Category Archives: Frangipane Francis

Oblicza twego szukam, Panie

Frangipane Francis

Jest kilka spraw w życiu, których nie da się osiągnąć tanim kosztem czy powierzchownie. Mnóstwo wersetów z Pisma wzywa nas do czegoś znacznie bardziej pochłaniającego i napełniającego niż religia. Wyzwaniem jest skoncentrowanie naszych wysiłków na przywłaszczeniu sobie tego, co Jezus przyszedł dać.

Pan ostrzega: „Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjściem Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, i żenili się, i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego” (Mat 24:37-39).
Największą walką jaką każdy z nas może stoczyć to, aby skupić się na Bogu na wystarczająco długi czas, aby nauczyć się mieszkać w Jego obecności. Zanim będziemy mogli wykupić świat, musimy wykupić nasz czas. Mogłoby się wydawać, że przy tych wszystkich urządzeniach jakie mamy, które oszczędzają nasz czas, będzie to łatwe, ale tak nie jest.  Rzeczywistym sprawdzianem na koniec czasów jest to czy możemy żyć w miejscu skupionego odnowienia? Ci, których znałem, a którzy popadli w grzech, nigdy nie zostali wzięci znienacka. Ich upadek był przyspieszany przez wcześniejsze rozproszenie ich koncentracji: ich czas z Bogiem był w coraz większym stopniu zamieniany na sprawy nie-duchowe. Pozostawieni bez pomocy Bożej, byli podatni na Szatańskie pokuszenia, które przychodziły do ich serc. „A to zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjdzie złodziej, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego” (Mat 24:43). Mówiąc o diable, Jezus ostrzegał nas, że „złodziej przychodzi, aby kraść, zarzynać i wytracać” (Jn 10:10). Kochani, pierwszą rzeczą jaką nam diabeł kradnie jest nasz czas. Gdy już raz poddamy nasz czas poświęcony Bogu na nie-duchowe sprawy, gdy już raz ten świat stanie się dla nas ważniejszy niż tamten to już przeciwnik ma łatwy dostęp, aby „kraść, zarzynać i wytracać” nasze cnoty i duchową siłę.
Jezus uczył przypowieści o pewnym mężczyźnie, który przygotował przyjęcie i „posłał sługę swego, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie, bo już wszystko gotowe. I poczęli się wszyscy jeden po drugim wymawiać” (Łuk 14:17-18).
Gdy Pan wzywa nas do Siebie, czy wtedy wymawiamy się? Jestem zmęczony, głodny, zajęty. Jezus mówi nam, że przyczyny, które podawali wydają się być prawnie uzasadnione: „Kupiłem pole i muszę iść je zobaczyć; proszę miej mnie za wytłumaczonego. Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, miej mnie za wytłumaczonego. Żonę pojąłem i dlatego nie mogę przyjść” (Łuk. 14:19-20).

Wiem, że wydaje się to radykalne, lecz to, co Jezus ostatecznie zrobił wydaje się być przeciwne do Jego obrazu jaki mamy i Jego następne napomnienie wydaje się niemal nie-chrześcijańskie. Przypomnę wam tylko, że nie mówił tylko do swoich apostołów czy „wyższych” w swojej grupie, lecz odwrócił się i mówił: „do wielkich tłumów, które szły za nim (Łuk. 14.25).
„Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim” (Łuk.14:-26-27).  Oto w jaki sposób Jego słowa uderzyły w moje serce. Dla mnie znaczy to, że nie mogę dopuścić do tego, aby jakakolwiek relacja rzucała wyzwanie Jego miłości i powołaniu dla mojego życia i jeśli powstaje okoliczność podejmowania decyzji o wykonaniu Jego woli, zawsze muszę wybierać Jego ponad wszelkimi innymi sprawami, nawet moją własną. W porównaniu do tego, każda inna relacja w jaką mogę być zaangażowany musi wyglądać jak nienawiść; gdy zmierzy się ją z moją miłością i posłuszeństwem wobec Jezusa.

Oczywiście, miłość do Jezusa wprowadzi to, co najlepsze w niebie do wszystkich moich relacji; posiadam coś z życia Chrystusa, co przynosi większą miłość do mojej rodziny, przyjaciół, nawet mojej własnej duszy.

Lecz nader wszystko, wybory muszą być podejmowane dla Chrystusa.  Mówisz: „To nie brzmi jak Jezus, którego znam; On kocha każdego”. Tak, lecz On również wie jaka bitwa toczy się o nasze dusze i to, że zwycięstwo w naszej duchowej drodze wymaga, aby On był na pierwszym miejscu.

Czas, by szukać Boga
W życiu przechodzimy przez wiele okresów. Przypowieści mówią nam o tym, że jest czas na każdą rzecz pod słońcem. Umiłowani, wierzę, że jest czas na to, aby zbliżyć się do Boga, aby przygotować nasze serca na Jego obecność, a nie ma żadnego środka zastępującego obecność Bożą.  Dawid był królem. Jego życie było wypełnione różnorodnymi obowiązkami i wyraźnie widzimy, że był bardzo przejęty wieloma sprawami. A jednak napisał: „Z natchnienia twego mówią usta moje: „Szukajcie oblicza mego”. Przeto oblicza twego szukam, Panie.” (Ps 27:8).
Jeśli Duch Święty wyszeptałby do twojego serca, że On chce więcej twojego czasu, gdy Pan mówi: „Szukaj Mojego oblicza” to, co ty na to powiesz? O umiłowani, oto tutaj jest prawdziwa bitwa o twoją duszę. Twoje zwycięstwo nie dokona się przez szukanie lepszego poradnictwa, lecz jest ono w twojej odpowiedzi na wołanie Pana.   Wynikiem szukania Boga jest Jego prowadzenie w absolutnej wolności od strachu (PS. 27:1-4). Dawid mówi: „Bo skryje mnie w dzień niedoli w szałasie swoim; schowa mnie w ukryciu namiotu swego, postawi mnie wysoko na skale” (Ps. 27:5).  Dziś, przy tak wielu przeszkodach, jakie miejsce ma Pan w twoim życiu? Jeśli wezwał cię do pogłębienia twojej drogi, do szukania Jego oblicza, jak reagujesz? Gdy Pan mówi: „Szukaj Mojego oblicza”, co na to mówi Mu twoje serce?

продвижение сайта

Czynnik wiarygodności

Frangipane Francis

Z głębi serca jestem Bogu wdzięczny za to denominacyjne dziedzictwo.

Cenię i bronię początków pochodzenia wielu naszych denominacji. Wiele z nich powstało, gdy mężowie Boży walczyli z grzechem i duchowym odstępstwem swoich czasów. Ich heroiczna postawa umożliwiła zachowanie (a w niektórych przypadkach odnowiła) prawdy Bożej w, poza tym, ciemnym świecie.  Z głębi serca jestem Bogu wdzięczny za to denominacyjne dziedzictwo.

Niemniej jednak, dziś potrzeba trwania w oddzieleniu od innych ewangelicznych zgromadzeń jest nieuzasadniona. Możemy pozostać unikalnymi kościołami z unikalnymi powołaniami i ludźmi, jednak zjednoczeniu duchowo,   nawet funkcjonalnie, z innymi zgromadzeniami w naszych środowiskach.

Wiedzą, że Chrystus powołał nas do jedności w Swoim kościele, wielu współczesnych przywódców ponownie bada legalność podziału kościoła. Współcześni herosi nie oddzielają się od innych kościołów, lecz pracują na odnowieniem kościoła ku jednemu fundamentowi i budują jedność opartą wyłącznie na Chrystusie.

Jednak nasze tradycje podziałów przybrały postać ortodoksji; wyglądają na biblijne, choć takie nie są. Te różnorodne podziały w przeszłości kościoła miały być etapami do odnowy i zachowania prawdy, a nie izolować go.

Czy Chrystus jest podzielony?
Każdy prawdziwy chrześcijanin wierzy, że Biblia jest Bożym świętym, wiecznym słowem. I rzeczywiście niebo i ziemia przeminą a Słowo Boże będzie trwało na wieki. To, co było względne i potężne w pierwszym wieku powinno być równie potężne dziś. Posłuchajcie zatem, co Paweł pisze do kościoła w Koryncie:
1 Kor. 1:10-13
10. A proszę was, bracia, w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania. 11. Albowiem wiadomo mi o was, bracia moi, od domowników Chloi, że wynikły spory wśród was. 12. A mówię to dlatego, że każdy z was powiada: Ja jestem Pawłowy, a ja Apollosowy, a ja Kefasowy, a ja Chrystusowy. 13. Czy rozdzielony jest Chrystus?

