Ron Wood
Cały świat oglądał w wiadomościach tego samego dnia dwa wydarzenia. Pierwsze, to widok zdetronizowanego przywódcy Iraku, który wyniósł siebie samego przemocą i gwałtem, leżącego martwo naziemi z pętlą szubienicy na szyi.
Po drugiej stronie globu, pokorny człowiek wewnętrznie spójny, Gerald Ford, który nigdy nie zabiegał o wysoki urząd, lecz został Prezydentem Stanów Zjednoczonych z nominacji (pierwszym i jedynym prezydentem nie z wyboru lecz z nominacji), był wspominany i udawał się na spoczynek z wielką godnością i honorem. W tamtym czasie w Ameryce trwało potężne przebudzenie modlitwy wzbudzone przez Intercessors For America (IFA) z wielkim naciskiem położonym na „Pray Daily for Our Government” (Módl się codziennie o rząd), prowadzoną przez Dereka Prince’a. W odpowiedzi na uporczywą modlitwę wielu napełnionych Duchem świętych, Bóg usunął złych i wywyższył sprawiedliwych, i uzdrowił naszą ziemię.
Udowodniono nam, że Słowo Boże jest prawdziwe. Biblia ciągle mówi, że ktokolwiek wywyższa siebie samego, będzie poniżony, a kto uniża siebie samego, będzie wywyższony. Bóg jest sędzią sprawiedliwym i On prowadzi bardzo dobre zapisy.
Gdy ludzie przystępują do wysokich urzędów, lub gdy mają wielkie obdarowanie autorytetu czy mocy, pokuszenie do grzechu może stać się bardziej subtelne, lecz konsekwencje złych zachowań stają się poważniejsze.
Wyobraź sobie teraz ostatnią scenę historii ludzkości, koniec naszej śmiertelnej egzystencji, gdy zaczyna się nieśmiertelność. . . .
Tłumy ludzi mówiących różnymi językami, ubranych w kolorowe etniczne stroje, mieszanina kolorów skór, kultur i pochodzenia zebranych na Weselnym Święcie. Wszystkie możliwe gałęzie wina zjednoczone, radujące się jak jedno, aby celebrować Tego Jednego, który obmył ich z grzechów.
Kolorowy biskup przeparadował wzdłuż ławek w kosztownej szacie i w świcie adorujących go uczniów i nadskakujących mu zwolenników żądnych każdego jego słowa. Dotarł do samego przodu, gdzie inni, mniej ważni, mniej szczęśliwi, mający mniejszą władzę rozstępowali się przed nim jak Morze Czerwone, aby mógł zająć swoje uprzywilejowane miejsce w pobliżu głównego stołu.
Nawet prorocy, którzy jako pierwsi wskazywali kościołowi na pojawiających się apostołów byli przyćmiewani na chwilę przez splendor tego przywódcy kroczącego przejściem. Cała hala wypełniła się szumem szeptanych słów podziwu, jako że ludzie zrobili sobie bałwana z tej sławnej chrześcijańskiej osobistości. „Wybudował liczne studia telewizyjne, które nadają jego programy! Jego imperium wydawnicze było potężne! On latał swoim własnym samolotem! Jego spotkania gromadziły potężne tłumy! Miał nowe samochody i przestrzenne domy i drogie ubiory, jadał w najlepszych restauracjach”.
Tuż przed przybyciem Króla, który miał zająć swoje miejsce, zaraz przed rozlaniem złotego wina królestwa na obchody nowego kielicha przymierza, którym nabył ich wieczne dziedzictwo, pojawił się w hali jaśniejący anioł. „Poczekajcie!” powiedział. Udał się do tyłu, gdzie stała mała, stara kobieta, dla której nie znalazło się krzesło. Delikatnie wziął ją za trzęsącą się, pozbawioną biżuterii rękę. Jej twarz jaśniała, lecz ciągle pozostawała tylko skromną osobą odzianą w niewiele warty ubiór. Nikomu nieznana, bez reputacji czy ziemskich referencji. Anioł odwrócił się i z dumą eskortował swojego zdumionego gościa pod ramię wzdłuż przejścia do pierwszego rzędu.
Dotarłszy na przód rozglądnął się za właściwym miejscem, a dostrzegłszy to, którego potrzebował, powiedział do niezachwianie pewnej siebie supergwiazdy chrześcijaństwa:
„Wstań, potrzebuję twojego krzesła”.
Zszokowany super apostoł wstał, zwiesił ze wstydem głowę i powłócząc nogami szedł wzdłuż przejścia aż do tego miejsca, gdzie dopiero co opierała się o tylną ścianę starsza kobieta.
Z godnością i troską anioł posadził swego honorowego gościa w pierwszym rzędzie.
„Oto jesteś tuta, Droga. Król zażądał tak, aby mógł widzieć twoją twarz, gdy łzy będą zastępowane przez radość”.
Zwracając się do tłumu anioł przekazał: „Ta pokorna służebnica Baranka znajduje się wśród największych w Królestwie. Sprzedała wszystko, co miała, aby nakarmić biednych. Kochała tych, którzy nie kochali jej w zamian. Doświadczyła utraty wszystkiego, aby poznać Pana i sprawić, aby On był znany. Wypełniła swoją komorę modlitwy wonią wstawiennictwa. Nie miała urzędu, tytułu, ani żadnej rangi wśród tych w kościele, poza tym, że wykonywała pracę ewangelisty. Dzięki jej pracy wielu zostało zbawionych i jest tutaj obecnych dzisiaj, a którzy, gdyby nie ona, byliby na wieki straceni”.
Zakończywszy swoje zadanie anioł odwrócił się i zajął swoje stanowisko stając przy wyniesionym, głównym stole. Hala wybuchła grzmotem aplauzu dla mądrości i majestatu wielkiej Bożej łaski. Ci, którzy zostali zbawieni dzięki tej kobiecie i jej służbie wstali ze swoich miejsce i wiwatowali głośno w najbardziej niepobożny sposób.
Cały tłum nie zauważył, że pewien gość wszedł po cichu na koniec sali i klęczał teraz naprzeciw zakłopotanego apostoła. On był Głównym Apostołem, lecz przybył ubrany jak sługa. Wziął ręce przywódcy w swoje przebite gwoździami ręce i mówił do niego niskim głosem, osobiście pochylając się w zbliżeniu.
„Dałem ci kilka sposobności, abyś był mi posłuszny i stał się do mnie podobny” – mówił do łagodnie płaczącego lidera. – „Przekonywałem cię, abyś wypełnił służbę robiąc pracę ewangelisty, lecz ty nie chciałeś wyjść ze swego urzędu. Obserwowałem jak twoje współczucie zanikało, aż jego miejsce zajęła pycha. Widziałem jak stawałeś się coraz bardziej zaabsorbowany zarządzeniem, zamiast szukać zgubionych. Zdobyłeś prestiż lecz straciłeś moją moc. Przekazywałeś wspaniałe kazania, lecz nigdy nie przekazywałeś (środków) ubogim. Widziałem jak budujesz wielkie audytoria, lecz lekceważysz budowanie świętych do służby. Wykorzystywałeś łaskę, której ci udzieliłem do promowania siebie. . . a teraz zostałeś upokorzony. Nie wystarczała ci tylko ta cześć, która pochodziła ode mnie”.
Gdy karcony lider skłonił głowę i płakał, Pan postępował dalej, rozmawiając ze swoim złamanym teraz sługą: „Kogo uważasz za ważniejszego: apostoła czy ewangelistę?” – zapytał. „No, wiedziałem, że pierwsi idą apostołowie i z pewnością starałem się o ten urząd – odpowiedział mężczyzna. – wyobrażałem sobie, że ludzie będą pociągani do Bożej chwały”.
„Kogo bardziej potrzebują zgubieni ludzie: apostoła czy ewangelisty” – zapytał Pan. „No, przypuszczam, że potrzebują kogoś, kto im pokaże jak być zbawionym” – pomału odpowiadał lider.
„Gdy zstąpiłem z nieba i stałem się człowiekiem, czy zachowałem mój splendor czy też zstąpiłem na dół?”
„Zstąpiłeś”– odpowiedział niegdyś wielki apostoł..
„Gdy byłem wśród ludzi czy pojawiłem się jako apostoł czy też byłem między nimi jako prosty ewangelista? Czy czekałem na nich aż przyjdądo mnie, czy też szukałem ich?”
„Przyszedłeś wykonywać pracę ewangelisty – odpowiedział lider. – Tylkonieliczni postrzegali w tobie proroka”.
„Tak, powinieneś był wiedzieć, że nie uważałem uniżenia siebie za ofiarę, lecz za przywilej uznałem zejście w dół. Czy nie mogłeś uznaćrównież za przywilej pójście w moje ślady?”
„Powinienem był”. – mężczyzna szlochał a słowa więzły mu w gardle. „Tak – powiedział Jezus – lecz nie zszedłeś w dół. Z powodu decyzji, które podejmowałeś wielu szydziło i lżyło moje imię a wielu innych nigdy nie odczuło dotknięcia mojej miłości z mojej uzdrawiającej ręki. Mimo wszystko, przebaczam ci, nadal co mnie należysz, lecz straciłeś swoją zapłatę”.
Pan wstał i wymknął się, aby wrócić na przyjęcie w królewskich szatach i zająć godne miejsce.
– – – – – – – – – – – –
God is Stepping Down © 2007 by Ron Wood. Visit us at www.touchedbygrace.org.
Copying and sharing is permitted without changes. Write us at ron @ touchedbygrace.org or send letters to P.O. Box 8650, Springdale, AR 72766. Your donations enable us to send materials freely all over the world. We are Touched by Grace to Touch the World!