John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Dzisiejsze nauczanie jest kontynuacją tego, jak potrójna natura człowieka jest odzwierciedleniem Trójjedynego Boga
Wprowadzenie
Byłem liderem w kościele, który według lokalnej gazety liczył wówczas około 13 000 wiernych. Byłem dyrektorem szkoły biblijnej, do której rocznie uczęszczało około 700 uczniów. Wielu z nich przychodziło do mnie i opowiadało o swoich osobistych zmaganiach.
W tamtym czasie w charyzmatycznych kościołach modne były osoby tańczące i machające flagami. Ludzie ci, podczas nabożeństwa, wychodzili z boku ławek czy też z przodu i tańczyli. Niektórzy z nich zdawali się tańczyć z niewidzialnymi partnerami, inni zaś machali flagami w „uwielbieniu”.
Dlaczego zacząłem Ojcu zadawać pytania i co z tego wynikło
Niektóre z tych osób były studentkami naszej szkoły biblijnej. Kilka z nich przyszło do mojego biura prosząc o poradę w związku z poważnymi problemami osobistymi. Prawie każda z nich była singielką, albo żoną niewierzącego mężczyzny, albo była osobą, która doświadczyła jakiejś traumy życiowej. Wiele z nich miało problemy finansowe. Odczuwały stres.
Nie wszyscy tańczący z flagami tacy byli, bo oczywiście niektórzy mieli charakter artystyczny i swą miłość do Pana wyrażali w tańcu i w machaniu flagami – nie ma w tym wcale nic złego. Jednak stanowili oni mniejszość.
Kilka z dziewczyn powiedziało mi prywatnie, że wyobrażały sobie, że tańczą z Jezusem i że nie do końca były pewne, czy tak było naprawdę, czy też była to tylko ich wyobraźnia. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że ludzie mogą tańczyć będąc pod wpływem Ducha, lecz wiedziałem też, że można tańczyć ‘z ciała’. Jak więc to odróżnić?
Podobna sprawa z popularnym kiedyś „świętym śmiechem”. Widziałem prawdziwy śmiech wypływający z ducha człowieka, w czasie, gdy Pan mu usługiwał. Jednak o wiele częściej byłem świadkiem rzeczy z ciała, sugestywnego zachowania, masowej histerii – jakkolwiek chcesz to nazwać. Widziałem więcej ciała niż Ducha.
Zapytałem więc o to Ojca
Powiedział wtedy: „Wyrażam własne emocje poprzez manifestacje (dary) Ducha. Ludzie ci mają swe emocje na wierzchu – są bardzo emocjonalni z powodu tego, co kiedyś przeżyli lub, przez co teraz przechodzą. Dlatego też, gdy zaczynam poruszać się w czasie spotkania, pierwsi odczuwają moje emocje.”
To miało sens. Ich emocje były niekłamane – istniało więc połączenie ich ducha z Duchem Świętym, ich emocji z Jego emocjami i umysłem. Zaintrygował mnie związek między ludzkimi emocjami a Duchem Świętym, ale póki co, odłożyłem to na bok. (Widziałem wiele kościołów, które zastąpiły namaszczenie emocjami myśląc, że to to samo. Tak jednak nie jest.)
Wróciłem do Jego stwierdzenia, że wyraża swoje emocje poprzez manifestację Ducha. „Czy możesz mi to poprzeć jakimś wersetem?” – spytałem. Odpowiedział natychmiast: „Zbadaj kwestie współczucia w ewangeliach. Za każdym razem, gdy widzisz u Pana współczucie, następuje po tym manifestacja Ducha”.
Mat. 9:35-38; 10:1: Jezus zlitował się nad tłumami, dlatego namaścił uczniów, aby szli, uzdrawiając i wypędzając demony. Widzimy tutaj manifestację darów służb.
Mat. 14:14: Jezus poruszony współczuciem wobec tłumów, uzdrawiał chorych. Uzdrowienie.
Mat. 15:32-39: Jezus ulitował się nad 4000 mężczyznami (nie licząc kobiet i dzieci) i rozmnożył chleb i ryby. Dar czynienia cudów.
Mat. 20:29-34: Jezus zlitował się nad dwoma niewidomymi i uzdrowił ich. Dar uzdrawiania.
Mar. 1:41: Jezus okazał współczucie trędowatemu i uzdrowił go. Dar uzdrawiania.
Mar. 5: 1-20: Człowiek, z którego Jezus wypędził Legion demonów, chciał pójść za Nim. Był poganinem, więc w tym czasie było to niemożliwe. Pan powiedział mu, aby poszedł do domu i opowiedział wszystkim, jak zlitował się nad nim i wybawił go. Manifestacja uzdrowienia lub daru czynienia cudów / uwalniania.
Mar. 6: 33-35: Jezus okazał współczucie zgromadzonym tłumom i nauczał ich. Manifestacja daru nauczania.
Mar. 6:35-44, Jezus poruszony współczuciem w stosunku do tych samych ludzi, nakarmił 5000 mężczyzn (nie licząc kobiet i dzieci). Dar czynienia cudów.
Łuk. 7: 13-15; Jezus ulitował się nad wdową chowającą swego jedynego syna, wskrzesił go z martwych. Dar czynienia cudów lub, jak niektórzy mogliby powiedzieć, „dar wiary” lub „szczególna wiara” w tej sytuacji.
Brak doświadczenia w sprawach Ducha…
…może sprawić, że ktoś może współczuć innym w swoim sercu myśląc, że to, co odczuwa, to współczucie Ojca. Z powodu takiego myślenia niektórzy przekazali żywność lub pieniądze na rzecz jakiejś potrzeby pokazanej w mediach, a potem zastanawiają się, dlaczego Bóg nie zwrócił im tych pieniędzy.
Odpowiedzią na to jest, że odczuwali współczucie własnej duszy. Współczucie Ojca odczuwa się w duchu, po czym przepływa ono dalej. Oczywiście przechodzi to przez nasze własne emocje, ale są one od tego oddzielone tak, jakbyśmy przyglądali się czemuś z boku. Po prostu odbierasz (w swojej duszy/umyśle) to współczucie, które masz w swoim duchu i pobudza cię to do działania. Boże współczucie nie sprawia, że cudze kłopoty stają się twoimi – pozwala zachować ci pewien dystans, dzięki czemu możesz zachować porządek w swoich priorytetach. To On bierze na siebie problemy innych a nie ty.
Zacznij od tego
Wiele lat temu byłem pastorem małego kościoła. Nigdy nie należałem do osób, które zajmowały się po prostu nauczaniem. Zawsze, do dziś pytam Ojca, czym chce, abym się podzielił. Pytam, a potem czekam, aż powie mi bezpośrednio lub położy przez Ducha nacisk na jakiś temat. To trwa już od kilkudziesięciu lat.
W tamtym czasie (lata 1989–1992) zauważyłem, że wola Ojca podczas każdego nabożeństwa skupia się na jednym z tych trzech obszarów: Słowie, uwielbieniu lub usługiwaniu. Gdy myślałem nad tymi obszarami, to zawsze w swym duchu bardziej intensywnie odbierałem jeden z nich. To było takie mocniejsze odczuwanie Jego obecności, stawiające na danym nabożeństwie jeden zakres działania ponad innymi. Nie wiedząc, jak inaczej to wyrazić, przygotowując się do każdego nabożeństwa zacząłem pytać Ojca: „Na co masz dzisiaj nastrój: na Słowo, na uwielbienie czy na usługiwanie?”
Nauczyłem się, aby nie patrzeć na porządek nabożeństwa, lecz aby podążać za Jego namaszczeniem – skupić się na Słowie, lub na uwielbieniu, lub na modlitwie. Gdy nie miałem żadnego przesłania a odbierałem „nastrój” na uwielbienie, to mówiłem o tym na początku spotkania, zbieraliśmy kolektę, aby potem, już beż żadnych przerw, mogliśmy skupić się na uwielbieniu. Innym razem miałem konkretne przesłanie, więc prosiłem zespół uwielbienia, aby je skrócił, albo śpiewaliśmy tylko jedną pieśń, aby rozpocząć spotkanie. Innym razem Ojciec chciał usługiwać, więc uwielbienie było krótkie, ale głębokie, a potem polecałem ludziom modlić się za siebie nawzajem. Ludzie podchodzili potem do mnie i mówili: „Uwielbiam ten kościół – nigdy nie wiem, co się wydarzy, ale spotkania są zawsze namaszczone”.
Parę dni po rozmowie z Ojcem…
… odwiedził mnie Pan. Od razu przeszedł do fragmentu 1 Kor. 12:4-7 kontynuując to, czego uczył mnie Ojciec. Powiem o tym w przyszłym tygodniu.
Ale pomyślmy o tym: Ojciec wyraża swoje emocje poprzez dary Ducha. Przygotowując się do pójścia do kościoła, na studium biblijne, do spotkania kościoła domowego a nawet poprowadzenia go, zacznij od pytania: Ojcze, na co masz dzisiaj chęć? Gdzie będzie Twoja obecność?
To, dokąd On chce się udać i gdzie będzie Jego namaszczenie, może całkowicie nie odpowiadać temu, co zaplanowałeś. Poczujesz „większy ciężar” w tym, czy innym obszarze i wtedy podążaj za tym – zmień swe plany i skup się na tym, czym interesuje się Ojciec.
Zrób krok wiary: odrzuć swoje plany, abyś mógł czynić to, co widzisz, że Ojciec robi. Wypłynie to od Niego, przez Ducha do Ciebie – Ciała Chrystusa, i to będzie niesamowite.
< Boża Trójca 2 | Emocje Ojca 2 >
Wiele błogosławieństw
Johna Fenn