Category Archives: Dudley Hall

Ludzkość jest upadła, lecz jest nadzieja

DuddleyHall

  DUDLEY HALL —

„...was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim…” (Kol 1:21-22).

Słyszę popularnych pastorów oferujących nadzieję dla zniechęconych ludzi, gdzie nie ma mowy o grzechu czy sądzie, gniewie czy demoralizacji. Wydaje się, że te tematy nie są popularne i niektórzy odwróciliby się, gdyby coś o tym powiedzieć.
Rozdzielając zachęcające nawoływania wierzącym i niewierzącym, odwołuje się do wersów, lecz rzadko interpretowanych w kontekście. „Jesteś szlachetny, po prostu zostałeś ofiarę kiepskiego myślenia. Możesz to jednak zmienić sam decydując o tym. Ty możesz zacząć dziś, mając pozytywne nastawienie umysłu a twoje błogosławieństwo jest w drodze”.

Wszyscy chcemy się skupiać na tym, co pozytywne, a nic nie jest tak pozytywne jak ewangelia. Ewangelia jest pozytywna w tym, że ludzkość jest oddzielona od Boga, wrogo nastawiona w swym umyśle do Niego i Jego królestwa, co powoduje, że nikczemnie się zachowuje. Człowiek jest tak zainfekowany swoją egoistyczną perspektywą i buntem przeciw Bogu, że nie tylko nie chce, lecz nawet nie może, się Jemu poddać. Jest na pozycji oddzielenia. Grzeszne zachowanie jest wynikiem wrogiego myślenia, co jest nieuniknione, gdy jest się oddzielonym od Boga. Między Bogiem a ludzkością jest przepaść, która wymaga sprawiedliwości wobec grzechu. Wyłącznie sam Bóg może połączyć tą przepaść. Gdyby On nie zdecydował się dążyć do tego, bylibyśmy na wieki bez nadziei.

Ewangelia jest również pozytywna tej dziedzinie. Każde przesłanie, które nie obejmuje zastępczej śmierci Jezus za pojednanie jest, w najlepszym wypadku, fałszywa. Naszym problemem nie jest niewiedza o tym, co właściwe, a co nie, problem leży znacznie głębiej. Nie chodzi o to, że potrzeba nam więcej motywacji czy inspiracji, lecz o to, że zostaliśmy odcięci od źródła życia, a zatem jesteśmy wrogo nastawieni do Boga. Nie chcemy uznać Jego suwerenności, ona zbija z tropu nasze ograniczone umysły, więc oskarżamy Go o to, że nie jest w porządku, że nie kocha. Nie chcemy uznać Jego miłosierdzia, ponieważ oznaczało by to dla nas, że trzeba przyznać, że sami nie możemy nic zrobić. Wytworzyliśmy więc religijny schemat, który pozwala człowiekowi zasłużyć na Bożą przychylność dzięki kilku własnym samowolnym zachowaniom, dorzuceniu kilku wyrazów z ewangelii tak, żeby wszystko wyglądało to na chrześcijaństwo. Czy jest więc w ogóle dziwne, że nasze życie jest bardzo podobne do tych, którzy nie wyznają Jezusa jako Pana?

Dobra nadzieja z tego tekstu jest taka, że Bóg zrobił wszystko, co jest konieczne do odnowienia nas ku temu, do czego zostaliśmy stworzeni. Tak, gdy stale ufamy Jemu jako Panu naszego życia i centrum naszego myślenia, możemy uchwycić się całkowicie nowego życia,.

Gdyby ludzkość mogła rozwinąć swoje życie tylko na podstawie decyzji, że będzie lepiej myśleć i działać, Jezus zapłaciłby wysoką cenę za nic. On pojednał nas z Bogiem. Ci, którzy żyją w Nim mają moc do zastosowania tego. Ci, którzy Go nie znają, mogą sobie tylko życzyć tego.

Jedyna dobra nowina

DuddleyHall
DUDLEY HALL

“Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14:6).

„Przepraszam, panie, którędy do najbliższego miasteczka?”. Ten człowiek ledwo był w stanie iść. Miał zdarte buty, ubranie poszarpane. Widać było, że odwodnienie zmarszczyło mu skórę, język miał opuchnięty.
„Och, prawdopodobnie jest dużo dróg. Co myślisz o tych wszystkich drogach bez chodników, bądź częściowo prywatnych drogach? Nie chciałbym ograniczać ci możliwości wyboru, żebyś nie myślał, że jestem jakimś ciasnogłowym monopolistą”.

Kiedy jesteś zdesperowany, fakt odkrycia tej jednej drogi, która prowadzi do miejsca, gdzie uzyskasz pomoc, jest czymś dobrym. Ci, którzy wskazują ci kierunek, przekazują dobrą nowinę.

Skłaniając się przed społecznym domaganiem się jakieś dziwacznej wywodzącej się ze świata komputerów różnorodności, kościół boi się mówić zmęczonym i wykorzystanym grzesznikom, że tylko jedna droga prowadzi do realnej pomocy, więc na drzewach siedzi pełno zgubionych, którzy zmagając się z życiem, wypatrują drogi do domu. Jezus nie próbował ograniczać ludzi, gdy powiedział: „Ja jestem drogą”. Jest to prawda, która oferuje bardzo prawdziwe rozwiązanie dla wydobywającego się z głębi serca wołania: „Jak mam trafić do domu Ojca?”

Wszyscy ludzie tęsknią za bezwarunkową miłością ojca, który chce tylko tego, co dla nich najlepsze. Wyłącznie ci, którzy domagają się, aby uważano ich za ostateczny autorytet obrażają się na tak dobrą nowinę, przekazaną przez Jezusa. Ci zmęczeni ścieżkami bez wyjścia, chętnie ją witają.

Nie może tak być, aby sceptyk domagający się różnych opcji uciszał tych, którzy zostali powołani przez Jezusa, aby zanieść Jego przesłanie na końce ziemi. Być może on sam również któregoś dnia zmęczy się. Tymczasem mamy do czynienia z całymi tysiącami tych, którzy rozpaczliwie chcą wiedzieć czy jest jakiś droga powrotna do Ojca. To są ci, do których mówimy.

Tak przy okazji, Jezus oferuje nawet więcej dla tych, którzy rzeczywiście tego chcą: „Ja jestem prawdą”. On tak stwierdził. W obecnej erze, kiedy rzeczywistość została zdefiniowana na nowo według osobistych preferencji, nawet takich potwierdzonych przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, wyraźne i rozstrzygające wyjaśnienie prawdy, będzie dobrą nowiną.

„Ja jestem życiem”. On Sam to oferuje. Tego przecież wszyscy szukają. Pokolenie „baby boomers” (urodzonych w latach 1946-64 – przyp. tłum.) świadczy o tym, że amerykański sen jest dla nich mało satysfakcjonujący. Pokolenie „millenials” (urodzonych na początku lad 80tych zeszłego wieku i początku lat 2000 – przyp. tłum.) zaczyna wątpić w to, że samotne poszukiwanie wystarczy. Inne dające się zidentyfikować segmenty społeczeństwa po omacku szukają swojej nadziei.

Tym wszystkim Jezus oferuje swoje własne życie. On zademonstrował to, żyjąc w świadomej społeczności z Bogiem, Swoim Ojcem. Nieustanna radość charakteryzowała Jego czas na ziemi. Cieszył się usługiwaniem i nie potrzebował symbolicznej akceptacji ze strony człowieka. Za największy honor uznał złożenie ofiary. Pokonał nienawiść przemieniającą miłością i zwyciężył największego wroga, z jakim Stworzenie miało do czynienia. Dla tych, którzy szukają życia wychodzącego poza zwykłe przetrwanie, Jego oferta jest dobrą nowiną.

Kiedy przestaniemy obsesyjnie stawać za naszymi opcjami i zaczniemy szukać drogi do tego, czego pragnie nasz serce, wyłączność jest dobrą wieścią.

Największe dzieło do wykonania

Hall Duddley

28 listopada 2011

Rzekli więc do niego: Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? Odpowiedział Jezus i rzekł im: To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał” (Jn. 6:28-29).

 Błędnym myśleniem o naszej relacji z Bogiem jest to, że musimy coś robić, aby On odpowiadał. „Jeśli będziemy,… to On,..” Radykalna natura ewangelii całkowicie to zmienia. Teraz brzmi ono: “…Dzięki temu co On zrobł, ja mogę…”

Codziennie spotykamy się ze skłonnością do myślenia, że powinniśmy coś robić, aby podobać się Bogu i otrzymywać nagrody za posłuszeństwo. Pierwsi uczniowie Jezusa zadali to pytanie i otrzymali zaskakującą odpowiedź. Wydaje się to zbyt proste, zbyt łatwe, lecz odkryli, że to przemienia życia. Wydaje się, że często mylimy diagnozę z prognozą. Gdy patrzymy na swoje niedopuszczalne zachowania i diagnozujemy je jako złe, dochodzimy do wniosku, że rozwiązaniem jest zmiana zachowania. Zmiana zachowania nigdy nie zmienia serca, lecz wierzenie ewangelii, tak.

Po pierwsze: musimy wierzyć, że Bóg posłał Jezusa. Chodzi mi o to, że wierzyć nie tylko w to, że Bóg Wszechświata posłał Jezusa, Swego syna, aby zająć się i rozwiązać problemy ludzkiego wyobcowania od Boga. Jezus nie jest jednym z wielu mesjaszy, którzy przyszyli zaoferować swój plan. On posłał tego Jednego. On wiernie reprezentuje Boga i pełnia Boskości mieszka w Nim. On nie jest jakąś opcją – On jest jedynym wyborem.

Po drugie: mamy wierzyć, że Jezus jest ostatecznym i pełnym rozwiązaniem naszych problemów oraz całkowitą odpowiedzią na wszystkie uzasadnione pytania. Nie potrzebujemy żadnych innych dodatków ani substytutów. On nie jest biletem do nieba – On jest wydarzeniem. On nie umożliwia miłości – On jest miłością. On nie pokazuje mi, jak być radosnym – On jest moją radością. Kiedy stale czytam i słucham historii ewangelii, widzę to, jakim jest skarbem i okazuje się, że kocham Go coraz bardziej. Im bardziej On zaspokaja tym mniej biegam ku substytutom, które oferują mi tanią i płytką satysfakcję.

Po trzecie: mamy działać zgodnie z naszą wiarą. W grę wchodzi zadziwiająca moc ewangelii, gdy odkrywamy, że słuchanie tego przesłania uzdalnia nas do działania. Jezus powiedział do człowieka z uschłą ręką: „Wyciągnij rękę przed siebie”. Mógł to zrobić, gdy zdecydował zadziałać na podstawie przesłania Jezusa. Wszystkie Jezusa polecenia, jeśli tylko zgodnie z nimi działamy, dają nam możliwość oglądania Bożej interwencji. Te znaki i cuda towarzyszą tym, którzy „wierzą”.

Możemy powstrzymać wszystkie dyskusje o tym jakiego wielkiego dzieła chce Bóg: społecznej sprawiedliwości, ewangelizacji, ekologii, pomagania ubogim itd. Jezus powiedział nam: „Wierzcie w tego, którego Bóg posłała”, wszystkie inne służby idą za tym. Możemy skupić się na wejściu głębiej z Nim, gdy uczymy się Jego wiarygodności.

раскрутка сайта

Reagowanie na karcenie

Hall Dudley

03 października 2011

Synu mój, nie pogardzaj pouczeniem Pana i nie oburzaj dziś na jego ostrzeżenie! Kogo bowiem Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swojego ukochanego syna” (Przyp. 3:11-12 )

Wolimy raczej uciekać przed koncepcją dyscypliny jakby to było coś negatywnego, bez czego powinniśmy przejść przez życie, jednak ten tekst zachęca nas do tego, aby nie pogardzać dyscypliną/pouczeniem. Każdy człowiek i każde pokolenie jest kuszone do tego, aby nim pogardzać. Skądś nabraliśmy takiego przekonania, że życie jest najlepsze wtedy, gdy nie ma żadnego kierowania i korekty.  Nie cieszy nas ta myśl, że ktoś inny może mieszać się w nasze sprawy.

Dlaczego nie pogardzać? Poniważ za tym stoi Pan i jest to przejaw Jego miłości. Tak naprawdę, jednym ze sposobów przekonania się o tym, czy jesteśmy kochani jest zwrócenie uwagi na to, że nasz Pan aktywnie nas karci. Tak samo jak każdy dobry ojciec, który uczy swego syna tego, jak ma przyjąć swoją tożsamość i wypełnić przeznaczenie tak też Ojciec prowadzi nas tym zamiarem, abyśmy odkryli bogactwa Jego dziedzictwa. Pracuje również w nas, aby wyszkolić w tym jak używać tych bogactw poznania i autorytetu, które nam daje.

W naszej naturze jest żyć jak sieroty tak, aby zostały uznane jako warte uwagi. W naturze jesteśmy zadowoleni z tego, co zarobimy. Chcemy rozwijać się, aby osiągać więcej i być nagradzani następnymi symbolami powodzenia. W naturze żyjemy w chmurze poczucia winy i powątpiewania w swoje kwalifikacje, a proszenie o pomoc krępuje nas, ponieważ wiemy na pewno, że ujawnia to nasze słabości.

Czy byłoby to przejawem miłości naszego Ojca, gdyby pozostawił na w tym stanie? On bardzo pragnie, abyśmy nie byli związani tym naturalnym myśleniem. Przez wiarę w Jezusa Chrystusa staliśmy się dziećmi Bożymi i będzie potrzeba nieco kierowania i korekty, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, że takie życie jest przywilejem. Jego dyscyplina nie jest twardym przypomnieniem tego, jak grzeszni jesteśmy. Nie jest również zapłatą za upadki. To pełen miłości Ojciec wyrabia potrzebny nam wgląd w każdą sytuację, abyśmy wiedzieli jak bardzo nas kochai jak bardzio chce dzielić się z nami Swoim własnym życiem.

Nie lekceważyć karania to mało, powinniśmy modlić się o nie z oczekiwaniem, ponieważ jest to Boża miłość w działaniu.topod

Warte zachowania

Dudley Hall

22 sierpnia 2011

” Niech (niezawodna) miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz” (Przyp. 3:3).

  Żyjąc pod stałym prowadzeniem Ojca widzimy, że bez względu na koszty warto jest trzymać przy sobie te skarby, które On uważa za wartościowe. Przypowieści ilustruje nam to jako wisiorek na szyi i rycina na sercu. Jeśli mamy żyć takim życiem, które przeznaczył nam Ojciec, mamy ten podwójny skarb zdobywać i pokazywać.

     Cechy niezawodnej miłości i wierności znane są tym, którzy chodzą w przymierzu z Bogiem. Bóg opisuje przy ich pomocy Swój charakter. One gwarantują, że zawsze będzie działał na korzyść partnera przymierza. Pana nic nie zmusza do zawarcia przymierza z kimkolwiek, nie było niczego takiego, co wymagałoby, aby wstąpił do ekstraklasy z kimś, kto ma to, czego by Jemu brakowało. On ustanowił przymierze, ponieważ jest niezawodny w miłości. On wypełnił przymierze dzięki swojej wierności.

     Ze względu na tą miłość Sam Siebie związuje obietnicą błogosławieństwa dla tych, którzy nie mogą znaleźć błogosławieństwa nigdzie indziej. Z ludzkiej perspektywy wydaje się, że Bóg przyszedł do Abrahama „z jasnego nieba” i obiecał mu, że uczyni go błogosławieństwem dla całego świata. Abraham nie mógł zrobić nic, aby to przymierza zagwarantować. Bóg wybrał go ze względu na coś, co było w Bogu, a nie w Abrahamie. Znacznie później, gdy z potomstwa Abrahama powstał Izrael i oni łamali przymierze, Bóg ponownie obiecał odnowić ich do stanu, który pozwoli na wypełnienie celu jakim był Ogród Eden. Ponownie było tak samo: nie zasłużyli na to. Bóg działa konsekwentnie i w zgodzie ze swoim charakterem ‘niezawodnej miłości’. Istnienie miłości nie jest uzależniona od reakcji drugiej strony.

     Tego rodzaju miłość jest darem, który otrzymuje każdy wierzący w Chrystusa Jezusa. Dopóki mamy świadomość, że właśnie tak jesteśmy kochani, dopóty jesteśmy w stanie przekazywać miłość za darmo innym. Jeśli stracimy ją z widoku, wrócimy do tej miłości, która jest gorszego gatunku, która stawia warunki i jest chwilowa. Zbyt wielu z nas usiłuje żyć zgodnie z chrześcijańską doktryną, lecz bez tego naszyjnika i rytu na sercu.

     Wierność jest tym aspektem charakteru Ojca, dzięki któremu działa zawsze zgodnie ze Swoją obietnicą, bez względu na okoliczności. Bogiem nie da się zachwiać jeśli chodzi o oddanie temu, co powiedział. Nasza wiara może być stabilna wyłącznie wówczas, gdy opiera się na Jego wierności. Pomimo że niektórym wydaje się, że wiara jest jak towar, który da się zdobywać i gromadzić jak pieniądze, prawda jest taka, że wiara całkowicie opiera się na Jego niechęci do zmiany obietnic, które dał swoim ludziom. Nasza wiara jest trwała, ponieważ On nigdy nas nie zdradzi.

      Ojciec poleca swoim synom, aby cenili te skarby. Zawsze i wszędzie musimy je mieć przy sobie. Pewnym sposobem na niepowodzenie jest podchodzenie do życia bez nich, lecz zarówno Bóg jak i ludzkość zauważą inną jakość życia, które je posiada: „wtedy znajdziesz życzliwość i uznanie w oczach Boga i ludzi” (Przyp. 3:4).

раскрутка

Szczera wiara

Dudley Hall

11 lipca 2011

A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej, czego niektórzy nie osiągnęli i popadli w próżną gadaninę, chcą być nauczycielami zakonu, a nie rozumieją należycie ani tego, co mówią, ani tego, co twierdzą” (1Tym. 1:5-7).

     Celem ewangelii jest życie miłości. Bóg jest miłością, a kiedy ktoś poznaje Go intymnie, zostaje pochłonięty przez tą miłość i okazuje ją tym bliźnim. Aby coś takiego miało miejsce, potrzebna jest ogromna zmiana. Ludzkość jest z natury egoistyczna. Ludzie są tak pochłonięci walką o przetrwanie i dowodzeniem swojej wartości, że poświęcanie siebie nie stanowi najwyższego priorytetu. Ludzkość nie jest w stanie wydać z siebie wspomnianej tutaj miłości „agape”. Jest to cecha, którą ma  wyłącznie Bóg, lecz chce sie nią dzielić z tymi, którzy zostali stworzeni na Jego obraz. Ci, którzy nie uchwycą się tej miłości, niewątpliwie zamienią ewangelię w system samorozwoju, który można zmierzyć i używać do uzyskiwania wpływów większych od innych.

      Już wcześniej zwróciliśmy uwagę na to, że tego rodzaju miłość wypływa wyłącznie z czystego serca, które jest wynikiem działania Ducha nowego przymierza. Jest to „dobre sumienie”, które bierze się ze skuteczności krwi Chrystusa; wiara, która ufa tylko wierności Tego, który złożył obietnice. Jest to dobra nowina, mówiąca, że Bóg zrobił wszystko, co jest konieczne do pojednania z Nim. ON przebaczył naszego grzechy, On odnowił nasze serca, On oczyścił nasze sumienia, On dał nam swoje życie. Przywilej jaki nam przypada i odpowiedzialność jaką mamy to uwierzyć Jemu. Jesteśmy „w Chrystusie” i właśnie dlatego mamy udział w Jego życiu. On nie musi chronić swojej reputacji, niepokoić się o środki do życia, starać się zdobycie znaczenia czy być nieufny wobec Ojca.  My również nie!

      Z pewnością jest to nie do wiary i sprzeciwia się wszystkiemu co w nas naturalne. Odczuwając samotność, niezależność, oddzielenia od Boga zawsze staramy się, aby być bliżej; co najmniej na tyle blisko, żeby być błogosławionymi, a nie przeklętymi. Właśnie to wystawia nas na ataki ludzi, którzy twierdzą, że prawo nadal nas obowiązuje. Jest zbyt wielu takich, którzy korzystają z języka ewangelii, aby ukryć to, że polegają na prawie, które ma pomóc w rozwijaniu siebie i jakości naszego stania przed Bogiem. Mówi się nam, że Jezus wypełnił niektóre przepisy prawa Bożego, lecz inne są ciągle aktualne a nam pozostawia się wybór tego, które z nich są które. Inni powiadają, że ewangelia jest wypełnieniem cieni prawa, lecz tworzą nowotestamentowe przykazania jako prawo, którego musimy przestrzegać, aby otrzymać upragnione korzyści.

      Dobrze zrobiło by nam, gdybyśmy wreszcie doszli do wniosku, że Bóg nie chce osoby, która dokonała samorozwoju i jest teraz wymiernie bardziej święta niż kiedykolwiek wcześniej, lecz osoby, która jest biorcą łaski i dobrowolnie chce oddawać siebie woli Bożej. Jedynym człowiekiem, który pasuje do tego modelu jest Syn Boży, On tego dokonał i przeniósł ten swój status na tych, którzy ufają mu a teraz udostępnia to życie jako doświadczenie każdemu wierzącemu. Nie osiągamy żadnych postępów, z których moglibyśmy być dumni, lecz mamy wywyższać Zbawiciela. Prawo może motywować do rozwoju, lecz jedynie ewangelia oferuje przemianę.

продвижение

Wielki Pasterz

 

Dudley Hall

13 czerwca 2011

Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam ułożę je na ich legowisku – mówi Wszechmocny Pan” (Ez. 34:15)

W tym tekście Bóg  opisuje niepowodzenie pasterstwa ludzkiego wśród ludu Izraela. Ich przywódcy zajęli się sobą, byli zainteresowani swoją pozycją i bogactwem, przez co ludzie stali się ofiarami przeciwników. Bóg mówi przez proroka Ezechiela i obiecuje, że On Sam zastąpi tych pasterzy, których wyznaczył. Bóg zastąpi królów, kapłanów, proroków i nie zawiedzie.

Sięgamy, oczywiście, do Nowego Testamentu i słyszymy jak Jezus ogłasza:  „Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz kładzie życie swoje za owce” (Jn 10:11). Ogłasza, że zapowiedziany dzień nadszedł. Bóg osobiście przyszedł, aby być pasterzem swego ludu. Teraz pełna odpowiedzialność za pasterzowanie spoczywa na Jego ramionach.

Przez trzy lata Jezus prowadził swoich dwunastu mężczyzn. Bez względu na okoliczności stosuje wobec swojej małej trzody ewangelię Boża. Przez wydarzenia dziejące się w Jego życiu i spisane w Piśmie pokazuje nam wzór uczniostwa: stosowanie ewangelii w codziennych sytuacjach, na które trafiamy. Bóg prowadzi nasze kroki i On decyduje o naszym programie zajęć. Żadne doświadczenie czy wypadek nie marnuje się, każde z nich prowadzi nas do kolejnego aspektu wspaniałej ewangelii królestwa Bożego.

Pan przebaczył nam nasze grzechy, pokonał śmierć i zapoczątkował nowe przymierze –bez naszego udziału. Teraz zamierza wprowadzić to w nasze życie. Nic więc dziwnego, że popadamy w problemy z grzechem, strachem, beznadzieją i własnymi wysiłkami. Jak inaczej moglibyśmy uchwycić dynamikę Jego życia bez konfrontacji z tymi sprawami?

Pan posłał Swego Ducha, aby otwierać nasze oczy, pobudzać naszą wiarę i prowadzić nas do prawdy – bez naszego udziału. Prowadzi nas teraz w sytuacjach, w których rozpaczliwie potrzebujemy więcej wnikliwości niż mamy; więcej wiary niż możemy wzbudzić  oraz rozeznania, które przekracza nasze możliwości analizy. Uczniostwo to zajęcie swego miejsca pod rządami naszego obecnego i wytrwałego Pasterza.

On stale oferuje nam takie okoliczności, w których musimy Mu całkowicie zaufać. On zaprasza nas do takiego partnerstwa, w którym daje nam możliwość podjęcia wysiłku, a następnie błogosławi zainicjowane przez Boga posłuszeństwo.

On jest dobrym pasterzem. Nie trać nigdy tego z pola widzenia, gdy mierzysz możliwości tych, którzy reprezentują Go jako pod-pasterze. Bóg wziął na siebie rolę zaspokajania potrzeb, chronienia i promowania swoich owiec. On wykorzysta ludzi, jako narzędzia, lecz nie da się wyprowadzić w pole przez ich błędy ani ograniczyć przez ich słabości.

Radujcie się! Jesteśmy owcami Jego pastwiska.

 

как продвинуть сайт в гугле