DOMINUJACE KŁAMSTWO
Jak już widzieliśmy, jest pewna liczba humanistycznych kłamstw, które dominują nad duchowym krajobrazem Zachodu, lecz nad nimi wszystkimi góruje jedno główne kłamstwo, które w tej współczesnej dobie usunęło, na wiele różnych sposobów grunt spod nóg prawdziwej ewangelii. Pytanie, które chciałbym w tym momencie zadać dotyczy tego, co jest dominującym, nadrzędnym KŁAMSTWEM, które diabeł sprzedał Zachodniemu światu w ciągu ostatnich trzydziestu lat a które najbardziej utrudnia mężczyznom i kobietom pokutę? Oraz czy możliwe jest, aby to jedno „dominujące kłamstwo” zostało wykorzenione i zniszczone tak, aby została otwarta droga do masowego Przebudzenia? Jestem całkowicie przekonany o tym, ze jeśli te najbardziej potężne „warownie” (które można by nazwać „dominującym kłamstwem”) mogą zostać zaatakowane i rozwalone to w wyniku tego zostanie zebrane ogromne żniwo. Lecz jakie szczególnie kłamstwo jest najbardziej niszczące? Oto kilka wniosków, które wyciągnąłem:
Jak powiedział mężczyzna, który do mnie ostatnio napisał, wydaje się, że nie możemy już więcej głosić w tych czasach „grzechu”, ponieważ wielu młodych ludzi nie za bardzo wie czym jest Grzech. Jest w tym bardzo znacząco wiele prawdy (i oczywiście w ten sposób całkowicie zostaje odarta ewangelia z jej historycznej mocy). W rzeczywistości, jestem pewien, że jest to jedna z nadrzędnych humanistycznych doktryn, która najbardziej podkopuje prawdziwą ewangelię – fakt, ze Biblijna koncepcja „Grzechu” nie jest już powszechnie przyjmowana i rozumiana. Wielu współczesnych chrześcijan może być zdumionych wiedzą o tym, że w Nowym Testamencie i przez całą historię kościoła (aż do czasów obecnych), głoszona była gruntowna POKUTA Z GRZECHÓW, jako integralna część ewangelii. Lecz obecnie nie ma wcale tego, nie słyszymy, prawda? W rzeczywistości widzimy, że w tych czasach wynaleziono przyjazną, „pozytywną” (w marketingowym sensie) ewangelię „reklamy pasty do zębów”, w której grzech jest rzadko wspominany, o ile w ogóle (nie jest również z pewnością tematem dyskusji). Nasza dzisiejsza ewangelia bardziej przypomina jedną z tych pełnych wigoru pogadanek, prowadzonych przez „wielkich” motywacyjnych mówców, którzy popularyzują bieganie po obiedzie, po czym głoszone jest biblijne posłanie pokuty. Może tam być pełno humorów, ilustracji i anegdot, lecz rzadko kiedy jest tam ostre cięcie serca mieczem obosiecznym. Nieświadomie pozwoliliśmy na to, aby duch tego świata zdominował nasze kaznodziejstwo. Cóż za fatalny kompromis! Wyniki głoszenia takiej „ewangelii” są widoczne dziś w całym dzisiejszym chrześcijaństwie.
