy odpowiedzieliby, że nie. Słowo „objawienie” jest takie wielkie. To jest ciekawe, w katolickich kręgach charyzmatycznych używane jest słowo „obraz” zamiast „wizja.”
– Czy ktoś widział dziś jakiś obraz?
Powodem tego jest fakt, że „wizja” wydaje się czymś wielkim, budzącym respekt.
– Nie, nie miałem żadnej wizji, lecz widziałem obraz.
– Nie, nie miałam wizji, lecz mam pieśń.
Często, gdy pozwalamy aby jakaś mała pieśń zaczęła się wydobywać, okazuje się, jak wielkie objawienie zawiera. Jest to Boża wydoskonalona chwała z ust niemowląt i ssących, jest to takie piękne i wspaniałe. Mam zapisy z każdego roku w Jerozolimie. Gdy siedzę przy fortepianie, frazy spontanicznie się pojawiają. Piękna wizja i objawienie wychodzi z ust. ludzi. „Śpiewaj!”
Chcę, abyś od dzisiaj śpiewał więcej, niż śpiewałeś kiedykolwiek wcześniej. Nie śpiewaj prostych pieśni, które już dobrze znasz, pozwól małym pieśniom wydobywać się z twojego ducha. Zachowuj to w prostocie, po prostu jedną melodię za jednym razem, nie komplikuj zbytnio.
Śpiewanie nowej pieśni nauczy cię koncentracji na Bogu oraz prostoty. Przecież można śpiewać znaną pieśń i równocześnie planować menu, ale nie da się tego zrobić, gdy śpiewasz nową pieśń, bo ją zgubisz. Aby zaśpiewać nową pieśń, musisz się skoncentrować na Panu. Konieczna jest również jej prostota, abyśmy mogli ją później powtórzyć.
Iz 54.1-3
Śpiewaj z radości, niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu! Bo liczniejsi są synowie porzuconej niż synowie mającej męża, mówi Pan. Rozszerz przestrzeń twego namiotu, rozciągnij płótna twego , nie krępuj się, wydłuż twe sznury, wbij mocno twe paliki!Bo się rozprzestrzenisz na prawo i lewo, twoje potomstwo posiądzie narody oraz zaludni opuszczone miasta.
Bóg pragnie wnieść rozszerzenie się i swobodę w nasze życie, a wprowadza to przez śpiew. Śpiewaj i przygotuj się na rozszerzenie. Śpiewaj, wybuchnij weselem (śpiewem) i bądź przygotowany na rozszerzanie się w prawo i lewo.Kiedy Bóg mi to pokazał, nigdy więcej nie musiałam już rodzić w boleściach. Ktoś bardzo przeze mnie poważany odwiedził nas w Jerozolimie z tym starym nauczaniem o boleściach. To nauczanie nie jest złe, ale Bóg pokazuje nam łatwiejszą drogę. Chcę kupić sobie maszynę do pisania, ponieważ jestem z pokolenia ludzi piszących na maszynach, lecz każdy kto umie korzystać komputera, wie, że maszyna jest przeżytkiem.
– Po co ci maszyna do pisania? – pytają. Maszyny do pisania ciągle są przydatne, lecz jeżeli w pokoju znajduje się komputer, to po co kupować maszynę? Czy rozumiecie, o czym mówię? Jeżeli jest coś dzięki czemu można osiągnąć lepsze rezultaty, to po co sięgać po coś znanego? Bóg idzie do przodu – nie kupuję maszyny. Tak samo ma się sprawa z modlitwą o chorych. Jest w Biblii wiele form usługiwania chorym i wszystkie są skuteczne. Nigdy nie namaszczałam nikogo olejem, czuję, że Bóg dał mi dar uzdrawiania, w związku z czym nie podlegam pod tę samą kategorię co starsi zboru, którzy namaszczają olejem. Ludzie często wręczają mi buteleczki z olejem, odmawiam im tak grzecznie, jak tylko potrafię.
– Ty namaszczaj ludzi olejem, a ja pomodlę się z tobą – mówię im. Postępuję zgodnie z innym namaszczeniem, Bóg dał mi objawienie i chcę w tym objawieniu się poruszać.
Czy to znaczy, że Bóg nie uzdrawia przez namaszczenie olejem? Nie, uzdrawia. On działa na wiele różnych sposobów.
Gdy usłyszałam tę osobę mówiącą o boleściach porodowych w tradycyjnym sensie: „… padamy na kolana i modlimy się, aż odczujemy w duchu skurcze porodowe, poczujemy ciężar za ludźmi, podobnie jak rodząca kobieta, zaczniemy rodzić poszczególnych ludzi ku zbawieniu, a nawet całe narody… ” itd… powiedziałam do Pana:
– Naprawdę chciałabym wiedzieć czy dobrze cię zrozumiałam. Daj mi trochę więcej wskazówek dotyczących tej nowej sprawy.
Jedna z naszych sióstr spodziewała się dziecka, nie miała pojęcia, o co prosiłam Pana. Opowiadała mi później:
– Następnego dnia Pan obudził mnie tym wersetem: Zanim Syjon poczuł bóle, urodził.
– Co to znaczy, Panie? – zapytałam.
Tego dnia oboje z mężem byli bardzo zajęci i nagle poczuła nieprzyjemne kłucie, powiedziała o tym mężowi, a ponieważ właśnie przejeżdżali w pobliżu oddziału położniczego, zaproponował, aby tam wstąpili.
– Wiem, że dziecko się jeszcze nie rodzi – zaprotestowała – nie mam jeszcze bóli.
– Nic się nie stanie, jak staniemy – naciskał – jesteśmy całkiem blisko.
Podjechali więc, lekarz akurat był w pobliżu, położył ją na stole i rozpoczął badanie.
– Dziecko już idzie – powiedział zdziwiony.
– To niemożliwe – powiedziała – jeszcze nie zrobiłam tego, co powinnam była zrobić. (wzięli wraz z mężem kilka lekcji na ten temat)
– Nic na to nie poradzę – odparł lekarz – dziecko już jest.
Kiedy mi to opowiedziała, powiedziałam:
– Dzięki Jezu! Dzięki Jezu!”
Przykro mi jest, gdy słyszę, jak czasami ludzie są uczeni modlitwy. Mam jednego przyjaciela, który wstaje o piątej rano i przechodzi przez sposób jednego człowieka, drugiego, a może nawet i trzeciego. Przed dojechaniem do końca tego wszystkiego, byłabym już wykończona.
Staram się ze wszystkich sił uczyć prostoty przychodzenia do Pana, ale nawet jeżeli my robimy wszystko źle, to On obraca to ku dobremu.
Często na naszych obozach odwiedzają nas kaznodzieje dający nam 21 kroków do wiary, lub 7 – do uzdrowienia itd. Moi droga, święta matka często podchodzi do mikrofonu i mówi najbardziej duchową rzecz, jaka została takiego wieczoru wypowiedziana. Na przykład: „Nie potrzeba zbyt wielkiej wiary, aby dotknąć Boga” i to jest prawda „Zanim Syjon poczuł bóle porodził swoje dzieci.” Byłam tym tak podniecona!
Następnie ponownie wyjechałam do Australii. Leciałam z Hong Kongu do Sydney i pod koniec podróży, kiedy już czytasz wszystko, co wpadnie w ręce, wzięłam jakiś magazyn, a był to Tydzień Australijskiej Kobiety. Były tam recepty, ostatnia moda i jeden lub dwa romanse. W samym środku tego wszystkiego widniał tytuł: „WYŚPIEWAJ SWÓJ BEZBOLESNY PORÓD” (SING YOUR WAY TO A PAINLESS CHILDBIRTH). Artykuł został napisany przez znanego francuskiego położnika, który twierdził, że nie chodzi mu zwykłe o śpiewanie ustami, lecz taki rodzaj śpiewu, gdzie zaangażowana jest cała kobieta. Gdy jest porwana przez śpiewanie, może urodzić dziecko bezboleśnie.
W Jerozolimie nasze oczekujące matki korzystają z małego szpitala położniczego, mężowie stoją po jednej stronie żony a ja po drugiej i zaczynamy śpiewać w Duchu. Muzułmański lekarz wie o tym, że będziemy tu śpiewać na językach. Zatracamy się w śpiewaniu całkowicie i po kilku chwilach dziecko przychodzi na świat. Bóg, chce abyśmy o tym wiedzieli. Jeżeli śpiewamy, nie musimy wchodzić w rzeczywistość boleści porodowych. Dlaczego? Ponieważ radość w Panu uwalnia wiarę, a wiara wykonuje pracę. W takich chwilach jak te, możemy uwolnić więcej wiary za Izraela i zobaczyć więcej osiągnięć niż w ciągu pięciu całonocnych modlitw opartych na naszym rozumie.
Tworzymy atmosferę cudów. Ślepy Bartymeusz zawołał – Synu Dawida zmiłuj się nade mną – i został uzdrowiony. Kiedy Jezus był obecny wśród ludzi, różne rzeczy przychodziły z łatwością i Bóg sprawi, że będą one łatwe również i dla nas.
Nie zgadzaj się na to, aby ktokolwiek śpiewał za ciebie. Jeżeli będziesz musiał zacząć w samochodzie, to zacznij, większość z nas ma wystarczająco dużo czasu podczas jazdy. Nie możemy nikomu przeszkadzać, po prostu śpiewaj. Mam przyjaciela, koreańskiego biznesmena, który dzwoni do mnie z Seulu, kiedy ma zawodowe problemy. Po wspólnym powitaniu śpiewamy razem w Duchu, czasami przez dziesięć, piętnaście minut.
Kiedy jesteśmy uniesieni śpiewem, Bóg zaczyna dawać nam odpowiedzi. Po pierwsze, On unosi nas ponad nasze problemy i potrzeby. Jest rzeczywista lekkość (łatwość) w Bogu. Spowodowaliśmy, że rzeczy duchowe stały się trudne, On chce aby były łatwe. On chce, aby Król Chwały mógł przyjść i zwyciężać nasze bitwy za nas.
Przeważnie jesteśmy tak zajęci swoimi własnymi walkami, że nie pozwalamy Panu na to, aby walczył za nas. Pamiętacie gdy Jehoszafat wyruszył przeciwko królom, śpiewacy i tancerze – chwalcy – szli przed armią. Ponieważ chwalcy szli przed armią, to nie musieli nawet walczyć (2 Kron 20,21-24) i ty również nie będziesz musiał nigdy walczyć, jeżeli przejdziesz do rzeczywistości chwały i uwielbienia dla Pana.
Kiedyś mieliśmy w Izraelu kilka domów , w których mieszkali i goście i pielgrzymi. Była z nami siostra, która trwała w długim poście, zawsze takich gości zapraszaliśmy. Problem polegał na tym, że ona nie chciała iść do zboru z nami. Nie chcę, aby ktokolwiek przychodził do nas i pościł, a nie chciał chodzić do zboru. Gdy pościsz potrzebujesz namaszczenia, które odbierasz w czasie nabożeństw. Jeżeli pościsz bez chodzenia do zboru, będziesz miał trudności. Próbowałam wszystkimi dostępnymi sposobami wpłynąć na nią, lecz bez rezultatu. Byłam coraz bardziej zaniepokojona z jej powodu. Któregoś dnia w czasie modlitwy Pan powiedział do mnie:
– Dlaczego nie pozwolisz, abym Ja się tym zajął.
Niemal roześmiałam się. Czy kiedykolwiek śmialiście się z Boga? Wydaje nam się, że pozwalamy mu zajmować się sprawami. Pomyślałam sobie, że jeżeli Bóg może sobie poradzić z nią, to poradzi sobie z każdym innym.
– W porządku, powiedziałam, ty walcz
– i zapomniałam o całej sprawie. Zawsze jest wystarczająco dużo problemów, które się w międzyczasie pojawiają.
Kiedy poszłam tego wieczoru do zboru
–
– Modliłam się dzisiaj – powiedziała
– i Bóg powiedział mi, że mój duch był nie w porządku oraz, że moje motywacje nie były właściwe. Przepraszam. Ależ jesteśmy głupcami – pomyślałam sobie – wydaje nam się, że pozwalamy Bogu walczyć w naszych sprawach, a tymczasem tak nie jest. Im więcej śpiewamy Mu na chwałę, tym więcej bitw przejmuje.
Chwała jest potężnym narzędziem walki.
któż mnie spotkał u drzwi, jak nie siostra, która nieustannie sprawiała mi problemy. Nie tylko bez namawiania przywitała mnie, lecz wyszła do mnie z przeprosinami: