Stan Tyra
Często pastorzy, duchowni i liderzy najbardziej opierają się ewangelii, łasce i wszelkiej mowie o prawdziwej wolności, ponieważ jeśli zostaniesz „rzeczywiście wolny” to nie będziesz więcej potrzebował ani ich, ani ich systemu. Zachowanie miejsca pracy i władzy mocno wpływa na to, żeby utrzymywać ludzi zniewolonych i zależnych. Jest to „faraon”, który musi cię wypuścić. Jeśli kościół ma kiedykolwiek stać się czymś więcej niż jest i tym do czego został „wywołany” (Ecclesia) musi mieć odwagę i cierpliwość do tego, aby pozwolić ci na to, abyś poszedł każdą konieczną dla ciebie drogą, ze wszystkim tego konsekwencjami, ryzykiem i skandalem, który to tworzy. Oczywiście, podejmiesz kilka naprawdę paskudnych decyzji! Każdy to robi, choć niewielu się do tego przyznaje, a szczególnie ci z „kościelnego systemu”. Dlaczego mamy uważać, że to co zrobiliśmy do tej pory jest tak okropne?
Podobni do Ojca syna marnotrawnego, musimy być gotowi na to, aby czekać na tego kto wyruszył w odkrywczą podróż, pełną ryzyka i naszpikowaną błędami. Czy jest to jednak błędem? Czy podróż Syna Marnotrawnego skończyła się tym, że odkrył błąd Ojca? Nie sądzę. Wygląda na to, że błędem było pozostanie w domu i uważanie siebie za mądrego i świętego, jak to się stało w przypadku jego starszego brata.
Powtarzam to stale: tylko ludzie, którzy szczerze upadli zrozumieją: powodzenie niewiele nas nauczy. Upadki i niepowodzenia są wspaniałymi nauczycielami. Używam terminu „szczery upadek”, ponieważ większość funkcjonująca w religijnych systemach będzie uważała to za zwykłe niepowodzenie,: „ach, Boże, jestem niczym, a ty jesteś wszystkim!! Jestem tylko żałosnym grzesznikiem!” Niemniej, szczerze mówiąc, większość tak naprawdę nie uważa siebie za zwykłego białego konia, który potknął się i upadł w błoto, i potrzebuje tylko religijnego oczyszczenia. Tacy przecież wiedzą, kim jest prawdziwy grzesznik, i to nie oni.
Siedzenie w ławkach i maszerowanie wzdłuż przejścia między ławkami uczy nas niewiele, podczas gdy grzech jest wielkim instruktorem. Uczymy się znacznie więcej z bólu niż z przyjemności i o wiele więcej z wypuszczenia z rąk, niż z trzymania w zaciśniętej pięści. Zadaniem każdej prawdziwej duchowości jest posłanie cię w tą podróż, gdzie spotkasz się z prawdą, a nie po prostu wyuczysz się na pamięć wersów. Tu nie liczy się podróż innych ludzi – tylko twoja. Tylko ludzie, którzy odbyli podróż są wystarczająco cierpliwi, miłosierni i przebaczający, i wysyłają ciebie na twoją własną odkrywczą podróż. Ci zaś, którzy przeciwstawiają się temu, abyś udał się w nią, to ludzie, którzy nigdy nie byli na żadnej podróży, nie zostali przemienieni i nie są w stanie być dla ciebie zachętą ku przemianie. Nigdy nie będą celebrować twojej podróży, lecz staną z boku, wskażą palcem, zaszufladkują, potępią i oskarżą, równocześnie uważając siebie samych za sprawiedliwych i świętych.
09.04
Wygląda na to, że jesteśmy zdecydowani przemyśleć, rozsądzić bądź zrozumieć naszą drogę ku przemianie. To się nie zdarzy! Jak długo musimy wędrować w kółko tej samej religijnej góry? Korzystając z przykładu Syna Marnotrawnego, widzimy, że musimy podróżować w stronę nowego sposobu życia. Musisz wejść na własnych nogach do miejsca, w którym nigdy wcześniej nie byłeś. Musisz opuścić dobrze znany ci świat, gdzie ty kontrolujesz, wszyscy cię lubią i wejść do świata, w którym jesteś biedny, bez przyjaciół i bezsilny (ponownie: patrz na Syna Marnotrawnego.Tam zostaniesz przemieniony wbrew sobie.
Odkryłem, że najczęściej ludzie do których idziemy przemieniać (nawracać), przemieniają (nawracają) nas. Nigdzie nie znajdziesz tego, o którym sądziłeś poprzednio, że nawróciłeś go, gdy wylądujesz cały w świńskim łajnie. Okoliczności nawracają/przemieniają ludzi! Tylko w takim miejscu rzeczywistość może faktycznie przebić się do ciebie.
Przedstawiona przez Jezusa definicja miłości jest niesamowicie konkretna, gdy mówi w 25 rozdziale Ewangelii Mateusza, że będziemy sądzeni przez JEDNĄ rzecz. Nie ma to nic wspólnego z posiadaniem racji, czy nie, czy jesteś chrześcijaninem, buddystą, fundamentalistą czy new age. Jest tylko jedna rzecz, którą masz robić, a musisz być wystarczająco wolnym, aby rozpoznać Go tam, gdzie najmniej byś się Go spodziewał? „Czy możesz mnie rozpoznać w najmniejszym z twoich braci i sióstr?”
Większość z tych „boskich jasnowidzów” nigdy nie była w kościele, nie studiowała Biblii codziennie ani nie modliła się w sposób, który my nazwalibyśmy „prawdziwą” czy biblijna modlitwą, a jednak znają prawdę i są wolni. Większość chodzących do kościołów zna słowa, rytuały i frazesy, lecz nie znają prawdy i nie są wolni. Dopóki nie będziemy w stanie dostrzec Go tam, gdzie się tego najmniej spodziewamy nie możemy uważać siebie za ludzi wolnych. Rozeznanie nie polega na tym, że widzi się, gdzie Go nie ma, lecz jest to widzenie Go tam, gdzie jest. Jesteś prorokiem wyłącznie wtedy, gdy potrafisz zidentyfikować i wskazać Baranka, nie dlatego, że jesteś okazjonalnym wróżbitą. Jezus powiedział, że Jan był największym z proroków do ich czasów, ponieważ potrafił rozpoznać Baranka, a teraz nawet najmniejszy w Królestwie jest większy od niego.