Miała Marysia małego baranka; nie bawiła się dobrze z innym baranem
David Ryser
Pewnego niedzielnego poranka odwiedzałem zielonoświątkowy kościół w małym miasteczku i wpadłem w potrzask uwielbienia – piekła. Już byłem pewien, że jeśli jeszcze chwilę dłużej będzie to trwać to rozsadzi mi głowę.
Słowa pieśni były haniebne; byłem zażenowany oferując je Bogu, bezbarwny śpiew był całkowicie pozbawiony pasji. Obiecałem Bogu, że jeśli okaże mi miłosierdzie i zakończy tą męczarnię, zrobię wszystko – złożę śluby i zostanę zakonnicą. Nie miałem najmniejszego pojęcia o tym, że byłem o krok od poważnego przypadku teologicznej niezgodności.
Pod koniec czasu uwielbienia (tak, uwielbienie ostatecznie skończyło się; nie, nie zostałem zakonnicą), pastor wstał przed tym małym zgromadzeniem i wypowiedział trzy słowa, których nigdy bym się w tym miejscu nie spodziewał: „Bóg jest tutaj”. Chciałem wykrzyczeć: „Gdzie?” i rozejrzałem się za Nim wokół. Wiem, kiedy obecność Boża manifestuje się, nie dlatego, że jestem tak duchowy, lecz dlatego, że przeżywałem to na tyle dużo razy, aby wiedzieć kiedy Pan jest obecny, a kiedy nie. Pastor mówił dalej: „Bóg jest obecny, ponieważ jesteśmy jedno”. Teraz już mi wirowało w głowie, ponieważ ci ludzie faktycznie byli jedno. Obserwowałem ich przed nabożeństwem i miałem później możliwość obserwować ich jeszcze raz w czasie lunchu. Kochali się nawzajem, nie było między nimi kłótni. Pastor mówił dalej: „Tam, gdzie lud Boży jest w jedności, Bóg jest pośrodku nich”.
Przez następne dwa tygodnie myślałem o słowach tego pastora. Nie mogłem zaprzeczyć, że ludzie w jego kościele byli jedno, a Bóg przecież błogosławi Swój kościół Swoją obecnością, czyż nie? Dlaczego więc nie było Go na tym nabożeństwie? (Nie było Go również na nabożeństwie wieczornym. A to wieczorne było jeszcze gorsze od porannego). Miałem poważny duchowy zawrót głowy od myślenia na ten temat i naprawdę potrzebowałem odpowiedzi na moje pytania. W końcu Bóg rzekł do mnie pewnego dnia, gdy uwielbiałem Go i myślałem o relacji między jednością Jego ludu a manifestacją Jego obecności pośród nich. Powiedział do mego serca: „W Laodycei również byli jedno”.
I rzeczywiście. Cały kościół w Laodycei był letni wobec Boga i zagrożony tym, że Jezus zwymiotuje go ze swoich ust (Obj. 3:15,16).
Myślenie o jedności w negatywny sposób było dla mnie czymś nowym. Pastorzy wszystkich kościołów, w których kiedykolwiek byłem, nauczali na temat cnoty jedności wśród Bożych ludzi i ostrzegali przed rozłamami cytując takie wersy jak Rzm. 16:17 oraz Tyt. 3:10. Niezgoda była znakiem braku obecności Boga w tym kościele. Myślałem, że Jezus zawsze wprowadzał jedność, gdziekolwiek był.
Czy rzeczywiście? Zgodnie z Biblią – nie. W Ewangelii Mateusza 10:34 Jezus powiedział, że nie przyszedł, aby przynieść pokój na ziemię, lecz raczej miecz. W następnych wersach (35-37) opisał to, jak będą odbywać się takie podziały w rodzinach.
Zgodnie z przekazem Ewangelii Łukasza 4:16-29, Jezus nie mógł nawet wejść do kościoła (ok, synagogi), aby nie rozpalić tak ludzi takbardzo, że chcieli Go zabić. Cóż więc to jest? Czy Jezus jest przyczyną jedności, czy niezgody?
Widzicie, jedność wśród ludzi jest potężną sprawą i ta jedność jest potęgą bez względu na to czy ludzie są zjednoczeniu ku dobremu, czy ku złemu, ku sprawiedliwym celom, czy też ze szkodliwymi i złymi zamiarami.
Przykładów negatywnej jedności jest w Biblii mnóstwo. Przypadek Laodycei było już wcześniej wymieniony. Ludzie w Sodomie i Gomorze byli zjednoczeni w swym grzechu. Ludzie w czasach Noego byli zjednoczeni w swej perfidii.
Mieszkańcy ziemi zebrali się razem, aby zbudować wieżę Babel. Nawet starzy wrogowie, faryzeusze i uczeni w Piśmie, odłożyli na bok różnice na tyle, aby zamordować Jezusa. Boża reakcja na tego typu przypadki jedności jest różnorodna (wyplucie z ust, ognień i siarka, potop, zamieszanie i rozproszenie itd..), lecz zawsze potępiająca.
Jezus przyszedł na ziemię i został posłany w szczególności do ludu Bożego – Żydów. Wzywał społeczność wiary do tego, aby kochali Boga i byli Mu posłuszni z czystych serc. Ujawniał ich hipokryzję, grzech i brak szacunku dla Boga w ich uwielbieniu i życiu osobistym. Spierał się z ich religijnymi przywódcami. Czasami ten konflikt doprowadzał do rzucania wyzwiskami (p. Mat, 23:15; Mat. 23:24; Mat. 23:33 – i wiele innych). Jezus, gdziekolwiek się pojawił, rozpalał kontrowersje lecz wyłącznie pośród tych, których serca były dalekie od Boga. Inni przychodzili do Niego z otwartymi sercami, przyjmowali Jego służbę z radością i gromadzili się w Królestwo Boże.
To nie grzesznicy, lecz religijni ludzie odrzucali Go. W Ewangelii Łukasza 13:10-17 Jezus uzdrawia w kościele kobietę, a przywódcy mają obiekcje, ponieważ zrobił to w sabat. Gdzie w Biblii zabronione jest uzdrawianie w sabat? Jezus pokazuje hipokryzję ich religii zauważając, że ci ludzie nie byli w stanie cieszyć się wspaniałym działaniem Bożym z powodu ich religijnych zasad. Zwraca również uwagę na to, że wszyscy znajdujący się na tym miejscu pracują w sabat obsługując swoje osły (dowodząc, wśród wielu innych rzeczy, że nie wszystkie osły <tu w sensie: durnie; ang. gra słów – przyp.tłum.> w mieście mieszkały w stajniach).
Religia nie ma żadnych problemów z łamaniem Pisma,… dopóki nie są łamane religijne zasady.
Kiedy Jezus narobił bałaganu w przedsionku świątyni (gdzie książki, taśmy i inne religijne akcesoria są sprzedawane do dziś), na usprawiedliwienie tego, co zrobił, cytował Biblię (Mat. 21:12,13).
Ludzie, którzy potrzebowali pomocy zaczęli przychodzić do Niego i przyjmowali ją (Mat. 21:14), lecz religijni przywódcy zareagowali na to spiskiem na Jego życie (Mk. 11:18).
Prawdziwe poruszenie Boże zawsze wywołuje konsternację wśród tych, którzy są religijni.
W Księdze Dziejów głoszenie ewangelii często spotykało się z wrogością i prześladowaniami i w ogromnej większości przypadków ten sprzeciw był wzbudzany przez ludzi religijnych. Nawet historia kościoła uczy nas tego, że nie ma czegoś takiego jak poruszenie Bożę, które nie pobudzałoby kontrowersji i podziałów. Żadne duchowe przebudzenie czy odnowienie nie było gorliwie witane przez religię. Co więcej, ci, którzy zostali dotknięci przez ostatnie Boże poruszenie należeli do tych, którzy najsilniej sprzeciwiali się następnemu poruszeniu. (Na przykład, zielonoświątkowcy byli najsilniejszymi oponentami ruchu charyzmatycznego, nawet pomimo tego, że było to coś, o czym zielonoświątkowcy mówili, że jest potrzebne całemu kościołowi.)
Czy mamy przestać kochać Boga i brać to, co On czyni na ziemi tylko dlatego, że niektórym kościołom się to nie podoba i walczą z tym? Dobrą nowiną jest to, że jedność wśród Bożych ludzi ma potencjał do równie potężnego działania w pozytywny sposób. Gdy wierzący jednoczą się w miłości do Boga, miłości do siebie nawzajem, aby uwielbiać Boga w duchu i w prawdzie, aby Królestwo Boże rozwijało się, Bóg manifestuje się potężnie pośród nich i zamieszkuje między nimi. To zdarza się wielokrotnie w Biblii i w historii.
Zapraszam do ponownego spojrzenia na te wersy, które zniechęcają do niezgody i sporów w kościele. Wierzę, że odkryjecie to, że zawsze znajdują się one w kontekście społeczności wiary, gdzie ludzi kochają Boga, uwielbiają Go i służą mu ze szczerych serc. Jedność wśród wierzących powinna ułatwiać życie i pracę Bożą w kościele, a nie służyć do przykrycia letniości i grzechu członków czy liderów.
Oczywiście, żaden kościół nie jest doskonały. Jeśli Bóg umieścił ciebie w jakimś kościele, kochaj Go z całego serca i wylewaj Jego miłość na Jego ludzi (miłość do Jezusa jest wirusem, który najlepiej roznosi się przez kontakt).
Bądź błogosławieństwem dla pastora i innych liderów. Wspieraj ich, kochaj i módl się za nich.
Jeśli jest jakiś podział w twoim kościele, to niech będzie on wywołany przez Boga, który pojawia się i wywraca duchowe stoły na tym miejscu.
Mile widziane reakcje na artykuł. Autor jest dostępny pod:
drdave1545 @ yahoo.com