Category Archives: Frangipane Francis

Na dordze do Damaszku

Francis Frangipane

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje” (J 12:24-25).

W tej uwadze Jezusa ukryta jest głęboka prawda mówiąca o duchowym wzroście. Łączy On nasz wzrost z wzorem, który obserwujemy w cyklu życiowym nasiona. W ziarnie łączą się dwa aspekty: łuską i jądro. Łuska jest twardą, zewnętrzną powłoką, która ochrania delikatniejsze, wewnętrzne jądro. Oczywiście to jądro, a nie łuska, ma moc przyniesienie owocu i dokonania reprodukcji. Niemniej, kiedy już ziarno zostanie zasiane w ziemi i podlane, zewnętrzna łuska musi się zostać zniszczona, jej użyteczność kończy się, „umiera’.  Bez śmierci tej łuski, nasienie nigdy nie wydałoby owocu i pozostałoby samym nasieniem, jak to powiedział Jezus.

Podobnie nasz duchowy wzrost ukazuje podobny proces, który jest uporządkowanym czasem łamania, umierania, aby ostatecznie kończyć się nowym narodzeniem. Pan nie musi stwarzać na naszej drodze żadnych trudności; presji, ludzi, ubocznych korzyści jest wokół dostatek.  Przeżywamy nawet bezpośrednie demoniczne ataki, które Pan może zarządzić po to, aby złamać naszego zewnętrznego człowieka i zbudzić czy uwolnić nasze wewnętrzne ja.

Sprzeciwiamy się tej myśli, lecz złamanie i śmierć naszego starego ja jest integralną częścią naszej duchowej podróży. Zewnętrzna natura, łupina, musi zostać złamana. Ona musi przeżyć śmierć po to, aby nasz wewnętrzny człowiek odnalazł prawdziwe duchowe życie w Chrystusie. Wszelki prawdziwy duchowy rozwój przychodzi wtedy, gdy, w taki czy inny sposób, zewnętrzny człowiek łamie się a wewnętrzny człowiek jest dotykany i ożywiany tchnieniem Bożym.  Umiłowani, każdy akt prawdziwej wiary pojawia się, gdy ten wewnętrzny człowiek reaguje na obietnice Boże. Szczere uwielbienie, które istnieje wyłącznie w duchu i w prawdzie, jest wynikiem intymnej miłości Bożej do wewnętrznego człowieka, nawet wtedy, gdy odbywa się pogrzeb tego zewnętrznego.

Jak napisano: „Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Ponieważ człowiek patrzy na to, co przed oczyma, lecz PAN patrzy na serce” (1 Sam 16:7). Nawet w tej chwili, nasz Ojciec, który widzi w ukryciu, spogląda na serce wewnętrznego człowieka.

Zetknięcie z Chrystusem.

Paweł mówił do nas o tych dwóch aspektach naszej tożsamości pisząc: „choć nasz zewnętrzny człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się każdego dnia (2 Kor. 4:16). Ponownie mówi nam, że „według  człowieka wewnętrznego ma upodobanie w zakonie” (Rzym 7:22), aż ostatecznie modli się, aby Bóg zapewnił mu „wzmocnienie przez Jego Ducha w wewnętrznym człowieku (Ef 3:16).

Jeśli nie cierpimy z powodu śmierci zewnętrznego człowieka, jego łuskowata natura staje się zasłoną, która ukrywa zepsucie i egoistyczne motywy naszego serca. Bez osobistego dotknięcia przez świadomość konieczności zadziałania Zbawiciela w naszym życiu, natura człowieka otrzymuje rysy faryzejskie: ufając sobie samej, że jest sprawiedliwa równocześnie patrzy na innych z potępieniem (p. Łu 18:9). Nie musimy nosić na zewnątrz owych faryzejskich szat, lecz mamy w sobie jego postawę. Aby nas zbawić, Chrystus musi stanąć naprzeciw.

Myślę o Pawle. Oto człowiek, który był „faryzeuszem faryzeuszy”, kimś kto był sprawiedliwym we własnych oczach i prześladowcą kościoła. Paweł ukrywał swój prawdziwy charakter za religijną maską faryzeusza, lecz gdy Pan stanął mu na drodze do Damaszku to Paweł nie tylko zobaczył Bożą chwałę, lecz swój własny stan w świetle Chrystusa. Jego własna opinia o swej sprawiedliwości legła w gruzach a jego zewnętrzny człowiek został złamany.

Podobnie jest z nami w naszej podróży. Nic nie możemy zrobić jak tylko przyjść do Boga tacy, jacy jesteśmy. Jednak, umiłowani, będzie taki czas, gdy spotkamy Jezusa w zupełnie nowy sposób.  Nie będzie to potańcówka, lecz zniszczenie i uwolnienie równocześnie. Celem Pana jest usunięcie fałszywej powłoki zewnętrznego człowieka i obudzenie miłości wewnętrznego. On spotyka się z nami na drodze, aby nas zdemaskować.

Tak, drogi przyjacielu, nasza własna opinia o nas samych zostanie zmiażdżona; staniemy się znacznie bardziej pokorni. Potrzeba Zbawiciela nie będzie już więcej doktryną, stanie się faktem naszego życia – gdy spotkamy na drodze do Damaszku Zbawiciela, który zdejmie naszą maskę.

deeo.ru

Tak, jak Dawid zdobył Jerozolimę

  Czas odnowy

Francis Frangipane

    Jednym z wielkich błędów kościoła jest budowanie wiary i standardów na wczorajszych osiągnięciach. Wiele obietnic musi się wypełnić zanim powróci Chrystus. Biblia mówi, że kościół nie tylko będzie przeżywał „trudne chwile” w dniach ostatnich (2 Tym 3,1), lecz okres odnowienia (Dz 3,21). Konsekwentnie, w samym środku światowych konfliktów królestwo Boże na ziemi będzie stale odnawiane i odbudowywane dopóki nie zostanie ukształtowane na podobieństwo królestwa Bożego w niebie! Zaplanuj oglądanie nowych żniw oraz demonstracji Bożej chwały i mocy. Powinniśmy oczekiwać na cuda, których nasi ojcowie nie widzieli (Dz 2,18-21)! Uwierzmy również, że obietnice których nie damy rady osiągnąć, zdobędą nasze dzieci.
Król Dawid urodził się w czasach podobnych do naszych. Izrael miał króla – Saula, lecz on był cielesny. Żydzi byli w Ziemi Obiecanej, lecz mieli tą ziemie wspólnie z niepokonanymi wrogami. Gdy Dawid został królem w jego duchu było coś innego. On wiedział, że Bóg obiecał Izraelowi znacznie więcej niż Żydzi zdobyli. W szczególności, Jebuzejczycy ciągle okupowali teren znany teraz jako Jeruzalem. Gdyby Dawid porównywał siebie z sukcesami swych poprzedników, nigdy nie rozważałby ataku przeciwko Jebuzejczykom. Byli oni dzikimi ludźmi z gór i choć znajdowali się na liście plemion przeznaczonych do wydziedziczenia przez Izrael, nigdy nie zostali pokonani.
Pomyśl o tym: najwięksi bohaterzy Izraela, od Jozuego do Sędziów, próbowali i nie dawali rady pokonać Jebuzejczykom. Tak wiec, Jebuzejczycy pogardliwie potraktowali informacje o tym, że Dawid planuje zająć ich główne miasto Jebus (Jeruzalem). Kpili z młodego izraelskiego króla, mówiąc: „Nie wejdziesz tutaj, lecz ślepi i kulawi cię przepędzą” (2 Sam 5,6).
Mamy stad dwie lekcje. Po pierwsze, dla każdego kto pragnie oglądać wypełnienie niesamowitych obietnic Bożych – Bóg mówi do nas wszystkich: NIE BĄDŹ WARUNKOWANY PRZEZ PRZESZŁOŚĆ! – tylko dlatego, że nie widziałeś manifestacji mocy bożej w twoim kościele czy mieście – Bóg może zmienić wszystko w ciągu jednej nocy      Druga lekcja jest taka: Prawdopodobnie to nie sam diabeł przychodzi i pokonuje cię, to raczej strzec się musimy przed błędnymi radami niewierzących chrześcijan. Pamiętaj, że Jebuzejczycy drwili, że „ślepi i kulawi” zawrócą Izraela. Możemy naprawdę mocno stać w wierze przeciwko duchowym mocom zła, lecz naszym rzeczywistym nieprzyjacielem mogą nie być wcale same moce i zwierzchności, lecz „ślepi i kulawi”, którzy siedzą obok nas w kościele.
Kim są ślepi? Po prostu to, ci którzy nie widzą wizji, którą ty widzisz; oni są „ślepi” na pełną wiary przyszłość, którą Bóg włożył w twoje serce. Nie możemy pozwolić ludziom, którzy nie widzą naszej wizji na to, aby stali się naszymi doradcami. Strzeż się sympatii wobec duchowo „ślepych”. Odrobina ich niewiary, może w czasie walki, podkopać twoją wiarę.
Kim są duchowo kulawi, którzy mogą nas zatrzymać? To ci, którzy potknęli się o coś (lub kogoś) w przeszłości. To są ludzie, którzy nie idą już obok wraz Chrystusem. Wystrzegaj się dzielenia się swoimi wizjami z cynikami. Jeśli weźmiemy pod uwagę „ostrzeżenia” „kulawych,” to będzie tylko kwestią czasu, a ich zranienia i brak łaski uszczupli naszą moc; również staniemy się nadmiernie ostrożni i uprzedzeni. Choć faktycznie potrzebujemy porady innych chrześcijan i z pewnością musimy trwać w przebaczeniu i dobroci wobec opozycji, to nie możemy pozwolić słowom duchowo ślepych i kulawych być naszymi doradcami.

    Świat należy do Boga     Oczywiście, w naszym świecie, naszym rzeczywistym są duchowe moce złego wypływające na nasze społeczności. i, pamiętajmy,  że jeśli cierpimy będąc ślepymi i kulawymi, Jezus może nas uzdrowić. Lecz faktem jest, że Szatan obserwował upadki wielu chrześcijan przed nami. Ktoś może odczuwać diabelską pogardę, gdy pastor czy wstawiennicy modlą się o przebudzenie całego miasta. Diabelskie drwiny nie mają podstaw jeśli, generalnie ujmując, naszym duchowym przodkom nie udało się wyrwać warowni złego ze swych miast. Historia jest rzeczywiście po stronie przeciwnika.
A jednak, Bóg dał nam swoje niezmienne słowo. Jego obietnice, „Zapisz to, co widziałeś, i wyryj to na tablicach, aby to można było szybko przeczytać, Gdyż widzenie dotyczy oznaczonego czasu i wypełni się niezawodnie. Jeśli się odwleka, wyczekuj go, gdyż na pewno się spełni i nie opóźni się. Oto człowiek niesprawiedliwy nie zazna pokoju duszy, ale sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Hab 2:3-4).
„Żyć z wiary” to wierzyć Bogu dopóki wizja jaką On dał nie spełni się. Dawid wierzył bogu i, choć historia była po stronie Jebuzejczyków, czytamy: „Dawid jednak zdobył twierdzę Syjon (2 Sam 5,7).
Było od młodości w Dawidzie coś, co namawiało go do pokonania Jebuzejczyków. Faktycznie, Pismo mówi nam, że po tym, gdy Dawid jako nastolatek pokonał Goliata, „wziął głowę Filistyna i przyniósł do Jeruzalemu” (1 Sam 17,54). Pamiętaj, w tym czasie Jerozolima, była ciągle nazywana Jebus i była okupowana przez Jebuzejczyków. Było to tak, jakby mówił: „W porządku, jestem tylko chłopcem, lecz pokonałem filistyńskiego olbrzyma. Pamiętajcie mnie, wrócę tutaj.” w czasie krótszym niż dwadzieścia lat Dawid wrócił, teraz jako król Izraela. Pokonał warownie Jebuzejczyków i nazwał ją miastem Dawida.
Widzisz, nie chodzi tu o wypełnienie naszego życia, lecz o wypełnienie Bożego słowa. Boże słowo nie wraca do Niego puste, lecz wykonuje cel, w jaki go Pan wypowiedział. Gdy Król Dawid usłyszał drwiny jebuzejczyków, nie wycofał się w niewiarę, ani nie załamała się  jego wiara, dlatego, ze jego przodkowie nie dali rady. Zamiast tego – i to jest ważne – Dawid interpretował walkę w świetle obietnic Bożych. W grę wchodziła integralność osobistych obietnic Pana danych Abrahamowi i jego potomstwu: „Potomkowie twoi zdobędą grody nieprzyjaciół swoich” (Gen 22,17).

   Choć przeciwnik miał historię po swojej stronie, Dawid miał niezmienne słowo Boże po swojej! TO jest dziedzictwo duchowego potomstwa Abrahama, aby wprowadzić wpływy Boże do swoich społeczeństw i, poprzez Chrystusa, posiąść miasta. To nie jest moje czy twoje słowo, lecz obietnice Boga Wszechmogącego! On powiedział i On też wypełni je. Jego ludzie posiądą bramy swych nieprzyjaciół. Jest to zarzut, że diabłem bardziej chce naszych miast niż kościół! Pragnienie Dawida zdobycia Jerozolimy było pobożnym pragnieniem, które pochodziło od Chrystusa, ponieważ to, co zewnętrznie stało się miastem Dawida, wkrótce miało stać się miastem Bożym.
Jak Dawid wierzył w Boże obietnice, tak i my musimy.Pan przysiągł, że „narody będą przychodzić do [naszej] światłości” (Iz 60,3). I rzeczywiście, Sam Ojciec odwołuje się do Ducha Chrystusowego w nas: „Proś Mnie, a dam ci narody w dziedzictwo… (Ps. 2,8) /    Komu uwierzymy? Kalekom? Oni nie chodzą z Bogiem. Ślepym? Oni nie widzą tego, co my widzimy. Weźmy Boga, za Jego słowo. Sam Jezus zapewniał nas, że: „Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Mar. 9,23). Czy wierzysz? Czy też jesteś miłym wierzącym, który chodz  do kościoła? Umiłowani, jeśli nie damy rady, to nie jest wielkim wstyd. Po prostu włączymy się w szranki duchowych bohaterów, którzy byli przed nami i „poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice” (Hebr. 11,13). Zaprawdę, lepiej jest umrzeć w wierze, niż żyć w zwątpieniu.
Lecz rozważ, co będzie jeśli się nam powiedzie? Co, jeśli dzięki procesowi wiary Bogu, ON wkłada w nas Chrystusowe wytrwanie i Jego charakter? Co, jeśli okaże się, że Bóg pomaga nam oglądać uzdrowienie naszych miast?
Módlmy się: Panie, ty obiecałeś, że narody przyjdą do naszej światłości, przebacz nam, za wahanie się w niewierze!
Wierzymy, że ty przygotowałeś dla nas wielkie rzeczy. Ufamy, że w naszym życiu będziemy szli za Twoimi obietnicami i wydziedziczymy naszych wrogów, tak jak Dawid zdobył Jeruzalem!

    In Christ’s Image,
125 Robins Square Dr,
Robins, IA 52328
1-888-934-6243 or 1-319-395-7617.
www.inchristsimage.org

aracer

Dziecko w łonie Boga

Frangipane Francis

Prawdziwy kościół jest dzieckiem w łonie Bożym i to  co czuje Wszechmogący, wpływa na nas. Absorbujemy do naszego duchowego  DNA potężną miłość Bożą a Jego współczucie staje się naszym udziałem.  Pomimo tego, nie możemy poddać się obawie znienawidzenia tego, czego Bóg nienawidzi, ponieważ nasze myśli i motywacje muszą być poddane Jego własnym.
Myślę teraz o proroku Ezechielu. Nakazano mu przejść przez grzeszną  Jerozolimę i wszystko spisać, nie tylko całą perwersję, lecz również  tych, którzy są byli dotknięci tą sytuacją w zupełnie inny sposób. Czytamy:

Iz. 9,4    I rzekł Pan do  niego: Przejdź przez środek miasta, przez środek Jeruzalemu, i uczyń  znak na czole mężów, którzy wzdychają i jęczą nad wszystkimi obrzydliwościami popełnionymi w nim!

Dla Pana było ważne, aby zidentyfikować tych, którzy  byli zjednoczeni z Nim sercem; którzy bardziej troszczyli się o to, co  On myśli, niż o akceptację otaczającego ich bezbożnego świata.  Umiłowani, we współczesnym kościele jest wielka, fałszywa tolerancja.  Zamiast Królestwa Bożego służymy „filozofii” zwanej chrześcijaństwem.  Nauczyliśmy się żyć ze zwodniczym kompromisem, który udaje cnoty. Jeśli  tylko prawdziwie posiedliśmy boskie przekonanie to będziemy czasami  obraźliwie określani jako „ekstremiści”. Obawiam się tego, że wielu z  nas tak dopasowało swoje życie w pośród grzechu, że już nie „wzdychamy i nie jęczymy” nad stanem świata.

Pan dalej przekazywał swoje słowo prorokowi (9:4-6):

A do  innych rzekł tak, że to na własne uszy słyszałem: Przejdźcie za nim przez miasto i zabijajcie bez zmrużenia oka, i nie litujcie się!
Wybijcie do nogi starców, młodzieńców i panny, dzieci i kobiety,  lecz tych wszystkich, którzy mają na sobie znak, nie dotykajcie! A  rozpocznijcie od mojej świątyni! I rozpoczęli od starszych mężów, którzy byli przed przybytkiem.

Być może odczuwamy ból serca na widok grzechu  naszego społeczeństwa, lecz, skoro nie wiemy, co robić, zagrzebaliśmy  nasze uczucia. Dziś z trudem słyszymy szept, który niegdyś był  głosem  oburzenia naszego serca. Nawet sami przed Bogiem  umilkliśmy z naszą irytacją związaną z aborcją i wykorzystaniem dzieci;  nauczyliśmy się cicho dostosowywać do wielopoziomowej inwazji  niemoralności w naszym społeczeństwie; zaakceptowaliśmy bez zająknięcia  utratę dziewictwa naszej młodzieży.   Pan powiedział: „zabijaj… i nie oszczędzaj” tych, którzy nie  narzekają. I wtedy padło ostrzeżenie: „a rozpocznijcie od mojej świątyni”.

Drodzy pastorzy i liderzy, nie wolno nam się bać okazywania bólu serca i niezadowolenia z powodu grzechu szerzącego się na  naszej ziemi, nawet jeśli wygląda na to, że nie pasujemy do naszych czasów.  Ja, osobiście, nie zgadzam się przyjąć, że oczekiwanie na szybkie porwanie jest dobrą wymówką, aby przestać troszczyć się o  mój naród. Mówię wam, nawet gdy trąba zabrzmi, a ja powstanę na rozkaz Boży to usłyszycie, jak wołam o miłosierdzie dla mojego narodu!

Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy się smucą”.  Jeśli dziś kościół nie jest objawieniem serca Chrystusa na ziemi i  jeśli nie jęczy z powodu zła i nie płacze nad cierpieniami tłumów to jest tak tylko dlatego, że umieściliśmy siebie  poza pasją Bożą.

Pan powiedział do Ezechiela „zaznacz” („uczyń znak”)  na czołach „tych, którzy jęczą”. Hebrajskie słowo tłumaczone jako  „znak” było ostatnia literą hebrajskiego alfabetu – „tau”. Jego symbol  to krzyż bez górnej części, coś podobnego do „T”. Ten znak był często  używany przez chrześcijan w pierwszym wieku jako symbol krzyża. Patrząc  na to z Bożej, wiecznej perspektywy, było to tak, jakby Pan w istocie powiedział do Ezechiela:
– Naznacz krzyżem czoła tych, którzy smucą się z powodu grzechu.

Interesujące jest to, że choć sąd spadł na  Jerozolimę, stało się to przed wizją jaką otrzymał Ezechiel.  Nie  istnieje żaden zapis, że przed wygnaniem Izraela do Babilonu, ludzie  mieli być fizycznie znakowani na czołach znakiem „tau”; jak również nie  możemy powiedzieć, żeby ktokolwiek został zabity za to, że nie jęczał i  nie narzekał. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że ta wizja, którą  otrzymał Ezechiel „miała się wypełnić”, a nie była to fizyczna rzeczywistość, której był świadkiem w swoim czasie.

Zauważ również, że Księga Objawienia głosi, że  nadejdzie taki czas, przed okresem ucisku, w którym Pan faktycznie  wyśle aniołów, aby naznaczyli „czoła Sług Bożych” (Obj. 7:3). „Pieczęć  Boża” na czołach będzie wyróżniać ich w czasie plag. Jakikolwiek to  będzie znak, stanie się on tarczą gwarantującą nietykalność w  nadchodzących dniach. Ze względu na podobieństwo między wizją Ezechiela  i św. Jana uderza mnie pytanie: czy Duch Boży nadal szuka tych, którzy  wzdychają i jęczą nad niesprawiedliwościami i obrzydliwościami dziejącymi się w ich ziemi?

Drodzy przyjaciele, strząśnijmy z siebie  odurzenie  kompromisem. Zbyt wielu z nas zabawia się rzeczami, nad którymi powinniśmy rozpaczać. Bóg zniszczył świat w  czasach Noego z powodu gwałtu, a my siadamy przed telewizorami i w  teatrach  zabawiani przemocą. Pan straszliwie zniszczył Sodomę i  Gomorę z powodu ich zniekształconej moralności, a my w ogóle nie  protestujemy przeciwko podobnej przewrotności wdzierającej się do naszej ziemi. Prosty list czy e-mail do sponsorów niemoralnych  telewizyjnych pokazów niesie ze sobą olbrzymie znaczenia mające wpływ  na ich decyzje co do tego, na co będą płacić; list do rządowych  urzędników stwierdzający, że nie będziesz głosował na nikogo, kto popiera  legalizację homoseksualizmu czy dalszą degradację naszego społeczeństwa może z Bożym błogosławieństwem sterować wybranymi urzędnikami.

Mówię tutaj o wrażliwości na uczucia płynące od  Boga, w którym mieszkamy. Tak, powinniśmy być wdzięczni za wszystko, co  Pan dla nas zrobił, lecz bądźmy wdzięczni łamiąc równocześnie urok  kompromisu. Możemy przemienić naszą ziemię i Bóg nam pomoże w tym! Pan  nie chce, abyśmy reagowali wyłącznie w przypadkach aktów przemocy, lecz  abyśmy obrócili nasz gniew we wstawiennictwo i działanie. Pan pragnie,  abyśmy ponownie przyłączyli się do pasji Jego serca. Zapytaj Go, jakie  są Jego odczucia wobec otaczającego cię świata. Jeśli jako kościół  faktycznie jesteśmy dzieckiem w łonie Boga czy możemy zatem otworzyć naszego ducha na pasje serca Bożego?

эффективная раскрутка сайта и продвижение

Ciche żniwo

Frangipane Francis

Miałem ostatnio sen. Znalazłem się w umyśle umierającego człowieka. Był w śpiączce, lub stanie nieświadomości wywołanej lekami; rodzina modliła się, lecz nie wiedzieli czy on przyjął ofiarę Chrystusa. Wiedzieli tylko tyle, że przez całe swoje życie opierał się ich wysiłkom poprowadzenia go do Chrystusa.

W tym śnie miałem tak ostrą świadomość stanu jego umysłu, że jego myśli, uczucia i zmagania wydawały się być niemal jak moje własne. Pomimo tego, że oczy miał niemal zamknięte a jego widzenie zamglone, widział przez szparkę miedzy powiekami swoich bliskich stojących przy łóżku. Obserwowałem to jak usiłuje sięgnąć do nich lecz zewnętrznie jego ramię ani drgnęło. Słyszałem jak wewnętrznie wzywa ich imiona, lecz na zewnątrz w jego ustach nie było słychać nawet szeptu.  Ktoś z rodziny trzymając go za rękę zapytał:
– Jeśli słyszysz mnie, uściśnij.
Słyszał i zacisnął palce na jej palcach, lecz wszyscy widzieli, że jego ręka pozostała bezwładna. Był świadomy, lecz całkowicie niezdolny do żadnej reakcji. Słyszał ich modlitwy; czuł ciepło ich pocałunków na twarzy.
Pycha i izolacja jaką zachowywał przez całe życie, stała teraz na straży jego gasnącego serca. Zdarzyła się katastrofa, śmierć przystąpiła i wiedział dobrze o tym, że nie jest przygotowany na wieczność. Zanurzona pod zewnętrznym spokojem, wewnątrz toczyła się wojna o jego duszę i Bóg wygrał. Pokonany przez niezniszczalną Bożą miłość znalazł ostatecznie pokój. W czasie spędzonym w szpitalu modlił się po cichu i przyjął Chrystusa jako swojego Zbawiciela. Obserwowałem jego ostatnie wysiłki, aby powiedzieć im o tym, gdy życie odpłynęło z jego ciała.

Nagle alarmowe sygnały szpitalnych urządzeń wypełniły powietrze i teraz znalazłem się w pomieszczeniu spoglądając na martwe ciało człowieka, który właśnie umarł. Po sali biegały pielęgniarki, podczas gdy rodzina skupiła się w rogu płacząc. Myśl o tym, że ich bliski zmarł bez Chrystusa była bardziej niszcząca niż sam fakt jego śmierci. W moim śnie, poruszyłem się i wstałem. Usłyszałem, jak Pan mówi do mojego serca:
– Powiedz im, że jest ze mną.

Bóg jest dobry

Kilka dni minęło. W tym czasie modliłem się i miałem coraz silniejszą świadomość tego, że jest wielu Bożych ludzi, którzy głęboko ubolewają nad niezbawionymi bliskimi, którzy umarli. Oczywiście, ten sen nie ma zastosowania do wszystkich, lecz są tacy, do których to przeżycie jest skierowane. Poddaję je wam w ogólnym sensie, ponieważ Duch Święty przekonał mnie, że On da świadectwo w waszych sercach.

Tak, czułem przynaglenie, aby przekazać ci ten sen. Jestem przekonany, że Pan ma dla ciebie ważną pracę do wykonania, lecz przeciwnik używa pytań dotyczących tego zdarzenia do zasiewania zwątpienia w twojej duszy. To pytania nie tylko dotyczące tych, którzy odeszli, lecz również Samego Boga, mocy i daru modlitwy. W wyniku tego zostało zmniejszone przekonanie z jakim spoglądasz na Boga i dzieje się tak w czasie, w którym jest to żywotnie ważne dla ciebie, aby stawać w modlitwie za innych członków twojej rodziny.

Ostatecznie, nawet z tymi pytaniami i tajemnicami życia, nie wolno nam temu, co nieznane przysłaniać to, co znane. Bóg jest dobry. Poznaję naturę Boga tylko przez patrzenia na jedną rzeczywistość: życie Chrystusa. Wiem, że Bóg mnie kocha, ponieważ posłał Swego Syna, aby umarł za moje grzechy. Faktycznie, Jezus powiedział: „Kto mnie widział, widział Ojca (Jn 14:8). Gdy patrzymy na Chrystusa, widzimy Boga.

Niektórzy z nas utracili swoich bliskich w nagłych wypadkach, gdzie oczywiste jest, że nie mieli oni czasu na pokutę i zwrócenie się do Boga. A jednak, przypomnę wam, że wielu ludzi, którzy mieli przeżycia bliskie śmieci, mówiło o tym, że widzieli „całe życie przed swymi oczyma”. Inni, którzy ulegli wypadkom, mówili o „zwalniającym czasie” i niemal zatrzymującym się życiu. Wierzę, że nawet to, co może wydawać się nagłą śmiercią, dzieje się w czasie, który jest jak miech akordeonu: rozciągany i zwalniany, aż do chwili, gdy osoba wejdzie do zupełnie innej rzeczywistości czasowej. Tam, widzą szczyty i upadki swojego życia i ponownie mają możliwość przyjęcia Jezusa Chrystusa.  Umiłowani, pomimo tego wszystkiego, czego nie wiemy o tajemnicach życia, jedno jest wiecznie prawdziwe: Bóg jest dobry. On nie pragnie, aby człowiek zginął, On będzie walczył o nasze zbawienie, aż do chwili śmierci. Zrzućmy więc nasze cieżary na Pana, ponieważ On naprawdę się o nas troszczy. I ponownie biegnijmy wytrwale w tym biegu, który jest przed nami, ponieważ Ten, który dał obietnice jest wierny Panie Jezus, dziękuję ci za to, że umarłeś za moje grzechy. Panie, jest tak wiele spraw, o których nie wiem, lecz wiem na pewno to, że Ty jesteś dobry. Te rzeczy, których nie rozumiem, oddaje Tobie, powierzając Ci siebie i tych, których kocham.

aracer

Chrześcijanie w więzach Egiptu i Babilonu

Francis Frangipane

Wierzę, że grzech świata jest uosabiany przez przywiązanie Izraela (pierwszego ludu wybranego przez Boga) do „rozkoszy Egiptu”.  Babilońska niewola Izraela jest typem naszego religijnego związania, które wywołuje duszewną aktywność. Działalność  religijną, a nie duchową. Jeśli mamy w pełni manifestować duchową aktywność Ducha Świętego, aby świat mógł zostać uwolniony od swego związania zepsuciem (Rzym. 8:19-22), musimy zostać uwolnieni zarówno z cielesnej rzeczywistości jak i religijnej aktywności w obszarze duszy. Jak świat może zobaczyć Jezusa w nas przy całej ciemności panującej na naszych drogach?

Prawdziwie najtrudniejsze dla nas, chrześcijan, do wykonania jest zrezygnowanie z własnej pracy i wejście do Jego odpocznienia, w którym są „przygotowane od założenia świata uczynki, w których mamy chodzić” (Ef. 2:10 przekł. z ang.). Wypełniliśmy naczynia, którymi jesteśmy, wszelkiego rodzaju rzeczami, które produkują wyłącznie martwe uczynki religii. Odpadliśmy od łaski, nawet nie będąc tego świadomi. Zostaliśmy złapani w pułapkę wykonywania różnych religijnych praw różnych denominacji, nie zdając sobie sprawy z tego, że one nas dosłownie w wymiarze duchowym zabijają.

To JEGO łaska poprzez JEGO wiarę będzie przejawiać się w tych uczynkach Ducha Świętego, w których powinniśmy chodzić i które przygotował dla nas OD założenia świata (Ef. 2:8-10, Hebr. 12:2).  Porzućmy korzeń Egiptu, pożądliwość oczu, pożądliwość ciała i pychę życia. Porzućmy piękne pułapki ozdobnej aktywności religijnej Babilonu, które mówią o religijnym zamieszaniu, o budowaniu religijnych wierz Babel w naszych duszewnych pragnieniach. Mówię o zwiedzeniu przez mężczyzn i kobiety używających imienia Bożego i życia (czasu i pieniędzy) Bożych ludzi, aby budować własne królestwa i zachowywać imiona ich religijnych martwych przodków. Dziesiątki tysięcy denominacji chrześcijańskich na świecie o sprzecznych ze sobą doktrynach i koncepcjach Boga nie mówi o zjednoczonej miłości do siebie nawzajem, o którą Jezus modlił się – mówi o zamieszaniu, o tym wszystkim czym był Babilon. Religijne uczynki NIE SĄ duchowymi dziełami, które zostały dla nas przygotowane przez Boga i w których mamy chodzić, a jednak wydaje się, że większość z nas nie widzi różnicy.

Jeśli chcemy, aby przez nas manifestowały się dzieła i owoce Ducha Świętego to musimy opróżnić się ze wszystkiego, co w duchowym wymierza, reprezentują Babilończycy i Egipcjanie. Będziemy musieli opróżnić siebie z wszelkiej działalności, zaniechać dzieł, które budują ich system, wejść do totalnego odpoczynku w Nim, stać się niczym, umrzeć dla tego wszystkiego – nie wspierać ich, poświęcając im czas i pieniądze. Tylko wtedy, gdy umrzemy dla mocy tego systemu, będziemy w stanie zacząć rozpoznawać jakiego rodzaju działalność w światowym kościele jest z Boga, a jaka jest po prostu religijnym działaniem natury niższej niż natura Boga. Musimy stać się niczym po to, aby On mógł byś Wszystkim we Wszystkim (1 Kor. 15:28). Musimy uniżyć siebie samych, odwrócić się od NASZYCH złych dróg i modlić się, aby świat został uzdrowiony (2 Kor 7:14).

Musimy opróżnić się i stać się martwi dla martwego systemu religijnego.

Złodziej przychodzi, aby kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby owce miały życie i miały je w obfitości (J. 10:10).

Jezus wraz z apostołami ostrzegał niemal 2000 lat temu, że Szatan zmieni siebie i swoich pracowników w „sługi światłości” i będzie zwodził wielu poprzez fałszywych apostołów, proroków, nauczycieli, pastorów, ewangelistów, misjonarzy itd. (2 Kor 12:15,  1 Tym 6:20/21, 1 J 4:1, Gal 4:20-5.10,  Gal 2:3, Gal. 5:7-12, 1 J 2:18-20, 1 J. 2:26,27, 1 Tym 4:1-3, 1 Tym 6:20-21, 2 Tym. 4:9-16, Dz. 20:26-31, Gal 3:1-3,  1 Kor. 1:10-15, 2 Ptr. 3:15-18, Tyt 1:7-16, 2 Tymot. 1:13-15 itp.). Zbyt często czytamy te ważkie ostrzeżenia Jezusa i apostołów i umieszczamy je w przyszłości, podczas gdy ci fałszywi „słudzy światłości” zostali wprowadzeni do kościołów już wtedy, 2000 lat temu. Religijny system, który oni budują jest obecny tutaj, dziś, a przez stulecia zostało dodanych ich o wiele więcej. Religijne ciemności pokrywały całą Europę i Azję Mniejszą, aż do czternastego wieku.

Gdy w naukowych centrach Europy zostały ożywione języki grecki i hebrajski, zaczęły pojawiać się tłumaczenia Biblii na narodowe języki całej Europy. Prawdy przez stulecia pogrzebane, zaczęły wychodzić na powierzchnię. Duch Święty zamiast przychodzić do pojedynczych jednostek w drobnych kropelkach zaczął poruszać się falami. Lecz, gdy Bóg porusza się, aby odkryć więcej objawienia, które stracono przez Wieki Ciemności, ci, którzy otrzymali poprzednie objawienie, nie zgodzili się na ruch do przodu. Oni stwardnieli i uczepili się starego poruszenia Bożego i form denominacyjnych, mając za kamień węgielny to objawienie, które Bóg dał  w poprzednim poruszeniu. Każde nowe poruszenie Ducha Świętego zawsze było zwalczane przez tych, którzy nie zgodzili się wejść na głębsze wody. W miarę jak Duch Święty poruszał się dalej od jednej odnowionej prawdy ku następnej, ci którzy nie poszli do następnego objawienia pozostawali z tyłu, podobnie jak ci, którzy na pustyni pod Mojżeszem nie poszli za obłokiem i ogniem. Duch przesuwał obóz 42 razy. Ci, którzy nie poszli za obłokiem i ogniem, pomarli. Jest wiele denominacji chrześcijańskich i wiele z nich reprezentuje stare poruszenia Ducha Świętego. Prawda, która została przyniesiona w czasie poprzedniego poruszenia nadal jest prawdziwa, lecz Ducha Świętego już w niej nie ma. Litera (prawda) bez ducha jest martwa (2 Kor 3:6) i efektem jej działania jest wyłącznie legalizm i martwe rytuały. Duch stale odnawia coraz to nowe  prawdy. Każde poruszenie Ducha Świętego odnawia to, co zostało stracone. W miarę jak mężczyźni i kobiety usiłują to wykorzystać i wstawić w ramki, On idzie dalej, pozostawiając poza sobą tych, którzy usiłują manifestować cieleśnie to, co może być przyniesione wyłącznie przez Ducha Świętego.  Prawda bez Ducha Świętego nie jest prawdą. Nawet Biblia bez Ducha Świętego udzielającego zrozumienia daje wyłącznie cielesne poznanie, to jest śmierć (Rzym. 8:6). Można nauczyć się na pamięć całej Biblii i wcale nie dojść do poznania prawdy. W samej rzeczy, niektórzy z najbardziej anty-Chrystusowych (zastępujących Ducha Świętego czymś innym) chrześcijan i kościelnych przywódców jakich znam, bardzo szybko cytują wersety wyrwane z kontekstu po to, aby wesprzeć swoje anty-chrześcijańskie, anty-Namaszczone, tj. anty-Duchowe stanowiska.  Pismo jest wspaniałym narzędziem, jeśli jest używane jako pomoc do zrozumienia rzeczy, które są z Ducha, lecz jeśli ktoś używa Pisma do potępiania innych, równocześnie usprawiedliwiając siebie tym samym Pismem uważaj, bo możesz rozmawiać z kimś, kogo przodkowie byli faryzeuszami. Ludźmi, którzy liczyli kreski i joty (najdrobniejsze znaki w hebrajskim języku) myśląc, że to uczyni ich bardziej sprawiedliwymi, podczas gdy równocześnie lekceważyli ważniejsze elementy sprawiedliwości – miłosierdzie i wiarę. Wielu z nas rozwinęło w sobie takie zachowania jak starożytni faryzeusze, którzy przełykali wielbłąda lecz byli bardzo zajęci przecedzaniem komara.

