Category Archives: Frangipane Francis

Czy utraciliśmy bojaźń Bożą?


Frangipane Francis


Niech cała ziemia boi się Pana i niech się Go lękają wszyscy mieszkańcy świata! (Ps. 33:8  BT)




Widocznie, zgodnie z tym wersem, bojaźń Pańska i lęk przed Bogiem mogą być połączone. W rzeczywistości, mogą być tym samym. W pewnym sensie , bojaźń może oznaczać „lękanie się”. Jeśli „wszyscy mieszkańcy ziemi” mają się „bać Pana” i „lękać Go” to z pewnością dotyczy to również kościoła Jezusa Chrystusa i to nawet w znacznie większej mierze.

Kiedy ostatni raz zdarzyło ci się, że „stanąłeś w respekcie” wobec Boga? Pomyśl o tym przez chwilę. Kiedy ostatnio (w zbiorowym uwielbieniu) doświadczyłeś bojaźni Pańskiej, stanąłeś w zdumieniu Bogiem wraz z innymi wierzącymi? Czy zostałeś prawdziwie „uderzony lękiem” Jego majestatu, mocy, siły i władztwa?
Zbyt dobrze brzmi, żeby było prawdziwe? Czy brzmi to bardziej jak oczekiwanie niż prawdziwa zasada uwielbienia? Nie powinno tak być. To, co właśnie opisałem jest normalnym zbiorowym przeżywaniem uwielbienia, w które Bóg pragnie cię wprowadzić za każdym razem, gdy wznosisz swoje serce i ręce ku Niemu.




Niemniej Bóg nie zamierza „pokazać się”, czy sprawić ci „osobistego objawienia”, jeśli wolisz, tam gdzie nie jest prawdziwie wielbiony. Czy tęsknisz za przeżyciem respektu dla Niego w swoim uwielbieniu? Powinieneś. W związku z pewnymi nowymi trendami w uwielbieniu, których byłem świadkiem w czasie licznych podróży po kraju, mam kilka naprawdę dobrych i naprawdę złych wieści z tej dziedziny. Po pierwsze, dobre wieści: Prawdziwi czciciele ciągle czczą Boga. Mam na myśli rzeczywiste uwielbienie! Oni czczą Boga tak, jak tego nie widziałem od wielu lat. Jaka chwała!  Wszelkiego rodzaju instrumenty są używane z najwyższym kunsztem, wspaniałe głosy wypełniają sanktuaria piękną harmonią. Dosłownie eksplozja nowych, cudownych, współczesnych pieśni uwielbienia – nie akcentowane melodie i wpadające w ucho słowa – sprowadzają niebo na ziemię!



Tak, jest subtelne lecz potencjalnie poważne niebezpieczeństwo związane z tymi ‘sukcesami’ naszego uwielbienia. Jaka jest więc ta zła nowina? W niektórych kościołach widziałem wzrastający, alarmujący trend. Coś jest nie tak, coś jest źle. Myślę, że wiem, co to jest. