John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Młoda para ma w sercu zbudowanie obozu przeznaczonego na rekolekcje kościelne, na odpoczynek dla pastorów i spotkania przebudzeniowe. Odwiedzają posiadłość i to co widzą natychmiast porusza ich serca. Wierzą, że Bóg pokazuje im, co tu może powstać: tam, po drugiej stronie potoku, będzie miejsce na ognisko i piknik, po drugiej stronie będą domki i ścieżki prowadzące w dół do centralnej stodoły i strefy konferencyjnej na polanie… Widzą to wszystko oczyma wyobraźni i w głębi serca wierzą, że to Bóg daje im tę wizję.
Wiara, że to Pan, prowadzi ich do zakupu nieruchomości, nabywają ją wielkim nakładem osobistym, ale z biznesowego punktu widzenia, nie mają na to wystarczających środków. Za własne pieniądze stawiają stodołę, w której mogą odbywać spotkania, wierząc, że Pan da im brakujące pieniądze na realizację wizji.
Upływa kilka lat ciężkiej pracy, ale postęp prac jest niewielki. Para dotarła do lokalnych pastorów, oferując swój obóz dla ich kościołów, ale nikt nie wykorzystał tego dla przeprowadzenia rekolekcji ani konferencji. Zmagają się z nieustającymi problemami finansowymi, z wolontariuszami, opiekunami i robotnikami, którzy przychodzą i odchodzą i w głębi serca zastanawiają się, co zrobili źle. Jednak na zewnątrz nadal dzielą się swą wizją z każdym, kto tylko chce słuchać. Udało im się zorganizować kilka spotkań przebudzeniowych w swoim obozie, ale w żaden sposób nie dorastało to do tego, co sądzili, że Bóg włożył w ich serca. Wkrótce kombinacja ich wieku, choroby i braku funduszy zmusza ich do sprzedaży posiadłości, zastanawiania się, jak to się stało, że zawiedli Boga i co poszło nie tak?
Czy to było z ich ducha czy też z Ducha Świętego?
Być może usłyszeli coś od Pana, ale w tej hipotetycznej sytuacji poczuli poruszenie w swym własnym duchu, który ma w sobie Boże życie, który to dostrzegł możliwości tej posiadłości. Możliwości, które dostrzegli w swym duchu wzięli za Boże prowadzenie, aby to kupić i zacząć budowę. W swoim duchu wszystko wydawało się być w porządku i więc wzięli to za wewnętrzne świadectwo, że powinni to uczynić. Jeśli więc to był Bóg, to dlaczego to nie wyszło?
Prawda jest taka, że w przypadku naszej pary, było to ich własne serce, a nie Boże prowadzenie. W tej serii wyjaśnię różnice w tej kwestii. Ponieważ jednak robili to wszystko dla Niego, Bóg pomagał im w tym, jak mógł, ale cała ta wizja nie pochodziła od Niego. Życie, które mieszka w ich duchu, pełne jest kreatywności, ale to, co ich poruszyło było tylko opisem (obrazem), a nie nakazem. Innymi słowy, Boże Życie w ich duchu opisywało, co tu mogłoby być, ale w żaden sposób Bóg nie zalecał im podjąć działania.
Na tym właśnie polega różnica między narodzonym na nowo duchem ludzkim, który może dostrzec możliwości uczynienia czegoś, a Duchem Świętym, który faktycznie mówi człowiekowi, aby to zrobił. Wierzący często tego nie rozróżniają i jak opisana para, podejmują decyzje w oparciu o własne serce wierząc, że jest to Boże prowadzenie.
Jak w tych sprawach działa ludzki duch
Faktem jest, że jesteśmy istotami wiecznymi, odtworzonymi w naszym duchu przez Ducha Świętego. Dzięki temu możemy dostrzec Życie w każdej sytuacji, w każdym zadaniu, każdy zgodnie z otrzymaną łaską i darami. Załóżmy, że para opisana powyżej ma dar od Boga w realizacji nowych projektów. W przeszłości pomagali zakładać kościoły, budować nowe kaplice. Podczas krótkich wyjazdów misyjnych byli poruszani, aby założyć sierociniec, zbudować nowy kościół lub wykopać nową studnię. Mają dar rozpoczynania projektów, a ponieważ dar ten pochodzi od Boga, ma Życie w każdym jego aspekcie. Cokolwiek nowego staje przed nimi, to dzięki otrzymanej od Boga kreatywności i dzięki Jego Życiu, od razu mają wizję tego, co można uczynić. Jednak zazwyczaj to, co postrzegają za możliwości, jest otrzymanym opisem, nie zaś nakazem jego realizacji.
