Raz zbawiony na zawsze zbawiony?
John Fenn
Budowanie kościoła i zachęcanie do głębszego szukania Boga
John Fenn
John Fenn
Tłum.: Marta Jasna Jasińska
Jego współlokator przewrócił się o niego w środku nocy, tak się o nim dowiedziałem.
Byłam dyrektorem szkoły biblijnej, przy której istniały noclegownie dla studentów. Jak to zwykle bywa w akademikach, obcy sobie ludzie zamieszkują jako współlokatorzy i to często przyczynia się do budowania wspaniałych przyjaźni, a niekiedy jeden lub drugi współlokator żąda przydzielenia kogoś innego do pokoju. To był jeden z tych przypadków.
Okazało się, że ten młody mężczyzna spał na podłodze, co spowodowało, że jego współlokator się o niego potknął w nocy. Wyjaśnił, że poczuł powołanie niczym Eliasz i Jan Baptysta, a ponieważ ich służba była tak „wypełniona niebem” i skomplikowana w życiu na ziemi, zdecydował nie korzystać z ziemskich luksusów – takich jak łóżko. Wybrał więc podłogę bez żadnego okrycia, z postanowieniem aby poskramiać ciało…
Nie dało się go przekonać do spania w łóżku, pościł niemal do śmiertelnego wygłodzenia, ale jestem pewny, że gdyby mu podać szarańczę lub dwie chętnie by je zjadł – ostatecznie skierowaliśmy go na rozpoznanie do chrześcijańskiego szpitala dla umysłowo chorych, a później odszedł aby pełnić swoją „służbę”.
Może normalnie funkcjonować w życiu, poza tą jedną sferą…
Większość emocjonalnie chorych chrześcijan potrafi funkcjonować normalnie, mając umiejętność odsuwania od siebie choroby podczas interakcji z innymi ludźmi w pracy, szkole oraz z małżonkiem i rodziną. Lecz tak jak program komputerowy cały czas pracujący w tle, obojętnie nad czym pracują w danym momencie, ich obsesja jest ciągle tuż pod powierzchnią, a jedyne czego potrzebują to jakiejś okazji…
Zgodnie z tym co Paweł pisze w I Tymoteusza 6:1-6, są to ludzie którzy wycofują się z głębszych relacji, aby uchronić swoje idee i odchodzą od innych elementów duchowego zdrowia – uznają się za pobożnych, jednak nie mają bliskiej relacji z małżonkiem, często nie uczęszczają na spotkania kościoła i wchodzą w spory słowne z innymi wierzącymi, jakby sami sobie byli ewangelistami.
Continue reading
John Fenn
Tłum.: Marta Jasna Jasińska
W zeszłym tygodniu podzieliłem się tym, jak Paweł przedstawił swoją całkiem logiczną i racjonalną instrukcję: chrześcijanie którzy mają niewierzących szefów powinni odnosić się od nich z szacunkiem, a chrześcijanie mający chrześcijańskich szefów powinni okazać im jeszcze więcej szacunku, ponieważ oni także są braćmi w wierze.
Jednak niektórzy ludzie odrzucają tego typu myślenie na rzecz własnych pomysłów – i tak zaczyna się droga ku chorobom emocjonalnym, poprzez sprzeciw wobec racjonalnych i logicznych wierzeń. Nie mówię o osobach, które cierpią z powodu konkretnych zmian chemicznych w mózgu, co powoduje nietypowe zachowania, mam na myśli chrześcijan u których fizycznie wszystko jest w normie, lecz tak jak Paweł to stwierdza, są oni emocjonalnie lub psychicznie niezrównoważeni życiowo.
Nie sądź jednak, że Paweł pisze o ludziach, którzy otwarcie mówiliby o swoich poglądach i nauczaliby, że świadomość tego, jak funkcjonujemy w społeczeństwie, w relacjach z szefem jest nieużyteczna. Ludzie odrzucający zdrową naukę najpierw czynią to prywatnie, w swoich sercach, a potem idą do osób, które według nich mogłyby przyjąć ich poglądy.
Mogą uznać Internet za bezpieczne miejsce, by znaleźć innych podobnych w aprobowaniu niezdrowej nauki. Mogą próbować dominacji w małej grupie i tam siać swoje poglądy. Mogą pisać maile do obcych, przekonując ich do swoich myśli. Mogą nieustannie mówić o tych poglądach małżonkowi, aż odrzuci je lub przyjmie, gdy już przechodzi wszelkie granice w tym temacie i na okrągło o tym opowiada. Lecz nie pozwolą nikomu dotrzeć do siebie tak blisko, aby mogła zajść jakaś zmiana w ich poglądach. To subtelne odrzucenie zdrowego rozsądku i utrzymywania dobrych relacji międzyludzkich jest pierwszych krokiem w osuwaniu się ku chorobie emocjonalnej.
W zeszłym tygodniu omówiliśmy jedynie pierwsze 3 wersy, gdzie Paweł pisze, że odrzucają oni „czystą” lub „zdrową” naukę, więc teraz kontynuujemy od tego miejsca, od I Tymoteusza 6:4:
(4) „Ten jest zarozumiały, nic nie umie, lecz choruje na wszczynanie sporów i spieranie się o słowa…”
Słowa „zarozumiały”, „dumny” tutaj to „tuphoo„, co oznacza „pogrążony w dymie”. Stąd pochodzi słowo tajfun, używane na określenie huraganu na Oceanie Spokojnym – tą spiralną burzę Paweł używa do opisania takich osób, co w angielskim jest tłumaczone na „dumny”. Są ukryci, pogrążeni za zasłoną wirującego dymu, a ich prawdziwe „ja” jest ukryte za dymem.
Osoba, która jest „tuphoo” jest wirem słów i samo-sprawiedliwości, co często prowadzi na drogę niezrozumienia i destrukcji w relacji z bliskimi, podczas gdy w tym samym czasie z powodu tej maski dymu znajomym wydają się pobożni i uczciwi.
W poprzednim wersie Paweł powiedział, że dobra nowina i Słowa Jezusa Chrystusa prowadzą nas do pobożności. Pobożność przepływa przez chrześcijański charakter ugruntowany w miłości i manifestuje się w życiu pełnym obfitości w każdej sferze. Lecz zgodnie z tym, co stwierdza Paweł w poprzednich dwóch wersach, ci ludzie są dysfunkcyjni w relacjach.
Pycha nie zawsze jest pawiem żądającym skupienia na nim uwagi, jest bardzo subtelna, a jej korzeniem jest upór, nieustępliwość w trzymaniu się jedynie własnych pomysłów. Przykładowo, jeśli zastanowić się nad początkami Szatana, gdy cherub sprzeciwił się Bogu, jego grzech pychy objawił się w uporze – gdy pozostał przy swoim.
W Księdze Ezechiela 28:16-17 czytamy, że wcześniej był wywyższony z powodu swojego autorytetu i piękna, jednak wewnętrznie pełen agresji – w jego sercu i umyśle toczyła się wojna między tym, czego pragnął Bóg, a jego myślami.
Jeśli przyjrzeć się uważniej naturze pychy, dumy, to zobaczymy, że jest to taki grzech, z którym dumna osoba może jedynie sama się uporać – Bóg nie może „zrobić” z niej kogoś pokornego. Nie może usunąć pychy z jej życia poprzez akt swojej woli. Jak widzimy w przypadku szatana, pycha jest wewnętrzną bitwą o uznanie.
Continue reading
John Fenn
Tłum.: Marta Jasna Jasińska
Czy wiecie, że Paweł pisał o niezrównoważonych emocjonalnie chrześcijanach? Uważnie wyszczególnił symptomy i co należy czynić, gdy spotkamy taką osobę i co taka osoba może zrobić, aby odzyskać zdrowie emocjonalne.
Ten temat jest na tyle ważny, że nagram o nim nauczanie jako podsumowanie dla 3 części „Weekly Thoughts” – w tym nauczaniu będę mógł zawrzeć więcej szczegółów i podzielę się opowieściami z życia, które mogą pomóc w głębszym zrozumieniu tego istotnego tematu.
Paweł pisze do Tymoteusza w 1 Liście do Tymoteusza 6:1-6, gdzie mówi o sprawie emocjonalnie lub psychicznie chorych chrześcijan. Jego stwierdzenie, że ludzie, o których pisze cierpią emocjonalnie jest głównym motywem nauczania, które zawiera w 6 wersach: pierwsze 3 wersy definiują stan ich serca, potem określa ich jako mentalnie chorujących w wersie 4, następnie do wersu 6 opisuje ich działania. Dzisiaj o tych pierwszych trzech wersach o sercu.
Pierwsze dwa wersety uczą niewolników, jak pracować pod jarzmem niewoli. Bóg nie zgadza się na niewolnictwo, jako że wszyscy jesteśmy równi w Chrystusie, lecz działał w kulturach, gdzie obecne było niewolnictwo.
Wers 1: „A niewolnicy, którzy jarzmo noszą, niech uważają panów swoich za godnych wszelkiej czci, aby Imieniu Bożemu i nauce nie bluźniono„.
Współcześnie można to odnieść do wierzących pracowników, którzy mają niewierzących szefów. Paweł uczy, że chrześcijanie powinni mieć poczucie odpowiedzialności i świadomości, że ich zachowanie może spowodować negatywne myślenie o Bogu lub wzbudzać podziw i szacunek do Niego.
Ten wers mówi o naszym poczuciu odpowiedzialności w sferze publicznej, aby prowadzić Boże życie, wiedząc, że mieszka w nas Chrystus.
Wers 2: „Ci zaś, którzy mają panów wierzących, niech ich nie lekceważą z tego powodu, że są braćmi, ale niechaj im tym wierniej służą, dlatego że ci, którzy korzystają z ich wiernej służby, są wierzącymi i umiłowanymi. Tego nauczaj i do tego zachęcaj„.
Greckie słowo określające „lekceważyć” to „kataphroneo”, dosłownie znaczące „myśleć o kimś z pogardą”. Czasem jest tłumaczone jako „pogardzać”, ponieważ ten złożony wyraz składa się z „kata” oznaczające „nisko” i „phren” znaczące „umysł” – myśleć o kimś gorzej lub pogardzać nim.
Ten drugi wers mówi o naszym poczuciu odpowiedzialności, aby prowadzić Boże życie w naszych relacjach międzyludzkich.
Wers 3: „Jeśli kto inaczej naucza i nie trzyma się zbawiennych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z prawdziwą pobożnością„.
Paweł mówi „jeśli kto inaczej naucza”, czyli „heterodidaskaleo” – nauczać innej nauki, od „heteros” oznaczające „odmienny” i „didaskalos” – „instruktor”, „nauczyciel”.
Innymi słowy, ci ludzie mają odmiennego nauczyciela, podążają za obcym głosem, odrzucając nauczanie Pawła na rzecz innego prowadzenia, które wzięło u nich górę nas zdrowym nauczaniem Pawła.
Continue reading
Część pierwsza: TUTAJ
W latach 70-tych powszechny był pewien zwrot, często używany również przez moją mamę, na opisanie kogoś, kto był bardzo przygnębiony. Gdy ktoś nie był sobie w stanie poradzić emocjonalnie z jakąś złą informacją bądź był emocjonalnie rozrywany przez stras spowodowany jakimś życiowym zdarzeniem to mówiło się, że jest „a basket case” (idiom znaczący dosł.: „przypadek kosza”; współcześnie znaczy „głupi” – przyp. tłum.).
Po raz pierwszy wymieniano go szeptem między lekarzami w czasie 1Wojny Światowej. Wtedy tak opisywano żołnierza, który stracił wszystkie cztery kończyny, co znaczyło, że jego cała egzystencja (w tamtym czasie) ograniczała się do specjalnego kosza, w którym był przenoszony wszędzie. Po prawie 50 latach zmieniło się jego znaczenie tak, że tak określano taki emocjonalny stan, z którym człowiek nie mógł sobie poradzić. Moja mama nie miała pojęcia o tym, jak nie na miejscu i jak obraźliwe byłoby jej wyrażenie, gdyby nazwała tak swego przyjaciela 50 lat wcześniej.
Podobnie jest z wulgaryzmami, których, gdy ja dorastałem, nie słyszano w kulturalnym towarzystwie, a teraz są używane nawet przez uczniów szkolnych, a przez dorosłych nawet w czasie debat publicznych, w filmach i telewizji. Sprawy prywatne między kobietą a mężczyzną są obecnie wystawiane na publiczny widoku w internecie. Moja mama nie wiedziała skąd wziął się zwrot „a basket case”, tak też współcześnie wielu ludzi poniżej 30 roku życia niewiele wie o tym, że kiedyś społeczeństwo unikało używania tych wyrazów, ani nie rozumie istoty świętości sypialni.
Współczesna kultura nie ma pojęcia to tym, co kiedyś było uznawane za święte. Nie mam też wątpliwości, że w wielu przypadkach nawet nie rozumie samej koncepcji tego, co święte. (Święte, oznacza święte, oddzielone dla Boga, bądź coś, co dotyczy Boga.).
Pisałem poprzednio o tym, że w starożytności Grecy i Rzymianie szanowali Żydów ze względu na ich poczucie świętości: absolutne wartości, które pochodziły z Bożego prawa, co prowadziło do uczciwości i moralności zarówno jednostek jak i rodzin. Podobnie było z chrześcijanami w pierwszym kościele, lecz współcześnie chrześcijanie nie respektują swego poczucia tego, co święte: moralności, solidnych rodzin i uczciwości w biznesie.
Continue reading