Chip Brogden
„Albowiem sam siebie nie rozumiem wcale, gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię” (Rzm.7:15).
Jednak w końcu odkrywamy, podobnie jak Paweł, że rzeczywistym problemem nie jest to, co ROBIMY, lecz czym JESTEŚMY. Możemy wyznawać te same grzechy stale i wciąż, albo wziąć Krzyż i umrzeć dla nich. Pierwsze podejście zajmuje się popełnionymi grzechami, drugie – grzesznikiem.
Jak myślisz, który sposób jest skuteczniejszy? No bo tak: jeśli ten, który grzeszy jest martwy to sprawa ciągłego grzeszenia staje się nieistotna. Nienawidzić grzechu jest dobrze; nienawidzić Ego (Siebie) jest lepiej i znacznie skuteczniej. Ponieważ mocą Grzechu jest Ego. Jeśli przyłożysz siekierę do korzeni złego drzewa to przestanie wydawać złe owoce i sprawa zamyka się raz na zawsze. Jeśli Ego zostaje odrzucone, to Grzech staje się zbyteczny a problem Zła rozwiązany.