Category Archives: Heflin Ruth – Chwała

Rozdział 1 – Chwała jako narzędzie żniwa

Ruth Heflin

Większość książek została napisana, ta została głównie powiedziana. Jest to kompilacja nauczań prowadzonych na naszych seminariach w Jerozolimie, kazań głoszonych na obozach w Ashland (Virginia) oraz wyjątków wykładów, jakie miały miejsce w Anglii, Australii oraz innych częściach świata.

Wielki dług wdzięczności należy się Rev. Haroldowi McDougalowi za to, że cierpliwie wysłuchał nagrań magnetofonowych i spisał je dla mnie. Było to wielkie dzieło miłości. Każdy, kto zostanie pobłogosławiony czytając to, winien mu jest szczególne podziękowania.

Dziękuję również p. Glenn Bunch z Baltimore, p. Arlo Allenowi z Waszyngton, p. Dorothy Buss,….

RHeflin_1

Powyższa komputerowa wersja jest kopią oryginalnej akwareli Żyjące istoty Susan Woodaman z Addis Abeby (Etiopia), lato 1997roku.

Obj. 4,7-8 (BW)
Postać pierwsza podobna była do lwa, postać druga podobna była do cielca, postać trzecia miała twarz jakby człowieczą, a postać czwarta podobna była do orła w locie. A każda z tych czterech postaci miała po sześć skrzydeł, a wokoło i wewnątrz były pełne oczu; i nie odpoczywając ani w dzień, ani w nocy śpiewały: święty, święty, święty jest Pan, Bóg Wszechmogący, który był i który jest, i który ma przyjść.

Ez 10,1
A gdy spojrzałem, oto na sklepieniu, które było nad głowami cherubów było coś jakby kamień szafirowy: coś z wyglądu podobne do tronu.

W nocy 20 czerwca 1971 roku zostałam odwiedzona przez żyjące istoty i w ciągu zaledwie kilku chwil moje życie zostało wywrócone do góry nogami. Wiedziałam, że powinnam zamieszkać w Jerozolimie i wziąć udział w wypełnianiu się Bożego planu dotyczącego tego miasta i jego ludzi. Poprzez lata widziałam różne aspekty żyjących istot stale i wciąż. To są te istoty, które podtrzymują Boży Tron.

Żyjące istoty prezentują mi tron Boży, Chwałę otaczającą tron.

Podobnie jak inne istoty umieszczone są ponad poszczególnymi narodami i obszarami ziemi. Osobiście wierzę, że żyjące istoty są niebiańskimi stworzeniami, które czuwają na Izraelem i wypełnieniem Bożych planów dla niego.

Pamięci mojego ojca Wallace H.Heflina.
Sr.

Mojej mamie Rev Edith Heflin

Mojemu namaszczonemu bratu Rev.Wallance
h. Heflin , Jr.

WSTĘP

Urodziłam się w niedzielę po wieczorowym nabożeństwie. Moi rodzice byli pionierami ruchu Zielonoświątkowego. W czasie gdy się urodziłam, mieszkali w dwóch salach szkółki niedzielnej zboru, który założyli w Richmond w stanie Virginia. Urodziłam się w tych pokojach w Chwale Bożej, która manifestowała się w ich służbie. Kiedy byłam małą dziewczynką, prosto ze szkoły chodziłam do zboru na środowe popołudnia. Wierni zboru zbierali się tam na modlitwie od pierwszej do czwartej. Brałam udział w większości tych spotkań.

Podczas dwóch pierwszych godzin modlili się o wszystkie potrzeby, wstawiali się o różne rzeczy przed Bogiem, lecz ostatnia godzina poświęcona była przebywaniu w obecności Pana . To był najlepszy czas, wszelkie prośby, o jakich mogli pomyśleć, zostały przyniesione Panu, teraz był czas działania Ducha Świętego. Brzmienie Chwały, jakie zapadło w moim duchu w ciągu tych lat, trwało we mnie przez wszystkie lata służby i podróży po całym świecie.

Brałam udział w tysiącach spotkań i słyszałam tysiące kazań, lecz największy wpływ na moje życie miało brzmienie Chwały, które odzywało się w ostatniej godzinie tych spotkań modlitewnych, w czasie których ludzie byli dotykani przez wieczną rzeczywistość.

Później, gdy przeprowadziłam się do Jerozolimy, aby mieszkać i uwielbiać na Górze Syjon, Pan zaczął pokazywać mi drogę postępu od CHWALENIA do UWIELBIANIA i do CHWAŁY oraz wzajemne relacje między tymi trzema elementami. Zaczęłam dzielić się tymi prostymi prawdami z ludźmi na całym świecie.

Czcij…. aż przyjdzie duch uwielbiania,
Uwielbiaj…. aż zstąpi Chwała. Wtedy…. stój w Chwale.

Jeżeli potrafisz pojąć proste podstawy chwalenia, uwielbiania i Chwały – tak proste, że ich nie dostrzegamy – będziesz mógł osiągnąć wszystko, cokolwiek będziesz pragnął w Bogu. Nie ma żadnego znaczenia czy jesteś sam i nie masz nikogo, z kim mógłbyś uzgodnić modlitwę, nie liczy się również na jakim jesteś poziomie duchowego rozwoju.

Przejdź do rzeczywistości Chwały i wszystko stanie się możliwe.

Ps. 24.1-10 (BW)

Psalm Dawidowy. Pańska jest ziemia i to, co ją napełnia, Świat i ci, którzy na nim mieszkają.

On bowiem założył ją na morzach I utwierdził ją na rzekach.

Któż może wstąpić na górę Pana? I kto stanie na jego świętym miejscu?

Kto ma czyste dłonie i niewinne serce, Kto nie skłania duszy swej ku próżności i nie przysięga obłudnie,

Ten dostąpi błogosławieństwa od Pana I sprawiedliwości od Boga, zbawiciela swego.

Takie jest pokolenie tych, co go szukają, Tych, którzy szukają oblicza twego, Boże Jakuba. Sela.

Podnieście, bramy, wierzchy wasze, I podnieście się, bramy prastare, Aby wszedł Król chwały!

Któż jest tym Królem chwały? Pan silny i potężny, Pan potężny w boju.

Podnieście, bramy, wierzchy wasze I podnieście się, bramy prastare, Aby wszedł Król chwały!

Któż jest tym Królem chwały? Pan Zastępów! On jest Królem chwały! Sela.

Chwal….

aż zstąpi duch uwielbienia.

Uwielbiaj …..

aż zstąpi Chwała.

Wtedy….

Trwaj w Chwale.продвижение сайтов интернет реклама

Rozdział 2 – Chwała jako swiętowanie

Ruth Heflin

I wrócą odkupieni przez Pana, a pójdą na Syjon z radosnym śpiewem. Wieczna radość owionie ich głowę, dostąpią wesela i radości, a troska i wzdychanie znikną.
Izajasz.

Pan bardzo zmienił moje myślenie, wszystkim nam się wydaje, że nasze jest poprawne. Mamy tak wiele błędnych poglądów, nad którymi Bóg pracuje, aby je wyczyścić. Zaczęłam tańczyć w Wirginii. Nie mieszkaliśmy w Jerozolimie przed 1972 rokiem. Pamiętam, jak pewna dziewczyna powiedziała do mnie: „czasami, gdy tańczymy w zborze, bierzemy kogoś za rękę i tańczymy z nim.” Pomyślałam sobie: „O, co za herezja! Wyobraź sobie, biorą się za ręce i…”

Tańczyliśmy przed Panem indywidualnie, Bóg uwolnił nas troszkę, ale nigdy nie wzięłam nikogo za rękę i nie tańczyłam z nim przed Panem. Wydawało mi się to zbyt „naturalistyczne.”

Po proroczej usłudze cesarzowi Haile Selasie, z Etiopii po drodze do Buhan, gdzie miałam być przyjęta przez króla, poleciałam na kilka tygodni do Jerozolimy. Zauważyłam, że w czasie świąt obejmujących Rosh Hashana, Nowy Rok, Yom Kippur, Dzień Namaszczenia,; Succot, odbędzie się 20 dniowy kurs języka hebrajskiego. Zapisałyśmy się z Susan natychmiast. Nie nauczyłam się hebrajskiego wiele przez te 20 dni, ale było to moje przygotowanie do pobytu w Izraelu. W piątek wieczorem wszyscy razem spożywaliśmy obiad, który zwie się Oneg Sabat, co znaczy „przyjemność odpoczynku (Sabatu)”. Izraelici witają Sabat, tak jakby witali gościa lub królową. Wraz z witaniem Sabatu pojawiają się tańce, śpiew i radość. Po zjedzeniu zupy przy stole zaintonowano pieśń, ludzie śpiewali ją niezwykle energicznie. Pytałam: „co to znaczy? O czym oni śpiewają?” Wyobraziłam sobie, że jest to jakaś popularna piosenka z ostatniej listy przebojów. Okazało się, że śpiewają pieśni w rodzaju: „Z radością więc zaczerpnijmy ze źródeł zbawienia.” „Izraelu polegaj na Bogu,” „Radujcie się z Jeruzalem, wszyscy którzy je miłujecie,” „Postawiłem strażnika na twoim murach o Jeruzalem, który będzie czuwał we dnie i w nocy.” Między każdym podaniem jedzenia śpiewano coraz więcej pieśni. W którymś momencie każdy z siedzących położył swoje ręce na siedzących obok niego i zaczęli śpiewać: Jak dobrze i miło gdy bracia w zgodzie mieszkają.” Wszyscy kiwali się tam i z powrotem.

Po zakończeniu posiłku, po podaniu deseru i kawy (w stylu europejskim) wszyscy powstali do tańca. Znowu wyobraziłam sobie, że będą tańczyć do rytmu jakiejś popularnej piosenki z pierwszej dziesiątki listy przebojów, lecz oni śpiewali wersety i tańczyli do Biblii. Brali się również w czasie tańca za ręce.

Byłam tak zadowolona z tego, że przed przyjazdem do Izraela uwolniłam się nieco w dziedzinie tańczenia. Teraz wszystko co musiałam zrobić, to pokonać przeszkodę ze złączonych rąk, złapać kogoś i tańczyć przed Panem. Ten taniec był znacznie bardziej spontaniczny niż to, do czego byłam przyzwyczajona. Pokonałam swoje opory, wstałam wzięłam kogoś za rękę i wzięłam udział we wspólnej radości.

W następnym roku, gdy przyjechałam zamieszkać wraz z grupą młodzieży w Jerozolimie i usługiwać na górze Syjon przez cztery dni w tygodniu, tańczyliśmy podczas tych spotkań i naszych własnych już zupełnie wolni. Nigdy nie było żadnego instruktora tańca hebrajskiego, który by nauczył nas jakiegokolwiek tańca, lecz uczył nas Duch Święty. Któregoś dnia byliśmy na spotkaniu modlitewnym, mówiłam o Chinach. W tamtym czasie Chiny były całkowicie zamknięte. Bóg dał nam słowo prorocze i powiedział, że On otworzy drzwi do Chin. Byliśmy tak pobudzeni tym proroctwem, że podskoczyliśmy w górę i zaczęliśmy tańczyć. Jeden z młodych ludzi, bez żadnego ostrzeżenia i zanim ktokolwiek się zorientował, co się dzieje, wzniósł w górę ręce jak dziecko bawiące się w Jaworowe Mosty. Ktoś inny podniósł ręce i przyłączył się do niego z drugiej strony formując bramę. Bóg powiedział, że drzwi do Chin. Zanim się zorientowaliśmy co, się dzieje, wszyscy tańczyli poprzez te otwarte drzwi. Śpiewaliśmy jakiś prosty refren: Drzwi do Chin otwierają się,” lub może: „Otwierajcie drzwi, Otwierajcie drzwi,” wielbiliśmy Pana i tańczyliśmy przez drzwi. Jakże byliśmy wtedy rozradowani! A jeżeli jedne drzwi są wspaniałe, to dwoje jest jeszcze lepszych. Ktoś następny uformował drzwi i jeszcze i za moment było pełno drzwi, przez które mogliśmy tańczyć.

Kilka tygodni później był świętowany Dzień Niezależności – jedno z moich ulubionych świąt w Izraelu, które ma miejsce w maju. Kilka główny ulic zostało zamkniętych i wszyscy tańczyli na ulicach. Były podwyższenia dla małych zespołów grających bardzo głośno. Muzyka była w całości oparta na Biblii, całe tłumy świętowały. Radowaliśmy się cudem istnienia Izraela wspólnie z Żydami (zarówno rodowitymi jak i tymi przyjezdnymi z zagranicy) i turystami. Tańczyliśmy Hora (taniec w kółku) kiedy ktoś z młodzieży wykrzyknął: „Siostro Ruth, spójrz tam, popatrz na żołnierzy, oni też tańczą taniec „drzwi.” Spojrzałam i rzeczywiście: tańczyli ten sam taniec. My nazwaliśmy go „tańcem drzwi” ze względu na sposób, w jaki go od Pana otrzymaliśmy, a okazało się, że był to narodowy taniec hebrajski. Nigdy go nie widzieliśmy, Duch Święty nauczył go nas.

Innym razem na spotkaniu modlitewnym Pan dał słowo na temat radości. Jeden z młodych ludzi wyciągnął swoje ręce przed siebie jakby w kierunku centrum koła. Szybko ktoś następny wyciągnął swoje ręce w kierunku centrum formując jakby szprychy koła. Ponieważ nie było miejsca dla wszystkich rąk, wolną rękę każdy opierał na ramieniu osoby stojącej obok. Przez pewien czas tańczyliśmy i radowaliśmy się tym tańcem „koła”, jako koła wewnątrz kół, które widział Ezechiel.

W jakiś tydzień później jeden z naszych braci, który mieszka w Askelon, wrócił bardzo podekscytowany. „Siostro Ruth – powiedział – gdy wróciłem do Askelon, poszedłem do nich i zapytałem czy ten taniec ma jakieś znaczenie.” Tak, powiedzieli mi, że jest to taniec oblubienicy, symbolizuje również zwycięstwo. Duch Święty nauczył nas tego tańca i tańczyliśmy go w kółko i w kółko uczeni przez Ducha.

Nie ma nic złego w tańczeniu przed Panem z kimś trzymając go za rękę, podobnie jak nie ma nic złego w tańczeniu osobnym. Istotą jest to, że wielbimy Pana w tańcu. Jest potężne namaszczenie w tańczeniu przed Panem. Tańczyłam przed Panem zarówno na ulicach Moskwy jak i na Chińskim Murze. Tańczyłam przed Panem na ulicach miast we wszystkich zakątkach świata. Jest namaszczenie przeznaczone dla narodów, namaszczenie aby nakarmić je potrójną porcją.

Gdy Dawid skakał i tańczył przed Panem, jego żona wzgardziła nim. Może się zdarzyć, że kilka osób wzgardzi tobą. Gdy przybyliśmy do Jerozolimy, byliśmy jedynymi chrześcijanami, jacy tańczyli. Niektórzy naśmiewali się z nas. Nazywali nas „tańczącą dziewicą Góry Syjon.” Nie przejmowaliśmy się tym. Podczas gdy oni krytykowali, my byliśmy błogosławieni.

Hebrajczycy nigdy nie krytykowali, oni nie mieli żadnych problemów z tańcem, oni tańczą wszyscy. Burmistrz Jerozolimy , Teddy Kollek, tańczy publicznie przed Panem w czasie Święta Świątyni. Ostatni ósmy dzień jest „Dniem Uroczystego Zgromadzenia” zwanym Simhat Torah, co oznacza „dzień radości z zakonu.” Poszliśmy do parku Liberty Bell, a tam dygnitarze, Główny Rabbi oraz najważniejsi w mieście oddawali cześć tańcząc w jednym z kół dwa lub trzy razy ze zwojami Tory w rękach. Podczas gdy ci dwaj wielcy mężowie tańczyli na podwyższeniu, reszta również tańczyła i przeżywaliśmy wspaniały czas w parku.

Widziałam ojców tańczących w takie noce jak ta całymi godzinami z dziećmi na ramionach. To jest naprawdę piękny widok. Bardzo się cieszę, że nie mam z tym żadnych problemów.

Ponieważ pozostaliśmy wierni tej wolności i nie odrzuciliśmy jej pod wpływem krytyki, jest grupa ludzi „ha” w mieście, którzy obecnie nie tańczą. Ci którzy kiedyś nas krytykowali, obecnie wspinają się na największe podia świata i tańczą przed Panem. Przeczekaliśmy krytycyzm i patrzyliśmy, jak Pan zmieniał bieg spraw. Obecnie oni wszyscy tańczą przed Panem i chwalą jego Imię.

Dlaczego jest to ważne? Ponieważ Bóg jest Bogiem świętującym i również my sami powinniśmy być ludem świętującym. W ciągu zaledwie kilku ostatnich lat słowo „celebracja” (świętowanie) stało się częścią chrześcijańskiego słownika. Cieszę się bardzo, Bóg, któremu służymy, jest Bogiem świętującym.

Gdy przyjedziesz do Jerozolimy, będziesz mógł się o tym przekonać i nabrać pewności, że tak jest. Bóg kocha święta (festiwale). To właśnie dlatego dał ludowi izraelskiemu tak wiele świąt. Co dwa miesiące jest jakiś powód radowania się przed Panem – następne wspaniałe święto. One wszystkie zostały przez Pana zaplanowane w Jego kalendarzu, a to, co zaplanował, jest takie piękne… Dla chrześcijan Jerozolima jest miastem procesji. W ważne chrześcijańskie święta (takie jak Boże Narodzenie, Niedziela Palmowa, Wielkanoc) tysiące wierzących wypełnia ulice w pochodach – śpiewających, cieszących się i noszących flagi – świętujących Pana.

PS.30.12/13.
Zamieniłeś skargę moją w taniec, Rozwiązałeś mój wór pokutny i przepasałeś mnie radością.
Aby dusza moja śpiewała ci i nie zamilkła: Panie, Boże mój, będę cię wiecznie wysławiał.

Po raz pierwszy widziałam wyszkolonych tancerzy uwielbiających Pana w zborze Charlotte Baker w Królewskiej Świątyni w Seattle, (st. Washington). Skromnie ubrane dziewczyny tańczyły wzdłuż szeregów ławek umiejętnie i dyskretnie, podczas gdy zgromadzenie wielbiło Boga głośno. Nigdy już nie usłyszę pieśni All Hial, King Jesus,bez przywołania w pamięci chwały tego poranka.

Moja przyjaciółka Mary Jones, kochana siostra z Kościoła Episkopalnego w Sydnej w Australii jest dyrektorem Międzynarodowego Towarzystwa Tańca.

Prawdopodobnie najwspanialszy przykład tego typu tańczenia przed Panem można podziwiać co roku w czasie chrześcijańskich obchodów Święta Namiotów sponsorowanych przez Ambasadę Chrześcijaństwa w Jerozolimie. Uwielbianie jest prowadzone pod kierownictwem i choreografią Valrie Henry oraz Randalla Banes’a.

Podobnie jak mamy zborowe śpiewy czy chóralną muzykę, istnieje też taniec zborowy czy zespołowy. Wszystko to jest godne, aby czcić Pana. Coraz więcej hebrajskich tańców i pieśni przechodzi do Ciała Chrystusowego wnosząc wzrastające namaszczenia.

Jeżeli masz jakiekolwiek problemy z tańcem, pozbądź się tego dzisiaj. Pozwól Bogu przekazać ci namaszczenie do tańca. A ci z was, którzy już tańczyli, lecz być może nie nadawali temu takiego znaczenia, jakie powinno być – niech Bóg rozszerzy wasze myślenie. Bądź zdeterminowany, aby tańczyć przed Panem ze wszystkich sił, ze całej mocy każdego dnia. Chwal Pana w tańcu.

все для раскрутки сайта

Rozdział 3 – Chwała jako walka

Ruth Heflin

2 Kronik 20,21 Potem, poradziwszy się ludu, ustanowił śpiewaków dla Pana, by idąc w świętych szatach przed zbrojnymi wysławiali Go śpiewając: Wysławiajcie Pana, albowiem na wieki jest Jego łaskawość. W czasie kiedy rozpoczęli wznosić okrzyki radości i uwielbienia, Pan zastawił zasadzkę na Ammonitów, Moabitów i mieszkańców góry Seir, wkraczających przeciw Judzie, tak iż się wzajemnie pobili. Powstali wówczas Ammonici i Moabici przeciwko mieszkańcom góry Seir, aby ich obłożyć klątwą i wytępić. Gdy zaś tego dokonali z mieszkańcami Seiru, jeden drugiemu pomagał do zguby. Gdy mieszkańcy Judy doszli do miejsca, skąd widać już pustynię, i spojrzeli na to mnóstwo, oto zobaczyli trupy leżące na ziemi: nikt nie uszedł z życiem.

Podnoszenie rąk do góry jest jedną z najpotężniejszych służb, jakimi dysponujemy, jest niemal tak potężne jak taniec.

Bóg powiedział

1 Tym 2,8 Chcę tedy, aby się mężczyźni modlili na każdym miejscu, wznosząc czyste ręce, bez gniewu i bez swarów.

Kiedy stoję w Jerozolimie przed Panem, nie trzymam rąk wzniesionych do połowy, lecz podnoszę wysoko, ponieważ potrzebuję wzmocnienia, które zstępuje z góry. Czasami nie musimy nic ogłaszać, po prostu stajemy z podniesionymi w górę rękami. Samo stanie przed Panem z uniesionymi rękoma jest deklaracją samą w sobie pełną mocy.

Kiedy walka się wzmagała i Mojżesz trzymał ręce wzniesione do góry – wygrywał Izrael, lecz kiedy się zmęczył i opuścił je, Izrael zaczął przegrywać. Aaron i Hur zobaczyli, co się dzieje, podeszli do Mojżesza i trzymali jego ręce, aż do chwili gdy Izrael pokonał wroga.

2 Mój 17,11-12 Dopóki Mojżesz trzymał swoje ręce podniesione do góry, miał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, mieli przewagę Amalekici. Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. Wzięli więc kamień i podłożyli pod niego, i usiadł na nim; Aaron zaś i Chur podpierali jego ręce, jeden z tej, drugi z tamtej strony. I tak ręce jego były stale podniesione aż do zachodu słońca.

Modliłam się kiedyś w Jerozolimie i zobaczyłam w wizji Mojżesza z podniesionymi rękoma, zobaczyłam zwycięską moc w działaniu. Następnie Pan przeniósł mnie do następnego pokolenia. Zobaczyłam Jozuego prowadzącego Izraela przeciwko Amorejczykom. Izrael miał wszystko, co było potrzebne do wygrania walki z wyjątkiem CZASU. Nagle wiara wstąpiła w ducha Jozuego, aby zrobić coś, czego nigdy do tej pory nie było i aby znalazł się niezbędny czas. Rozkazał zarówno słońcu jak i księżycowi, aby stanęły.

Joz 10,12-14 Wtedy – a było to w dniu, kiedy Pan wydał Amorejczyków w ręce synów izraelskich – powiedział Jozue do Pana wobec Izraela:Słońce, zatrzymaj się w Gibeonie, A ty, księżycu, w dolinie Ajalon! I zatrzymało się słońce, i stanął księżyc, dopóki naród nie zemścił się na swoich nieprzyjaciołach. Czy nie jest to zapisane w Księdze Prawego? I zatrzymało się słońce pośrodku nieba i nie śpieszyło się do zachodu nieomal przez cały dzień.

A takiego dnia, jak ten nie było ani przedtem, ani potem, aby Pan wysłuchał głosu człowieka, gdyż Pan walczył za Izraela.

Bóg powiedział mi, że chce, abym poleciała do Manilii na Filipinach i stanęła z wzniesionymi rękoma w modlitwie wstawienniczej za prezydent Korazon Aquino i że Pan chce, abym nakazała dodatkowy czas dla niej. W tydzień po moim przyjeździe do Manilii w magazynie Time ukazało się jej zdjęcie z podpisem Modlitwa o czas.” Bóg zesłał jej pomoc. Jeszcze tydzień później, dzięki łasce jej kochanej macochy Do? i Aurory Aquino, siedziałam przed panią prezydent w jej biurze w Pałacu Maca? ang trzymając ją za rękę i usługując jej proroczo. Bóg łaskawie zapewnił jej potrzebny czas a Filipiny doświadczają wspaniałego wylania Ducha Świętego.

Zbyt często jesteśmy tylko nauczani oddawania chwały wynikającej z otrzymanych na modlitwy odpowiedzi. Istnieje jednak coś znacznie więcej. Dobrze wiem, że to działa właśnie w tym kierunku. W dzieciństwie nigdy nie byliśmy informowani o potrzebach w domu czy zborze. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje, gdy Matka mówiła:

– Nie odpowiadam na telefony dzisiaj, nie otwieram drzwi, gdyby ktokolwiek chciał się ze mną widzieć, to jest to niemożliwe ( zazwyczaj była dostępna). Zamierzam dziś przez cały dzień oddawać Bogu chwałę.

Przez cały dzień chodziła po domu z podniesionymi rękoma i chwaliła Pana, gdy później przychodziło zwycięstwo, kiedy nadchodziła odpowiedź, słyszeliśmy jak mówiła:

– Pan ukuł wspaniałe zwycięstwo.

Gdy spędzała cały dzień na chwaleniu, wiedzieliśmy, że musiała zajść jakaś wielka potrzeba. Uciekała się do tego tylko w skrajnych przypadkach, lecz właśnie w takich sytuacjach to zawsze działało. Poza skrajnymi sytuacjami, chwała jest wspaniałym sposobem wspierania Królestwa Bożego.

Twoja chwała zmienia atmosferę. Twoja chwała może zmienić atmosferę w twoim domu. Nie wszyscy mieszkamy w domach, gdzie są wierzący, napełnieni Duchem ludzie i czasami musisz się zadowolić atmosferą, która nie jest dobra. Jeżeli chcesz, aby ta atmosfera się zmieniła, po prostu chwal Pana. Twoja chwała przeniknie pokój wonnością Bożą i zmieni atmosferę całego domostwa.

W ten sam sposób chwała może zmienić atmosferę w miejscu, gdzie pracujesz.

Chcesz zmienić atmosferę w zborze? Przestań krytykować, narzekać i marudzić, idź do zboru wcześnie i zacznij chwalić Pana, zostań też nieco później i oddawaj chwałę Bogu. Zwykle ci, którzy są na służbie, są tak samo przejęci sytuacją jak ty jesteś, lecz oni nie wiedzą jak to zmienić. Chwała zmienia atmosferę. Idź do kościoła i zmień atmosferę wypełniając ją chwałą Bożą.

Kilka lat temu wróciłam do domu, do Jerozolimy z wyjazdu do Australii. W czasie spotkania modlitewnego nasza siostra Maria Dean z Indii miała wizję, w której widziała linię ciągnąca się do samego środka północno-wschodniego wybrzeża Afryki, dalej do środka wschodniego wybrzeża Ameryki Południowej oraz wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do Virginii. Podczas gdy ona głośno opisywała widzenie, również ja zaczęłam podążać za nią w tej samej wizji. Zobaczyłam Sierra Leone we Wschodniej Afryce, Sugar Loaf Mountain, gdzie stoi piękna figura Chrystusa spoglądającego na Rio de Janeiro i Virginię, gdzie wkrótce miał się rozpocząć obóz.

Pomimo że nie miałam zamiaru opuścić Jerozolimy tak wcześnie, wiedziałam, że Bóg kreśli dla mnie plan. Byłam do tego już przyzwyczajona, ponieważ odbyłyśmy z Susan po całym świcie wiele podróży zapoczątkowanych w wizjach czy objawieniach zanim osiadłyśmy w Jerozolimie. Podobnie zdarzało się naszym ludziom.

Zatelefonowałam więc do braterstwa Jones, którzy są pastorami Bethel Church we Freetown, (Sierra Leone), aby zapytać ich czy nie mogliby skorzystać z mojego usługiwania w ciągu tygodnia. Bywali u nas w Jerozolimie często i zaprosili mnie do siebie. Wylądowałam we Freetown w samym środku nocy na, jak się okazało, dosłownie królewskie przywitanie – do samolotu został rozwinięty czerwony dywan! Były bukiety kwiatów, przywitania przez dygnitarzy a zbór śpiewał pieśni powitalne, byłam bardzo podniecona.

Gdy do nich dzwoniłam, nie robiłam żadnych ustaleń, chciałam tylko być błogosławieństwem i usłużyć według ich potrzeb. Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że wynajęli ratusz miejski; dzień w dzień był wypełniony po brzegi. Burmistrz oraz Prezydent wraz z żonami byli obecni na spotkaniach. Był tak wielki odzew wśród ludzi na Słowo. Myślę, że było to pierwsze spotkanie, gdzie Freetown zostało dotknięte mocą Bożą.

Następnie poleciałam do Logos w Nigerii i dalej do Rio de Janeiro w Brazylii, gdzie przenocowałam w hotelu na plaży Cobacabana. Na drugi dzień poszłam na szczyt góry, gdzie oddawałam chwałę Bogu, uwielbiałam Go, prorokowałam z rękami uniesionymi nad Rio oraz całą Brazylią, mając świadomość, że Bóg zmienia atmosferę nad miastem i całym narodem. Potem wróciłam na lotnisko, gdzie złapałam samolot do Miami i Richmond w Virginii.

W czwartek zadzwoniłam do mojego przyjaciela Johna Lucasa, pastora w Calgary w Kanadzie i opowiedziałam mu, co właśnie zrobiłam, na co on odpowiedział, że wie, dlaczego to zrobiłam. Okazało się, że wiel. Cerullo właśnie prowadził wielką kampanię ewangelizacyjną w Brazylii. Została oceniona jako czwarta pod względem wielkości inwestycja medialna tego roku w Ameryce. Miał ścisłe satelitarne łącza z dziesięcioma stadionami w Brazlii i sześćdziesięcioma lub siedemdziesięcioma salami audytoryjnymi w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Początkowo chciał prowadzić spotkanie w Sao Paolo, ponieważ duchowa atmosfera była w tym mieście lepsza niż w Rio, lecz z jakichś technicznych przyczyn spotkanie musiało odbyć się w Rio. Byłam na szczycie góry we wtorek, a spotkania miały się rozpocząć w sobotę. Bóg zadbał o duchową atmosferę nad Rio.

Słyszałam opowiadanie żony pastora z okolic Detroit, że moc Boża była w tak namacalny sposób widoczna na spotkaniach, że znalazła się rozciągnięta pod mocą Ducha Świętego na podłodze. Jesteśmy współpracownikami Bożymi (II Kor 6,1)

Twój głos jest potężnym narzędziem w walce, możesz sprowadzić nim Chwałę na dowolne miejsce na świecie. Zacznij oddawać chwałę, a tej samej chwili, gdy usłyszysz chwałę w swoim głosie, ona wypełni pokój. Wszyscy byliśmy na takich spotkaniach gdzie było zwyczajnie, dopóki ktoś nie przekazał proroczego słowa lub wypowiedział kilku słów w jakiś inny, namaszczony sposób. Chwała zstąpiła na pomieszczenie i ludzkie życia zostały zmienione, od tej chwili nastąpiła widoczna różnica.

Ps. 34,1 Będę błogosławił Pana w każdym czasie, Chwała jego niech będzie zawsze na ustach moich! Dusza moja będzie się chlubić Panem! Niechaj słuchają pokorni i weselą się! Wysławiajcie Pana ze mną! Wywyższajmy wspólnie imię jego!

Następnym aspektem chwały, który jest tak potężny i którego powinniśmy stale coraz więcej używać, jest śpiew. Kilka lat temu Bóg zaczął robić w tej dziedzinie coś nowego w naszej społeczności w Jerozolimie – zaczął dawać nam nową pieśń. Teraz to się dzieje na całym świecie, słyszę informacje wielu kręgów o śpiewaniu nowej pieśni dla Pana. Pan przemówił do nas i powiedział, żebyśmy zaczęli śpiewać dla Niego nową pieśń. Naprawdę nie wiedzieliśmy, co miał na myśli, lecz gdy On coś do nas mówi, a my nie rozumiemy tego, powtarza to tak długo, aż zrozumiemy, lub przysyła, kogoś innego, kto powtarza to samo, aż się zacznie przemiana wśród ludzi.

Bóg jest bardzo wytrwały, On może przekazywać to samo przesłanie bardzo długo. Jeżeli słyszymy to samo przesłanie stale i wciąż, to być może jest tak dlatego, że jeszcze nie zaczęliśmy tego wykonywać. Bóg idzie dalej do czegoś innego, jeżeli tylko szybko złapiemy, o co Mu chodzi.

Mówił do nas, abyśmy śpiewali „nową pieśń.” Nie byliśmy pewni czy chodzi o to, żeby śpiewać pieśni w innym rytmie, z inną melodią, czy w innym stylu. Nie wiedzieliśmy, co On przez to rozumie. Nikt z nas nie był szczególnie uzdolniony muzycznie, aż któregoś dnia w czasie oddawania chwały zaczęliśmy śpiewać drobną pieśni, której nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, nigdy nie uczyliśmy się, ani nawet nie pamiętali, po prostu śpiewaliśmy ją spontanicznie z naszego ducha. W naszym duchu jest znacznie więcej tego, czym możemy błogosławić Boga i narody niż będziemy w stanie kiedykolwiek wykorzystać – jeżeli tylko uwolnimy to w Bogu. Ciągle prosimy Boga ” napełnij nas tym, napełnij nas tym”.

A On mówi: wylej to z siebie, wylej to z siebie.

– Panie, wylałbym, gdybym tylko miał co wylać z siebie – mówimy.

To już tam jest, lecz twoja wiara nie działa jeszcze w tej dziedzinie, nie uwalniasz tego z siebie.

Gdy Bóg prowadzi nas do czegoś nowego, nie jesteśmy pewni siebie samych i idziemy pomalutku.

Wkładamy w to duży palec nogi i cofamy go znowu, aby sprawdzić jaka jest woda. Bóg błogosławi nas, gdy śpiewamy spontanicznie. Na początku robiliśmy to tylko na naszych spotkaniach modlitewnych w Betlejem, lecz na spotkaniach na Górze Syjon prowadziliśmy nasze nabożeństwa tak, jak zwykle, jak byliśmy przyzwyczajeni z pieśniami, które już znaliśmy.

Bóg powiedział do nas:

– Czyż nie możecie mi zaufać? Jeżeli możecie śpiewać spontanicznie na spotkaniach modlitewnych, to dlaczego nie możecie śpiewać swobodnie na Górze Syjon?

– Lecz Panie – odpowiadaliśmy – ludzie przychodzą setki mil na nabożeństwa, nie chcemy robić błędów przed nimi. Co się stanie, jeżeli to nie zadziała?

Osobiście lubię takie okazjonalne zająknięcia i potknięcia na nabożeństwach. Jeżeli wszystko idzie zbyt gładko, to może tak być dlatego, że robiliśmy to w ten sam sposób zbyt wiele razy. Robimy to wtedy z rutyną i nie ma w tym świeżości. Potknięcia pokazują, że ludzie idą w nowym kierunku, wchodząc w objawienie dawane przez Ducha.

Pan przytrzymał nas tak długo, aż zaczęliśmy śpiewać spontanicznie na wszystkich nabożeństwach i od tej pory już nie cofnęliśmy się. Śpiewamy spontanicznie na każdym nabożeństwie i w ten sposób Duch Święty uczy nas.

W jaki sposób Dawid doszedł do takiego bogactwa swych psalmów? On je wyśpiewał. Słyszał je po raz pierwszy, gdy wychodziły z jego ust. Słyszymy po raz pierwszy nową pieśń gdy ją wypowiadamy, w proroczym zjednoczeniu. Jest prorocza pieśń, którą daje Pan. Dawid nie siedział i nie myślał całymi dniami nad każdym psalmem, komponując muzykę i składając muzykę i słowa razem. Jego język, gdy zaczynał chwalić Pana, stawał się „jak rylec biegłego pisarza” .

Ponieważ Dawid miał olbrzymią różnorodność doświadczeń z Bogiem, dlatego też miał dużą różnorodność pieśni. Skoro życie miał urozmaicone różnorodnymi próbami i trudnościami, mógł śpiewać o swoich nieprzyjaciołach, mógł również śpiewać o swoich radościach, i sukcesach.

Przez wiele lat prowadziliśmy na zewnątrz greckiej kaplicy w Betlejem modlitwy w piątki i soboty, pod wielkim transparentem „ZIELONOŚWIĄTKOWE SPOTKANIE MODLITEWNE godz. 8-12 w południe” Po jakimś czasie ten napis zaczął mnie wprawiać w zakłopotanie. Myślałam: „w ogóle się nie modlimy.” Trwaliśmy w bólach porodowych i wstawiennictwie, spędzaliśmy większość czasu na śpiewie, tańcu i radości. Jeszcze przez wiele lat później nie widziałam, że wiele miejsc w Piśmie, które mówią o modlitwie, mówią o śpiewaniu. To są modlitwy śpiewane.

Ef 5,19 rozmawiając z sobą przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu,

Jest tak wiele sposobów śpiewania Panu. Są pieśni miłości, pieśni radości, dziękczynienia, prośby i wiele innych. Czułam się zażenowana, ponieważ formalnie nie modliliśmy się, niemniej to właśnie w czasie takiego czasu Bóg dał mi pieśń: „proszę Cię za narodami.” Dał mi ją spontanicznie w czasie spotkania modlitewnego i spędziliśmy cały ranek prosząc o różne narody, lecz nie robiliśmy tego w sposób formalny, jaki znaliśmy uprzednio.

Bóg mówił do nas na temat różnych państw i wskazywał nam na rozwiązanie problemu, wtedy ogłaszaliśmy zwycięstwo i proroczo powoływaliśmy je do istnienia, radując się z tego, że zobaczymy jak się będzie dokonywać. Nie byliśmy w agonii, płaczu i błaganiach, jak wcześniej, i sami dokładnie nie wiedzieliśmy, co o tym myśleć.

Nieco później wiel. Edward Miller zaprosił mnie do przemawiania w, jak mu się wydawało, „największych zborach chwały i uwielbienia w Ameryce” i zorganizował dla mnie małe turne. Gdy przejedziesz Amerykę, dowiesz się co myślą ludzie. W każdym zborze ludzie zadawali mi to samo pytanie. Po około dziesięciu dniach wiedziałam już, że jedna rzecz była w sercach wszystkich ludzi: „co z wstawiennictwem i bólami porodowymi.”

Odpowiadałam im tak:

– Byłam autorytetem w tej sprawie, gdybyście mnie zapytali kilka tygodni temu, dała bym wam wszystkie odpowiedzi, lecz Bóg robi coś nowego i różnego. Nie jestem pewna tego, co On robi.

Bardzo często czujemy się winni, gdy robimy różne rzeczy po staremu, podczas gdy On prowadzi nas do czegoś nowego. Ciągle podróżujemy drogą szybkiego ruchu nr 1, podczas gdy On już otworzył dla nas drogę I-95. Jest szersza, wygodniejsza i szybsza, lecz zawsze jeździliśmy 1. 1 gdzieś cię zaprowadzi, lecz na I-95 nie ma korków, przeszkód, które zwalniają drogę #1. Pozornie nadal będziemy się zatrzymywać na wszystkich czerwonych światłach, więc Bóg pozwala, abyśmy nadal działali starymi metodami, podczas gdy On otworzył już dla nas nowe drogi do niebios.

– Nie wiem co Bóg teraz robi – powiedziałam tym ludziom – okazało się, że na naszych spotkaniach modlitewnych zaczęliśmy wiele tańczyć, lecz czujemy tak wspaniałe uwolnienie Ducha i wiemy, że Bóg usłyszał nas w sprawie narodów i ludzkich potrzeb.

Wróciłam do Virginii na obóz i Matka poprosiła mnie o usłużenie na wieczornym nabożeństwie w niedzielę. Było to nabożeństwo z Wieczerzą. Bóg powiedział: „przeczytaj Izajasza 53.” Czytałam więc:

Iz 53.10-11 Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni. Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie.

Gdy czytałam ten werset, nagle zobaczyłam, że nie tylko zbawienie zostało zadośćuczynione i nie tylko uzdrowienie, lecz również męka (udręka, cierpienie) zostały odpokutowane. A ponieważ cierpienia zostały odpokutowane, więc nie muszę już więcej cierpieć.

Kiedy to zobaczyłam, było to naprawdę uwalniające, ale zwróćmy uwagę dalej w w.12:

Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.

Bóg Ojciec dał Jezusowi dział wśród wielkich i Jezus w zamian dzieli się łupami z mocarzami. Kim są owi „mocarze.” Ci, którzy oddają mu chwałę – chwalcy.

Kiedy Jezus wspominał o oddawaniu chwały z ust niemowląt i ssących cytował z psalmu ósmego

Ps 8,3: Z ust dzieci i niemowląt ugruntowałeś moc na przekór nieprzyjaciołom swoim, Aby poskromić wroga i mściciela.

Nieco inaczej ujął to Jezus mówiąc:

Mat 21, 15-16 Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie, widząc cuda, które czynił, i dzieci, które wołały w świątyni i mówiły: Hosanna Synowi Dawidowemu, oburzyli się i rzekli mu: Czy słyszysz, co one mówią? A Jezus mówi do nich: Tak jest; czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?

W Amerykańskim przekładzie jest „wydoskonaliłeś sobie chwałę”

Tak więc „ugruntowanie chwały” stało się „wydoskonaleniem chwały.” Po cierpieniach Jezus dzielił łupy z mocnymi. To nasza chwała umożliwia nam wejście w posiadanie dziedzictwa. Bierzemy ją na własność przez oddawanie chwały.

– Tak, Panie – powiedziałam – teraz rozumiem, że nie muszę cierpieć (rodzić w bólach, boleć). Lecz co mamy zrobić, aby posiąść to dziedzictwo (na wszystko, co Bóg dla nas ma, są jakieś sposoby wzięcia w posiadanie.)

– Czytaj dalej – powiedział.

Podział na rozdziały został dodany w celu ułatwienia nam odnajdywania różnych miejsc w Biblii. Mamy nadane nazwy ulic i numery, które pomagają nam odnaleźć siebie nawzajem, numery służą tylko do pomocy w odszukaniu. Zwój był napisany i rozdział 53 następował zaraz po 54.

– Co mam robić, Panie? – zapytałam

– Śpiewaj – powiedział

– Śpiewać? – mogę to zdobyć przez śpiewanie?

– Śpiewaj – powiedział

Iz 54,1 (BT) Śpiewaj z radości, niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu! Bo liczniejsi są synowie porzuconej niż synowie mającej męża, mówi Pan.

Zwróć uwagę; „śpiewaj”, oraz „wybuchnij weselem (śpiewem)” ; to są dwie różne sprawy, większość z was śpiewa, niektórzy z was uczą się wybuchać (przełamywać) w śpiewie. Śpiew to korzystanie ze strun głosowych, lecz jest coś takiego jak przełamanie w śpiewie, kiedy to Bóg wkłada pieśń do naszego ducha. Idziesz z nią do łóżka spać, budzisz się w nocy z nią i jest przy tobie, gdy wstajesz rano.

Jak często ci się to zdarzało? Jesteś zakłopotany, przytłoczony, nie wiesz co zrobić, a przez umysł przebiega ci tysiąc myśli na minutę, gdy próbujesz to pojąć. Nagle dochodzisz do końca śpiewu, jakby szarpnięcie samochodem. Po takim szarpnięciu skupiasz się przez chwilę i odkrywasz, że cały czas śpiewałeś, twój umysł ostro pracował, lecz ty śpiewałeś bez przerwy.

Duch Święty w twoim duchu wyśpiewywał odpowiedź, podczas gdy ty usiłowałeś znaleźć odpowiedź rozumem. Myślisz sobie wtedy: „czyż nie jest to wierność Ducha Świętego? Podczas gdy ja usiłowałem dojść do rozwiązania rozumnego, Duch Święty cały czas podpowiadał mi odpowiedź. Dziękuję ci Boże za to, że zatrzymałeś mnie i przymusiłeś do wsłuchania się w pieśń Ducha.”

Nie będziemy siedzieć i prorokować do samych siebie. Służba prorocza jest przeznaczona dla innych, lecz pieśń uwalnia głos Ducha w tobie w twoim rodzimym języku i buduje ciebie, jak to zwykle jest przy oddawaniu chwały w Duchu. Ludzie, którzy prorokują sami sobie, popadają w mnóstwo błędów, lecz ja mogę śpiewać, mogę uwolnić pieśń Pana wychodzącą z głębokości mojego wnętrza. Niektóre z największych objawień, jakie słyszałam, przyszły w pieśni. Gdy śpiewaliśmy, każda z osób otrzymywała jeden niewielki kawałek pieśni.

Gdybyśmy zapytali: – Czy ktoś otrzymał dziś jakieś objawienie? – to wszyscy odpowiedzieliby, że nie. Słowo „objawienie” jest takie wielkie. To jest ciekawe, w katolickich kręgach charyzmatycznych używane jest słowo „obraz” zamiast „wizja.”

– Czy ktoś widział dziś jakiś obraz?

Powodem tego jest fakt, że „wizja” wydaje się czymś wielkim, budzącym respekt.

– Nie, nie miałem żadnej wizji, lecz widziałem obraz.

– Nie, nie miałam wizji, lecz mam pieśń.

Często, gdy pozwalamy aby jakaś mała pieśń zaczęła się wydobywać, okazuje się, jak wielkie objawienie zawiera. Jest to Boża wydoskonalona chwała z ust niemowląt i ssących, jest to takie piękne i wspaniałe. Mam zapisy z każdego roku w Jerozolimie. Gdy siedzę przy fortepianie, frazy spontanicznie się pojawiają. Piękna wizja i objawienie wychodzi z ust. ludzi. „Śpiewaj!”

Chcę, abyś od dzisiaj śpiewał więcej, niż śpiewałeś kiedykolwiek wcześniej. Nie śpiewaj prostych pieśni, które już dobrze znasz, pozwól małym pieśniom wydobywać się z twojego ducha. Zachowuj to w prostocie, po prostu jedną melodię za jednym razem, nie komplikuj zbytnio.

Śpiewanie nowej pieśni nauczy cię koncentracji na Bogu oraz prostoty. Przecież można śpiewać znaną pieśń i równocześnie planować menu, ale nie da się tego zrobić, gdy śpiewasz nową pieśń, bo ją zgubisz. Aby zaśpiewać nową pieśń, musisz się skoncentrować na Panu. Konieczna jest również jej prostota, abyśmy mogli ją później powtórzyć.

Iz 54.1-3

Śpiewaj z radości, niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu! Bo liczniejsi są synowie porzuconej niż synowie mającej męża, mówi Pan. Rozszerz przestrzeń twego namiotu, rozciągnij płótna twego , nie krępuj się, wydłuż twe sznury, wbij mocno twe paliki!Bo się rozprzestrzenisz na prawo i lewo, twoje potomstwo posiądzie narody oraz zaludni opuszczone miasta.

Bóg pragnie wnieść rozszerzenie się i swobodę w nasze życie, a wprowadza to przez śpiew. Śpiewaj i przygotuj się na rozszerzenie. Śpiewaj, wybuchnij weselem (śpiewem) i bądź przygotowany na rozszerzanie się w prawo i lewo.Kiedy Bóg mi to pokazał, nigdy więcej nie musiałam już rodzić w boleściach. Ktoś bardzo przeze mnie poważany odwiedził nas w Jerozolimie z tym starym nauczaniem o boleściach. To nauczanie nie jest złe, ale Bóg pokazuje nam łatwiejszą drogę. Chcę kupić sobie maszynę do pisania, ponieważ jestem z pokolenia ludzi piszących na maszynach, lecz każdy kto umie korzystać komputera, wie, że maszyna jest przeżytkiem.

– Po co ci maszyna do pisania? – pytają. Maszyny do pisania ciągle są przydatne, lecz jeżeli w pokoju znajduje się komputer, to po co kupować maszynę? Czy rozumiecie, o czym mówię? Jeżeli jest coś dzięki czemu można osiągnąć lepsze rezultaty, to po co sięgać po coś znanego? Bóg idzie do przodu – nie kupuję maszyny. Tak samo ma się sprawa z modlitwą o chorych. Jest w Biblii wiele form usługiwania chorym i wszystkie są skuteczne. Nigdy nie namaszczałam nikogo olejem, czuję, że Bóg dał mi dar uzdrawiania, w związku z czym nie podlegam pod tę samą kategorię co starsi zboru, którzy namaszczają olejem. Ludzie często wręczają mi buteleczki z olejem, odmawiam im tak grzecznie, jak tylko potrafię.

– Ty namaszczaj ludzi olejem, a ja pomodlę się z tobą – mówię im. Postępuję zgodnie z innym namaszczeniem, Bóg dał mi objawienie i chcę w tym objawieniu się poruszać.

Czy to znaczy, że Bóg nie uzdrawia przez namaszczenie olejem? Nie, uzdrawia. On działa na wiele różnych sposobów.

Gdy usłyszałam tę osobę mówiącą o boleściach porodowych w tradycyjnym sensie: „… padamy na kolana i modlimy się, aż odczujemy w duchu skurcze porodowe, poczujemy ciężar za ludźmi, podobnie jak rodząca kobieta, zaczniemy rodzić poszczególnych ludzi ku zbawieniu, a nawet całe narody… ” itd… powiedziałam do Pana:

– Naprawdę chciałabym wiedzieć czy dobrze cię zrozumiałam. Daj mi trochę więcej wskazówek dotyczących tej nowej sprawy.

Jedna z naszych sióstr spodziewała się dziecka, nie miała pojęcia, o co prosiłam Pana. Opowiadała mi później:

– Następnego dnia Pan obudził mnie tym wersetem: Zanim Syjon poczuł bóle, urodził.

– Co to znaczy, Panie? – zapytałam.

Tego dnia oboje z mężem byli bardzo zajęci i nagle poczuła nieprzyjemne kłucie, powiedziała o tym mężowi, a ponieważ właśnie przejeżdżali w pobliżu oddziału położniczego, zaproponował, aby tam wstąpili.

– Wiem, że dziecko się jeszcze nie rodzi – zaprotestowała – nie mam jeszcze bóli.

– Nic się nie stanie, jak staniemy – naciskał – jesteśmy całkiem blisko.

Podjechali więc, lekarz akurat był w pobliżu, położył ją na stole i rozpoczął badanie.

– Dziecko już idzie – powiedział zdziwiony.

– To niemożliwe – powiedziała – jeszcze nie zrobiłam tego, co powinnam była zrobić. (wzięli wraz z mężem kilka lekcji na ten temat)

– Nic na to nie poradzę – odparł lekarz – dziecko już jest.

Kiedy mi to opowiedziała, powiedziałam:

– Dzięki Jezu! Dzięki Jezu!”

Przykro mi jest, gdy słyszę, jak czasami ludzie są uczeni modlitwy. Mam jednego przyjaciela, który wstaje o piątej rano i przechodzi przez sposób jednego człowieka, drugiego, a może nawet i trzeciego. Przed dojechaniem do końca tego wszystkiego, byłabym już wykończona.

Staram się ze wszystkich sił uczyć prostoty przychodzenia do Pana, ale nawet jeżeli my robimy wszystko źle, to On obraca to ku dobremu.

Często na naszych obozach odwiedzają nas kaznodzieje dający nam 21 kroków do wiary, lub 7 – do uzdrowienia itd. Moi droga, święta matka często podchodzi do mikrofonu i mówi najbardziej duchową rzecz, jaka została takiego wieczoru wypowiedziana. Na przykład: „Nie potrzeba zbyt wielkiej wiary, aby dotknąć Boga” i to jest prawda „Zanim Syjon poczuł bóle porodził swoje dzieci.” Byłam tym tak podniecona!

Następnie ponownie wyjechałam do Australii. Leciałam z Hong Kongu do Sydney i pod koniec podróży, kiedy już czytasz wszystko, co wpadnie w ręce, wzięłam jakiś magazyn, a był to Tydzień Australijskiej Kobiety. Były tam recepty, ostatnia moda i jeden lub dwa romanse. W samym środku tego wszystkiego widniał tytuł: „WYŚPIEWAJ SWÓJ BEZBOLESNY PORÓD” (SING YOUR WAY TO A PAINLESS CHILDBIRTH). Artykuł został napisany przez znanego francuskiego położnika, który twierdził, że nie chodzi mu zwykłe o śpiewanie ustami, lecz taki rodzaj śpiewu, gdzie zaangażowana jest cała kobieta. Gdy jest porwana przez śpiewanie, może urodzić dziecko bezboleśnie.

W Jerozolimie nasze oczekujące matki korzystają z małego szpitala położniczego, mężowie stoją po jednej stronie żony a ja po drugiej i zaczynamy śpiewać w Duchu. Muzułmański lekarz wie o tym, że będziemy tu śpiewać na językach. Zatracamy się w śpiewaniu całkowicie i po kilku chwilach dziecko przychodzi na świat. Bóg, chce abyśmy o tym wiedzieli. Jeżeli śpiewamy, nie musimy wchodzić w rzeczywistość boleści porodowych. Dlaczego? Ponieważ radość w Panu uwalnia wiarę, a wiara wykonuje pracę. W takich chwilach jak te, możemy uwolnić więcej wiary za Izraela i zobaczyć więcej osiągnięć niż w ciągu pięciu całonocnych modlitw opartych na naszym rozumie.

Tworzymy atmosferę cudów. Ślepy Bartymeusz zawołał – Synu Dawida zmiłuj się nade mną – i został uzdrowiony. Kiedy Jezus był obecny wśród ludzi, różne rzeczy przychodziły z łatwością i Bóg sprawi, że będą one łatwe również i dla nas.

Nie zgadzaj się na to, aby ktokolwiek śpiewał za ciebie. Jeżeli będziesz musiał zacząć w samochodzie, to zacznij, większość z nas ma wystarczająco dużo czasu podczas jazdy. Nie możemy nikomu przeszkadzać, po prostu śpiewaj. Mam przyjaciela, koreańskiego biznesmena, który dzwoni do mnie z Seulu, kiedy ma zawodowe problemy. Po wspólnym powitaniu śpiewamy razem w Duchu, czasami przez dziesięć, piętnaście minut.

Kiedy jesteśmy uniesieni śpiewem, Bóg zaczyna dawać nam odpowiedzi. Po pierwsze, On unosi nas ponad nasze problemy i potrzeby. Jest rzeczywista lekkość (łatwość) w Bogu. Spowodowaliśmy, że rzeczy duchowe stały się trudne, On chce aby były łatwe. On chce, aby Król Chwały mógł przyjść i zwyciężać nasze bitwy za nas.

Przeważnie jesteśmy tak zajęci swoimi własnymi walkami, że nie pozwalamy Panu na to, aby walczył za nas. Pamiętacie gdy Jehoszafat wyruszył przeciwko królom, śpiewacy i tancerze – chwalcy – szli przed armią. Ponieważ chwalcy szli przed armią, to nie musieli nawet walczyć (2 Kron 20,21-24) i ty również nie będziesz musiał nigdy walczyć, jeżeli przejdziesz do rzeczywistości chwały i uwielbienia dla Pana.

Kiedyś mieliśmy w Izraelu kilka domów , w których mieszkali i goście i pielgrzymi. Była z nami siostra, która trwała w długim poście, zawsze takich gości zapraszaliśmy. Problem polegał na tym, że ona nie chciała iść do zboru z nami. Nie chcę, aby ktokolwiek przychodził do nas i pościł, a nie chciał chodzić do zboru. Gdy pościsz potrzebujesz namaszczenia, które odbierasz w czasie nabożeństw. Jeżeli pościsz bez chodzenia do zboru, będziesz miał trudności. Próbowałam wszystkimi dostępnymi sposobami wpłynąć na nią, lecz bez rezultatu. Byłam coraz bardziej zaniepokojona z jej powodu. Któregoś dnia w czasie modlitwy Pan powiedział do mnie:

– Dlaczego nie pozwolisz, abym Ja się tym zajął.

Niemal roześmiałam się. Czy kiedykolwiek śmialiście się z Boga? Wydaje nam się, że pozwalamy mu zajmować się sprawami. Pomyślałam sobie, że jeżeli Bóg może sobie poradzić z nią, to poradzi sobie z każdym innym.

– W porządku, powiedziałam, ty walcz
– i zapomniałam o całej sprawie. Zawsze jest wystarczająco dużo problemów, które się w międzyczasie pojawiają.

Kiedy poszłam tego wieczoru do zboru

– Modliłam się dzisiaj – powiedziała
– i Bóg powiedział mi, że mój duch był nie w porządku oraz, że moje motywacje nie były właściwe. Przepraszam.
Ależ jesteśmy głupcami – pomyślałam sobie – wydaje nam się, że pozwalamy Bogu walczyć w naszych sprawach, a tymczasem tak nie jest. Im więcej śpiewamy Mu na chwałę, tym więcej bitw przejmuje.


Chwała jest potężnym narzędziem walki.

któż mnie spotkał u drzwi, jak nie siostra, która nieustannie sprawiała mi problemy. Nie tylko bez namawiania przywitała mnie, lecz wyszła do mnie z przeprosinami:

продвижение в социальных медиа

Rozdział 4 – Chwała jako wspinaczka

Ruth Heflin

Ps. 24,7
Podnieście się bramy prastare, podnieście ……….., aby Król Chwały mógł tam wejść.

Możesz chwalić Boga wtedy, gdy wszystko wokoło jest zimne i wierzyć, że Bóg stworzy chwałę w tobie. Kiedy przychodzę do Domu Pańskiego, zaczynam go chwalić. Muszę być przekonana, że wspinam się na górę Bożą. Wychodzę w górę na wzniosłe miejsce Pana.

Czy jechałeś kiedykolwiek z kimś, kto właśnie uczy się prowadzić samochód bez automatycznej skrzyni biegów i używa sprzęgła? (Jerozolima jest zbudowana na wzgórzach; a większość naszych samochodów nie ma automatów) Jeździłam już z ludźmi, którzy nie mieli zbyt wielkiego pojęcia o używaniu biegów. Gdy zaczynali wjeżdżać na górę, trochę udawało im się do góry, po czym odrobinę zjeżdżali z powrotem; trochę do góry i z powrotem; trochę do góry i z powrotem. To była szarpana jazda. Czy byliście kiedyś na takim uwielbianiu? Doświadczyliście duchowego rwania kręgosłupa. Osoba prowadząca zaczyna jakąś pieśń i czujesz, że zaczynasz się wspinać. Następnie robi coś zupełnie innego, lub zmienia rytm i zjeżdżasz odrobinę z powrotem. Przy następnej pieśni wspinasz się nieco, po czym znowu trochę w dół. Pod koniec uwielbienia masz uraz duchowego kręgosłupa. Dzieje się tak, ponieważ lider nie nauczył się wznosić wraz z Duchem.

Czasami lepiej jest zaśpiewać mniej pieśni. Kiedy na jakiejś szczególnej pieśni spocznie namaszczenie dobrze zatrzymać się na niej, aż do chwili, gdy osiągniesz szczyt. To nie pieśń jest ważna, ale namaszczenie. Namaszczenie jest jak benzyna w samochodzie, ona pozwoli ci dojechać na szczyt góry.

Niektórzy liderzy powtarzają jakąś zwrotkę dwa, trzy razy bez względu na to, co robi Duch Święty. Śpiewaj, aż osiągniesz szczyt góry. Bądź pewien tego, że wspinasz się na górę Pana. Nie przestawaj chwalić, dopóki nie dostaniesz się do „miejsca świętego.”

Czasami potrzeba piętnaście minut śpiewania i chwalenia, czasami dziesięć, innym razem, na innym spotkaniu – dwadzieścia, a jeszcze gdzie indziej tylko siedem. Być może przyjdziesz tak spragniony Boga, że wbiegasz na górę Pana szybko i jesteś tam w ciągu trzech minut. Przychodzimy z zewnętrznego świata i zawsze: „Wejdźmy w jego bramy z dziękczynieniem, w przedsionki jego z pieśnią chwały! Wysławiajcie go, błogosławcie imieniu jego!.” Chwała jest sposobem wejścia i wspinania się na górę.

Jerozolima jest położona ok. 650 m. npm. W całej Biblii znajdują się stwierdzenia mówiące w tym, że plemiona ludzkie wchodzą (na górę) do Jerozolimy i wchodzą (na górę) do Domu Pańskiego. „Dom” Pański zbudowany był na „Górze” Pana, tak że „Góra” Pana stała się synonimem „Domu” Pana oraz „Świętego Miejsca.” W języku hebrajskim w odniesieniu do Jerozolimy, często używanym słowem jest Iaatot, „wychodzić na górę”. Nikt nie „wychodzi na górę” , la-a-lot, do żadnego innego miasta na świecie. Nawet jeżeli ktoś mieszka w mieście położonym wyżej niż Jerozolima, nadal mówi, że „wychodzi na górę” do Jerozolimy. Wynika to ze świadomości tego, że ziemska Jerozolima jest reprezentantem niebieskiej. Tak więc w czasie oddawania chwały musimy mieć świadomość wspinania się na górę, do Miejsca Świętego.

Ps.24.3
Któż może wstąpić na górę Pana?
I kto stanie na jego świętym miejscu?

Nieżyjąca siostra Jashil Choil, teściowa dr Cho była moją bardzo dobrą przyjaciółką, wspólnie prowadziłyśmy konferencje w Jerozolimie. Czasami dzwoniła do mnie z Korei, musiałyśmy korzystać z tłumacza, ponieważ jej angielski ograniczał się do „hallelujah”, „thank you Jesus” i może jeszcze dwóch, trzech podobnych słów. Miała czteropunktową listę rzeczy, które należy zrobić, aby być duchowym. Moim ulubionym punktem była „4” – po prostu „ZRÓB TO.” Możemy brać udział w konferencjach uwielbienia i chwały, możemy posiadać najlepsze notatki i najlepsze nagrania dotyczące tego tematu, słuchać największych na świecie autorytetów, lecz zanim nic nie zrobimy, to nic się nie stanie. ZRÓB TO. Zacznij chwalić Boga.

Zawsze w Kościele była chwała, lecz obecnie żyjemy w okresie coraz większego objawienia dotyczącego chwały. Spotkałam się kiedyś w Australii z Anitą Ridge, żoną pana Don Ridge i jej matką, panią Kliminock, drogą, świętą kobietą, pochodzącą z Polski. Prowadziła kiedyś wraz z mężem znaną w Europie służbę i rozpoczęła pionierską pracę w Australii. Jedną z wielu rzeczy, o którą ją pytałam, było to: jaka jest różnica między współczesnością a dawnymi czasami. Powiedziała mi: „nie mieliśmy takiego objawienia chwały jak obecnie. Kochaliśmy Pana, modliliśmy się, lecz teraz jest znacznie łatwiej z powodu uwielbiania. To są zupełnie inne czasy. Wtedy nie znaliśmy tego w takim stopniu.” Nigdy wcześniej nie było dni, gdy to objawienie było wyraźniejsze – że możemy poprzez uwielbianie bardzo szybko wejść w obecność Bożą.

Wiele osób, słysząc nauczanie na temat modlitwy kładące nacisk na pewien szczególny jej element, idzie za tymi wskazówkami zapominając o chwale i uwielbieniu. Wtedy przyjeżdża ktoś inny i naucza o innym aspekcie modlitwy. Znowu postępują zgodnie z tym przez pewien czas. W rzeczywistości potrzebna jest nam dobra mieszanina wszystkich aspektów modlitwy. Zwykle nauczam na taki temat, jaki wydaje mi się niedoceniany w społeczności, w której usługuję.

Kiedyś usługiwałam w południowych Indiach. Któregoś ranka po kazaniu na temat krwi Jezusa, podszedł do mnie pewien hinduski brat i powiedział do mnie: „nie przypuszczałem, że możesz głosić cokolwiek innego niż na temat Ducha Świętego.” W tym czasie gdy słyszał mnie, nauczałam ludzi niezwykle potrzebujących wylania Ducha Świętego, tak więc przesłanie za przesłaniem koncentrowało się na Duchu Świętym – na wypełnieniu Duchem, mocy Ducha, służbie Ducha, pocieszeniu przez Ducha itd…

Kiedy Pan przysyła usługującego, to w ten sposób wypełnia jakąś dziurę w potrzebach. Nie oznacza to, że Bóg nie mówi nic innego i wszystko inne należy teraz odrzucić. Potrzebujemy takiej kombinacji prawd, abyśmy mogli swobodnie i wspólnie płynąć w dobroci Bożej.

создание и раскрутка сайтов в интернете

Rozdział 5 – Uwielbienie – naturalny rozwój chwaly

Ruth Heflin

Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec.
Jezus

Jezus powiedział swoim uczniom, że musi iść do Samarii. Tam usiadł przy studni i rozmawiał z kobietą. Zadawała mu wiele pytań, a On przekazał jej jedno z największych objawień. Dlaczego piszę, że jest to jedno z największych objawień. Ponieważ ono objawia wolę Boga. On szuka ludzi, którzy Go będą uwielbiać. Jeżeli pragniesz żyć w rzeczywistości chwały, musisz uwielbiać. Musisz uwielbiać Go więcej.
Ojciec takich szuka, którzy by mu cześć oddawali.”

Tego właśnie Bóg pragnie z ziemi.

Objawienie przekazane Samarytance jest obecnie w całym Ciele Chrystusa bardzo eksponowane. Bóg szuka tych, którzy Go będą oddawali mu cześć (uwielbiali). Może nam się wydawać, że zawsze to robiliśmy, każdego niedzielnego poranka bierzemy udział w części nabożeństwa zwanej uwielbieniem. Bierzemy udział w liturgii czy też pewnej formie, lecz jest całkowicie możliwe być na uwielbieniu i nigdy nie uwielbiać.

Umieściliśmy na tablicy ogłoszeniowej w zborze informację: Niedzielne poranki uwielbiające godz.11. Prawdą jest natomiast, że zazwyczaj mamy na naszych porankach „uwielbiających” wszystko oprócz uwielbiania. Całe spotkanie nazywamy „uwielbianiem.” Relatywnie niewiele serc jest szczerze uniesionych w czasie uwielbiania na naszych spotkaniach. Bóg szuka czcicieli.

Uwielbianie pomaga nam pozbyć się z naszego życia wielu duchowych i naturalnych frustracji. Poprzez uwielbienie Bóg doprowadza nas do jedności ciała, ducha i umysłu. Bóg przebudowuje nasze pojęcie prawdziwego uwielbiania. Prawdziwe uwielbianie wypływa z serca, w miłości i czci dla Pana.

Wcześniej Duch Boży przekazywał nam posłanie o oddawaniu chwały – chwaleniu Boga i chwała jest istotna. Chwała jest sposobem wejścia do obecności Pana. Wchodzimy do Jego bram ze śpiewem i w jego przedsionki z chwałą. Chwała jest drzwiami wejściowymi. Lecz w przeszłości, gdy już tam weszliśmy, często nie wiedzieliśmy, co należy robić dalej. Nie robiliśmy nic lub też zmienialiśmy porządek nabożeństwa, zbierając kolektę, przekazując ogłoszenia. Itp.

Jest to podobne do odwiedzin w Biały Domu w celu spotkania się z Prezydentem. Możesz podjąć się wszelkich wysiłków, aby się tam dostać, zdobyć wszystkie niezbędne zezwolenia. Kiedy już wszystko jest załatwione, wjeżdżasz do Białego Domu, zauważając piękno jego wejścia. Po kilku chwilach jesteś wprowadzony do Owalnego Biura, rozglądasz się nieco i mówisz:

W porządku, możemy wracać do domu. Chciałem po prostu zobaczyć, jak to wygląda.

Czy wyszedłbyś z Białego Domu bez wykorzystania możliwości spotkania się z Prezydentem? W ten właśnie sposób postępujemy z Bogiem. Podejmujemy wysiłki, aby wejść do Jego obecności, lecz gdy już się tam dostaniemy, rozglądamy się trochę wokół i mówimy:

– To bardzo miłe miejsce, zobaczymy się z Tobą następnym razem.

Po co przyszliśmy? Czyż nie po to, by uwielbiać Króla w Jego Chwale i całym Majestacie?

Pan uczy nas, że nie ma jakiegoś szczególnego miejsca, gdzie należy uwielbiać. „Domy Boże” są budowane i to jest w porządku. Lubię czcić Boga w budynkach kościelnych, salach i miejscach poświęconych i wydzielonych na spotkania z Bogiem. Uwielbiamy Boga w kaplicy przyległej do naszego domu w Jerozolimie, wcześniej uwielbialiśmy w naszym domu i Chwała zstępowała tam. Gdybyśmy jednak mieli jakiś wybór, wolałabym osobne miejsce wydzielone do uwielbiania Pana. To może być niezgodne z tymi, którzy wolą uwielbianie w domach, lecz istotą nie jest miejsce, w którym się z Bogiem spotykamy. Serce może się spotkać z Bogiem w każdym miejscu i o każdej porze. Możesz spotkać Go w samolocie czy w biurze siedząc przy biurku. Większość z nas spędza niewiele czasu w obecności Pana. Tak, modlimy się za narodami; tak, prosimy Boga o błogosławieństwo dla Jego sług, modlimy się o nasze kościelne programy, wierzymy Bogu, że będą zabawieni ludzie z ulicy – lecz gdy chodzi o Niego i tylko o Niego samego, to nie mamy czasu.

Bóg ma ludzi po to, aby Go czcili. Co innego będziemy robili przez całą wieczność? Będziemy oddawać chwałę, uwielbiać i czcić Go. Zacznijmy teraz.

Widzę różnicę między chwałą, a uwielbieniem, tak jakbym brała udział w procesji w Palmową Niedzielę.

Wraz z innymi zdejmuję płaszcz i rzucam entuzjastycznie tak, aby Pan mógł po nim przejechać. Zrywamy palmowe gałązki i machamy nimi nawet rzucając je na Jego drogę. Krzyczymy głośno wraz z całym tłumem:

– Hosanna! Hosanna! Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w Imieniu Pańskim.

To jest chwałą.

Nagle zauważam małego osiołka jadącego wzdłuż drogi Palmowej Niedzieli. Idzie swoją drogą aż do chwili, gdy mija mnie tuż obok, wtedy staje. Jezus, Król Królów i Pan Panów siedzi na ośle, spogląda na mnie i mówi:

– Rut, kocham cię –

Strumień łez spływa z moich oczu. Odpowiadam:

– Kocham Cię, Panie –

Już nie macham dłużej palmowymi liśćmi wołając „Hosanna!”. Klęczę w uwielbieniu i mówię „Mój Panie, mój Boże. „Zdaje się, że tłumu już nie ma wokół mnie, choć w rzeczywistości ciągle się kłębią. Inni wciąż machają swoimi palmami, ciągle wykrzykują „Hosanna.” Lecz jestem całkowicie nieświadoma tego, co się dookoła mnie dzieje.

Spogląda na mnie i cała miłość wieczności wlewa się do mojej duszy, w tym momencie wiem, jak bardzo mnie kocha. Poznałam Jego Majestat jak nigdy dotąd, nikt nie musi mi mówić, że On jest Królem, wiem o tym, uwielbiam Go, klęczę przed nim, rozpoznając Jego Majestat i Jego królewską pozycję. Uwielbienie jest twoim zamknięciem się z Bogiem. W samym środku najbardziej ruchliwej ulicy miasta, restauracji, w środku największego nasilenia zajęć znajdujesz krótkie chwile, aby być tylko z Panem. Dzięki Bogu za to, że może być wiele takich momentów w ciągu dnia, kiedy jesteś tylko ty i Pan. Nawet jeżeli wiele rzeczy dzieje się wokół ciebie, możesz zamknąć się z Nim.

Kilka lat temu jeden z naszych braci miał wizję, w której widział wielkie tłumy ludzi zbliżających się do tronu Bożego. Tłumy przychodziły z chwałą ze wszystkich narodów świata. Zastanawiał się czy będzie wystarczająco dużo miejsca przy tronie również dla niego. Zbliżał się do tronu coraz bardziej i bardziej. Kiedy stanął przy samym tronie upadł w uwielbieniu i czci, rozejrzał się wokół i był przekonany, że nie ma nikogo więcej tutaj, był po prostu on i Pan.

Jak to będzie, gdy będziemy tam jako część przyszłych tłumów przed Nim? Będzie tak, jak w czasie prawdziwego uwielbienia, wielu wokoło, lecz ty nie wiesz, że oni tam są, jesteś sam na sam z Panem przed Jego tronem.

Pan pokazał mi jak łatwe jest uwielbianie. W kręgach zielonoświątkowych doświadczamy czegoś, co, gdy byłam dzieckiem, było powszechnie nazywane „wzniosłymi chwilami na Syjonie.” Bywały nabożeństwa, gdy manifestowały się obecność i Chwała Boża. Wtedy zastanawialiśmy się, jak to osiągnąć ponownie i nie byliśmy tego pewni.

Usługiwałam w różnych miejscach Anglii przygotowując spotkanie w Royal Alber Hall w Londynie, sponsorowane przez Lady Astor. Podczas nauczania w jednym z Zielonoświątkowych zborów na temat chwały i uwielbienia doświadczyliśmy wspaniałej obecności Bożej. Po spotkaniu pastor zapytał mnie:

– Tylko jedna rzecz mnie martwi, jak my to zrobimy ponownie?

Sądzę, że każdy pastor miał podobne uczucia wielokrotnie, każdy lider muzyczny doświadcza tego często.

– Dziś mieliśmy udany wieczór, ta pieśń była tak namaszczona, Chwała zstąpiła. Czy możemy to zrobić ponownie?

Ponieważ jakaś szczególna pieśń była namaszczona na nabożeństwie poprzedniego wieczora, lider próbuje ją powtarzać następnym razem i nic się nie dzieje. Bóg sprawia, że tak się dzieje, aby nam pokazać, że chwała nie jest w pieśni, chwała jest w Jego obecności. Kiedy zdarza się, że pastor ma szczególnie błogosławione nabożeństwo, często próbuje robić następne w ten sam sposób i to nie wychodzi. Bóg uczy nas tajemnic Jego wzorów uwielbiania. Jeżeli będziemy postępować według Jego wzorów, nie będzie miało żadnego znaczenia, jakie pieśni śpiewamy; Jego Chwała zstąpi. Duch uwielbienia musi zstąpić na zgromadzenie, musi zstąpić na ciebie, a wtedy będziesz uwielbiał.

Pomocne jest śpiewanie pieśni, które nie są zbyt skomplikowane. Duchowość jest łatwa. Jeżeli umysł masz zajęty tekstem, jesteś zbyt zajęty myśleniem, a twój duch nie wznosi się. Chcemy, aby duch nasz, w miarę jak namaszczenie rośnie, wznosił się w górę w uwielbieniu. Korzystaj z prostych pieśni, nie troszcz się o piękno słów ani idei. Nie przejmuj się głębokimi myślami. Niech chóry śpiewają skomplikowane pieśni, a zgromadzenie niech oddaje chwałę, cześć i uwielbienie w prostocie, tak aby każdy mógł się zatracić w uwielbieniu.

Rzutniki są wielkim błogosławieństwem dla gości, którzy mogą nie znać tekstów pieśni, jeżeli jednak zbór ciągle potrzebuje pomocy rzutnika, to muzyka jest zbyt skomplikowana do prawdziwego uwielbiania. Gdy będziesz śpiewał proste pieśni, duch uwielbienia przyjdzie.

W Ciele Chrystusa jest obecnie więcej pięknych pieśni niż kiedykolwiek wcześniej. Tak wielka różnorodność! Taki wielki wybór! Korzystaj z nich, aby wprowadzić ducha uwielbienia. Doświadczam go spadającego na ramiona lub poruszającego się w głębokości ducha. Kiedy tak się dzieje, nikt nie musi mi mówić: „Uwielbiaj Pana.” Nawet jeżeli śpiewamy najszybsze pieśni, mój duch zwalnia i jestem przekonana, że jestem tylko ja i Pan. Uwielbiam Go.

Gdy lider uwielbienia jest świadomy, że namaszczenie zostało zbudowane do takiego punktu, że duch uwielbienia przychodzi, powinien szybko przejść do prostych pieśni uwielbienia. Gdy uwielbiasz, nie potrzebujesz mówić wielkich rzeczy. Wy, kobiety, możecie rozmawiać ze swoimi mężami stale i wciąż – o dzieciach, rachunkach, i innych sprawach, lecz w czułych momentach, jestem tego pewna, słów jest niewiele i pochodzą one z samego serca. Teraz nie rozmawiacie przecież o rachunkach, problemach, zakupach, dzieciach, po prostu radujecie się swoją obecnością nawzajem. To samo dotyczy czasu, gdy uwielbiamy Pana. Służba chwały pomnaża namaszczenie na nabożeństwie. Zwiększa namaszczenie poszczególnych osób, lecz służba uwielbienia przynosi Chwałę. Chwała przynosi namaszczenie do uwielbiania, a uwielbianie przynosi namaszczenie Chwały.

Tak jak oddajemy chwałę do chwili aż przyjdzie uwielbienie, tak, jeżeli chcemy doświadczyć Chwały, uwielbiamy aż do chwili, gdy przyjdzie Chwała. Gdy oddajesz chwałę, przychodzi uwielbienie i jeżeli chcesz wejść w większą głębokość uwielbienia, musisz osiągnąć wyższy poziom chwały, która pomaga ci wspiąć się na szczyt góry.

Czasami, gdy jesteśmy na 1/4 wysokości góry, mówimy „zaśpiewajmy pieśń uwielbienia” i śpiewamy ją – wypowiadamy słowa, ale czy nasze serce uwielbia? Staramy się uwielbiać, gdy nasze serca nie weszły jeszcze w atmosferę uwielbiania. Innym znowu razem ta atmosfera przychodzi tak łatwo, płaczemy przed Panem, uwielbiamy Go z głębi, odczuwamy Jego majestat oraz królewskość. Z każdym poruszeniem Bożym przychodzi Chwała. W przeszłości poświęcaliśmy niewielkie ilości czasu na uwielbianie w stosunku do ilości czasu na chwałę. To się zmieni. W miarę jak przebudzenia będą się rozszerzać, będziemy oddawać mniej chwały a więcej uwielbiać.

Kiedy zaczęliśmy śpiewać nową pieśń, śpiewać spontanicznie, bardzo dużo nauczyliśmy się. Dowiedzieliśmy się o naszej relacji z Bogiem. Zauważyliśmy, że znacznie łatwiej nam idzie, gdy używamy zwrotów zawierających słowa: „Pan uzdrawia; On zbawia; On chrzci, On pociesza, On dba, On zaopatruje.” Lecz w czasie uwielbiania koncentrujemy się na Bogu, na tym kim On jest, a nie na tym co on zrobił. Kiedy próbowaliśmy uwielbiać bez używania słów, doświadczaliśmy długich okresów ciszy, tak więc wracaliśmy do zwykłych pieśni chwały ze słowami. W ten sposób wracaliśmy do obecności Pana, aby zobaczyć co On nam pokazywał. Zajęło nam trochę czasu nauczenie się uwielbiania osoby Pana.

W relacjach małżeńskich twój mąż jest tym, który zarabia na życie, wynosi śmieci, prowadzi samochód, wykonuje pewne szczególne zadania, lecz w tym nie ma zbyt wiele relacji wzajemnych. Tak dzieje się z wieloma małżeństwami. Jest to „słowna” relacja, oparta na tym, co on robi. Wielu mężów natomiast mówi: „Ona wspaniale gotuje, znakomicie utrzymuje dom w czystości i wspaniale dba o dzieci.” Czy przed ślubem gotowała obiady? Sprzątała dom? Dbała o dzieci? Co takiego sprawiło, że ją pokochałeś?

– To były te piękne niebieskie oczy
Czy zapomniałeś, że ona ciągle ma te niebieskie oczy?

– No, ten uśmiech –

Czy zapomniałeś, że ona ciągle ma ten uśmiech?

– Było coś wspaniałego i błyskotliwego w jej osobowości –

Kobiety zapomniały, co takiego spowodowało, że zakochały się w swoich mężach.

– O, sposób w jaki stał, coś w tym było, mogłam czuć jego siłę.

W ten sposób myślała o nim przed ślubem, potem myśli już tylko o tym, co on robi. On zaś myśli tylko o tym, co ona robi. Podobnie ma się sprawa z naszym stosunkiem do Pana. Kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy Go, nie zrobił dla nas niczego, czego byśmy byli świadomi, lecz zobaczyliśmy, że jest wspaniały.

„Kocham Go z całego serca” – mają skłonność wyznawać nowo nawróceni.

Jakiś czas po zbawieniu zaczynamy myśleć o Nim w inny sposób: „On zbawił mnie, On napełnił mnie Duchem Świętym, On mnie uzdrawia, gdy jestem chory…” Lecz co z Jego osobą?

– No, gdy potrzebuję pieniędzy na zapłacenie rachunków, On daje mi pieniądze –

Lecz co z Panem jako osobą.

Nasza chwała jest skierowana na słowa, zapominamy KIM on jest. Jeżeli zakochaliśmy się w Nim nie znając Go, to czyż poznanie Go nie powinno spowodować większej relacji miłości i uwielbienia. Aniołowie w niebie uwielbiają Go, chociaż nigdy nie zostali zbawieni. Uwielbiają z powodu osoby Pana, uwielbiają ponieważ znają Go, a nie dlatego, że zostali zbawieni, uzdrowieni, czy wypełnieni Duchem Świętym.

Nie umniejszam roli oddawania Mu chwały za to, co dla nas uczynił, nigdy nie powinniśmy w tym zawodzić, lecz podkreślam fakt, że Bóg chce, abyśmy znali Jego – Kim był, Kim jest i Kim będzie, abyśmy odczuwali Jego obecność, przychodzili do Niego w taki sposób, w jaki będziemy wielbić Go w Jego pięknej świętości na świętej górze. Jego wolą jest, abyśmy ponad wszystko starali się być czcicielami.

Prowadził ze mną wywiad pewien Anglik, który pracował przy Angielskim Parlamencie, odwiedzał Parlament Europejski oraz parlamenty poszczególnych krajów europejskich. Ponieważ słyszał nieco na temat tego, co Bóg dla mnie zrobił, zapytał:

– Jakie są Pani aspiracje na przyszłość

Sądziłam, że chodzi mu o zbliżającą się konferencję w Royal Albert Hall, więc odpowiedziałam:

– Wierzymy, że gdy przyjdą ludzie, wzniosą swoje głosy w uwielbieniu i gdy będą uwielbiać w Duchu, potężny obłok Chwały zstąpi na Royal Albert Hall, na Londyn i całą Anglię. Wierzymy, że to zmieni naród i przyniesie przebudzenie.

– Nie, nie – odpowiedział – nie pytałem o wasze aspiracje dotyczące spotkania. Chcę wiedzieć, ponieważ miałaś tak wiele wspaniałych doświadczeń w życiu i spotkałaś tak wielu wspaniałych ludzi …. (i dalej rozwijał w tym guście). Chodzi mi o to, jakie masz aspiracje osobiste na przyszłość.

– Chcę być chwalcą – odpowiedziałam mu – i chciałabym, aby Bóg dał mi umiejętność zaszczepiania pragnienia uwielbiania innym.

To też miałam na myśli. Jeżeli Ojciec szuka czcicieli, zatem ty i ja musimy być ludźmi, którzy odpowiedzą na wołanie Ojcowskiego serca i będą czcić Go w duchu i w prawdzie. Nie pozwól, aby choć jeden dzień upłynął bez uwielbiania Go.

Wśród charyzmatyków, ci spośród nas, którzy mają protestancki grunt są zwykle wspaniałymi chwalcami, lecz większość nie jest mocnych w uwielbieniu. Katolicy wiedzą, jak uwielbiać, lecz nie są gorliwymi chwalcami. Oni muszą się nauczyć jak chwalić, a my – jak uwielbiać. Gdy oni nauczą się jak chwalić, a my jak uwielbiać, razem pójdziemy w potężnej sile.

To uwielbienie przynosi chwałę, a ogromnym Bożym pragnieniem jest, aby Chwała Pana „pokrywała całą ziemię, jak wody pokrywają morze.” Chwała będzie zstępować jak śnieg. Chwalcy oddają chwałę aż do chwili, gdy przyjdzie duch uwielbienia. Czciciele uwielbiają aż do chwili, gdy objawi się Chwała.

Możemy sprowadzać chwałę naszymi głosami, możemy sprowadzać chwałę na nasze nabożeństwa, do naszych domów, do naszych społeczności, do naszych miast – naszymi głosami.

Po pierwsze musimy poddać nasze głosy chwale, następnie poddać je w uwielbieniu – aż ostatecznie Chwała Boża objawi się w naszych głosach. Uczymy się słodkiego poddawania się Bogu.

Moja Matka wstała i zaczęła prorokować w samym środku konferencji, którą prowadziłam w Virginii. Zobaczyła wizję przebudzenia dni ostatecznych. Bóg pokazał jej, że przebudzenie tych ostatecznych czasów będzie większe niż cokolwiek, co Kościół widział od ukrzyżowania i zmartwychwstania.

To jest wielkie, nieprawda? Większe niż Azusa STreet, większe niż przebudzenie 1948 roku, Większe niż Dzień Zielonych Świąt. Zielone Święta to były pierwsze owoce, teraz jesteśmy już przygotowani do żniwa. Wierzę, że jesteśmy na zboczu tego przebudzenia, na samym początku tych dni Bożych. Sposób na wkroczenie do tego przebudzenia jest poprzez chwałę i uwielbienie.

Nikt nie napisał książki o tym, co Bóg zamierza uczynić w tych dniach. Nikt wcześniej nie przerabiał tego, aby nam powiedzieć:

– Skręcisz w prawo, następnie w lewo i prosto.

Będziemy wiedzieli, w którą stronę skręcić, jeżeli będziemy przebywać stale w Jego obecności w Duchu, jeżeli  nauczymy się odpoczywać w Nim, czuć się pewnie i lekko.

Uwielbiajcie Boga!

раскрутка

Rozdział 6 – Uwielbianie Króla – Majestat

Ruth Heflin

Kim jestten Król chwały? To Pan nasz potężny w boju.
Dawid.

Gdy zaczynamy uwielbiać, jedną z pierwszych wizji jakie otrzymujemy, to są stopy Pana. Wizje często zaczynają się od stóp, gdy siedzimy u Jego stóp, uwielbiamy u Jego stóp, zraszamy Jego stopy naszymi łzami, wylewamy na Jego stopy wonny olejek. Uwielbiamy przy Jego tronie. Poznajemy Go i Jego królewską pozycję.

Objawienie Jana 4:2-11
I zaraz popadłem w zachwycenie. A oto tron stał w niebie, na tronie zaś siedział ktoś; a Ten, który na nim siedział, podobny był z wyglądu do kamienia jaspisowego i karneolowego, a wokoło tronu tęcza, podobna z wyglądu do szmaragdu. A wokoło tronu dwadzieścia cztery trony, a na tych tronach siedzących dwudziestu czterech starców, odzianych w białe szaty, a na głowach ich złote korony. A z tronu wychodziły błyskawice i głosy, i grzmoty; przed tronem zaś płonęło siedem ognistych pochodni; jest to siedem duchów Bożych. Przed tronem także jakby morze szkliste podobne do kryształu; a w pośrodku, wokoło tronu cztery postacie pełne oczu z przodu i z tyłu.

Postać pierwsza podobna była do lwa, postać druga podobna była do cielca, postać trzecia miała twarz jakby człowieczą, a postać czwarta podobna była do orła w locie. A każda z tych czterech postaci miała po sześć skrzydeł, a wokoło i wewnątrz były pełne oczu; i nie odpoczywając ani w dzień, ani w nocy śpiewały: Święty, święty, święty jest Pan, Bóg Wszechmogący, który był i który jest, i który ma przyjść. A gdy postacie oddadzą chwałę i cześć, i złożą dziękczynienie temu, który siedzi na tronie, który żyje na wieki wieków, upada dwudziestu czterech starców przed tym, który siedzi na tronie, i oddaje pokłon temu, który żyje na wieki wieków i składa korony swoje przed tronem, mówiąc:
Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty stworzyłeś wszystko, i z woli twojej zostało stworzone, i zaistniało.

Jan zobaczył lud Boży jako nieustannych wielbicieli. W wizji zobaczył żywe istoty uwielbiające Boga, dwudziestu czterech starców rzucających swoje korony przed Panem. Uwielbiali Boga, a Pan słyszał ich jak wołali: „godzien jest przyjąć chwałę i cześć.”

A w końcowym rozdziale czytamy (22:8-9):
A ja, Jan, słyszałem i widziałem to. A gdy to usłyszałem i ujrzałem, upadłem do nóg anioła, który mi to pokazywał, aby mu oddać pokłon.A ja, Jan, słyszałem i widziałem to. A gdy to usłyszałem i ujrzałem, upadłem do nóg anioła, który mi to pokazywał, aby mu oddać pokłon.

Po tym wszystkim – gdy został uniesiony w wizji, zobaczył przyszłe wydarzenia, otrzymał potężny wgląd w życie wielu pokoleń – Jan otrzymał proste posłanie: „Uwielbiajcie Pana.”

W dzisiejszych czasach miałby już doktorat z objawień. Dlaczego zostało dane takie proste przesłanie – „uwielbiajcie Pana”? Przecież to jest takie podstawowe. Czyż już nie wielbimy Boga? Zaszliśmy już tak daleko w komplikowaniu, że zapomnieliśmy o tym, że Bożym przesłaniem jest prostota uwielbiania Go. On chce nas nauczyć przez swojego Ducha, jak możemy stać się ludźmi uwielbienia. Pragnie tego, aby Jego Duch uwolnił nas do tego stopnia, aby to, co Mu ofiarujemy, było do przyjęcia z Jego punktu widzenia. Któregoś dnia wszystkie narody zbiorą się w Jerozolimie, aby uwielbiać Pana, Króla Królów i Pana Panów. Chciałabym być tam tego dnia.

To, co się działo, Jan opisał jako: „wokół tronu,” „z tronu”, „przed tronem”, „w pośrodku tronu.” Większość chrześcijan zna zaledwie jeden werset dotyczący tronu Bożego, gdy ich poprosicie o zacytowanie, odpowiedzą

Hebr. 4:16
Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze.

W czasie modlitwy mówimy: „przyjdźmy z odwagą do tronu łaski i przedstawmy Panu nasze prośby i potrzeby” Jesteśmy skoncentrowani na potrzebach i prośbach. Jest taka potęga w rzeczywistości Bożej, że – nawet gdy przyjdziemy do Boga z tuzinem próśb i potrzeb – po uwielbieniu Go, gdy zapyta: „Czy jest coś co chciałbyś mi powiedzieć?”, odpowiadasz: „nie Panie.”

„- Czy coś chciałeś ode Mnie?”

„- Nie, Panie.”

Nie ma pytań, nie ma próśb, nie ma potrzeb. Pełne zadowolenie ze wszystkiego. W Jego obecności sprawy, które wydają nam się wielkie stają się bez znaczenia. Dziwimy się czemu, pozwoliliśmy diabłu na to, aby walczył z nami w tej dziedzinie i tak ją rozdmuchał.

Gdy znajdujemy się w obecności Bożej, rzeczy, które wydają się nam niewiele znaczące, stają się wielkie. On pokazuje nam rzeczy, którymi rzeczywiście się interesuje. Dowiadujemy się wtedy: „Ja naprawdę zajmuję się Izraelem. Izrael nie jest na samym dole listy. Rzeczywiście interesuję się Chinami, chcę aby były na samym szczycie listy.”

Większa przemiana dokona się przez uwielbianie niż w jakikolwiek inny sposób. Jeżeli potrzebujesz i chcesz przemiany, uwielbianie jest tutaj kluczem. Gdy uwielbiasz, spoglądasz w Jego twarz i zostajesz przemieniany z chwały w chwałę. Stajemy się tacy jak ten, którego wielbimy.

Mogę przeczytać wszystkie książki na temat świętości i mogę posiąść pewne koncepcje na ten temat, lecz mogę uwielbiać przez minutę, odczuwać Jego świętość i wiedzieć, co to jest. Nie tylko to, ale mogę studiować gruntownie i nawet złościć się podczas tego zajęcia, ale będę go uwielbiać i pragnę stać się takim jak On.

1 Kron 28:2.
potem podniósł się król Dawid i stając rzekł: Słuchajcie mnie, bracia moi i ludu mój! Z całego serca chciałem zbudować dom odpocznienia dla Skrzyni Przymierza Pańskiego jako podnóżek stóp Boga naszego i przygotowałem budowę.

Miejscem uwielbienia jest podnóżek tronu Pana.

Ps. 132:7
Wejdźmy do przybytków jego, Padnijmy na twarz u podnóżka stóp jego.

Niektórzy ludzie jeszcze nie doszli do chwały, pomimo całego przebudzenia chwały, z jakim mamy do czynienia w ostatnich trzydziestu latach. Bóg prowadzi ich do chwały. Wielu ludzi jeszcze nie doszło do objawienia uwielbienia, tak więc Pan ich uczy. Wielu spośród nas jest spragnionych chwały. Chwała jest Bożym objawieniem na teraz. Jesteśmy gotowi uwielbiać Go u jego podnóżka.

Każde spotkanie wymaga zarówno, chwały jak i uwielbienia. Chwalimy tak długo, aż duch uwielbienia stąpi, a wtedy uwielbiamy tak długo, aż zstąpi chwała. Chwała przynosi i zwiększa namaszczenie, lecz przynosi także Boży majestat między ludzi. Chwała jest zwykle bardziej entuzjastyczna i bardziej obficie wyraża się słowami, uwielbienie zaś zawiera w sobie tą świętą ciszę, budzi respekt, potrzebuje mniej słów, czasami nawet całkowicie bez jednego słowa. Czasami w zupełnej ciszy wylewamy swoje serce przed Panem.

Psalm 24 mówi: aby wszedł Król Chwały.

Po tym, gdy bramy są już podniesione i otwarte starodawne wrota, przychodzi Król Chwały. Kim jest ten Król Chwały? Gdy chwalimy i uwielbiamy, wtedy przychodzi. Znamy Go jako Zbawiciela, znamy Go jako Uzdrawiającego, znamy Go jako tego, który chrzci Duchem Świętym, wiemy o tym, że On zaopatruje – Jahwe Jireh. Znamy Go z wielu innych przymiotów, lecz teraz jest już czas, abyśmy go poznali jako Króla Chwały. W każdym przeżyciu Bóg ma tylko jeden cel – abyśmy znali go.

Żyjemy przez wiarę – całkowicie uzależnieni w naszych codziennych potrzebach od Pana – nie dlatego, że nie możemy znaleźć innego sposobu na finansowe zaopatrzenie się. Moglibyśmy. Żyjemy przez wiarę, ponieważ chcemy znać Go jako tego, który zaopatruje. Potrzebujemy nieustannego upewniania się, że On dba o nasze życiowe sprawy. Kiedy ufamy Mu jako temu, który uzdrawia to nie dlatego, że nie mamy innych możliwości. Są takie, ale chcemy Go znać jako naszego lekarza.

Obecnie zaś zaczynamy poznawać Go jako Króla Chwały.

Wielki obraz, jaki widzimy w księdze Objawienia, to jest Król Chwały przychodzący po swój pełen chwały Kośció, przychodzi po kościół, który zna Go jako Króla Chwały. To On zwycięża w naszych bitwach, On jest Panem duchów, potężny w bitwie. Wyłącznie wtedy, gdy przebywamy w rzeczywistości chwały, może On zwyciężać nasze bitwy dla nas.

Obj1:16,
W prawej dłoni swej trzymał siedem gwiazd, a z ust jego wychodził obosieczny ostry miecz, a oblicze jego jaśniało jak słońce w pełnym swoim blasku.

Oddaj Jemu swoje problemy i walki, On sobie z nimi poradzi, poznaj Go jako Króla Chwały.

Kanada jest bardzo blisko związana z Wielką Brytanią. Młodszy syn pewnego kanadyjskiego pastora bardzo pokochał Królewską Rodzinę, badał ich dzieje bardzo dokładnie. Na każde urodziny i na każde święta Bożego Narodzenia dostaje od rodziców kolejny kalendarz, następny co kwartał uaktualniany album z nowymi zdjęciami. Są one bardzo drogie, ale miłość chłopca jest tak wielka, że nie chcą go zawieść.

Mamy przecież nawet znacznie większy przywilej, ponieważ zostało nam dane to, że możemy znać Króla i znać Jego królestwo. Możemy wiedzieć o wszystkim, co dotyczy Króla i Jego królestwa. Możesz zapoznać się z niebieskimi pałacami i salą Królewska znacznie lepiej niż ludzie żyjący w Anglii z Pałacem Buckingham, zamkami Windsor i Balmoral – letnią rezydencją Rodziny Królewskiej. Zostało nam dane to, abyśmy poznali tajemnice królestwa Bożego.

Bardzo często, gdy mowa jest o posiadaniu kluczy królestwa, jesteśmy nastawieni na działanie. To też jest prawda, są klucze królestwa, które umożliwiają działanie:

Mat 16:19
cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie.

Niemniej powinniśmy być nastawieni na Króla i Królestwo, a nie tylko na dzieła królestwa. Miałam kilka wspaniałych doświadczeń z królami i jest coś niezwykle wspaniałego i tajemniczego w zajmowanej przez nich pozycji.

Bóg dał mi dwukrotnie przywilej usługiwania proroczo cesarzowi Etiopii Haile Selassie. Gdy przybyłam tam drugim razem, Bóg powiedział do mnie: „Ruth zamierzam tym razem uhonorować cię bardziej niż za pierwszym razem.” Wydawało mi się, że byłam wspaniale przyjęta poprzednio. Cesarz nie tylko przyjął mnie, lecz także moją przyjaciółkę Sarę Rush, która jest od 26 lat misjonarką Menonitów w Etiopii.

W tym drugim przypadku miałam wylądować w Etiopii rankiem jednego dnia i wracać następnego dnia rano. Przyjaciele mówili mi: „Ruth, to byłoby głupie oczekiwać, że zobaczysz Cesarza w ciągu jednego dnia, gdy on nawet nie wie o tym, że przyjeżdżasz.” Wszystko, co na to mogłam powiedzieć, to: „To był plan podany mi przez Boga, mogę tylko wsiąść do tego samolotu, wysiąść jutro rano, aby wypełnić Jego plan.” Musiałam być w Jerozolimie na Hebrajski Nowy Rok.

Pomimo wszystkich naszych wątpliwości, zadzwoniłam do pałacu i rozmawiałam z zarządcą pałacu Jego Ekscelencją Teferawerk. Powiedział mi: „Przykro mi, lecz Cesarz jest na spotkaniu Rady Ministrów” i zaczął wymieniać mi listę wszystkich spotkań, które były przewidziane na ten dzień. Poprosiłam tylko: „Proszę spróbować co może Pan zrobić, Excelencjo.”

Po południu zostałam wezwana do Pałacu. W czasie mojego pierwszego pobytu byłam zaproszona do Wielkiego Pałacu do sali audiencji , gdzie Cesarz przyjmował głowy państw, ambasadorów i dyplomatów. Tym razem zaprosił mnie do swojego domu. Był niemal tak duży jak Wielki Pałac, ale jakiż przepych i warunki! Było olbrzymim zaszczytem być potraktowanym w tak bliski sposób. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy ze sobą twarzą w twarz. Jego piesek, Chihuahua, zwany Lou Lou był z nami i bawiłam się z nim. A tak przy okazji: Lou Lou był jedynym psem, który doznał tego zaszczytu, że został wpuszczony do Disnejlandu. Cesarz powiedział do mnie „Rut, kiedy Bóg da ci słowo dla jakiejkolwiek głowy państwa, nie obawiaj się go przekazać.” Czułam, że była to największa wskazówka jaką otrzymałam co do tego, w jaki sposób moja wizyta usłużyła mu.

Byłam jedną z ostatnich osób, które usługiwały mu, zanim zaczęły się problemy. W proroctwie, które Bóg mu przekazał było słowo na temat tego, co miało się stać w przyszłości i Bóg dał mu odpowiedź.

W obecności króla jest olbrzymie poczucie majestatu i grozy.

Obj. 1.17-18
Toteż gdy go ujrzałem, padłem do nóg jego jakby umarły. On zaś położył na mnie swoją prawicę i rzekł: Nie lękaj się, Jam jest pierwszy i ostatni, i żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła.

Była taka wspaniała pieśń, która powstała w czasie przebudzenia w latach pięćdziesiątych:

Patrz, coż to za Człowiek,

co stoi między Bogiem, a człowiekiem?

Jego oczy jak płomienie ognia,

W Jego ręce gwiazd siedem.

Jan widział Go w siedmiu zborach

Jak pełny słoneczny blask.

Patrz, kimże jest ten Człowiek?

Kim ten człowiek jest?

Refren:

On jest Panem chwały,

On jest potężny Jestem.

Początek i Koniec,

Alfa i Omega.

Imię Jego Cudowny,

Księciem pokoju jest,

On jest Odwiecznym Ojcem,

On na wieki wieczne Jest.

Król wzbudza respekt, niemniej służenie Królowi nie jest jednak przedmiotem strachu. Nie rozumiem dlaczego myślimy, że wypełnianie Bożej woli jest czymś trudnym. Wielu chrześcijan jest tak zakłopotanych w tej dziedzinie, że sądzą, że jeżeli coś jest trudne, to musi to być wola Boża.

Służenie Królowi jest radosne, byłam tak ubłogosławiona! Boża wola jest taką rozkoszą, jest taką przyjemnością! Naprawdę, jednego dnia byłam w pałacu, a następnego mogłam spać na zagnojonej podłodze w jakiejś odległej wsi. Oba doświadczenia były równie cenne i satysfakcjonujące. Kiedy stajecie się ambasadorami Króla Królów, żadne okoliczności życiowe nie liczą się.

Król Chwały zasługuje na wybrane pokolenie, On zasługuje na królewskie kapłaństwo, On zasługuje na święty naród, na szczególnych ludzi, On zasługuje na to:

abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości” 1P2:9

Skłońmy się przed Nim.

Uwielbiajmy Króla!

раскрутка

Rozdział 7 – Uwielbianie Umiłowanego – intymmność

Ruth Heflin

Niech mnie pocałuje pocałunkiem ust swoich. Ach, twoja miłość jest słodsza niż wino.

Kiedy byłam w początkowym etapie rozwijania mojej społeczności z Panem w uwielbieniu, często, gdy klęczałam, widziałam Jego stopy. Było to rozszerzeniem mojej wiary w uwielbianiu, lecz gdy moja wiara wzrastała, Pan nie zostawił mnie przy stopach. Pomału, gdy nasze relacje wzrastały, zaczęłam stać w Jego obecności i zobaczyłam Go twarzą w twarz. Zaczynamy Go poznawać jako Króla. Samo to jest już wspaniałe, lecz Pan chce nas zabrać dalej. On chce, abyśmy Go znali nie tylko jako Króla, lecz jako Niebiańskiego Oblubieńca. Chce, abyśmy Go poznali jako Umiłowanego, jako Ukochanego naszej duszy i tego, którego miłują nasze dusze.

W czasie uwielbiania, wylewamy nasze dusze przed Nim, wyrażamy naszą miłość. Najgłębsze zakamarki naszej duszy są przez Niego dotykane. Wychowani w zachodnim świecie, nie pozwalamy na ujawnianie się naszych uczuć, stale je zagłuszamy, aż w końcu wymagają odrodzenia. Bóg pragnie tego, aby każdy z naszych zmysłów był żywy przed Nim. On pragnie, abyś był rozemocjonowany dźwiękiem Jego głosu, dotknięciem Jego ręki czy Jego zadowolonym spojrzeniem. On sam pragnie, abyś był głęboko poruszony Jego obecnością, gdy przechodzi w pobliżu.

Jeżeli zdarza się, że ludzie nie są poruszeni Bożą obecnością w czasie uwielbiania, zachęcam ich do podjęcia niewielkiego postu. Post powoduje zmniejszenie wrażliwości naturalnych zmysłów i wzrost wrażliwości zmysłów duchowych. Niektórzy doświadczają zapału. Post powoduje odnowienie i uwolnienie tych uczuć, które stale i wciąż były tłumione  Kiedy tchnienie Ducha Świętego wieje wskroś ciebie, powinna nastąpić natychmiastowa reakcja z twojej strony. „Kocham Cię Panie, uwielbiam Ciebie, oddaję Ci cześć.” Niech twoje usta staną się jak pióro pisarza, który już wie, co ma napisać, wylewaj swoją duszę przed Panem.

Może ci się wydawać, że wszyscy potrafią uwielbiać lepiej od ciebie. Każdy wydaje się być taki elokwentny i wymowny, podczas gdy ty walczysz ze swoimi ograniczeniami. To nie jest prawda. Być może oni potrafią lepiej od ciebie zrobić obiad, może jakieś inne szczególne zajęcie robią znacznie lepiej od ciebie, ale twoje uwielbianie jest inne, jest unikalnie „TWOJE,” dotyka serca Bożego. On tęskni za tym, aby słyszeć TWOJE słowa, TWOJE wyrażanie serca, westchnienia TWOJEGO ducha. Nawet jeżeli jest to wyrażane w bardzo prostej wypowiedzi czy wygląda prosto, nie porównuj się z innymi. Bóg pragnie TWOJEGO uwielbienia.

Twój mąż ożenił się z tobą, ponieważ cię kochał. Było przecież miliony innych kobiet, ale jego serce zbliżyło się do ciebie. W podobny sposób Boże serce zbliża się do nas indywidualnie, tak jak gdyby nie było nikogo innego na świecie. Możesz powiedzieć: „Ma tak wielu chrześcijan, którzy Go kochają,” lecz On nie jest zadowolony z tego, dopóki TY nie wylejesz TWOJEJ miłości przed Nim. Nie możesz oczekiwać tego, że kilka dziewcząt z chóru zrobi uwielbianie za ciebie, musisz to zrobić sam, On czeka na CIEBIE.

Płacz w Jego obecności nie z bólu, lecz z rozkoszy. On pragnie, abyśmy poznali rozkosz tej intymnej społeczności z Nim. Uwielbiaj i adoruj Go, skłoń się przed Nim, Ojciec szuka takich, którzy Go będą uwielbiali. Jako ludzie uwielbiający, musimy poznać wielką księgę uwielbienia Pieśni nad Pieśniami. Poznawaj ją tak długo, aż stanie się częścią ciebie. Po pewnym czasie będziesz czuł ją, tak jakbyś to ty sam ją napisał, a Salomon po prostu wyprzedził cię nieco i przelał słowa na papier. W pierwszej chwili możesz czuć, że chciałbyś mieć możliwość napisania jej, a później, gdy będziesz coraz bardziej i głębiej wchodził w uwielbienie zrozumiesz, że mógłbyś ją napisać, ponieważ zaczynasz doświadczać tych samych rzeczy – gdy Bóg powoduje, że usta śpiącego mówią. Bóg otworzy twoje serce i dotknie głęboko twojego jestestwa w dokładnie taki sam sposób.

Nie obawiaj się słów:

PnP 1:2-3.
Niech mnie pocałuje pocałunkiem ust swoich! Ach twoja miłość jest słodsza niż wino! Wyborna jest wonność twoich olejków, .. Dlatego miłują cię dziewczęta.

Ostatnio archeolodzy odkryli w Izraelu buteleczkę z olejem mającą dwa tysiące lat, olej ciągle był w butelce. Stwierdzono, że olej był konsystencji miodu i są przekonani, że jest to olej, który był używany do kapłańskiego namaszczania. Zwykle wyobrażamy sobie święty, namaszczony olej jako substancję rzadką, tymczasem była to gęsta, kleista, ciężka substancja. Jak wspaniały olej!

Zakochaj się w Jezusie tak bardzo, abyś z uwagą wymawiał Jego Imię. Zawsze wypowiadaj je z miłością i pełną ekspresją. Czasami największe uwielbienie jest prostym szeptaniem imienia „Jezus”, wypowiadanie Jego imienia i pozwolenie na to, by wonność Jego imienia wypełniała twoją duszę. Brałam udział w takich zgromadzeniach, gdzie Boża wonność nagle wypełniała audytorium, a On przechadzał się pośród nas, gdy wypowiadaliśmy Jego imię. Przypominam sobie jedno takie zgromadzenie. Nagle zdawało się, jakby ktoś otworzył najdroższe perfumy i wylał je. To było coś takiego, czego Paryż nigdy nie będzie w stanie naśladować. Kiedy wonność Boża napełniła  pomieszczenie, można było odczuwać obecność chwały Bożej, to było cudowne.

Kilkanaście lat temu wraz z siostrą Janet Saunders Wheeler weszłyśmy w Jerozolimie w dzień Wielki Piątek do Kościół Świętego Grobu. Wielki Tydzień jest szczególnym okresem w Jerozolimie, nawet bardziej niż Boże Narodzenie w Betlejem. Często bierzemy udział w myciu stóp w przedsionku w Wielki Czwartek, lecz nie zawsze chodzimy w Wielki Piątek z powodu olbrzymich tłumów. Tego dnia przecisnęłam się przez tłum do „Kamienia Namaszczenia”, na którym według tradycji położono Jezusa po zdjęciu z krzyża, aby go namaścić i natrzeć ziołami przed pogrzebem. To, co tam zobaczyłam, ogromnie mnie poruszyło. Pokorni pielgrzymi z Cypru, Krety, Rhode, Grecji jak i z Jerozolimy przyszli wszyscy z buteleczkami drogich perfum. Przyglądałam się im jak podchodzili do kamienia otwierali buteleczki i wylewali bez oporów perfumy do ostatniej kropli.

Niektórzy mieli kwiaty, obrywali płatki i rozsypywali dookoła, były róże, goździki itd., roztaczające swoje zapachy.

Uwielbiający płakali, przez moje wychowanie – nie oparte na liturgii – nie byłam przygotowana na taki widok, lecz mój duch był głęboko poruszony. Stałam tam godzinami i płakałam, myślałam: „przez wszystkie te lata mojej służby dla Ciebie, nigdy nie widziałam tak wielkiej miłości wyrażanej Tobie przez tak wielu ludzi na raz.” Było mi tylko szkoda, że wcześniej nie wiedziałam, że mogę zabrać ze sobą buteleczkę z perfumami i wylać ją przed Panem.

W ostatni Wielki Piątek byliśmy bardzo zajęci. Kilka grup wycieczkowych było w mieście w poprzednim tygodniu, mieliśmy nabożeństwa zarówno w Piątek rano jak i wieczorem. Cały dzień miałam nadzieję, że uda mi się odwiedzić Kościół Świętego Grobu, lecz nie udało mi się. Gdy siostra Paracleta (skromna zakonnica z królewskiej nigeryjskiej rodziny) przybyła na Poranne Wielkanocne Nabożeństwo, zdałam sobie sprawę, że nie widziałam jej w tym tygodniu.

– Moja droga, gdzie byłaś cały czas? – zapytałam

– O mama mia,” wykrzyknęła energicznie po włoski (mieszkała i studiowała przez pewien czas we Włoszech). Byłam w Kościele Świętego Grobu przez cały Wielki Tydzień i spędzałam tam całe dnie i noce na modlitwie.”

Z trudnością powstrzymywała podniecenie kontynuując: „czy pamiętasz te perfumy, które przywiozłaś nam, gdy ostatnio wróciłaś z Ameryki? Zachowałam swoje, nie zużyłam ani kropli. Wzięłam je w Piątek do Świętego Kamienia, byłam tak wzruszona tym, że miałam perfumy na ofiarę dla Pana. Otworzyłam buteleczkę i wylałam całą, do ostatniej kropli.”

Byłam zadowolona z tego, że ktoś ze znajomych wylał je, czułam, że powinnam tam być i wylać przed Panem własne perfumy. Kiedy ty i ja uwielbiamy, otwieramy nasze buteleczki perfum i wylewamy je. Niech to nie będzie w żaden sposób skąpe, przez ofiarowanie mu kropli czy dwóch. Niech będzie to hojne, obfite, niech miłość przelewa się z głębokości naszej istoty. Uwielbiajmy go słowami i pieśniami miłości, On jest godzien! Uwielbiajcie Go!

– Kim chcesz być? Ja chcę być tą,
która uwielbia Pana.

– Kogo szuka Ojciec? Ojciec szuka tych, którzy go uwielbiają.

Bóg będzie nas uczył, w jaki sposób Go uwielbiać, On namaści nas do uwielbiania, On stworzy uwielbienie w nas. On dotknie głębokości w nas i umożliwi nam, abyśmy stali się tymi, którzy uwielbiają go w duchu i prawdzie.

Kiedyś, podczas usługiwania katolickim przyjaciołom w Anglii na ten temat, jeden z nich powiedział do mnie: „bardzo mnie to zdumiewa, że tak silnie podkreślasz Pieśni nad Pieśniami oraz Apokalipsę. To są księgi, z którymi wielcy święci dawnych wieków, Ojcowie Kościoła, byli dobrze zaznajomieni. Wielu nie czyta Pieśni nad Pieśniami ponieważ ich nie rozumieją, a wielu przeczytało Apokalipsę bardziej z punktu widzenia wydarzeń czasów ostatecznych i pokonania wrogów, niż przez wzgląd na chwałę.” Pieśni nad Pieśniami nie jest alegorią. Jeżeli kiedykolwiek czytałeś list miłosny lub słyszałeś podobną rozmowę:

On powiedział, ……

Ona powiedziała, ….

On powiedział, ……

Ona powiedziała, ….

On powiedział, ……

Ona powiedziała, ….

…. a potem komentarze na temat tego, co on powiedział i co ona powiedziała, nie powinieneś mieć żadnych problemów z czytaniem tej księgi. Jest to poemat o miłości Oblubieńca do Oblubienicy oraz Oblubienicy do Oblubieńca.

Ktoś powiedział: „nawet nie mogę czytać takich rzeczy, jest to zbyt intymne dla mnie.” Był to brat, który zawsze wycofywał się, gdy było nauczanie na temat Pieśni nad Pieśniami. Te gorące słowa zawsze go wprawiały w zakłopotanie.

Zastanawiał się, czy Pan mógł powiedzieć: „moja piękna,…moja gołąbko” ? Nie był jedynym, który miał problemy czytając te słowa głośno. Wtedy Pan zaczął dawać mu nowe, wspaniałe doświadczenie, zaczął przekazywać przez niego proroctwa poezją. Przypuszczalnie nigdy wcześniej nie czytał zbyt wiele poezji, ale jego prorocze wypowiedzi przekazywane były w pięknej poetyckiej formie. Mógł później siedzieć i płakać, przejęty pięknem, jakie Bóg przekazywał przez jego twarde usta.

Bóg pragnie udzielić ci zdolności do wypowiadania słów miłości skierowanych do Niego. Jestem przekonana, że większość z nas nigdy nie mówiła do niego tak gorąco, jak On tego pragnie. Czyńmy to w nadchodzących dniach. Czytanie Pieśni nad Pieśniami z pewnością w tym pomoże, znacznie rozszerzy nasze możliwości do uwielbiania i adorowania Go. Pan pozwoli ci wyrazić to jak bardzo Go kochasz, niektóre z opisów Pana jakie tu znajdujemy są piękne:

1,13-14
Mój miły jest mi wiązką mirry położoną między moimi piersiami. Gronem henny z winnic Engady jest mi mój miły….

2:3
Jak jabłoń wśród drzew leśnych , tak mój miły między młodzieńcami. W jego cieniu pragnę odpocząć, gdyż jego owoc jest słodki dla mego podniebienia..

2,8-9
Słuchaj! To mój miły. Oto idzie on, wspina się po górach, skacze po pagórkach. Mój miły podobny jest do gazeli lub do młodego jelonka. A oto już stoi za naszą ścianą, patrzy przez okno, zagląda przez kraty.

