Brama Nadziei

Francis Frangipane

Często mamy tendencje do pysznienia się wiarą, minimalizując wartość nadziei. Jednak „wiara jest gruntem tych rzeczy, których się spodziewamy i dowodem rzeczy niewidzialnych” – BG).

Bez żywej nadziei w Bogu nasza wiara jest bez znaczenia. Pierwszym stadium przemiany jest przebudzenie nadziei.

Niemniej, nawet po tym, gdy już przyjdziemy do Chrystusa, ciągle upadamy. Często pojawia się spirala w dół, gdy grzech otwiera drzwi potępienia, a potępienie tłumi głos nadziei. Zastanówmy się nad historią walki Izarela o Kanaan. Pan miał udzielić im powodzenia całym bogactwem Kanaanau, lecz tylko wtedy, jeżeli wszystkie łupy z pierwszej ich walki o Jerycho zostałyby poświęcone Bogu. Jeden mąż, Achan, przeciwstawił się rozkazowi Pana, zabrał srebro, złoto i płaszcz babiloński, i wszystko ukrył w swym namiocie. Ten grzech spowodował, że 36 wojowników zginęło w następnej bitwie a Izraelici zostali pokonani i upokorzeni przez małe miasteczko Ai. Gdy Pan ujawnił sprawcę, Achana, Jozue wziął go, całą jego rodzinę, wszystko co posiadali i zaprowadził do doliny. Tam przywódca Izraela powiedział: „Po cóż ściągnąłeś na nas takie nieszczęście! Oto dziś Jahwe ześle nieszczęście na ciebie. I ukamienowali go synowie Izraela. [Wszystkich z jego rodziny] spalili, przedtem ich ukamienowawszy. … Na pamiątkę tego wydarzenia miejsce owo nazywa się po dzień dzisiejszy doliną Achor.” (Joz. 7:25-26 B.W-P).  Słowo „Achor” oznacza „nieszczęście”. Reprezentuje problem i ból jaki grzech jednej osoby sprowadził na wielu innych. Z pewnością najgorsze dla Achana było to, że jego grzech stał się przyczyną śmierci jego żony i dzieci. Gdy skupili się razem, oczekując straszliwego sądu, wina i żal, które zalały umysł Achana, musiały być nie do zniesienia.

Osobisty upadek

W tym czasie Dolina Achor stała się symbolem najgorszej kary. Była miejscem śmierci i spustoszenia. Oczywiście, dziś nie kamienujemy tych, którzy grzeszą czy tych, którzy są odpowiedzialni za ból innych, jednak grzech nadal pozostawia swoje konsekwencje i choć może nie jesteśmy już fizycznie kamienowani za upadek, skutki publicznego potępienia mogą być równie niszczące dla ducha ludzkiego. Niestety zbyt wielu z nas poznało osobistą dolinę Achor, gdzie nasze moralne zaniedbanie bądź źle pokierowane działania spowodowały cierpienie wielu.

Być może było to cudzołóstwo i od tej pory żona i dzieci są zrujnowani. Może to niespokojne i nieuważne prowadzenie samochodu spowodowało wypadek, doprowadzając do wielkiego cierpienia czy nawet czyjejś śmierci. Może brak dobrego chrześcijańskiego wzorca sprawił, że dzieci odwróciły się od Boga. Nieskończona jest lista możliwości popełnienia błędu, lecz skutki są niemal zawsze takie same: coś jakby przekleństwo spoczęło na twoim życiu.    Już wystarczająca złe jest to, że potępia cię twoje serce, lecz są jeszcze ci, którzy wiedzą o twoim upadku, których krytyczny chór przekonuje cię o twoim beznadziejnym stanie. Publiczna cenzura, zimne spojrzenia, osądzające postawy innch mają taki sam skutek dla duszy, co kamienie dla ciała Achana, tylko tym razem umiera nadzieja. To, co kiedyś było wyczekiwaniem przyszłości, teraz jest blokowane przez ból serca i żal.  Jedynie cnota, oczyszczona i wzmocniona przez prawdziwą pokutę, może zastąpić ciężar samo potępienia. Tak więc, jedyną prawidłową reakcją na złe zachowania i ich konsekwencje jest przemieniające działanie Ducha Świętego.

Niestety, przeciwnik uwięził wielu chrześcijan w niewierze i samo potępieniu. Wiedzą, że to, co zrobili jest złe, nienawidzą tego, lecz nie potrafią zdjąć tego ciężaru poczucia winy z siebie. Pamiętajmy, nasz Zbawiciel przyszedł, aby ogłosić wolność tym, którzy są w „więzieniu” (p. Iz 61:1). Czy chodziło tylko o tych, którzy znajdują się w zakładach karnych? Nie, Jego misja skierowana jest do wszystkich, którzy zostali uwięzieni w swych upadkach z przeszłości. Bóg chce, abyśmy się uczyli na naszych błędach, a nie zostali przez nie zniewoleni. Jezus przyszedł uwolnić i odbudować tych, których marzenia zostały pogrzebane w dolinie Achor.

Osobista tragedia

Ciężary, które nosimy mogą nie mieć nic wspólnego z moralnym upadkiem, lecz mogą pochodzić z jakichś życiowych kataklizmów. Jednym z najgorszych doświadczeń ludzkiej duszy jest śmierć kogoś bliskiego. Taka strata może zostawić nadmierny ciężar i zamknąć w pułapce przeszłości. Historia ojca Abrahama, Teraha, daje nam wgląd w sytuację człowieka, który nie potrafił zerwać z bólem po stracie kochanej osoby.  Terah miał trzech synów: Abrama, Nahora i Harana. Biblia mówi nam, że „Charan zmarł w obecności swojego ojca Teracha na swojej ziemi ojczystej, w Ur w Chaldei” (Rdz. 11:28 B.W-P). Strata własnego syna może spowodować straszliwy ból serca; śmierć syna na rękach ojca może doprowadzić do skrajnego zniszczenia.  Terach zabrał rodzinę, opuścił Ur Chaldejskie w poszukiwaniu nowego przeznaczenia w Kanaanie. Niemniej po drodze musiał przechodzić przez miasto, które nazywało się tak samo, jak jego zmarły syn: Haran. Zamiast iść dalej do Kanaanu, Pismo mówi, że: „Gdy przybyli do Haranu, zamieszkali tam” (w. 31).

Tęsknota za bliskim zmarłym jest normalna, niemniej życiowe tragedie powodują również wzbudzanie fałszywego poczucia lojalności, które uniemożliwia złagodzenie bólu. Całkowicie bez ostrzeżenia jakaś twarz na lotnisku czy pieśń w radio zalewa serce i, nagle, zostajemy pochłonięci przez smutek. Jakże szybko ponownie wchodzimy do swojego miejsca bólu; jak łatwo nam osiąść w takim miejscu, „I umarł Terach w Haranie” (w. 32).  Nie tylko osiedlił się tam, lecz również umarł. Są to bardzo ważne i prorocze słowa. Być może to fałszywe poczucie winy trzymało go w niewoli: Gdybym tylko zrobił tak i tak, na pewno mój syn nie umarłby!

Bez względu na przyczynę Terach nie był już w stanie żyć poza śmiercią Harana. Musimy widzieć również to, że jakkolwiek bolesna jest strata kochanej osoby, nie wolno nam dopuścić do tego, aby rany z przeszłości unieważniały to, co Bóg ma dla nas w przyszłości. Nawet jeśli wchodzimy kulejąc, nie wolno nam poprzestać na niczym, co jest mniejsze i nie należy do naszego przeznaczenia. Boża łaska jest zawsze dostępna. Z Jego pomocą, musimy podjąć podróż do Kanaanu, ponieważ w przeciwnym wypadku również umrzemy w Haranie.

Czas na uzdrowienie

Te dwie rzeczy, osobisty upadek i prywatna tragedia, mogą stanowić straszliwy ciężar ucisku i poczucia winy w naszej duszy. Boża odpowiedź na naszą potrzebę jest taka, że oprócz przebaczenia naszych grzechów, On składa na Chrystusie „winę za nas wszystkich” (Iz. 53:6). Bez względu na to czy nasze poczucie winy jest usprawiedliwione, czy nie, musi zostać zabrane z naszych ramion i umieszczone na Chrystusie.

Dziś odnowienie następuje w różnych częściach świata; Bóg odnawia u Swych ludzi radość. Wielu z tych, których Pan dotknął, było przybitych ciężarem – podobnie jak może być z tobą – czy to moralnym upadkiem, czy osobistą tragedią. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym nasze ustępujące nadzieje wywołują ból serca, Chrystus jest tutaj, aby „pocieszyć serca strapionych” (Iz. 61:2). Tam, gdzie kiedyś rządził smutek i obciążenie, On daje „zawój zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty żałobnej, pieśń pochwalną zamiast ducha zwątpienia” (Iz. 61:3).

Już więcej udział w kościele nie będzie pokutą za upadki. Od teraz powinieneś wejść w Jego bramy z dziękczynieniem. Naprawdę: każdemu chrześcijaninowi walczącemu z ciężarem nie do zniesienia Pan mówi: nadal jesteś Moją oblubienicą.

Naprawdę, mówiąc o tej właśnie dolinie nieszczęścia, Pan obiecuje: „Dlatego teraz Ja zwabię ją i zaprowadzę na pustynię, i przemówię do jej serca. I dam jej tam winnice, a z doliny Achor uczynię bramę nadziei, i śpiewać mi tam będzie jak w dniach młodości i jak w dniach swej młodości” (Oz. 2:16-17, wg wersji ang. -przyp.tłum.).

Od dzisiejszego dnia, realizacja Bożego błogosławieństwa zacznie wzrastać, a w „dolinie Achor”, miejscu twoich najgłębszych ran i najgorszych upadków, Pan umieścił dla ciebie „bramę nadziei”. Jego celem jest odnowić ciebie do stanu pieśni pochwalnej dla Pana, abyś mógł ponownie śpiewać „jak za dni swej młodości”.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Przesłanie zostało zaadoptowane z książki F. Frangipane pt.: „The Days of His Presence (Wydanej przez Kingdom Books).

продвижение сайта

Click to rate this post!
[Total: 4 Average: 4]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *