Monthly Archives: wrzesień 2005

Zaczynając od rzeki, aż po krańce Ziemi.

Tuż po tym, gdy zaczęło się wylanie w Toronto w 1984 roku, podróżowałem wiele wraz z moim liderem uwielbienia Gary Sheltonem. To, co Bóg zaczął w Toronto teraz eksplodowało rozdzielając się z potężnej górskiej rzeki na strumienie, które popłynęły do narodów, przynosząc ze sobą życie, zbawienie, uzdrowienie, cuda. Duch Święty zwiększył ilość cudów w 1995 roku, w którym zobaczyłem więcej uzdrowień niż przez całe poprzednie 25 lat służby.
Do 1998 roku globalna ekspansja przebudzenia zaczęła się pomnażać. Zacząłem prosić pastorów, aby zaczęli wyjeżdżać ze mną na międzynarodowe wyjazdy i tworzyć lokalne przywództwa, które składałyby się z grup liczących dwunastu pastorów z różnych denominacji; ruch ten nazwałem globalnym przebudzeniem.
Jestem zdumiony Bożym zaopatrzeniem i przygotowaniem do żniwa z Jego pól. Mieliśmy przywilej przygotowywania zespołów, które przygotowały około 700 000 przywódców i świeckich w 23 krajach, nauczając ich skutecznej służby, modlitwy o uzdrowienie, zbawienie, uwolnienie i duchowej walki.

Rzeka w Chinach
Jedną z najbardziej niebezpiecznych i pouczających podróżny jakie podjąłem, był wyjazd do Chin w 2001. Zamiast głosić pragnąłem siedzieć u stóp dojrzałych chrześcijan, którzy trwali w przebudzeniu dłużej ode mnie, w jednym ze strumieni Rzeki Bożej zwanym Ruchem Nowego Wina (New Wine Movement), ruchu zielonoświątkowym, który obecnie liczy około 25 milionów wierzących. Czułem, że ci przywódcy, którzy zdobywają dla Chrystusa ludzi w tempie 25 000 osób na dzień, mają mi coś do przekazania, siadłem więc u ich stóp, słuchałem ich i nie zawiodłem się.  Chciałbym się podzielić ich widzeniem przebudzenia, o tym skąd rzeka przybywa i dokąd podąża.  Byłem zdumiony świadectwami pięciu mężczyzn i kobiet, którzy należą do przywódców New Wine House Church Movement. Każde z nich przyprowadziło do Jezusa tysiące ludzi, widziało cuda i spędziło wiele lat w więzieniu. Niektórzy mieli za sobą nawet wskrzeszenie zmarłego, czego ja dotąd nie widziałem.
Ich historie powaliły mnie. Ci cenni święci, aby głosić ewangelię, oddają niezwykłe ofiary, napotykają niebezpieczeństwa niemal codziennie.  Chwała Boża błyszczała z twarzy starszego pastora, który dzielił się tym, jak on oraz 100 innych chrześcijan zaczęli śpiewać pieśni w wiezieniu, chwaląc Boga, gdy nagle drzwi więzienia otworzyły się i uciekli. Ten sam brat opowiadał o tym, jak niemowlę zostało wzbudzone z martwych, a cała wioska została zbawiona. W ten sposób powstał kościół z powodu jednego cudu.
Dwie kobiety z przywództwa spędziły lata w więzieniu za głoszenie ewangelii, każda z nich w skrajnym zimnie i brudzie, bez płaszczy, kocy i bardzo nędznie karmione. A jednak głosiły one dziesiątkom tysięcy ludzi w Chinach, wędrując od wsi do wsi jako piesi ewangeliści.
Niestety, opowiadali też o tym, że ich poprzednich pięciu przywódcy zostało zamordowanych, ponieważ odmówili wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Pomimo, że przebudzenie płonie po wsiach, to wielu zapłaciło cenę ciężkich robót w chińskich obozach pracy lub bicia i torturowania pod komunistycznymi rządami. Gdyby zostali przyłapani wraz z nami, spędziliby dodatkowo 2-3 lat w obozie pracy za towarzyszenie Amerykanom.

Jednak twarze były pełne radości, a ich opowiadania błyszczały chwałą Bożą. Nikt z nich nie obierał sobie tytułów typu: pastor, apostoł, czy prorok. Woleli być nazywani „brat” , „siostra,” pomimo, że wszyscy znali ich pozycje, wynikające z namaszczenia jakie mieli.

Manifestacje przebudzenia i owoce.
Ciekaw byłem jakiego rodzaju manifestacje doświadczali, gdy byli chrzczeni Duchem  Świętym. Jeden 64 letni lider powiedział mi: „Na początku, pastor Dennis Balcombe, przyniósł wiatr Ducha Świętego i od tej chwili płonie i płonie wśród nas.” W tym czasie pojawiły się śmiech, upojenie, zwijanie się na podłodze, języki, którym towarzyszył płacz i krzyki. Były to te same zjawiska, jakich doświadczaliśmy w Toronto. Pomimo tego, że przebudzenie w Chinach rozpoczęło się wcześniej niż Toronto Blessing, te same zjawiska wystąpiły w obu miejscach.

Dlaczego więc tak wiele z ewangelicznych środowisk uznało przebudzenie w Chinach jako Boże działania,  równocześnie krytykując Toronto? Oba przebudzenia płynęły z tej samej wielkiej Rzeki Bożej, z takimi samymi manifestacjami i z takimi samymi zdumiewającymi owocami dla królestwa Bożego.

W Chinach, owocem jest 25 milionów zbawionych dusz tylko w jednym ruchu, przy całkowitej ilości wierzących 98 milionów przyprowadzonych przez różne ruchy kościoła domowego, obejmujące cały kraj. W Toronto około 40 000 ludzi wyznało Jezusa jako Pana po raz pierwszy.  Od 1980 lat Rzeka Boża nieustannie płynie tuż, choć nie zawsze byliśmy świadomi tego, gdzie jest i dokąd podąża. Historyk przebudzenia Richard Riss informuje, że ta rzeka przebudzenia zaczęło się w Claudio Freidzon’s Church w 1992 roku. W 1993 pojawiły się relacje z Berlina i innych miejsc. Wszędzie tam była Rzeka Boża i prawdziwie bierzemy udział w tym samym błogosławieństwie, co bracia i siostry w Chinach, Argentynie, Berlinie, Toronto, Mozambiku i Brownsville. Wierzę, że jest to, to samo poruszenie Boże.

Jedną z rzeczy, które widziałem w kościołach, które dotknęła Rzeka, to jest budowanie zespołów do szkolenia ludzi chętnych do wyjazdów misyjnych. Wierzę jednak, że dla tych, którzy podczas tego okresu krytycyzmu, pozostają wierni, jest przygotowany znaczny wzrost służby, od kościoła lokalnego do różnych miejsc na świecie. Gdy prześledzisz drogi ludzi, którzy zostali dotknięci w tym poruszeniu Bożym, odkryjesz, że byli oni używani w potężny sposób w przebudzeniach i ruchu zakładania kościołów w swoich krajach.
Mam honor być częścią tego prądu, przyglądając się jak Bóg udziela potężnych strumieni Swojego przebudzenia Swoim ludziom i światowej ewangelizacji.
Pobudza mnie bardzo obserwowanie jak poruszenie, które dla mnie jest związane z Toronto, wpłynęło na tak wiele kościołów na całym świecie.

To niezwykłe, że można obserwować tak wielu misjonarzy, którzy zostali dotknięci przez „Ojcowskie Błogosławieństwo.” Piszę to przebywając w Reciefe, w Brazylii, gdzie nauczam w tym największym anglikański kościele, który doświadcza gwałtownego wzrostu. Założyli ponad 12 innych kościołów od chwili, gdy ich senior pastor odebrał odnowienie pasji, swej pierwszej miłości dla Jezusa w czasie pobytu w Toronto.  Około 25 00 Brazylijczyków wypełnia każdego wieczoru stadiony, a ilość uzdrowień dosłownie eksplodowała do 26 000 w ciągu 20 dni zgromadzeń. Już mamy zarezerwowane miejsca, gdzie będziemy w tym roku usługiwać w Brazylii. Cieszymy się oglądając jak obecność Jezusa zstępuje na zgromadzenia, aby napełniać mocą, uzdrawiać i uwalniać.

Na całym świecie spotykam ludzi, którzy zostali dotknięci przez to, co wydarzyło się w Toronto i którzy niosą zgubionym i ubogim w innych krajach miłość Ojca. Dzięki niech będą Bogu za Jego miłosierdzie jakie okazał objawiając się w Toronto w 1994 roku i dzięki Bogu, że ta Rzeka nadal płynie. Jeśli chcesz być częścią jednego z naszych zespołów szerzących ogień na Ukrainie, w Mozambiku,
na Tajlandii  i innych krajach, zapraszamy cię, abyś się skontaktował z moim wspólnikiem Tomem Ruotolo pod (203) – 318 8135.

 topodin

Pochwyć błogosławieństwo.

Czy wiesz o tym, że Ojciec chce cię błogosławić wszelkim dobrym i doskonałym darem? Problem polega na tym, że nie zawsze rozpoznajemy błogosławieństwo, gdy przychodzi. Często jest lekceważone, ponieważ przychodzi w taki sposób, którego się nie spodziewamy i jako coś, czego nie oczekujesz.

W ew. Łuk 19.40-44 czytamy:
I odpowiadając, rzekł: Powiadam wam, że jeśli ci będą milczeć, kamienie krzyczeć będą. A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim, Mówiąc: Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi. Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego.

Bóg zstąpił, w odpowiedzi na modlitwy, z największym błogosławieństwem, jakie ten naród mógł sobie wyobrazić. Stało się to jednak w taki sposób, jakiego nie oczekiwali, więc nie rozpoznali Jezusa Chrystusa, jako Boży dar dla nich. Nie pochwycili Bożego daru i stracili błogosławieństwo. Wtedy Pan zasmucił się i opuścił ich. Jego nieobecność sprawiła, że wszedł wróg.  Wiemy o tym, że cesarz rzymski Tytus zniszczył Jerozolimę i świątynię w 70 roku n.e. Nie pozostawił kamienia na kamieniu.