3,6
Cóż to wznosi się ze stepu jak słupy dymu, okadzone mirrą i kadzidłem, wszelkim wonnym proszkiem handlarza?

5,9-16
Czym góruje twój miły nad innymi miłymi, najpiękniejsza między kobietami?
Czym góruje twój miły nad innymi miłymi?
Mój miły jest jasny i rumiany, wyróżnia się z pośród dziesięciu tysięcy.
Jego głowa to szczere złoto, jego kędziory to gałązki palmowe, czarne jak kruk.
Jego oczy są jak gołąbki nad strumieniami wód, jego zęby kąpane w mleku, mocno siedzą w oprawie.
Jego policzki są jak grządki balsamu, porosłe wonnymi ziołami, jego wargi są jak lilie, które ociekają płynną mirrą.
Jego ręce są jakby toczone ze złota, wysadzone drogimi kamieniami, jego brzuch jak płyta z kości słoniowej, wysadzana szafirami.
Jego golenie jak słupy z marmuru, postawione na złotych cokołach.
Jego postać jak Liban, okazałą jak cedry, Jego usta są pełne słodyczy, wszystko w nim rozkoszne.
Taki jest mój miły i taki mój przyjaciel, o córki Jeruzalemskie.

Jest w tym pewien cel; On chce, abyś patrzył na Jego twarz, chce, abyś zobaczył Jego oczy, chce, abyś zobaczył jego policzki, chce, abyś poznał tak, jak nigdy dotąd.

Żydzi wierzą, że Pieśni nad Pieśniami zostały dane na poświęcenie Świątyni, a niektórzy twierdzą, że Pieśni były ważniejsze od samej Świątyni. Pomimo tego że jest to księga krótka, jest dla nas ona wielkim błogosławieństwem.

Jeżeli masz kasety z Biblią, znajdź tę z Pieśniami i słuchaj jej stale i wciąż, nich przeniknie głęboko twoją duszę. Wtedy, gdy będziesz uwielbiał, odkryjesz, że jest w tobie nowa głębia wyrazu. Bóg pragnie zbudzić twoje serce do miłości.

W swojej książce „Czwarty mur, Jerozolima i Chiny” Susan opowiada o chińskim Kościele. Ruch Three-Self jest rozpoznawanym w Chinach Kościołem i był bardzo ostro krytykowany przez niektórych ludzi zachodu, którzy sądzili, że jest on narzędziem w rękach władz. Nie wierzymy w to. Byłam w wielu oficjalnych Kościołach w całych Chinach i odkryłam, że ten jest jedynym na świecie, w którym gdy powiesz ludziom „módlmy się”, to wszyscy w budynku modlą się. Nie modlą się głośno, ale możesz zobaczyć ducha modlitwy nad nimi. Jakie to jest wspaniałe, zobaczyć całe zgromadzenie, gdzie nikt nie rozgląda się, nikt nie śni z otwartymi oczami, nikt nie planuje menu na dzisiejszy wieczór ani nie robi jakichś innych przymiarek. Oni się modlą, zatracają się całkowicie w modlitwie.

Prawdziwe uwielbianie jest podobne do tego. Musimy wracając do domu wiedzieć, że w którymś momencie nabożeństwa wylaliśmy swoje serce w miłości, adoracji i uwielbieniu przed Nim. Jeżeli podejmiemy decyzję, że nigdy nie pójdziemy do Domu Pańskiego bez wylania głębokości naszego ducha przed nim w uwielbieniu, On będzie zadowolony. On rozkoszuje się ludźmi, którzy rozkoszują się Nim. Nie tym co On dla nas zrobił, lecz tym Kim On jest.

Uwielbianie jest pewną postawą serca, które uniża się przed Bogiem,. Nikt inny wtedy nie jest przy tym obecny, nie ma żadnych innych myśli jak tylko o Bogu, nie przychodzisz z prośbami ani potrzebami. Nie przychodzisz dlatego, że potrzebujesz uzdrowienia, nie przychodzisz dlatego, że potrzebujesz czegokolwiek innego. Przyszedłeś, ponieważ kochasz Go tak bardzo, że odczuwasz potrzebę wyrażenia tego. Uwielbienie jest czasem miłości. On wyraża swoją miłość do nas, a my wyrażamy naszą miłość do niego.

Oczekująca Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami nie mówi w ten sposób: „Kocham Go, ponieważ mnie uzdrowił, ponieważ mnie zbawił i uwolnił, ponieważ mnie prowadzi” lecz mówi: „On jest moim ukochanym, to mój przyjaciel”

Bóg pragnie, abyśmy Go znali tak blisko, abyśmy byli w stanie przedstawić Go innym, opisać Go z naszego własnego doświadczenia, dlatego że Go widzieliśmy, że słyszeliśmy Jego głos, ponieważ odczuliśmy Jego dotyk.

Przez lata prowadziłam uwielbienie ze środka przez mikrofon. Kiedy pierwszy raz próbowałam to robić publicznie, czułam się tak bardzo ograniczona. Uwielbianie jest tak intymne, że czułam się całkowicie obnażona i odkryta przed całym zgromadzeniem. Myślałam sobie: „nigdy przez to nie przejdę.” Wtedy Pan przypomniał mi, że jeżeli ja tego nie zrobię, to kto nauczy ludzi, w jaki sposób uwielbiać Go intymnie. Dzięki Jego łasce wytrwałam w prowadzeniu ludzi w publicznym uwielbieniu i coraz bardziej wypoczywamy w Jego obecności. Najbardziej ekspresywne wyrazy miłości są udziałem młodych ludzi, młodych wierzących: z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę”.

Ich miłość do Pana jest taka świeża i zaraźliwa. Bóg pragnie, abyśmy Go kochali tak bardzo, aby stało się to zaraźliwe dla innych – aby inni zapragnęli kochać Go w ten sam sposób.

Gdy służyłam Panu w Hong Kongu jako młoda dziewczyna, jednym z zarzutów czynionych mi było to, że przychodziłam do kościoła „przemodlona”, tak podekscytowana Bogiem. Większość z moich zborowych przyjaciół pracowała miedzy dziewiątą a siedemnastą. Wielu z nich uważało, że skoro pracowali dla Boga między dziewiątą a siedemnastą, to nie muszą już zabierać swojej pracy do domu. Poza godzinami pracy chcieli rozmawiać o wszystkim innym. Zebrałam wiele krytyki dlatego, że rozmawiałam o Bogu poza godzinami pracy. Nie mogę przestać mówić o Nim o każdym czasie, w każdym miejscu, wszędzie. Twoja miłość do Jezusa musi być tak zaraźliwa, że inni powinni wołać: „Chcę kochać Boga tak jak on, chcę zbliżeniado Boga, chcę umieć opisać Go jako Ukochanego mojej duszy. Nie chcę się powstrzymywać w wyrażaniu swojej miłości do Pana. (Jeżeli możemy mówić o czymkolwiek innym, to On chce, abyśmy umieli mówić o Nim jako o kimś bliskim).

Gdy rozpoczęło się Charyzmatyczne wylanie, byłam bardzo ubłogosławiona ponieważ miałam ten przywilej, że przygotowywałam spotkania dla Davida du Plessisa , Eda Stuba i innych. Ci mężowie często powtarzali, że najtrudniejszym słowem do wypowiedzenia przez nominalnego chrześcijanina jest „Kocham Cię Jezu”, najtrudniejszym dopóki nie zostali napełnieni Duchem Świętym. Po tym jak zaczęli mówić językami, były to pierwsze słowa, jakie wypowiadali w języku angielskim.

Bóg wprowadza nowy dzień chwały, w którym będziemy mogli wyrażać Jemu naszą miłość stale i bez jakichkolwiek zahamowań i zawstydzenia. Nasze opisanie Boga musi wyglądać tak: „jego usta są najsłodsze, cały jest kochany.” W Pieśniach nad Pieśniami zaprasza nas na pola, mówi: „Tam ci okażę swoją miłość” wzywa nas na ubocze, abyśmy mogli usłyszeć Jego głos: „głos wielu wód.”

Zakochaj się w Nim. Im więcej Go uwielbiasz, tym bliżej Go poznajesz. Im bliżej Go poznajesz, tym więcej pragniesz się do Niego zbliżyć. Jeżeli znasz Go rzeczywiście, nie ma miejsca na obojętność. Jeżeli ciągle jesteś ogarnięty przez obojętność, to znaczy, że przebywasz jeszcze zbyt blisko świata, jesteś zbyt zaangażowany w sprawy życia. Im bliżej Niego żyjesz, tym bardziej chcesz słyszeć Jego głos. O, jak budzący dreszcz jest Jego głos nawet wtedy, gdy napomina nas.

Przebywałam przez pewien czas w domu przyjaciół w Dallas, któregoś dnia jechałam przez miast Rolls Roycem Bethy. Jeżeli Bóg miał zamiar mnie napomnieć, nie powinien był tego robić, podczas gdy prowadziłam Rolls Royca. Powiedział do mnie całkiem wyraźnie: „Moje drogi, to nie drogi wasze. Moje myśli, to nie myśli wasze.” Byłam bardzo podniecona. Zostałam napomniana, ale zostałam napomniana przez Pana. Taki wspaniały głos! Napomniana przez Pana! Nie miałam nic przeciwko temu.

„Mów do mnie Panie, nawet jeżeli to jest twoje pełne miłości napomnienie” – byłam bardzo pobudzona tego dnia.

„Moje drogi, to nie drogi wasze. Moje myśli, to nie myśli wasze.”

Sądziłam, że całkiem dobrze radzę sobie z poznawaniem Jego dróg i Jego myśli.

„Moje drogi to nie drogi wasze. Moje myśli to nie myśli wasze.”

Jego drogi są wyższe, Jego myśli są wyższe. On stale wzywa nas z powierzchni ziemi na poziomy niebiańskie, od spraw naturalnych do nadnaturalnych. Och, ten dźwięk Jego głosu, kiedykolwiek mnie napominał. Problemem Amerykanów jest to, że słuchają zbyt wielu dźwięków. Słuchamy zbyt wielu głosów, jest zbyt wiele służb. Mówię ludziom w żartach (ponieważ ja sama mam własne taśmy), że chcę wypuścić na rynek taśmę magnetofonową zatytułowaną „Rozpoznawanie Głosu Bożego” i sprzedawać ją w całej Ameryce. Kiedy zaczniesz ją odtwarzać z magnetofonu, będzie tam zupełna cisza przez całą godzinę.

„Rozpoznawanie Głosu Bożego” – cała godzina ciszy umożliwiająca nam usłyszenie Boga.

Ci z nas, którzy mieszkają poza granicami często znajdują się w sytuacjach, gdy nie ma nikogo, z kim mogliby porozmawiać. Podróżowałam wiele pociągami, samolotami, autobusami i czasami nie było tam nikogo mówiącego po angielsku. Ludzie rozmawiali w ich własnych językach, tak więc nauczyłam się rozmawiać z Panem.

W Stanach Zjednoczonych jesteś atakowany przez różne dźwięki nieustannie. Musisz nauczyć się dostrajać do delikatnego głosu Pana. „Jego głos jest jak dźwięk wielu wód.”

Och, to drżenie wywołane przez Jego głos. To może być drżenie, jakie nie ma równego sobie na świecie. Jeżeli zwrócimy na Jego głos głuche uszy, jeżeli ograniczymy słuchanie Jego głosu, jeżeli nie będziemy cenić sobie Jego głosu a raczej zechcemy słuchać innych dźwięków, to On pójdzie gdzie indziej i przemówi do kogoś innego, lecz jeżeli kochamy Jego głos, to będzie mówił do nas często.

Czy zadzwoniłeś kiedykolwiek do kogoś mówiąc „tęsknię do brzmienia twojego głosu?” Czy wszedłeś kiedykolwiek w obecność Pana mówiąc do Niego: „pozwól mi usłyszeć Twój głos; nie proszę cię o to, abyś mi powiedział, że jestem dobry; nie proszę cię o to, abyś mi powiedział, że jestem wspaniały; nie proszę cię o to, abyś mi powiedział, że mam coś zrobić, gdzieś iść; chcę po prostu słyszeć Twój głos.” Powinieneś to zrobić, On oczekuje tego.

Z rozkoszą mówi Oblubienica w PnP:

Słuchaj! To mój miły, wspina się po górach, skacze po pagórkach.(2:8)

On zaś odpowiada tak delikatnie:

4:9-15
oczarowałaś mnie, moja siostro, oblubienico, oczarowałaś mnie jednym spojrzeniem swoich oczu, jednym łańcuszkiem ze swojej szyi.
Jak piękna jest twoja miłość, moja siostro, oblubienico, o wiele słodsza jest twoja miłość niż wino i droższa woń twoich olejków niż wszystek balsam.
Patoką opływają twoje wargi, oblubienico, miód i mleko są pod twoim językiem, a woń twoich szat jest jak woń Libanu.
Ogrodem zamkniętym jest moja siostra, oblubienica, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym.
Wyrosłaś jak gaj drzew granatowych z wybornymi owocami, kwiatami cyprysu i nardu.
Nard i szafran, trzcina i cynamon z wszelkimi wonnymi krzewami, mirrą i aloesem, ze wszystkimi wybornymi balsamami.
Krynica mojego ogrodu jest studnią wody żywej, która spływa z Libanu.

5,2
Ja spałam, lecz moje serce czuwało
Słucha, to mój miły puka; Otwórz mi, moja siostro moja przyjaciółko, moja gołąbko.
Gdyż moja głowa pełna jest rosy, moje kędziory pełne wilgoci nocnej.

6,4-10
Jesteś piękna moja przyjaciółko jak Tyrsa, pełna wdzięku,jak Jeruzalem, groźna jak hufce waleczne!
Odwróć swoje oczy ode mnie, bo mnie przerażają!
Twoje włosy są jak stado kóz, które schodzą z Gileadu.
Twoje zęby są jak stado owiec, które wyszły z kąpieli; wszystkie one maja bliźnięta, nie ma między nimi niepłodnej.
Twoje skronie są jak rozkrojone jabłko granatu, spoza twojej zasłony.
Jest sześćdziesiąt królowych i osiemdziesiąt nałożnic, a penien bez liku,
Lecz jedna jest tylko moja gołąbka, bez skazy, jedynaczka swojej matki, wybranka swojej rodzicielki.
Widziały ja dziewczęta i nazwały błogosławioną, królowe i nałożnice wysławiały ją mówiąc:
Kimże jest ta, która jaśnieje jak zorza poranna, piękna jak księżyc, promienna jak słońce, groźna jak hufce waleczne.

Dobrze jest porównywać Pana do wszystkiego, co najlepsze w życiu. Wiem o tym, że nie ma żadnego porównania, lecz On lub słyszeć, gdy takie rzeczy wypowiadamy. Mężczyźni, wasze żony wiedzą o tym, że są najlepsze, lecz lubią słyszeć, gdy to do nich mówicie. Chcą, abyście im powtarzali, dlaczego są waszymi wybrankami. Mów Panu o tym dlaczego tak jest: wyróżnia się wśród dziesięciu tysięcy.

Nie obawiaj się intymności. W Pieśniach nad Pieśniami związek powstaje między Królem a Pasterzem, Kochankiem jej duszy a Umiłowanym. Niektórzy ludzie denerwują się na Boga. Jeżeli masz się na kogoś zdenerwować, denerwuj się na kogokolwiek innego tylko nie na Boga.

Kiedy mój Ojciec i Matka po raz pierwszy przystępowali do służby, wydali wszystkie swoje oszczędności na zakup namiotu i odpowiedniego sprzętu i oboje zostawili pracę zawodową. Podczas pierwszego wyjazdu ewangelizacyjnego powstał sztorm, który dosłownie zdmuchnął namiot. Ojciec był tak zdenerwowany, że postanowił wracać do domu i powrócić do swojej świeckiej pracy. Musiał mówić źle o Bogu, ponieważ pamiętam, że matka zaczęła płakać i powiedziała do niego: „Wallace, nie mów o Jezusie w ten sposób.” To go dotknęło. On był taki mocny, a jego żona taka delikatna.

„Jeżeli moja mała żonka, mogła przejść to doświadczenie i nie zachwiać się, to również ja mogę. Ja jestem wielkim, twardym mężczyzną.” Nigdy więcej już nie chciał „wracać.” To słowa matki poruszyły go. Jeżeli jesteś zdenerwowany, to nie wypowiadaj nic przeciwko Jezusowi. W każdej sytuacji jest jednakowo kochany. Nie znalazłam w nim żadnej słabości, wszystkie jego drogi są wysokie i święte. Wszystkie Jego drogi są pełne chwały.

создание сайта оптимизация раскрутка