Wielu Bożych ludzi znajduje się w babilońskim systemie religijnym wykonując religijne uczynki i ufając, że one doprowadzą ich do zbawienia, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że odpadli od łaski, o ile kiedykolwiek w niej tkwili. Pamiętaj Chrystus wzywał do „wyjścia” z systemu tego świata zbudowanego przez ludzi do Syna Bożego przez Ducha Świętego. NIE mamy się nazywać pawłowymi, apollosowymi, czy kefasowymi (p. 1 Kor. 1:10-15,  3:1-7). Nie mamy się też nazywać papistami, luteranami, kalwinistami, weslejowcami czy jakkolwiek jeszcze. W pierwszym Liście do Koryntian Paweł, apostoł, całkowicie wyraźnie stwierdził, że NIE mamy dzielić ciała Chrystusa idąc za nauczaniem ludzi, a jednak zrobiliśmy dokładnie to, przed czym nas ostrzegano – podzieliliśmy się na tysiące różnych denominacji zbudowanych wokół nauczania i zasad mężczyzn i kobiet.

Zostaliśmy wezwani do Jezusa Mesjasza, który nas pociągnął do Swojego Ojca, Stworzyciela wszechświata. Nie możemy działać na rzecz naszego Ojca wykonując uczynki „przygotowane od założenia świata, dla nas, abyśmy w nich chodzili”, jeśli jesteśmy zajęci utrzymywaniem systemu śmierci i systemów żywych ludzi, którzy tworzą religijne systemy, dzięki którym uwielbiają siebie samych. Ten rodzaj działalności zwyczajnie zachowuje te systemy, które bardziej trzymają Boży lud w więzach ciała i duszewnej działalności niż prowadzą do dzieł pobudzanych przez Ducha Świętego. Religijna działalność ani nie zachowuje, ani nie ułatwia rozwoju prawdziwego królestwa Bożego, faktycznie powstrzymuje te manifestacje! Duchowe uczynki Królestwa Bożego są W osobie Jezusa Mesjasza. Z dala od Niego nie możemy zrobić NICZEGO.

Jest nam bardzo trudno zmierzyć się z tym. Nie chcemy zrezygnować z naszej babilońskiej działalności łatwo. Wielu z nas, którzy byliśmy przez długi czas w religijnych organizacjach, zainwestowało wiele czasu, energii i pieniędzy w uczynki, które podchodzą pod kategorię „szmat menstruacyjnych” (w polskim przekładzie jest „szaty splugawione”-przyp.tłum.) i z reguły nie porzucamy tego rodzaju czynów z łatwością. Te działania stały się istotą naszego życia, używaliśmy ich jako platformy, z której mogliśmy patrzeć na ludzi z góry. Odbieraliśmy chwałę i cześć od siebie nawzajem za te dzieła. Nie chcemy ich nazywać „gnojem” jak Paweł nazwał stertę obornika swej religijnej aktywności wynikającej z duszewnej gorliwości, a nie z gorliwości Pańskiej. Kochamy się w ludzkiej chwale. Nie mądry,… ależ wcale nie mądry,… a jednak okazuje się, że zostajemy zwiedzeni przez tego kłamliwego religijnego ducha. Ciągle jest tak trudno duszy ukrócić tą religijną działalność i pójść na pustynię, gdzie Bóg może zacząć pokazywać nam różnice między działalnością religijną i prawdziwymi duchowymi uczynkami. Wezwanie Pańskie: „wyjdź z niego ludu mój” (Obj. 18) jest wezwaniem, które pada w uszy daleko bardziej zatwardziałe od tych, którzy mogą je usłyszeć i wykonać. Czy będziesz jednym z tych, którzy wezmą to wezwanie pod uwagę?

Duch Święty nadal wzywa ludzi do wyjścia z cielesnych i religijnych uczynków do pracy Jezusa Chrystusa. Musimy wyjść z Babilonu i w ten sposób zmniejszyć jego moc na ziemi, lecz równocześnie musimy pozbyć się Babilonu z nas samych, z naszej postawy. Musimy wyjść z Babilony głodząc go w ten sposób, że nie będziemy dawać naszych pieniędzy na niego.  Następnie musimy oczyścić się z wszelkiej mentalności duszewnych, religijnych uczynków. Musimy opróżnić siebie samych, stać się niczym, abyśmy mogli zostać napełnieni Duchem Świętym i dziełami Bożymi. Tylko w taki sposób możemy prawdziwie i legalnie zbierać się razem i manifestować zbiorowo prawdziwe duchowe uczynki dzięki prowadzeniu Ducha Świętego. Wtedy, gdy zbieramy się razem jako ciało, będziemy pełni Ducha Świętego i będziemy manifestować królestwo Boże na ziemi. Tylko przez Ducha Świętego możemy wejść w dzieło Pańskie przygotowane od założenia świata w Chrystusie Jezusie. Jeśli słyszysz to wezwanie dziś… namawiam cię..
bądź posłuszny!

Ukorzcie się pod mocną ręką Bożą, a On wywyższy was czasu swego (1 Ptr.5:6, Jk. 4:10). Sprawdź, czy w twoim życiu jest taki czas, w którym Duch Święty doprowadził cię do tego, że jesteś niczym, aby twój niebiański Ojciec mógł prawdziwie stać się wszystkim w Chrystusie Jezusie. Wtedy rzeczywiście będziesz miał to życie, które przyszedł przynieść Jezus i ci dać.

Ja przyszedłem, aby owce miały życie i miały je obfitości  (Jh. 10:10).

продвижение

Błogosławieństwo okazywania szacunku, przekleństwo braku szacunku

Nie wiemy, czy to było po raz pierwszy, dla niego czy jakiegokolwiek innego człowieka, że zakosztował efektów działania wina, lecz wiemy, że wypił i tak się upił, że padł pijany w swoim namiocie. Wielki mąż Boży leży nieświadomy i nagi, w pijackim amoku.  

Luty 27, 2000

W całej okolicy Noe był najbardziej Bożym człowiekiem, on jeden został dostrzeżony przez Wszechmogącego jako czysty. W czasie gdy straszliwy Boży gniew miał być wylany, jeden Noe zyskał upodobanie Pana. Zwróćmy uwagę na Noego i na to co go spotkało: Przekonany o tym, że koniec jego świata jest blisko, wiernie głosił pokutę przez ponad 100 lat, lecz jego głos nie został uznany. Jego oczy widziały straszliwe skutki zesłania Bożego gniewu; jego uszy słyszały okropne krzyki, ostatnie wołania, całej cywilizacji. Jego umysł przeżył straszliwe zniszczenie każdego mężczyzny, kobiety i dziecka, którzy byli poza arką.

CÓŻ ZA KOSZMAR!
Jaki ciężar takie doświadczenie mogło wywołać w ludzkiej duszy? Cóż za koszmar?  Nie wiemy w jaki sposób radził sobie Noe z tym katastroficznym końcem świata, lecz wiemy o tym, że: Po potopie, rozpoczął podróż ludzkości od nowa. Uprawiał winnice, z owoców wytwarzał sok, który po sfermentowaniu dawał wino. Nie wiemy, czy to było po raz pierwszy, dla niego czy jakiegokolwiek innego człowieka, że zakosztował efektów działania wina, lecz wiemy, że wypił i tak się upił, że padł pijany w swoim namiocie. Wielki mąż Boży leży nieświadomy i nagi, w pijackim amoku.

SPRAWIEDLIWY KAZNODZIEJA UPADŁ
Oto mamy sprawiedliwego kaznodzieję, który, bez względu na przyczynę, daleko odszedł od swoich własnych standardów. Na to wszystko wchodzi Ham, jeden z jego trzech synów. Ham wszedł do namiotu i zobaczył żałosny stan w  jakim się znalazł jego ojciec. Wtedy przekazał to wydarzenie swoim dwóm braciom. Zamiast po cichu i dyskretnie ukryć hańbę swego ojca, znalazł okazję, aby go obnażyć. Jego bracia Szem i Jafet, jak mówi nam Pismo, weszli do namiotu tyłem i przykryli swego ojca. Zwróć uwagę na to, że Ham zniesławił swego ojca obnażając jego sytuację, zaś Szem i Jafet uhonorowali go przykrywając jego słabość. Twoja przyszłość i przyszłość twoich dzieci zależy od tego w jaki sposób zrozumiesz wartość czci i przekleństwa, które przychodzi przez ducha zniesławienia, zhańbienia.

CZEŚĆ I HAŃBA
Chcę z wami pomówić o honorze (oddawaniu czci) i hańbie. Zgodnie z naszym kulturowym pojmowaniem, Amerykanie byli odważnymi i często bardzo opornymi ludźmi. Nasi ojcowie, założyciele, w reakcji na tyranię królów i biskupów marzyli o ziemi wolnej od apodyktyzmu.  Odwrócenie się od czci, rzuciło nas jednak w błąd po przeciwnej stronie: niesławę, hańbę. W konsekwencji ponieważ nauczyliśmy się barku czci dla cywilnych i kościelnych instytucji, staliśmy się bardziej bezprawni i nieuporządkowani; doświadczamy niszczenia rodzin, kościoła i w ogólności społeczeństwa. Ameryka stała się jednym potężnym sprzeciwem wobec tradycji; nawet tej tradycji, która niosła pokój, stabilizację a szacunek dla ludzkiego stanu jest postrzegany jako wróg dla naszej natury.

NIE DEPCZ PO MNIE
Przypomnienie: Kilka wczesnych Amerykańskich flag stanowych pokazuje węża skręconego wokół laski,  a podpis mówi „nie deptaj po mnie.” Te mosiężne flagi utożsamiały ludzi, którzy na nie spoglądali z nastawieniem na  sprzeciwianie się każdemu prawu, nawet prawu Samego Chrystusa. Większość narodów posiada pojedyncze centralne punkty, w których streszcza się ich kultura. Dla narodów azjatyckich jest to cześć i honor oddawany ich społeczeństwu; dla Niemców standardem jest dyscyplina i posłuszeństwo, a dla Ameryki centralnym tematem będzie wolność i bunt przeciw tradycji. Wyrażanie czci i uległości jest uważane za słabość.

PROTEST-ANTS (gra słów dosłownie: PROTEST –  MRÓWKI) Nawet pośród amerykańskich chrześcijan początku istnienia państwa, istniało silne nastawienie na niezależność. Większość naszych przodków pochodziła z gruntu „protestanckiego”: byli protest-mrówkami. Nie tylko protestowali przeciwko błędom katolicyzmu, lecz w różnych okresach protestanckie denominacje protestowały i prześladowały również siebie nawzajem.  Ich widzialne i głośno wyrażane prawo do odróżniani się od innych, jako środek wprowadzania zmian, został wbudowany w Amerykańską podświadomość; to prawo definiuje wiele z naszej socjologicznej mieszaniny.  Dla świeckich,  takie prawo oznaczało drogę heroizmu i patriotyzmu, zaś dla religijnych dusz przeciwstawienie się edyktowi królewskiemu czy kapłańskiemu był zachęcające i nobilitujące; było pójściem w sprawiedliwe ślady proroków Starego Testamentu. Tak więc, w Ameryce konfrontacja wyłoniła się jako środek przez który realizowały się przemiany. Z pewnością odważne mówienie przeciw złu jest zaletą serca, jednak „konfrontacyjna duchowość” została zaszczepiona w skrajnym rozmiarze. Jest widziana jako legalna amerykańska forma komunikacji, zarówno miedzy religijnymi jak i nie religijnymi ludźmi. W Ameryce nasze „prawo do protestu” nie jest po prostu przywilejem, lecz moralnym a nawet duchowym obowiązkiem; musi być wykorzystywane z ogniem.

NIEZALEŻNY AMERYKANIN
Tak więc, typowy Amerykanin jest określony jako osoba, która jest sobie sterem i okrętem; jest niezależny, nie  boi się mówić tego, co myśli nikomu. W jakimkolwiek stopniu ta konfrontacyjna motywacja jest postrzegana w naszym społeczeństwie jako cnota, z całą pewnością nie jest to życie pod łaską w Królestwie Bożym. Pisma Nowego Testamentu w samej rzeczy, wzywają nas do dokładnie przeciwnego stanowiska w naszych relacjach, do czczenia i szanowania ludzi. Oto co nakazuje Słowo Boże:Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, króla czcijcie. Domownicy, bądźcie poddani z wszelką bojaźnią panom, (1 Ptr 2:17-18a).

WSZYSTKICH SZANUJCIE (CZCIJCIE).
Szanujecie wszystkich? Czcijcie króla? Słudzy bądźcie poddani z bojaźnią?

Z pewnością ten apostolski lider nie mówił do kościoła w Ameryce! My chcemy naszych praw! Nie boimy się nikogo, czy to króla czy kapłana. Tak, lecz rzecz nie w tym czy się boimy, czy nie, lecz czy jesteśmy zdolni okazywać szczery szacunek?

Jest w nas coś, co nam zgrzyta, gdy chodzi o ideę czczenia wszystkich ludzi. Mówimy, często całkiem słusznie, że czcimy tylko Boga. Czujemy, że to jest nasze zadanie aby innych utrzymywać w pokorze, bo inaczej zwycięży ich pycha. W rzeczywistości to nasza pycha bierze górę, a nie ich i jest ona napędzana przez naszą zazdrość o sukcesy innych.

Bóg wzywa nas aby czcić (szanować) wszystkich ludzi z tego prostego powodu, że to On zdecydował o tym, aby im dać życie. Jezus żył i zmarł po to, aby grzeszny człowiek mógł być zbawiony. Ludzie są cenni dla Ojca; są dla Niego tak cenni jak Jego Syn. Tak, dziś osoba stojąca przed tobą jest grzesznikiem, lecz okaż jej cześć mówiąc, że jest ważna dla Wszechmogącego. Niektórych mamy czcić dla ich osiągnięć; innych szanujemy dla ich wewnętrznej wartości dla Boga, lecz wezwani jesteśmy do szanowania wszystkich. Nie masz czcić działań grzeszników, lecz ich człowieczeństwo. Nie mamy uwielbiać ludzi, jak zamroczeni w obrzędach, lecz mamy okazywać część wszystkim ludziom.

KOGO PRZYPROWADZISZ DO CHRYSTUSA? TEGO, KTÓREMU NIE OKAZAŁEŚ CZCI?
Nie możesz przyprowadzić do Chrystusa kogoś komu okazałeś brak szacunku. Nie możesz szczerze przekazywać Bożej miłości, jeśli nie szanujesz osoby, z którą rozmawiasz. Nasza tradycja nie szanowania ludzi nie pochodzi od Boga. W rzeczywistości Królestwo Boże wymaga całkowicie innego ducha. Królestwo jest kulturą przepełnioną czcią i szacunkiem dla boskości wszystkich ludzi.

CZEŚĆ WEWNĄTRZ CIAŁA
Zauważ: w Ciele Chrystusa mamy przykazane szanować każdego członka, oddając „nieprzyzwoitym członkom” nawet większą cześć. Jak przykazano nam aby „szanować wszystkich ludzi” tak również mamy „czcić króla” (1 Ptr.2,17). Co więcej, wymaga się od nas czci dla starszych zboru (1 Tym 5,17); w pracy, powinniśmy czcić i szanować naszych pracodawców (1 Tym 6,1). Mamy czcić wdowy (1 Tym 5,3), współmałżonków (1 Ptr 3,7 i Ef 5,22)  „nieprzyzwoitych” (1 Kor 12,23-25) oraz ludzi w podeszłym wieku (III Mój 19,32). W zasadzie, gdy wchodzi człowiek z siwizną, poleca się nam przerwać rozmowy, wstać i potwierdzić z szacunkiem, że zauważyliśmy wejście starszej osoby. Kiedy takie coś miało miejsce w Ameryce ostatni raz? Sam Pan oddaje cześć ludziom: Jan 12,26 mówi: „jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój,” Ps. 91,14-15 : „Ponieważ mnie umiłował, wyratuję go, Wywyższę go, bo zna imię moje.” Jeśli więc Bóg nie ma problemów z szanowaniem ludzi, co powoduje, że opóźniamy się z oddawaniem czci siebie nawzajem?

TRWAŁA CNOTA.
Słowo „cześć” w grece znaczy trwałą wartość, cenioną ze względu na ukryte znaczenie i godną czci. Wyobraź sobie dom, w którym dzieci czczą swych rodziców, a mąż i żona szanują siebie nawzajem. Musimy cenić i przypisywać wartości sobie nawzajem. Cześć tworzy duchowy bufor przed atakami przeciwnika, które w przeciwnym razie zniszczą jakość twojego życia. Co więcej, cześć uwalnia moc Bożą, podczas gdy jej brak uniemożliwia jej przejawy. Jezus nauczał: „ A Jezus rzekł im: Nigdzie prorok nie jest pozbawiony czci, chyba tylko w ojczyźnie i w swoim domu. I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Mat 13.57-58).

Ludzie z  rodzinnego miasta Jezusa nie uczcili Go, a ich brak czci, Jezus nazwał „niewiarą.” Innymi słowy, gdy nie czcimy mężów i niewiast Bożych, wyłączamy moc.

ZDOLNOŚĆ DO POSTĘPU
Paweł przypomina nam, jedno z przykazań: „Czcij ojca i matkę swoją (jest to pierwsze przykazanie z obietnicą), abyś długo żył… (Ef 6,2-3).

Wróćmy teraz do historii o Noem. Gdy Ham wyjawił stan swego ojca, Noe przeklął syna Hama, Kanaana. Dlaczego Noe nie przeklął samego Hama, lecz jego syna?  Noe wiedział o tym, że tym, czym był Ham dla niego, był Kanaan dla Hama. Przekleństwo Noego było całkowite, powiedział, że Kanaan będzie sługą sług (patrz I Mój 9,25). Dlaczego? Ponieważ, jeśli nie potrafisz czcić niedoskonałego przywódcy, nigdy nie będziesz mógł w życiu awansować, zawsze będziesz w życiu niewolnikiem.

Widzicie nie ma innych przywódców niż przywódcy niedoskonali. Twój szef, twój pastor czy nauczyciel, twój przełożony, ojciec czy matka są niedoskonali. Jeśli wystawiamy ich na upokorzenie czy zniesławienie mówiąc innym o ich słabościach, wywołuje to przekleństwo na nas samych. Nigdy w życiu nie będziemy  awansować z taką mentalnością.

„LECZ JA SIĘ CZUJĘ ULEGŁYM CZŁOWIEKIEM!” 
Aby odnosić sukcesy, musisz umieć poddać się przywódcom, którzy nie są doskonali bez okazywania im braku szacunku. Możesz powiedzieć „jeśli tak zrobię, będę się czuł jak hipokryta, człowiek uległy.” Jeśli nie okazujesz czci, już jesteś hipokrytą, ponieważ prawdziwy chrześcijanin ceni i szanuje ludzi; nie musisz im ufać, lecz masz obowiązek szanować ich.

CIĄGLE MOŻESZ MIEĆ DOBRE RADY I OBJAWIENIE
Nie oznacza to, że, gdy widzisz problem, nie musisz się trapić. Możesz mieć rzeczywiście dobrą poradę czy nawet objawienie, które może pomóc liderom, lecz nigdy nie otwieraj drzwi zniesławiania liderów, szczególnie w kościele! Jeśli widzisz problem, nie idź za przykładem Hama, nie opowiadaj braciom swoim; zamiast tego, zasłoń sytuacje miłością. Idź za sposobem podanym przez Jezusa w Mat 18, gdy szukasz sposobu na wyrugowanie grzechu z życia innej osoby, pozostając w szacunku i uniżeniu.

SKAZY TWOICH LIDERÓW
Pamiętaj, że przeklęty jest każdy, kto szuka sposobu, by objawić skazy swych liderów! Pokolenie Hama stało się niewolnikami. Czy odnosiłeś się kiedyś do niedoskonałości twoich przełożonych determinując w ten sposób nie tylko swoją własną przyszłość lecz również przyszłość swoich dzieci. Czy słyszały one twoje narzekania na szefa? Czy słuchają twojego krytycyzmu wobec twojego pastora? Czy przekleństwo jest przekazywane na nie, gdy są zmuszane z powodu bliskości do słuchania twoich złych słów o innych przywódcach? Czy ty to widzisz? Właśnie uczysz ich w jaki sposób NIE robić postępów w życiu! Duch zniesławienia spowoduje, że będą żyli w biedzie, sfrustrowani i poza rzeczywistością błogosławieństwa i powodzenia.

PODOBNIE JAK RODZICE, TAK I DZIECI
Właśnie teraz, twoje dzieci, na twoim przykładzie, uczą się życia. Od  ciebie uczą się w jaki sposób radzić sobie z niedoskonałym życiem. Czy staną się  zgorzkniałe i złe na życiowe struktury władzy, czy też będą miały  wolność  w odnoszeniu się do niedoskonały autorytetów ustanowionych nad nimi i  będą  to robić z czcią? Czy kształtujesz pokolenie sług czy pokolenie wolnych  mężczyzn i niewiast?

http://www.storm-harvest.asn.au

Start Your Own FREE Email List at http://www.listbot.com/links/joinlb

комплексная продвижение сайтов сайт бесплатно