Od kilku już lat badam historię i pisze na temat minionych Reformacji i Przebudzeń i jeśli jest jedna rzecz, która przez stulecia charakteryzuje prawdziwe przebudzeniowe głoszenie to jest to OBNAŻANIE GRZECHU I GŁOSZENIE GŁĘBOKIEJ POKUTY. Prawdopodobnie najbardziej znany i niezwykły amerykański „przebudzeniowiec”, Charles Finney, był wielkim wykładowcą na temat pokuty z grzechów. Podobnie, Wesley, Whitefield, Edwards, Roberts, Sung, Goforth, Savonarola, Luter, Knox, Spurgeon, Booth itd., itd. style=”font-size: 12pt; font-family: Tahoma;”>(Sam Wesley powiedział, że głosił 90% prawa i 10% łaski – innymi słowy 90% przekonania o grzechu i 10% Bożej łaski i zbawienia. Taka proporcja nie była czymś niezwykłym wśród najlepszych przebudzeniowców. Ci ludzie byli naprawdę kaznodziejami POKUTY i oni też byli odpowiedzialni za zbawienie licznych tysięcy dusz, oraz ogromnych ruchów, które czasami obejmowały cały glob. Gdy spojrzymy do Biblii to zobaczymy, że Sam Jezus był kaznodzieją pokuty; jak i Jan Chrzciciel oraz wszyscy apostołowie. Dlaczego wiec współcześni kaznodzieje nagle poczuli, że mogą wymyślić lepszą, bardziej „pozytywną” ewangelię? Wygodny kompromis nie chciałby z tamtym mieć nic wspólnego, czyż nie
Biblia wyraźnie mówi, ze Duch Święty przychodzi, aby PRZEKONAĆ ludzi o „GRZECHU, SPRAWIEDLIWOŚCI I SĄDZIE” (J. 16:8). Zauważ to, że Duch Święty NIE przyjdzie po to, aby przekonać grzeszników, że Jezus ich uszczęśliwi i uzdolni do tego, aby „czuli się spełnieni” (Do tego właśnie chce nas przekonać reklama pasty do zębów). Dlaczegóż wiec przestaliśmy GŁOSIĆ „grzech, sprawiedliwość i sąd”, gdy jest to dokładnie to, o czym Duch Święty chce przekonywać ludzi? Dlaczego wyciszamy nasze przesłanie, aby „łechtać uszy słuchaczy”? (Odzierając w ten sposób ewangelie z mocy). Prawdę powiedziano mówiąc, że nie głosimy w tych dniach starego, „twardego” krzyża, lecz raczej miękką, łatwą hollywoodzką jego wersję. Czy jest to rzeczywiście ta „wąska” ścieżka, na którą chcemy zaprosić nowo narodzonych czy po prostu religijna wersja starej „szerokiej i łatwej drogi”, która prowadzi na zatracenie, skoro Biblia wyraźnie określa, że uczniowie letni, nie są uczniami wcale. Gdzie jest umieranie dla siebie, branie swego krzyża i naśladowanie Jezusa.
Zamiast przekonywać ludzi o ich grzechu, wydaje się, że raczej zalecamy się do nich obietnicami szczęścia i rozwiniętego stylu życia, lecz czy kiedykolwiek takie posłanie zrodziło RADYKALNYCH UCZNIÓW dla Jezusa? Zatem, gdy delikatna muzyka gra, gdy zostanie rzucone wezwanie do podejścia do modlitwy i wszystkie oczy są zamknięte (abyśmy nie „przerazili” biednych nawróconych w żaden sposób), niemal nigdzie w tych dniach nie można usłyszeć apelu opartego na tym, jak dramatycznie grzesznicy potrzebują pozbyć się grzechu, lecz raczej o tym, jakże wspaniale ich życie się rozwinie? Zatem, w istocie, to bardziej egoizm motywuje nasze wezwanie ich do wyjścia, niż to, że swymi grzechami obrażają Wszechmogącego Boga (Sędziego całej ziemi). „Łatwa wiara” rzeczywiście jest dziś na porządku dziennym. Jakże doskonale pasuje to do wieku, w którym rządzą humanizm i egoistyczny wyścig. Widać wyraźnie, że to bardziej światowy etos zdominował naszą ewangelię niż cokolwiek innego. Jak już widzieliśmy w poprzednim rozdziale, w czasie humanistycznej rewolucji lat sześćdziesiątych, „grzech” jako koncepcja został w rzeczywistości odrzucony (szczególnie wśród młodzieży). Moralne absoluty zrzucono, nic nie było już czarno-białe, lecz w różnorodnych odcieniach szarości. „Bądź szczęśliwy, czuj się wolnym, rób, co chcesz, zrzuć kajdany niemodnych morałów i wartości. Rób, co czujesz…” itd. I tak jest do dziś, podejście całkowitego „nie-osądzania” (tj. ani dobre ani źle) wobec wszystkiego. Zatem dopóki nie „ranisz” nikogo, rób, co ci się podoba. Możesz spać z każdym (dowolnej płci), możesz usuwać swoją ciążę, możesz próbować wszelkich przyjemności, możesz wierzyć w dowolnego „boga” (włączając w to siebie). Dziś najgorszym grzechem o jaki możesz być posądzony jest bycie „osądzającym” (- Jak śmiesz stosować twoje wartości do MNIE? Jak śmiesz nazywać to, co ja robię „złym”?). „Tolerancja” jest ogromnie modnym określeniem, a wszystko inne jest „bigoteryjną ignorancją”. Widzieliśmy już jak niszczące konsekwencje taka filozofia stworzyła we współczesnym społeczeństwie.
U wielu ludzi biblijna koncepcja „grzechu” niemal nie istnieje. Ma to ogromne konsekwencje dla głoszenia prawdziwej Ewangelii (Diabeł musi się zaśmiewać z tego, jak udało mu się usunąć grunt spod naszego przesłania). Ponieważ jeśli „zmieciesz” koncepcje grzechu, to pozbywasz się ogromnej części samych podstaw ewangelii. PONIEWAŻ JEDYNA PRZYCZYNA, Z POWODU KTÓREJ JEZUS MUSIAŁ PRZYJŚĆ TO BYŁO ZAJĘCIE SIĘ LUDZKIM GRZECHEM. Jeśli nie ma przekonania o grzechu to prawdziwa ewangelia traci wszelki sens. Po co potrzebne mi przebaczenie? Dlaczego mam pokutować? Przede wszystkim, dlaczego Jezus umarł? Krzyż nie wywołuje żadnego efektu tam, gdzie nie ma przekonania o grzechu. To dlatego wielcy przebudzeniowcy podkreślali sprawę grzechu i jedynego lekarstwa – Jezusa. Jeśli czujesz, że niewiele grzeszyłeś to odczuwasz niewielka potrzebę Jezusa, a wtedy Ewangelia jest poważnie „podkopywana”. Diabeł wie o tym, on widział wiele przebudzeń i wie, że jeśli uda mu się powstrzymać ludzi przed przekonaniem ich o grzechu to może powstrzymać wielu z nich w reakcji na ewangelie. Jak sądzisz, dlaczego jest tak niewielkie przekonanie o grzechu wśród dzisiejszego pokolenia? Ponieważ w poprzednim pokoleniu cale jego pojecie zostało odrzucone (i ciągle jest odrzucane). To jest tak proste.
Jeśli chcemy oglądać masowe przebudzenie wśród obecnego pokolenia to co musimy zrobić najpierw? OBALIĆ DOMINUJĄCE KŁAMSTWO. Jeśli nie potrafimy wrócić i wykazać, że było złem znieść grzech – udowodnić, że uczyniło to niewypowiedziane zniszczenie – to jest to rzeczywiście bardzo trudne do obalenia. A jest tak ponieważ jest to wplecione w samą istotę dzisiejszego społeczeństwa. Nasza młodzież ma to głęboko zakorzenione również, lecz dzięki namaszczeniu Bożemu, możemy pokazać im jak straszliwe szkody wyrządza a później można obalić kłamstwo i ponownie wprowadzić i głosić koncepcje grzechu, tak aby cała, pełna mocy ewangelia mogła znowu nabrać sensu. Może to dla niektórych brzmieć dziwnie, lecz jest dla mnie zupełnie jasne, że głoszenie na temat grzechu nie będzie skuteczne wśród dzisiejszej młodzieży dopóki nie poczyni się pewnych prób, aby pokazać, że samo pojecie grzechu ma rzeczywisty sens, a zatem szkodliwe jest odrzucanie go. Dla zbyt wielkiej ilość współczesnej młodzieży biblijna koncepcja grzechu jest tak obca, że jestem przekonany, że nie pojmą jaj dopóki nie przedstawimy dobrych powodów, aby to zrobili.
Wydaje mi się, że powrót i obalenie „dominującego kłamstwa” jest prawdopodobnie najlepszym sposobem osiągnięcia tego. Jestem przekonany, że Duch Święty może być blokowany przed przekonywaniem ludzi, dopóki nie będą mieli podstawowego pojęcia o tym, czym rzeczywiście jest grzech.
Jak już wcześniej powiedziałem, badałem historie kościoła przez wiele lat i jestem w pełni świadom poziomu przekonania o grzechu jaki jest potrzebny ludziom, aby pokutowali masowo. Brak świadomości grzechu to brak przebudzenia. To jest tak proste. No, bo z czego tu pokutować? Bez tego ewangelia niemal w całości traci swą moc. (Nie wspominając o koncepcji „świętości”, która jest następnym terminem, bardzo niemodnym w dzisiejszym kościele). To, co diabeł zrobił w późnych latach sześćdziesiątych to usunięcie nam gruntu spod nóg. Nie mamy już „fundamentu”, z którego można głosić prawdziwa ewangelię w mocy. Obyśmy tylko mieli odwagę powiedzieć, że tak jest.
