Wes McAdams
25.01. 2017
Cały czas słyszę do ludzi, że ich głównym celem jest iść po śmierci do nieba. Tak naprawdę to jestem zupełnie pewien tego, że sam mówiłem kiedyś takie rzeczy. Zawsze wydawało mi się, że jest to największy cel, jaki można mieć, ale zmieniłem zdanie. Im więcej myślę o tym zwrocie, a szczególnie o kontekście w jakim jest on zazwyczaj używany, tym bardziej myślę, że raczej wskazuje to na niezrozumienie. Oto kilka myśli, na temat nieba, jako naszego głównego życiowego celu.
Dostanie się do Nieba
Co tak dokładnie mamy na myśli, gdy mówimy, że naszym celem jest dostać się do nieba? Czyż nie jest tak, że mając jakiś cel, mamy pewną nadzieję na osiągnięcie tego celu? Jeśli powiem wam, że chcę stracić 7kg wagi to możecie zapytać: „Jak chcesz osiągnąć ten cel?”, na co ja odpowiem wyliczając wszystkie właściwe zachowania, które zamierzam podjąć, aby osiągnąć mój cel. Niestety, ale wielu myśli w ten sposób o pójściu do nieba.
Zazwyczaj myślimy wtedy o tych wszystkich naszych dobrych zachowaniach jako wysiłku prowadzącym nas do osobistej dobroci, która zaprowadzi nas do nieba. Co więcej, powoduje to, że wielu z nas nieustannie boi się z powodu naszych niedoskonałości, tego, że nie jesteśmy na tyle dobrzy. Niektórzy starają się wykonać jakieś minimum, podczas gdy inni chcą zrobić coś niemożliwego.
Wskazuje to na fakt, że po prostu nie zrozumieliśmy Dobrej Nowiny Jezusa Chrystusa.
Zrozumienie Łaski
Żyjemy w takiej kulturze (na szczęście), w której jeśli czegoś chcemy to zazwyczaj jesteśmy w stanie oszczędzać pieniądze dotąd, dopóki nie będziemy w stanie kupić tego. W czasach biblijnych było mnóstwo rzeczy, których przeciętny człowiek nie mógł sobie kupić. Te rzecz były zwyczajnie niedostępne dla ludzi z niższych szczebli drabiny społecznej.
Jeśli jakiś przeciętniak potrzebował czegoś, na co go nie było stać, to prosił „łaskę/przychylność/ życzliwość” kogoś hojnego z wyższej klasy społecznej. Jeśli taka bogata osoba zdecydowała się odpowiedzieć na prośbę, stawała się patronem czy też dobroczyńcą tego potrzebującego. Taka udzielona przychylność znana była jako „charis”, co tłumaczone z greki oznacza: „łaska”.
Niemniej, wraz z udzieloną życzliwością przychodziły pewne oczekiwania. Do obowiązków obdarowanego należało to, aby do końca swego życia rozsławiał imię darczyńcy oraz lojalna służba zawsze, gdy zachodziła taka potrzeba. NIE była to próba zapłaty za otrzymaną życzliwość, lecz prosta i właściwa reakcja wdzięcznego biorcy.
Nowy Testament mówi: „Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem – łaską zbawieni jesteście …” (Ef 2:4-5). W ten sposób funkcjonuje zbawienie – Bóg daje ci dar (w. 8). Bóg jest niewiarygodnie hojnym i bogatym ofiarodawcą, który okazuje przychylność grzesznikom, rozpaczliwie potrzebującym tego, co On może dać – ułaskawienia i przebaczenia.
Zrozumienie dobrych uczynków
Do najgorszych rzeczy, które można było zrobić w Iw. było nie okazanie wdzięczności. Jeśli przyjąłeś od kogoś „charis”, lecz nie byłeś mu wierny to stawałeś się społecznym wyrzutkiem. Nikt więcej nie chciał okazywać ci jakiejkolwiek przychylności, ponieważ sam udowodniłeś, że jesteś niewdzięcznym biorcą.
Łaska i wdzięczność są ze sobą nierozerwalnie związane. Trudno tego nie dostrzec we współczesnym angielskim, gdzie wyrazy: „grace” (łaska) i „grateful” (wdzięczność) mają ten sam źródłosłów. Jest tak dlatego, że „grace” był nie tylko używany w stosunku do daru, który był dawany, lecz również na określenie właściwej reakcji na dar. W języku hiszpańskim „dziękuję ci” wyraża się przez „gracias”. Gdy ktoś okazuje ci łaskę, odpowiadasz z wdzięcznością (dosł.: When someone shows you grace, you respond gratefully).
To jest to wszystko, o co chodzi w naszym posłuszeństwie Bogu. Dlatego czynimy dobre uczynki. Dlatego śpiewamy pieśni chwały i dlatego opowiadamy bliźnim Ewangelię. NIE staramy się dostać do nieba. Okazujemy naszą wdzięczność, „ponieważ posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Ef 2:6).
Wykonywanie Bożej woli NIGDY nie może być postrzegane jako próba dostania się do nieba, lecz powinno być uważane, ze wyraz wdzięczności za to, że Pan z łaski dał nam miejsce w niebie. Powinniśmy chcieć czynić cokolwiek Bóg chce, abyśmy zrobili, ponieważ jesteśmy ogromnie wdzięczni za to, co On zrobił dla nas.
Nie bądź niewdzięczny
„Niewdzięcznik” to ktoś, kto nie okazuje wdzięczności za to, co zostało mu dane. To ktoś taki, kogo życie przynosi wstyd darczyńcy, bądź kto chlubi się tym, co posiada, jakby na to sam zarobił. Niewdzięczność spowoduje, że zostanie odcięty od łaski Bożej.
Wśród Galatów byli tacy chrześcijanie, którzy okazali się niewdzięczni przez to, przyjęli fałszywą ewangelię, która nauczała, że człowiek może się sam usprawiedliwić zachowując prawo. Paweł napisał: „Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski” (Ga 5:4). Zamiast przyjąć dar (usprawiedliwienia) z wdzięcznością, starali się zarobić na niego własnymi wysiłkami.
Podobnie napisał autor Listu do Hebrajczyków: „Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników” (Hbr 10:26-27). Jeśli świadomie trwamy w grzechu, dowodzimy swej niewdzięczności, jesteśmy ludźmi niegodnymi tego, aby otrzymać dar Boży, który obiecał Swoim dzieciom.
Wniosek
Jeśli – przez pokutę w wierze – założyliśmy w chrzcie na siebie Chrystusa (Gal 3:27) to Bóg łaskawie udzielił nam miejsca wraz z Nim w niebie (Ef 2:6). Przez śmierć Chrystusa już osiągnął to, co jest koniczne, aby nas wpuścić do nieba, zatem musimy znaleźć nowy cel!
Naszym celem musi być okazywanie Mu wdzięczności poprzez niesłabnące oddawanie chwały i wierną służbę.
Jeśli trwamy w wiernej służbie, nie mamy czego się obawiać, ponieważ – dzięki Jego zasługom… nie naszym – już jesteśmy zbawieni.
Kocham was i Bóg was kocha,