Monthly Archives: sierpień 2005

Fascynujące życie 4

Cullen Brad

Rozdział IV

Praktyczny przykład

Miałem takiego biznesowego partnera i przyjaciela, który był całkowicie pokonany przez swoją skłonność do wskakiwania do łóżka z każdą inną kobietą niż jego żona. Przechodził przez tą samą starą sprawę, przez którą przechodzi wielu chrześcijan. Jest to jazda na huśtawce przyjmowania grzechu i przyjmowania przebaczenia. Powiedział mi, że to jest jak wspinanie się na drabinę do zjeżdżali na placu zabaw. Oczywiście, jego problemem było to, że wchodził na pierwszy szczebel. Powiedziałem mu, żeby po prostu w chwili, gdy uświadomi sobie, co robi – bez względu na to, na którym szczeblu okaże się właśnie być – zaprosił Jezusa, aby poszedł z nim.  Zareagował tak samo zszokowany w sposób, który trzyma wielu nominalnych chrześcijan uwiązanych:
– Nie, nie mogę tego zrobić, w samym środku cudzołóstwa??!!!
– Bill – powiedziałem – twoim problemem jest myślenie, że cudzołóstwo jest najgorsze z tego, co robisz. Twoja własna sprawiedliwość jaką odczuwasz w międzyczasie jest jeszcze gorszym grzechem, ponieważ wydaje ci się, że wtedy jesteś taki czysty. Tymczasem, masz ducha zgorzknienia i gniewu, które cię również kontrolują. Zacznij zabierać Jezusa ze sobą do łóżka, a wtedy zaczniesz zabierać go ze sobą w te dziedziny życia i poznasz zwycięstwo.

Po około dwóch tygodniach zadzwonił do mnie i zaprosił na lunch. Chwilę później siedzieliśmy razem, składając zamówienie. Powiedział mi:
– Zrobiłem to!
– Zrobiłeś, co? – zapytałem.

Spojrzał na mnie w szczerym, bezpośrednim spojrzeniu – jego oczy niemal przenikały mnie:
– Wziąłem Jezusa ze sobą. Wyskoczyłem z łóżka niemal tak szybko jak wskoczyłem. Przeprosiłem dziewczynę i powiedziałem, że nie mogę się już z nią nigdy więcej widzieć. To było ponad tydzień temu. Nie chciałem ci mówić, dopóki nie przemyślę i nie pomodlę się o to. Lecz prawdziwa wolność to jest to, że nie jestem już kontrolowany przez gniew, wziąłem Go tam również i On pokazał mi prawdę o tym, co ty mówiłeś – o mojej własnej sprawiedliwości. To jest takie proste. Jezus rzeczywiście jest Panem i Zbawicielem mojego życia. Gdy potykam się – On mnie podnosi.

Tak po prostu, aby zobaczyć jak potężna jest moc tego zrozumienia,  podzieliłem się tą koncepcją z mężczyzną oddanym pornografii tak bardzo, że doszedł do takiego miejsca, w którym mógł przeżywać orgazm w czasie masturbacji tylko wtedy, gdy fantazjował, że napada z nożem młodą kobietę, sąsiadkę, uderzając ją w plecy. Gdy tryskała krew (w fantazji) wtedy mógł osiągnąć punkt kulminacyjny. Przedyskutowaliśmy to, w jaki sposób te fantazje się zaczynają i zaczął ćwiczyć wykorzystywanie tych myśli jako „punkt zwrotny” (dosł. cyngiel – przyp. tłum.) do poddawania tych myśli w posłuszeństwo Chrystusowi. Oczywiście, był to dość skomplikowany problem, który wymagał więcej niż prostej mentalnej gimnastyki, lecz nauczył go zwyczaju koncentrowania się na Jezusie Chrystusie w myślach, które dotychczas prowadziły go drogą w dół, którą szedł – włączając w to strach (był przerażony tym, że do tego zmierza) że wykona te fantazje mordując swoją sąsiadkę. Nauczenie się, że drogą ucieczki jest skoncentrowanie myśli na Jezusie Chrystusie, była potężną częścią „uwolnienia” z problemu.

Zbierzmy to w skróconej formie. Przyznajemy, że w naszym życiu jest problem nawykowy (notoryczny), który zaczyna się w naszych myślach. Rozpoznajemy te myśli jako wrogie i burzymy je przez przyniesienie ich w posłuszeństwo Chrystusowi. Jeśli uznajemy obietnicę Jezusa, że nas nigdy nie opuści, ani nie porzuci oraz że jest taki sam wczoraj, dziś i na wieki, dodamy do tego Jego własny nakaz, aby przebaczać każdemu innemu jego notoryczny grzech przeciw nam i przebaczać stale, bez względu na to, ile razy go powtarza to rozumiemy, że nie tylko nam zostało przebaczone, lecz że dano nam również drogę wyjścia przez Jezusa Chrystusa! Wrócimy do tego w nieco innym podejściu w następnym rozdziale, mówiącym o tym, w jaki sposób modlić się.

Na zakończenie tego rozdziału, naświetlmy fragment Pisma, który jest w wyraźny sposób źle tłumaczony przez tłumaczy Biblii Króla Jakuba. Niektórzy naukowcy wierzą tak dobrowolnie! a większość innych wersji trzyma się kurczowo tego zapoczątkowanego przez KJV błędu.

Dz.Ap. 1:1-8
Pierwszą księgę, Teofilu, napisałem o tym wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku Aż do dnia, gdy udzieliwszy przez Ducha Świętego poleceń apostołom, których wybrał, wzięty został w górę; Im też po swojej męce objawił się jako żyjący i dał liczne tego dowody, ukazując się im przez czterdzieści dni i mówiąc o Królestwie Bożym.aracer.mobi

Fascynujące życie 5

Cullen Brad

Uczestnictwo w kościele

Niektórzy chrześcijanie mają problemy z tego powodu, że ja nie chodzę do zboru. Od 1957 roku gdy zaprosiłem Jezusa Chrystusa do mojego życia aż do 1993 brałem udział w kościele „wiernie”. Na początku lat osiemdziesiątych zostałem ordynowany (przez ludzi) i wyjechałem jako misjonarz z największą na świecie niezależną organizacją misyjną. W 1987 roku zostałem zaproszony, aby być drugim pastorem w kościele w Alaska. Po wielu modlitwach i poście zdecydowałem się przyjąć propozycję, przy pewnych spisanych warunkach, które zostały przyjęte przez pastora seniora i zarząd kościoła. Dwoma podstawowymi warunkami były:

Pierwszy: Ponieważ zostałem zaproszony jako drugi pastor nie było niedorzeczne przypuszczenie, że będzie to połączona służba. Nie chciałem być nazywany „pastorem” i koniec. Wyjaśniłem, że moje obdarowanie wydaje się być w roli ewangelisty i nauczyciela. W szczególności zajmowałem się nauczaniem na temat tego, jak modlić się, aby uzyskać wyniki zgodnie z instrukcjami Jezusa, oraz w jaki sposób dotrzeć tam, gdzie pozwala dar wiary i w jaki sposób go odkryć.
Dwa: gdy mówię i nauczam będę miał autorytet udzielony mi przez zespołu przywódczy, aby mówić i nauczać cokolwiek zostanie mi przez Ducha Świętego dane.
Otrzymałem list entuzjastycznie akceptujący a nawet popierający moje warunki.

Później zrezygnowałem i napisałem następujący artykuł, który wstawiam tutaj w całości.

Bunt? Przeciw komu?

Ponieważ nie uczestniczę w powszechnie tak zwanym „kościele”, często jestem nazywany rebeliantem, Chrześcijanie, którzy znają mnie lepiej, często niepokoją mnie, ponieważ odrzucam ich zaproszenia do wspólnego „uwielbiania”. Ci sami ludzie często bywają zaskoczeni tym, że wiele wierzeń mamy wspólnych poza tym, że nie jestem częścią zorganizowanego kościoła.

Czy złe jest dla kogoś „chodzenie do kościoła”?

„Złe” zgodnie z czyimi standardami?

To, czy dobrze jest chodzić do kościoła, jest sprawą wyłącznie między nimi a Bogiem.
Najpewniej mam duchową jasność wtedy, gdy unikam osądzania czy krytykowania tego, co robią inni ludzie. Pytanie, które muszę zadać jest takie:
– Czy dla mnie jest w porządku „uczestniczyć w kościele”?
Gdybym to ja miał chodzić do kościoła to byłoby to niezgodne z tym, do czego, jak wierzę, Bóg mnie powołał i jest to sprawa wyłącznie między mną i Ojcem.

Jezus, w pewnym momencie swojej służby, zadał retoryczne pytanie:
Czemu nazywacie mnie Panem, jeśli nie czynicie tego, co mówię?

I dalej kontynuował:
Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię? Pokażę wam, do kogo jest podobny każdy, kto przychodzi do mnie i słucha słów moich, i czyni je. Podobny jest do człowieka budującego dom, który kopał i dokopał się głęboko, i założył fundament na skale. A gdy przyszła powódź, uderzyły wody o ów dom, ale nie mogły go poruszyć, bo był dobrze zbudowany. Kto zaś słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu, i uderzyły weń wody, i wnet runął, a upadek domu owego był zupełny.

Kwestia, którą tutaj poruszał Pan powinna być oczywista dla każdego i nie ma sensu mówić o boskości i suwerenności Jezusa Chrystusa dopóki nie wykonujemy tego, co On do nas mówi!

W przeszłości zostałem ordynowany przez ludzi, nauczany, ochrzczony, otrzymałem ślub i wiele innych „normalnych” kościelnych rzeczy. Usiłowałem wierzyć w to, że fakt, iż ludzie odnoszą się do mnie jako do „ewangelisty”, „nauczyciela” i „pastora” i traktują mnie z pełnym szacunkiem nie ma żadnego wpływu na moje „ego”.

Moja „rebelia” zaczęła się w skutek reakcji na serię środowych studiów biblijnych, w czasie których nauczałem na temat zbiorowego uwielbiania. Zwróciłem uwagę na to, że autor 14 rozdziału 1 Listu do Koryntian położył fundamentalny plan zbiorowego uwielbienia oraz że bardzo rzadko można znaleźć grupę, która funkcjonuje według tego biblijnego planu uwielbia. Nie robiliśmy tego w naszym kościele. Zadałem pytanie:
– Jeśli mówimy, że jesteśmy „wierzącymi biblijnie” i nie robimy czegoś tak podstawowego i tak wyraźnie nakreślonego w Biblii to… czy nie zaczynamy być hipokrytami?

W czasie dyskusji tego tematu kilku ludzi ze zgromadzenia „złapało to” i chciało wprowadzić zmiany. Inni bronili tradycyjnego „uwielbienia”, które praktykowaliśmy. Zastanawiałem co zrobić z tymi ziarnami niezadowolenia, które zasiałem między ludźmi chcącymi uwielbiać zgodnie z tym, co uznali jako „biblijny sposób”. Usiłowałem zachować jedność, ostrzegłem ich, dla dobra całości, aby nadal szli w zgodzie z tradycyjnymi formami. Dość uczuciowy młodzieniec, dobrze znany lider w tej grupie, który dążył do zmian, przyszedł do mnie prywatnie i wskazał mi na werset – słowa Jezusa w oryginalnym języku są zupełnie wyraźne w swym znaczeniu:
Wasze uwielbienie (cześć) jest zupełnie bezwartościowe z powodu waszych tradycji. Unieważniliście słowo Boże”.
Chciał mojego „błogosławieństwa” dla tej grupy – większości spośród środowej grupy, lecz mniejszości z kościoła jako całości – aby zaczęli swój własny kościół. Bardzo ostrożnie dobrałem słowa i zasadniczo powiedziałem mu, że jeśli do tego powołuje go Bóg, to nie mogę mu powiedzieć czegoś innego. Wtedy zszokował mnie mówiąc, że wierzy, że powinienem iść z nimi i być ich pastorem i że oni będą mnie finansowo wspierać.
Odmówiłem, ponieważ to w oczywisty sposób stawiało mnie w niezręcznej sytuacji wobec reszty kościoła, a szczególnie przywództwa. Bez względu na to, co zrobiłbym wtedy, nic nie było wstanie powstrzymać wrzenia. Przez dyskusję opartą na otwartym spojrzeniu na Biblię wziąłem udział w rozłamie kościoła!

Jednen z największych ofiarodawców kościoła, który, jak wiem, był alkoholikiem i ukrywał to przed swoja żoną i resztą kościoła, poszedł do pastora i poprosił, aby powstrzymać mnie przed nauczaniem i głoszeniem na kontrowersyjne tematy. Zostałem zaproszony przez pastora na lunch. Powiedział mi, że pojawiły się pewne narzekania, więc zapytałem go, czego ode mnie oczekuje.
– W porządku, wiem, że jesteś namaszczony do nauczania, lecz z praktycznego punktu widzenia, wiemy, że nie jest Bożą wolą wywoływanie w kościele podziałów.

Zanim skończył swoją krótką mowę wspomniany wcześniej wielki ofiarodawca po prostu „przypadkowo” zatrzymał się przy naszym stoliku i został zaproszony do przyłączenia się.  Zdałem sobie sprawę z tego, że spotkanie zostało ukartowane. Mieliśmy miłą dyskusję w czasie której było oczywiste, że senior pastor usiłuje załagodzić sytuację. Po lunchu wróciłem z nim do kościoła, gdzie skonfrontowałem go z faktem, że spotkanie było zaaranżowane a on powtórzył:
– Wiesz, nie jest Bożą wolą wywoływać podziały.

Zapytałem go jak mógł, z jednej strony mówić, że mam namaszczenie do nauczania i głoszenia a z drugiej, że wywołuje rozłam? Powiedziałem, że jest to bezpośrednie naruszenie naszej umowy i nie mam innego wyboru jak tylko zrezygnować.
Prosił mnie, abym się zastanowił, lecz przypomniałem mu, że gdy przyjmowałem to stanowisko to w tym czasie mogłem jechać na pola misyjne dokądkolwiek na świecie i zgodziłem się tylko na to, że pomogę mu chwilowo w kościele… i że wygląda na to, że nadszedł czas, abym wyruszył robić to, co powinienem robić. On zaś opowiadał o tym, że Bóg powołał nas do współpracy i jak wiele mogliśmy osiągnąć w taki krótkim czasie. Powiedziałem, że będę pościł w tej sprawie i modlił się i powiem mu o decyzji. W ciągu dwóch tygodni odszedłem i rozstaliśmy się w przyjaźni.
W tym czasie pościłem i modliłem się. Natrafiłem na słowa Jezusa, które skierował do pewnych uczniów, które w oryginalnym języku są jaśniejsze:

„Spójrzcie na religijnych przewodników, którzy kochają modlić się w publicznych miejscach… i ludzi wstrzymujących się przy nich (tj., okazujących im szacunek – przyp. tłum.)… aby ich ludzie nazywali rabbi.. jak zajmują zawsze miejsca szacunku na ucztach i weselach.

Lecz Ja wam mówię, nie róbcie tak! Nie pozwalajcie, aby określano jakimkolwiek tytułem, który sugeruje duchową wyższość czy władzę. Macie Jednego Przewodnika i Nauczyciela, Jezusa Chrystusa! Ani sami nie zwracajcie się do nikogo innego jako do duchowo wyższego, jednego macie Ojca, Boga! Nie, wszyscy jesteście po prostu braćmi dla siebie nawzajem i sługami wzajemnymi”.

Te słowa kąsały – zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo lubiłem, gdy ludzie nazywali mnie „pastorem” i odnosili się do mnie jako do wielkiego nauczyciela biblijnego. Jak lubiłem siedzieć na platformie w czasie zgromadzeń. Wtedy zobaczyłem, co znaczy słowo „pastor” – pasterz. Jezus powiedział, że On jest jedynym pasterzem a wszyscy inni uzurpowali sobie ten tytuł.  Na polu misyjnym, do którego zostałem posłany, zacząłem „usługiwać” wewnątrz zorganizowanego kościoła, lecz odmówiłem korzystania z jakiegokolwiek tytułu. Upierałem się również przy tym, że mam wolność do mówienia czegokolwiek, co Duch Święty mi da.

To nie działało… zobaczyłem, że Bóg wzywa mnie do wyjścia. Słowo za Słowem było objawiane mi to, co stało się wkrótce oczywiste: jeśli prawdą było to, że Kościół Rzymsko Katolicki był ucieleśnieniem „wszetecznicy Babilonu”, jak uważa wielu naukowców po ewangelickiej stronie, to moce ciemności wpływające na hierarchię protestanckich kościołów, jakkolwiek się nazywają, byłe córkami tej cudzołożnicy i to znacznie bardziej uwodzicielskie i jeszcze więcej zwodnicze. Wziąłem pod uwagę wezwanie Jezusa, aby „wyjść z pośród niej” (Obj. 18:4). Tak, jest tutaj nieco samotnie, lecz wolę to od rebelii przeciwko NIEMU.

Podsumujmy: to, co zostało dotąd napisane jest prawdą tj. że zorganizowany kościół z hierarchią przywódców (przewodników) nie jest tak zwyczajnym nieposłuszeństwem wobec słów Jezusa, lecz stoi w opozycji do tego, co Pan powiedział (lub mówi).  Jeśli nie jest to zbyt wiele, to czyż nie powinniśmy zbadać słowa opozycja w innym świetle. Przedrostek „anty” odnosi się do opozycji. Jeśli Jezus powiedział coś wyraźnie i kościół, przez swoje zachowanie, stoi w opozycji do NIEGO, czy jest możliwe, że jest prowadzony przez Anty- Chrystusa?
Niepokojące pytanie, czy nie? No, w porządku, po prostu ktoś mówi buntowniczo, lecz przeciwko KOMU?

[koniec artykułu]

Celem zamieszczenia powyższego jest podzielenie się tym, gdzie byłem, nie zniechęcenie kogokolwiek do chodzenia do kościoła. Wierzę, że kościół może i powinien być szkolną pracownią, w której ludzie są uczeni tego, co zbuduje ich wiarę i dojrzałość do własnego i osobistego obdarowania i służby, lecz nie po to, aby otępiać ludzi do tego stopnia, aby stawali się pozbawionymi życia widzami.  Posłuchajmy, co autor Listu do Hebrajczyków miał do powiedzenia o głębokości prawdy, jaką chciał wyjaśnić lecz nie mógł:

(BT)
Gdy bowiem ze względu na czas powinniście być nauczycielami, sami potrzebujecie kogoś, kto by was pouczył o pierwszych prawdach słów Bożych, i mleka wam potrzeba, a nie stałego pokarmu. Każdy, który pije /tylko/ mleko, nieświadom jest nauki sprawiedliwości ponieważ jest niemowlęciem. Przeciwnie, stały pokarm jest właściwy dla dorosłych, którzy przez ćwiczenie mają władze umysłu udoskonalone do rozróżniania dobra i zła.
Dlatego pominąwszy podstawowe nauki o Chrystusie przenieśmy się do tego, co doskonałe, [słowo „doskonałe” jest tłumaczeniem słowa, które w oryginale znaczy „ukończenie”] nie zakładając ponownie fundamentu, jaki stanowią: pokuta za uczynki martwe i /wyznanie/ wiary w Boga, nauka o chrztach i nakładaniu rąk, o powstaniu z martwych i sądzie wiecznym. A i to uczynimy, jeśli Bóg pozwoli.

Czy jesteśmy zatem gotowi uczynić to? Powtórzę: nie należy opuszczać kościoła, dopóki Bóg do tego cię nie powołuje, lecz należy wyjść ze swojej ławki i być wrażliwym na Jego głos.

Następny artykuł zakończy ten rozdział.

Szablon „doskonałości”

Przykład tego, jak należy żyć na ziemi jako istota ludzka, lecz w mocy i obecności Bożego Ducha, został nam przyniesiony przez człowieka imieniem Jezus – który powiedział nam też, w jaki sposób osiągnąć ten sam rodzaj wiary, który On miał – tą samą wiarę, przez którą On czynił niezliczone cuda. Nie tylko powiedział nam jak osiągnąć taką samą Bożą wiarę, lecz namawiał nas do tego, aby pójść za Jego instrukcjami i zdobyć ją. Jezus powiedział również, że ci, którzy uwierzyli będą czynić te same cuda, które On czynił a nawet większe. Większe cuda, ze względu na Jego własne, Boże, ograniczenia. Wyjaśnienie tego znajdzie się dalej.

Religijny nacisk na posłanie, że „był tylko jeden doskonały człowiek” (czas przeszły) spowodował, że większość chrześcijan ignoruje to, co Jezus rzeczywiście powiedział tj. że każdy, kto uwierzy faktycznie stanie się tym, kim On był i będzie czynił te same rzeczy, które On czynił jako człowiek i większe… i dostarczył instrukcji jak się tam dostać.

Jezus ogłosił doskonałość Bożą, sam o sobie mówił jako o „synu człowieczym” i, faktycznie, stwierdził wyraźnie, że nie należy Go nazywać „dobrym”.
Nie jest to posłanie oczerniające, kim i czym Jezus jest w rzeczywistości Ducha i kim był jako istota ludzka jest oczywiste, jest to gromienie religii, która nazywa Go „Panem” lecz odmawia wykonania tego, co On wyraźnie powiedział, aby robić; religii, która w większości również robi dokładnie te same rzeczy, o których On powiedział, aby NIE robić. Więcej na ten temat nieco dalej.

Chcę przytoczyć tutaj historię, prawdziwą, która naświetla to, kim każdy może się stać jeśli uwierzy. Historia, która również demonstruje ograniczenia nałożone przez religię.

Odebrałem telefon od znajomego, pytającego, czy mógłbym się z nim spotkać na kawie. Powiedziałem jednemu z moich partnerów biznesowych, który akurat był w biurze o telefonie i zapytałem, czy nie zechciałby iść ze mną. W drodze do restauracji opowiedziałem mu o tym, co „zobaczyłem”, że się stanie. Mój towarzysz Dennis, zwyczajnie pokiwał, że zrozumiał. Człowiek czekający na nas siedział przy stole w bardzo ruchliwej restauracji. Wstał, gdy podeszliśmy i podał rękę Dennisowi i mnie.
Bez żadnego wstępu przeszedł wprost do przyczyny tego spotkania.

Krótko wspomniał ekscytujące wydarzenie, które miało miejsce dzień wcześniej w lokalnym szpitalu, gdzie byliśmy i gdzie została uzdrowiona 15letnia dziewczynka. Był przy tym obecny, ponieważ jego wujek, znajomy wszystkich nas trzech, zaprosił go.

– Czuję się jak widz siedzący na sportowym stadionie i oglądający jak wszyscy inni biorą udział w grze, podczas gdy ja oglądam akcję. Chcę wiedzieć, dlaczego ja nie mogę robić tego, co Dennis i Jim (wujek dziewczynki) mogą.

Zapewniłem go, że też może, lecz ma problem.
– Faktycznie – powiedziałem – mówiłem Dennisowi w drodze tutaj, że zamierzasz porozmawiać z nami na ten temat i czuję, że jesteś gotowy usłyszeć to, co mam do powiedzenia.

Spojrzał na Dennisa i na mnie zagadkowo.

– Twoją największą przeszkodą – powiedziałem – jest to, że odnosisz się do pewnego człowieka „pastorze”, a ten człowiek nie wierzy w duchowe uzdrowienia. Uczyniłeś go swoją duchową ochroną i jest to dla ciebie jak mokry koc.

Zaczął bronić „pastora Johna” jako wspaniałego człowieka, który pomógł mu zobaczyć wiele duchowych prawd.

– Nie krytykuję Johna – zapewniłem go szybko – mówię ci tylko o duchowej dynamice, która, zgodnie z moim doświadczeniem, jest zawsze prawdziwa.

Otworzyłem Biblię, którą przyniosłem ze sobą i poprosiłem, aby przeczytał głośno kilka fragmentów a on zaczął dostrzegać prawdę tego, o czym mówiliśmy. Że Jezus odnosił się do siebie jako jedynego prawdziwego Pasterza (znaczenie słowa „pastor”), a ci ludzie, którzy przyjęli na siebie ten tytuł byli uzurpatorami i złodziejami. Znów, Jezus to powiedział, nie ja.

– Co mam zrobić? – zapytał.
– Możesz zacząć – odpowiedziałem – mówić Jezusowi, że On jest twoim jedynym pasterzem.

Natychmiast pochylił głowę i zaczął modlić się głośno:
– Jezu, chcę abyś był moim jedynym pastorem, nie będę już więcej używał tego tytułu do ludzi, tylko do ciebie.

Popatrzyliśmy na siebie z Dennisem w tym samym stopniu zażenowania z faktu, że ludzie przy stolikach spoglądali na nas. Otworzył oczy i wykrzyknął:

– Jej, słyszeliście to? To było tak, jakby wielki koc został zerwany z mojej głowy.

Zaśmiałem się i powiedziałem mu, że nie słyszałem, lecz jestem przekonany, że on tak. Powiedziałem mu, że jest to dokładnie to, co powiedziałem Dennisowi w drodze do restauracji, a Dennis cicho przytaknął.

– To co ja teraz zrobię – zapytał.
– Z czym? – zapytał Dennis.
– No, jak będę teraz nazywał Johna? – pytał z tym samym zagadkowym spojrzeniem.
– Dlaczego po prostu nie John? – odezwał się Dennis.

Później tego samego dnia zadzwonił i poprosił nas obu do telefonu, włączyliśmy głośnik.

– Właśnie przeżyłem najbardziej zdumiewające doświadczenie – powiedział z podnieceniem – jedna z moich sekretarek przyszła mówiąc, że czuje się bardzo chora i idzie do domu. Zapytałem jej czy chce się poczuć lepiej, czy po prostu iść do domu. Powiedziała mi, że raczej woli zostać w pracy, lecz czuje, że nie może, że dostaje grypy. Położyłem rękę na jej brzuchu i powiedziałem: „w Imieniu Jezusa odejdź od niej” Zapytała mnie bardzo surowym głosem: „Co zrobiłeś?” Muszę przyznać, że bardzo się bałem. Wiesz jak to jest z tym całym seksualnym molestowaniem w w pracy. To, że położyłem rękę na brzuchu młodej sekretarki, przyprawiłoby prawdopodobnie mojego adwokata o atak serca, lecz po prostu powiedziałem jej, że mam autorytet, aby to zrobić, i że Jezus mi go dał. Powiedziała: „Czuję się tak dobrze. Nie pamiętam, abym się kiedyś wcześniej czuła tak dobrze.” Więc powiedziałem jej, że może robić te same rzeczy, jeśli uwierzy i zapytałem czy chce zaprosić Jezusa Chrystusa, aby przejął panowanie nad jej życiem. Powiedziała, że tak. Powiedziałem jej wiec, że może to zrobić tutaj w biurze i po prostu powiedzieć Jemu. Natychmiast powiedziała: „ Jezus, chcę abyś przejął panowanie nad moim życiem” i wróciła do pracy. Chciałem się właśnie podzielić tym z wami, chłopaki, że zostaliście dziś użyci przez Boga.
– Ty również – wspaniale nie? – powiedział Dennis nachylając się do mikrofonu.

Następnego dnia rano, Dennis przyszedł do mojego biura i usłyszeliśmy ponownie naszego przyjaciela.
Po kilku uprzejmościach zaczął:
– Zjadłem z Johnem śniadanie i opowiedziałem mu o wszystkim. Nie pamiętałem tych rozdziałów i wersów, które wczoraj czytałem, lecz opowiedziałem mu o wszystkim. O usunięciu koca z mojej głowy, o włożeniu rąk na moją sekretarkę i o tym, jak zaprosiła Jezusa. Wiecie, co powiedział?

Zanim zdążyliśmy zareagować mówił dalej:
– On powiedział, chwała Bogu, po czym rzekł, że ma wiele modlitwy przed sobą.

Dał się słyszeć jakiś hałas w słuchawce i powiedział, że musi iść. Podziękował nam ponownie, zostawił nas ze słowami:
– Róbcie dobrą robotę, wielu ludzi potrzebuje takiego uwolnienia jakie zrobiliście dla mnie.

– Zamierzam zadzwonić do niego – powiedział Dennis – i zostawić mu wiadomość na automatycznej sekretarce, gdyby nie mógł podejść.

Podniósł telefon, wykręcił numer bez wyjaśnienia, co ma na myśli. Rzeczywiście, gdy poprosił go do telefonu został połączony z automatem:

– Tu Dennis, chciałem ci przekazać tylko konieczną korektę. – powiedział do słuchawki – Niczego nie zrobiliśmy. Rozmawiałeś bezpośrednio z Jezusem i to On cię uwolnił. Miałem takie silne pragnienie, żeby do ciebie zadzwonić i powiedzieć ci o tym. Dziel się tym nadal, co się stało. My wszyscy na tym korzystamy. Dzięki.

Nasz znajomy i jego nowo odnaleziony brat, John, ciągle są razem, zakładając coś, co określają jako ‘domowe stowarzyszenia’. Tak, obaj opuścili formalny kościół i szczęśliwie byli w stanie zrobić to po cichu, bez wywoływania podziału, aby zacząć służbę, do której czuli się powołani.

Jedna istotna sprawa wobec powyższego, jeśli czujesz powołanie do służby, nie patrz na zgodę człowieka, patrz na uprawnienie cię przez Bożego Ducha Świętego.
I tylko dlatego, że ja usłyszałem powołanie Jezusa, aby „wyjść z niej” nie sugeruję, że jest to uniwersalne powołanie.раскрутка сайта

Fascynujące życie 6

Cullen Brad

Rozdział VI

Modlitwa

Następna część książki wprowadza coś zupełnie odmiennego od punktu widzenia, który zazwyczaj jest nazywany „modlitwą”, jest oparta całkowicie na instrukcjach Jezusa (widocznych w oryginalnym języku), instrukcjach, które mówią w jak modlić się, aby być pewnym, że jesteś coraz bardziej i bardzie kontrolowany przez Bożego Ducha… zawsze w tym wzrastając! Ta obietnica jest przeciwna do tego, czym jest wielu chrześcijan związanych tj. gdy raz ktoś zaprosi Jezusa Chrystusa do swojego życia, to ma już pełnię Ducha Bożego. Jeśli mamy uszy ku słuchaniu, uszy, które nie zostały zatkane na nauczanie – przez słuchanie nauczycieli kładących stale i wciąż fundamenty – to być może jesteśmy gotowi przejść dalej do tego, czego Jezus nauczał na temat „modlitwy” i otrzymywania więcej tego samego Ducha, który był w Nim, czy jesteśmy gotowi, aby maszerować do przodu postępując zgodnie z rozkazami Szefa?
Zamierzamy się skupić na tym, czego nauczał Jezus. Przede wszystkim przyjrzymy się tak zwanemu „modelowi” modlitwy Jezusa, czy, jak to jest zwykle nazywane, „Modlitwie Pańskiej”.

Ta „modlitwa” jest często śpiewana, szantowana, czy też poważnie wypowiadana w unisonie przez ludzi w zgromadzeniu ku „uwielbieniu”, tracąc całą wagę tego, co Jezus dał, a przede wszystkim, pomijając instrukcje, której tu udzielił. Sam codziennie, czasami kilka razy dziennie oddalał się, aby być sam na sam z Ojcem.
Któregoś dnia uczniowie powiedzieli:
– Ej, czemu nas nie nauczysz jak się modlić, jak Jan nauczył swoich uczniów?

Powiedział do nich: – Gdy modlicie się mówcie tak:

Odrobina interpretacji nie stwarza żadnego problemu. Słowa zapisane w oryginalnym języku tłumaczone na współczesny język brzmią tak: „Gdy mówicie do Boga, róbcie to zdecydowanie!” Te słowa są tak zdecydowane (dobitne), że jeden dobrze znany kaznodzieja w wielkim zborze w pobliżu Dallas (Tekas) – nalegał, że powinny być wypowiadane tupiąc jedną nogą w podłogę. Jeden gość, którego znam, po zobaczeniu tej prawdy machał pięścią w powietrze. Inny „bojownik” z pewnego zboru na Alasce, o którym już wcześniej wspominałem, tłukł się w podłogę… i otrzymywał rezultaty!

Zatem zajmijmy się pierwszą częścią tego, co Jezus mówi:
Oryginalne słowo tłumaczone jako „mówić” („mówcie”) często jest tłumaczone jako „nakaz” („rozkazujcie”), w zależności od kontekstu. Widocznie tłumacze nie byli w stanie unieść tak zuchwałego braku szacunku skierowanego wobec Boga, lecz wy zobaczycie, że to było dokładnie to, co Jezus zalecał.

W oryginalnym języku słowa są zupełnie wyraźnie i szczególne…

Nasz jedyny, doskonały Ojcze, w niewidzialnej rzeczywistości, to, co już ogłosiłeś, że jest twoim celem i pragnieniem w tej rzeczywistości, ja wypowiadam (powołuję) do istnienia w fizycznym wymiarze. Mówię to zdecydowanie, że ma się to stać! Aby to robić daj mi Ducha, który stał się Chlebem Żywota, Jezusa Chrystusa. Uwalniam wszystkich od wszelkiej winy za zło, które, jak uważam, mi wyrządzili i żądam, aby wszelkie uczucia towarzyszące tej winie odeszły. Wiem, że mogę chodzić w fizycznej rzeczywistości w doskonałej wolności od wszelkiego obwiniania, tak że zły nie może na mnie wpływać.

