Przez wiele lat, regularnie nauczalem (raz w ciagu kazdego semestru) w humanistycznych klasach, dobrze znanego chrzescijanskiego uniwersytetu na Zachodnim Brzegu Stanów Zjednoczonych. #19 października 2002
Przez wiele lat, regularnie nauczałem (raz w ciągu każdego semestru) w humanistycznych
klasach, dobrze znanego chrześcijańskiego uniwersytetu na Zachodnim Brzegu
Stanów Zjednoczonych.
Program zajęć, tej szczególnej klasy zawierał w sobie ogólny temat: „Wiara,
życie i uczenie się”. Profesor sam uważał siebie za „współucznia”. W czasie
każdego semestru, przy każdej nowej grupie studentów, zapraszano wielu mówców,
aby dzielili się swoimi sprawami i profesjonalnym doświadczeniem w świetle
chrześcijańskiego wyznania. Wszyscy mówcy, zapraszani byli w czasie przerw
w roku szkolnym.
Zostałem jedynym z tych mówców, na temat „aktywna wiara”. Czasami towarzyszył
mi jakiś konsultant komercyjnych służb finansowych, a czasami psychiatra,
jeszcze rzadziej byli obaj razem ze mną, w tym samym czasie. Ci dwaj mężczyźni,
towarzyszyli mi często w czasie zajęć z innymi grupami. Psychiatra zaprosił
mnie do pracy z kilkoma pacjentami, którym przedstawił mnie jako „czubka,
który wierzy w demony i który pomógł innym moim pacjentom”.
Gość od służb finansowych, często zapraszał mnie do przemawiania, do tej
grupy lub innej z biznesowego stowarzyszenia, w którym był członkiem. Obaj
dzielili się swoimi doświadczeniami, jakie zdobyli ucząc się, jak skutecznie
modlić się o rezultaty w szczególności odnoszące się do uzdrowienia i innych
różnorodnych fizycznych dolegliwości.
W czasie wszystkich moich wystąpień na uniwersytecie, zawsze zdarzało się
coś niezwykłego.
Oczekiwaliśmy tego, profesor oczekiwał i nigdy się nie zawiedliśmy. W czasie
tych sesji zawsze siedzieliśmy „w kółku”. Formą tych sesji, zawsze była otwarta
dyskusja. Profesor przedstawiał mnie klasie jako bliskiego przyjaciela, którego
zna od dwudziestu lat. Mówił studentom, że znaleźli się tutaj po to, aby
wziąć udział w dyskusji na temat wiary i modlitwy, jakiej prawdopodobnie
nigdy wcześniej nie doświadczyli.
Zazwyczaj, zaczynałem te kolegialne sesje zadając pytanie:
Dlaczego tu przyszliście? – i pozwalałem, aby
– odpowiedzi zaczęły wzajemne oddziaływanie.
W czasie ostatniej sesji, młoda kobieta zapytała, co ja takiego szczególnego
wiem na
temat modlitwy? Zapytałem, o co jej dokładnie chodzi.
Mówiła dalej z niemałą wrogością:
– Dlaczego mam słuchać cię, jak mówisz na temat modlitwy – chodzi mi, o
czy jest różnica między tym, jak ty się modlisz, a jak ja?
Słuchałem cicho przez kilka sekund, w końcu powiedziałem to, o czym wiedziałem,
że jest prawdą:
– Różnica jest taka, że kiedy ja się modlę to wiem, że będzie odpowiedź dokładnie
taka, o jaką się modlę – i wyjaśniłem, jakie, mają faktycznie, znaczenie
w oryginalnym języku dwa słowa: „prosić” i „imię”.
Słowo tłumaczone jako „prosić” faktycznie znaczy „domagać się”, a słowo
tłumaczone jako „imię” faktycznie znaczy „w charakterze i autorytecie…”(kogoś).
Innymi słowy, w kontekście, w charakterze i autorytecie (władzy) Jezusa.
Zatem pierwszą rzeczą, jaką powinieneś wiedzieć: to, co mówisz, gdy kierujesz
się bezpośrednio do Boga, stanie się rzeczywistością w fizycznym wymiarze.
Musisz wiedzieć dokładnie, co to znaczy modlić się w charakterze i autorytecie
Jezusa. Po pierwsze, Jego charakter najlepiej wyraża się w tym, że chciał
pełnić wyłącznie wolę swojego Ojca, Jego autorytet jest zawarty w tym, że
Jezus, w swojej preegzystencji, stworzył wszystko we wszechświecie. Zatem
modlę się wyłączenie o to, co wiem, że jest wolą mojego Ojca i wymagam tego,
ponieważ mam autorytet Stworzyciela wszechświata i wszystkiego, co w Nim.
To rozpoczęło długą dyskusję z pięćdziesięcioma uczestniczącymi studentami.
Był tam jeden młody student, który pochodził z Puerto Rico, człowiek, który
miał żonę i dwoje dzieci. Wstał, przeszedł przez koło do miejsca, gdzie siedziałem
i powiedział nieco szyderczo:
– Ten cały intelektualny „stek”. Ja potrzebuję mocy Bożej nad moim życiem.
Moje małżeństwo sypie się i nie wiem, co robić. Pomodlisz się o mnie?
Wstałem i powiedziałem:
– Szatan nie będzie już więcej rządził twoim życiem. Związuję każdego ducha
stojącego przeciwko tobie i w autorytecie, jaki mam przez krew Jezusa Chrystusa,
mówię do każdego ducha, nie możecie się przenosić, komunikować czy wzywać
zastępstwa, opuście go teraz i nigdy nie wywołujcie zamieszania ani dyskomfortu.
Wyjdźcie i pozostańcie tam!
Młody człowiek stał tam przez kilka sekund, po chwili jego twarz, dosłownie,
błyszczała się. Powiedział:
– Więc, tutaj tkwiły moje problemy. Wiem, że jestem wolny.
Dwaj inni studenci, młody mężczyzna i młoda kobieta wyszli i powiedzieli,
że też chcą zostać uzdrowieni. Zostali!
Powiedziałem im, że każdy z nich ma ten sam autorytet, który ja mam, nie
muszą przychodzić do mnie, ale muszą zrozumieć, kim jest Jezus i gdzie jest.
Młoda kobieta, która początkowo była wrogo nastawiona, stała się jeszcze
bardziej wroga.
Powiedziała:
– Myślisz, że źle jest chodzić do lekarzy?!
– Nie zawsze to jest prawdą, lecz chcę zapytać tych dwoje, którzy właśnie
zostali uwolnieni od chorób, co dobrego zrobili dla nich lekarze? poza tym,
że powiedzieli im to, co im się wydawało, że jest nie w porządku.
Spojrzałem na nich i zapytałem:
– Czy to prawda?
Potwierdzili kiwając głowami.
Teraz miała już czerwoną twarz i powiedziała:
– Myślę, że jesteś obrzydliwy.
– Bardziej niż o tym wiesz, bardziej niż wiesz.
Profesor zamkną sesję, mówiąc:
– Rzeczywiście, ożywiona dyskusja jak zwykle, ale niestety jesteśmy już po
czasie. Jeśli ktoś chce mieć kopie czegoś, co Brad napisał na poruszane tematy,
zatrzymajcie się na chwilkę u mnie w biurze i dam wam.
Klasa rozeszła się, a niektórzy studenci zatrzymali się, aby mi podziękować.
Obserwowałem młodą kobietę, która była wrogo nastawiona, jak wychodzi z pomieszczenia.
Pojechaliśmy z profesorem jego samochodem do pobliskiej restauracji na śniadanie.
Powiedział:
– Przypuszczam, że wiesz, iż ten sympatyczny rudzielec, który tak się złościł
jest córką dyrektora szkoły.
– Niezły problem, czy zostaniesz przez to zwolniony? – zapytałem.
Zapewnił mnie, że dyrektor bardzo popiera i słyszał o zamieszaniu, jakie
spowodowałem poprzednimi razy, a nawet pytał profesora, czy powinienem być
zapraszany do głoszenia w „kaplicy”.
Kilka dni później zadzwonił do mnie. Powiedział:
Nigdy nie uwierzysz, kto właśnie wys
– zedł z mojego biura.
Wymienił jej imię, córka dyrektora! Weszła i powiedziała mu, że była tak
wściekła na „tego człowieka”, że gdy wróciła do domu, poszła do swojej sypialni
i powiedziała Bogu:
„Jeśli taki wstrętny człowiek może otrzymywać odpowiedzi na swoje modlitwy
to, dlaczego ja nie?
Rozważała opuszczenie swojej klasy do końca semestru, ponieważ lekarze stwierdzili
u niej
mononukleozę i powiedzieli, żeby odpoczęła. Powiedziała profesorowi, że
to, co ją najbardziej zdenerwowało, to moje pytanie:, co dobrego zrobili
dla nich lekarze? Powiedziała tak:
– Powiedziałam Bogu, co dobrego zrobili dla mnie lekarze, poza tym, że powiedzieli
mi, co jest nie w porządku. Chcę być uzdrowiona i Bóg uzdrowił mnie. Czuję
się świetnie! Proszę podziękuj Bradowi i powiedz, że przepraszam za to, iż
byłam tak destrukcyjna.
Profesor mówił dalej:
– Powiedziałem jej, że nie była destrukcyjna, ponieważ to faktycznie sprawia,
że wielu innych łatwiej jest się zaangażować w dyskusję. Zawsze ktoś jest
zły, gdy Brad przyjeżdża.
Poza tym – to jest istotą wszystkiego jest doprowadzić ludzi do miejsca,
w którym chcieliby wyłącznie woli Bożej i domagali się tego. Brad nie wierzy,
aby Bóg chciał, żeby ktokolwiek chorował, jest w tym moc. Po czym opowiedziałem
jej, jakie miałem przez lata problemy z plecami i jak zostałem uzdrowiony.
Obaj śmialiśmy się i to zakończyło rozmowę.
Jest dostępna doskonała książeczka, która dostarcza więcej szczegółów, jak
osiągnąć wiarę, o której Jezus mówił, że każdy, kto uwierzy w Niego, może
mieć.
Można ją za darmo otrzymać zamawiając prze e-mail:
brad@ministryofspirit.com