Jakie nowotestamentowe „aktualizacje” należy wziąć pod uwagę, gdy zastanawiamy się nad podejściem do modlitwy i wstawiennictwa? Sugeruję co najmniej cztery. Jeśli nie ustanowimy fundamentem wszystkiego, co robimy w modlitwie, znaczenia tego, co Jezus osiągnął na krzyżu i przez Swoje zmartwychwstanie oraz wstąpienie do nieba to skończymy na jakiegoś rodzaju wątpliwych przekonaniach i dziwacznych praktykach.
Nowotestamentowa aktualizacja nr 1– Czym jest wstawiennictwo?
„I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, …” (Ef 4:11-12).
W Królestwie mamy do czynienia z wieloma łaskami, powołaniami i obszarami służby, które nie są wyraźnie zdefiniowane w Piśmie, Niemniej, jest pewna różnica między poruszaniem się w łaskach, które nie są jasno zdefiniowane, a zrobieniem z jednej z nich czegoś równie ważnego jak te, które są określone. „Prorocze wstawiennictwo” nie znajduje się na liście 4 rozdziału Listu do Efezjan. Jeśli chodzi o wstawiennictwo to z małej ilości (wersów) wyciągnięto zbyt wiele.
Drodzy, w Nowym Testamencie nie ma ani skrawka usprawiedliwienia dla istnienia specjalnej klasy jednostek, znanych jako wstawiennicy. Są wierzący, którzy się wstawiają. Wstawiennictwo jest łaską dostępną dla każdego, kto wezwał imienia Chrystusa. Jedyna różnica jest taka, że niektórzy oddają się temu bardziej niż inni. Poświeć się temu, a będziesz wstawiennikiem.
Jest dla mnie intrygująco dziwne to, że ludzie, których wiara zakorzeniona jest w uniwersalnym kapłaństwie wierzących i na sprzeciwie wobec podziału wierzących na kler i świeckich, na świeckie i święte, tak gorliwie popierają przekonanie, które przypisuje modlitwę i wstawiennictwo jakiejś klasie specjalistów.
Odbywają się całe konferencje poświęcone temu, że są wstawiennicy oraz są jacyś . . . inni. Oczywiście, nie ma niczego złego w tym, aby się nawzajem zachęcać i budować tych, którzy oddali się modlitwie i wstawiennictwu bądź jakiejkolwiek służbie w tej dziedzinie, lecz rozbudowywanie ekskluzywnej i elitarnej subkultury dla mistycznych specjalistów wychodzi poza nowotestamentowe granice.
Nowotestamentowa aktualizacja nr 2 – wyłom został zamknięty!
Skoro nie istnieje żaden nowotestamentowy fundament do wprowadzenia wyspecjalizowanej klasy wstawienników, więc niemal całe nauczanie na ten temat pochodzi z Starego Testamentu oraz starotestamentowej typologii dotyczącej strażnika i stawania w wyłomie. Nauczanie na podstawie cieni jest niebezpieczne, ponieważ jeśli braknie ci pilności to stracisz istotę.
Rzeczywiście, Stary Testament wzywa do tego, aby ktoś „stanął w wyłomie”, aby wypełnić mur. Faktycznie, Bóg zawsze szukał wiernych „mężów”, aby postawić ich na tej pozycji. Uwaga, nowość: ta pozycja została wypełniona. Ogłoszenie o tej pracy zostało usunięte z konta God’s Monster.com. Jakkolwiek jest to obraźliwe dla naszego modlitewnego ego i modlitewnych machinacji, Pan znalazł kogoś znacznie lepszego niż ty czy ja – ma na imię Jezus.
Wyłom między Bogiem, a ludzkością jest zamknięty od dwóch tysięcy lat. To Jezus Chrystus zmartwychwstały jest tym Mężem Bożym, który był poszukiwany, aby zamknąć lukę. Bóg Ojciec już nikogo nie szuka. Znalazł Swe odpocznienie tym Mężu i ten Mąż jest w nas. Jest jedynym pośrednikiem. Ani moje, ani twoje wstawiennictwo w niczym nie pośredniczy, ani nie zamyka, nie wypełnia, niczego. Myśleć inaczej to zbliżać się do bluźnierstwa. Myśleć, że dzięki naszym krzykom, deklaracjom i zarządzeniom tego czy tamtego w jakikolwiek sposób zamykamy wyłom, że pozostało coś nie zrobione w zakończonym dziele Chrystusa, jest …bardzo niepokojące.
Nowotestamentowa aktualizacja nr 3 – Boża dobra wola/Agape
„Chwała na wysokości Bogu, a pokój na ziemi, dobra wola wobec człowieka” (Lu 2:14 KJV).
Wszyscy, oczywiście, dobrze znamy ten wers z bożenarodzeniowej historii. Boża inicjacja wobec Planety opierała się na Jego dobrej woli, a nie na duchowej dyscyplinie jej mieszkańców. On zadziałał na rzecz Planety, która Go ignorowała. To On wybrał ludzi, który Go ignorowali, a ich historia znaczona była cyklem upadków i nakrapiana Jego pełnymi łaski interwencjami. Wcielenie nie było niczym zasłużone – nikt niczego nie uczynił, w tym również modlitwą i wstawiennictwem. Co Bóg mówi temu światu, gdy ignorował Go, światu, który nawet nie próbował podobać się Mu?
„Chłopcze, lepiej żebyś się modlił i pościł, ponieważ oto przychodzę i rzeczywiście jestem zdenerwowany całym twoim grzechem. Zamierzam objawić się tylko tym, którzy są godni tego, tym, którzy poświęcają się modlitwie i tylko ci, którzy z całego serca szukają Mojego oblicza, zobaczą Moje działanie w tych dniach. Tylko wstawiennicy znajdujący się na swoich stanowiskach będą błogosławieni tym poruszeniem Bożym. Reszta z was minie się z tym, ponieważ nie jesteście na tyle szczery i zdyscyplinowani w swoim życiu modlitewnym. Jeśli nie znajdzie się dziesięć tysięcy modlących się w Jerozolimie, domagając się od Boga przebudzenia, osądzę was”.
Oczywiście, że nie. ON objawił Siebie samego pogardzanej profesji (pasterzom), z pogardzanego ludu, na pogardzanej ziemi, która była praktycznie odstępcza, wyłącznie z tym: „Dobra wola – nie bójcie się”.
Skoro największe błogosławieństwo w historii kosmosu było niezależne i niezasłużone to myślenie, jakoby późniejsze, mniejsze błogosławieństwa, będące konsekwencją tego pierwszego, były w nieunikniony sposób związane z naszą duchową dyscypliną modlitwy, wydaje mi się dziwne.
Oto moje pytanie? Jeśli Boża dobra przychylność tak zamanifestowała się zanim została rozlana krew Jego drogiego Syna to dlaczego uważamy, że trzeba Go przekonywać przy pomocy wstawienniczej modlitwy, aby zamanifestował swoją dobroć dziś? Czemu myślimy, że potrzeba naszego usilnego wstawiennictwa, aby Bóg był dla nas dobry? Nasze myślenie o modlitwie i praktyka są błędne. Mówimy, że Bóg jest naszym Ojcem, lecz modlimy się tak, jakby był głucho-niemym despotą.
Zastanówmy się nad kolejnym przykładem: Sodoma i Gomora. W żaden sposób nie da się przedstawić całej rodziny Lota jako ludzi „szukających Boga z całego serca, wołających do niego dniem i nocą w poście i wstawiennictwie o narodowe przebudzenie!” Z pewnością nie!
W czasie trwania przymierza, które było gorsze, Bóg był gotów przebaczyć Sodomie i Gomorze, gdyby znalazł w nim dziesięciu sprawiedliwych. Jeśli zwykła obecność 10 sprawiedliwych ludzi, którzy nie modlili się, nie pościli, nawet nie próbowali, mogła uratować te miasta to co robimy w czasie naszych modlitw? Dlaczego uważamy, że współcześnie standard dla nas jest bardziej surowy? Po co nam zebranie w stolicy kraju 10 000 proroczych wstawienników, którzy mają błagać, jęczeć i lamentować o przebudzenie w czasie, gdy jesteśmy w lepszym przymierzu? Odpowiedź: ponieważ stawką są: pieniądze, ego, znaczenie, reputacja i sława.
Czy stosunek Boga do nas w czasie lepszego przymierza, zawartego dzięki krwi Jego drogiego Syna, kiedy jest nie dziesięciu, lecz miliony sprawiedliwych na ziemi, jest teraz gorszy niż był wobec Sodomy i Gomory? Myślenie, że nasze wstawiennictwo w jakiś sposób powstrzymuje przejawianie się Bożego gniewu na ziemi, że ty czy ja w jakiś sposób „stoimy między Bogiem a obrażającą Go jednostką czy krajem” jest w najlepszym wypadku starotestamentową mentalnością, a właściwie mentalnością anty-Chrysta (zamiast Chrystusa). Takie myślenie jest pozbawione sensu i jest obrazą Osoby i Dzieła Jezusa Chrystusa.
Bultmann nazywa wysiłki własne Grzechem Pierwotnym. Dotyczy to również naszych modlitw. Jedyne dzieło, które robi wrażenie na Bogu to dzieło Jego drogiego Syna. Nasza praca wstawiennictwa nie jest bardziej przekonująca niż Jezusa na Krzyżu. Pasja dla modlitwy sama w sobie nie ma duchowego znaczenia. Jezus powiedział, że hipokryci uwielbiają się modlić, w szczególności długo i publicznie.
Modlitwa i wstawiennictwo praktykowane przez tych, którzy nie rozumieją czy błędnie reprezentują dzieło Chrystusa, są modlitwami, na które Bóg nie może odpowiedzieć i to bez względu na to, jak dużo ludzi modli się, jak bardzo są w tym szczerzy i jak mocno poruszeni przez nie mogą być. Nasze podejście do Boga i Boża reakcja na modlitwę opierają się wyłącznie na Osobie i Dziele Jego Syna. Nie ma innego fundamentu.
Crosby, więc mówisz, że nasze modlitwy za jednostki, społeczności i ten naród są bezużyteczne? Nie, tego nie mówię. Polecono nam, abyśmy się modlili: zawsze, wszędzie i za naszych liderów, lecz różnica polega na tym naszym podejściu. Na tym co, naszym zdaniem, robimy, modląc się. Nie dajemy łapówki Bogu ani nie wyłudzamy niczego od Niego przy pomocy naszego dobrego zachowania i modlitwy, jakbyśmy mówili:
„Daj spokój, Jezu, miej serce i bądź miły dla nas. Naprawdę przykro nam za to, jak źli byliśmy, naprawdę staramy się nawet bardzo być dobrzy, a teraz modlimy się, naprawdę, naprawdę usilnie”.
Nowotestamentowa aktualizacja nr 4– wstawiennictwo Jezusa
„Ten sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki. (25) Dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi” (Hbr 7:24-25).
Wers ten, mówiący o wstawiennictwie Jezusa, jest bardzo źle rozumiany. Powszechnie wierzy się, że kapłańska służba Jezusa jest taka, że jest On obecnie zaangażowany w niebiańską modlitwę usilnie prosząc Ojca o różne rzeczy, które trzeba zrobić. Mniej lub bardziej prosi Ojca, aby nie okazywał sądów na odstępczą ludzkość, czy jakoś inaczej usiłuje przekonać Ojca, żeby zrobił to czy tamto. Domniemanie jest takie, że Chrystus jest zajęty kapłańską pracą „wstawiania się” i że wstawiennicy na ziemi powinni sami być zajęci tą samą działalnością. Jest to najbardziej niefortunne zrozumienie, które opiera się na błędnym tłumaczeniu.
List do Hebrajczyków 7:24-25 nie pokazuje Chrystusa ganiającego w modlitwie w trosce o a kosmiczne wydarzenia. Kontekst odnosi się do kapłaństwa Chrystusa, dzięki któremu mamy dostęp do Boga. Jego kapłaństwo zapewnia zbawienie tym, którzy mają odwagę przystępować do świętego Boga. Jego kapłaństwo nie polega na zarządzaniu kosmosem przy pomocy nieustannego wstawiennictwa!
Przekład oddający to jako „wstawianie się” jest jak najbardziej nieudany. Robi to wrażenie, że coś jeszcze zostało nie wykonane, coś jeszcze musi zostać osiągnięte, czym teraz Jezus jest zajęty w niebiosach przy pomocy wstawiennictwa.
W grece mamy tak: „żyje na wieki dla wstawiennictwa”. Nie brzmi to dobrze w naszym języku i nie jest zrozumiałe, dlaczego tłumacze zrobili to, co zrobili, aby było to bardziej czytelne, lecz ucierpiało na tym znaczenie.
Ten wers nie mówi o różnych, przypadkowych wstawiennictwach o to czy o tamto. Jest to specyficzne wstawiennictwo, autorytatywne, ostateczne i pojedyncze, a którego skutki trwają stale.
Jego zmartwychwstanie jest wstawiennictwem. On wstąpił do nieba i zasiadł. Dzieło wstawiennictwa zostało (jest) dokonane. Jego wstawiennictwo to nie coś, co On robi. Jego obecność w okręgach niebieskich, jako reprezentatywnego Człowieka, jest tym wstawiennictwem! Jego zmartwychwstanie jest wstawiennictwem, które otwiera i zapewnia dostęp do Boga tym, którzy do Niego przystępują.
Jezus obecnie nie gania z niebiańskim błaganiem do Ojca, aby zrobił to czy tamto. Jego dzieło, Jego krzyż i zmartwychwstanie wypełniły tęsknotę i potrzebę za „człowiekiem, który zapełni wyłom”. Jest zmartwychwstały Bóg-Człowiek, który na zawsze zamknął go.
To powinno w głęboki sposób wpłynąć na nasz sposób myślenia o tym, co robimy, gdy się modlimy. Spora część z tego, co przechodzi obecnie jako wstawiennictwo to podszyte niepokojem działanie podnieconej ludzkiej duszy, usiłującej doprowadzić do tego, aby działo się to, co my uważamy, że Bóg powinien robić. To tak, jakbyśmy wykręcali rękę opornemu Bogu, który jest niechętny do działania, dopóki nie przekona się Go naszym wstawiennictwem i co, jak nam się błędnie wydaje, czyni Sam Chrystus. Takie myślenie jest również obrazą dla dzieła Chrystusa.
Wniosek
Jezus jest wstawiennictwem. Powinno to przynieść pewną ulgę, mam nadzieję, wielu czytelnikom. W następnym, trzecim poście tego cyklu przyjrzymy się niektórym powszechnie występującym praktycznym zasadzkom, w których szczerzy wierzący, dążąc do modlitwy i wstawiennictwa, mogą zatracić się.