Jakież to dziwne, że spoglądamy tacy zadowoleni z siebie na podziały w korynckim kościele. Zdecydowanie krytykujemy ich cielesność, lecz dlaczego było złe w pierwszym wieku mówienie: „Ja jestem pawłowy (apollosowy)”, jest dziś dopuszczalne dziś: „Ja jestem  z Luteran, Weslejowców, Baptystów, Zielonoświątkowców”?

Proszę pamiętajcie, nie sugeruję, że powinniśmy walczyć o jedność z kościołami, które nie wierzą w Chrystusa, Boże słowo, Ducha Świętego, dziewicze narodzenie czy drugie przyjście. Niemniej mówią mówię, że w obszarze nowonarodzonego, żywego kościoła Jezusa Chrystusa, podziały są nie biblijne i złe.

Dalej apostoł kontynuuje: „bo jeśli jest między wami zazdrość i kłótnia, to czyż cieleśni nie jesteście i cieleśnie nie postępujecie? (1 Kor 3:3).

Wiarygodność kościoła polega na tym, że nie jesteśmy „zwykłymi ludźmi” narodzonymi z kobiety, bez duchowej wizji czy przeznaczenia. Zostaliśmy zrodzeni z Sucha w wysokości. W naszym duchu jest duchowa substancja Samego Chrystusa.
„Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście,  i że Duch Boży mieszka w was?” (1 Kor. 3:16). Jesteśmy świątynią Bożą. Nasze kościoły, podobnie jak kamienie w świątyni, mają leżeć obok siebie, budując się nawzajem”… w mieszkanie Boże w Duchu” (Ef. 2:22).  Paweł drąży temat dalej ostrzegając, co każdy chrześcijanin powinien mieć na uwadze (1 Kor. 3:17):  „Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście”.

Podchodziliśmy do tego wersetu, aby go używać do potępienia takich rzeczy jak palenie papierosów, seksualne afery wobec jednostek, ponieważ są pewne oczywiste konsekwencje tych grzechów. Niemniej jednak, Paweł mówi tutaj o czymś więcej niż o  tych grzechach. Apostoł ostrzega przed zgodą na podziały w świątyni Bożej, kościele. Mówi: „jeśli ktoś niszczy świątynię (przez zazdrość, spory), tego zniszczy Bóg”. Kontekst wyraźnie mówi, że odnosi się to do podziałów w kościele!

Gdy czyste chrześcijaństwo degeneruje się na podzielone obozy ambitnych ludzi to dosłownie niszczy harmonię, moc i błogosławieństwo „świątyni Bożej”. Jednostki, które wprowadzają lub popierają takie cielesne podziały w kościele same stawiają siebie w pozycji wielkiego zagrożenia przed Bogiem. Świątynia Boża jest święta. Jedność wspólna jest święta. Nasza miłość wzajemna jest święta, ponieważ Sam Ojciec mieszka w miejscu odpocznienia pełnych troski motywacji i pełnych miłości relacji.

Nasza wspólna jedność jest święta. Nasza miłość wzajemna jest święta, ponieważ Sam Ojciec mieszka w miejscu odpocznienia pełnych troski motywacji i pełnych miłości relacji. Zbiorowo, jesteśmy miejscem zamieszkania Boga na ziemi.

Ostrzeżenie jest poważne:
„ Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg”.

Żywy Bóg jest Bogiem porządku; On nie mieszka w ruinach! Ponieważ jest Bogiem miłości, będzie z nami pracował nad odbudową, lecz nie będzie sankcjonował naszego upadłego stanu mocą. On nie będzie udzielał Swojej wiarygodności naszemu nieporządkowi.

W jaki sposób brak jedności wpływa na ciebie?
Gdy Nehemiasz mieszkający wśród Żydów żyjących w rozproszeniu usłyszał o stanie Jerozolimy i świątyni: „usiadł i zaczął płakać i smucić się przez szereg dni” (Neh 1:4). Współcześni Żydzi również płaczą, gdy podchodzą do Ściany Płaczu, lamentując nad ruinami swojej świątyni”. Paweł smucił się, gdy widział zrujnowany stan kościoła w Koryncie.
Powiedział (2Kor. 12:20-21):
„Obawiam się bowiem, że gdy przyjdę, ………że może będą swary, zazdrość, gniew, zwady, oszczerstwa, obmowy, nadymanie się, nieporządki; Obawiam się, że gdy przyjdę. Bóg mój upokorzy mnie przed wami i że będę musiał ubolewać nad wieloma z tych, którzy ongiś popełnili grzechy …….”
Sam Jezus płakał nad podzieloną Jerozolimą, lamentując (Mat. 23:37):
„… ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście!”
Ten smutek związany ze podzielonym stanem domu Ojca również powinien być w naszych sercach.
A jednak, wielu z pośród nas, nie tylko popadło w tą żałosną sytuację, lecz nawet nie zdaje sobie sprawę z tego, że to nasze podzielenie, zazdrość i walki są upadłym stanem!. Jak dalece upadliśmy i jak niewiele o tym wiemy!
O ile odkupienie człowieka zawsze motywowało działanie Jezusa, pamiętaj o tym, że Jego najbardziej żarliwe pragnienie było zwrócone na dom Jego Ojca; był „żarliwy” o niego (J. 2:17). Budowanie domu Bożego, odrodzonego, modlącego i kochającego się, obejmującego całe miasta kościoła ciągle jest najwyższym Jego priorytetem. Świat jest jego żniwem, kościół Oblubienicą. Jego miłość do kościoła była fundamentem ostatniej, zarejestrowanej Jego modlitwy: abyśmy byli jedno (J 17:20-23).
To jest ciągle Jego największa pasja, ponieważ dopóki nie zostaniemy zjednoczeni z Nim, świat nie uwierzy, że Bóg posłał Jego (J 17:21,23).

Przywilej stawania się podobnymi do Chrystusa.

Było wiele przyczyn popadnięcia Jerozolimy w niewolę babilońską w czasach Jeremiasza, lecz główną było duchowe odstępstwo religijnych przywódców. Sam Bóg ochroniłby pokorne, rozmodlone miasto, lecz duchowi przywódcy Jerozolimy byli skorumpowani. Posłuchajmy więc
przerażającego objawienia:

Tren. 4:12-13
… gnębiciel i wróg wejdzie w bramy Jeruzalemu  [] z powodu grzechów jego proroków, win jego kapłanów, ….

Czy widzimy to? Przeciwnicy Izraela weszli do Jerozolimy ponieważ wśród duchowych przywódców było pełno nie odpokutowanego grzechu. Boże, pomóż nam zobaczyć i przyjąć do wiadomości to, że przyszłość naszych miast jest w relacjach jakie mają przywódcy z tobą i ze sobą nawzajem. Jezus powiedział, że miasto i dom „rozdwojony sam w sobie” nie ostoi się (Mat 12:25). Miejsce duchowej ochrony społeczności bierze swoje pochodzenie od jakości życia wśród przywódców tej społeczności: żywy, modlący się, zjednoczony kościół będzie przeciągał to miasto w stronę Boga; podzieleni, grzeszni przywódcy będą umożliwiać przeciwnikowi wejść w bramy miasta.

Ścieżka zwęża się dla przywódców, aż do chwili, gdy naszym jedynym przywilejem będzie stanie się we wszystkim podobnym do Chrystusa. Niemniej jednak, przywództwo na wzór Chrystusa może zmienić świat wokół nas! Widzicie, nasze miasta przeżywają bałagan, ponieważ kościół jest w bałaganie. Jakub mówi nam, że tam, gdzie jest zazdrość i walka, „tam jest nieporządek i wszelki zły czyn” (Jak 3:16).

Nasze egoistyczne ambicje sprawiły, że zdjęliśmy nasze oczy z woli i celów, jakie Bóg ma dla naszych miast. Staliśmy się zazdrośni jedni o drugich. W konsekwencji widzimy w naszych miastach,  że „nieporządek”, bezprawie i „wszelki zły czyn”, przynajmniej częściowo, są zakorzenione w gruncie źle prowadzonej i rozproszonej społeczności kościelnej.

Z tego powodu kościół stracił swoją miarę wiarygodności. Jak możemy oczekiwać tego, że świat będzie słuchał naszego posłania miłości, gdy my, jako ciało Chrystusa, nie kochamy się nawzajem? Nie mamy prawa potępiać świata za jego pychę i arogancję jeśli my, ciało Chrystusa, ciągle nie chcemy się upokorzyć i pracować wspólnie z innymi kościołami w naszym sąsiedztwie. W ciągu lat świat widział wiele niewiarygodnych posług, niemniej jednak, czas „niewiarygodności” przeminął; wybił czas na to, aby wiarygodność została ustanowiona.

aracer

Słowo do niewiast Bożych

Frangipane Francis

Zanim zacznę pisać to posłanie, pozwólcie na krótkie dementi: pomimo, że zachęcam kobiety, aby swobodnie działały w porządku wyznaczonym przez Boga w swoich lokalnych kościołach, moim celem jest podkreślić i pokazać główny cel łaski, jaki Bóg umiejscowił szczególnie w kobietach, których Sam Pan używał w minionych czasach do wzniecania licznych przebudzeń.

Różnice
Gdy Pan stworzył ludzkość, umieścił unikalne łaski osobno w mężczyźnie i osobno, choć inne, kobiecie. Pan powiedział Adamowi, aby nadał nazwy, gatunkom żyjącym na ziemi „a każda istota miała mieć taką nazwę, jaką nadał jej człowiek” (I Mojż. 2:19). Owo „nadanie nazw” to było znacznie więcej niż nazwanie psa.
Adam został stworzony z umiejętnościami organizacyjnymi, administracyjnymi, które uzdolniły go do identyfikowania i definiowania świata wokół niego. Nadając nazwy żyjącym stworzeniom, Adam nie tylko uświadomił sobie ich istnienie, lecz wprowadził porządek i pewną ustanowił pewną strukturę w ludzkim doświadczeniu. Faktycznie, zdefiniował rzeczywistość.

W genetycznym pochodzeniu człowieka, istnieje również potężna, choć niewykorzystana, jakość kobiet. Podczas snu Adama Duch wziął żebro mężczyzny. Kształtując go w kobietę, Pan stworzył dla Adama towarzysza, który nie tylko był dla niego odpowiedni, lecz który potężnie rozszerzył możliwości twórcze człowieka. W rzeczywistości, kobieta wniosła do świata Adama wiele nowych łask, które wcześniej nie istniały, z których główną była moc poczęcia i rodzenia.

Ważne jest aby pamiętać o tym, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę na swój obraz i podobieństwo (1 Mój.. 1:26). Oczywiście w szczególny sposób, zarówno Adam jak Ewa jako jednostki reprezentowali boską naturę. Każde z nich mogło mówić, myśleć, marzyć i tworzyć. Niemniej jednak to przez zjednoczenie Adama i Ewy, w ich wspólnym szacunku dla siebie nawzajem, swoich mocny stron i łask, ludzkość znalazła się w posiadaniu bardziej doskonałego obrazu pełnej natury Bożej.

Gdy Adam otrzymał swoją pierwszą kobietę, powiedział: „Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, bo z męża została wzięta” (1 Moj. 2:23). Termin „mężatka” był określeniem użytym przez Adama, identyfikującym ją jako unikalną wariację ludzkiego gatunku. Moją żona mówi:

– Myśl o niej jako o wersji ulepszonej (upgrade).

W pewien sposób ma rację, ponieważ natura kobiety została dwukrotnie doskonalona. Adamo został stworzony z ziemi; kobieta nie powstała z ziemi, lecz z mężczyzny. Jest bardziej złożona i emocjonalnie skomplikowana.
Adam wkrótce zrozumiał większą moc swojego odpowiednika, jej zdolność do poczęcia i wydawania życia na świat. Rozpoznając tą jakość Adam nazwał ją „Ewa” – co znaczy „życie”. Ewa stanowiła integralną część w odkrywaniu nowych początków życia – „Była ona matką wszystkich żyjących (3:20).

Potrzebujemy przebudzenia
Pan dał Adamowi podstawową umiejętność nazywania i porządkowania rzeczywistości. Dał kobiecie unikalną zdolność do poczęcia i dawania życia rzeczywistości. Podstawowa mocną stroną każdej z płci jest to, że mężczyzna ustanawia, kobieta rodzi. Pamiętaj o tym, że te jakości nie były tylko „ludzkie”; one były odbiciem jakości boskich. Umiejętność mężczyzny do wprowadzania porządku w świecie, aby wziąć to, co przypadkowe nadać definicję i określić strukturę jest funkcją boską. Zdolność kobiety do poczęcia, rozwijania a następnie dawania życia przez poród są również aspektami boskiej natury.

Zwróć również uwagę na to, że Adam nazwał kobietę „Ewa” (czy „Życie”), zanim mieli dzieci. Bóg dał kobiecie nie tylko możliwość, aby miała dzieci, lecz aby dawała życie w różnorodnych jego przejawach. Faktycznie, jedno z tłumaczeń mówi, że „Ewa” oznacza „ożywiać”. Adam, sam, był przybity, nie było dobrze dla Adam, aby był sam. Ewa ożywiła Adama w taki sposób, w jaki żadne inne stworzenie na ziemi nie mogło tego zrobić. Adam mógł zbudować dom, Ewa uczyniła z niego domostwo. Gdy Adam nazwał ją Ewa, „Życie”, mówił proroczo nie tylko o niej jako o pierwszej matce, lecz mówił na podstawie swojego własnego doświadczenia – Ewa wniosła do świata Adama życie.
O ile mówimy ciągle w wymiarze ogólnym to gdy przejdziemy do duchowej rzeczywistości, zobaczymy ten sam boski kod powtórzony w służbach mężczyzn i kobiet. Jezus położył fundamenty kościoła wraz z dwunastoma mężczyznami, których nazwał apostołami, co nie oznacza, że nigdy nie będzie kobiet w przywództwie, lecz to, że jedną z lepszych zdolności jakie Bóg dał mężczyźnie, jak to już stwierdziliśmy, jest umiejętność wprowadzania porządku i struktury. W tym samym czasie, przed narodzinami kościoła Chrystusa, widzimy Annę, prorokinię, ogromnie zaangażowaną w modlitwę i post. Moim zdaniem, jest zupełnie możliwe, że ta kobieta nie była sama, lecz była liderem proroczej służby modlitewnej, która żyła oczekiwaniem na swój czas. Kobiety celują we wstawiennictwie, w duchowej wrażliwości i umożliwianiu nowych początków. Oczywiście to nie wyklucza mężczyzn z modlitwy! Ponieważ niektóre z najlepszych biblijnych przykładów wstawienników, to mężczyźni. Mówimy ogólnie w odniesieniu do duchowych tendencji obu płci!. Żadna cecha wyróżniająca nie jest ważniejsza od innych. Obie są bezwzględnie potrzebne do objawienia Bożej woli na ziemi.

Dziś zmagamy się z postępami Szatana w wielu dziedzinach: wojny, ataki terrorystyczne czy wzrastający stopień niegodziwości naszego świata. Potrzebne jest nam przebudzenie i, aby wzbudzić narodowe przebudzenie, umieszczona w kobiecie moc Boża musi zostać uwolniona. Wszelkie wysiłki mężczyzny do ustanowienia sprawiedliwych praw i rządów nigdy faktycznie nie przemienią kultury, ponieważ konieczne jest wylanie na nas obecności Bożej. Mówię o czymś, co jest większe niż rządy i sprawiedliwe prawa. Mówię o tym, że Bóg powstaje i namaszcza modlitewną armię kobiet. Im, gdy się będą przed Bogiem wstawiały za swoimi narodami, zostanie dana jeszcze większa moc.

Modlitwa mojej matki.
Osobiście znam moc tego typu modlitwy. W późnych latach sześćdziesiątych, byłem młodym, zgubionym człowiekiem żyjącym w grzechu i buncie. Sądząc po moim wyglądzie nie było żadnej nadziei, a jednak, pomimo mojego zewnętrznego stanu, moja droga matka, katoliczka, stała przed Bogiem w mojej sprawie. Jakkolwiek stawiałem opór, boska moc, w unikalny sposób zrodzona z jej modlitwy, zaczęła polowanie na mnie. Jej wołanie było nieprzerwane i niegasnące; często trwała w modlitwie o mnie przez całą noc. Była ciężarna modlitwą za swego syna. W latach siedemdziesiątych Bóg ostatecznie odpowiedział i w czasie gdy pojawił się Jesus Movement, przyszedłem do Chrystusa.

Wiele lat później prosiłem Pana o przebudzenie. Jak może wiecie, częścią mojego zadania jest pomoc w rodzeniu się jedności kościoła w miastach i organizowania modlitwy, tych rzeczy, które poprzedzają przebudzenie. A jednak, o ile było mi wiadomo, ani jedność kościoła ani zorganizowana modlitwa nie zasilały Ruchu Jezusa (Jesus Movement). Zapytałem zatem Pana jak to możliwe, aby pojawiło się przebudzenie bez ruchu modlitewnego jako jego źródła? Pan,. szybko poprawił mnie mówiąc, że był tam wielki ruch modlitewny. On słyszał modlitwy milionów modlących się matek, z których każda wołała do niego za swoimi dziećmi.

Z powstałej w desperacji jedności matek ze wszystkich denominacji, Bóg słyszał wołania wierzących kobiet. Jego serce zostało dotknięte i dzięki temu tłumy grzesznych dzieciaków pokutowało i odnalazło zbawienie w Jezusie Chrystusie. Jest to armia, którą Bóg chce wysłać dziś ponownie, lecz teraz z większą wizją, większą mocą Ducha Świętego jak również również ze wsparciem ze strony mężczyzn!

Kobiety Boże, faktem jest, że niebo was potrzebuje! Zostałyście stworzone przez Wszechmogącego, ze zdolnością do dokonywania (rodzenia) przełomowych zmian na planecie Ziemi!

W unikalny sposób Bóg zaplanował was z utajoną zdolnością do dawania życia poprzez wasze wstawiennictwo. Wraz z wami my, mężczyźni, możemy budować. Uczymy się modlić, lecz to wy macie szczególną łaskę do dawania życia nowym duchowym początkom.  Czy to wasze modlitwy koncentrują się na waszym mężu, liderach kościoła czy wstawiacie się za swoimi dziećmi, miastem czy narodem, posiadacie w swoim duchu nasienie rzeczywistości, które, poprzez modlitwę, może dać temu światu Boże życie.

Tak, rzeczywiście, jest walka, ciągle istnieje „nieprzyjaźń miedzy wężem a kobietą” (1 Moj. 3:15). Szatan szczególnie nienawidzi was, ponieważ to wasze nasienie zgniotło głowę węża. Jest dla mnie zdumiewające to, że Bóg wprowadził swojego Syna na ten świat nie poprzez niebiosa, ani nawet przez kobietę brzemienną z mężczyzny, lecz przez kobietę zapłodnioną przez Boga! Sam Bóg zstąpił na ziemię poprzez kobietę mającą moc do rodzenia!

Dziś Pan daje kobietom nową łaskę, nową pewność siebie przeciwko mocą piekła. Nie buntują się przeciwko mężczyznom, lecz modlą się o nich. Przez ich wstawiennictwo, te pobożne kobiety w modlitwie zrodzą potężne służby na ziemi, zarówno mężczyzn jak i kobiet. One będą dawać początek nowym początkom ciała Chrystusa.

Chciałbym również pochwalić i podziękować za służby takie jak Women’s Aglow, Lydia Fellowship i inne kobiece grupy modlitewne. Wielokrotnie byłem niespodziewanie chroniony, czy przeżywałem duchowe przełomy. Gdy pytałem o to Pana, odpowiedział;  – Odpowiadam na modlitwy Women’s Aglow (czy takiej to a takiej służby).

Każdej z was, chcę szczególnie podziękować. Niech Pan pomnoży Swoją łaskę dla was i spełni pragnienia waszych serc! Księga Objawienia 12 mówi o „kobiecie ubranej w słońce”. To słowo mówi nie tylko o Izraelu czy kościele. Objawia ono również to w jaki sposób Bóg widzie duchowe kobiety: są czczone i koronowane z czcią, i ubrane w czystą chwałę Bożą. Z pewnością siebie depczą po mocach ciemności. Droga armio modlących się kobiet, jest to wasze wrodzone dziedzictwo, aby zrodzić to, co będzie władać narodami.

Niebieski Ojcze, przychodzimy do ciebie w imieniu Jezusa. Panie, uwolnij do służy niewiasty Boże. Przenieś moc, ciężar i zmaganie modlitwy na następne poziomy. Ojcze, islamscy terroryści z zewnątrz i upadek wewnętrzny usiłują zniszczyć naszą ojczyznę. Potrzebujemy tego, aby powstała armia modlitwy. Pomóż nam, o Boże, modlić się, aż Twoja niebiańska wola zostanie zrodzona na ziemi tak, jak to jest w niebie. Amen!

aracer.mobi

Gdy Pasja Chrystusa staje się naszą

Frangipane Francis

Co takiego jest w „Pasji Chrystusa”, co pobudza ludzi tak głęboko? Przede wszystkim, to tylko film, prawda? Tak, portret Chrystusa i Jego cierpienia stworzony przez Mel Gibson wzbudził emocje, których wielu ludzi w ogóle nie podejrzewało u siebie; wskrzesza u wielu pragnienia, które były martwe.

Siłą tego filmu jest to, że mówi o samym DNA naszej duchowej tożsamości jako chrześcijan. Nie ma znaczenia czy to luteranie, czy katolicy, baptyści czy zielonoświątkowcy, coś fundamentalnego w nas jest odkopywane ze starożytności i odnawiane w naszych duszach.


Pozwólcie, że wam wyjaśnię.
Jest pewne przyczyna dla której nasze społeczeństwo zapamiętuje tych, którzy poprzez swoją ofiarę czy odwagę byli narzędziami w kształtowaniu kulturowej tożsamości. Zapomnienie spuścizny naszych przodków jest utratą istoty tego kim jesteśmy jako unikalni ludzie. Tak więc, czcimy założycieli naszego państwa, herosów, którym tworzymy miejsca pamiątkowe. Budujemy pomniki, nazywamy ich nazwiskami porty lotnicze, miasta, a nawet obwołujemy narodowe święte ku pamięci ich ofiary i osiągnięć.

Jednak moc naszych wspomnień sięga znacznie dalej, poza wyrazy uznania jakie oferujemy przeszłości  – łączą nas one z naszym dziedzictwem. Ponieważ to, co prawdziwie pamiętamy, zapada w naszych wnętrzach i staje się żywą częścią naszej duszy. Zatem, za każdym razem, gdy kolejne pokolenie czci narodowych herosów i docenia to, co wielkiego ci przywódcy osiągnęli, istota tych wartości zostaje w nich wszczepiona.

W miarę rozwoju technologii, nasze pamiątki nabierają nowoczesnych środków wyrazu. Afro-Amerykanom film „Korzenie” pomógł określić unikalność ich czarnej drogi w Ameryce. O ile film dotykał i uczył ludzi w ogóle,   o tyle w życiu tych z Afro Amerykańskim pochodzeniem szło to o wiele dalej – dla wielu był to okres podsumowania, który przyłączył ich do „genesis” ich własnych dusz. Film podawał więcej niż tylko informacje; wraz z nim wszczepiane były do ludzkich wnętrz poprzednie pokolenia Afrykanów, którzy cierpieli i umierali w niewolnictwie. Mówił: Oto wielka cena jaka wasi przodkowie zapłacili. Jesteśmy im winni to, aby odnosić sukcesy na ziemi naszego nieszczęścia.

„Korzenie” to był nie tylko film; stał się pomnikiem.
Żydzi też mają swoje unikalne pomniki.  Na cały świecie w różnych miastach znajdują się muzea holokaustu, które są pomnikami żydowskiego cierpienia. My, którzy jesteśmy z pogan zwiedzamy je, zostajemy dotknięci i wracamy z lepszym zrozumieniem i miłością do Żydów. Zobaczenie historii ich prześladowań pomaga nam docenić pasję jaką żywią Żydzi do swojej ojczystej ziemi, Izraela. Tak, obrazy otwartych masowych grobów i piecy, ludzi stojących w kolejkach do komór gazowych znacznie głębiej penetrują duszę Żyda. Oni widzą cierpienie pokolenia Holokaustu i to coś dodaje do ich duszy prawo, które powstaje w ich sercach:

Nigdy więcej, nigdy nie zapomnieć!
Taka jest natura pomników: zmuszają nas do przypomnienia sobie ofiary; nakazują, aby nam nigdy nie zapomnieć Dziwne, chrześcijanie nie mają pomników poświęconych cierpieniu Chrystusa. Nasze „pasje” są uważnie nastawione na to, aby inspirować, lecz nie za bardzo. Rozpamiętujemy Jego życie, lecz nie pasję Jego śmierci.  Znamy z teologii Jego cierpienia, lecz naprawdę nie wiedzieliśmy tego. W rzeczywistości, ponieważ znamy wynik tej historii to nawet przed zakończeniem scen biczowania i ukrzyżowania wybiegamy do Jego zmartwychwstania.

Nie zatrzymując się nad tym, rezygnując z solidnego spojrzenia na smutek i nie przyswajając sobie zawrotnego koszu, nieświadomie pomniejszamy wartość Jego ofiary. Gdy oddzielamy się od ceny, jej wpływ na nas jest proporcjonalnie pomniejszany.

Podobnie jak wspomnienia Holokaustu stale służą, nawet po dzień dzisiejszy, definiowaniu współczesnego Izraela, tak Pasja Chrystusa stawia chrześcijan twarzą w twarz z kosztem naszego odkupienia. Rani nas to głęboko. Widząc jak bardzo był poraniony sami jesteśmy ranieni i sami zostajemy złamani przez głębokość Jego złamania. W sali słychać szlochy. Dlaczego płaczemy? Czy nie była nam znana ta historia? Tak, znaliśmy fakty, lecz nie znaliśmy ogromu tortur, opuszczenia i odrzucenia, niesprawiedliwości i niewysłowionego bólu.

Koszt został wszczepiony w nas.

Film ratuje ofiarę Chrystusa z rzeczywistości celebrowanych informacji i umacnia jej moc w świętym miejscu w naszych sercach. Tak, film rani nas, lecz również uzdrawia nas pozwalając zobaczyć demonstrację miłości Chrystusa do nas.
Czy potrzebne są nam gwałtowne sceny? Tak, bezlitosne tortury i niemiłosierne okrucieństwo są jak ciemne tło, które kontrastuje z jasnością ofiary Chrystusa dla ludzkości. Pozostawienie ich z boku czy minimalizowanie zdarzenia jest ujmą dla pełni Jego daru.

Słowo „holokaust”, legalnie używane przez Żydów na opisanie ich cierpień w nazistowskich obozach śmierci, znaczy: „całkowicie pochłonięty dar ofiarny”. Jest to biblijny termin. Ofiara Chrystusa jest dokładnie tego samego rodzaju – jest to ofiara pochłonięta całkowicie dla nas.

Krytycy wściekają się nie tylko dlatego, że są źli, lecz dlatego, że się obawiają. Prawda o miłości Chrystusa jest zbyt mocna, aby powrócić z powrotem do świeckiego życia. Przez lata mniejszość wypowiadała się, aby usunąć wszelkie wspomnienia o Bogu ze społeczeństwa, lecz nawet pamięć o tym, co Chrystus zrobił dla nas jest wystarczająco potężna, aby przemienić świat.

Dla wielu chrześcijan, „Pasja Chrystusa” nie jest po prostu kolejnym filmem; jest pamiątką Jego cierpienia za nasze grzechy.

Widząc to, pamiętamy a moc Jego ofiary odnawia nasze dusze. яндекс каталог регистрация

Czy utraciliśmy bojaźń Bożą?


Frangipane Francis


Niech cała ziemia boi się Pana i niech się Go lękają wszyscy mieszkańcy świata! (Ps. 33:8  BT)




Widocznie, zgodnie z tym wersem, bojaźń Pańska i lęk przed Bogiem mogą być połączone. W rzeczywistości, mogą być tym samym. W pewnym sensie , bojaźń może oznaczać „lękanie się”. Jeśli „wszyscy mieszkańcy ziemi” mają się „bać Pana” i „lękać Go” to z pewnością dotyczy to również kościoła Jezusa Chrystusa i to nawet w znacznie większej mierze.

Kiedy ostatni raz zdarzyło ci się, że „stanąłeś w respekcie” wobec Boga? Pomyśl o tym przez chwilę. Kiedy ostatnio (w zbiorowym uwielbieniu) doświadczyłeś bojaźni Pańskiej, stanąłeś w zdumieniu Bogiem wraz z innymi wierzącymi? Czy zostałeś prawdziwie „uderzony lękiem” Jego majestatu, mocy, siły i władztwa?
Zbyt dobrze brzmi, żeby było prawdziwe? Czy brzmi to bardziej jak oczekiwanie niż prawdziwa zasada uwielbienia? Nie powinno tak być. To, co właśnie opisałem jest normalnym zbiorowym przeżywaniem uwielbienia, w które Bóg pragnie cię wprowadzić za każdym razem, gdy wznosisz swoje serce i ręce ku Niemu.




Niemniej Bóg nie zamierza „pokazać się”, czy sprawić ci „osobistego objawienia”, jeśli wolisz, tam gdzie nie jest prawdziwie wielbiony. Czy tęsknisz za przeżyciem respektu dla Niego w swoim uwielbieniu? Powinieneś. W związku z pewnymi nowymi trendami w uwielbieniu, których byłem świadkiem w czasie licznych podróży po kraju, mam kilka naprawdę dobrych i naprawdę złych wieści z tej dziedziny. Po pierwsze, dobre wieści: Prawdziwi czciciele ciągle czczą Boga. Mam na myśli rzeczywiste uwielbienie! Oni czczą Boga tak, jak tego nie widziałem od wielu lat. Jaka chwała!  Wszelkiego rodzaju instrumenty są używane z najwyższym kunsztem, wspaniałe głosy wypełniają sanktuaria piękną harmonią. Dosłownie eksplozja nowych, cudownych, współczesnych pieśni uwielbienia – nie akcentowane melodie i wpadające w ucho słowa – sprowadzają niebo na ziemię!



Tak, jest subtelne lecz potencjalnie poważne niebezpieczeństwo związane z tymi ‘sukcesami’ naszego uwielbienia. Jaka jest więc ta zła nowina? W niektórych kościołach widziałem wzrastający, alarmujący trend. Coś jest nie tak, coś jest źle. Myślę, że wiem, co to jest. Straciliśmy w naszym uwielbieniu respekt dla Boga.



Ale, co to właściwie dokładnie znaczy? Respekt definiuje się jako: „pełen czci stan umysłu i serca, który skutkuje pełnym respektu lękiem czy prawdziwym zdumieniem. W sensie świeckim, osoba może „mieć respekt” wobec drugiej osoby, miejsca lub rzeczy. Na przykład, Wieki Kanion, z całym swym pięknem i splendorem, może wywołać nawet u najbardziej odpornej emocjonalnie osoby przeżycie prawdziwego „respektu”. Jest to inne znaczenie strachu, zdumienia wobec potęgi stworzenia. Zasadniczo to tylko dziura w ziemi, ale co to za dziura. Jasne, napełnia człowieka respektem; pełną czci bojaźnią i prawdziwym lękiem wobec Stworzyciela!



Już najwyższy czas zadać sobie pytanie na temat filozofii i praktyki naszego uwielbienia. Czy już nie za bardzo spoufaliliśmy się z Bogiem, nie respektując Go w naszym uwielbieniu? Czy może nieświadomie straciliśmy poczucie bojaźni i tego cudownego lęku  Bożego w naszym uwielbieniu? Czy cofnęliśmy się od „stra-chu” Bożego do jakiegoś rodzaju „stra-sznego” uwielbienia? Odpowiedź? W pewnym sensie być może tak.



Jaki jest więc ratunek? Pomimo, że Bóg jest naszym pełnym miłości Ojcem, musimy pamiętać o tym, że On ciągle jest Wszechmocnym, Wiecznym Bogiem. Nadal jest Jahwe, wszechmocny Władca wszechświata, Sędzia ludzkości. Jemu należy się cześć pełna szacunku jak nikomu innemu. Należy darzyć Go najwyższym szacunkiem i należy Go czcić, wywyższać, wychwalać jak nikogo innego.
Mówiąc bez ogródek, należy bać się Jego jak nikogo innego. Należy się Go lękać jak nikogo innego!  To pełen czci strach przed Panem tworzy pełen czci lęk. Kościół musi odnowić ten lęk w swym uwielbieniu.
Musi zacząć ponownie bać się Boga w uwielbieniu. Brak bojaźni Bożej w uwielbieniu oznacza brak  bojaźni Bożej w kościele.



Uwielbienie ma dotyczyć Jego i tylko Jego. Jedynym jego celem jest „wznieść Imię Pańskie” i tylko Imię Pańskie. Uwielbienie ma dotyczyć tylko Jego, Jego, Jego, Jego, Jego, nie mnie, mnie, mnie, mnie.

Niektóre współczesne kościoły zdegradowały uwielbienie do czegoś odrobinę więcej niż „wiecu gorliwości’, muzycznego popisu, show, przedstawienia. Ich uwielbienie skupiło się na człowieku lub, co jeszcze gorsze, na potrzebach.
Pozostało niewiele respektu Bożego w ich uwielbieniu, ponieważ Bóg nie jest wielbiony! Uwielbiają wszystko inne tylko nie Boga: swoje potrzeby, swoje przeżycia, teologię i doktryny. Pewne kościoły uwielbiają nawet swoje uwielbienie, następną formę bałwochwalstwa.



Już czas, aby kościół wrócił do oryginalnego celu uwielbienia, które gloryfikuje Boga i tylko Boga.
Kościół musi wrócić do swoich podstaw. Rzucam wyzwanie każdemu kościołowi – czy przeżywacie respekt Boży? Jeśli nie, to może nie uwielbiacie prawdziwie.


W następną niedzielę zwolnij trochę, nie spiesz się tak bardzo. Czekaj na Bóg w uwielbieniu. Nie bądź tak szybki w „pakowaniu” naszego uwielbienia. Nie spiesz się do tego, aby zuwielbienia zrobić „linię produkcyjną” i „masowo produkować” je.
Uwielbiajmy cierpliwie. Możemy ponownie przeżywać respekt wobec Niego, coś czego niektóre kościoły mogą nie doświadczać od bardzo długiego czasu.




Amen!


продвижение

Miejsce odpocznienia dla Pana

Frangipane Francis
W królestwie, nie ma wielkich mężów Bożych, są pokorni, których wybrał Bóg, aby ich potężnie używać. Skąd mamy wiedzieć, że jesteśmy pokorni? Gdy Bóg mówi, drżymy. Bóg szuka ludzi, którzy drżą na Jego Słowo. Na takim człowieku spocznie Duch Boży; stanie się on miejscem zamieszkania dla Wszechmogącego.


Wchodzimy do sabatowego odpoczynku Bożego.
Iz. 66:1Niebo jest moim tronem, a Ziemi podnóżkiem stóp moich. Jakiż to  dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć?

Bóg nie prosi o nic innego jak tylko o nas samych. Nasze piękne kościelne budynki i nasz gładki profesjonalizm są zupełnie bezużyteczne dla Boga. On nie potrzebuje tego, co mamy; On chce tego, kim jesteśmy. Pan pragnie stworzyć w naszych sercach sanktuarium dla Siebie, miejsce, w którym będzie mógł odpocząć.

W Piśmie ten odpoczynek nazwany jest „sabatowym odpocznieniem”. Nie pochodzi on jednak z zachowywania sabatu, ponieważ Żydzi zachowują sabat, a jednak nigdy nie weszli do Bożego odpocznienia. List do Hebrajczyków wyraża się jasno: Jozue nie wprowadził Izraela do odpocznienia (Hebr. 4;7-8) a po długim czasie zachowywania sabatu Pismo kontynuuje: Zatem pozostaje jeszcze (sabatowe) odpocznienie dla ludu Bożego”’ (Hebr. 4:9). To odpocznienie jest czymś więcej niż siódmy, święty dzień tygodnia.

Trzeba więc zadać sobie pytanie: Czym jest sabatowe odpocznienie? Zbadajmy Księgę Rodzaju w poszukiwaniu odpowiedzi (2:3): I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu„.

Zanim Bóg odpoczął w Sabat, nie było niczego szczególnego ani świętego w tym siódmym dniu. Gdyby Pan odpoczął trzeciego dnia, to wtedy ten dzień byłby święty. Odpoczynek nie jest w Sabacie, lecz w Bogu. Odpcznienie jest to cecha związana z Jego doskonałością.

Księga Objawienia 4:6 opisuje tron Boży, przed którym jest „może szkliste podobne do kryształu” Może szkła jest morzem bez fal czy zmarszczek, jest symbolem niezakłóconego pokoju Bożego. Uchwyćmy ten punkt: sabat nie był źródłem odpocznienia Bożego; On był Źródłem odpocznienia dla sabatu. Jak napisano: Stwórca krańców ziemi nie męczy się i nie ustaje”(Iz. 40:28). Tak jak, sabat stał się święty, gdy Bóg w nim odpoczął, tak i my stajemy się święci, gdy spoczywa na nas pełnia Boża i odkładamy na bok grzech.

W naszym studium nie towarzyszymy Bożemu odpocznieniu  w zwykłym poczuciu odbudowania i ożywienia, których oczywiście potrzebujemy i które towarzyszą odpoczynkowi człowieka. Odpoczynek, którego szukamy nie jest odnowieniem naszej energii, jest wymianą naszej energii: naszego życia na Boże, dzięki czemu ludzkie naczynie jest wypełnione boską Obecnością i w pełni wystarczającym Chrystusem.

Ogarnięci i przesiąknięci Bogiem.
Hebrajskie słowo mówiące o odpoczynku to „nuach”, które wśród wielu znaczeń ma również to, że jest to : „odpocząć, trwać, być cicho”. Wskazuje również na „całkowite ogarnięcie i przeniknięcie”, podobnie jak duch Eliasza „spoczywający”na Elizezuszu czy jak mądrość, która  „spoczywa w sercu tego, który rozumie”. Bóg nie szuka takiego miejsce, w którym zwyczajnie może zaprzestać działania z człowiekiem, lecz szuka relacji, w której może „całkowicie ogarnąć i przeniknąć”każdy wymiar naszego życia; gdzie On jest miejscem najświętszym, w którym jest dla nas uciszenie.

Gdy spoczywa na nas Boże odpocznienie, żyjemy w jedności z Jezusem w takim samym stopniu w jakim On żył w jedności z Ojcem (P. Jn 10:14-15). Myśli Chrystusa były całkowicie „ogarnięte i przesiąknięte”obecnością Boga. On ogłosił: „Ojciec, który mieszka we mnie wykonuje swoje dzieła”(J 14:10). Jest odpocznienie, ponieważ to Chrystus wykonuje działa przez nas! Jezus obiecał: „Jeśli poprosicie mnie o cokolwiek w imieniu Ojca, spełnię to”(Jn 14:14). Jak bez sensu jest myślenie, że możemy dokonywać cudów, kochać naszych przeciwników czy zrobić dla Boga cokolwiek bez Chrystusa wykonującego swoje dzieła przez nas!

To dlatego Jezus powiedział:”Przyjdźcie do Mnie… a ja wam dam ukojenie(odpocznienie – przyp. tłum.) (Mat. 11:28). Na miotanej sztormem na morzu Galilejskim łódce, przestraszeni uczniowie przyszli do Chrystusa. Ich wołanie było wołaniem człowieka ginącego. Jezus zgromił burzę i natychmiast nastał spokój a wiatr i morze „stały się doskonale ciche”(z ang. – przyp. tłum.) – nawet tak spokojne, jak On jest spokojny (Mar 8:26). Jaki program, jaki stopień profesjonalizmu w służbie  może równać się z życiem i mocą jaką otrzymujemy przez Niego?

Widzicie, nasze wysiłki, bez względu na to jak wiele damy z siebie, nie są w stanie wywołać odpocznienia czy życia Bożego. Musimy przyjść do Niego. Wielu liderów pracowało niemal do wyczerpania, starając się służyć Panu. Gdyby spędzili czas z Nim w modlitwie i oczekiwaniu na Niego to odnaleźliby Jego nadnaturalny udział potężnie działający poprzez te starania. Staliby się pasażerami w wehikule Jego woli, w wehikule, w którym On sam jest zarówno Kapitanem jak i Nawigatorem.


Przestań zmagać się, poznaj i bądź posłuszny

Aby wejść do Bożego odpocznienia musimy całkowicie poddać się Jego woli w doskonałym zaufaniu Jego mocy. Uczymy się odpoczywać od swoich uczynków (p. Hebr.4:10), niemniej wymaga to cierpliwości (Hebr. 4:11). „Odpocząć od uczynków swoich”nie oznacza, że przestajemy pracować, lecz znaczy, że weszliśmy do wiecznych dzieł, których On chce przez na dokonać.

Zgiełk jaki czyni niewiara jest uspokajany przez wiarę; zmagania zakorzenione w nieprzebaczeniu są usuwane przez miłość; nasze przepełnione strachem myśli są poddawane w niewolę zaufania; liczne pytania znajdują odpowiedź w Jego mądrości.

Taki jest umysł tego, który wszedł do odpocznienia Bożego.

Kościół powinien posiąść poznanie Bożych dróg, ponieważ przez nie wstępujemy do Bożego odpocznienia (Hebr. 3:8-12). Takie poznanie zdobywamy przez posłuszeństwo Bożemu Słowu w czasie konfliktów. Gdy jesteśmy posłuszni Jego Słowu w czasie życiowych doświadczeń, uczymy się tego, w jaki sposób radzić sobie z sytuacjami tak, jak Bóg chce. W konsekwencji, skrajnie ważne jest słuchanie i usłyszenie tego, co Bóg mówi do nas, a szczególnie wtedy, gdy życie wydaje się być pustynią trudności i doświadczeń.

Zatem Duch mówi:
Dziś jeszcze, gdy głos Jego usłyszycie nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni,…. Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem: Zawsze ich zwodzi serce, nie poznali też oni dróg moich tak iż przysiągłem w gniewie moim: nie wejdą do odpocznienia mego.
(Hebrews 3:7–8, 10–11)


Pan mówi: zawsze ich zwodzi serce,… nie znają Moich dróg… nie wejdą do odpocznienia Mego.

Zrozumiejmy to: Poznanie dróg Pańskich prowadzi do odpocznienia.
Musimy dostrzec to, że nie ma odpocznienia w stwardniałym sercu. Nie ma odpocznienia, gdy buntujemy się przeciwko Bogu. Nasz pokój przychodzi, gdy jesteśmy szczerzy wobec naszych potrzeb i pozwalamy Chrystusowi, aby nas zmieniał.

Tak powiedział Jezus: Uczcie się ode mnie… a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych(Mat 11:29)

Przestań walczyć z Bogiem i ucz się od Niego! Niech Jego Słowo uśmierci męczarnie grzesznej natury. Zaprzestań walki, zaniechaj zmagań z Błogosławionym. Ufaj Mu! Ponieważ, jeśli nie, to Jego Słowo rozwali mur obronny twego serca. Poświęć się swemu poddaniu! We właściwym czasie Pan nie będzie już używał przeciwności, aby zdobyć twoje serce, ponieważ będziesz cieszył się podatnością na Niego. Nadal cierpliwie poddawaj się Panu, aż do chwili, gdy nawet Jego szept będzie wywoływał słodkie dreszcze w twojej duszy. O wiele więcej wart jest jeden mąż doskonale oddany Duchowi Bożemu niż tysiąc mężów z wielu narodów.

Taki człowiek jest świątynią Bożą, tym, na którego Pan spogląda… i ma w nim upodobanie.

Pan mówi: Iz. 66:1
Niebo jest moim tronem, a Ziemi podnóżkiem stóp moich. Jakiż to  dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć?

A jedna, to niewiarygodne, człowiek mający jedną cechę w sercu, zwraca uwagę Boga na siebie i ściąga obietnicę (w.2): lecz ja patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu, i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa.

Bóg patrzy na człowieka, który drży, gdy On mówi. Ponieważ w nim święta moc Najwyższego może, bez jakichkolwiek zmagań, przebywać w doskonałym pokoju. On nauczył się dróg Bożych; lubi posłuszeństwo. Zdecydował się oddać Bogu to, o co On prosi: siebie samego, nic mniej. W zamian za to, taki człowiek staje się miejscem świętym, miejscem, w którym Sam Bóg może odpocząć. раскрутка продвижение интернет

Zostań niczym


Frangipane Francis

Gdy zostanie niczym oznacza rozwój.

Na początku ziemia była bezkształtna i pusta, lecz to nie przestraszyło Wszechmocnego. Spojrzał na tą bezdenną głębię ciemności i doszedł do wniosku, że „Wszystko, czego trzeba to światło!”  Podobnie, na początku naszego duchowego życia, również byliśmy „bezkształtni i puści” a Bóg, z taką samą pewnością, ciągle mówi: „wszystko czego potrzebują, to trochę światła!”  Pamiętaj: Odpowiedzialnością Pana jest tworzyć, a naszą  poddawać się Jego tworzeniu.

Pan potrzebuje do ukształtowania życia tylko trzech rzeczy. Po pierwsze, potrzebuje „niczego”. Wszechmocny zawsze zaczyna Swoje wielkie, twórcze dzieło od „niczego” (jest to bardzo ważne, ponieważ stąd właśnie pochodzimy!). Następnie, Jego Duch musi unosić się nad owym „niczym.”
Ostatecznie potrzebuje Swojego Słowa, które jest tym 'czymś’ co Pan zamierza umieścić w miejscu „niczego”.

Bóg nie ma żadnych trudności z tworzeniem czegoś z niczego. Jedyną trudność z jaką się spotyka to wtedy, gdy to 'nic’ nie wie o tym, że jest niczym, lecz zamiast tego sądzi, że jest czymś. W takiej sytuacji Bóg musi to złamać do niczego, zanim do czegokolwiek dobrego się nada (ciągle idziesz za mną jeszcze”) Paweł powiedział to lepiej niż ja napisałem.

Jeśli ktoś sądzi, że jest czymś będąc niczym, sam siebie oszukuje (Gal 6,3).

Nawet jako chrześcijanie jeśli myślimy, że jesteśmy czymś więcej niż inni czy też nasza opinia jest mądrzejsza, czy też, że rozwinęliśmy się „duchowo” i staliśmy się ważni w naszych własnych oczach, oszukujemy siebie samych! Jedyne Coś, co naprawdę jest czymś, to Bóg. I jest to wspaniałe, ze jeśli zdecydowanie wiemy, że jesteśmy niczym bez Pana i równocześnie rozeznajemy to, że jakakolwiek łaska działała w nas, zawsze jest to po to, aby być błogosławieństwem dla innych, wtedy nie ma ograniczeń na to, jak nas używa. Nasze poznanie, że jesteśmy niczym jest wielkim osiągnięciem w Jego oczach, ponieważ wtedy nasza energia nie jest tracona na wywyższanie siebie, lecz na przylgnięcie do Chrystusa i wywyższanie Go.

Bóg nie obraża się na chaos.

Będzie taki czas, że podobnie jak przed stworzenie wszechświata, odkryjesz, że twoje życie wydaje się „bezkształtne i puste.” Nie skupiaj się na tym za nadto. Gdy odkryjesz, że w najgłębszym twoim wnętrzu panuje „chaos” nie trap się tym. Jesteś na wstępie nowego początku, całkiem sporo czasu zajęło Panu pomóc ci, zrozumieć swoją „nicość.”

Tak więc, niech ci wszyscy, którzy wiedzą, że są niczym cieszą się: jesteś o kilometry do przodu przed tymi, którzy myślą, że są czymś! Dumni, ci którzy uważają siebie za coś specjalnego, nie zajmują się ciemnymi stronami swych dusz; oni je ukrywają. Lecz Bóg, jest bliski wprowadzenia porządku w twoje życie i uwolnienia ciebie! Wszystko czego ci potrzeba to otwarcie i wyznanie swej nicości wobec Ducha Świętego.

Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym (2 Kor 4:6).

dokładnie w taki sposób nasz wielki Stworzyciel tworzy. On sprawia, że światło świeci z ciemności! Jedyna rzecz, której wymaga od nas, to być szczerym wobec ciemności w nas i wyznanie jej zamiast ukrywania.

i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie,

……..

Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; (Ef 5:11,13).

Gdy ciemność jest wystawiona na światłość, staje się światłością. W rzeczywistości, główną przyczyną sprawiającą, że nasza ciemność staje się widoczna jest to, że Bóg ją wystawia na światło. Jeśli nie ustajesz, jeśli stale powierzasz swoją ciemność Bożej łasce i mocy, Boże światło zaświeci ze środka twej ciemności i twoja ciemność stanie się światłością.

Kochani, jeśli wiesz, że jesteś niczym sam w sobie, jesteś pierwszym kandydatem do zostania kimś w Bogu!
Rozważ ponownie, co napisał Paweł:

My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele ufności nie pokładamy. Chociaż ja mógłbym pokładać ufność w ciele. Jeżeli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja: obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany. Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać (Flp.3:3-8).

Uczenie się nie polegania na ciele, stanie się niczym w sobie, jest stałym procesem i integralną częścią chrześcijańskiego doświadczenia. Paweł widział te wszystkie ludzkie osiągnięcia jako przeszkody. Z pewnością, Pan użył tych wszystkich elementów z życia Pawła, lecz nie wcześniej, niż Paweł oddał je, poddając je Panu. Taka jest droga do Jedności z Chrystusem i, kochani, jedności jedni z drugimi.
Jak powiedział Jan Chrzciciel:

On musi wzrastać, ja zaś stawac się mniejszym

Widzisz, gdy przekonanie co do własnej osoby umiera, Boże przekonanie ożywa!

Nie trap się więc, przyznawaj się sam i innym, że masz dziedziny, które są martw i ciemne. Rzym 4, 17 mówi: Bóg, … ożywia umarłych i to czego nie ma powołuje do życia.
Bóg daje OŻYWIA umarłych. Czy czujesz się czasami martwy? Dobrze, nadajesz się do otrzymania Bożego życia! Patrz na Boga. Ufaj Mu jak Temu, który cię stworzył. Nie bój się, gdy odkrywasz, że jesteś niczym. Musi upłynąć pewien czas między staniem się niczym, a rozwojem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym mailu i jeszcze poniższym (Pana wola), zamierzam dać wam przykład tego, co Bóg może zrobić z „niczym.” Być może niektórzy z was zechcą mi przyszłać swoje osobiste przykłady, gdy Pan wziął w ręce wasze „nic” i stworzył z nich wielkie rzeczy.

Ewangelizacja Bożym sposobem

Siedziałem w MacDonaldzie popijając kawę i czytając Biblię pewnego deszczowego dnia. Nie wiedziałem wtedy po co jestem w MD pijąc ich kawę – nie znoszę ich kawy, a czytanie Bibli nie było zbyt efektywne, czułem się pusty.

Zza drzwi dla pracowników wyszła hinduska pracownica z czerwoną kropką na czole.
– O, wygląda na to, że będę musiała iść do domu w deszczu. Chyba wezmę sobie jakąś torbę na głowę.

Mają w kościach ewangelizację, przyjąłem to za wskazówkę Ducha Świętego, że mam się znią podzielić Chrystusem. Naprawdę nie czułem tego, lecz, będąc szczerym z wami, ja po prostu kocham dzielić się Chrystusem z ludźmi, bez względu na to, jak się czuję.

Nie mam w tej chwili nic do roboty, będę bardzo szczęśliwy, jeśli będę mógł panią zawieść do domu powiedziałem.

Posłał mi uważne spojrzenie, a zauważywszy Biblię zgodziła się.

Gdy tylko weszła do samochodu, natychmiast zaczęła świadczyć mi o swej hinduskiej wierze. NIGDY dotąd nie byłem ewangelizowany przez Hindusa, nigdy! A one nie przerywała! Nie mogłem wcisnąć ani słowa! Z tego co mówiła, dowiedziałem się, że była gdzieś bardzo wysoko w swej religijnej kaście.

W którymś momencie zapytała mnie czy mógłbym przystanąć przy aptece, ponieważ musiała wykupić tutaj receptę. Gdy była w środku, zdecydowałem się na krótką rozmowę z moim Szefem w górze. Widziałem, że do niczego nie dojdę w ten sposób z tą kobietą. Była apologetką swej wiary, a ja byłem rozwalcowany i spłaszczony jak naleśnik. Czułem się tak, jakbym był taksówkarzem na utrzymaniu Królestwa Bożego. Mój „czat” czy zrzędzenie do mojego niebieskiego Pracodawcy wyglądały mniej więcej tak:

„O, Boże, mam dość, nie spełniam obowiązków. Spuszczam flagę w dół. (W tych dniach, taksówki używały małych flag jako wskaźnik, aby pasażer wiedział, że ciągle licznik działa. Gdy przesuwałeś flagę w dół, licznik zatrzymywał się sumując koszty). Jeśli chcesz zbawić tą kobietę, będziesz musiał to zrobić sam. Ja mam dość. Daję za wygraną. Ona, to zbyt dużo dla mnie.”

Gdy ona wracała z apteki do samochodu zbierałem przez sekundę siły, aby odeprzeć jej hinduską krucjatę, aby mnie zdobyć dla Kriszny, czy cokolwiek jeszcze.

– Opowiedz mi o tym Jezusie, w którego wierzysz – wyrzuciła z siebie. (Jeśli moje szczęki nie spadły w naturze, to na pewno opadły w duchu). – Bóg powiedział mi, żebym posłuchała ciebie. Ty znasz prawdę. Twoja twarz świeci jak anioła. „Twarz świeci”” myślałem, czułem się martwy, bezużyteczny, pokonany i bardzo nieduchowy, a moja twarz świeciła dla niej Jak to możliwe? – dziwiłem się.

Prawdopodobnie dałem jej najkrótszą moją relację o Bogu Ojcu przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa, jakie kiedykolwiek przekazałem. Podzieliłem się z nią na temat mojej RZECZYWISTEJ, relacji z Ojcem, Stworzycielem wszechświata. Opowiedziałem jej o Jezusie, który jest Drzwiami, przez które można wejść do tej osobistej relacji.
Wydaje się, że mówiłem jakieś 2 lub 3 minuty, dałem jej kilka traktatów do czytania, wyrzuciłem przed jej domem i, wracając, zacząłem się zastanawiać na tą niewiarygodną chwilą.

Przez umysł przeleciało mi wiele powiedzeń i wersów, które pasowały do tej rzeczywistej, życiowej sytuacji. Gdy jesteśmy słabi, wtedy jesteśmy mocni (2 Kor 12,10). Nic beze mnie nie możecie (J 15,5). Gdy staniecie przed królami nie troszczcie się to, co będziecie mówić, ponieważ Duch Święty podda wam, co mówić (Mat. 10,19/20). Ci, którzy troszczą się o życie swoje, stracą je, lecz kto straci życie swoje dla Chrystusa zyska je (Mat. 10,39). Gdy przestałem starać się robić coś DLA Boga, Sam Bóg zadziałał w sposób całkowicie przerastający wszelkie moje wyobrażenie.

Nasze chrześcijańskie życie powinno być literalnie wypełnione chwilami i doświadczeniami takimi jak te. Dlaczego więc nie mamy ich więcej? Ponieważ nie zgadzamy się na stanie się najpierw niczym. Nie chcemy opróżnić się z naszych światowych ambicji. Nie chcemy stać się ubodzy w duchu, w duch tego świata i w duch religii. Trzymamy się kurczowo naszej samo-sprawiedliwości, naszej pychy, uprzedzeń – trzymamy się naszych denominacyjnych uprzedzeń, tradycji ludzkich i nauk szatańskich. Nie chcemy popuścić naszej „religijnej aktywności,” ponieważ sądzimy, że ona podoba się Bogu, podczas, gdy faktycznie dla niego one cuchną i są jak szaty menstruacyjne (takie jest dokładne znaczenie „szat splugawionych” z Iz 74,6). Uporczywie trzymamy się pomysłu robienia czegoś DLA Boga, zamiast pozwolić Bogu działać dla Siebie POPRZEZ nas. O, jakaż to różnica! Lecz większość z nas nie uchwyciła tego jeszcze.

продвижение