Strom Andrew
Nastąpiła zmiana: teraz jest już czas na „WCHODZENIE do”, a nie na wychodzenie.
W zeszłym roku publicznie stwierdziłem, że opuszczam ruch „Proroczy”, którego częścią byłem przez ponad dziesięć tal . Z perspektywy wiem, że była to właściwa i konieczna decyzja. Czasami publiczne „zostawienie za sobą” czegoś jest ważne. Niemniej, nie chciałbym być teraz znany jako ktoś stale „wychodzący” z czegoś, jestem więc zmieszany będąc zmuszony do jeszcze jednego, podobnego ogłoszenia, zaledwie rok później, lecz Bóg kładzie to na moim sercu od pewnego czasu.
Ostatnio coraz bardziej niewygodnie czułem się z następnym ruchem, z którym związane było moje nazwisko przez wiele lat. Na naszej witrynie internetowej nazwaliśmy to ruchem „Out-of-Church” (Książka A. Strom, „Out of Church Christians”, którą zatytułowałem: „Chrześcijanie bez kościoła” – przyp. tłum.), choć ostatnio Geroge Barna zaczął nazywać to „Rewolucją”. Nie jest to dokładnie to samo, lecz w znacznym stopniu pokrywa się. Będąc znany jako sympatyk i poplecznik tego ruchu nadszedł dla mnie czas na to, aby publicznie stwierdzić, że opuszczam go. Nie mogę już więcej być uważana za człowieka, który popiera coś, co jest w sposób fundamentalny anty-nowotestamentowe.
Proszę nie myśleć, że tutaj mówię o ruchu „kościołów domowych”. Nie do tego się tutaj odnoszę, choć mam również pewne obawy, co do tego ruchu, lecz nie o tym mowa tutaj.
Przez ostatnie 20 lat byłem zaangażowany w pracę z grupą ludzi, którzy opuścili swoje kościoły – często tylko po to, aby pozostać w swego rodzaju indywidualizmie typu: „ja i Bóg”. Nie mogę być już dłużej przyznawać się tego myślenia. Problemem polega na tym, że widzę, iż kształtuje się „pustynna” mentalność i wielu wydaje się trwać w tym na zawsze. Nie ma prawdziwego „Żywego Kościoła”, i nie ma prawdziwego „Przywództwa” i zauważyłem, że właśnie z tego powodu NIC SIĘ NIE DZIEJE. Upływa rok za rokiem i NIC.
Dlaczego tak się dziej? Ponieważ „Ciało” i „Przywództwo” są niezwykle ważne dla podstaw nowotestamentowego chrześcijaństwa. Bez tych dwóch rzeczy po prostu nigdzie nie zajdziemy. Myślę w ten sposób: czyż nie jest to wzór, który widzimy bezpośrednie w Dziejach Apostolskich? Dla wielu rewolucja „Out-of-Church” to coś nowego, lecz dla mnie jest to bardzo stara, ponad 20 letnia obserwacja, o której muszę wam coś powiedzieć: TO NIE DZIAŁA.
Nie jest to przeniesienie do rzeczywistego nowotestamentowego „Żywego Ciała”. Nie prowadzi to to Przebudzenia, nie prowadzi do przemiany kościoła. „Rozprasza” zamiast „gromadzić”, prowadzi do tego, co ja nazywam chrześcijaństwem „bezkształtnego tłumem”. Innymi słowy: Ciało Chrystusa staje się rozproszoną masą indywiduów, bez formy czy kierunku działania – „ludzi robiących to, co im się wydaje właściwe we własnych oczach”. Nie wiem czy będziemy w stanie znaleźć coś bardziej przeciwnego do prawdziwego Żywego Ciała.
Wielu ludzi mówi, że jeśli mamy mieć liderów, to muszą oni być prawdziwymi „sługami”. Amen! – w pełni się zgadzam. Lecz Nowy Testament stwierdza również, że potrzebujemy „Ojców” w wierze (- którzy poprawiają, dyscyplinują i nauczają), jak również prawdziwych „pasterzy”. Z mojego doświadczenia wynika, że ci, którzy chcą „sług” – bez „ojców” i „pasterzy” – są często ludźmi, którzy mają w swych sercach głęboką warownię „BUNTU” – co starają się ukryć pod dobrze brzmiącymi mowami (jak ja sam to kiedyś robiłem).
I tego właśnie ten ruch jest pełen: dobrze brzmiących mów. Zobaczysz to również w książce G.Barna „Rewolucja”; słychać tego wszędzie pełno w ruchu „Out-of-Church”. Kolosalne żądania ogłaszają ci, którzy po prostu „wyszli” – i faktycznie „SĄ kościołem, bez CHODZENIA do kościoła” itd. Ktoś mógłby myśleć, że „wyjście” jest rozwiązaniem wszystkiego, co nam dolega. Jak obserwuję to już od 20 lat – nic bardziej mylnego.
Fakty są proste: jeśli twoje myślenie i zachowanie jest zasadniczo „przeciw-Ciału” i „przeciw-liderom” to nie oczekuj, że dojdziesz gdziekolwiek. Nie spodziewaj się również, że Ciało Chrystusa gdziekolwiek zajdzie. Nie zostaliśmy stworzeni, aby być „bezkształtnym tłumem”, lecz po to, aby być zjednoczoną armią z liderami, kierunkiem i zespołową pracą – zdobywającą królestwo ciemności „połączonymi siłami”. Zjednoczeni razem jesteśmy bardzo silni – ponieważ Bóg zaplanował, abyśmy byli „Ciałem”. Podzieleni na „indywidualistów” jesteśmy słabi i nieskuteczni. Dlatego w Księdze Dziejów Apostolskich wierzący jednoczyli się pod przywództwem „LIDERÓW”. To właśnie „LIDERÓW” Bóg używał jako kleju utrzymującego wszystko razem. Po prostu tak zawsze było.
Czy jesteś kimś, kto ma problemy z koncepcją jedności pod przywództwem? W takim przypadku nie oczekuj, że weźmiesz udział w nadchodzącym poruszeniu Bożym. – Twoje motywacje są całkowicie sprzeczne z Nowym Testamentem.
Niemniej, czy ja odczuwam sympatię dla tych, którzy czują się jak „wyrzutki” w kościele. Czy czuję sympatię dla tych, którzy szukają i szukają, i wydaje się, że nie mogą znaleźć kościoła, który stałby na solidnych biblijnych fundamentach? Z pewnością, tak. Przez cały czas wielu ludzi pisze do mnie, mówiąc, że obeszli wszystkie kościoły w okolicy i wszystkie z nich to albo „martwe” tradycyjne kościoły albo jadące na uczuciach, nadmiernie „charyzmaniatyczne” (tak, jestem pełnym Ducha sam, lecz muszę przyznać, współczesny ruch charyzmatyczny jest w wielkim zamieszaniu) i to jest wielki problem – dokąd ci ludzie mają iść?
Faktem jest, że to, co popularyzuje G.Barna jako nową „Rewolucję w wielu przypadkach nie wydaje się być aż tak wielkie. Często jest jest to sprawa kościoła, który tak upadł, że wielu z jego najlepszych ludzi jest zmuszonych do odejścia i to bez powrotu. Czy to brzmi dla ciebie jak wielka „Rewolucja”? Rzeczywistym problemem jest, jak zresztą i sam Barna stwierdza wielokrotnie, KRYZYS PRZYWÓDZTWA w zachodnim kościele. Po prostu niemożliwe jest przyjąć, aby sprawy potoczyły się aż tak źle, gdyby było inaczej.
Gdzie więc szukać odpowiedzi? Z pewnością nie jest to ani odrzucenie koncepcji „Ciała”, ani „przywództwa”. Taka opcja nie wchodzi w ogóle w rachubę, lecz musi być jakiś „nowy” sposób, w jaki Bóg udzieli odpowiedzi odstępczemu kościołowi. Wielokrotnie mówiłem, że to, co nadchodzi na zachód to nie jest tylko Przebudzenie, lecz również „Wielka Reformacja”. Bóg nie może mieszkać wraz z letnik kościołem. Jest już blisko wprowadzenia wielkiej „zmiany”, a w czasie Reformacji Bóg zawsze zajmuje się tymi dwoma sprawami – „Ciałem” i „Przywództwem”. On wzbudza coś NOWEGO.
O co mi chodzi? Po prostu to, że „wyjście” nie jest odpowiedzią. Sprawa raczej polega na tym, czy „wejdziesz” do nowych rzeczy, które Bóg chce robić. To jest zawsze kluczowa sprawa i, powiadam wam, jeśli macie jakiś problem z „Ciałem” lub „Przywództwem” to wasze szanse na „wejście do” są niemal równe zeru. Nie da się po prostu wejść do nowotestamentowego chrześcijaństwa bez tych dwóch elementów.
