Zgubny kompromis: Czy wymagające uczniostworzeczywiście warte jest całego sprzeciwu?
Rick Furmanek.
Jeśli idziesz za Jezusem jakiś czas,.. jeśli dążysz do tej relacji poważnie,… Pan ostatecznie skonfrontuje cię z wyborem… wyborem posłuszeństwa,… wyborem lojalności.
Jest to część tego co Biblia opisuje jako pójście za Nim z policzeniem kosztów. Tak, wiążą się z tym pewne koszty,.. po obu stronach muru. Nie daj się przekonać, że jest inaczej,… Czasami te koszty są całkiem duże.
Postawienie wobec wyboru niezachwianego posłuszeństwa, bądź zignorowanie możliwości posłuszeństwa i pójście na kompromis nie łatwe. Jeśli wybierzemy kompromis ostatecznie musimy podjąć drogę powrotną do tronu Pańskiego i otwarcie wyznać nasze złe uczynki. Nie jest prosto przystąpić do Pana z uniżeniem, wiedząc, że musimy Mu powiedzieć dlaczego zrobiliśmy to, co zrobiliśmy w chwili nieposłuszeństwa (nie wspominając o wprowadzeniu Ducha Świętego, który zamieszkuje wnętrze, w sam środek tego nieposłuszeństwa)… zdając sobie sprawę z tego, że stojąc przed Doskonałym, nie mamy nic wiarygodnego na obronę, ani wymówki swoich zachowań. Bóg jest miłosierny do n-tej potęgi… lecz nie da się zabawiać, Jego łaski nie można wykorzystywać ani nadużywać.
Przede wszystkim, weź pod uwagę to, że łatwo jest iść na kompromis, który może być nawet postrzegany jako coś zabawnego, tak długo dopóki da się usunąć na chwilę metkę z ceną.
Pamiętaj o tym, co napisał autor Listu do Hebrajczyków:
„Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę” (11: 24-26).
Kompromis jest poważną sprawą. Zdarza się stale, lecz nie powinien. Czy jesteśmy nieposłuszni wtedy, gdy koszt jest ukryty, czy gdy cena jest w pełni widoczna, konsekwencje będą bardzo realne i praktyczne.
Zwróćmy jednak uwagę na to, co jest tutaj, w historii Mojżesza, wyraźnie opisane, że jest również inny koszt całej sprawy- nie tylko kompromis kosztuje. Musisz więc robić to, co należy w oczach swego Boga, lecz również posłuszeństwo ma swoją cenę. Mojżesz wybrał ucisk, niezrozumienie, decydując się na utożsamienie z cierpiącym ludem Bożym, zamiast iść łatwą drogą przyjemności własnych. Zostawił za sobą bogactwa, wykształcenie i dziedzictwo rodzinne, aby iść za Bogiem, ponieważ rozumiał większy obraz i wiedział co się najbardziej liczyło.
Ten przykład pozwala nam zobaczyć, że z pójściem za Panem wiążą się koszty.
Potwierdzają nam to również słowa Jezusa. Rzeczywiście, On wzywał, a nawet oczekiwał tego, że policzymy koszty, zanim skłonimy przed Nim kolano. Jeśli słuchacz nie uważa, że te koszty warto ponieść, Jezus pozwala mu odejść własną drogą. O ile zawsze jest gotów przyjąć go z powrotem, Pan nie oczekuje od nikogo ruszenia na ślepo, bez zrozumienia tego, co jest potrzebne i czego wymaga się od tego, który idzie w Jego ślady.
Pamiętasz uczniów, którzy zostawili swoje rodziny, przyjaciół, pracę i domy na rzecz Królestwa? Jestem pewien, że to nie było łatwe, lecz… oni policzyli koszty i zrobili to mimo wszystko, prawdopodobnie dokonali trudnego wyboru przy całkiem konkretnym sprzeciwie.
Chciałbym tu zrobić pewne założenie. Zakładam, że w pewnym stopniu rozumiesz to, co usiłuję do tej pory przekazać. Zakładam, że rozumiesz co najmniej tą koncepcję, że z pójściem za Chrystusem jest związana cena.
Powiedziawszy to, zapytam, jakie współcześnie mogą być trudne koszty zdecydowanego pójścia za Jezusem? Przede wszystkim: jeśli bierzemy poważnie naszą odpowiedzialność i poważnie podchodzimy do życia z pragnieniem przeżycia go dla Chrystusa bez kompromisu… możemy być tego pewni, że, jak obiecuje Biblia, natrafimy na sprzeciw. Nazywanie siebie chrześcijaninem bez spotykania się z opozycją powinno być przedmiotem zmartwienia, że coś jest nie w porządku.
Zauważ, że opozycja przyjdzie w wielu różnych postaciach, czasami całkiem nieoczekiwanych, łapiąc nas całkowicie nieprzygotowanych, testując nasze posłuszeństwo. Innego rodzaju sprzeciw będzie gromadził się w widzialny sposób na horyzoncie, sprawdzając naszą lojalność. Nie ma znaczenia skąd on pochodzi, nie wolno nam zapominać o tej prawdzie, że pójście za Jezusem z całego serca będzie wzbudzać sprzeciw ludzi wokół nas… czasami nawet tych, których kochamy najbardziej.
Przypominając sobie pewne wydarzenia z niedawnej przeszłości, doszedłem do tego… wydaje mi się, że takie są kluczowe obszary, w których można spotkać się ze sprzeciwem wobec niesienia Imienia Jezusa w bezkompromisowy sposób.
– Sama twoja obecność może powodować, że inni będą czuć się niewygodnie.
Właśnie dlatego niektórzy będą starali się was unikać. Prawda pokazana w Świetle jest tym, czego ten świat nie chce doświadczać. Światło ujawnia te tajemnice, które latami niezmordowanie usiłujemy utrzymać wbite w najciemniejszy róg. Spodziewaj się tego, że twoje pragnienie chodzenia w Świetle, bycia otwartym i szczerym, i prowadzenia bezkompromisowego życia spowoduje niewygodę u innych. Nie celową, lecz jako naturalny produkt uboczny tego, że ty nosisz Imię Jezusa wszędzie, również tam, gdzie On niekoniecznie jest mile widziany, a co najmniej nie Jego przywódcza strona.
– Możesz być postrzegany jako osoba nieuprzejma.
Co do tego nie ma żadnych wątpliwości… mamy kochać,… nakazano nam kochać… mówi się nam, że bez miłości nasze przesłanie jest bez znaczenia i bezwartościowe… mówi się nam, że nasze miłość jest znakiem charakterystycznym naszego chodzenia z Jezusem. Lecz to jak miłość jest zdefiniowana i pokazywana dziś, jest czymś zupełnie innym od biblijnego opisu miłości. Nie wolno nam pominąć tego ważnego punktu.. zmiana znaczenia słowa „miłość” wprowadza błąd w chrześcijańskim sposobie wyrażania tej miłości.
Dziś okazuje się, że ci, którzy cię obserwują, słuchają i spotykają z tobą na twojej chrześcijańskiej drodze, prawdopodobnie dojdą do wniosku, że jesteś bardzo nietolerancyjny i nietaktowny w stosunku do innych. Ludzie dziś, nawet sporo religijnych ludzi, mają rzeczywisty problem z Jezusem, jako jedyną drogą. Mają problem z koniecznością śmierci siebie samego oraz porzucania wszystkiego po to, aby zdobyć prawdziwe życie.
Współ-podróżny! Nie obchodzi mnie to jak to spakujesz, możesz to wokół owinąć miłością, lecz spróbuj napomnienia, korekty oraz ostrzeżenie, również w miłości, a prawdopodobna reakcja jaką zaobserwujesz u XXI wiecznego człowieka – mnóstwo religijnej gadki – to stwierdzenie, że nie jesteś bardzo miłym człowiekiem.
Powtórzmy: koncepcja miłości jest tak źle rozumiana dziś i często definiowana jako absolutna tolerancja każdego i wszelkich wierzeń pojawiających się wokół, że musimy być cierpliwi i podejmować wielkie wysiłki, aby stosować właściwą definicję tego, co znaczy „miłość” do naszych słuchaczy i obserwatorów, aby pojąć i trzymać się jej, a następnie demonstrować ją im, jako świadkowie naszego Pana. Może to być sam w sobie największy akt dobroci, jaki możemy im okazać i ten akt dobroci nie jest przypadkiem. Nie, jest bardzo celowy.
W tym tygodniu byłem twardy i sam przeżyłem kilka z tych rzecz.
Czy bycie niezrozumiałym opłaca się?
Z pewnością nie.
Czy cieszę się, że zostałem odrzucony?
W twoim życiu nie.
Czy wolałbym nie podróżować tą drogą?
Załóż się.
Sprowadza się to jednak naprawdę do tego prostego stwierdzenia, że jako uczeń Chrystusa muszę to stale wyznawać, że
„…nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”
„Bądźcie mężni, bądźcie mocni,.. nasze odkupienie zbliża się”.
„Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które walczą przeciwko duszy; prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia”.