Trudna lekcja.
Bardzo ważne jest, abyśmy nauczyli się tego, jak pochwycić błogosławieństwo, które Bóg ma dla nas. Gdyby nagle niespodziewany czek na 1000$ pojawił się w skrzynce pocztowej, to podziękowałbyś Bogu i wykorzystał czek. Lecz zdarza się czasami, że błogosławieństwo przychodzi w mniej oczywistej, nowej postaci. Jeśli nie przyjmujemy Bożego daru, to odrzucamy go. Wtedy Jego przychylność może nas opuścić i wydarzyć się katastrofa, ponieważ, w wyniku odtrącenia Bożego daru, dopuszczamy do działania przeciwnika.
W lecie 1999 roku spotkaliśmy w samolocie rodzinę DeCarol Williamson. Opowiedzieli nam, że mieszkają na farmie, zajmują się hodowlą koni arabskich i zaprosili nas, abyśmy ich odwiedzili i zobaczyli konie. Gdy tam byliśmy wszystkie źrebaki brykały i były bardzo żwawe z wyjątkiem jednego, który znajdował się w zagrodzie sam. Gdy Carol zapytała:
– Dlaczego ten nie jest razem z innymi?
– Ten źrebak ma zdeformowane kolana – wyjaśnił pan DeCarol – trzymamy go więc razem z matką dopóki nie pokryjemy jej ponownie. Wtedy będziemy musieli uśmiercić go.
Miał zaledwie dwa dni, a jego kolana nie były proste lecz wygięte do przodu – brakowało niezbędnej w tym miejscu kości kolanowych. Carol wybuchła pod wewnętrznym przymusem:
– O nie! Czy możemy się niego pomodlić?
Kilkoro z nas zebrało się wokół źrebaka i modliło się, aby Bóg dokonał cudu z jego kolanami.
Dwa tygodnie później odebraliśmy telefon, że Pan uzdrowił źrebaka! Byliśmy tak podekscytowani! Bóg, który dostrzega spadającego wróbla okazał również miłosierdzie dla źrebaka. Pół roku później odwiedziliśmy ich ponownie i „nasz” konik był tam, biegając jak wiatr. Przypadkowo weterynarz, który zdiagnozował stan jego kolan, zatrzymał się przy nas i stwierdził niechętnie:
– To cud, nie ma  żadnego innego wyjaśnienia tego, co zaszło w jego kolanach.

DeCarol wziął nas na bok i powiedział, że Bóg powiedział do niego, że ma dać tego źrebaka mojej żonie! Od dzieciństwa Carol kochała konie. Któregoś wieczora, na samym początku przebudzenia, leżała na podłodze i miała wizję białego konia z rozdętymi nozdrzami, na którym podjeżdżał do niej Jezus.
– Jedź – powiedział do niej.
– Nie umiem – odpowiedziała – nie wiem jak się jeździ. Za bardzo się boję.
W tej wizji Pan wziął ją za rękę, wciągnął ją na konia za Siebie i oboje popędzili jak wiatr. Była przekonana, że ta wizja oznaczała, że gdy pójdzie do nieba, to Pan da jej konia takiego jak Jego koń z Biblii i będzie umiała na nim jeździć.
Gdy DeCarol dał jej tego konia, byliśmy początkowo bardzo  podnieceni, lecz zaraz zaczęliśmy przeliczać koszty. Co zrobimy z koniem, wartym 45.000$? Poza tym, zupełnie nic nie wiedzieliśmy o koniach, a nie chcieliśmy robić sobie kłopotu. Po prostu nie mogliśmy wziąć tego rodzaju, ekstrawaganckiego błogosławieństwa Pańskiego. Nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić, ani jak zareagować.  Po zastanowieniu zdecydowaliśmy, że nie możemy go przyjąć, więc DeCarol będzie go trzymał dla Carol. Mieli go trenować, opiekować się nim i pracować z nim, lecz pół roku później nad farmą Williamsów przeszła straszliwa burza. Gdy usiłowali wprowadzić roczniaki do stajni, konie były bardzo spłoszone. Popędziły i koń Carol wpadł na płot, złamał obie przednie nogi i musiał zostać uśpiony.
Gdy usłyszeliśmy tą wiadomość, wołaliśmy:
– Boże, dlaczego?
Przeciwnik wykorzystał właśnie to, czym nas Bóg pobłogosławił, aby odebrać życie źrebakowi. Gdy przynieśliśmy to Panu w modlitwie, pokazał nam, że nie przyjęliśmy daru, który Bóg nam dał. Nie ufaliśmy Mu wystarczająco, aby ten dar pochwycić.
Ostatnio, dwa i pół roku później, znów byliśmy u Williamsów. I znów DeCarol  miał przekonanie, że Pan chce, aby dał Carol innego konia. Popatrzyliśmy na siebie z Carol i powiedzieliśmy:
– Tym razem weźmiemy ten dar. Panie, bez względu na to, co to jest, bierzemy ten dar bez pytań.
Wtedy DeCarol wyjaśnił, że choć źrebak jest szary, w ciągu pięciu, sześciu lat jego maść zmieni się na białą. Wtedy Carol przypomniała sobie wizję z białym koniem, którą miała w ’94 roku. Myślała, że to miał być biały koń Pana, lecz wtedy Pan pokazywał jej wizję daru, który miał jej przekazać. Bóg jest Bogiem drugiej szansy. Jest Bogiem odnowienia i tym razem pochwyciliśmy dar, którym nas Pan obdarował.

Dar przebudzenia.
Błogosławieństwo przebudzenia jest jak ten mały konik. Bóg przyszedł do nas z tą dziwną rzeczą, o którą nawet nie prosiliśmy. Powiedział:
– Chcę was błogosławić tym wspaniałym darem.  Jak na dar Pana w postaci źrebaka, tak i tu wielu powiedziało np.: „
– Co z nim zrobimy?
– Tak naprawdę, to nie możemy go przyjąć, prawda?
– Jesteśmy tak zajęci, co zrobimy z darem przebudzenia?
– Kto się o to zatroszczy?
– Naprawdę,  nie mamy czas na to.
– Lepiej było, gdy było tak jak wcześniej.
– Może znajdzie sobie kiedyś jakiś lepsze miejsc.

Ci ludzie nie wzięli daru mając wyraźnie logiczne wyjaśnienia. Może nie podobał im się wygląd, a może zdawali sobie sprawę z tego, że będzie to wymagało bardzo intensywnej pracy? Powiedzieli więc:
– Dzięki Ci Boże. Może to jest dobre dla tych gości w Toronto i jeszcze gdzieś tam, ale ja myślę, że najlepiej będzie jak to tam pozostanie i niech oni się o to troszczą. Ja raczej podziękuję.”  Nie przyjęli Bożego daru i wiele przebudzeń, które Duch Święty rozpoczął, zanikło, gdy przyszedł przeciwnik i wykradł je. To zasmuca serce Ojca, że jego ludzie nie chcą wziąć jednego z największych darów jakiego Pan może udzielić.

Czym Bóg chce cię obdarować? Może ci się wydawać, że inwazja Królestwa Bożego może  być niewygodnym narzuceniem. Wydaje się, że będzie mnóstwo pracy, niewygody i wydatków, lecz z pochwyceniem przebudzenia wiąże się niesamowite błogosławieństwo. Nie chcemy być jak Izrael, który stracił błogosławieństwo Jezusa, ich Mesjasza, dlatego że spodziewali się kogoś innego.
Czy to przebudzenie nie wychodzi naprzeciw twoich oczekiwań? Czy rzeczywiście mówisz:
– Jestem zajęty.

Jeśli tak, to być może, że Bóg ukrywa błogosławieństwo przed twoimi oczami. Tłumy ludzi nie rozpoznały swojej godziny nawiedzenia. Bóg zstąpił w swej cudownej obecności. Uchwyć się Jego obecności i mocy. Posłanie jest proste: Nie strać swojej godziny nawiedzenia.
Podejmij to, co Bóg ma dla ciebie, bo inaczej przyjdzie przeciwnik i ukradnie ci błogosławieństwo.
Pokutowaliśmy z Carol, gdy zdaliśmy sobie sprawę z tego, na co pozwoliliśmy wrogowi i Bóg dał nam następnego źrebaka. Wierzę, że Bóg da również tobie następną szansę. Bóg mówi teraz:
– Mam dla ciebie przebudzenie.

Nie bój się, pochwyć Jego dar.

 раскрутка сайта

Jak pastorzy utrzymują płonący ogień

Nigdy nie zapomnę niedzielnej nocy, nabożeństwa kończącego obchody siódmej rocznicy odnowienia naszego kościoła przez Ducha Świętego. Kaplica była wypełniona, Boża obecność potężna, czas posługi namaszczony. Odwiedził nas John Arnott i modlił się za potrzebujących. Człowiek, który po raz pierwszy doświadczył spotkania z mocą Bożą, leżał opodal mnie odpoczywając na podłodze.
Ktoś inny właśnie został natychmiast uzdrowiony z chronicznego bólu wywołanego źle zrobioną operacją. Ponownie Bóg objawiał swoją moc spragnionym sercom. Spojrzałem w górę i zapytałem:
– Panie, jak to możliwe, że byłeś wierny nieustannie nawiedzając nas przez tyle lat?

Jestem zdumiony prężnością przebudzenia, jakie zaczęło się w Toronto w 1994 roku.
Mam ten przywilej, że jestem pastorem seniorem jednego z kościołów dotkniętych przez Toronto Belssing i często ludzie pytają mnie:
– Czy to będzie trwałe?
Chcą również wiedzieć:
– Co dzieje się teraz?
Możemy szczerze odpowiedzieć, że Bóg nieustannie objawiał Swoją moc, budując nas wśród trwałego przebudzenia.

Nasz kościół wzrasta czterokrotnie, nasz zespół pastorski z dwóch osób do siedmiu. Wielu zostało zbawionych, uzdrowionych, uwolnionych, wielu wprowadzonych do służby czy na misje. Obecnie pracujemy na ulicach, w więzieniu i z samotnymi rodzicami. Nasze długi spadły, wiara wzrosła; a przecież nie zawsze tak było.


Zanim przyszedł 1994 rok.

W styczniu 1994 roku służba była bardzo trudna, w naszym kościele brakowało pieniędzy i ochotników, aby obsłużyć potrzeby niezbyt wielu członków. W jaki sposób mieliśmy kiedykolwiek zdobyć świat wokół nas dla Boga? Byłem w impasie. Wiedziony niewidocznymi obawami, stałem się w imię służby Bogu „gorliwym kontrolerem.”
Moja służba, małżeństwo i osobista społeczność z Bogiem cierpiały z powodu wewnętrznych, nie wyleczonych ran. Poddałem się duszpasterstwu i zobaczyłem jak wiele moich problemów dotyka wszystkich wokół mnie.
Przypadkowo w tym samym miesiącu rozpoczęło się przebudzenie w miejscu obecnie znanym jako Toronto Aircfraft Christian Felloship, odległym zaledwie o 45 minut jazdy samochodem od naszego kościoła. Wkrótce niektórzy z naszych członków zaczęli przekazywać żarliwe relacje ze zgromadzeń tej społeczności. Byłem podejrzliwy, jako „mądry” pasterz ostrzegałem ich przed pogonią za tym błogosławieństwem Ducha Świętego. Znałem niektórych ludzi z tego „lotniczego kościoła,” bo dorastałem w tej okolicy. Czułem się tak jak Natanael, gdy usłyszał, że Jezus pochodzi z Nazaretu: „Czy może cokolwiek dobrego pochodzić stamtąd.?”
Ostatecznie, ponaglany przez żonę, pojechałem na uroczysty obiad dla pastorów w starej kaplicy w maju 1994. Dla duchowego wsparcia zabrałem ze sobą przyjaciela. W czasie spotkania, pewien łagodnie przemawiający baptystyczny pastor, Steve Long, polecił nam, abyśmy usiedli na krzesłach w kręgu. Natychmiast kilka osób położyło na mnie ręce i zaczęło się modlić cicho. Brak hałasu bardzo obrażał mój zielonoświątkowy tradycjonalizm. Nie w taki sposób wyobrażałem sobie przebudzenie, zdecydowałem się jednak przyjąć ich modlitwę z otwartym i pragnącym sercem. W czterdzieści pięć minut później wylądowałem na podłodze. Nic szczególne się nie stało, lecz odczułem głęboki pokój. Nie widziałem o tym, że „złapałem Boży ogień,” który później przekazywałem wielu, o których się modliłem.

Tego wieczoru Duch Święty niespodziewanie „spadł” na dwunastu z nas, gdy usiłowaliśmy zaplanować piknik dla naszego kościoła. Następnie w Pięćdziesiątnicową niedzielę przedostał się do grupy dziecięcej. W końcu wdarł się do nas, w niezapomnianą niedzielę, gdy Duch Święty działał nieprzerwanie przez trzy godziny. Ludzie płacząc, śmiejąc się, w szoku, padali, otrzymywali wizje i dar języków. Wszyscy obecni wiedzieli,  że to Bóg udzielił nam łaski nie często spotykanego, potężnego nawiedzenia.  Teraz to ja byłem oskarżany o to, że należę do ludzi goniących za błogosławieństwem, lecz już nie obchodziły mnie ludzkie opinie, chciałem odebrać wszystko, co Bóg dla mnie ma przygotowane. Co tygodniowe odwiedziny obiadów dla pastorów w Toronto, stały się dla mnie bardzo żywotną potrzebą.

Trwałe owoce
W lecie 1994 roku zdominowało mnie pytanie o to, jak dług to może trwać? Jako Zielonoświątkowiec słyszałem tak wiele historii o przebudzeniach, które przychodziły i odchodziły i zastanawiałem się, czy to będzie inne.
Wtedy, Pan przemówił do mnie bezpośrednio w czasie modlitwy, że tym razem zamierza zrobić coś więcej, niż tylko dać krótki okres odświeżenia. Gdy czytałem Pismo, Duch Święty pokazał mi, że celem tego przebudzenia jest przełamanie wielopokoleniowych więzów i wniesienie trwałej zmiany.
Zdecydowałem wtedy, że zrobię wszystko, co mogę, aby zatrzymać Jego obecność.

Pod koniec roku prowadziliśmy pierwszy tydzień spotkań. Pomimo regularnych dziur w budżecie, w jakiś sposób wyskrobaliśmy potrzebne kilkaset dolarów. Spotkania przyciągnęły wielu ludzi, w tym również innych pastorów. Obecność Boża była tak potężna, że do dziś opowiadamy o tym. Nasi ludzie pragnęli więcej, wiec dodatkowo do niedzielnych nabożeństw i codziennych wieczornych spotkań dodaliśmy jeszcze piątkowe zgromadzenia odnowy.
Ludzie zaczęli się zjeżdżać z całej okolicy, przez następne dwa lata Bóg regularnie objawiał się w czasie naszych zgromadzeń, ilość zbieranych darów wzrosła ogromnie. Mój przyjaciel został uzdrowiony z wrzodów.
Małżeństwo misjonarzy zostało uzdrowione i mogło powrócić do swojego kraju. Pewna kobieta związana praktykami New Age padła na podłogę pod mocą Bożą i wstała jako osoba wierząca w Jezusa. Pewien człowiek przez lata leczony w psychiatrycznych ośrodkach narodził się na nowo i został uwolniony od myśli samobójczych. Kobieta, która była po próbie samobójstwa, została zbawiona, napełniona Duchem Świętym i uzdrowiona psychicznie (ci wszyscy ludzie do dziś służą Bogu). Nasi stali zborownicy zostali bardziej ukierunkowani na zewnątrz – zaczęliśmy wysyłać ludzi na misje. Zostaliśmy uzdolnieni do wnoszenia odnowienia w różnych miejscach, nawet na misjach w Chinach. Bóg powołał nas do usługiwania innym pastorom i w różnych kościołach. Wstawiennictwo zakorzenione w tak wielu sercach zaczęło owocować przebudzeniem modlitwy, pojawiło się również wśród nas coś, co nazywam „ dziecięcym proroctwem.” Musieliśmy się uczyć po drodze w jaki sposób prowadzić ludzi i równocześnie nie gasić Ducha.
W tym czasie, gdy zmagaliśmy się z tym jak interpretować to, co Bóg do nas mówi, oraz jak trzymać się blisko tego, co Bóg robi, konferencje prowadzone przez społeczność w Toronto były dla nas wielką pomocą. Dzięki nim zapoznaliśmy się z całkowicie nowym zespołem wypróbowanych i godnych zaufania sług Bożych, którzy byli dla nas przewodnikami.  Gdyby nie odwaga, pasja i pokora przywództwa społeczności Toronto, wątpię czy bylibyśmy w stanie przetrwać pierwsze kilka lat nawiedzenia Ducha Świętego.

Gdy nawiedzenia stają się zwyczajem
Pomimo, że zrezygnowaliśmy z piątkowych zgromadzeń, ciągle z determinacją staraliśmy się o to, aby Boże nawiedzenia stały się normalnym zwyczajem. Zaczęliśmy prowadzić weekendowe warsztaty emocjonalnego uzdrowienia i uwolnienia, które trwają do dziś.  Nie chcieliśmy stać się duchowym stawem, lecz rzeką, więc przyjęliśmy nastawienie na chodzenie w miłości Bożej i przekazywaniu jej dalej. Zdecydowaliśmy, że podejmiemy wszelkie wysiłki, aby błogosławić inne kościoły i służby, przekazując im namaszczenie, którego Pan nam darmo udzielił.
Oddaliśmy się również sprawie modlitwy. Mamy poranne modlitwy, wieczorne spotkania wstawiennicze, modlitwy przed i w trakcie nabożeństw. Dwukrotnie zostaliśmy poprowadzeni do czterdziestodniowego okresu zbiorowego post i modlitwy. W obu przypadkach doświadczyliśmy cudownych uzdrowień w tym uzdrowienia z bardzo zaawansowanego raka.
Wierzę, że ta sama przyczyna, która sprowadziła tutaj Ducha Świętego zatrzyma Go z nami – pragnienie i pokora. Przez lata byłem zdecydowany wprowadzić do mojego kościoła przebudzenie własnymi wysiłkami w modlitwie, lecz modlitwa i post muszą nas prowadzić w dół ścieżki pragnienia i pokory.

Dopiero wtedy, gdy Bóg złamał mnie i upokorzył, zaryzykowałem wizytę w miejscu, gdzie Bóg już wcześniej rozpalił ogień.
Natychmiast otrzymałem osobiste przebudzenia i przeniosłem go do naszego kościoła. teraz widzę, że to pragnienie i pokora, powodują „łatwopalność” naszej duszy, gdy zbliża się do ognia Boże. Modlę się o to, aby nasze pragnienie przyćmił wszystkie inne pragnienia oraz żebyśmy pozostali na tyle pokorni, aby pójść na każde miejsce i zrobić wszystko, aby Go doświadczyć!

комплексное продвижение сайта интернет

Moc wytrwałości.

Mój mąż, Bill, bardzo lubi głosić na temat mocy wytrwałości. Bierzemy udział w tym poruszeniu Ducha, częściowo dzięki uporowi Billa, on po prostu utknął w jednym miejscu służby na osiemnaście lat. Na samym początku pracy przeczytaliśmy, że w naszej dawnej denominacji pastorzy utrzymują się na swoich stanowiskach średnio około osiemnaście miesięcy. Wiedzieliśmy zatem, że jeśli się przeprowadzimy, to bez względu na to, co nas tam spotka, będzie to tylko powtórzeniem w nowym miejscu działania „tych samych ludzi o innych twarzach.”
Do 1993 roku byłam całkowicie zniechęcona. Wyzwania przygniotły mnie. Tak często zastanawiałam się, czy aby nie jesteśmy w niewłaściwym miejscu. Czy Bóg chciał od nas, abyśmy poszli za ciosem wiary? Może mieliśmy głosić do innych ludzi i serc? Może inna ziemia byłaby bardziej miękka i podatna na przyjmowanie? To, co odkryliśmy w 1994 po naszej pierwszej wizycie w Toronto, to fakt, że Bóg przygotował dla nas błogosławieństwo na całe życie. Trwa to już tutaj od ponad siedmiu lat.  Bill lubi fragment Pisma z 2 Król. 13, gdzie czytamy o tym, jak król Izraela ostatni raz odwiedza umierającego Elizeusza.
– Ojcze, ojcze – woła król – rydwanie Izraela i jego konnico.
Innymi słowy: co się z nami stanie?
Elizeusz kazał mu otworzyć okno i wystrzelić z łuku strzałę. Gdy Elizeszu trzymał swoje ręce na rękach króla, razem wystrzelili strzałę. Elizeusz ogłosił:
– Strzała zwycięstwa od Pana.
Wtedy nakazał królowi zrobić coś dziwnego.
– Zabierz strzały i uderzaj nimi o ziemię.
Król bojaźliwie uderzył o ziemię trzy razy i przestał.
– Dlaczego przestałeś? Gdybyś tylko uderzył sześć lub siedem razy, doszczętnie pobiłbyś wroga. Lecz skoro tak, uderzysz go tylko trzy razy.
Jakie działanie powoduje, że odnosimy nad przeciwnikiem chwilowe zwycięstwo, lub zadajemy mu zupełną klęskę? Tym działaniem jest wytrwałe wykonywanie tego, co nakazał Bóg, bez względu na to, jak dziwnym się to wydaje.
Przez siedem lat obserwuję kościół w Toronto goszczący obecność Ducha Świętego. Choć niektórzy w 1994 roku głosili, że to, co oni dają, nie ma wielkiego znaczenia i nie będzie się liczyło w ogóle, Toronto podjęło udzielony mu dar i nieustannie „uderzało w ziemię.” Dziś, osiem lat później, ciągle goszczą całonocne spotkania przebudzeniowe i konferencje, w których biorą udział tysiące ludzi. Oglądali nawrócenie około 40.000 grzeszników i niezliczoną ilość cudownych uzdrowień. Ponad 100.000 zdesperowanych pastorów otrzymało odnowienie ku pasji pierwszej miłości dla Jezusa i przenieśli błogosławieństwo do domu, do odległych państw.  Co by się stało, gdyby zrezygnowali po sześciu miesiącach i powiedzieli sobie:
– W porządku, zdaje się, że to wszystko, co Bóg dla nas ma.

Ja sama wraz z całym moim kościołem nie otrzymałabym błogosławieństwa. Z pewnością nie byłoby owoców na naszym krzewie winnym i wątpię, czy byłabym jeszcze dziś w służbie dla Pana.  Ten numer poświęcony jest tematowi: „Bądź wśród nas stale, Duchu Święty” (Keep Coming, Holy Spirit) – dotyczy wytrwałości. John Arnott w artykule „Uchwycenie błogosławieństwa” dzieli się swoimi uwagami na temat tego, co jest potrzebne, aby doświadczyć pełni tego, co Bóg ma dla nas. Randy Clark przedstawia raport o światowym „Stanie rzeki” zaczynając od 1994 roku. Terry Bone, pastor lokalnego kościoła, opisuje w jaki sposób Ojcowskie błogosławieństwo utrzymuje w stanie przebudzenia ich kościół. Znajdziecie tu również fragment mojej ksiązki „Keep Coming, Holy Spirit: Living in the Center of Revival” który mówi o tym, co to znaczy trzymać się najważniejszego daru, jakim obdarza Pan w czasie przebudzenia.

Być może będziecie również zachęceni do trwania.  Trwajmy w Rzece,

Melinda.

 deeo

Zaufaj Bogu i idź

Jedną rzeczą jest czytać o tym, jak świadczyć innym, a inną jest wdrożyć w praktykę to, czego się nauczyło. Mówię moim studentom:
– Jeśli chcecie świadczyć to idźcie świadczyć.
Jest to najlepszy, choć nie najłatwiejszy sposób, aby się nauczyć.
Nazywam to: „Zaufaj i idź”.  Ufaj Bogu i idź świadczyć. Moja pierwsza ewangelizacyjna próba wyglądała właśnie tak. A oto, co się stało.

Moja pierwsza ewangelizacyjna przygoda… To naprawdę się wydarzyło.
Mieliśmy wraz z moim przyjacielem Chuck’iem gorliwe serca. Studiowaliśmy już od pewnego czasu nauczanie różnych kultów, mormonizmu i świadków J. i byliśmy gotowi wyjść i „uczyć świat”.
Pomodliliśmy się, wsiedliśmy do mojego samochodu, przejechaliśmy kawałek, pomodliliśmy się, przejechali, pomodlili… Po jakiejś pół godzinie doszliśmy do wniosku, że trzeba przestać jeździć i zacząć mówić.
Następna ulica na jaką jechaliśmy miała nazwę Omega Street. Jezus jest nazwany Alfa i Omega (Obj. 1:8). Ponieważ raczej nie byliśmy zbyt pewni siebie, uchwyciliśmy się tej duchowej słomki i Omega Street stała się świadkiem naszej pierwszej próby świadczenia – to zdumiewające jak Bóg używa dziwnych rzeczy i ludzi do szerzenia Swojego Słowa.

Znowu pomodliliśmy się. Wysiedliśmy z samochodu i podeszli do jakiegoś domu. Drzwi były uchylone. Zapukaliśmy. Z wnętrza usłyszeliśmy kobietę gorączkowo mówiącą do telefonu:
– Przyślijcie karetkę na …. – i tu podała adres.

Wymieniliśmy z Chuck’iem spojrzenia.
Pięć minut później przybyło pogotowie. Weszli do sąsiedniego domu i zabrali na noszach starszego mężczyznę. Jeśli kiedykolwiek byłeś w pobliżu, gdy pojawia się pogotowie z wyjącymi i migajacymi syrenami, włączonymi światłami to wiesz dobrze jak szybko zbiera się tłum.
Dokładnie tak się stało i po odjeździe karetki z chorym (na zawał serca), nagle znaleźliśmy się z Chuck’iem z bibliami w rękach patrząc wprost w oczy podnieconego tłumu. Jakiś maluch na rowerze zauważył biblie i zapytał:

– Co wy tu, chłopaki, robicie?

Nie byliśmy geniuszami, lecz nie trzeba było wiele czasu, aby zobaczyć w tym dzieło Pana. Powiedzieliśmy mu, że jesteśmy tutaj, aby zwiastować Ewangelię. Za bardzo bałem się mówić, więc Chuck rozmawiał z nim i innymi o Jezusie, grzechu i zbawieniu. Ludzie słuchali. Nikt nie padł na kolana w pokucie ze szlochem, lecz słuchali ewangelii. To było lata temu. Od tej pory świadczyłem tysiące razy.
To jest proste! Jeśli jesteś gotowy do tego, aby być użytym przez Boga i zrobisz krok wiary, ufaj Bogu, On może zrobić zdumiewające rzeczy.

Czy jesteś dostępny?
Czy jesteś dostępny dla Boga? Czy chcesz się modlić, podjąć ryzyko, zaufać Bogu i iść? Jeśli tak, jeśli masz pragnienie i chęć uczenia się to Bóg użyje ciebie. On pragnie chętnych, podatnych na naukę i dostępnych osób bardziej niż najbardziej wykształconego umysłu.
Jeśli staniesz się dostępny, On uzdolni cię do tego. Bądź gotowy! On użyje ciebie!поисковая оптимизация в москве

Jak przyprowadzić kogoś do Pana?

W porządku, więc wiesz już o Zakonie, Ewangelii, grzechu, zbawieniu, czterech prawach duchowego życia, rzymskiej drodze, lecz w jaki sposób przyprowadzisz kogoś do Pana? W jaki sposób przedstawisz go Chrystusowi?
Przede wszystkim, powiedz mu o Bogu, grzechu i Jezusie umierającym na krzyżu. Następnie, powiedzmy, że po tym wszystkim, osoba, której świadczysz jest poruszona przez Boże Słowo i chce zostać chrześcijaninem, mówisz…

– Czy rozumiesz to, o czym ci mówiłem?
– Tak.
– Czy chcesz przyjąć Jezusa jak Zbawiciela?
– Tak, chcę.
– W porządku, lecz najpierw muszę ci coś powiedzieć. Bycie chrześcijaninem oznacza życie dla Chrystusa. Znaczy, szukanie Jego woli, a nie swojej własnej. Nie zawsze będzie to łatwe. Szatan będzie ci utrudniał życie cały czas. Możesz stracić przyjaciół i różne sprawy niekoniecznie ulegną poprawie w ciągu jednej nocy. Bycie chrześcijaninem może kosztować. W rzeczywistości, Jezus powiedział, że musisz zaprzeć się siebie samego, brać swój krzyż codziennie i iść za Nim (Łuk 9:23). On chce, abyś Go naśladował, szedł za Nim zawsze – nawet wtedy, gdy inni nie chcą ci na to pozwolić. Jeśli nadal chcesz Jezusa jako twojego Zbawiciela i Pana, chętnie się z tobą pomodlę.
– Tak, chcę. Rozumiem to i nadal chcę Jezusa.
– To módlmy się.

Powiedz, aby powtarzał za tobą to, co mówisz. Można pochylić głowy, zamknąć oczy, lub nie…To nie ma znaczenia.

Przykład tego, co można powiedzieć:  – Drogi Jezu, wiem, że zgrzeszyłem przeciwko tobie. Wyznaję, że jestem grzesznikiem. Przyjmuję ofiarę jaką złożyłeś na krzyżu za mnie. Proszę cię, aby wszedł do mojego serca. Proszę oczyść mnie z moich grzechów, daj mi życie wieczne. Pokutuję z moich grzechów i składam moje zaufanie w Tobie. Dzięki Ci Jezus. Amen.

Ten paragraf jest tylko przykładem tego, jak można przyprowadzić kogoś do Chrystusa. Jak już wcześniej powiedziałem, nie ma jakiejś formuły, lecz tylko rozpoznanie czyjejś grzeszności przed Bogiem, wyznanie, pokuta z grzechów i zaufanie w ofiarę Jezusa za grzechy .

Ja osobiście, chciałbym w szczególny sposób zaznaczyć fakt, że bycie chrześcijaninem nie jest łatwe. W zasadzie, robiąc chcesz my wyperswadować zbawienie, lecz to, co faktycznie się dzieje w takiej chwili, to trzy rzeczy:
1) sprawiasz, że nawrócenie jest realne, 2) ostrzegasz osobę przed tym, co się wydarzy, 3) próbujesz zapobiec „fałszywemu nawróceniu” i wymówce jakiej może użyć później jak np.: „O, już raz próbowałem być Chrześcijaninem. To nic mi nie pomogło”.
Pamiętaj, przyjmujemy Chrystusa, aby nasze grzechy zostały przebaczone, a nie, żeby „sprawy lepiej szły”. Chcesz również, aby osoba przyszła do Chrystusa z pełną wiedzą o tym, co to znaczy być chrześcijaninem.

Jeśli nie chcemy iść za Jezusem przez troski i radości to nie jesteśmy godni nazywać się Jego uczniami. Mamy kochać Go bardziej niż cokolwiek innego (Łuk. 14:26-28).
Również niewiele warte jest krótkie zdanie w tej modlitwie. Nie martw się o to, co dokładnie powiedzieć. Po prostu mów Prawdę, wyznawaj grzech, proś Jezusa o przebaczenie. Mów powoli i używaj krótkich zdań.
Dzięki temu nie będzie zamieszania.продвижение

Cztery prawa duchowego życia

Jeśli zaczniesz z kimś dyskutować i chcesz mu zaprezentować ewangelię w prosty i systematyczny sposób to mogą być bardzo pomocne „Cztery prawa duchowego życia”. Są proste i korzystają z Pisma, aby skazać, przekonać o grzechu i nawrócić. Oto one:

Bóg cię kocha:
Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy nie umarł, ale miał żywot wieczny (Jn 3:16)

Człowiek jest grzeszny i oddzielony od Boga.
„Ponieważ wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej (Rzym 3:23).
Zapłatą za grzech jest śmieć (Rzym 6:23).
To wasze grzechy oddzieliły was od Boga, (Iz. 59:2).

Jezus jest jedynym Bożym zabezpieczeniem dla ludzkich grzechów.
Ja jestem droga, prawda i żywot i nikt nie przychodzi od Ojca inaczej jak tylko przez Mnie (J 14:6).
Lecz Bóg okazał nam swoją miłość przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł (Rzym 5:8).

Musimy osobiście przyjąć Jezusa jako Zbawiciela i Pana.
Tym, którzy Go przyjęli dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego (Jn 1:12).
Jeśli ustami wyznasz, że Jezus jest Panem i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz (Rzym 10:9).
Łaską zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was, Boży to dar (Ef. 2:8).

Droga rzymska.
Inna lista wersetów używanych podobnie jak „Cztery prawa duchowego życia” to „Rzymska droga”. Zaletą tego układu jest to, że wszystkie siedem wersetów pochodzi z jednej księgi: Listu do Rzymian.
Czasami jest korzystne to, że nie musisz wertować wielu kartek.

Rzym

3:10, „Jak napisano: nie ma ani jednego sprawiedliwego..

3:23, „Ponieważ wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej”

5:12, „Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli..”

6:23, „Albowiem zapłatą za grzech jest śmieć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”

5:8,Bóg zaś daje nam dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł

10:9-10, „bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził Go z martwych, zbawiony będziesz; Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu.

10:13, „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego zbawiony będzie”.

Polecam, aby „Rzymska droga” znalazła się w twojej Biblii. Znajdź Rzym 3:10 i podkreśl to, po czym przejdź do Rzym 3:23 i zapisz go obok zaraz jako następny. Następnie idź do Rzym 3:28, podkreśl i napisz Rzym 5:12 obok niego i tak dalej.
W ten sposób będziesz musiał pamiętać wyłącznie miejsce początkowe tj. Rzym 3:10.раскрутка