Jeśli ktoś jest muzykiem i ma na sercu stworzenie studia nagraniowego i zaoferowanie początkującym chrześcijańskim muzykom miejsca do nagrywania i do uczenia się, to dar, który mają od Boga, ma w sobie Boże Życie, więc od razu postrzega w duchu wszystkie możliwości, co można by tu zrobić: może jakieś pokoje do wynajęcia na górze, może chrześcijańską kawiarnią na parterze … Ponieważ jego dar jest od Boga, jest w nim objawienie i Jego Życie. Boża kreatywność eksploduje w nim, pokazuje co może tu powstać – ale nic z tego nie oznacza automatycznie, że Bóg nakazuje obrócić to w czyn.
Nowa praca
Osoba zaczyna pracę w nowym miejscu i bardzo szybko dostrzega, czym to miejsce mogłoby być. Wierzy, że Pan pokazuje jej, co się stanie i że będzie osobą, która pchnie tą firmę do przodu. Jednak każdy jej wysiłek jest stopowany, a nawet dostaje reprymendę od szefa, a przecież ona próbują pchnąć biuro do przodu w Bożym planie…
Wkrótce osoba prosi przyjaciół, aby się modlili, aby zgromili diabła, który próbuje powstrzymać realizację Bożego planu w firmie. Sądzi nawet, że jej szef musi się zmienić lub zostać usunięty ze stanowiska. Jednak prawda jest taka: w swoim duchu dostrzegła, czym to miejsce mogłoby się stać, ponieważ posiada dar do tego rodzaju pracy, do administracji i organizacji. I naprawdę Bóg mógłby to zrobić, ale to, że dostrzegła to w swym duchu nie oznacza, że Bóg mówi jej, aby tak się właśnie stało. Pomieszała coś, co dostrzegła w swym sercu, co mogło by się stać i założyła, że to Boże prowadzenie by to uczynić. Wzięła obraz tego, co zobaczyła, za nakaz działania.
Przyszły małżonek
Mężczyzna i kobieta zaczynają się spotykać i duchowo nadają na tych samych falach. Pociągają ich wzajemna duchowość, serce i miłość do Boga. Jednak fizycznie to już tak bardzo się nie pociągają. Osobiste doświadczenia życiowe różnią ich i nie pomagają, gdy starają się wzajemnie poznać.
Jednak ponieważ duchowo są tacy sami zakładają, że to musi być Bóg. Mija kilka lat i okazuje się, że ich małżeństwo to porażka. Nie wiedzą, jak mogli dać się oszukać, że to była miłość.
W przypadku tytułowej pary, zakochali się wzajemnie w swych duchach, ale nie pokochali swych dusz. Nie mieli poza tym wiele wspólnego, postrzegali świat nie tylko inaczej, ale patrzeli na niego całkowicie odmiennie. Fizycznie nigdy naprawdę nie pociągali się, ale jednak zdecydowali się na małżeństwo myśląc, że jeśli tak samo wierzą, to powinno się to udać. Ona sądziła, że może go zmienić albo, że Bóg to zrobi. On zaś myślał, że to on ją zmieni lub Bóg to uczyni. Sądzili, że nauczą się żyć ze sobą pomimo wszystkich różnic.
Przez cały czas mówili ludziom, że to Bóg ich połączył, że powiedział im, aby się pobrali, że ma dla nich wielkie plany … ale to nie był Bóg. Wzajemny pociąg do duchowości drugiej strony starali się obrócić w małżeństwo, do którego nigdy nie powinno dojść. Pomimo tego wszystkiego, gdyby para była otwarta, Bóg mógłby im w tym pomóc, jednak nigdy nie planował, żeby się pobrali.
W tej serii chodzi o rozróżnienie między duchem ludzkim a Duchem Świętym. Jeremiasz spotkał człowieka który uważał, że ma prorocze słowo dla narodu, ale prorokował z własnego serca i duszy, ponieważ był emocjonalnie zaangażowany, ponieważ kochał swój kraj. Ale to, co powiedział, że Bóg mówi, tak naprawdę tym nie było. To było tylko jego własne serce. Pan wyjaśnił Jeremiaszowi różnicę między głosem własnego serca a tym, kiedy Bóg przemawia – a my zajmiemy się tym kolejnym razem.
John Fenn