John Fenn
Gdy latem 1976 roku wstąpiłem na Uniwersytet stanu Indiana, zostałem zaproszony do udziały w braterstwie, w którym był mój ojciec. Nazywało się to: Fi Kappa Psi, czy, w skrócie: Fi Psi.
Na pierwszym roku studiów, aby stać się Fi Psi ja musiałem zostać zaprzysiężony, a oni musieli przysiąc, że mnie przyjmą, jeśli wypełnię ich wymagania. Było nas w internacie około 15 nowych oraz jeszcze 95 mężczyzn. Mieszkaliśmy pod jednym dachem a opiekowało się nami starsze małżeństwo, którzy gotowali dla nas. W zasadzie rządziliśmy się sami, a studenci z wyższych lat zarządzali.
Na pierwszym roku obowiązywała „fala”, rytualistyczne nękanie pierwszych klas, które kończyło się kulminacyjnym „piekielnym tygodniem”. Wspomnę tylko, że ta nazwa był odpowiednia. Ludzie z wyższych lat traktowali nas jak rekrutów marynarki, obdarzając nas tysiącami szturchańców, wrzeszczeniem wprost w twarze, że jesteśmy gorsi od węży i niegodni nazwy FiPsi, oraz wiele, wiele więcej.
W końcu, zaledwie 4 lata wcześniej siedmiokrotny złoty medalista olimpijskim Mark Spitz, należał właśnie do Fi Psi tego akademika. Wielu „Kapitanów Przemysłu” ( Captains of Industry), lekarzy, prawników, olimpijczyków różnych sportów, CEO i tak dalej było w poprzednich lata członkami FiPsi. Mój współlokator, z którym mieszkałem przez jeden semestr, później został gubernatorem i senatorem US ze stanu Indiana – lecz nowicjusze byli zwykłymi ludźmi po przysiędze, tymi, którzy chcą być lepsi i tak byli traktowani.
Po tym ostatnim tygodniu nękania, przyjmowano do braterstwa tych, którzy przetrwali do końca, od tej chwili byli uważani za godny poznania ujawnianych im tajemnic braterstwa. Przez tydzień ludzie z wyższych lat oraz absolwenci uczyli nas tego, jak braterstwo zostało założone przez 2 chrześcijan, którzy chcieli rozpowszechniać ewangelię i wpajać w młodych mężczyzn poznanie Boga i Jego dróg (Jak bardzo upadło ich braterstwo wkrótce po 1976 roku).