Utracone przesłanie poświęcenia

J. Lee Grady’ego
8 września 2009

Czytając stare książki, odkryłem brakujący wymiar duchowy. Pan zaprasza nas, abyśmy go odzyskali.

Kilka miesięcy temu przeszłam na specjalną dietę. Odłożyłam wszystkie nowo wydane książki i ograniczyłam się do czytania niewielkiej kolekcji chrześcijańskiej klasyki, głównie dzieł dewocyjnych Andrew Murraya, Watchmana Nee, E.M. Boundsa, Charlesa Spurgeona, A.B. Simpsona i Corrie Ten Boom. Wiedziałam, że Bóg ma dla mnie przesłanie w tych stęchłych stronach.

Zauważyłem podobny motyw we wszystkich tych książkach, ale trochę czasu zajęło mi rozszyfrowanie kodu. Ci pisarze z XIX i XX wieku pisali z duchową głębią, którą rzadko widuję w dzisiejszym Kościele, i chciałem poznać ich sekret. Powoli zacząłem to rozumieć, czytając książkę A.B. Simpsona „ A Larger Christian Life” , którą napisał w 1890 roku, gdy Ruch Świętości był u szczytu popularności w Stanach Zjednoczonych.

„Nie wystarczy po prostu unikać grzechów, które nasza chrześcijańska kultura określa jako „najgorsze”; musimy także pozwolić, aby Boży nóż unicestwił pychę, samowolę, pewność siebie i samouwielbienie, do których zachęca nasza odstępcza chrześcijańska kultura”.

Simpson często głosił kazania o złożeniu przez Abrahama syna Izaaka na ołtarzu na Górze Moria i wzywał chrześcijan do poświęcenia samego siebie. Góra Moria, pisał Simpson, „oznacza głębsze doświadczenie duchowe, w które musi wejść osoba w pełni poświęcona. W tym akcie posłuszeństwa uświęcone „ja” zostaje złożone na ołtarzu, tak jak Izaak”.

Podobne komentarze na temat poświęcenia, czyli całkowitego poddania się, przeczytałem w książce Watchmana Nee „ Uwolnienie Ducha” , wydanej po raz pierwszy w Chinach w 1955 roku. Nee nauczał nas, że droga do duchowej płodności – i do prawdziwego, intymnego poznania Pana – prowadzi przez złamanie zewnętrznego człowieka. Wyjaśnił, że Bóg używa prób i doświadczeń w naszym życiu, aby złamać naszą egoistyczną naturę, aby natura Chrystusa mogła przez nas przepłynąć.

Nee napisał: „Żadne życie nie ukazuje większego piękna niż to, które jest złamane! Upór i miłość własna ustąpiły miejsca pięknu w tym, którego Bóg złamał”.
Być może powodem, dla którego czerpię tak wiele pożywienia z tych starych słów, jest to, że niewiele dziś słyszę o ukrzyżowanym życiu, cierpieniu, złamaniu czy poddaniu się. Rzadko mówimy o ołtarzach i unikamy wezwań do ołtarza. Nie zapraszamy ludzi do głębszej duchowej rzeczywistości, ponieważ niewielu w ogóle wie o takim miejscu; często nawet nasi przywódcy są zbyt zajęci wykorzystywaniem Boga do podsycania swojego ego lub gromadzenia osobistego bogactwa.

Dzisiejsza płytka, „ewangeliczna” kultura koncentruje się na sobie, sobie i jeszcze raz sobie. Książki chrześcijańskie opowiadają dziś głównie o samodoskonaleniu, a nie o poświęceniu. Uczymy ludzi, by domagali się swojego „najlepszego życia teraz” – i to na własnych warunkach. Nasze przesłanie to samodoskonalenie: Bóg chce cię uszczęśliwić, więc dodaj odrobinę Boga do swojego życia (oczywiście na własnych warunkach), a On cię pobłogosławi, obdarzy dobrobytem i spełni wszystkie twoje marzenia.

Jakże dziwne wydaje się to przesłanie w zestawieniu ze starymi hymnami, które chrześcijanie śpiewali w czasach odrodzeń świętości. Ta pieśń napisana przez Adelaide Pollard w 1907 roku wydaje się dziś dziwnie obca:

Niech będzie po Twojemu, Panie! Niech będzie po Twojemu!
Ty jesteś garncarzem, ja jestem gliną;
Ukształtuj mnie i uczyń mnie według Twojej woli,
Podczas gdy czekam, poddany i nieruchomy.
Niech będzie po Twojej myśli, Panie! Niech będzie po Twojej myśli!
Spraw, by moja istota miała całkowitą władzę!
Napełnij mnie Duchem Świętym, aż wszyscy będą widzieć
tylko Chrystusa, zawsze żyjącego we mnie.

Kobieta, która napisała te słowa, była wędrowną nauczycielką Biblii, która czuła się zniechęcona, ponieważ nie miała funduszy na podróż misyjną do Afryki. Znalazła wielkie pocieszenie, gdy złożyła wszystkie swoje plany i pragnienia na ołtarzu i na nowo poddała się woli Bożej w swoim życiu. Pieśń, która zrodziła się z jej cierpienia, była błogosławieństwem dla milionów, ale dziś straciła na popularności, ponieważ po prostu nie potrafimy się z nią utożsamić.

Wierzę, że musimy odzyskać zapomniane przesłanie o poświęceniu. Nie wystarczy znać doktryny chrześcijańskie ani malować piękną, chrześcijańską fasadę na powierzchni naszego życia. Bóg pragnie naszych serc. Musimy codziennie przyjmować krzyż. Nie wystarczy po prostu unikać grzechów, które nasza chrześcijańska kultura nazywa „najgorszymi”; musimy również pozwolić, by Boży nóż unicestwił pychę, samowolę, pewność siebie i samouwielbienie, do których zachęca nasza odstępcza kultura chrześcijańska.

Zachęcam cię do odzyskania tego utraconego przesłania poprzez modlitwę „niebezpieczną modlitwą” poświęcenia. Pozwól Bogu zasiąść na tronie twojego życia, podczas gdy ty abdykujesz. Możesz pomodlić się w ten sposób:

„Panie, Ty jesteś garncarzem, a ja gliną. Przebacz mi mój egoizm. Dziś na nowo poświęcam Ci moje życie. Daję Ci pozwolenie, abyś mnie złamał, ukształtował, zgiął i uczynił zgodnie z Twoją doskonałą wolą. To wszystko jest dziełem Twojej łaski. Wybieram przyjęcie wszelkich okoliczności, które musisz zesłać na moje życie, aby uwolnić mnie od pychy i samowolności. Wybieram życie na Twoim ołtarzu. Kiedy się opróżniam, proszę Cię, abyś napełnił mnie Twoim Duchem Świętym. Amen.”

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *