MARC WHITE PISZE: mój drogi przyjaciel i brat w wierze napisał do nas kilka lat temu o swojej pracy w płd.wsch. Afryce, co spowodowało, że dostrzegł ponury kulturowy kontrast. Boże, pomóż nam.
——————————-
Koniec roku 2003
Drogi Marku, Dopóki nie pomieszkasz poza USA przez chwilę, nie zdajesz sobie w pełni sprawy z tego, jak bardzo wszystko jest tutaj do góry nogami. Miałem takie przebłyski w czasie krótkoterminowych wyjazdów, lecz teraz zdałem sobie w pełni z tego sprawę. W Ameryce te rzeczy, które w ogóle nie są ważne, tak są przedstawiane, aby wyglądały na bardzo ważne. To nie jest tylko w kulturze wokół chrześcijan, to jest chrześcijańska kultura. Inne rzeczy, które są bardzo ważne, tak są przedstawiane, aby wydawało się, że są bez znaczenia. W porządku, pewnie czekasz już na przykłady. Takim przykładem jest rozrywka. Amerykanie są zabawiani na śmierć przez sport, film, telewizję i wymień co tylko jeszcze chcesz. To jest zdumiewające jak nasze społeczeństwo konsumuję rozrywkę. Artyści estradowi robią większe pieniądze niż ktokolwiek w naszej kulturze i jest na to dobry powód: my jesteśmy POTĘŻNYM konsumentem rozrywki. Te potężne wysiłki dodają bardzo, bardzo niewiele do życia każdego z nas. W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że nie ma to ŻADNYCH długoterminowych wartości nawet w świeckim społeczeństwie. Reszta świata patrzy na Amerykanów jako na frywolne, rozrywkowe społeczeństwo. Z drugiej strony, niemal wszyscy Amerykanie ignorują czas jakie zajmuje zbudowanie dobrych relacji. Żyjemy w takim pośpiechu, aby wykonać te wszystkie nieważne rzeczy, że nie mamy czasu na to jedno, co pójdzie z nami do wieczności: innych ludzi. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak trudno jest usługiwać ludziom w Ameryce? Spędzasz 90% swojego czasu starając się na zdobycie uwagi ludzi, a wtedy przez te pozostałe 10% usiłujesz im usługiwać. Lecz rób to szybko, ponieważ oni przez cały czas patrzą na zegarki i myślą o innych 10 rzeczach, które jeszcze dziś muszą zrobić.
W Afryce jest całkiem przeciwnie. Ludzi nie stać na rozrywkę, oni usiłują przetrwać i zdobyć jakieś jedzenia na stół, o ile w ogóle mają stół. Lecz Afryka jest relacyjnym społeczeństwem. Oni rozumieją potrzebę wykorzystania czasu na to, aby się nawzajem poznać. W Afryce służba jest tak wynagradzanym przeżyciem. Wystarczy, że się pojawisz i ludzie chcą gorliwie cie słuchać. Dziś nauczałem drugi tydzień w bardzo biednym kościele w pobliżu obozu dzikich lokatorów. Pojawił się cały kościół. Zawsze chcieli wiedzieć czy będę mógł przychodzić częściej i nauczać ich Biblii. To jeden z kresów stołecznego miasta Namibii, lecz przejazd to jak podróż dookoła świata, jakby osadzenie się w plemiennych warunkach. Ci ludzie to Kavango.
Pewne małżeństwo, które odwoziłem po spotkaniu powiedziało mi tak: „Czekaliśmy i modliliśmy się przez lata, aby ktoś przyszedł do nas i nauczał nas Słowa Bożego. Przez te dwa ostatnie tygodnie nauczyłeś nas tak wiele, jesteś dla nas takim błogosławieństwem, że przyjechałeś taki kawał drogi z Ameryki, aby nas nauczać Słowa Bożego”. Marku, prawdopodobnie zgadniesz ile razy usłyszałem w Ameryce coś takiego. Tak, masz rację. NIGDY. Tutaj to zdarza się co tydzień. Gdy wracałem z moich krótkich podróży misyjnych, zawsze postanawiałem, że dokonam fundamentalnych zmian w stylu życia, po czym okazywalo się, że jest niemal niemożliwe prowadzić życie, które płynie pod prąd wszystkiego w twojej kulturze, twojej chrześcijańskiej kulturze. Odpoczynek jest tak ważny. To jest biblijny standard, lecz Amerykanie nie absolutnie nie rozumieją czym jest odpoczynek, Afrykanie to rozumieją.
I ostatecznie zdecydowałem się przeprowadzić do miejsca, gdzie życie jest już właściwa stroną do góry: tam, gdzie rzeczy ważne są ciągle ważne, a nieważne są zbyt kosztowne. Tam, gdzie nie masz eksperta od Public Relations, który przyciąga tłumy głodnych suchaczy, którzy docenią dar, który Bóg dał ci, abyś błogosławił innych.
Twój brat w Chrystusie…
———————————————————————————-
Święci jesteśmy dzień bliżej domu i Niego Samego. Kochajmy Go z całego serca.
span style=”font-size: small;”