James Ryle
„W owym czasie przystąpili uczniowie do Jezusa, pytając: Kto też jest największy w Królestwie Niebios?” (Mat. 18:1).
Wczoraj opowiadałem wam o spotkaniu z Panem, które przeżyłem w czasie Wieczerzy Pańskiej. Kilka miesięcy potem byłem w Anglii na spotkaniu z przywódcami kościoła prowadzonym przez Holy Trinity Brompton w Londonie.
W czasie jednej z przerw w sesjach, zszedłem po schodach do 'katakumb’, aby odpocząć chwilę. Zauważyłem coś wystającego z rogu magazynu i przyjrzałem się temu bliżej. Była to starannie wykonana drewniana płaskorzeźba obrazująca Ostatnią Wieczerzę, pochodząca z XVIII wieku. Brakowało jej kilku części, co można było uznać za przyczynę zmagazynowania. Trzymając ją w ręku, miałem różne uczucia – poczucie szacunku dla jej wieku, wielkiego żalu z powodu jej zniszczenia, a także zaintrygowanie dziwnym wyglądem spowodowanym brakiem tych fragmentów.
Po pierwsze i najbardziej oczywiste: nie było tam Pana! W samym centrum stołu, tam, gdzie można było spodziewać się postaci Jezusa, straszyła dziura. Stworzyło to bardzo interesujący obraz: dwie grupy uczniów zebranych razem, ale oddzielonych od siebie.Po drugie: cały dziwaczny wygląd rzeźby wieńczyły dwie postacie znajdujące po przeciwnych końcach stołu – obu brakowało głów! Byłem zafascynowany tym zniszczonym dziełem sztuki, a jeszcze bardziej tym, co odebrałem, jako słowa Ducha Świętego skierowane do mnie: „Gdy Pana nie ma, uczniowie dzielą się i tracą głowy. Kończą w magazynie, pokryci kurzem”.
Był taki czas, kiedy spojrzawszy na tą złamaną rzeźbę nie poświęcił bym jej ani sekundy. Może wyraziłbym jakąś konsternację z powodu nieuwagi kogoś, kto to zniszczył. Jednak Duch Święty wykorzystał to, aby uchwycić moja uwagę i gdy spojrzałem, usłyszałem jak Pan mówi do mnie. Czy dostrzegasz to, jak proste życiowe wydarzenia mogą stać się okazją do rozmowy z Bogiem? Jak tylko trafiłem na ten „konwersacyjny kawałek”, o którym Duch Święty chciał porozmawiać, natychmiast zacząłem się zastanawiać nad fundamentami kościoła.
Pomimo że Bóg mówi w ten sposób do wielu z nas, niektórzy nigdy nie usłyszą tego przesłania. Pochłonięci życiowymi troskami, rozdarci ułudą znikających bogactw i cielesnych przyjemności, mają oczy a nie widzą; mają uszy a nie słyszą i nie rozumieją.
„Nie widzą lasu z powodu drzew”.
Dlatego Jezus powiedział: „Dlatego w podobieństwach do nich mówię, bo, patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją. I spełnia się na nich proroctwo Izajasza, które powiada: Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli; będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie. Albowiem otępiało serce tego ludu, uszy ich dotknęła głuchota, oczy swe przymrużyli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, i sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, a Ja żebym ich nie uleczył” (Mat. 13:13-15).
Jezus wyraził swoje zakłopotanie w tej sprawie w rozmowie z Nikodemem: „Jeśli nie wierzycie, gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach, jakże uwierzycie, gdy wam będę mówił o niebieskich? (Jn. 3:12).
Być może jesteśmy podobni do Nikodema, spoglądamy w niebo w poszukiwaniu tajemnic życia, równocześnie lekceważąc proste ziemskie rzeczy, które mówią każdego dnia o tych tajemnicach. Jakie „przypowieści” może nam Pan dziś przekazywać? Jakich ziemskich rzeczy mógłby dziś użyć, aby pokazać ci coś z krainy niebios?