7 Kościołów z Księgi Objawienia 4

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Dochodzimy do Filadelfii – jest to greckie słowo oznaczające „braterską miłość” i jest używane powszechnie w całym Nowym Testamencie. Podobnie jak w liście do Smyrny, Pan nie znajduje zbyt wiele negatywnych rzeczy w tym lokalnym kościele.

W Obj. 3:7-12 chwali ich za to, że „choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia”. Następnie składa im zdumiewającą obietnicę odnośnie przyszłego czasu sądu, gdzie dostąpią uznania:
Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, i poznają, że Ja ciebie umiłowałem”.

Przypomina mi fragment z Mat. 12:41-42, kiedy Pan powiedział zgromadzonym ludziom, że mieszkańcy Niniwy staną na sądzie przeciwko temu pokoleniu, ponieważ pośród nich był ktoś większy niż Jonasz i tak samo z królową Saby, bo jest tu ktoś większy niż Salomon.
Mówi o czasach, kiedy ludzie, którzy teraz nas szydzą, pewnego dnia zobaczą Tego, o którym mówiliśmy. Do Pana należy ostatnie słowo w naszym życiu i potrzebujemy zachęty, gdy ludzie wypowiadają się przeciwko nam lub źle nas traktują.

Laodycea – bogaty kościół któremu niczego nie trzeba
Miasto to, podobnie jak Kolosy i Hierapolis, leżało nad rzeką Lycus, która była głównym szlakiem komunikacyjnym wschód-zachód. Hierapolis znajdowało się zaledwie 6 mil na północ (10 km) i posiadało gorące źródła dostarczające akweduktem wodę do Laodycei.

Woda wypływając z Hierapolis była bardzo gorąca, ale zanim dotarła do Laodecii była już letnia – zbyt gorąca do picia, ale zbyt zimna też, aby użyć do gotowania – nie nadawała się do niczego, chyba że ktoś ją podgrzał lub schłodził w zależności od potrzeby.
Dodatkowo, z powodu gorących źródeł i pokładów błota, Laodycea miała ogromny kompleks medyczny do leczenia chorób oczu. Wierzyli, że maść na bazie błota pomaga w leczeniu chorych oczu.

Oba te fakty kulturowe wpływają na to, jak Pan do nich przemawia:
Obj. 3:14-22: „A do anioła zboru w Laodycei napisz: To mówi ten, który jest Amen, świadek wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego: Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich. Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły, radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał. Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się. Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na jego tronie. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów”.

Można by twierdzić, że Laodycea stała się letnia z powodu swojego wielkiego bogactwa – widzimy to również w naszych czasach. Jej mieszkańcy mieli ewangelię dobrobytu, która w miała punkty wspólne z niektórymi w judaizmie, którzy wierzyli, że bogactwo jest znakiem Bożej przychylności w życiu człowieka. Cóż, nie zawsze tak jest, ponieważ kościół, do którego On powraca, jest bardzo praktyczny i przyziemny – byłem głodny… spragniony… nagi… chory… w więzieniu… a ty się mną zaopiekowałeś. To w czymś takim właśnie Bóg  błogosławi  i nikt tego nie widzi, lecz tylko Ojciec.
Dla mnie lekcja ta pokazuje, że tamtejsi chrześcijanie nie wiedzieli, że utracili już swą sprawiedliwość w oczach Pana. Powiedział im, że są „nędzni, żałośni, biedni, ślepi i nadzy” i żeby kupili sobie białe szaty. (Szaty sprawiedliwości – Obj. 19:8,14)

Zastanawiam się, iluż wierzących dzisiaj jest tak niesprawiedliwych jak mieszkańcy Laodycei – nie idą do piekła, ale są nie w porządku przed Panem. Może powinienem o tym powiedzieć – jeśli nasze życie przypomina pizzę z jej 12 kawałkami i może jest tak, że w 11 z tych kawałków jesteśmy sprawiedliwi przed Panem. Ale niektórzy mają ten ukryty, dwunasty kawałek – ukryty grzech, albo gorycz, albo nie naprawioną relację z przyjacielem, albo zazdrość, albo kłótnie i podziały. Ten ostatni kawałek czyni ich niesprawiedliwymi w tej kwestii ich życia. Pan, w trosce o prywatność człowieka, błogosławi te 11 kawałków, lecz jednocześnie wciąż pracuje nad jego sercem w kwestii ostatniego kawałka.

Paweł to samo powiedział w 1 Kor. 3:3-15 – powiedział, że ich spory i podziały to drewno, siano i słoma, które zostaną spalone na sądzie, choć oni sami zostaną uratowani, lecz jak przez ogień. Koryntianie kochali Pana, wierzyli, mówili językami, ale byli też pełni kłótliwości i podziałów – ten ‘kawałek’ ich życia spłonąłby na sądzie, gdyby nie zajęli się tym po tej stronie wieczności.

Ciekawe, że pierwszy list do Efezu dotyczył kościoła niegdyś gorliwego dla Pana, ale teraz ostygłego, a ostatni list – do Laodycei, mówi o tym samym. Przestroga płynąca z tych listów ma na celu ochronić nas przed samozadowoleniem – tą letnią wiarą, która jedzie na biegu jałowym – toczy się poddając się biegowi życia.

Niektórzy czytają siedem listów do kościołów jako okresy historii kościoła – zaczynającego od Pięćdziesiątnicy i wielkiej gorliwości – jak w Efezie; następnie przechodzącego przez uczynki w imię Pana, jednak bez prawdziwej relacji pod koniec I wieku. Następnie postrzegają prześladowania Smyrny jako okres pomiędzy Objawieniem a legalizacją chrześcijaństwa w 300 roku n.e. itd. A kończą na Laodycei jako obrazie dzisiejszego Kościoła.

Uważam, że to dość zapatrzony w siebie amerykański czy też zachodni sposób postrzegania rzeczywistości. Ponad 20 lat temu różne organizacje opublikowały wyniki, według których każdego roku co najmniej 173 000 chrześcijan jest męczonych za swą wiarę i z tego, co się orientuję, nic się nie polepszyło od tego czasu. Dziś więcej chrześcijan ginie za fakt bycia chrześcijanami, niż kiedykolwiek wcześniej. I nie każdy chrześcijanin żyjący na świecie jest wystarczająco zamożny, aby czuć się letnim wobec Pana.

Ale jeśli spojrzymy na każdy z kościołów jako obrazy okresów naszego własnego życia duchowego…
Myślę, że to tu pasuje. Wielu z nas miało początkowy okres gorliwości – jak w Efezie, a potem przechodziliśmy przez różne aktywności tak, jak oni… I tak jak Smyrna, na początku cierpieliśmy prześladowania, odrzuceni przez przyjaciół i rodzinę z powodu naszej nowej wiary.

Wtedy, podobnie jak Pergamos, mieliśmy okres, gdzie byliśmy otoczeni ludźmi z „synagogi szatana” –  ludźmi tego świata i może nawet mieliśmy chwile, gdy „odpadaliśmy” od wiary. I może tak jak Tiatyra wiedliśmy życie w światowym systemie, jako wierzący w swych sercach, lecz robiąc interesy jak bezwzględni ludzie biznesu. I może zostaliśmy złapani w pułapkę, zaprzedając naszą moralność i etykę w imię zarabiania pieniędzy i gromadzenia rzeczy.

Następnie jest Sardes, śpiący, wyglądający na duchowo martwy kościół – doświadczywszy świata być może jak Tiatyra, doświadczywszy bałwochwalstwa i niemoralności seksualnej, przeszliśmy przez okres duchowej martwoty i snu, wspominając Pana i tego, co kiedyś robiliśmy.

…a następnie mamy okres Filadelfii, gdzie zwracamy nasze serca ku miłości i przebaczeniu, chcąc ponownie doświadczać „braterskiej miłości”, ucząc się zachowywać nasz kręgosłup nawet pośród niewierzących, uniżając się przed tymi, z którymi zerwaliśmy relacje, torując sobie powrotną drogę do Pana. A na końcu Laodycea, gdy myślimy, że wszystko z nami jest OK, bo przecież Pan nam błogosławi, jednak w swym sercu wciąż szukając czegoś realnego, prawdziwego, oryginalnego… i może to jest dla kogoś z was.

I na to Pan mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie…”

Choć listy Pana do siedmiu kościołów zostały napisane dawno temu, każdy z nas może coś z tego wziąć. Bez względu na to, na jakie fragmenty listów Pan rzuca ci swe światło, podążaj za tym „rema”, tym co ci pokazuje i weź z tego wszelkie duchowe posilenie, jakie możesz otrzymać!

Wróć szybko Panie Jezu!

Wiele błogosławieństw
John Fenn

< Część 3 |

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *