Author Archives: admin

DS_26.01.09 Mat.18

HeavenWordDaily

David Servant

Generalnie dzieci nie są pyszne, lecz pokorne. Ponieważ Bóg obiecał sprzeciwiać się i upokorzyć pysznych, i ze względu na Jego obietnicę wywyższenia i udzielenia łaski pokornym (Łk. 18:14; 1 Ptr. 5:5), dzieci są znakomitym przykładem ludzi, którzy idą do nieba – i tych, którzy są w oczach Boga uważani za wielkich. Nie ma pysznych ludzi na drodze do nieba, ponieważ ci, którzy naprawdę zostali zbawieni, uniżyli się, uznali swoje grzechy, pokutowali i teraz żyją poddani Bogu, świadomi Jego łaski.

Przypadkowo, to właśnie z takich wersów jak te dochodzimy do wniosku, że wszystkie dzieci, gdy umrą idą do nieba. Jeśli dzieci służą Bogu jak przykład ludzi związanych niebem, to wydaje się logiczne, że wszystkie one mają miejsce w niebie. Niemniej, muszą one kiedyś osiągnąć taki wiek, w którym będą musiały również „nawrócić się i stać jak dzieci”, jeśli mają wejść do nieba (18:3).

Oczywiście, będzie to wtedy, gdy już nie będą więcej dziećmi, lecz dorosłymi, o czym teolodzy mówią, jako o „wieku odpowiedzialności”.

Według słów Jezusa dzieci rzeczywiście mogą uwierzyć w Niego (18:6) a ponieważ Bóg nie chce, aby ktokolwiek zginął (18:14), każdego kto spowoduje, że wierzące dziecko potknie się, to jest zwątpi lub przestanie wierzyć w Niego, spotkają straszliwe konsekwencje. Przywiązanie kamienia młyńskiego i wrzucenie do oceanu jest tylko wstępem do tego, co stoi poza śmiercią takiego człowieka. Wyobraź sobie szybkie opadanie na dno zimnego oceanu na głębokość 1000 metrów – gdzie światło już nie dociera – i gdzie ciśnienie wody jest ogromne. Niezbyt przyjemnie doświadczenie.

Prawdziwi wierzący nigdy nie spowodują, aby wierzące dziecko potknęło się, lecz niewierzący i hipokryci popełniają to przestępstwo stale, gdy stawiają przed dziećmi grzeszne wzorce i zasiewają kłamstwa Szatana w ich małych umysłach. Jakże jest tragiczne to, że z powodu ich słów czy uczynków, rodzice sprawiają, że ich własne dzieci popadają w grzech. Jakaż wielka jest odpowiedzialność, aby wychować dzieci, których „aniołowie w niebie stale patrzą na oblicze Boga” (18:10).

Być może dwa pierwsze stopnie kościelnej dyscypliny, które nakreślił Jezus w Mat. 18:15-17 dają się wykonać we współczesnych zinstytucjonalizowanych kościołach, lecz każdy wie, że ostatni krok – gdy cały kościół jest zaangażowany – jest niemożliwy. Jezus wyobrażał sobie kościół w takiej postaci, jak widzimy to w Księdze Dziejów Apostolskich – małe grupy, które regularnie spotykają się w domach. Tylko warunki małych grup dają możliwość wykonania trzeciego stopnia, tam, gdzie wszyscy się znają i kochają zarówno winowajcę jak i poszkodowanego. Zwróć uwagę na to, że słowa Jezusa o tym, że jest On pośród zgromadzenia dwóch lub trzech (18:20) znajdują się tylko trzy wersy po Jego słowach o kościele (18:17).

Niektóry grupy znacznie przesadziły próbując zastosować polecenie Jezusa, aby traktować nieskruszonych członków jak „pogan i celników”, zapominając o tym, że Jezus wychodził do tych ludzi z miłością i ewangelią. Z pewnością ludzie unikający tych członków, którzy nie chcą się poddać stworzonym przez ludzi regułom i tradycji, bardzo mijają się z celem, szczególnie wtedy, gdy ci członkowie kontynuują służbę Panu w innych kościołach.

Nie jest prawdopodobne, aby Piotr, po usłyszeniu polecenia Jezusa o konfrontowaniu braci, którzy grzeszą i ekskomunikowanie tych, którzy nie pokutują, zastanawiał się ile razy powinien przebaczać niepokutującemu bratu. Z pewnością miłosierdzie może zostać udzielone każdemu, lecz przebaczenie może być dane tylko tym, którzy proszą o nie, ponieważ przebaczenie to usunięcie długu, co umożliwia odnowienie złamanej relacji. Boże miłosierdzie jest dla wszystkich, lecz przebaczenie tylko dla tych, którzy pokutują. Pan nie oczekuje od nas, że będziemy robić coś, czego On sam nie praktykował.

W przypowieści o nieprzebaczającym słudze, zwróć uwagę na to, że pierwszy sługa poprosił o przebaczenie i otrzymał je. Drugi prosił tego pierwszego o przebaczenie, lecz dostał odmowę. To rozgniewało jego mistrza co spowodowało przywrócenie poprzedniego stanu pierwszego sługi, któremu pierwotnie przebaczono dług, i osądzeniu go. Jezus obiecał, że to samo spotka tych, którzy odmówią przebaczenia bratu w Chrystusie. Chciałbym móc napisać więcej na ten temat i mam to na stronie: tutaj. Jeśli masz pytania, zajrzyj!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

Żyj w Duchu i chodź w Duchu

Apostolska rzeczywistość

Ron McGatlin

Cóż to może znaczyć dla ciebie i dla mnie w praktyczny sposób, że mamy żyć i chodzić w Duchu?

Gal 5:25: Jeśli w Duchu żyjemy w Duchu też i chodźmy.(BW)

Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy.

Tak wiele jest mowy dziś o apostolstwie, apostolskiej służbie i rządzie. Na moją skrzynką e-mailową codziennie przychodzą takie czy inne słowa o apostolstwie, generalnie starające się zdefiniować i zrozumieć apostołów i zmianę jaką Bóg wzbudza jeśli chodzi życie kościoła i rządzenie nim. Zgromadzenia i sieci apostołów usiłują naświetlić jedni drugim sprawę królestwa (rządu) Bożego i wyrównać rozwijające się różnice poglądów na temat tego, co jako kościół powinniśmy robić i jak funkcjonować w zmieniającym się świecie.

Duch Święty jest zasmucony we mnie a me serce jest poruszone tym, że brak obecności życia w Duchu i chodzenia w Duchu jest oczywisty w większości apostolskich dyskusji. Duch rzadko kiedy jest wymieniany w „apostolskich” meandrach nauczania i o apostolskim uleganiu jedni drugim.

Czy nie robimy znowu tego samego starego błędu? Przez ostatnią historię kościoła to, co uważano za brak pobożnego porządku wśród ludzi zostało uzupełnione wzrostem ludzkiego przywództwa, które narzuca ochronę, aby powstrzymać odchylenia fałszywych nauczań i nieortodoksyjnych praktyk. Wysiłki skierowane na utrzymanie naszych doktryn i praktyk w czystości stale i wciąż prowadziły do jeszcze silniejszej ludzkiej organizacji, struktury i kontroli. Głoszenie słowa z Biblii bez mocy Ducha powoduje związanie, a nie życie. W każdym znanym mi przypadku, gasi to Ducha Chrystusowego przepływającego przez Ducha Świętego i Duch jest blokowany. Jezus nie będzie głową z kimś innym. Bóg nie będzie dzielił się swoją chwałą z nikim innym. Nie będziemy mieli jako Głowy Chrystusa i człowieka równocześnie, jest tylko jedna Głowa nad ramionami Ciała Chrystusa.

Wydaje się, że ustanowienie więcej ludzkiej odpowiedzialności wobec innego człowieka brzmi jak znakomita odpowiedź, niemniej bez życia w Duchu i chodzenia w Duchu jest to tylko jeszcze jedna głupota ludzkiego rządzenia. Jeśli żyjemy w Duchu i chodzimy w Duchu, jesteśmy całkowicie odpowiedzialni wobec żyjącego Ojca i w pełni poddani naszemu wielkiemu Apostołowi, Panu Jezusowi Chrystusowi, oraz w pełnej zgodzie z innymi, którzy czynią to samo. To przez DUCHA Bożego, większość liderów wydaje się bać przyjęcia Ducha Świętego, poddania Mu i zaszczepienia tłumom pozbawionych Ducha „chrześcijan”, którzy szukają życia w niewłaściwych miejscach.

Duch Święty przynosi cudowną moc, mądrość a miłość Jezusa jest jedyną drogą do obfitego życia. Woda żywota (Duch Boży) jest sposobem na całkowitą przemianę ludzi od wewnątrz i doprowadzenie chaosu głupoty ludzkiego przywództwa z ciała do zakończenia dzięki potężnemu namaszczeniu Ducha, niszczącego jarzmo związania.

Przeczytaj ponownie Księgę Dziejów. Pierwsi apostołowie żyli i chodzili w Duchu.
Święty Duch Boży był źródłem wszelkich cudów i potężnej służby pierwszego wieku, w tym wszelkich cudownych dzieł Samego Jezusa Chrystusa. Tak, wspaniałe życie, służba i dzieła Jezusa były wszystkie czynione przez moc Ducha Świętego.

Zbudź się ludu Boży! Jeśli Jezus pokonał świat i demonstrował władzę nad przeciwnikiem i wszelkimi żywiołami tego świata przed Ducha Świętego, to co zamierzasz zrobić z twoimi biblijnymi studiami, seminariami apostolskiego nauczania i zgromadzeniami pozbawionymi mocy, miłości i mądrości Świętego Ducha Boga Wszechmogącego działającego w życiu Chrystusa Jezusa w tobie???? Co dobrego przyjdzie z tego, jeśli zamierzasz zorganizować i posłać apostołów, aby wyznaczali starszych, którzy będą starali się powstrzymać falę głupoty i dziecinnych zachowań chrześcijan, którzy nie znają daru Bożego czy nie znają Tego, który mówi do nich z nieba. Ludzkie przywództwo nigdy nie wyda życia Bożego jeśli nie ma w nim tej samej mocy, miłości i mądrości Ducha Świętego, które płynęły przez Jezusa Chrystusa i pierwszych apostołów. Stulecia ludzkiego wymyślonego „chrześcijańskiego”, religijnego szkolenia okrada nas z pełni mocy i miłości Bożej przepływających przez Ducha, który może potężnie wpłynąć i zmienić zaniedbanych ludzi Bożych i wyrównać szeregi obdarowanych sług-liderów do realizacji celów Bożych.

Jezus ponownie mówi do tych, którzy przyszli do studni, aby szukać żywej wody: „Gdybyście znali dar Boży i Tego, który mówi do was,. „.

Słyszę, jak nasz Pan i Ojciec przez Ducha Świętego woła do tego pokolenia: „O, gdybyście tylko znali dar, który wam dałem; gdybyście tylko znali Tego, który mówi do was i to, co jest moim pragnieniem i zaopatrzeniem dla was, abyście mogli płynąć w moim królestwie na cały ten świat. O, gdybyście tylko naprawdę znali,…”

Jn 4:10: Odpowiadając jej Jezus, rzekł do niej: Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej.

Jn 4:13-14: Odpowiedział jej Jezus, mówiąc: Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie; ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.

Spragnieni chrześcijanie na całym świecie nadal wołają do Boga o więcej i nie są zaspokojeni. Jeśli nadal trwamy w tym rozpaczliwym pragnieniu to
znaczy, że jeszcze nie prosiliśmy o Niego i nie przyjęliśmy od Niego pełni żywej wody, która powoduje, że już nigdy więcej nie pragnie się więcej, lecz ma się wodę (Ducha), który staje się źródłem Ducha wypływającym ku wiecznemu ŻYCIU. Jak możemy pragnąć więcej Jego, gdy ON jest źródłem żywego Ducha, wypływającego z naszego wnętrza?

Jest to ostateczna Radość Boża i Jego odpocznienie od wszelkich zmagań. Nigdy więcej nie pragniemy. Tak, możemy tęsknić za innymi i światem,
który ma przyjść w rzeczywistości Jego Ducha. Możemy również, z radością, wyglądać do przodu na pełnię rzeczywistości życia Nowego Jeruzalem, kształtującego królestwo Boże na ziemi, jak to jest w niebie, które napełni całą ziemię. Niemniej, żyjemy i w pełni chodzimy teraz w tym królestwie w naszych sercach, gdy źródło DUCHA BOŻEGO wytryskuje w nas i wypływa z nas.

Jest to życie, za które chętnie oddamy nasze poprzednie chrześcijańskie egoistyczne życie wraz ze wszystkimi jego doktrynami, zasadami ludzkiego porządku i odpowiedzialności. To jest moc, miłość i mądrość, które będą wszczepione w prawdziwą apostolską służbę. Jest to dzieło, którego nie powstrzyma głupota cielesnego nauczania i ludzkich zwyczajów. Dzieło królestwa, którego nie osiągnie zwiększanie apostolskiej struktury i biblijnych studiów. „Przez Mego DUCHA” mówi Pan (Zach. 4:6). Zaczyna się to w Duchu: czy zamierzamy skończyć na ludzkiej mądrości, zrozumieniu i strukturalizacji?

Gal 3:3:Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w Duchu, a teraz na ciele kończycie?

Bezwzględnie nie! Królestwo Boże nie dojrzeje, bez naszego całkowitego poddania i odpowiedzialności wobec Ducha Boga, naszego Ojca i Naszego Pana.

Muszą być prawdziwi apostolscy, czyści, święci ludzie Boży, którzy tak żyją i chodzą w Duchu, że żaden wierzący nie będzie musiał pytać o to, kto
ich wyznaczył i uprawomocnił. Nie będą potrzebowali tytułów czy organizacji. Nie będą promowali ani budowali służb i nie będą musieli prosić nikogo o zaopatrzenie. Są to Boży, pokorni, święci mężowie i niewiasty, którzy nie będą prowadzili innego życia poza Świętym Duchem Bożym. Są oni w świecie jako Chrystus, aby przekazać życie Ducha wielu. Nie pozwolą na to, aby ludzie oddawali im cześć i stawiali ich wyżej ponad innymi, jako kogoś specjalnego, lecz będą udzielać tego samego życia, które jest w nich, wszystkim, którzy szukają królestwa Bożego z całego serca.

Potrzebne jest nam potężne spotkanie z Bogiem w Duchu, które doprowadzi do śmierci tego życia i rozpoczęcia życia w Duchu, który sprawi, że ożyjemy, po czym codziennie musimy decydować się na życie i chodzenie w Duchu. Nie będziemy już więcej pragnąć, lecz w czystej miłości i mocy będziemy wypowiadać słowa Boże i płynąć w dziełach Chrystusowych na tym świecie. Ta ewangelia królestwa musi być głoszona i demonstrowana na całym świecie a wszystkie królestwa tego świata staną się królestwami naszego Boga. Jezus Chrystus będzie oglądany w wielkiej chwale i w pełni czczony jak Pan i Król.

Dążcie
do miłości.
Ona nigdy nie zawodzi.Ron
McGatlin

basileia@earthlink.net

 

 

 

 

продвижение с оплатой

DS_23.01.09 Mat.17

HeavenWordDaily

David Servnat

Obietnica Jezusa z 28 wersu 16 rozdziału, mówiąca, że niektórzy nie zakosztują śmierci, aż zobaczą „Syna Człowieczego przychodzącego w Królestwie Swoim” wypełniła się sześć dni później, gdy został przemieniony przed Piotrem, Jakubem i Janem. Zobaczyli Go takiego, jakim my zobaczymy Go któregoś dania – w Jego uwielbionym stanie – Jego twarz świeciła jak słońce. Ci trzej uczniowie zostali pobłogosławieni możliwością oglądania Mojżesza, który zmarł około 1500 lat wcześniej i Eliasza, który nigdy nie umarł, ale został zabrany do nieba 900 lat wcześniej. Obaj, byli żywi, dobrze się mieli i, jak powiada Ewangelia Łukasza, byli bardzo żywo zainteresowani „jego zgonem, który miał nastąpić w Jerozolimie” (Łk. 9:31).

W przedostatnim wersie Starego Testamentu Bóg obiecał:”Oto ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana” (Mal 3:23). Z tego powodu uczeni w Piśmie wyczekiwali powrotu Eliasza przed przyjściem Mesjasza (17:10), co było jedną w wymówek odrzucenia Jezusa Mesjasza. Pomylili się w dwóch przypadkach.

Po pierwsze: jak powiedział Jezus, Eliasz już przyszedł, jako Jan Chrzciciel i poprzedzał Jezusa.

Po drugie: Mesjasz będzie przychodził na ziemię nie tylko jeden raz, a Jego pierwsze pojawienie się nie miało być „wielkim i strasznym dniem Pana” (Ml. 3:23).

Ciekawe jest to, że Jezus ujawnił, że Eliasz, podobnie jak Mesjasz, również wróci dwa raz, tak więc możemy oczekiwać jego powrotu przed drugim przyjściem Jezusa. Przypuszczam, że Eliasz nie wróci osobiście, lecz że to służba Eliasza będzie ucieleśniona w reprezentancie, podobnie jak było z Janem Chrzcicielem. Jezus powiedział, że Eliasz „wszystko odnowi” (17:11), co choć niejasne jest zachęcające.

Jezus już wcześniej dał dwunastu apostołom moc wypędzania demonów (10:), dlaczego więc nie dali rady uwolnić jednego młodzieńca, którego ojciec przyszedł do nich? Najwyraźniej, przyczyną była ich niewiara (17:17, 19-20). Ponownie widzimy tutaj wagę wiary. Gdyby uczniowie użyli koniecznej wiary to chłopiec zostałby uwolniony, lecz nie zrobili tego, zatem nadal był demonicznie związany. Cieszę się z tego, że Jezus miał tą wiarę! Za każdym razem, gdy czytamy tego rodzaju historie, zastanawia mnie jak wielu błogosławieństw jesteśmy pozbawieni, ponieważ brakuje nam wiary. Pomóż nam, Panie!

Zwróćmy też uwagę na to, że Jezus mówi, że ten szczególny rodzaj demona, który uciskał chłopca, wychodzi wyłącznie przez modlitwę i post (17:21). Uwaga z marginesu Biblii wskazuje na to, że ten wers nie znajduje się wielu starożytnych rękopisach, co oznacza, że można kwestionować fakt czy Jezus rzeczywiście to powiedział.

Nie zważając na to, stwierdzenie Jezus o konieczności modlitwy i postu nie unieważnia tego, co powiedział o potrzebie wiary. Jeśli w 17:21 znajdują się autentyczne słowa Jezusa to przyczyną niepowodzenia apostołów nie był albo brak wiary, albo brak modlitwy i postu, raczej obu naraz. Tak więc, modlitwa i post to narzędzie służące do zwiększania wiary, co nas nie powinno dziwić. Oczywiście, że ci, którzy spędzają wiele czasu na modlitwie – aż do punktu pomijania posiłków – będę mieli większą wiarę niż ci, którzy tego nie robią i podobnie ci, którzy spędzają dużo czasu na rozważaniu Słowa Bożego będą mieli więcej wiary w Boga niż Ci, którzy tego nie robią.

W każdym razie Jezus wskazał na to, że modlitwa i post nie były konieczne do wypędzania wszystkich demonów, lecz tylko do tego szczególnego rodzaju. Nie musisz pościć, aby osiągnąć osobiste zwycięstwo nad atakami Szatana, lecz absolutnie musisz mieć wiarę, aby sprzeciwiać mu się (1 Ptr. 5:8-9).

Zastanawiam się nad serią cudów, które były potrzebne, aby Piotr zapłacił za siebie i Jezusa świątynny podatek! Ktoś musiał zgubić jakąś szczególną monetę w Morzu Galilejskim, właśnie ta moneta musiała utkwić w pyszczku ryby i ta sama ryba musiała zostać złapana w tym szczególnym miejscu i czasie przez Piotra! Bóg chce, abyśmy płacili nasze podatki i On pomoże nam w tym!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта

Coś więcej niż Wspólna radość: Lisa Miller z Newsweek przeciwko Pismu i Jezusowi_03

Skrót artykułu w j.polskim do którego odnosi się poniższa polemika:
http://wiadomosci.onet.pl/1880956,12,item.html

Prof. dr Robert A. J. Gagnon

Pittsburgh Theological Seminary

10 grudnia 2008

gagnon@pts.edu, www.robgagnon.net

© 2008 Robert A. J. Gagnon (za zgodą autora)

Oryg.:
http://www.robgagnon.net/NewsweekMillerHomosexResp.htm

Świadectwo Jezusa

Miller utrzymuje, że postawa Jezus nie popiera „tradycyjnego” patrzenia na małżeństwo, ponieważ „Jezus był samotny i głosił obojętność ziemskich związków, w szczególności rodziny”. „Jezus głosił radykalny rodzaj rodziny,… której więzi w Bogu, wypierają wszelkie więzy krwi”. „Jezus nie ożeni się w niebie”.
„Jezus nigdy nie wspomina homoseksualizmu, choć zdecydowanie potępia rozwód”. „Jezus dociera do wszystkich, szczególnie do tych z marginesu”. „Jezus objawił siebie kobiecie przy studni – nie patrząc na to, że miała pięciu mężów i obecnego chłopaka”. „Podobnie jak uczył Jezus, chcemy uczyć miłości każdego…. A co dzieje się w sypialni, naprawdę nie ma nic z tym wspólnego”. „Gdyby Jezus żył dzisiaj, docierałby szczególnie do gejów i lesbijek będących wśród nas, ponieważ 'Jezus nie chce, aby ludzie byli smutni i samotni’ (cytując jej „przyjaciela, księdza Jamesa Marina”).

A oto główny szwindel: „O ile Biblia i Jezus mówią wiele ważnych rzeczy o miłości i rodzinie, żadne z nich wyraźnie nie definiuje małżeństwa, jak związku między jednym mężczyzną i jedną kobietą”.

Jezus i teksty dotyczące stworzenia z Rdz. 1-2.

Miller bez problemu ignoruje fakt, że Jezus był tak zdecydowany w sprawie męsko żeńskiego warunku wstępnego do właściwych seksualny stosunków w kontekście małżeństwa, że określił swoje stanowisko, wielokrotnie powtarzając swoje żądanie małżeńskiej „jedności dwojga” – tj. bez poligamii równoległej czy poligamii kolejnej (tj.: rozwód i ponowne małżeństwo) – jedności dwóch płci, cytując całą Rdz. 1:27 („mężczyzną i kobietą uczynił ich„) i Rz. 2:24 (Dlatego mężczyzna … złączy się z żoną swoją i będą jednym ciałem„; Mk 10:5-9, Mat 19:4-9).
Gdyby wymiar męsko żeński nie był ważny dla Jezusa, jaki sens byłoby cytowanie z Księgi Rodzaju 1:27 właśnie wersu „mężczyzną i kobietą uczynił ich„.

Esseńczycy z Qumran (ok.150 B.C. – A.D. 70) potwierdzają fakt, że Jezus korzystał z jedności dwóch płci w małżeństwie, ustanowionej przez Stwórcę w Rz. 1-2, jako fundamentu do ograniczania ilości seksualnych partnerów do dwóch. Społeczność z Qumran odrzucała również „pojęcie dwóch żon”, ponieważ „fundamentem stworzenia jest to, że „mężczyzną i kobietą stworzył ich„, i dlatego, że „te które weszły weszły do arki (Noego) wchodziły parami” (Rz. 7:9) (The Damascus Covenant 4.20-5.1).
Nauczanie Jezusa różni się od dokumentów z Qumran w tym tylko, że rozszerzył tą zasadę na zanegowanie nie tylko zwykłej poligamii – w szczególności poligyny (mąż posiadający kilka żon), ponieważ Izrael nigdy nie tolerował polyandry (żon posiadających kilku mężów) – lecz również ponownego małżeństwa po rozwodzie. Wydaje się logiczne: sprowadzenie razem dwóch, i wyłącznie dwóch, podstawowych płci zarządzonych przez Boga przy stworzeniu obejmuje w sobie wszystko, co potrzebne w seksualnym spektrum jedności, nie wymagającą trzeciej strony.

Podczas gdy Miller uważa, że męsko żeński warunek wstępny dla seksualnych stosunków jest niemoralny i krzywdzący, Jezus uważał to za fundamentalne. Można nie podjąć męsko żeńskich małżeńskich więzów, jak zrobił to sam Jezus, lecz wtedy jedyną opcją będzie stać się jak „trzebieńcy (eunuchy), którzy tacy narodzili się z żywota matki”, bądź jak „trzebieńcy, którzy zostali wytrzebieni przez ludzi” to jest jako ludzie, którzy nie utrzymują żadnych seksualnych stosunków (Mat. 19:11-12). Podobnie można powiedzieć, że ci, którzy nie decydują się na mieszane płciowo małżeństwo stają się jak „aniołowie w niebie, którzy ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą” (Mk 12:25; Łk. 20:34-36). Jeśli nie ma seksualnych stosunków w niebie, to nie jest konieczne przystosowywać wrodzone seksualne popędy w tym wieku, gdy te popędy łamią formalne czy strukturalne wymagania ustanowione przez Boga przy stworzeniu.

Miller wykorzystuje takie teksty, aby dowodzić, że Jezus był otwarty na większą „obszerność” jeśli chodzi o nietradycyjne formy seksualnych więzi. Jak to się zwykle w takich przypadkach dzieje, Jezusowi chodziło o coś całkowicie przeciwnego.

Według Jezusa jest tak właśnie dlatego, że oddane seksualne partnerstwo jesttylko przedostatnim dobrem i Bóg nie musi pozwalać na seksualne kombinacje inne niż jedność na całe życie między jednym mężczyzną i jedną kobietą. Służba Boża i seksualna czystość nie są wyższymi dobrami. Seksualne stosunki nie będą kontynuowane w niebie, ponieważ otrzymamy coś znacznie lepszego: bezpośredni dostęp do Boga. Tak więc, w rozumieniu Jezusa nie ma czegoś taki ego jak „seksualny głód”. Nowa społeczność czy rodzina Boża istnieje teraz po to, aby zaspokoić potrzeby towarzyskie samotnych. W konsekwencji, dla Jezusa alternatywą dla małżeństwa między mężczyzną i kobietą jest abstynencja od seksualnych stosunków, a nie (jak Miller błędnie sądzi) radykalna zmiana definicji małżeństwa.

W skrócie, nie znajdę w historii postaci, na której argument kapłana, przyjaciela Miller, miałby najmniejszy wpływ: mianowicie fałszywe twierdzenie, że musimy pominąć święty biblijny męsko żeński warunek wstępny małżeństwa, ponieważ w przeciwny wypadku osoby homoseksualne będą „samotne i smutne”. Jest to po prostu zagarnięcie wyraźnej i zdecydowanej Bożej woli wyrażonej w Piśmie co do jakichkolwiek wrodzonych seksualnych pragnień i orientacji, jakie ludzie mogą wyrazić. Żadne przykazanie Boże nigdy nie było orzeczone ludziom po to, aby najpierw stracili wszelkie pragnienia przekraczania kwestionowanego przykazania (choć Miller zdaje się uważać inaczej). Wręcz przeciwnie: jest ono właśnie z tego powodu, żes ą ludzie, którzy chcą robić to, co Bóg uważa za złe i co Bóg zakazał – zakaz miał na celu nasze wyższe dobro.

Oprócz tego należy zająć się stwierdzeniem Miller, że: „Jezus nigdy nie wspomina homoseksualizmu, lecz stale potępia rozwód”. Pierwsza odpowiedź powinna być dla Miller oczywista. Jezus nie musiał niczego wspominać o homoseksualnych praktykach, ponieważ (1) nie znamy żadnego przypadku Żyda w Palestynie w pierwszym wieku, który byłby w to zaangażowany (nie mamy też poświadczenia czegoś takiego w stuleciach otaczających życie Jezusa wśród Żydów ani w Palestynie,
ani w Diasporze); (2) nie było Żyda, który byłby obrońcą homoseksualnych stosunków, popełnionych czy jakichkolwiek innych (wiele stulecie przed i po Chrystusie każda wzmianka o homoseksualizmie dokonana przez Żydów był uważana za akt najwyższego seksualnego przestępstwa, przekraczającego tylko zoofilię, nawet nie kazirodztwo). Mówienie słuchaczom w pierwszym wieku w Palestynie, że mężczyzna powinien zaprzestać utrzymywania seksu z innym mężczyzną spotkało by się ze zdumieniem, ponieważ sprawa była zbyt dobrze znana, zbyt fundamentalna i zbyt zdecydowanie akceptowana, aby zasługiwała na wspomnienie. Osobiście sam nigdy nie byłem w kościele, w którym pastor wyjaśniałby dlaczego wierzący nie powinni odbywać stosunków seksualnych ze swym rodzicem, dzieckiem czy rodzeństwem czy też dlaczego nie powinni żyć w poligamii. Nigdy nie przyszłoby mi na myśl to, że ten duchowny jest otwarty na kazirodztwo czy poligamię popełniane przez dorosłych.

Druga odpowiedź dotyczy tego, dlaczego Jezus mówił o rozwodzie/ponownym małżeństwie. Jezus poświęca czas na potępienie rozwodu i ponownego małżeństwa nie dlatego, że jest to poważniejsze przestępstwo Bożych norm dotyczących seksu niż homoseksualizm – czy bardziej niż kazirodztwo, czy zoofilia, czy inne seksualne wykroczenia, których Jezus też nigdy nie wymienia wprost – lecz dlatego, że wraz z pożądliwością serca, znalazły się w Prawie Mojżeszowym luki, które należało zamknąć. Prawo już wyraźnie zamykało wszelką możliwość udziału w homoseksualny praktykach, kazirodztwie, zoofilii i cudzołóstwie bez względu na wymówki. Każdy Żyd wiedział, że takie przestępstwa były skrajnie poważne i rzeczywiście, były obciążone karą śmierci (omówienie Jezusa tego tematu jest dalej). Jezus zajmuje się stanowczo sprawami rozwodu i ponownego małżeństwa, ponieważ w jego oczach był to jeden nielicznych pozostałych problemów z dziedziny seksualnej czystości wśród Żydów pierwszego wieku.

Jeśli Jezus opierał swój punkt widzenia na małżeńskiej monogamii i nierozwiązalności jedności płci zarządzonej przez Boga przy stworzeniu i przeznaczonej do seksualnego parowania, nie mógł uważać łamania tego fundamentu przez homoseksualne praktyki za mniej poważne niż rozwód/ponowne małżeństwo. Z pewnością było dokładnie odwrotnie, jak pokazują teksty Starego Testamentu, wczesny judaizm i wczesne chrześcijaństwo.

Żydzi ze starożytnego świata często odróżniali swoje seksualne zwyczaje od seksualnej niemoralności powszechnej wśród pogan, w tym co do homoseksualizmu. Z tego, co wiemy ze środowisk grecko rzymskich mieli oni rację w swych szacunkach: poganie szybciej angażowali się w seksualnie niemoralne akty. To dlatego Paweł, apostoł pogan, musiał więcej uwagi zwracać na seksualną czystość, niż robił to Jezus, w tym wyraźne wyjaśnienie zakazu homoseksualnych praktyk. Słuchaczami Pawła byli przede wszystkim poganie; w przypadku Jezusa byli to Żydzi. Tak więc, gdy Paweł zwracał się do swych nawróconych z tym, jak należy się zachowywać (etyka), często zaczynał od spraw seksualnej moralności i ostrzegał nawróconych, pisząc, że uporczywe trwanie w seksualnej niemoralności może spowodować wyłączenie ich z królestwa Bożego i wiecznego życia (np.: 1 Tes. 4:1-8, 1 Kor. 5-7; zawsze na pierwszym lub drugim miejscu po bałwochwalstwie na pawłowej liście występków jak w Gal. 5:19-21; 1 Kor. 6:9-11; Rzm. 1:19-31; Ef. 5:3-5).

Później w okresie rabinicznym, gdy pojawiło się pytanie o to czy dwóch nieżonatych mężczyzn może spać pod tym samym płaszczem, większość rabbich dawała zgodę pod warunkiem, że „Izreal nie jest podejrzany” (Qid. 5:10); to jest prawdopodobieństwo, że jakikolwiek Żyd zaangażowany jest w homoseksualizm jakiegokolwiek rodzaju jest tak minimalne, że może być pominięte.

Dyskusja o tym, dlaczego jakiekolwiek zmiany w małżeństwie/ponownym małżeństwie nie jest dobrą analogią dla przyjęcie homoseksualnych związków patrz tutaj (pp. 110-22).

Argument Miller za tym, że Jezus był „seksualnie obszerny”

(dosł.:‘Sexually Inclusive’ Jesus – przyp.tłum.)

(Polyamory to angielskie słowo stworzone w oparciu o grecko-łacińskie sformułowanie oznaczające „wiele (więcej niż jedna) miłości”.
Związki „poliamoryczne” (polyamorous relationships) to „romantyczne” relacje więcej niż dwóch osób. Romantyczne w znaczeniu relacji, która nie jest po prostu przyjacielską, czy jeszcze bardziej luźniejszą znajomością, a czymś co można by określić miłością. – Praktykujących to współcześnie nazywa się 'swingersami’ – przyp.tłum
.
p.: http://poliamoria.prv.pl/)

Miller cytuje z aprobatą fałszywe twierdzenie Brueggemann’a, jakoby w sprawach małżeństwa Biblia konsekwentnie „skłania się ku obszerności”. Miller dodaje, nie myśląc o absurdalności swego stwierdzenia: „Praktyka obszerności (obejmowania), nawet w buncie przeciw społecznym konwencjom, sięga do wyrzutków, podkreśla poczucie wspólnoty społeczności a staje przeciwko chaosowi, deprawacji i obojętności – te wszystkie biblijne wartości wysuwają argumenty za gejowskim małżeństwem”.

Dlaczego Miller ogranicza się i upiera przy monogamii? Tradycyjne i nietradycyjne formy współżycia popełniane przez dorosłych swingersów mogą być częścią tej obszerności. Polyamoria z definicji jest obszerna (pozwala na to, aby do związku przyłączał się więcej niż jeden partner.). Ci, którzy uczestniczą w dziś poligamii z pewnością są społecznymi wyrzutkami zachodniego społeczeństwa. Czy Jezus nie sięgał także do poligamistów? Popełniana przez dorosłych poliamoria prawdopodobnie daje większe poczucie „wspólnoty i społeczności”.

Niewątpliwie Miller zaprotestowałaby przeciwko twierdzeniu, że poliamoria pociąga za sobą przymus i uciążliwą dominację. A jednak takie negatywne własności nie są ani trochę bardziej wrodzone w popełnianą przez dorosłych poliamorię niż (1) duża liczba seksualnych partnerów w ciągu życia, (2) przenoszone drogą płciową zakażenia, (3) bardzo krótkoterminowe związki, (4) sprawy stanu psychicznego jak depresja i istotne wykorzystywanie, które są nieodłącznie związane z wszelkiego rodzaju homoseksualną aktywnością (istnieją w nieproporcjonalnie wysokim stopniu zawdzięczając to znaczącemu brakowi prawdziwego seksualnego uzupełnienia, lecz nie są wrodzone). Jeśli Miller ignoruje fundament, na którym Jezus opierał swój sprzeciw wobec poligamii, mianowicie, związek dwóch płci jako konieczny warunek wstępny, to jej argumentacja obszerności, rzucania wyzwania społecznym zwyczajom, miłości i budowania społeczności nie ma już żadnej podstawy do odrzucenia pełnej miłości popełnianej przez dorosłych poliamorii.

Z pewnością poligamia nie może być zakazana na podstawie założenia, że można kochać prawdziwie tylko jedną osobę. Gdy rodzice mają drugie i trzecie dziecko, nie kochają tego pierwszego ani trochę mniej, a ludzie często mają więcej niż jednego bliskiego przyjaciela. Dlaczego w tym rozrachunku miłość związana z erotyką miałaby być w jakikolwiek sposób inna od nieerotycznej miłości, tym bardziej, że Miller dowodzi, że pragnienie „kochania jedni drugich dla naszego własnego dobra” jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla podjęcia stosunków seksualnych?

Konsekwentne korzystanie z tego samego argumentu Miller o obszerności-nonokonformizmie-miłości-społeczności, byłoby znakomite dla promowania kazirodztwa dorosłych. Rzeczywiście, Miller podkreśla, że Jezus: „głosił obojętność wobec ziemskich więzi – w szczególności rodziny” oraz „głosił radykalny rodzaj rodziny,… której więzy w Bogu wykraczają poza wszelkie więzy krwi”.

Jeśli więzy krwi są teraz obojętne jeśli chodzi o kształtowanie seksualnych relacji (ponieważ w taki sposób Miller stosuje swój argument) to jest oczywiste, że seksualne stosunki między dorosłymi o bliskim pokrewieństwie (rodzeństwo, dorosłe dziecko i rodzic) powinny być do przyjęcia dla Miller. Zaprotestowałaby: Lecz to spowoduje wrodzone wady, lub to, że dzieci nie będą się czuły bezpiecznie w jednostce rodzinnej.

Powtórzmy:
taki argument nie ma mocy absolutnej, to jest mocy kategorycznego odrzucenia kazirodztwa; jest raczej w mocy odrzucać tylko kazirodztwo z małoletnim krewny, lub tam, gdzie pojawia się ryzyko ciąży. Z całą pewnością można wymyślić różne formy pożycia seksualnego blisko spokrewnionych, których ten argument nie dotyczy (w tym kazirodcze stosunki między zgadzającymi się na to dorosłymi tej samej płci).

Jedyny absolutny czy kategoryczny argument, który można postawić przeciwko kazirodztwu to argument filozoficzny z natury: a mianowicie taki, że osoby, które mają zbyt wielkie strukturalne podobieństwo, w tym przypadku pokrewieństwo, nie są dobrze dopasowane do seksualnej współżycia. Wady wrodzone są typowe, choć nie nieodłączne w takich związkach i są symptomami istoty problemu, którym jest zbyt wielka identyczność. Jednak taki argument uniemożliwiłby związki homoseksualne – tutaj strukturalna identyczność jest bardziej dotkliwie odczuwana na poziomie seksu czy płci – i dlatego Miller nie chce tego argumentu używać. Lecz byłoby to ideologiczne narzekanie, a nie logiczne zastrzeżenie.

To hipokryzja Miller pozwala na podkreślanie jako podstawy afirmacji homoerotycznych związków takich rzeczy jak obszerność tych marginesów, przeciwstawianie się społecznym zwyczajom, obecność „wzajemnej radości” i miłości, jako wystarczających warunków wstępnych oraz budowanie społeczności i wspólnoty, przy równoczesnym odrzuceniu popełnianych przez dorosłych form kazirodztwa i poliamroii. Miller nie jest w stanie podać jakiegokolwiek naukowego badania pokazującego nieodłączne wymierne rany wywołane u wszystkich zaangażowanych w kazirodztwo czy poliamorię, więc, biorąc pod uwagę jej wierzenia, powinna chętnie akceptować co najmniej niektóre z tych form współżycia, albo trzeba jej argument za homoseksualizmem porzucić jako absurdalny.

Dlaczego, nawet Oprah, guru milionów kobiet w tym kraju, wykrzyknęła po spotkaniu z pewną wspaniała, dobrze dopasowaną, atrakcyjną kobietą z wyższych sfer, żyjącą w poligamicznym związku: „Najlepszą częścią tej pracy,… [jest to], że przychodzę tutaj z pewnym nastawieniem i wychodzą stąd nieco bardziej otwarta, na całą sprawę.
I zdaję sobie sprawę z tego, … że w każdej sytuacji są tacy, którzy nadają różnym rzeczom złe nazwy. Są pewne trudności i są pewni ludzie, którzy znoszą te trudności inaczej” (2007 („2007: Poligamia w Ameryce; raport Lisy Ling”). Co więcej, „gejowskie” kościoły Metropolitan Community Churches, Unitarian Universalist Church oraz homoseksualni profesorzy religii w tym kraju wszyscy promują ponowne przejrzenie negatywnych poglądów na „poliamorię” czy „polifedelity” (patrz tutaj i tutaj, str. 35-45).

Nie chodzi mi tu tylko o to, że tego rodzaju argumenty używane do promowania homoseksualizmu przez Miller i innych prowadzą do „śliskiej równi pochyłej” choć Miller i inni wyraźnie popierają zarówno równię jak i tłuszcz na niej. Dowodzę tutaj, że jeśli Miller całkowicie odrzuca popełniane przez dorosłych formy poliamorii i cudzołóstwa to ma jeszcze większe powody ku temu, aby odrzucać popełniane przez dorosłych praktyki homoseksualne, ponieważ zakaz kazirodztwa i poliamorii jest związana analogicznie czy fundamentalnie z zakazem homoseksualnych praktyk.

W szczególności ironiczne jest to, że Miller używa poligamii jako przykładu tego, dlaczego powinniśmy zrezygnować z męsko żeńskiego warunku wstępnego z Pisma. Jeśli chodzi o nasze podejście do poligamii, zmieniliśmy się, mówi. Powinniśmy być również w stanie zmienić i ten wymóg. Tak, wywraca całkowicie logikę Jezusa. Jezus wskazuje na męsko żeński warunek wstępny przekazany w akcie stworzenia, naturalną jedność dwóch płci, jako podstawę do wyeliminowania seksualnych związków większej ilości osób niż dwoje, czy to równoległej czy kolejnej poligamii. W skrócie: dla Miller poligamia jest podstawą do pozbycia się warunku wstępnego wymagającego dwóch płci, podczas gdy dla Jezusa warunek dwóch płci jest podstawą do pozbycia się poligamii. Upierając się przy tym, żeby pozbyć się wszelkiego znaczenia dualizmu płci w małżeństwie, Miller zostawia otwarte drzwi do logicznego powrotu do poligamii.

Jezus akceptował to, że punkt widzenia prawa mojżeszowego nie był doskonały, lecz podczas gdy Miller obstaje przy nowych modelach małżeństwa, aby zadowolić szczególne „orientacje seksualne”, Jezus zrobił coś przeciwnego, sugerując nowy model małżeństwa, który nie będzie już robił ustępstw na rzecz „seksualnych orientacji”, których żądze są przeciwne temu, że „mężczyzną i kobietą uczynił ich„. Mojżesz dopuścił do tego, aby mężczyzna miał więcej niż jedną żonę, czy to równolegle czy kolejno, jako ustępstwo na rzecz „zatwardziałego serca”, w tym męskiego popędu seksualnego. Jezus powiedział: Nigdy więcej. Jego ostrzeżenie przed cudzołóstwem serca również idzie w tym kierunku.
Podobnie jak z pozostałymi sześcioma antytezami Kazania na Górze (Mat. 5:21-48), zasada używana przez Jezusa była taka: Byliście przyzwyczajeni do radzenia sobie z tym i z tamtym; a ja wam mówię:
nigdy więcej. Istotą nie była tutaj tylko zmiana, istotą było również pytanie: „W jakim kierunku?” Miller porusza się w kierunku przeciwnym do kierunku Jezusa.

Coś więcej niż Wspólna radość: Lisa Miller z Newsweek przeciwko Pismu i Jezusowi_02

Jezus, miłość i homoseksualizm

расчет продвижения

DS_22.01.09 Mat.16

HeavenWordDaily

David Servant

Jezus nie tylko jest Mesjaszem, Synem Bożym i Zbawicielem, On jest również „Panem Metaforą”. Wydaje się, że trudno od Niego usłyszeć zdanie, do którego nie dodałby co najmniej jednego figuratywnego słowa, a gdy to robił to nawet Jego najbliżsi uczniowie nie rozumieli Go. Ludzie nie rozumieją Go od 2000 lat i często jest to spowodowane błędem literalnej interpretacji tego, co miało być w założeniu rozumiane figuratywne.

Dziś czytamy o jednym z takich przypadków. „Strzeżcie się kwasu faryzeuszy i uczonych w Piśmie„. Tylko jedno słowo, „kwas”, było figuratywne i uczniowie powinni byli zdać sobie z tego sprawę, jako że niewiele sensu byłoby w tym, gdyby ich Jezus ostrzegał przed drożdżami faryzeuszy. Niemniej, zaczęli się rozmawiać o tym, że nie wzięli chleba ze sobą! Nauczmy się z tego błędu pewnej lekcji i zdajmy sobie również sprawę, że musimy strzec się fałszywego nauczania, które początkowo wydaje się nieszkodliwe i nieznaczące, lecz później przesiąka wszystko, czego dotyka, podobnie jak kwas. Każda fałszywa doktryna trująca cały kościół na świecie zaczynała się od jednego kazania.

Jedna z takich fałszywych doktryn została zrodzona przez błędną interpretację słów Jezusa skierowanych do Piotra w 16:18: „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję kościół mój, a skały piekielne go nie przemogą”. Piotr, czy literalnie Petros, w grece znaczy „kamień”. Słowo tłumaczone tutaj jako „opoka/skała” to petra, znaczy „ogromna skała” bądź „podłoże”. Skałą, o której mówił Jezus jako o przyszłym fundamencie Jego kościoła nie był Piotr, którego przypadkowo Jezus nazwał również figuratywnie „szatanem” kilka sekund później (16:23). Fundamentalną skałą kościoła jest Boże objawienie tego, że Jezus jest Synem Bożym, objawienie, w które Piotr uwierzył i które wyznał. W prawdziwym chrześcijaństwie wszystko jest zbudowane na tym objawieniu. Gdy ktoś wierzy, że Jezus jest Synem Bożym, pokutuje, rodzi się na nowo i staje się członkiem kościoła Jezusa.

Po metaforze skały Jezus podaje trzy następne figuratywne wyrażenia, które interpretowane dosłownie prowadzą do jakichś dziwnych doktryn. Pierwsza z tych trzech to słowa Jezusa o bramach piekielnych, które nie przemogą kościoła. W swym kontekście, mówi nam to po prostu tym, że kościół składa się z ludzi, którzy wierzą, że Jezus jest Synem Bożym i dzięki tej wierze uciekli od swego przeznaczenia, którym było piekło. Słowa Jezusa nie oznaczają tego, że kościół „walczy duchowo” w ten sposób, że „atakuje bramy przeciwnika” itd.

Następnie Jezus powiedział Piotrowi, że daje mu „klucze do królestwa niebios”, co jest kolejnym oczywistym metaforycznym wyrażeniem. Te słowa wskazywały na to, że Piotr będzie środkiem („kluczem”) do tego, aby ludzie dostali się do nieba. Z pewnością wypełniło się to, gdy Piotr głosił ewangelię, skutecznie otwierając drogę do nieba dla wierzących i zamykając ją dla niewierzących.

Taka interpretacja jest dalej potwierdzona przez słowa Jezusa zwrócone do Piotra – trzecie metaforyczne wyrażenie – że cokolwiek zwiąże na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiąże na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Znaczy to, że Piotra „klucze do nieba” (ewangelia) będą działać skutecznie na ziemi. Niestety, te słowa „wiązania i rozwiązywania” nie tylko zostały zinterpretowane literalnie, lecz z wyobraźnią rozwinięte, mamy więc takich, którzy słownie „związują i rozwiązują” aniołów, demony, przychylność, okoliczności i tysiące innych rzeczy, pomimo tego, że nie mają oni w Nowym Testamencie najmniejszego cienia na poparcie tego, że ktokolwiek w pierwszym kościele praktykował coś takiego.

Jest jeszcze więcej metafor w dzisiejszym czytaniu, takich jak „brać swój krzyż” (przyjąć nieuniknione cierpienia), „zyskać życie, tracąc je dla Jezusa” (zyskać zbawienie, zamieniając swoje osobiste plany na plany Jezusa). Jednak po tym wszystkim następuje stwierdzenie, które powinniśmy interpretować dosłownie: „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi i wtedy odda każdemu według uczynków jego” (16:27). Otrzeźwiające słowa. Będziemy zbierać to, co zasialiśmy. Czy jesteś gotowy?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайта

Żadnej żywej duszy przy małym Janku

ASSIST
News Service (ANS) –
PO
Box 609, Lake Forest, CA 92609-0609 USA
Visit our web site at:
www.assistnews.net


E-mail: danjuma1@aol.com

Kimberly L. Smith specjalnie dla ASSIST News Service

BIRMINGHAM,
AL (ANS) – Właśnie wróciłam z sierocińca służby Make Way Partner na granicy Darfuru i Sudany do Alabamy. Dobrze jest być z powrotem na miejscu, gdzie otrzymuję pocztę, które jednak rywalizuje z tym, co nazywam domem. Jeśli dom jest tam, gdzie jest serce, to uwielbiam być tutaj z moimi bliskimi przyjaciółmi i rodzinę, a jednak tęsknię, aby być z sierotami Sudanu, które dosłownie nie mają nikogo.

Mały Janek

Girilal

Poznajcie Janka, proszę. Pierwszy raz Janek został uchwycony przez nasza kamerę, gdy przejechaliśmy obok niego w drodze do Międzynarodowego Obozu Przesiedleń Ludności (Internally Displaced People’s camp- IDP).
Stał samotnie na skraju drogi, lecz był z nami komisarz tego okręgu i powiedział nam, że bardzo nas ściga czas, więc tego dnia nawet nie zatrzymaliśmy się przy nim, aby porozmawiać.

Niemniej, kilka dni później, było dla mnie błogosławieństwem to, że mogłam spotkać go ponownie. Janek powiedział mi, że wydaje mu się, że ma pięć lat. Tak powiedziała mu mama, zanim ona i jego siostra zmarły.
Janek miał małą siostrę, Abuk, która zmarła pierwsza, następnie jego matka przestała jeść, aby całą żywność jaką znalazła, mogła dawać Jankowi. Powiedział, że tęskni za nią bardzo, ponieważ była jego jedynym przyjacielem, bo ojciec zmarł, kiedy Janek był jeszcze zbyt mały, aby pamiętać, co go zabiło.

Zapytałam go czy chce, abyśmy go zabrali ze sobą do obozu IDP, aby mógł być z innymi ludźmi, którzy mu pomogą. Powiedział, że mama powiedziała mu, że będzie dla niego bezpieczniej w buszu niż w obozach, gdzie bandy handlarzy przychodzą po nowych niewolników; Janek nie chciał zostać niewolnikiem. Jego mama powiedziała, że lepiej umrzeć jako chrześcijanin w buszu, niż żyć jako muzułmanin będąc niewolnikiem.

GirilalOdciągnęłam James na bok (nasz tubylczy dyrektor sierocińca), aby zapytać go czy nie mógłby wziąć jednej sieroty więcej do sierocińca. Przypomniał mi, że właśnie wczoraj powiedziałam mu, że martwię się tym, że przyjął 50 nowych sierot do mojej ostatniej wizyty (zwiększając ich liczbę do 450) i tym, że ciągle nie mamy na tyle sponsorów, aby zatroszczyć się o te, które już mamy.

Powiedziałam Jamesowi, że wiedziałam, jak bardzo ciężko jest mu patrzyć na te sieroty wokoło niego i śmiertelnie zagłodzone czy zagrożone przez handlarzy niewolnikami czy hieny, lecz po prostu nie możemy brać na siebie więcej, dopóki nie będziemy mieli zaopatrzenia dla tych 450.
Przez łzy, James zgodził się nie brać więcej sierot. A teraz spotkałam się z tym, co dotyka Jamesa codziennie.

Kimberly
z dwoma spośród pierwszych sierot

wyratowanych
przez Make Way Partners.

