Stan Tyra
28.06.
Bóg zawsze i na zawsze przychodzi jak ten, który jest całkowicie ukryty, a jednak doskonale ujawniony. Ego jest w piśmie ukazywane w licznych metaforycznych obrazach, a jednym z nich jest Herod. Herod nie mógł znaleźć Chrystusa, choć pasterze i mędrcy mogli. Dlaczego? Gdy szukasz Chrystusa tak jak Herod, na bazie strachu i kontroli, nie znajdziesz Go pomimo tego, że jest na widoku. „Znajdziesz go, gdy go będziesz szukał swoim sercem” – a nie cielesnym umysłem. Jest ukryty poza tym, o czym mógłbyś „pomyśleć i poprosić” w naturalny sposób w ramach stworzenia (stajenka ze zwierzętami). A tak przy okazji dla tych, którzy chcieliby się spierać o to, jak „słuszna” jest biblijna dosłowność; Biblia nie mówi nic na temat „trzech mędrców”. To założenie opierające się na dziecięcych historiach, a faktem jest to, że zostały przyniesione trzy dary. Po prostu chciałem wskazać na to, że istnieje mnóstwo założeń, o których twierdzimy, że są dosłowne i niezawodne, a takimi nie są.
Historycznie rzecz biorąc większość religii naucza, że aby przyjść do Boga trzeba znaleźć odpowiednią duchową lokalizację, brać udział w rytuałach, wypowiadać właściwe słowa, zachowywać się właściwie i być moralnie w porządku. Myślę, że wszyscy zaczynamy z tego miejsca, usiłując znaleźć mapę do Boga, ponieważ to nie wymaga wiary, po prostu wymaga faktów. Założenie jest takie, że jeśli mamy właściwe odpowiedzi, fakty, przekonania i wyprostujemy to, co zewnętrzne to mamy Boga..
Podróż biblijnego objawienia pokazuje nam podróż. Przeprowadza nas przez wszystkie stopnie przebudzenia, zaczynając od świętego miejsca, świątyni, do świętego działania i świętej obecności: „Zawsze jestem z wami”. Zasadniczo, nasza podróż jest przemieszczaniem się punktu skupienia z nadmiernej koncentracji na sobie i doskonałych zachowań różnego rodzaju do nagiej obecności. Jezus nazwał to: „czujnością”, „widzeniem” czy „stanem obudzenia”. Faktycznie, „czuwajcie” to niemal ostatnie słowa wypowiedziane przez Jezusa.
To, co wiem z własnego doświadczenia to, że Bóg niemal zawsze manifestuje się w tym, co zwyczajne, co upadłe, co nieudane, co ostatnie, co najbardziej niespodziewane i w codzienności. Dziś jest dzień twojego zbawienia. Nie wczoraj, lecz dziś, lub wcale. Jest to coś całkowicie sprzecznego ze śmieszną ideą, jakoby Bóg powstrzymywał Cię od podjęcia słusznej decyzji.
„Kiedy jeszcze daleki byłeś od przebudzenia, On widział cię i umiłował”. Niedojrzała religia uczy nas, że Bóg kocha nasze silne strony i toleruje słabości, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. On toleruje nasze mocne strony, a celebruje słabości, ponieważ wyłącznie „w słabości twojej Jego moc się przejawia” (2Kor 12:9). Niewiele z boskiej przemiany dzieje się z pomocą naszej własnej siły. W ten sposób właśnie Jezus stawia na głowie religię, zarówno ówczesną, jak i obecną.
Jest to nasze doświadczenie na dziś, jeśli przeżywasz w pełni i słuchasz, jesteś przemieniany. Bóg przychodzi do ciebie ukryty w twoim życiu. Dla religijnego umysłu powstaje tutaj wielkie rozczarowanie. Oni zdecydowanie bardziej woleliby być na nabożeństwie.
Stan Tyra
29.06
Stworzyliśmy straszliwy rodzaj dualizmu, którym określamy to co duchowe i to co nieduchowe. Jest to złudzenie, które Jezus ujawnił. Wcielenie to Ojciec ogłaszający nam, że Duch i ludzkość zawsze były jedno. Nigdy nie były oddzielone. Jezus był Bogiem, przypominając nam o jedności każdego z nas, jedno ciała napełnione jednym duchem (p. Ef 2:11-20)
Jak czytamy historię z Księgi Rodzaju, o Adamie i Ewie, nawet nie widząc tego, że nie tylko przyjęliśmy kłamstwo oddzielenia, lecz głosimy je jako ewangelię. Podobnie jak Ewa została zwiedziona, aby „myślała”, że nie jest taka jak Bóg, że nie jest jedno z Bogiem. Również zostaliśmy zwiedzeni, skoro Paweł ostrzega Koryntian przed tym samym zwiedzeniem w 2Kor 11:3. Jeśli sądzisz, że musisz coś „zrobić”, aby być jedno z Bogiem, również jesteś zwiedziony. Jedyne co musisz zrobić to pozbyć się religijnej pętli wokół szyi i odetchnąć! Nigdy nie byłeś oddzielony od miłości Ojca! To jest dobra nowina i radość dla wszystkich ludzi!
Kusi nas to, aby ufać „naszej wierze” w Boga, zamiast faktycznie ufać Bogu przez wiarę i uznać tajemnicę Chrystusa w nas, jedynej nadziei na cokolwiek. Wiara w wiarę czy wiara w wiarę kogoś innego jest bardzo sprytnym sposobem na całkowite uniknięcie życia wiary.
Zdumiewające jest to, jak religia zamieniła wiarę tak, aby znaczyła coś przeciwnego: w tradycję pewnej wiedzy, domniemanej przewidywalności, niezbite odpowiedzi i próżne wnioski kim jest Bóg, a jaki nie, kto jest z Boga, a kto nie. Dokładnie wiemy, co Bóg zamierza powiedzieć, bo mamy Boga w kieszeni. W końcu nasz pastor, nasi rodzice i nasza denominacje mówi, że Bóg jest taki i, na Boga, ufam im!! Ok, zatem twoja wiara jest albo ich wiarą, albo ich niewiernością. Tak czy inaczej, wyznajesz go swoimi ustami, lecz serce jest daleko od niego. Tak naprawdę, nie „znasz” Go. Znasz czyjąś opowieść o Nim. „Kim mówicie, że jest?”
Większość religii głosi pozbawioną wiary ewangelię, która mówi, że jeśli zrobisz to i to, będziesz zaakceptowany przez Boga i pójdziesz do nieba, jako zapłatę za zrobienie tych rzeczy. Sam tak głosiłem. Lecz dziś nazywam to bzdetami!
Każdy kto ma społeczność z Bogiem , ma oparta na wierze , Bogu zaufać jego słowu , jego woli są to decyzje które stanowią bliską obecność z Jezusem Chrystusem.