Author Archives: pzaremba

Codzienne rozważania_26.01.2018

Jon 3:7-8
NA POLECENIE KRÓLA I JEGO DOSTOJNIKÓW OGŁOSZONO TAKI ROZKAZ: LUDZIE I ZWIERZĘTA, BYDŁO I OWCE NIC NIE JEDZĄ, NIECH SIĘ NIE PASĄ I NIECH NIE PIJĄ WODY! NIECH WŁOŻĄ WŁOSIENICE, ZARÓWNO LUDZIE JAK I BYDŁO, I NIECH ŻARLIWIE WOŁAJĄ DO BOGA, NIECH KAŻDY ZAWRÓCI ZE SWOJEJ ZŁEJ DROGI I OD BEZPRAWIA, WŁASNORĘCZNIE POPEŁNIONEGO.

Niniwejczycy żałowali swego grzechu. Pościli, włożyli włosienice. Dołączył do nich ich król. On także wydał dekret wzywający do poprawy. To coś więcej niż duża liczba ludzi nawracających się do Boga i zmieniający własny sposób postępowania. To przykład tego rzadkiego wydarzenia, kiedy cały naród odwraca się od grzechu. Dekret króla Niniwijczyków i nawrócenie jego ludu było nadzwyczajnym działaniem Boga wśród pogan. Niewątpliwie, w przypadku pojedynczych osób miała miejsce szczera pokuta. Oczywiście w każdym ruchu angażującym dużą liczbę osób, istnieją ludzie podążający za tłumem, szczególnie wtedy, gdy niektórzy z nich zajmują wysoką pozycję społeczną. Zawsze pojawia się niebezpieczeństwo tego, że okazywanie żalu i uczynki wiary będą jedynie pustym rytuałem. Musisz mieć osobistą więź z Panem. To musi być osobiste przekonanie o grzechu, twoje osobiste uznanie tego, że Bóg jest tym za kogo się uważa i tym, przed którym będziesz musiał odpowiadać. A Jezus Chrystus jako jedyny pośrednik między tobą, zgubionym grzesznikiem, a świętym Bogiem, musi być twoim osobistym Zbawicielem. Musisz mu zaufać osobiście, z głębi twojego złamanego serca i z całą szczerością pokornego ducha, jeżeli masz być zbawiony i zostać chrześcijaninem. Nikt i nic nie może tego zrobić za ciebie – ani modląca się pobożna babka, ani chodzenie w młodości do kościoła. Pan Jezus Chrystus wyjaśnił to w jednej ze swoich najbardziej znanych ilustracji o dobrym pasterzu i jego owcach (Ew. Jana 10:1-21). Kościół Chrystusa jest owczarnią. Niektórzy próbują się tam dostać inną drogą niż przez drzwi, to złodzieje i zbójcy. Pasterz wchodzi przez drzwi. Owce odpowiadają na jego głos, rozpoznają go. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, mówi Jezus, ja jestem drzwiami dla owiec. Wszyscy ilu przede mną przyszło, to złodzieje i zbójcy, lecz owce nie słuchały ich. Ja jestem drzwiami, jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony będzie… Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce i moje mnie znają (Ew. Jana 10 rozdz.). Paweł pisze do Tymoteusza, że Pan opatrzył pieczęcią dzieło łaski dokonane w każdym wierzącym. Ta pieczęć jest inskrypcją, która mówi: „Zna Pan tych, którzy są jego” i „Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego” (2 Tymoteusz 2:19). Należenie do Boga nierozerwalnie łączy się z tym, że on poznał każdego z nas osobiście, a my poznaliśmy jego przez wyznanie wiary w Chrystusa.

Życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_23.01.2018

Jon 3:5-6
WTEDY OBYWATELE NINIWY UWIERZYLI W BOGA, OGŁOSILI POST I OBLEKLI SIĘ WE WŁOSIENICE, WIELCY I MALI.
A GDY WIEŚĆ O TYM DOSZŁA DO KRÓLA NINIWY, WSTAŁ ZE SWOJEGO TRONU, ZDJĄŁ SWÓJ PŁASZCZ I OBLÓKŁ SIĘ WE WŁOSIENICĘ, I USIADŁ W POPIELE.

Niniwejczycy uwierzyli w Boga a to oznaczało wiarę w słowa wypowiedziane przez Boga. To z kolei wiązało się z zaakceptowaniem tego, że Bóg miał prawo okazać im gniew i nie blefował, kiedy powiedział, że zniszczy ich za czterdzieści dni. Należy pamiętać, że Jonasz był znakiem dla Niniwijczyków. Przyszedł do nich jako człowiek wzbudzony z martwych. Jego cudowne ocalenie okryło całą jego służbę Bożą aprobatą. Jonasz był człowiekiem posłanym przez Boga. Bóg okazał zarówno swoją sprawiedliwość jak i miłosierdzie we wszystkim, co uczynił z Jonaszem. Kiedy Jonasz zwiastował, jego poselstwo przyjmowano jako Słowo Boże. Niniwijczycy uznali, że to co mówił Jonasz, miało w sobie autorytet samego Boga. Nie uważali tego za opinię ludzką lub wymysł szalonego proroka, ale za jasne nieupiększone Słowa Wszechmogącego Boga. Uznali to poselstwo za wyrok niebios i przyjęli je do swoich serc. Gdy uwierzyli w Boga zawładnęła nimi świadomość jego majestatu, mocy a najbardziej jego gniewu. Mogli wyśmiać Jonasza tak jak zięciowie Lota wyśmiewali się z zapowiadanego przez ich teścia zniszczenia Sodomy (1 Mojż. 19:14). Wiedzieli jednak w głębi serca, że początkiem poznania jest bojaźń Pana. Zrozumieli grożące im duchowe niebezpieczeństwo. Uświadomili sobie, że muszą odpowiedzieć za swoje czyny przed wszechmocnym i świętym Bogiem. Niniwejczycy ogłosili post i oblekli się we włosienicę wielcy i mali. Sam król zszedł z tronu, zdjął królewskie szaty, włożył włosienicę i siadł w popiele. Głęboki żal zawładną sercami całego narodu. Byli świadomi nie tylko swojego grzechu, ale pogrążyli się w smutku, kiedy zrozumieli jak bardzo obrazili Boga Jonasza. Ich dusze przylgnęły do prochu (Psalm 119:25). Kolejny aspekt chrześcijaństwa, który nie jest ani miły ani pocieszający i podobnie jak zwiastowanie gniewu Bożego nie odpowiada wielu ludziom nawet w kościele. Ale takie upokorzenia samego siebie jest niezbędnym etapem przyjścia do Pana. Niniwijczycy nie mogli ani walczyć ani uciec. Włożyli włosienice usiedli w popiele i tak jak stróż więzienny w Filippi w późniejszym wieku (Dz. Ap. 16:30), zastanawiali się co mają czynić, aby zostać zbawionymi.
Życzę błogosławionego dnia.

Legalizm jest zdradą Chrystusa, narusza Ewangelię i niszczy ludzi


Joe McKeever

Wtedy przystąpili do Jezusa faryzeusze oraz uczeni w Piśmie z Jerozolimy, mówiąc: Dlaczego uczniowie twoi przestępują naukę starszych? Nie myją bowiem rąk, gdy chleb jedzą. On zaś, odpowiadając, rzekł im: A dlaczego to wy przestępujecie przykazanie Boże dla nauki waszej?” (Mt 15:1-3).

Litera zabija, lecz Duch daje życie” (2Kor 3:6).

Historycy mówią nam, że faryzeusze dobrze zaczęli, wzywając, jak podróżni przebudzeniowcy, naród do powrotu do wierności. Ostatecznie jednak, ich nacisk na sprawiedliwość został sprowadzony do zestawu praw i przepisów. Zaczęli jako ludzie dający wsparcie, a skończyli na dręczycielach, jako miłujący Boga, a skończyli jako tyrani i legaliści.

Legalista to, ktoś, kto mówi: „Wiem, że Pan tego nie powiedział, ale powiedziałby, gdyby o tym pomyślał!”

Legalista jest mądrzejszy od Boga. Pomaga Panu uzupełniać Jego Słowo, wypełniając dziury w tych miejscach, o których najwyraźniej Pan zapomniał coś powiedzieć, wyjaśnić czy wymagać czegoś. Legalista doprowadza pozostałą cześć ludzi Bożych do szaleństwa. Zawsze znajduje jakieś przepisy, które przeoczamy, wymagania, których celu wyraźnie nie rozumiemy, prawa, których reszta z nas powinna przestrzegać. Upiera się przy tym, że tylko on ma rację, a jeśli się z nim nie zgadzamy to może grać kartą „bardziej sprawiedliwego niż ci”.

Legalista twierdzi, że bardziej kocha Słowo niż ciebie. Typowe jest to, że wyciąga pojedyncze powiedzenia z Pisma i buduje wokół nich cały system, po czym od wszystkich wymaga, aby tego przestrzegali. Jeśli odmówisz to znaczy, że nie kochasz Pana, jesteś buntownikiem przeciwko Bogu, liderem i nauczycielem niegodnym tego kościoła.

Kiedy się mu powie: „litera zabija, lecz Duch daje życie”, oskarży cię o wyrywanie prawdy z kontekstu. Dumny jest z tego, że wyciska literę z prawa. Lubi mówić, że: „Pismo mówi to, co znaczy i znaczy to, co mówi”.
Brzmi to tak dobrze nawet dla wiernych, że niektórzy nie zastanawiają się nad tym, że Pismo często używa różnych sposobów powiedzenia tego samego. Często też pojawiają się problemy z przetłumaczeniem nauczania z jednego języka na inny. Więc, nie zawsze jest to takie proste.

A legalista lubi, żeby było prosto.

Biada ci, jeśli legalista w twoim kościele zdarzy się być pastorem. Jego kazanie będą twarde (będzie to nazywał „głoszeniem przeciwko grzechowi!” i może nawet wywołać aplauz wielu), w jego przesłaniach brakować będzie łaski (będzie to nazywał: „tanią łaską”), a ludzie, których będzie do siebie przyciągał będą jego klonami. Stąd już idzie tylko z górki. Wkrótce będzie wyciągał kościół z denominacji (oni nie głoszą już Słowa!), odłączał siebie od każdego pastora i kościoła, niechętnych to trzymania się tak ścisłego zasad.

Faktem jest, że często denominacja prowadzi kobiety i mężczyzn do większego niezrozumienia Pisma niż ten legalista ze swoimi wymaganiami i surowymi interpretacjami.
W latach poprzednich tacy pastorzy uwielbiali ględzić o długości damskich sukienek i włosów, domagać się, aby kobiety się nie stosowały makijażu i nie nosiły biżuterii, ludzie nie tańczyli, nie palili, nie chodzili do kina i nie czytali powieści. Jeszcze wcześniej uskarżali się na radio, później telewizję a w końcu na komputery.
Jeśli legalista nie może znaleźć czegoś, przeciwko czemu może stanąć to sam to stworzy.
Jest w legalizmie coś atrakcyjnego co przyciąga mnóstwo ludzi. Redukuje chrześcijańską wiarę do zestawu reguł. Już nie ma tych: „Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!” (Ps 139:23-24), żadnych: „Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym” (Ps 51:19).

Reguły. Prawa. Ustanowienia. Wymagania. Żądania.

Legalizm potępia tych, którzy się nie zgadzają, którzy korzystają z wolności zabronionej przez legalistów oraz tych, którzy upierają się przy tym, że należy rozważać całe Pismo, a nie tylko jeden wers tu, jeden tam.
W czasach Jezusa faryzeusze byli doskonałym przykładem legalistów, niestety ich potomków jest wielu i są głośni. I zawsze obecni. A legalista lubi, żeby było prosto.
Jakiś czas temu byłem pastorem w Mississippi’s First Baptist Church w Columbus pod koniec lat 70-tych. Zebrało się sporo ludzi tego wieczoru, w tym wielu gości z innych kościołów, o których już dawno zapomniałem z jakiegoś powodu. Byłem podekscytowany i czułem się wspaniale.
Na drugi dzień wieczorem mieliśmy spotkanie diakonów, i Atwell Andres powiedział mi: 'Pastorze, facet siedzący obok mnie wczoraj na nabożeństwie był zielonoświątkowcem. Jak podaliśmy sobie na zakończenie ręce, powiedział do mnie: „Wasz pastor idzie do piekła”.

Powiedziałem: „Ach. Mój pastor idzie do piekła? Mogę zapytać czemu?”
A ten odpowiedział: „Ma za długie włosy”.
Atwell, zawsze chodzący w nieco szelmowskiej aurze, miał dla niego właściwe pytanie:
“A jak długie powinny być jego włosy?”
„Mniej więcej takie, jak moje”.

Uśmialiśmy się z tego serdecznie. Był to tak jasny przykład legalizmu jaki tylko można sobie wyobrazić.

Co robi legalizm…

– Sprawę sprawiedliwości przenosi na zewnątrz, nie do serca.
– Sprawiedliwość kręci się wokół przepisów, których nie znajduje się w Piśmie (bądź zostają niewłaściwie zinterpretowane).
– Legalizm neguje pełne nauczanie Pisma w danej sprawie i przechodzi do zasiewania jednego drobnego tekst, który ustanawia jako standard.
– Legalizm sam siebie ustanawia sędzią: „My zdecydujemy”.
– Legalizm sam siebie ustanawia standardem: „Mniej więcej takie, jak moje”.

We wszystkich swych przejawach legalizm gwałci liczne zasady sprawiedliwego uczniostwa: suwerenność Wszechmogącego Boga, właściwą interpretację Pisma, posłuszeństwo Duchowi Świętemu, miłość do ludzi, dominację przesłania ewangelii i wiele innych. Continue reading

Codzienne rozważania_22.01.2018


Jon 3:4.
A JONASZ ROZPOCZĄŁ WĘDRÓWKĘ DO MIASTA, ODBYWAJĄC DROGĘ JEDNEGO DNIA, I WOŁAŁ TAK: JESZCZE CZTERDZIEŚCI DNI POZOSTAJE DO ZBURZENIA NINIWY.

Najważniejsze, co musimy zrozumieć jest to, że Jonasz działał z prostą wiarą w oparciu o Słowo Boże. Wykorzystał odnowioną możliwość zostania prorokiem Bożym w pogańskiej Asyrii. Jeżeli nawet obawiał się porażki, fizycznego cierpienia lub wyśmiania to nie poddawał się tym uczuciom. Na pewno poznał uczucie łaski. Nauczył się w sposób jakiego nigdy wcześniej nie znał w swoim życiu, co to zgubić się i zostać odnalezionym. Współcześni chrześcijanie są skłonni myśleć, że przyjęcie Chrystusa, zostanie chrześcijaninem, jest najbardziej dramatycznym doświadczeniem duchowym, jakiego mogą doznać. Doświadczeni chrześcijanie wiedzą jak dalekie jest to od prawdy. Wzloty i upadki w chrześcijańskim życiu są często głębszymi i bardziej dramatycznymi doświadczeniami. Grzechy upadającego chrześcijanina są wyjątkowo gorzkie, ponieważ są grzechami przeciwko światłości. Jonasz wiedział, że dopóki będzie pielęgnował grzech w swoim sercu, Pan go nie wysłucha. Jednak szczerze żałował swoich przewinień, dlatego Pan go wysłuchał i Jonasz mógł doświadczyć entuzjastycznej radości płynącej ze społeczności z Bogiem. Modlitwa oraz odpowiedź na nią stanowią największą zachętę dla pogłębienia relacji z Panem. Chrześcijanin nie może porzucić modlitwy lub być letnim w modlitwie, kiedy w swojej duszy odczuwa naglącą potrzebę Bożej łaski. Brak poważnego zainteresowania modlitwą i brak duchowej radości ze społeczności z Panem jest wystarczającym dowodem na lekceważenie potrzeby łaski Bożej w naszym życiu. Jonasz wzrastał w łasce przez nieszczęścia jakie zesłał na niego Bóg. Były one dla niego błogosławieństwem. Początkowo nieprzyjemne, doprowadziły go jednak do szczerego przyjrzenia się samemu sobie. Wtedy doznał realności tego, co może uczynić Bóg. W rzeczywistości odkrył głębię sprawiedliwości, mocy i miłości Boga, której wcześniej mógł nie znać. Uczyniło to jego serce bardziej miękkim w stosunku do Boga. Smutne jest to, że niektóre serca stają się bardziej zatwardziałe w odpowiedzi na próby i cierpienia. Świat jest pełen ludzi, którzy są zgorzkniali z powodu losu jaki ich spotkał i żywią urazę do tych, którzy jak sądzą im zawinili, nawet do samego Boga. Gdy szukamy Boga w modlitwie, okazuje nam łaskę, daje nam radość, wolność, zwycięstwo. Daje nam poczucie pokonania samych siebie i relacji z nim w wiecznej przyjaźni. Dla Jonasza był to nowy początek. Podobnie jak dla Dawida, po tym, jak zgrzeszył z Batszebą. Najbardziej wzruszający jest przypadek apostoła, który trzykrotnie wyparł się swego Pana i przeżył największy wstyd, kiedy ten sam Pan, zmartwychwstały Zbawiciel, przywracał go do służby słowami: „Paś owieczki moje… Pójdź za mną (Ew. Jana 21:17-19). Ta sama łaska okazywana jest tobie i mnie.
Życzę błogosławionego dnia.

Okup

Murray Richard

Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu” (Mt 20:28).
„Okup” płaci się wrogim porywaczom, a nie miłującemu ojcu. Ten Okup został zapłacony PRZEZ Ojca, a nie Ojcu.
Dla Niego jesteśmy warci wszystkiego. To On chciał zapłacić każdą cenę, aby nas pozyskać z powrotem z współzależnego uścisku Szatana (cokolwiek uznajemy za diabła; czy to anioła ciemności, czy ciemną siłę, odłączoną od Bożej wiecznej dobrej woli dla wszystkich). Jedynym celem Bożego serca było „zmienić” nasz sztokholmski syndrom „niewolnictwa” wobec Szatana, dzięki zaszczepieniu dającą życie krwią Jego doskonałego Syna (J 3:16).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_sztokholmski
Szatan musiał legalnie zostawić nas po to, aby prawnie uchwycić nagle i dobrowolnie wystawionego na ciosy Jezusa. Lecz Szatan nadal nie był w stanie pokonać Chrystusa. Bitne cechy Jezusa ciągle były zbyt mocne, aby mogły być ograniczone czy wyssane przez demoniczne moce i zwierzchności. Szatan nie był takim aniołem, który mógłby zniszczyć i zamordować niebezpiecznie wyczerpanego Jezusa.

I na tu jest istota – Chrystus Zwycięzca!

Wniosek: Najwyższy czas wymienić naszą teorię zadośćuczynienia, która hańbi Boży charakter robiąc z niego mordercę własnego Syna (kara zastępcza)na taką, która bohatersko wywyższa Go, jako naszego zwycięzcę usuwającego niewolę. Jezus dokonał transfuzji Swojej pulsującej życiem krwi do naszych anemicznych duchowych żył. On jest boskim dawcą dynastycznego rodowodu – pierworodnym spośród wielu braci – wszystko we wszystkim – wszystko w Nim, my wszyscy tchnięci mocą Jego niezniszczalnego życia!

Codzienne rozważania_20.01.2018

Jon 3:3
WTEDY JONASZ WSTAŁ I UDAŁ SIĘ DO NINIWY, WEDŁUG SŁOWA PANA. A NINIWA BYŁA BARDZO WIELKIM MIASTEM, NA TRZY DNI DROGI PIESZEJ.

Pan Bóg wymagał od Jonasza całkowitego posłuszeństwa. Kazał prorokowi iść i zwiastować poselstwo, które mu da. Nie wiadomo czy poselstwo to zostało mu objawione natychmiast czy też musiał czekać aż dotrze do Niniwy zanim Pan przedstawił mu jego treść. To drugie wydaje się bardziej prawdopodobne sądząc z układu tekstu (3:2-4). Wskazuje to na wyjątkowe zaufanie, jakie Jonasz pokładał w Bogu. Nauczył się posłusznie czekać. Gdy wiara zapanuje w naszym sercu pokonuje wszelkie przeszkody i pogardza wielkością świata. Jonasz udał się do Niniwy w podobnym duchu jak Abraham, który wyszedł z Ur chaldejskiego nie wiedząc dokąd idzie (Hebr 11:8-9), ponieważ musiał zaufać Bogu, że otrzyma od niego poselstwo. Pomimo tego, że przypadek Jonasza jest wyjątkowy w historii zbawienia ponieważ wszystkie jego doświadczenia pełnią kluczową rolę w pokazaniu planów Boga prowadzących do Chrystusa oraz Ewangelii, to znajduje on odzwierciedlenie w życiu chrześcijańskim. Jezus powiedział do uczniów, że kiedy zostaną pojmani i sądzeni z powodu ich wiary, nie powinni się obawiać o to, co powiedzą, ponieważ Duch Święty będzie mówił ( Ew. Marka 13:9-11). Nie oznacza to jednak natychmiastowych odpowiedzi czyli bezpośredniego objawienia dokładnych słów Bożych. Oznacza to, że chrześcijanie mogą , że Pan pomoże im jasno myśleć i zdecydować co należy powiedzieć bez względu na okoliczności, w jakich się znajdują. Główna zasada brzmi, że Pan jest godny zaufania. A główne jej zastosowanie dla mnie i dla ciebie oznacza, że nie jesteśmy pozostawieni samym sobie, ale mamy wszystkie środki od Pana do tego, by nasza wiara przyniosła owoc jego chwale a nam błogosławieństwo, bez względu na okoliczności. Wielokrotnie oniemiali chrześcijanie otrzymywali odpowiednie słowa, kiedy nie mogli nic z siebie wydusić. Na tym właśnie polega istota wiary.
Lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijając się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą a nie ustają” (Izajasz 40:31).
Życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_19.01.2018

Jon 3:1-2
SŁOWO PANA TEJ TREŚCI POWTÓRNIE DOSZŁO JONASZA:
WSTAŃ, UDAJ SIĘ DO NINIWY, TEGO WIELKIEGO MIASTA, I ZWIASTUJ MU POSELSTWO, KTÓRE CI PRZEKAZUJĘ.

W świecie gdzie nie ma przebaczenia, kariera wielu ludzi zakończyła z powodu jednego błędu. Nawet jeżeli ktoś dostaje drugą szansę to zwykle tylko na próbę i z mniejszym zaufaniem. Chociaż Jonasz zawiódł, kiedy po raz pierwszy został powołany przez Boga do Niniwy to jednak została mu przywrócona pozycja proroka i polecono mu głosić Niniwijczykom to samo przesłanie. Już samo to było przywilejem. Nie wykluczone, że Jonasz mógł uważać to za powtórne nałożenie na niego ciężaru nie do zniesienia. Nie mamy powodów, aby wierzyć, że taka była postawa Jonasza w tej sytuacji. Przypomina nam to o najważniejszym aspekcie uczniostwa, mianowicie o tym, że do tego do czego wzywa nas Bóg nie tylko należy zrobić, ale można zrobić, ponieważ Bóg zapewnia nam siły potrzebne do wykonania tego zadania. Jonasz musiał powrócić do punktu wyjścia i być posłusznym swojemu powołaniu. Mamy tu do czynienia z ważną zasadą, którą stosuje się do wszystkich i brzmi: objawiona wola Boża dla naszego życia nie podlega negocjacjom. Wszystko co nakazuje nam Bóg wymaga pełnej wiary odpowiedzi.
W wersecie 2 widzimy, że Bóg bezpośrednio przedstawił to, czego oczekiwał od proroka. Przypomniał mu o trudnościach zadania i powtórnie kazał zwiastować poselstwo Niniwejczykom. Niniwa była wielkim miastem. Wszystkie skrupuły, jakie miał Jonasz za pierwszym razem, kiedy Bóg przedstawił mu swój plan na pewno wypełniły jego umysł. Jego praca nie stała się wcale łatwiejsza po tym jak uciekł do Tarszyszu. W tym czasie Niniwa przepełniła czarę swojej nieprawości, ponieważ Bóg, który początkowo mówił o jej nieprawości (1:2) ogłosił, że dokładnie czterdzieści dni pozostaje do czasu jej zburzenia. Sugeruje to, że Boży posłańcy zwiastujący Słowo powinni czynić to z największym oddaniem. Tak naprawdę ludzie świadczący o Chrystusie w tym umierającym świecie ponoszą ogromną odpowiedzialność. Ludzie umierają bez Zbawiciela. Kościół musi zebrać żniwo albo pokolenia zostaną stracone na zawsze. „Czy wy nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdzie żniwo? Otóż mówię wam: Podnieście swoje oczy i spójrzcie na pola, że już są dojrzałe do żniwa” (Ew. Jana 4:35). „A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia” (Galacjan 6:9).
Życzę błogosławionego dnia.