John Fenn
Pewnego rodzaju szacunek
Jestem najstarszym z czworga dzieci. Gdy ojciec opuścił nas mieliśmy 11, 9, 7 i 5 lat.
Ze względu na swój wiek mam takie wspomnienie o naszym tacie, których nie mają bracia i siostra. Niewiele tego u nich zostało i niewyraźne; tylko kilka jasnych chwil pogrzebanych w pamięci.
W taki sposób wielu widzi Boga Ojca – niewyraźnie, tylko jakieś szczegóły. Ich szacunek dla Niego bardziej wynika z faktu, że jest Bogiem, niż w oparciu o wspomnienia tego, jak On szedł z nimi przez życie.
Pamiętam zapasy z tatą, naszym psem „Patch’em” i braćmi, a to wszystko wśród zwrotów, chwytania i śmiechu aż do chwili, gdy byliśmy spoceni, a pies tak zakręcony, że biegał wokół domu od jednego końca do drugiego. Rodzeństwo ma bardzo niewyraźne wspomnienia po tym, o ile w ogóle coś pamięta.
Pamiętam, jak obserwowałem tatę naprawiającego kosiarkę, którą kosiło się nasze prawie 120arowe gospodarstwo. Jako młody chłopak pomagałem mu, przytrzymując klucz, wręczając obcęgi i tak dalej. Byłem przy tym, gdy rozciął sobie mały palec lewej ręki i obserwowałem, jak wziął igłę z nicią i jedną ręką zaszył ciało, nie dając najmniejszego znaku tłumienia bólu. Moi bracia i siostra nic z tego nie pamiętają.
On nauczył mnie jak potrząsać rękoma (w zn.: witać się – przyp. tłum.), czyścić buty, wiązać krawat, patrzeć prosto w oczy przy powitaniu i jeszcze dużo więcej. U mojego rodzeństwa nie ma takich wspomnień, więc mój szacunek do ojca jest innych niż ich, ponieważ oni nie szli z nim przez życie, a ja tak.
Wejdź do niebiańskiego Ojca
Każda życiowa lekcja wzbudzała we mnie większą miłość i szacunek do niego. To jest częściowo powód różnicy w zachowaniu się dzieci bawiących się darami Ojca jak bożenarodzeniowymi prezentami czy czczeniem Boga za to, że jest Bogiem; dojrzały człowiek pamięta wspólny czas z Ojcem, a dzieci nie pamiętają czy to z wyboru, czy z powodu niedojrzałości, bądź też za krótko żyją, aby mieć własną historię spotkań z Ojcem.
Ponieważ wspólnie z moim ojcem naprawialiśmy kosiarkę, wiązaliśmy krawaty i robiliśmy dużo różnych rzeczy , gdy odszedł, a ja poznałem mego niebiańskiego ojca w wieku 16 lat, Ojciec przejął mnie w tym miejscu, w którym zostawił ziemski ojciec.
Pewnego dnia sam naprawiałem tą samą kosiarkę, nad którą pracowaliśmy razem z tatą, lecz teraz to ja patrzyłem na nią, nie wiedząc, co zrobić, czując ciężar całego świata, ponieważ miałem 120 arów do skoszenia i mamę, która polegała na mnie. Zacząłem pytać Ojca, co się zepsuło. Prosząc o mądrość, wyraźnie usłyszałem: „Przyjrzyj się bliżej, trochę głębiej. Poluzowała się śruba. Znajdziesz ją jeśli przyjrzysz się solidniej”.
Tak też zrobiłem. Ubrudziłem i podrapałem kolana, ale wykręcając głowę na dół, zaglądając w trzewia tej bestii, zobaczyłem w cieniu śrubę, z której spadła nakrętka. Znalazłem zamiennik i kosiarka była gotowa. Powiedziałem: „Dziękuję ci, Ojcze” i zacząłem koszenie. Rzadko kiedy Ojciec mówił do mnie o szczegółach tego, co było nie tak, raczej wskazywał na właściwy kierunek i na podstawie tej informacji pozwalał na działanie mojej wyobraźni. (Podobnie jak uczyłem się w życiu.)
Teraz, kiedy jestem już dorosły, ciągle proszę Go o pomoc w naprawieniu różnych rzeczy czy przy podejmowaniu ważnych decyzji. Mamy wspólną historię marszu przez życie, a ja szanuję Go, czczę i kocham za to, że tak wiernie ze mną idzie. Przechowywanie wspomnień Jego działania w naszym życiu wraz z nieustanną wdzięcznością w sercu, sprawia, że On odpowiada nam jeszcze bardziej.
Łaska, którą otrzymałeś
Mogę się dzielić tym, co otrzymałem w ramach udzielonej mi łaski, lecz również ty przeżywałeś takie chwile, kiedy wiesz, że Ojciec dał ci mądrość, zaopatrzył, gdy nie było zaopatrzenia, szedł wraz z tobą przez doliny. To przywołanie na pamięć tych wydarzeń, buduje fundament, na którym buduje się szacunek i cześć do Niego.
Zastanów się nad swoimi cudami
Kiedy Jezus nakarmił 5000 mężczyzn, plus kobiety i dzieci, następnego ranka przyszedł do uczniów po wodzie i uciszył wiatr i fale, Marek zauważa: „… a oni byli wstrząśnięci do głębi, gdyż serce ich było nieczułe, ponieważ nie zastanowili się nad cudem z chlebami (Mk 6:52, wg wersji ang.).
Zwróć uwagę na to, że ich serce stało się nieczułe, głuche na sprawy Ducha, inaczej mówiąc: zatwardziałe, ponieważ nie zastanowili się nad cudem z chlebami. Czy zatrzymujemy się, aby zastanowić się nad Jego cudami w naszym życiu.
Zaledwie dwa rozdziały dalej historia powtarza się. W Ewangelii Marka 8:14-21 Jezus karmi 4000 ludzi, lecz faryzeusze żądają, aby zrobił jeszcze inny cud. Kiedy jeszcze był z uczniami w łodzi, ostrzegał ich przed „kwasem” faryzeuszy i Heroda. Uczniowie, zdali sobie sprawę z tego, że zapomnieli zabrać chleba, sądzili, że Jezus był zmartwiony tym drobnym szczegółem.
Lecz Jezus zapytał: „Dlaczego wymawiacie sobie, że nie macie chleba? Czyż jeszcze nie rozumiecie ani nie pojmujecie i serce macie nieczułe? „Macie oczy, a nie widzicie, macie uszy, a nie słyszycie”. A nie pamiętacie, ileście zebrali koszyków pełnych okruszyn, gdy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy? Odpowiadają Mu: – Dwanaście. – A gdy siedem dla czterech tysięcy, ileście zebrali koszy napełnionych okruszynami? Odpowiadają: – Siedem. I powiedział im: – I jeszcze nie pojmujecie?
Zwróć uwagę na to, jak w obu przypadkach ich serca były zatwardziałe, jak stali się niewrażliwi na Ducha – Byli świadkami cudów, lecz nie zatrzymali się, aby się nad nimi zastanowić. Nigdy nie poświęcili czasu na to, aby je „poskładać razem”.
Dorastanie
Gdy dzieci widzą jakiś cud bądź inny przejaw Bożego działania, myślą o „nowej rzeczy do zabawy”. Dorośli duchowo zastanawiają się nad tym cudem, zastanawiają się nad wiernością Ojca, ze zdumieniem przemyśliwują fakt, że Stwórca i Bóg Wszechświata żyje w nich i idzie z nimi przez życie.
Duchowo dojrzała osoba świadomie patrzy na to, jak Ojciec idzie z nią przez życie. Nawet jeśli niektóre z tych wspomnień są zamglone to wie, że On przeprowadził ją przez to. Duchowe dziecko, które mogłoby wzrosnąć, decyduje się na to, by pozostać dzieckiem, gdy nie zatrzymuje się, aby przemyśleć te cuda.
Tak wielu ludzi chce być wrażliwych na rzeczy pochodzące od Ducha, a jednak nigdy nie zastanowili się nad kluczowym elementem prowadzącym do tej dojrzałości, jaką jest zatrzymanie się i przemyślenie cudów, które Ojciec uczynił w ich życiu. Gdy stajemy się wrażliwi, aby zobaczyć i przemyśleć nasz własny „cud z chlebami” z przeszłości, uwrażliwia nas to na teraźniejsze cuda.
Dziecko otrzymuje ten dar nie mając najmniejszego pojęcia o tym, ile ów dar kosztuje, podczas gdy dorosły wie, że idzie za tym pewna ofiara i wydatek, więc szanuje dar i stosownie do tego Dawcę. Oby ciało Chrystusa dorosło do dojrzałości.
Następnym razem nowy, lecz związany z tematem: Ciało Chrystusa czy Oblubienica Chrystusa? Czy różnią się czymś?
Wiele błogosławieństw
John Fenn
__________________________________________-
Remember to use cwowi @ aol.com for email to me
Fenn ma tą niezwykłą zdolność nauczania jak „chodzić z Ojcem”, codziennie. My do tej pory koncentrowaliśmy się na Jezusie – Panu, Królu, Władcy, Mistrzu, Nauczycielu, ale też i Przyjacielu. To jest super, ale to jakby jakiś wzór który jest przed nami, do dorośnięcia, do dosięgnięcia. Chodzenie z Ojcem to jednak jakby coś innego, to uczenie się jak żyć w codziennym życiu od tego który cię „zrodził”, dzięki komu jesteś.
Tak właśnie jest jak opisał autor artykułu.
Jakbym czytał mój życiorys. Ojciec cielesny nasz autorytet, którego
zachowanie, rady, karcenia stają się cenne gdy sami jesteśmy ojcami.
Dopiero wtedy dostrzegamy ich wartość nie wdając się w szczegóły.
Jest po prostu moim autorytetem, moim przyjacielem.
podobnie jest z naszym Niebiańskim Ojcem.
Czytając ten artykuł zdałem sobie sprawę z tego, że gdybym chciał
opisać moje życie chrześcijańskie w skrócie, jednym wyrazem, to
użyłbym wyrazu „CUD ”
Nie czas i miejsce by opisywać wszystkie wydarzenia, które sprawiły, że Bóg stał się moim Ojcem. Mogę tylko w skrócie wskazać na niektóre metody Bożego
działania bezwzględnie wskazujące, że jest On Miłością.
Bo czym jest jeśli nie miłością fakt, iż Bóg odzywa się do
grzesznego człowieka by okazać mu Łaskę?
Kiedy zdałem egzamin na Prawo Jazdy i kupiłem sobie mój pierwszy samochód, miałem problemy z tym by nim jeździć, Panicznie bałem się wyjeżdżać na drogę. Namawiany przez żonę by wyjechać na jakąś wycieczkę po za miasto szukałem wszelkich wykrętów by tego nie zrobić. Było to bardzo męczace. Aż pewnego razu udałem się ze sprawą do mojego Niebiańskiego Ojca.
Pokazał mi wówczas historię małego dziecka, które tata posadził w samochodzie przed kierownicą sam siedząc za nim i kierują faktycznie samochodem sprawiając dziecku wielką radość jakoby to ono prowadziło pojazd.
Kiedy kolejnyraz wsiadłem do samochodu odczuwałem Jego obecność. Jego Świętę Ręce trzymały kierownicę , a ja swoimi uchwyciłem ją także.
Pokój i ciepło jakie towarzyszyły mi w tym dniu nie odeszły do dziś. Gdy siadam za kierownicą, Jego ręce tam już są.
Są tak realne, że strach do kierowania pojazdem zniknął całkowicie.
Dziękuję Ci Ojcze, że zawsze jesteś ze mną.