Nie znam ciebie, lecz mam wielkie oczekiwania, co do tego nadchodzącego, 2006 roku. Głęboko wierzę, że możemy być blisko przeżycia przełomu w „nowych rzeczach”, które Bóg chce ustanowić. Jedno jest jednak pewne: jeśli naprawdę nie chcemy PROWADZIĆ lub być PROWADZONYMI to wierzę, że możemy rzeczywiście zapomnieć o swoim udziale w tym nowym dziele. Tak ważne jest przywództwo w nowym poruszeniu Bożym; jest ono absolutnie niezbędne.
Przyjaciele, czy możecie pojąć ten krytyczny fakt:
– Nastąpiła zmiana: teraz jest już czas na „WCHODZENIE do”, a nie na „wychodzenie z”.
Bóg chce robić „nową rzecz” i rzeczywistym pytaniem jest to, czy twoje serce jest gotowe do tego, aby wejść i stać się częścią tego. Nie bądźcie jak Izraelici, którzy tułali się po pustyni i na niej pomarli, ponieważ nie chcieli wejść do Ziemi Obiecanej.
Bądź tym, który „wchodzi”.
Na zakończenie, muszę powiedzieć jeszcze:
Ponieważ nie mogę już dłużej ochraniać Rewolucji „Out-of-church”, którą popierałem przez wiele lat, jestem zmuszony zdjąć moją książkę „The OUT-OF-CHURCH Christians” ze strony głównej http://www.revivalschool.com
Chciałbym prosić o przekazanie tego listu do waszych przyjaciół i na inne listy, każdemu, kto może znać nasze poprzednie stanowisko. Trzeba, aby stało się to powszechnie znane, że już więcej nie popieramy Rewolucji „Out-of-Church” głównie z powodu tych dwóch spraw – „Ciała” i „Przywództwa”. Proszę więc, aby inni również o tym wiedzieli.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ryzykujemy wywołanie gniewu i smutku wielkiej liczby ludzi, „odcinając się” do tego ruchu. Jest mi naprawdę przykro. Niemniej, wierzę, że takie jest moje powołanie, ponieważ zadaniem „przebudzeniowca” jest odnowienie i głoszenie oryginalnej ewangelii – to jest główne powołanie mojego życia.
W końcu, bardzo silnie odczuwałem, że nie mogę wejść w porządku w nowy, 2006 rok nie mając rozwiązanej tej sprawy – to jest krytyczny rok.
Czy więc należymy do lokalnego kościoła? – TAK NALEŻYMY. Czy nasza służba aktywnie poszukuje prawdziwego „Żywego Ciała” i „apostolskiej” ewangelii? TAK, AKTYWNIE. Dni pełne chwały są przed Ciałem Chrystusa – jestem o tym przekonany. To dlatego pobudzam nas do zostawienia za sobą mentalności „pustyni” i przyjęcia zamiast tego mentalności „Ziemi Obiecanej”. Teraz jest czas na „wejście”. Nie mogę pozostać z żadnym ruchem, który głosi inaczej.
Odpowiedzieć na ten artykuł można przesyłając e-mail na adres:
prophetic@revivalschool.com
Niech Was Bóg błogosławi, przyjaciele
Najlepsze życzenia w Chrystusie
Andrew Strom.
Przeczytaj całą książkę „Chrześcijanie poza kościołem” i poszukaj coś na temat ruchu domowego kościoła. Jest już taki w Polsce. Sporo materiału na ten temat mam tu na stronie. Mam nadzieję, że niedługo wydamy kilka książek na ten temat, które tłumaczyłem w ostatnich latach (Zapowiedzi są na http://www.ekklesia.pl ; jest tam sporo artykułów na ten temat oraz fragmentów z tych książek.). Zajrzyj też na:
http://www.koscioldomowy.org/
Jestem osobą poza zborem. Właśnie dlatego, że w okolicy( a mówię o promieniu 100 km) są zbory jedynie niecharyzmatyczne, bądź odwrotnie- „charyzmaniackie”. Prawdziwych duszpasterzy w ogóle nie poznałam. Starsi(pastorzy) byli albo sprawnymi mówcami, albo menadżerami. Nikt nie troszczył się naprawdę o ludzi.
Gdzie mam pójść? Szkoda, że ten artykuł nie podsuwa żadnego rozwiązania.
Sara