Czy rzeczywiści to zostało literalnie powiedziane (Łuk. 11:1-4)? Inaczej niż „daj mi tego samego Ducha, który stał się Chlebem Żywota, Jezusa Chrystusa….” choć jest to tylko niewielkie rozszerzenie, eksploracja z innego miejsca, lecz odpowiedź jest zdecydowanie: tak! Moc jaka przychodzi ze zrozumienia i stosowania tego małego fragmentu głośno (ze zdecydowaniem) i prywatnie, tak jak to robił Jezus… zmieni życie każdego, kto robi to regularnie, kilka razy dziennie! … a to jest tylko początek!

Werset piąty tego samego fragmentu (Łuk 11:1-13) zaczyna się od słów:
I Jezus nadal mówił im jak się modlić…

Tutaj mała dygresja jest właściwa. Angielska składania jest unikalna. Jest taki tytuł starego filmu „Throw Momma from the train a kiss” (dosł. – Rzuć swojej mamie całusa z pociągu), który jest zabawny, i taki miał być, dla Amerykanów. Większość ludzi, którzy rozumieją język angielski jako drugi traci humor ukryty w tym tytule, ponieważ niemal powszechnie sposób wyrażenia tego tytułu jest właściwy dla wielu języków. Amerykanie muszą zaś poczynić tutaj mentalną lingwistykę… i brzmi to komediowo.

Pomyślmy teraz przez chwilę o tym co legalistyczna interpretacja tego „Throw momma from the train a kiss” może wywołać. Trzeba pamiętać o tym, że jest to (o czym mówiłem) tytuł pochodzący z węgierskiego powiedzenia, które dokładnie ma taki sens, że gdy syn wyjeżdża z domu w długą podróż, to zawsze powinien pozostawić swoją matkę z pożegnalnym pocałunkiem. Wracając do legalistycznej, amerykańskiej, „literalnej” interpretacji sugerowałaby ona, aby wysiąść z pociągu, wciągnąć matkę do wagonu, zrzucić ją z pociągu po czym podbiec do jej pokiereszowanego i krwawiącego ciała i pocałować ją.

Właśnie tak dzieje się, gdy ludzie czytają tłumaczenia z greckiego słowo-w-słowo, lub słowo-po-słowie. Jezus faktycznie mówi o tym, w jaki sposób domagać się stale wzrastającej „ilości” Bożego Ducha Świętego, aby osiągnąć punkt w Jego instrukcji, który mówi o stanowczym wypowiadaniu (powoływaniu) Bożej woli do rzeczywistości na naszej fizycznej płaszczyźnie. Lecz podobnie jak z tytułem tego filmu, wskutek tłumaczenia, temat zostaje zamulony a raczej może zakrwawiony. Ludzie zaś kończą czując się wspaniale, poprawni, pełni szacunku wobec Boga śpiewając pierwsze cztery wersy „Modlitwy Pańskiej”! To zdecydowanie nie jest to, o co chodzi. Czy jesteśmy gotowi otrzymać to, co Jezus faktycznie mówi i… zastosować to?

I rzekł do nich: Któż z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, Albowiem przyjaciel mój przybył do mnie, będąc w podróży, a nie mam mu co podać.
A tamten z mieszkania odpowie mu: Nie naprzykrzaj mi się, drzwi już są zamknięte, dzieci moje są ze mną w łóżku, nie mogę wstać i dać ci. Powiadam wam, jeśli nawet nie dlatego wstanie i da mu, że jest jego przyjacielem, to dla natręctwa jego wstanie i da mu, ile potrzebuje.

Przyjrzyjmy się temu uważnie a zobaczymy, co Jezus tutaj faktycznie mówi. Przyjaciel, do którego poszedłeś w nocy to metafora Boga, który może być w tym przypadku bardzo dobrym przyjacielem, tak dobrym, że możesz obudzić go wraz z jego rodziną kiedy tylko tego potrzebujesz. Inny przyjaciel, który pojawił się niespodziewanie jest problemem, a który nie masz rozwiązania, które w naturalny sposób załatwiłoby sprawę. W polskim przekładzie (BW) jest użyte bardzo odpowiednie słowo, które rzeczywiście w oryginale znaczy „natręctwo”, co sugeruje wręcz brak szacunku. Użycie tego słowa w grece również wyraźne i oznacza wytrwałość.

Nie traćmy z pola widzenia tematu – Jezus kończy tą odrobinę nauczania na temat „modlitwy” przez wykorzystanie analogii:

Gdzież jest taki ojciec pośród was, który, gdy syn będzie go prosił o chleb, da mu kamień? Albo gdy będzie go prosił o rybę, da mu zamiast ryby węża? Albo gdy będzie go prosił o jajo, da mu skorpiona? Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim, o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą.

Tematem jest bardziej Duch naszego doskonałego Ojca. Popadliśmy w różnorodne doktrynalne systemy wierzeń w stosunku do otrzymywania więcej Bożego Ducha. Cała istota nauczania Jezusa dotyczy tutaj sposobu w jaki należy przekazywać swoje życie mocy i obecności Bożego Ducha. Jest to w rzeczywistości bardzo rozcieńczone w tłumaczeniach z oryginalnego języka, aż do całkiem innej składni we współczesnym języku, a szczególnie dla współczesnych amerykańskich słuchaczy! Pamiętasz „Throw your mother form the train a kiss”.

Pamiętaj też o tym, że Jezus „modlił się w ten sposób codziennie”. Jeśli „Syn Boży” musiał tak, aby robić to, co robił…czyż nie wydaje się logiczne, że my, współdziedzice Jezusa, synowie Boży powinniśmy robić podobnie? Inaczej nigdy nie sięgniemy po przeznaczone dla nas wykonanie Jego obietnicy, że jeśli uwierzymy, będziemy robić to samo, co On robił.
Mam nadzieję, że jest to wyraźnie widoczne, że studium Biblijne, uczestnictwo w kościele oraz modlitwa, tak jak są tradycyjnie uważane i praktykowane przynoszą niewiele pożytku. Mam również nadzieję, że mogliśmy zobaczyć w jaki sposób odwrócić niepowodzenia w sukces, jeśli tak – idźmy dalej.

aracer

Fascynujące życie 7

Cullen Brad

Rozdział VII

Jak zdobyć i używać wiarę Jezusa

Prawdopodobnie jedną z najbardziej niedocenionych instrukcji jakie Jezus nam przekazał jest polecenie, jak modlić się aby otrzymać to, co On miał – a co właściwie powinno być przetłumaczone jako „wiarę Bożą”, lub „Bożą wiarę” wiarę Bożego rodzaju. Jest to niezauważane z powodu trudności tłumaczenia. Zgodnie z tym, co twierdzą niektórzy naukowcy następująca narracja zawiera kilka oczywisty i świadomych błędnych tłumaczeń na nasz język.  Jezus wraz z dwunastoma uczniami wędrowali wzdłuż krótkiej drogi z Betanii do Jerozolimy. W drodze, Jezus poczuł głód. W pewnej odległości dostrzegł drzewo figowe. Podszedł do niego, aby zobaczyć czy są na nim jakieś figi. Nie było nic…

Powiedział coś zdumiewającego, biorąc pod uwagę fakt, że tekst wyraźnie stwierdza, że to nie była pora na figi!

Niech nikt na wieki nie je już z ciebie owocu.

A uczniowie usłyszeli to, co powiedział.
Poszli dalej do Jerozolimy, gdzie Jezus w Świątyni niezłego bałaganu. Później w drodze powrotnej Piotr zobaczył drzewo figowe, przypomniał sobie, co Jezus powiedział i rzekł:
– Patrzcie, drzewo figowe, które przekląłeś uschło całe, do korzeni!

Błędne tłumaczenie znajdujące się w większości współczesnych wersji mówi, że Jezus odpowiedział Piotrowi tak:
– Miejcie wiarę w Boga.

W oryginale to, co Jezus powiedział brzmi tak:
Wy też możecie mieć taką samą wiarę!

Jak? Postępując według instrukcji jak uzyskać i używać tej samej wiary, którą uczniowie widzieli poprzedniego dnia w praktyce – uśmiercenie drzewa figowego. Spróbuj tego dzisiaj a ochrona środowiska załatwi ci niezły wyrok!

Po pierwsze, jeśli możemy pozostawić za sobą tradycję i zobaczyć, że Jezus udzielił instrukcji na temat tego, jak dotrzeć punktu tak prostego jak uśmiercanie figowego drzewa, zatrzymanie burzy na drodze; wypędzanie demonów, przywracanie ślepym wzroku, słuchu głuchym;… wskrzeszenia kogoś z martwych, itd. Wymaga to tego samego rodzaju wiary jaką miał Pan… „Bożej wiary” i On mówi, aby po nią sięgać!
Oto jak:

Poniżej znajduje się poprawne tłumaczenie z oryginału na współczesny (Amerykański – przyp. tłum) język:

Ktokolwiek dozna przeszkód w uzyskaniu tego rodzaju wiary…, jeśli uniesie je w górę nad swoja głową i zdecydowanie rozkaże: „wrzucam cię do morza”; jeśli nie jest rozdwojony w swoim myśleniu przez to, że dopuszcza negatywne myśli, które chwieją nim, lecz stale domaga się i ma w umyśle obraz tego, jak będzie otrzymać taki rodzaj wiary, i nie przestaje dopóki nie dostanie… dostanie ją! Mówię wam zatem, cokolwiek żądacie, gdy mówicie do Boga, otrzymacie, jeśli nie przestaniecie domagać się i widzieć to jak już istniejące – otrzymacie! Lecz jeśli macie do kogoś urazę to uwolnijcie tą osobę od wszelkiego waszego osądu i krytycyzmu, abyście mogli chodzić w doskonałym uwolnieniu od wszelkiego sąd waszego Ojca. Jeśli nie uwolnicie innych to nie będziecie w stanie doświadczać tego rodzaju wiary”.

Czy to jest parafraza? Nie. To jest poprawne tłumaczenie. To Biblia Króla Jakuba jest parafrazą, co można z łatwością wykazać, jak również z łatwością można wykazać, że większość współczesnych przekładów przekazuje dalej ten sam błąd. Niektórzy komentatorzy utrzymują, że tłumacze Biblii Króla Jakuba dosłownie bali się ścięcia głów, jeśli przekład będzie w czymkolwiek sprzeczny z życzeniem Króla. Ci sami komentatorzy utrzymują, że podobna jest przyczyna kilku wypaczeń. Dlaczego współczesne wersje (ci tłumacze nie mają straży Króla Jakuba za plecami stojących z mieczami tak ostrymi, że mogli usunąć ludzką głowę jednym szybkim machnięciem) utrzymują ten błąd? Wierzę, że wiem dlaczego… lecz będzie to brzmiało jak spekulacja, więc pozostawimy sprawy, które łatwo dowieść..

Dziękuję za przeczytanie tego.
Jeśli macie jakieś komentarze, sugestie lub pytania napiszcie
Autor:
Bradcullen33316@yahoo.com

сайт раскрутка

Otwieranie skarbnicy Bożych darów 01


I

Skarbnica (zamknięta)

Cullen Brad

Jezus mówi, że każdy, kto naprawdę wierzy w Niego będzie czynił te same cuda, w taki sam sposób w jaki On to czynił, a nawet większe nad te, które On czynił. Powiedział, że tak samo będzie z innymi wierzącymi w przyszłości.

Czy to, co powiedział jest prawdziwe? Jeśli nie jest, to dlaczego ci, którzy twierdzą, że wierzą, składają mu tak wielką część, jeśli to jest kłamstwo? Jeśli wszystko, co zostało zapisane w Nowym Testamencie jako słowa Jezusa jest prawdziwe – jak twierdzi wielu, uważających siebie za wierzących – to dlaczego tak wielu tych samych „wierzących” nigdy nie osiąga punktu, w którym mogliby czynić to, co On czynił i o czym powiedział, że każdy wierzący w niego będzie robił?

Gorzej jeszcze; dlaczego ci sami „wierzący” tworzą tak skomplikowane wymówki na to, dlaczego nie mogą robić nic z tego, co Jezus powiedział, że wierzący będą robić i nie dochodzą do tego, co Jezus zapowiedział? Wśród wyjaśnień, których dostarczają miliardy nauczycieli są takie, że cuda nie są takie ważne, lecz bycie „na podobieństwo Chrystusa” (ze wszystkimi aspektami jakie ci sami nauczyciele nakładają na ten interesującym termin) jest ważne. Pytanie: Czyż bycie „podobnym do Chrystusa” nie zawiera w sobie wykonania tego, co Jezus tak wyraźnie stwierdził, że wierzący w Niego będą robić?

W zamkniętej skarbnicy trzymane jest to, co Jezus wyraźnie zapowiedział, tj., to, że możemy być tacy jak On był i że będziemy mogli robić to, co On robił – JEŚLI WIERZYMY. Jezus również zaopatrzył nas w kombinację otwierającą zamek tego skarbnicy. Obfitują dyskusje na temat pojedynczego klucza. Ta koncentracja na pojedynczym kluczu wraz z innymi problemami religijnej tradycji oraz łatwymi do rozpoznania błędnymi tłumaczeń, uniemożliwiały nam odkrycia kombinacji otwierającej zamek. Czy to właśnie utrzymywało „wierzących” w stanie ANTY/ NIE – wiary, który jest generalnie uważane za „chrześcijaństwo.”

Zajmijmy się najpierw przeszkodami, które uniemożliwiają nam znalezienie kombinacji do zamka.. następnie przyjrzyjmy się każdej części tej kombinacji we właściwym porządku. Wyobraź sobie taką sytuację: posiadasz właściwe numery kombinacji otwierającej zamek i używasz ich w innej kolejności, po czym, skoro zamek się nie otwiera, wyciągasz wniosek, że zamek nie da się otworzyć lub kombinacja jest niedobra. Weźmy pod rozwagę kogoś, kto ma przepis na jakiś posiłek, lecz decyduje się nie korzystać z jednego z kluczowych składników ponieważ nie wierzy, że jest to potrzebne… po czym usprawiedliwia niepowodzenie tym, że przepis jest niedobry.

Zarówno przepis jak i otwierająca kombinacja dobrze pasują. Dlaczego? Ponieważ Jezus rzeczywiście pozostawił nam sekwencyjny proces do osiągnięcia zarówno tego jak być takimi jakimi powinniśmy być i czynić to, co powinniśmy czynić.

Jednak cały system wiary – przez przylgnięcie do zniekształconych przepisów i kombinacji – oparty jest na zaprzeczeniu tego, co powiedział Jezus, a nauczyciele tego systemu upierają się przy skomplikowanych doktrynach, które usprawiedliwiają to, że naśladowanie Pana wymaga od nich zignorowania lub, jeszcze gorzej, zaparcia się słów Tego, którego nazywają „Panem”.

Wracając do metafory kombinacji zamka. Spekulacje na temat tego, co jest w skarbnicy przed jej otwarciem jest po prostu jedną z przeszkód na drodze do zrozumienia i używania kombinacji w jej właściwej sekwencji! Spójrzmy najpierw na kilka innych podstawowych przeszkód a później przyjrzymy się własnemu przepisowi Jezusa, jak je pokonać.

II Przeszkody

оптимизация продвижение сайтов

Otwieranie skarbnicy Bożych darów 02 – Przeszkody

Cullen Brad

II

PRZESZKODY

 

Większość wierzących skupia energię na systemie wiary, który utrzymuje, że to, co powiedział Jezus o możliwościach wierzących, jest po prostu niemożliwe. Innymi słowy, nie jest to zwykły brak wiary, lecz rzeczywisty system nie-wiary lub nawet aktywnej anty-wiary. Nie ma sensu przytaczać przykładów stworzonych przez ludzi doktryn, które popierają tą anty-wiarę. Wszystkie razem sprowadzają się do tej samej rzeczy: myślenie w kategoriach niemożliwości.

Jezus powiedział, że nie ma rzeczy niemożliwej dla tego, kto wierzy. Zadaj sobie pytanie: Czy wierzę, że wszystko jest możliwe jeśli wierzę? Jeśli nie wierzę, że to, co On powiedział jest prawdą to czy moim problemem nie jest to, w co wierzę?

Jaki ma sens zajmowanie się tym KIM był/jest Jezus (jakkolwiek to może być ważne) jeśli nie robię tego, co On mówi, żeby robić? Dokładnie o tym właśnie Jezus mówił: „Czemu nazywacie mnie ‘Panem’, jeśli nie wykonujecie tego, co wam mówię?” Rzeczywiście, po co? Zanim pokonamy przeszkodę anty-wiary musimy się z tym solidnie zmierzyć i zdać sobie sprawę z tego, że zostaliśmy unieruchomieni przez anty-wiarę. Może być również pomocne zdanie sobie sprawy z tego, w jaki sposób zostaliśmy złapani w tą pułapkę. Zajmiemy się tym w następnym rozdziale (III) zatytułowanym: Pokonywanie (przeszkód).

2) Brak zrozumienia jednego z Podstawowych, Koniecznych Warunków do działania w Duchowym Autorytecie i Mocy – pokory.

Interesującym zjawiskiem, które powoduje, że wielu religijnych ludzi nie dostrzega faktu, że rzeczywiście jest dla nich do dyspozycji skarbnica, jest sprawiedliwość własna, lub może lepiej byłoby powiedzieć ich samozadowolenie z braku obecności i mocy Ducha Świętego. „Mają formę pobożności lecz brak im mocy. Od takich ludzi trzymaj się z dala, jakby w nienawiści (cytowane według oryginalnych języków z Listu do Tymoteusza).

Jezus opowiedział historię o dwóch mężczyznach, którzy weszli do świątyni, aby się modlić. Opowiadał ją, aby podkreślić religijne samozadowolenie, które odwodzi od Boga. Oto historia w skrócie:  Jeden człowiek dziękował Bogu za to, że stworzył go jako człowieka lepszego niż większość innych – w szczególności lepszego niż ten, który stał obok niego również modląc się. Ten pierwszy wyliczał wszystkie dobre rzeczy, które robił…więc, post dwa razy w tygodniu; dawanie dziesięciny ze wszystkiego, co miał; nie kłamał, nie kradł, nie oszukiwał w sprawach zawodowych; nie cudzołożył, itd.
Pamiętaj o tym, że ów mężczyzna przypisywał Bogu (jak to robi większość religijnych ludzi współcześnie) wszelkie zasługi za to, że taki jest! Spróbuj zrozumieć słowa: „tylko z łaski Bożej idę tam” w ich prawdziwym świetle religijnej pychy.

W kontraście z tym, drugi mężczyzna (rzymski celnik. Jako grupa cieszyli się sławą oszustów wymuszających pieniądze od wdów, które nie mogły zapłacić podatku) stał ze schyloną głową bijąc się w piersi. Wołał do Boga o miłosierdzie, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, jakim był nędznym grzesznikiem.
Zdumiewające w tej historii jest to, co Jezus miał do powiedzenia o tych dwóch mężczyznach. Otóż według Jego słów, ten ostatni odszedł do domu usprawiedliwiony (ten sam źródłosłów co „prawy”) w oczach Bożych, zamiast tamtego. Czy widzimy tutaj kluczowe słowo: „zamiast”?  Przecież większość uważa się za „dobrych” ludzi! Jak wielu z tych, którzy uważają się za „wierzących”, wylicza taką samą litanię ze swej własnej listy rzeczy postrzeganych jako „dobre”, a robią to w po to, aby przeciwstawić siebie swoim grzesznym sąsiadom? W ten sposób tracą z widzenia wartościowe rzeczy czekające na nich w skarbnicy. Musimy zrozumieć, że nieświadomość posiadania potrzeby czystej pokory jest główną przeszkodą w działaniu w mocy i obecności Bożego Ducha Świętego.

3) Brak zrozumienia koniecznej do działania Wiary w duchowym autorytecie i mocy oraz tego w jaki sposób ją osiągnąć.

Większość religijnych ludzi „nabyła” tradycję, że słowo „wiara” oznacza intelektualny system wiary.  Zastanówmy się nad taką sceną: człowiek przyprowadził swojego syna do uczniów Jezusa, aby go uzdrowili z choroby podobnej do padaczki. Gdy nie mogli tego zrobić – Jezus z gniewem nazwał ich bandą renegatów (zdrajców – dokładnie takie znaczenie maja słowa oryginalne, osłabione niestety w tłumaczeniu), po czym zgromił demona, który powodował problemy. Demon wyszedł i chłopiec został natychmiast uzdrowiony.
Dalej tekst mówi, że uczniowie przyszli później do Jezusa i prywatnie pytali go:
– Dlaczego to my nie mogliśmy wpędzić demona?
Na co Jezus odpowiedział:
– Z powodu waszego braku wiary.

Wierzyli, że mogą to zrobić, prawdopodobnie bardzo się starali, ponieważ już wypędzali wiele demonów wcześniej, lecz ten szczególny demon znajdował się poza ich poziomem wiary. Dlaczego Jezus nazwał ich grupą pozbawionych wiary renegatów? Ponieważ nie przygotowali się tak, jak ich tego już uczył, a z kontekstu narracji oczywiste jest, że spodziewał się, że to zrobili.
Innymi słowy: oni sami spodziewali się tego, że mogą robić to, co Pan robił, Jezus również spodziewał się tego, że dadzą sobie radę. Nie byli przygotowani. Właśnie dokładnie to powiedział im i wyjaśnia wyraźnie wszystkim, którzy to zobaczą, czym takie przygotowanie jest.

Ponieważ Paweł w innym miejscu NT odnosi się do takiej wiary dzierżącej „cuda” jako do „daru” (czym jest), zbyt wielu chrześcijan nie dostrzega, że jest to tylko jeden z już udzielonych darów znajdujących się w skarbnicy.
Nie mówimy o pracowaniu na wejście do skarbnicy… mówimy o przełamywaniu pułapek naszego myślenia spowodowanych przez religijne tradycje oraz błędne tłumaczenia, co uniemożliwia nam otwarcie skarbnicy i wydobycie daru, który już został dany. Dar już tam jest… został już przekazany i czeka na każdego, kto ma kombinację do zamka – która również została już podana.

Mam nadzieję, że następująca historyjka podkreśli problem. Zostało zaplanowane obsypanie prezentami młodej kobiety, która właśnie miała wyjść za mąż, a ona nie pojawiła się! Zamiast przejść przez zaplanowaną wielką, formalną uroczystość ślubną narzeczona i narzeczony zdecydowali się na ucieczkę. Później przeprowadzili się na stałe do innego miasta i tam zaczęli wspólne życie. Prezenty zostały zabrane do domu rodziców narzeczonej. Jej matka wysłała jej kartkę mówiąc, że prezenty są u niej. Narzeczona straciła prezenty nie dlatego, że nie były dla niej przeznaczone… po prostu nigdy nie przeczytała notatki, ponieważ gdy zobaczyła kopertę natychmiast ją wyrzuciła sądząc, że było to upomnienie matki za ich ucieczkę. Nigdy więc nie upomniała się o dary. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że na nią czekały!

Musimy dostrzec to, że potężną przeszkodą („górą”) na drodze do naszego działania w tej samej mocy i obecności Bożego własnego Ducha Świętego, tak jak działał Jezus, jest bark wiary w sensie w jakim używał tego terminu Jezus – dar wiary już jest w skarbnicy dostępny dla wszystkich, którzy użyją kombinacji otwierającej zamek.

4) Brak pragnienia, dyscypliny i determinacji.
„Musisz tego chcieć” – jest to aksjomat, który ludzie sportu znają jako absolutną konieczność, jeśli chcą osiągnąć cokolwiek ponad przeciętność. Gdy raz brak pragnienia zostanie pokonany to konieczna dyscyplina i determinacja idą za tym w sposób naturalny. Bez głębokiego pragnienia nawet same słowa „dyscyplina” i „determinacja” są ciężarem i wyglądają na przytłaczający legalizm. Inaczej mówiąc, nie namawiam nikogo do dyscypliny… namawiam do dostrzeżenia potrzeby głębokiego pragnienia, aby być takim jak Jezus powiedział, że prawdziwy wierzący w niego będzie, a to zawiera w sobie czynienie tego, co On powiedział, że prawdziwy wierzący w Niego, będzie robił.

Zanim będziemy mogli przyjąć to pragnienie… musimy najpierw zdać sobie sprawę z tego, że pragniemy NIE brać żadnej odpowiedzialności za to, aby te rzeczy robić! Wyraźne zrozumienie słowa „pragnienie” pomoże nam tutaj.
W języku angielskim słowo „pragnienie” – „desire” – składa się z przedrostka „de”, który oznacza „pochodzący z” lub „pochodzący od” oraz „sire” – oznaczającego „ojciec”. Zatem „pragnienie” („desire”) znaczy: „z ojca” lub „od ojca”.

Tutaj leży klucz do zrozumienia. Jezus mówiąc o naszym wrogu w duchowej (niewidzialnej) rzeczywistości określił go jako „ojca kłamstwa” i „niszczyciela”. Destruktywne pragnienia pochodzą od ojca zniszczenia. Twórcze pragnienia pochodzą od Ojca Stworzenia.  Wolą naszego przeciwnika jest utrzymywać nas w bagnach naturalnych pragnień „z ciała”, abyśmy stracili nasze dziedzictwo działania w mocy i obecności Bożego własnego Ducha Świętego i wykonania Jego doskonałej woli.

W sposób naturalny koncentrujemy się na tym, aby ciało, które zajmujemy, zaspokoić tym, co wydaje nam się potrzebne do poczucia wygody i szczęścia. Czy to, samo w sobie, jest „złe”? Oczywiście, nie wszystko, lecz takie skupianie się prowadzi do licznych wniosków, które są przeciwne do życia w duchowej mocy. Gdy raz zobaczymy jak proste jest przezwyciężenie tego braku pragnienia, aby żyć w zgodzie z Bożą wolą… zostaniemy nastawieni na otrzymanie pragnienia (pragnienia tego, czego pragnie Ojciec). Pierwszym krokiem jest po prostu przyznanie, że nie jest to „naturalne” aby pragnąć żyć w Bożej woli. Antidotum jest proste. Zacznij tam gdzie jesteś.. Chcę pragnąć żyć w Bożej woli!! Złapałeś?

III Jak patrzyć na te przeszkody

сайта

Otwieranie skarbnicy Bożych darów 03 – Przeszkody 2

Cullen Brad

III

Jak patrzyć na te przeszkody.

 Na wyliczone powyżej przeszkody musimy patrzyć tak, aby widzieć, czym one są. Moglibyśmy podejść do nich z przeciwnej czy „pozytywnej” strony. Na przykład moglibyśmy je wymienić jako wymagania tj., podstawowe składniki potrzebne do działania w tym samym Duchu Świętym, dunamis (cuda czyniąca moc), która działała w Jezusie, jak: …..

Jednak, wyliczenie ich w ten sposób redukuje je do przepisu składników, co traci z widoku zdradziecką i diaboliczną naturę tych duchowych przeszkód („gór”) – są śmiertelne. Są schowane pod religijnym samozadowoleniem i fałszywą duchową pychą, którą Jezus przypisywał religijnym ludziom tamtych czasów mówiąc o nich jako o malowanych grobach…są podgrzanym i podbarwionym trupem!

Oto kilka pytań, które doprowadzą nas do szczerej oceny naszego stanu.
– Czy mam pragnienie, determinację i dyscyplinę inspirowaną przez Bożego Ducha Świętego, aby pragnąć wypełnienia Jego woli bez względu na konsekwencje?
– Czy rzeczywiście znam wolę Bożą dla mojego życia?
– Czy zależy mi na tym?
– Czy mam w zwyczaju przyjmować religijne doktryny usprawiedliwiające mnie, aby nie wykonać tego, co Jezus powiedział, że prawdziwi wierzący w Niego będą robić?
– Czy spoczywam w pysze mojej przynależności kościelnej, polegam na tym, że nie być (ja nie jestem) „złą” osobą jest podstawowym wymaganiem do znalezienia się w doskonałej woli Bożej?

Czy odpowiedzi na te pytania niepokoją cię? Oto wskazówka. Jeśli te odpowiedzi wskazują na duchową pychę i samozadowolenie…. wspaniale! Dlaczego? Ponieważ teraz możesz coś z tym zrobić. Biblijny nakaz: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, On jest sprawiedliwy i odpuści nam grzechy i oczyści nas od wszelkiej nieprawości„. Jeśli rozumiem to, że zostałem złapany w pułapkę – i powiem to – (wyznam) to już nie muszę „pracować” nad sposobem wyjścia z tego – Bóg obiecuje, że nie tylko przebaczy, ale również oczyści.

Usunięcie brudu i smrodu (Izajasz porównuje to do szat splugawionych … dosłownie: wyrzuconej tkaniny używanej do tamowania krwawienia menstruacyjnego) religijnej sprawiedliwości Jego czasów. Biblia Króla Jakuba rozcieńcza to w taki sposób: „Wasza sprawiedliwość jest jak brudne szmaty” (W Biblii Warszawskiej jest: „szaty splugawione”).
Jest to rozwodnienie, ponieważ nie dostrzegamy duchowego znaczenia tego, co Izajasz właśnie mówi. Czy możemy być obudzeni przez tą prostą prawdę? Religijna sprawiedliwość ma dla Boga taką samą wartość – zgodnie z tekstem Izajasza (A teraz uważaj, do jakiej reakcji wobec mnie będziesz kuszony – ja tego nie powiedziałem… to Izajasz) – jak zużyta podpaska Always rzucona na otwarty śmietnik. Nawet taka odrobina nieokrzesania nie daje nam możliwości uchwycenia istoty tego, o czym Izajasz pisał, a wynika to z tego, że współcześni i wykształceni nie rozumiemy religijnego znaczenia jakie miał dla Żydów termin zanieczyszczenia krwią menstrualną.

Oto prosta modlitwa, które postawi nas na ścieżce Bożej sprawiedliwości w zamian za nasze „szmaty splugawione”.  

Ojcze, wiem, że chcesz, taka jest Twoja wola, abym był pełen Ducha Świętego, aby pragnął wykonywać z radością i ekscytacją wszystko, do czegokolwiek mnie poprowadzisz. Dziękuję Ci za to, że przebaczyłeś mi i za to, że postawisz mnie na Twojej drodze.

Gdy zrozumiemy, że wyraz „grzech” („sin”) jest starym angielskim wyrazem, którym tłumacze Biblii Króla Jakuba zastąpili zarówno hebrajskie jak i greckie słowa oznaczające „nie trafić w Bożą wolę dla naszego życia”, możemy zacząć poruszać się w nowej wolności. Grzech („sin”) był terminem wziętym z łucznictwa w sytuacji, gdy w XIV wieku w mglistych i bagnistych obszarach Anglii, łucznicy widzieli cel, lecz nie na tyle wyraźnie, aby dostrzec, gdzie poszybowała strzała. Ponieważ łucznik czasami miał problemy z zobaczeniem, gdzie strzała trafiła, w cel w pobliżu celu za drzewem stał urzędnik, aby głośno podawać punktację odpowiednią do trafienia. Gdy strzała minęła cel całkowicie, to mówiło się „sin” („grzech”) – chybić celu. Tłumacze Biblii Króla Jakuba wiedzieli, że „zwykli” ludzie tamtych czasów rozumieją ten termin – niestety, bardzo źle, że my nie!

Zobaczmy to jasno, że każda działalność, lub jej brak, które powodują, że zdejmujemy nasz wzrok z Boga jest „grzechem…” i może to być nawet pozornie „dobra” działalność jak: chodzenie do kościoła, studium biblijne czy cokolwiek innego a w szczególności jeśli prowadzi nas to fałszywej duchowej pychy i samozadowolenia. Gdy zaczniemy pracować nad pokonywaniem tych przeszkód, nie możemy dopuścić do tego, aby Oskarżyciel zanieczyścił nasz kierunek poczuciem winy. Zaczniemy pokonywać nasze przeszkody po prostu wyznając wszystko, cokolwiek Duch Święty przyniesie nam na pamięć wiedząc, że jedyny, doskonały Ojciec zarówno przebaczył nam jak i oczyścił nas, i ponownie zaprasza nas do Siebie.
Takie jest tło przypowieści Jezusa o synu „marnotrawnym”. Gdy „wejrzał w siebie” i zobaczył do jakiego upadku doprowadził swoje życie, powiedział sobie: „...wrócę do domu ojca mojego i zostanę sługą”.  Zanim do tego domu dotarł, ojciec wybiegł mu naprzeciw i całkowicie przywrócił go do synostwa. My również, siedząc w świńskiej zagrodzie naszej religijnej sprawiedliwości, musimy „wejrzeć w siebie” i wrócić do domu do Taty… który przywróci nas do synostwa. On wyda nawet na naszą cześć wielkie przyjęcie.

Jeśli przyjrzymy się jeszcze raz tej historii to zobaczymy, że starszy brat, który nigdy nic „złego” nie zrobił stracił przyjęcie, które ojciec wydał na cześć jego młodszego brata. Stracił również to, co jego ojciec usiłował zrobić dla niego… mógł wydać przyjęcie dla niego i jego przyjaciół zawsze, gdy tego zapragnął! Gdy skupiamy się na naszej „dobroci”, a szczególnie, gdy jest to w kontraście do zła, które dostrzegamy u innych… opuszczamy święto, które Bóg ma dla nas. Musimy postrzegać tą religijną własną sprawiedliwość tym, czym jest: podstawową przeszkodą w działaniu w pełni Bożego Ducha Świętego… Jego obecności i mocy wśród nas.

IV Cele

расценки на seo раскрутку