Zdjął buciki z nóg martwej córeczki sprzedał ja za alkohol
Oryg.: TUTAJ
Od najmłodszych lat z łatwością nawiązywałem kontakty, co zwróciło uwagę kogoś, kto zaczął przygotowywać mnie do politycznej kariery. W dość krótkim czasie, małe i niewinne sprawy, którymi zajmowaliśmy się na początku, zaczęły przeradzać się w wydarzenia społeczne, w tym wspólne picie alkoholu i wszystko, co się z tym wiąże. Nie trzeba było długo czekać na to, że do picie nie było potrzebowałem wielkich spotkań, lecz stało się ono praktyką z rana, w południe i wieczorem. Pierwsi odeszli ci przyjaciele, którzy mieli jakieś polityczne ambicje. Nie mogli wierzyć w młodego pijaka, nawet jeśli byli to ci sami, którzy nauczyli mnie pić. Szybko nawet dzieci zaczęły mnie unikać, ponieważ po powrocie z baru nie należałem do przyjaznych ludzi. Co chwilę zmieniałem prace i mieszkania i za każdym razem i praca i mieszkanie traciły swoją atrakcyjność.
Pewnego dnia wylądowałem w Chicago w zaszczurzonej piwnicy w najgorszej dzielnicy miasta. Ból i cierpienie jakie zadawałem rodzinie są nie do opisania i tylko Bóg wie dlaczego żona i dzieci pozostały przy mnie.
POWAŻNA CHOROBA
Kiedyś poważnie zachorowało jedno z naszych małych dzieci. Przyszedł do nas jakiś oddany lekarz mimo że wiedział, że nie otrzyma zapłaty za wizytę. Po postawieniu diagnozy, sięgnął do kieszeni, wyjął pieniądze i powierzył je w moje ręce, krzycząc „Mel, pędź, nie idź, do apteki dwa bloki dalej, oto recepta. Wraca prosto tutaj. Może już teraz jest za późno, spiesz się!”
Wspiąłem się po schodach na chodnik. Spojrzałem w lewo i, oczywiście, zobaczyłem tam aptekę o dwa bloki dalej, lecz potem spojrzałem w prawo i zobaczyłem bar, który widać było tylko pół bloku dalej. Nagle pochłonęło mnie pragnienie, takie które wygnało wszelkie myśli o moim chorym dziecku z głowy. Znikło nawet to, że pieniądze, które miałem w ręku nie należały do mnie i ślepo ruszyłem do baru, krzycząc: „Napijmy się, ja stawiam!” Pieniądze lekarza szybko się się skończyły, po czym jakiś inny głupek rzucił kasę i tak balowaliśmy cały dzień do nocy. Kiedy trzeba było zamykać, właściciel po prostu wrzucił mnie do tylnego pokoju, żebym wytrzeźwiał. Następnego dnia nadal nie nadawałem się do użytku i dopiero wieczorem zacząłem wracać do zmysłów na tyle, aby wrócić do domu.
ROZKLEKOTANE SCHODY
Po powrocie delikatnie schodziłem po rozklekotanych schodach. Zobaczyłem, że ktoś rozmawia szeptem z moją żoną i że płaczą. Ciągle nie wiedziałem, o co chodzi i nadal byłe jeszcze za bardzo nieświadomy, że zrozumieć. Wcześniej nie było żadnych mebli, ale teraz stała tam jakaś mała skrzynka. Zaciekawiło mnie, co to może być. Wszedłem i zajrzałem do skrzynki, a tam było ciało mojego małego dziecka, lecz zupełnie inaczej wyglądało. Ktoś ubrał je w nowe, czyste ubrania, a nawet dał całkiem nową parę butów. Ciągle nie łapałem o co chodzi. Stałem tam, gdy przyszedł impuls. Chciałem następnego drinka. Czegoż bym nie zrobił dla następnego drinka!
Drodzy przyjaciele – teraz, gdy to wspominam, co dalej, serce mi pęka ze wstydu. Gdy pojawił się ten impuls, szybko zdjąłem nowe buciki z zimnego ciała mojego drogiego dziecka , schowałem do kieszeni i, nie zwracając na siebie żadnej uwagi żony czy kogokolwiek innego, wykradłem się z piwnicy, sprzedałem buciki za kilka groszy i kupiłem następnego drinka. Upadłem tak nisko, że, jak często mówię, musiałem sięgnąć samego dna.
SKOŃCZYĆ Z TYM WSZYSTKIM
To wszystko nie otrzeźwiło mnie do rzeczywistości, aż do pewnego dnia, gdy po jakiejś rozpuście, zdecydowałem skończyć z tym wszystkim. Myślałem: „świat będzie w znacznie lepszy stanie jak odejdę, a szczególnie moja żona. Z tymi myślami skierowałem się do Jeziora Michigan, żeby się utopić. Upiłem się, zmarzłem i gdy szedłem ulicą, która miała mnie zaprowadzić do jeziora, nagle ktoś popchnął mnie i powiedział: „Czemu nie miałbyś wstąpić tutaj, jest przyjemnie i ciepło”.
Gdy wszedłem przez otwarte drzwi, ktoś posadził mnie na krześle. Stało się to wszystko tak szybko, że w stanie tego zamroczenia trudno było mi zdać sobie sprawę z tego, co się działo. Znalazłem się w pomieszczeniu pełnym ludzi, a ktoś przemawiał ze środka. Mówił tak, jakby wszystko wiedział o moim życiu: „Być może przyszedłeś tutaj dziś wieczór, choć nie miałeś takiego zamiaru, tak naprawdę to postanowiłeś skończyć ze wszystkim, ponieważ czujesz, że nikt cię nie rozumie, że nikogo nie obchodzisz, i że nie ma żadnej nadziei. Przyjacielu, jestem tutaj po to, aby ci powiedzieć, że jest ktoś, kto cię rozumie, jest ktoś, kogo obchodzisz, i mówi ci, że jest dla ciebie nadzieja. Znajdziesz odpowiedzi na wszystkie twoje pytania, gdy przyjdziesz do Jezusa Chrystusa i przyjmiesz Go jako swojego osobistego Zbawiciela. On nie tylko wyratuje cię z całego tego zamieszania, lecz on chce być z tobą przez całą resztę twojego życia, abyś trzymać cię z dala od kolejnych problemów”.
Przemawiał Harry Monroe a działo się to w Pacific Garden Mission. Ten nocy stałem się innym człowiekiem,. Bóg zbawił mnie i uczynił ze mnie nowego człowieka. Żona miała nowego męża – ta część z grzechami i plamami została obmyta i odkryłem całkowicie nowe jutro.
************
Mel Trotter został kaznodzieją, głoszącym to samo przesłanie, które zbawiło jego duszę i zmieniło jego życie – przesłania, które mówi, że ZBAWIA JEDYNIE JEZUS CHRYSTUS. Obserwował, jak setki ludzi przychodziło i powierzało siebie temu Jedynemu, który naprawia złamane serca, rozbite domy,…zniszczone przez grzech.
Zamieszczamy jego historię, abyście wiedzieli, że bez względu na to, jak bardzo beznadziejna wydaje ci się twoja sytuacja, jest Ten, który wie wszystko o tobie i rozumie twoją najgłębszą potrzebę. Tą potrzebą jest przebaczenie twoich grzechów i oddanie swego życia Chrystusowi. Czy nie skłonisz głowy, aby poprosić Jezusa, aby cię zbawił? On zbawił Mela Trottera na zawsze (Heb 7:25) i On może zbawić ciebie.
JESUS CHRIST: MOŻE ZBAWIAĆ (Iz 63:1)