Po
lewej Piotr i po prawej William.

Pomyślałam o finałowej scenie z „Listy Schindlera”, gdzie Schindler przelicza koszty swego zegarka, auta i każdej jednej rzeczy, których się trzymał i o tym, ile ludzkich żyć mógłby uratować, gdyby puścił te „drogocenne” przedmioty. Pomyślałam o tym, co James czuł każdego dnia. Pomyślałam o tym, co dla Jamesa znaczyło zostawić małego Janka na skraju drogi, gdzie czuł się bezpieczniej niż w obozach IDP. Teraz już, szlochając, wiedziałam, że nie mam prawa naruszać tego, o co właśnie prosiłam, aby zrobił – aby zaspokoić własne sumienie.

Pomodliliśmy się z Jamesem o małego Janka. Obiecałam Jankowi, że opowiem innym ludziom o nim. Chciał wiedzieć „komu”, powiem i co oni zrobią. Odpowiedziała mu, że byłoby to zbyt wielu ludzi, aby mu wymieniać wszystkie ich nazwiska, lecz niektórzy będą czarni jak on, a niektórzy biali jak ja, niektórzy będą brązowi jak Arabi, których się boi, lecz że oni wszyscy będą modlić się o niego.

Dałam mu koc i całe jedzenie jakie miała w torebce.

Janek uśmiechnął się, my, z Jamesem, płakaliśmy oboje.


– – – –

Kimberly Smith, jest prezesem i współzałożycielem Make Way Partners. Spędza większość ostatniego 10 lecia na działalności starajacej się zakończyć handel ludźmi przez prace misyjnych organizacji jaką ona i jej mąż, Milton, wspólnie zakładają.
Sceptycy i racjonaliści ogłosili, że zadanie postawione przed Make Way Partners jest niewykonalne. Niemniej, rozpalana współczuciem i nienaturalną niesprawiedliwością, Kimberly poprowadziła Make Way Partners do wybudowania pierwszego sierocińca na granicy Darfuru i Sudanu. Dostarczenie zaopatrzenia do budynku wymaga przejechania ponad 5.000 km dzikimi terenami bez dróg czy mostów. Obecnie prowadzi starania o wybudowanie sieci troszczącej się o sieroty, których jest około 1 miliona w Sudanie. Kimberley jest oddaną żoną, matką i babcią. Kocha czytać, pisać, lubi wyjazdy poza dom (szczególnie kajakarstwo) z mężem, Miltonem. Można się z nią skontaktować pod adresem: kimberly@makewaypartners.org

раскрутка

DS_21.01.09 Mat.15

HeavenWordDaily

David Servant

Według Jezusa czczenie ojca i matki może pociągać za sobą konieczność zaspokajania ich potrzeb, gdy się znajdą w podeszłym wieku. Pamiętajmy o tym, że nawet dziś większość ludzi na świecie jest uzależniona od tego czy ich dzieci zatroszczą się o nich w starości, ponieważ oszczędzanie pieniędzy jest niemożliwe w biednych krajach. W takim kontekście faryzeusze uczyli, że człowiek, który przekazał swoje pieniądze Bogu, nie był zobowiązany do pomocy swoim rodzicom. (Możemy tylko się zastanawiać czy „dawanie Bogu” było tym samym co „dawanie faryzeuszom”.) Tak więc unieważnili przykazanie Boże przez swoją tradycję.

Gdy przywódcy kościoła dziś uczą, „głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi” (15:9), w podobny sposób ujawnia to, że ich serca są daleko od Boga, jak powiedział Jezus (15:8). Miłość do Boga owocuje miłością do Jego Słowa i ani tradycja, ani „nowe objawienia” czy pop-psychologia (która rozkochała w sobie ogromną część kościoła) nie są w żaden sposób atrakcyjne dla tego, kto kocha Boga. Są one w rzeczywistości dla niego odpychające, ponieważ obrażają Tego, którego tak bardzo kocha.

Współcześni faryzeusze, podobnie jak ich starożytni odpowiednicy, są często uczepieni swoich małych zwyczajów, ignorując to, co rzeczywiście ważne i szybko oddzielają się od każdego, kto nie jest obsesyjnie ogarnięty tym samym co oni. Podczas gdy tłumy głodują a miliony oczekują na usłyszenie ewangelii po raz pierwszy, odkryjesz, że oni szydzą tych, którzy nie podpisują się pod ich dziwacznością. Czytaliśmy dziś, że w czasach Jezusa wielką troską faryzeuszy i uczonych w Piśmie było to, że Jego uczniowie zanieczyszczali siebie, jedząc nie umytymi rękoma, czyli nie postępowali według zasady, której nie ma wśród Dziesięciu Przykazań!

Syrofenicjanka, która przyszła do Jezusa prosić o uzdrowienie swojej córki opanowanej przez demona, była potomkiem Kananitów, których Bóg nakazał Izraelitom w czasach Jozuego wybić i to ze sprawiedliwej przyczyny. Mieli oni reputację bałwochwalców, składających ofiary z dzieci, znani byli ogromnej seksualnej perwersji i twardego serca, co stawiało ich poza zbawieniem. Z taką spuścizną było całkiem prawdopodobne, że potomkowie tych, którzy przetrwali, nie byli wzorami cnót, a sposób w jaki Jezus traktował ją zdaje się to potwierdzać. Wielu ma problem z potraktowaniem tej kobiety, lecz nie zapominajmy, że Nowy Testament ogłasza, że „oczy Pana zwrócone są na sprawiedliwych, a uszy jego ku prośbie ich, lecz oblicze Pańskie jest przeciwko tym, którzy czynią zło” (1 Ptr. 3:12). Jezus był Bogiem i odegrał swoją rolę doskonale. Zignorował początkowe wołanie Syrofenicjanki, jak Bóg ignoruje modlitwy zatwardziałych grzeszników.

To, czego czytelnicy nie dostrzegają to ogromna zmiana jakiej ta kobieta doznała, gdy domagała się uwolnienie swej córki. Co mówiło jej to, gdy Jezus początkowo ignorował ją całkowicie, nawet gdy stale krzyczała za Nim? Gdy Jego uczniowie poprosili, aby ją odesłał, On ogłosił, że został posłany tylko do zgubionych owiec Izraela, co jest kolejnym komentarzem dotyczącym jej niegodnego stanu. Przyszła do Niego i skłoniła się przed Nim. Powiedział w kilku słowach, że była wstrętnym psem! Nie dyskutowała z Nim, lecz błagała o okruszyny, wyznając Go, jak swego mistrza. Dopiero wtedy Jezus odpowiedział na jej prośbę i pochwalił ją za wielką wiarę. Doznała upokorzenia i pokutowała. (Napisałem więcej na ten tematu TUTAJ.)

Nauczmy się na podstawie tej historii o Jezusie pewnej lekcji. Jego Słowo mówi nam: „Pan daleki jest od bezbożnych, lecz wysłuchuje modlitwy sprawiedliwych” (Przyp. 15:29). Apostoł Jan napisał podobnie: „I otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem Jego„(1 Jn 3:22; patrz również Przyp.. 28:9; Ps. 66:18). Istnieje niezaprzeczalny związek między świętością a wysłuchanymi modlitwami.

Po raz drugi w Ewangelii Mateusza czytamy o Jezusie karmiącym tysiące głodnych ludzi. Zwróć uwagę na to, że byli głodni nie tylko fizycznie, lecz również duchowo. Bóg zaspokaja potrzeby tych, którzy Go szukają.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка