John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Jedną z najtrudniejszych kwestii do zrozumienia dla wielu chrześcijan wydaje się być pogodzenie obrazu Boga Starego Testamentu z twierdzeniami Jezusa o dobroci Boga Ojca.
Mamy też wierzących, którzy obawiają się o swoje zbawienie z powodu obrazu Boga, który wymalował im Stary Testament. Kochają Jezusa, ale boją się Ojca, więc trzymają do niego dystans.
Pewien baptysta powiedział mi, że ich pastor nauczał, iż Bóg błogosławi prawą ręką, a lewą karze, i nigdy nie wiadomo, którą z nich teraz wyciągnie w naszym życiu. Powiedział mi, że gdy pomogłem mu spojrzeć na Stary Testament w odpowiednim kontekście, został w końcu uwolniony od strachu i ogarnął go ogromny pokój w kwestii własnego zbawienia.
To właśnie postaram się tu uczynić. Przyjrzymy się temu, co autorzy Nowego Testamentu powiedzieli nam o Starym Testamencie, a po drodze umieścimy niektóre trudne do zrozumienia fragmenty w odpowiednim kontekście.
To wzbudziło strach przed Bogiem w sercach wielu szóstoklasistów
W czasach, gdy byłem uczniem szóstej klasy, kary cielesne (klapsy) były nadal powszechnie praktykowane. Metoda polegała na tym, że dzieciak, który dopuścił się przewinienia, otrzymywał trzy uderzenia w tyłek za pomocą drewnianej deski. I właśnie znalazł się jeden taki winowajca.
Do dziś pamiętam, jak został wywołany z klasy i za drzwiami wymierzono mu karę. Każde uderzenie odbijało się echem po korytarzach szkoły. Dało się zauważyć, jak na dźwięk każdego uderzenia wszystkie dzieci, ponad dwudziestu uczniów, aż podskakiwały. Dlatego też przez całą resztę roku wszyscy zachowywali się poprawnie, bo nikt nie widział, gdzie leży granica pomiędzy tym, że zostanie się „w kozie”, a tym, że dostanie lanie.
Tak właśnie wielu postrzega Boga Ojca Starego Testamentu. Klaso – bądźcie grzeczni, bo inaczej… – i tak naprawdę nie wiesz, czy być może Bóg nie wyciąga już w twym kierunku lewej ręki, o której wspominał baptysta.
Continue reading