Richard Murray
Jeśli chodzi o krzyż to najważniejsze jest to, że nie ma już na nim Jezusa.
Jezus, jako żywy okład zaabsorbował na krzyżu wszystkie nasze grzechy – trucizny. Następnie rozproszył te toksyny, wyczyścił z naszych dusz przez Swą śmierć, zmartwychwstanie i wstąpienie do nieba, po czym posłał Ducha Świętego, aby zstąpił i w pełni zamieszkał w centrum naszej istoty tak, aby grzech już nigdy nie mógł wrócić i zdominować nas.
Niestety, wielu nie otrzymało tego zawiadomienia.
Jest dział teologii, zwanej progresywną,, która z niewyjaśnionych przyczyn utrzymuje Jezusa zawsze przypiętego do krzyża, zawsze milczącego, zawsze niezdolnego do ruszenia się na krzyżu. Jezus zawsze cierpiący i zawsze wzywający nas do cierpienia razem z Nim. Progresywna ewangelia zatrzymuje się w tym miejscu nie przechodząc do tego, co najlepsze – Jezusa będącego PONAD grzechem, śmiercią, hadesem, zwierzchnościami, mocami i władzami – dzięki któremu postępuje rozkwit naszego życia w jedności z Nim, teraz, w tym wieku, a prowadzącego do ekstatycznej jedności w wieku przyszłym. Dzięki temu zwycięstwu my wszyscy TERAZ zasiadamy z Nim w okręgach niebieskich. Patrząc z tego patrystycznego punktu widzenia, z którym się zgadzam, Krzyż nie jest już postrzegany jako symbol skrajnego cierpienia, lecz jako zwycięstwo nad skrajnym cierpieniem.
Sumienie każe nam zapytać: KTÓRA wersja Ewangelii jest pełniejsza i właściwa. Ta, która jako apogeum krzyżuje Chrystusa (i nas wraz z Nim), czy też tak, która gloryfikuje Jezusa jako Chrystusa Zwycięzcę (i nas wraz z Nim)?
Jedyna teologia, którą ja przyjmuję, to ta, która sprawia, że honorem, nadzieją i pasją jest codzienne wzajemne oddziaływanie z Bogiem, że jest to coś RZECZYWISTEGO, czego mamy wypatrywać. Właściwie postrzegany Bóg jest magnetyczny i wspaniały (dosł.: magnetic and magnificent).
Jeśli wyznawana teologia jest sucha, twoja droga skostniała, duchowe zmysły głuche, a obrazowi Boga brakuje tego magnetyzmu to trzeba wrócić do kosmicznej tablicy rysunkowej i znaleźć prawdziwą północ.
Przede wszystkim, mamy przywilej natychmiastowego dostępu do następujących rzeczy:
– samego umysłu (myśli) Chrystusa (1Kor 2:16)
– samego Ducha Chrystusa (Rzm 8:9)
– samej natury Chrystusa (2Ptr 1:3-5)
– samej wiary Chrystusa (Gal 2:20)
– samej miłości Chrystusa (Rzm 5:5)
Uzdrawiająca i oświecająca obecność Jezusa została w mistyczny sposób przelana do centrum naszej istoty. Samo rozważanie tego, powinno wzbudzać dreszcze emocji, ekscytować badanie i fascynować przeżywanie.
Teologia, która może oddać Bogu największą cześć to ta, która pobudza nas do tego, abyśmy wyczekiwali interakcji z zamieszkującym w nas Chrystusem.
Zamiast wybierać, jak wisienkę z tortu, kilka godzin z życia Jezusa, aby odmalować Go jako Tego, który nigdy nie interweniuje, nie sprzeciwia się, trzymającego się słabości Boga, który trwa w milczeniu w czasie, gdy my, na własny użytek, ogłaszamy swoje szacowne cierpienia, zastanówmy się nad całym Jego życiem.
1) 30 lat wrastał w mądrości i przychylności Boga i ludzi (Łu 2:52).
2) Trzy lata chodził w mocy Ducha, czyniąc cuda, nauczając tajemnic Królestwa Bożego, wypędzając duchy ciemności, uzdrawiając wszystkich uciśnionych przez Szatana
(Dz 10:38; Mt 4:23-24; 8:16; 9:35; 12:15; 15:30; Łu 4:40; 6:17).
3) Niewyobrażalne cierpienia na krzyżu (J 2:19, Dz 1:22).
4) 40 dni czynienia cudów, które spisane, mogłyby napełnić cały świat (J 21:25; Dz 1:3).
5) 2,000 od boskiego wstąpienia do niebo na prawicę Ojca, gdzie TERAZ oczekuje na Swoje ciało, Swój kościół oblubienicę, aby powstał i wszelką śmierć i ciemność umieścił pod stopami (Ef 1:19-23, Ef 4, Hbr 10:13, 1Kor 15, Obj 19:7).
Lecz oto jaki jest obecny stan rzeczy. Progresywna teologia ma skłonności do ignorowania wszystkich powyższych punktów oprócz trzeciego. Tak więc, w sporej części zbudowana została na nieustającym cierpieniu krzyża. Wszystko, co nadnaturalne, wypływa z mantry powtarzanej o Bogu jako cierpiącym w milczeniu. Służymy milczącemu lecz współczującemu Bogu, który CIĄGLE wisi na krzyżu. Cały okres ludzkiego życia, 90 lat, spodziewanego i nieprzerwanego cierpienia odnosi się jest do kilku godzin cierpienia Jezusa. Moc Jego nieustannego znoszenia naturalnego i nadnaturalnego zła jest po prostu ignorowana, bądź nie przyjmowana do wiary. Wiarę w to, co nadnaturalne zastępuje się poleganiem na nauce społecznej. Jeśli punkty 2,4 i 5 zostaną potraktowane poważnie to kolidują z takim pojmowaniem cierpienia.
Wielu charyzmatyków błędnie skupia się na punkcie 2, przeważnie pomijając pozostałe. (W ten sposób) z cierpieniem nie walczy się w jakiś konkretny i oczyszczający sposób. Tak więc, taka teologia nadnaturalności staje się sensacyjna i często sztuczna. Pomija się długi czas wzrastania Jezusa, dojrzewania w mądrości i przychylności u Boga i ludzi oraz całkowite poddanie prowadzeniu Ducha we wszystkim.
Oto, o co mi głównie chodzi – musimy zintegrować te pięć okresów życia Jezusa, ponieważ jest łuk elektryczny (mocy) Ewangelii. Jakkolwiek cudowne znaczenie ma Jego cierpienie samo w sobie, nie jest to wszystko, co życie Jezusa wnosi na teologiczny stół.
Znacznie więcej jest do wzięcia tych rzeczy, których wszyscy potrzebujemy do życia w radości i spełnieniu.
Czy jednak nie jesteśmy POWOŁANI do CIERPIENIA?
Tak, chrześcijanie rzeczywiści są powołani do sprawiedliwego cierpienia, lecz CZYM jest to sprawiedliwe cierpienie? Odpowiedź na to pytanie może zaskoczyć wielu.
Spójrzmy najpierw na to wezwanie do cierpienia, którego mamy się, według Pisma, uchwycić:
„…żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i UCZESTNICZYĆ W CIERPIENIACH JEGO, stając się podobnym do niego w jego śmierci” (Flp 3:10).
„Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak JESTEŚCIE UCZESTNIKAMI CIERPIEŃ CHRYSTUSOWYCH, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. … Przeto i ci, którzy cierpią według woli Bożej, niech dobrze czyniąc powierzą wiernemu Stwórcy dusze swoje” (1Ptr 4:12,13,19).
„Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko RAZEM Z NIM CIERPIMY, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli” (Rzm 8:16-17).
CZYM więc dokładnie jest sprawiedliwe cierpienie, do którego jesteśmy powołani? Powyższe wersy wzywają nas do”społeczności w cierpieniach Chrystusa”, abyśmy stali się „uczestnikami cierpień Chrystusa” oraz abyśmy „cierpieli razem z Nim”.
Powstaje zatem pytanie, W JAKI SPOSÓB cierpiał Chrystus? Przygotujcie się na szok.
„Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, UZBRÓJCIE SIĘ też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie CIERPIAŁ, ZANIECHAŁ GRZECHU…” (1Ptr 4:1),
Po pierwsze, zgodnie z tym wersem, mamy „uzbroić się” w taką myśl – nasze sprawiedliwe cierpienie w ciele zwycięża grzech. Cierpienie jest znakiem człowieka, który przestał grzeszyć.
Następnie widzimy taką receptę: „CIERPIENIE W CIELE” jest ubocznym produktem „ZANIECHANIA GRZECHU” (tzn. uzdrowienie niszczy grzech w nas i innych).
Niemniej, o jakiego rodzaju cierpieniu w ciele jest tutaj mowa? Oto odpowiedź: cierpienie wywołane OPIERANIEM SIĘ grzechowi. „WY NIE OPIERALIŚCIE się jeszcze aż do krwi w walce PRZECIW grzechowi” (Hbr 12:4).
To jest cierpienie Chrystusa, CIERPIENIE w walce przeciwko wszelkiemu pokuszeniu, nie tylko JEGO osobistemu pokuszeniu i cierpieniu, lecz także zniszczeniu, jakie jest wywoływane przez „wtórny” grzech – ten popełniany przez miliony ludzi. Tak więc, sprawiedliwe cierpienia to JEST ból i dyskomfort, których doświadczamy, gdy sprzeciwiamy się całemu grzechowi świata, który w swej istocie wynika z błędnych przekonań i niewiary w Bogu (J 16:9).
Jezus opierał się grzechowi całego świata aż do tego stopnia, że pocił się krwią (Łu 22:44). Z powodu Swego wytrwałego i opornego cierpienia wobec grzechu stał się teraz naszym Arcykapłanem. „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu” (Hbr4:15). Jezus może obecnie w pełni współczuć z nami, ponieważ został dotknięty wszystkimi naszymi słabościami.
Ponieważ Jezus został dotknięty wszystkimi naszym grzechami, nie ulegając im, teraz JEST W STANIE pomóc nam podobnie pokonać WSZELKI grzech i jego skutki w naszym życiu. „A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (Hbr 2:18). Ponownie widzimy, że cierpienia Jezusa były wynikiem SPRZECIWIANIA się grzechowi, A NIE z powodu poddania się jego mocy.
„…chociaż był Synem, NAUCZYŁ SIĘ POSŁUSZEŃSTWA przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” (Hbr 5:8-9). Nauczył się doskonałego posłuszeństwa wobec Ojca przez to, że nieustannie słuchał Ojca, jak pokonać każde jedno pokuszenie, z którym się spotykał. Przez zamieszkującego w nas Ducha Świętego, Jezus jest teraz gotów uzdolnić nas do sprzeciwienia się wszelkiej mocy grzechu i jego śmiertelnych skutków, tak samo, jak Sam to robił.
Oto SZOKUJĄCA PRAWDA o sprawiedliwym cierpieniu: jest to ból, który znosimy AKTYWNIE I Z CAŁEGO SERCA OPIERAJĄC SIĘ PRZEŚLADOWANIOM (2Tym 3:12) oraz wszelkim formom pokuszenia: grzechowi, chorobie, smutkowi, brakom, uciskowi, strachowi i wszelkim innym przekleństwom z 28 rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa.
W czasie walki o to, aby NIE poddać się symptomom grzechu, opresji i choroby, aby wstać z łóżka, podążać mimo bólu, chwalić Boga pomimo wszelkich symptomów, NIE wkraczać w milczeniu w noc, lecz walczyć, walczyć, walczyć w mocy naszego Pana, odnosimy liczne rany! W duchowej rzeczywistości sprzeciw NIGDY nie pozostaje bez owocu.
Współcześnie tak wielu BŁĘDNIE wierzy, że sprawiedliwe cierpienie to łagodne poddanie się temu COKOLWIEK się dzieje. „Pan daje, Pan zabiera, niech będzie błogosławione imię Pańskie”. To jest starotestamentowe myślenie, a nie nowotestamentowa prawda. Szatan jest tym, który zabiera – kradnie, zabija i niszczy wszystko, co tylko może, lecz NIE Bóg! Jedyne co daje Bóg to życie, które jest obfite (J10:10).
Te wprowadzone w błąd dusze starają się uwielbiać Boga biernie poddając się swemu grzechowi, chorobie i cierpieniu w tonie nie wyrażającym sprzeciwu. W cichości przyjmują, że to Boża wola jest ŹRÓDŁEM ich słabości, choroby, ucisku i zniszczenia. Wierzą, że w jakiś sposób „szlachetne” jest przyjąć katastrofę, która z upadłego świata wchodzi na ich drogę. Lecz źródłem tym NIE jest Jezus. W Księdze Dziejów 10:38 czytamy o tym, że Jezus NIGDY ustąpił tego rodzaju defetystycznemu myśleniu: „o Jezusie z Nazaretu, jak Bóg namaścił go Duchem Świętym i mocą, jak chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich opętanych przez diabła, bo Bóg był z nim”. Robił tak, ponieważ był „namaszczony Ducem Świętym i mocą”. My także jesteśmy.
Poddanie się grzechowi, czy to własnemu czy kogoś innego, bądź zbiorowemu grzechowi tego świata, NIE jest sprawiedliwym cierpieniem. W walce z WSZELKĄ formą niewiary, czy naszej własnej czy innych, mimo wszystko musimy sprzeciwiać się, sprzeciwiać się i jeszcze bardziej sprzeciwiać się, aż do zamanifestowania się zwycięstwa. Jeśli zginiemy to zginiemy, lecz pójdziemy rozkołysani, abyśmy mogli powstać śpiewając, wiedząc, że bojowaliśmy dobry bój wiary.
Dziś wielu może cierpieć z powodu żniwa jakim są nieszczęścia i uciski, wywołane GRZECHEM, który sami zasiali w swym życiu. Wielu innych, o ile nie ogromna większość, cierpią nieszczęścia i ucisk jako efekt wtórny zasiewu dokonanego przez innych (jak np.: palenie bierne). Jeszcze inni cierpią z powodu przebywania w tym upadłym, grzesznym i opanowanym przez grzech świecie. Są jeszcze tacy, których cierpienie wywołane jest przez czysty demoniczny atak. Często nie da się poznać dokładnych przyczyn i tego, w jaki sposób one ze sobą oddziałują, lecz nie to jest istotne. Raczej, jak powiedział Jezus w 9 rozdziale Ewangelii Jana, gdy nie zgodził się na przypisany powód ślepoty od urodzenia – nie przyłączył się do oskarżeń – zwyczajnie napominając: „Niech Boża chwała będzie objawiona!” („…aby na nim objawiły się dzieła Boże” – B.W.)
Celem każdego dnia jest ZWYCIĘŻANIE choroby, opresji i pokuszenia w MOCY naszego Chrystusa. Nawet jeśli ostatecznie nie pokonamy tego w tym życiu, to staczajmy dobry bój wiary i każdym włóknem naszego istnienia, aż do ostatniego tchnienia sprzeciwiajmy się chęci rezygnacji, poddania.
Cierpienie POZBAWIONE tego sprzeciwu jest cierpieniem niesprawiedliwym.
Cierpienie, które jest skutkiem sprzeciwu wobec grzechu jest walką wiary, która nas doskonali.
Musimy tutaj dokonać rozróżnienia między bitewnymi bliznami, a ranami. Blizny wyniesione z walk stają się źródłem naszej dumy ze zwycięstwa, które Pan dokonał w przeszłości. Blizna znajduje się pod bandażem, który Pan teraz odkrywa. Taka blizna po bitwie jest „zagojonym całkowicie” trofeum – znakiem Bożego ratunku. Wojenna rana to obszar, w którym nadal cierpimy utrapienie czy porażkę. Jest to miejsce, w którym nadal jesteśmy zainfekowani i dotknięci, w ciągłej rozpaczliwej potrzebie otrzymania uzdrowienia Pańskiego.
Nowy Testament stale i wciąż wzywa nas do tego, abyśmy prowadzili wojnę, sprzeciw wobec skutków grzechu i tego, co grzech wyczynia na tym upadłym świecie:
„Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa. Żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu, który go do wojska powołał” (2Tym 2:3-4).
„Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was” (Jk 4:7).
„…wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu” (Rzm 6:6-7).
„Niechże więc nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego, i nie oddawajcie członków swoich grzechowi na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych z martwych, a członki swoje Bogu na oręż sprawiedliwości” (Rzm 6:12-13).
„Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany …” (1Tym 6:12).
„A od dni Jana Chrzciciela aż dotąd Królestwo Niebios doznaje gwałtu i gwałtownicy je porywają” (Mt 11:12).
„W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi” (Ef 6:10).
Jeśli o mnie chodzi to moja walka jest najczęściej beznadziejna, stan, który jest tak samo bolesny jak każdy, który przeżywam. Lecz przekonany zostałem, że nie jest to cierpienie do którego znoszenia wzywa mnie Jezus. „Odwlekająca się nadzieja przyprawia serce o chorobę, lecz nadzieja spełniona jest drzewem życia”. Ona podsyca naszą wiarę, abyśmy wznieśli serca nasze i głowy ku niebu w sprawiedliwym postanowieniu.
Oby ten wers stał się naszą codzienną modlitwą o siebie nawzajem.
„Oby Bóg, który daje nadzieję, napełnił was wszelką radością i pokojem dzięki waszej wierze, abyście obfitowali w nadzieję mocą Ducha Świętego” (Rzm 13:15).
Nadzieja nie zawodzi.
Z pewnością, w WALCE, aby nie zrezygnować, nie poddać się atakom ucisku, – w domu, w pracy i społeczności – będziemy przeżywali bolesny ucisk i chwilowy dyskomfort spowodowane przez Szatana. Sprawiedliwe cierpienie nie przegrywa, nie rezygnuje, nie poddaj się i nie jest to akceptacja czy dostosowanie się do choroby, ucisku, nieszczęścia, śmierci czy zniszczenia jako Bożej woli – NIGDY! Musimy sprzeciwiać się przeciwnikowi zakładając pełną zbroję Bożą, sprzeciwiając się grzechowi i Szatanowi każdym gramem
Najlepsze jest to, że MY posiadamy w sobie dzielność samego Jezusa, Jego wewnętrzny hart ducha, dzięki którym sprzeciwiamy się dziełom grzechu i Szatana. Teolodzy nazywają to ‘cnotami Chrustusa’ (dosł.: Propassions of Christ), istotę Jego umysłowego i emocjonalnego stanu istnienia. Do nas należy codziennie i z poświęceniem poddawać się zamieszkującemu w nas Duchowi Chrystusa. Jest to skrajna forma poddania się Jego cudownej, dającej życie woli.
Nie wolno nam przyjmować żadnego substytutu.
Cudowny wpis. Sedno Chrześcijaństwa.
To co nas blokuje do życia w Duchu i Mocy poparte Świętością są… czary.
Duchowa przeciwstawiajaca sie siła działająca przez naszą upadłą naturę…
” 10 W końcu, moi bracia, umacniajcie się w Panu i w potędze jego mocy.
11 Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli się ostać wobec zasadzek diabła. „