Dlaczego czuję, że powinniśmy obnażyć zło i błędność rewolucji lat sześćdziesiątych, aby zniszczyć kłamstwo? Ponieważ to właśnie w tym czasie (późne lata sześćdziesiąte) to kłamstwo zaczęło dominować a jego owoce widzimy patrząc na to, co pojawiło się wtedy i dziś. Jakie były wyniki porzucenia wszelkiej moralności i powściągliwości? Jakie były rezultaty „wolnej miłości” i myślenia: „jeśli czujesz, że to dobre, zrób to”? Jest to widoczne dla każdego, a to doprowadzi ludzi do tego, że zobaczą jaki jest sens głoszenia przeciwko grzechowi. Ludzie dostrzegą jaki świat byłby bez Niego. Całe pojęcie grzechu ponownie nabierze dla nich sensu, a to otworzy ich znacznie bardziej na przekonującą moc Ducha Świętego.
Jestem również przekonany, że jeśli zostanie zaatakowana ta „dominująca warownia” zasiedziała w ludzkich sercach i umysłach to można będzie oczekiwać przebudzeniowego kaznodziejstwo i wielkiego wylania Ducha Bożego na Zachodzie. Wierzę, że obecnie właśnie to kłamstwo powstrzymuje wielu mieszkańców Zachodu przed uwierzeniu prawdziwej ewangelii. Nie jestem w stanie wystarczająco silnie podkreślić tego, jak ważne jest uderzenie na to „dominujące kłamstwo”. Może to być jeden z głównych kluczy do przebudzenia w naszym pokoleniu, jak wierzę.
Ostatnimi czasy sporo mówiło się o możliwości przyjścia fali „prawego skrzydła” czyli masowej reakcji na liberalizację i schorzenia naszego społeczeństwa ostatnich dziesięcioleci. Należę do tych, którzy wierzą, że taka fala reakcji jest bardzo możliwa i że może stanowić ogromne niebezpieczeństwo dla naszego społeczeństwa, ponieważ taka fala nie tylko odbudowałaby pewne zniszczenia wywołane przez liberalizację, lecz również umożliwiłaby działanie ekstremalnych elementów z prawego skrzydła naszego społeczeństwa, w szczególności wśród młodzieży.
Może ktoś pomyśleć, że jest to zbyt daleko idący scenariusz. Niemniej wszelkie znaki wskazują na prawdopodobieństwo zaistnienia takiej fali. Na przykład, w krajach europejskich widzimy powstawanie pewnej liczby neonazistów, skinheadów i grup rasistowskich, które nieustannie nabierają popularności. To samo dotyczy Rosji, gdzie mocarz z prawego skrzydła zyskuje znaczący wzrost popularności. W Stanach Zjednoczonych ekstremalne militarne grupy prawego skrzydła wzrastają w silę, przyciągając wielu młodych ludzi do siebie. W końcu fundamentalistyczny ruch muzułmański (marsz miliona itp.) również zyskuje nadzwyczajną popularność wśród Afro-Amerykanów.
Istnieje również na Zachodzie ogromnie narastająca fala sprzeciwu wobec ekstremalnej „politycznej poprawności” (PP) a kpiny z PP (w oryginale jest to Political Corectness, ze skrótem PC – przy. tłum.) są całkiem powszechne. To czego ludzie nie rozumieją to fakt, że występując przeciwko politycznej poprawności często reagują przeciwko lewicowemu humanizmowi, który jest źródłem ideologii PP. Naturalnie nic z tego nie ma jeszcze znaczącego wpływu na warownie, które humanizm utrzymuje w większości naszych wiodących instytucji, lecz fakt, że te zapatrywania wrą pod powierzchnią w sporej części Zachodu, powinno dać nam do myślenia.
Oczywiście, wiele z tego wynikło z otwartej choroby i rozpadu dotykającego Zachodnie społeczeństwo. Każdego dnia telewizyjne wiadomości przynoszą coraz bardziej obrazowe dla naszych oczu i uszu szczegóły napadów pokazując, ze Zachodnie społeczeństwo nie ma nad tym kontroli. (Morderstwa, samobójstwa, gwałty, strzelanie do mas, wojny narkotykowe itd. – jest po prostu coraz gorzej i gorzej). Lewicowy humanizm faktycznie zbiera gorzkie żniwo na naszych ulicach i wielu zwykłych ludzi jest całkowicie zmęczonych nieustannym bombardowaniem reklamami typu zawsze-najtańszy i krzykliwym SEKSEM, które są dziś pompowane w młode, niczego nie podejrzewające umysły.
Powiadam wam, ze „kulturalna rewolucja” przeciwko temu wszystkiemu nie jest całkowicie nieprawdopodobna. W rzeczywistości wiele grup z prawego skrzydła już powstaje i jest podsycanych przez zdeprawowaną moralną chorobę dotykającą nasze społeczeństwo. Ludzie po prostu są już tym wszystkim zmęczeni i przyłączają się do grup (choć mogą być gwałtowne i błędne), które są uzbrajane przeciwko tej chorobie.
Niebezpieczeństwo jakie to wszystko niesie powinno być oczywiste. To właśnie taka desperacja doprowadziła do powstania takich prawicowych ekstremistów jak Hitler czy Mussolini. Nie powinno się nie doceniać potencjału takich masowych zwrotów publicznych sentymentów. Mocno wierze, że takie masowe fale reakcji są już w drodze, szczególnie wśród dzisiejszej młodzieży. Z drugiej, jaśniejszej strony, wierzę, że tak fala – nawet jeśli jest łagodniejsza niż myślę, będzie dla nas dobra okolicznością, aby odbić terytorium przeciwnika i oglądać szeroko rozlane przebudzenie wśród młodzieży. (Tj. jeśli polityczni ekstremiści nie będą mieli nad kontroli nad tym i całość potoczy się daleko w kierunku faszyzmu i reakcyjnej prawicy). Kluczem będzie to, kto będzie bardziej skuteczny w wykorzystaniu i ukierunkowaniu tej fali. Z Boża pomocą, bądźmy to my!
Jasne jest, że Zachód ma dziś ogromną potrzebę prawdziwego przebudzenia i jestem przekonany, że każde takie przebudzenie musi wykorzystać przeważające duchowe i socjalne warunki tego czasu. Powód tego, że lewicowo/luministyczna rewolucja lat sześćdziesiątych miała takie powodzenie jest taka, że czas ku temu był właściwy, a społeczeństwo przygotowane na ogromna zmianę. Reakcja i rewolucja wisiały w powietrzu i liberalni aktywiści byli w stanie pchnąć swoje sprawy znacznie dalej niż ktokolwiek w najśmielszych marzeniach spodziewał się w tak krótkim czasie. To samo dotyczy duchowego wpływu rewolucji. Jak już powiedziałem wcześniej, aktywiści tego okresu z pewnością wiedzieli jak „kuć żelazo póki gorące”.
Jeśli jednak chcemy oglądać przemianę duchowej sytuacji na zachodzie, to samo musi dotyczyć chrześcijaństwa. Jestem przekonany o tym, że nadchodzące przebudzenie przyjdzie wraz z falą „anty-liberalnych” odczuć, które już teraz budują się na całym świecie. Lecz jeśli chrześcijanie nie wykorzystają tej fali to, oczywiście, ekstremalne elementy bardzo chętnie to zrobią. Oczywiście taka fala, sama w sobie, nie osiągnie niczego dopóki nie użyjemy jej do skierowania ludzi do krzyża Chrystusa. Prawe czy lewe skrzydło dla Boga nic nie znaczą. To krzyż Chrystusa zbawia, lecz jeśli jest taka fala uczuciowości zalewająca glob, którą możemy wykorzystać do wskazania na krzyż to bylibyśmy głupcami, gdybyśmy tego nie zrobili. To czego szukamy to jest pewnego rodzaju rewolucja lat sześćdziesiątych, lecz o przeciwnym kierunku (tzn. bardziej w stronę konserwatywnych czy nawet „biblijnych” wartości niż pobłażliwości).
Niestety z taką niestabilną sytuacją jest również związane wielkie niebezpieczeństwo.
Oczywiście diabeł jest w pełni świadomy tego wszystkiego, a on jest ekspertem od używania takich „rewolucyjnych” huśtawek zapatrywań. To właśnie dzięki temu wzbił się w siłę Hitler. Lewa czy prawa strona nie liczą się dla diabla wcale, o ile on jest u władzy. On z radością poprowadzi faszystowska fale, jak też z łatwością zajmie się jazdą na pobłażliwości. W rzeczywistości, obecnie na Zachodzie to prawdopodobnie diabeł wołałby prawicowa rewolucję, ponieważ mogłaby ona szeroko rozlać przemoc, wrzenie a nawet prześladowania przeciwko prawdziwym chrześcijanom itp. To skrajne ideologie (komunizm po lewej, a faszyzm po prawej stronie) pozwalają diabłu wyrządzać największe zniszczenia ludziom i społeczeństwu. (W rzeczywistości obecnie jest całkiem możliwe, że diabeł umyślnie popycha społeczeństwo do skrajności lewicowego humanizmu i pobłażliwości, po prostu dlatego, aby reakcja zwrotna, gdy przyjdzie, była tak gwałtowna i skrajna jak to tylko możliwe. Jest to coś, czego musimy być świadomi).
Lecz, jak już powiedziałem, nadchodząca „filozoficzna rewolucja” na Zachodzie jest złotą okazją dla chrześcijan, aby uchwycić ten moment i dla Boga, aby poruszać się w potężny sposób na całym świecie. Takie chwile pojawiają się zwykle raz lub dwa razy w ciągu jednego całego pokolenia. Jeśli chrześcijanie „uchwycą ten dzień” i użyją fali, która zwróci się przeciwko pobłażliwości i politycznej poprawności, aby wskazać na Jezusa Chrystusa i Jego Prawdę to wtedy nastąpi ogromne żniwo (szczególnie wśród młodzieży) na świecie. Lecz biada nam, jeśli stracimy ta wspaniałą okazję.
Żyjemy obecnie w chorym na grzech świecie – gwałtownie zamęczanym przez to, co obskurne oraz przemoc, lecz niezbyt pewnym co może być spójną alternatywą. Fala zaczyna już od jakiegoś czasu nabierać siły, lecz wierzę, że będzie ona znacznie bardziej gwałtowna niż większość ludzi sobie wyobraża. Dopóki chrześcijanie nie ujarzmią i nie skierują tej fali to jakaś forma prawicowego ekstremizmu może ja przejąć. Żyjemy naprawdę w niebezpiecznych czasach i dopóki Bóg może znaleźć „mężów i niewiasty na tyle pełnych męstwa, że staną w tych czasach za Jego Prawda to zasłużymy na wszystko, co otrzymujemy”.
Rozważałem wszystkie te wielkie wydarzenia przez ostatnich kilka lat i jestem przekonany, że ta fala nie jest daleko. Już teraz owe uczucia wrą wszędzie pod powierzchnią, lecz nie ma jeszcze spójnego „ruchu”, który by nadał głos tym uczuciom w sposób całkowicie pochłaniający ludzi.
Diabeł byłby szczęśliwy, gdyby mógł rozruszać taki ruch we właściwej chwili, gdyby chrześcijanie nie mogli.
(Wskaże raczej na reakcyjnych polityków jako na odpowiedź, niż na chrześcijan). Jestem przekonany, że nawet dziś znudzona i cyniczna młodzież odpowie na rzeczywiste WYZWANIE i zmobilizuje się do tego, za co naprawdę warto walczyć (i umrzeć), lecz w naszym dzisiejszym kościele nie jesteśmy niczego takiego w stanie pokazać. Przyjaciele, to musi się zmienić i to SZYBKO.
Wierzę, że Bóg przyznaje nam jedną (ostatnia?) ogromną możliwość i jakimi głupcami okażemy się, jeśli pozwolimy na to, aby przeszła koło nas. Prawdopodobnie nigdy nie było takiego czasu jak obecny, gdy stare powiedzenie o „korzystaniu z dnia” byłoby bardziej odpowiednie do zastosowania wobec chrześcijańskiego kościoła. Jeśli wydaje nam się, że „kaznodzieje w garniturach” zamierzają sięgnąć po młodzież tego pokolenia to chyba zostaliśmy pozbawieniu rozumu. Naprawdę, konieczna jest wielka odwaga i śmiałość.
Powiedz mi przyjacielu,
czy powstaniesz do tego wspaniałego wyzwania, które staje przed nami?