
Kevin Bauder
10 paź 2025
Niektórzy teologowie obawiają się stosowania języka analogii. Uważają, że wszystkie nasze wypowiedzi o Bogu należy rozumieć dosłownie. Mówiąc dosłownie, mają na myśli, że słowa, których używamy o Bogu, muszą oznaczać dokładnie to samo, co słowa o nas samych. Obawiają się, że dopuszczając jakikolwiek element analogii, zaczniemy zsuwać się w dół, w kierunku języka pozbawionego znaczenia.
Biblia przyjmuje dokładnie odwrotną perspektywę. Pismo Święte traktuje analogię jako jeden z dwóch najważniejszych sposobów poznawania Boga. Drugim sposobem jest historia – ale to temat na inną dyskusję. Teraz musimy rozważyć, w jaki sposób Słowo Boże używa analogii, aby pomóc nam zrozumieć osobę i charakter Boga oraz naturę rzeczy świętych. Biblia regularnie posługuje się metaforami i porównaniami w ich różnych odmianach, aby dać nam wgląd w osobę i dzieła Boga.
Metafory i porównania to analogie. Porównania to analogie pośrednie: to jest jak tamto . Metafory to analogie bezpośrednie: to jest tamto, ma tamto lub robi tamto. Wiele innych tropów, takich jak meryzm, metonimia i synekdocha, to po prostu wyspecjalizowane formy metafor.
Rozważmy jedną z najsłynniejszych analogii w Piśmie Świętym: „Pan jest moim pasterzem”. To stwierdzenie o Bogu z pewnością nie jest dosłowne. To obraz, obraz słowny. Ale nie traci przez to na znaczeniu. Mówi nam coś znaczącego o Bogu – przynajmniej jeśli rozumiemy, kim jest pasterz i co pasterz robi. Mówi nam również coś znaczącego o nas samych. Jeśli Pan jest naszym pasterzem, to jesteśmy jak owce. Kiedy rozumiemy tę metaforę, poznajemy Boga. Poznajemy również siebie.
Ta obserwacja otwiera ważną perspektywę. Jak już widzieliśmy, język, którym posługujemy się w odniesieniu do Boga, jest analogiczny. Poznajemy Boga poprzez analogie. Ale co, jeśli poznajemy również siebie i nasz świat poprzez analogie? Analogie, które pomagają nam pojąć rzeczy święte, pomagają nam również zrozumieć, gdzie znajdujemy się w stosunku do tych rzeczy.
Pismo Święte pomaga nam poznać Boga poprzez wiele analogii. Karty Pisma Świętego przedstawiają Pana nie tylko jako pasterza, ale także skałę, wieżę, fortecę, dowódcę, wojownika, porzuconego męża, wielkiego króla, ojca, miejsce zamieszkania lub dom, prawodawcę, sędziego, dziedzictwo, nauczyciela, plantatora winnicy, rolnika, trawiący ogień, schronienie, jeźdźca na burzy, słońce i tarczę, sztandar, myśliwego, który łapie w sidła swoją zdobycz, śpiewaka, koronę chwały i piękna, śpiącego, który ma się obudzić, i garncarza, który formuje naczynie. Listę można by ciągnąć dalej. Każda z tych analogii mówi coś nie tylko o tym, kim jest Bóg, ale także o tym, kim jesteśmy my w relacji do Niego.
Tak samo jest z Chrystusem. Jest On przedstawiany jako brama, droga, kwoka, lew z pokolenia Judy, baranek Boży, latorośl, prawdziwy krzew winny, dobry pasterz, chleb życia, światłość świata, korzeń Dawida, jasna i poranna gwiazda oraz oblubieniec. Każda z tych analogii ujawnia coś na temat tego, kim Chrystus jest sam w sobie. Niektóre z nich niosą ze sobą dalszą lekcję na temat tego, kim jest Chrystus w relacji do Ojca. Inne z nich mówią nam, kim jest Chrystus w relacji do Jego ludu – co oznacza, że mówią nam coś o tym, kim i czym jesteśmy jako Jego lud.
Ten podwójny kierunek biblijnej analogii staje się szczególnie wyraźny w obrazach, których Pismo używa do opisania zbawienia. Usprawiedliwienie rozgrywa się w sali sądowej: Bóg jest sędzią, a my winnymi. Odrodzenie prowadzi nas do komnaty porodowej, gdzie Bóg jest naszym Ojcem, a my otrzymujemy życie, rodząc się w Jego rodzinie jako Jego dzieci. Przypisanie prowadzi nas do biura rachunkowego, gdzie Bóg przypisuje nam winę lub sprawiedliwość, zarówno nam, jak i Chrystusowi. Odkupienie umieszcza nas na targu niewolników, gdzie Bóg wykupuje nas z rynku i uwalnia. Przebaczenie jest postrzegane jako kąpiel, w której Bóg obmywa nas z moralnego skażenia. Pojednanie postrzega nas jako agresorów w wojnie z Bogiem, ale jest to wojna, w której Bóg uczynił wszystko, co konieczne, aby zapewnić pokój. Każda z tych analogii ujawnia coś o Bogu, ale także ujawnia coś o nas samych.
Niektóre analogie dotyczą nas bezpośrednio. Kościół jest wyobrażany jako trzoda (ale nie owczarnia). Postrzegany jest jako nowy ród, jako święta świątynia, jako ciało Chrystusa, jako wybrany naród, jako kapłaństwo, jako pole, jako oblubienica. Przywódcy chrześcijańscy są przedstawiani jako rybacy, rolnicy, budowniczowie, starcy, pasterze, zarządcy i matki karmiące. My sami jesteśmy przedstawiani jako wyzwoleni niewolnicy, nabyte dobra, ułaskawieni przestępcy, narodzone dzieci, adoptowani dziedzice, nowe stworzenia, owce Jego pastwiska, świątynie Jego Ducha, części ciała Chrystusa, żołnierze, słudzy, latorośle na winorośli.
Nie moglibyśmy właściwie poznać Boga bez analogii. Nie moglibyśmy właściwie poznać Chrystusa bez analogii. Nie moglibyśmy właściwie poznać Kościoła bez analogii. Nie moglibyśmy nawet właściwie poznać siebie bez analogii. W tym momencie moglibyśmy zacząć podejrzewać, że wiele, a może nawet cała nasza wiedza, ma charakter analogiczny.
Takie użycie analogii rodzi pewne pytania. Skąd możemy mieć pewność, że analogie rzeczywiście działają? Jak możemy uchronić się przed błędnymi wnioskami wyciągniętymi z analogii? Przecież analogie nigdy nie pokrywają się w każdym punkcie – w przeciwnym razie byłyby jedynie dosłownością. Być może warto powrócić do tych pytań w przyszłości.