Stan Tyra
Przypuśćmy, że zdarzyłaby się taka możliwość, że twój ulubiony najlepiej znający się na rzeczy duchowy bohater wprowadza się do ciebie i może odpowiadać dogłębnie na każde możliwe pytanie. Kiedy już nie będzie żadnych pytań, pozostanie jedna rzecz, której ciągle nie będziesz miał – wypełnienia, bądź inaczej: przemiany. Dlaczego? Ponieważ NIE MA wypełnienia i przemiany w odpowiedziach na pytania. Nigdy nie dojdziesz do świadomości Chrystusa dzięki odpowiedziom na pytania. Nie wiem, czy jestem w stanie to wyrazić jaśniej. Zabawne jest to, że większość uwierzy w każdy inny wniosek, lecz nie taki.
Jezus mówił: „chodź za Mną i naśladuj Mnie…” Pomyśl o tym! Nie powiedział: „siadaj tutaj, a Ja cię nauczę”. Bardzo wyraźnie dał do zrozumienia, że kształtowanie ucznia i jego przemiana będą zachodzić w trakcie podróży, a nie zdobywania odpowiedzi. Przez trzy i pół roku uczniowie mieli bezpośredni dostęp do doskonałych odpowiedzi i pełnego zrozumienia, a jednak ŻADEN z nich nie dowiedział się tego jednego, co by dokonało przemiany. Słyszeli to, lecz wyłącznie czas, który spędzili w drodze, upadki i zamieszanie, dokonały interpretacji i wyjaśnienia tego, co słyszeli. Ten proces niczym nie różni się w naszym przypadku – odpowiedzi i wnioski są najlepszym sposobem na to, aby uniknąć boskiej przemiany. Powinno to być dla nas oczywiste.
Tak naprawdę to nie potrzeba odpowiedzi, choć nasze ego uporczywie domaga się ich. To nie jest z ducha. W reakcji na pytania, Jezus nigdy nie odpowiadał wprost, lecz zamiast tego albo zadawał pytanie, albo opowiadał jakąś historię, przypowieść, bądź karcił. Jeśli były tym ludziom potrzebne jasne odpowiedzi to Jezus albo ich nie miał, albo nie rozumiał, czego faktycznie potrzebują 😜 .
To, czego rzeczywiście potrzebujemy to przeżyć ten proces z otwartymi oczyma zrozumienie i kogoś, kto by tą podróż przez różne stadia wiary odbywał razem z nami. Proces odbywa się w nas nieustannie, w tym żyjemy i dzięki temu życie jest interesujące. Potrzebujemy wyłącznie kogoś cierpliwego i miłosiernego, kto byłby z nami i pomagał nam zrozumieć sens samej podróży. Ktoś, kto będzie zachęcał, nawet jeśli będzie to wyglądało na „marnotrawienie”. Kogoś, kto nie boi się tego, że zaczniesz żyć świadomie, zamiast ukryć się w fałszu i udawaniu,.
Gotowy? Ruszamy. Znają się ludzie również gotowi, aby wyruszyć z tobą. Będą szli obok ciebie, podobnie jak Józef z Marią, nie po to, aby cię „odstawić na bok”, bądź przedyskutować twoje przeżycie. Będą szli razem z tobą w czasie, gdy ty donosisz do pełnego terminu swoje spotkanie po czym urodzisz na świat jego manifestację. Niemniej! Pamiętaj, musisz podróżować w górę i poza tą początkową manifestację i nieść to, czego nie rozumiesz. To się po prostu ukształtuje w tobie, ale ty nie wiesz jak.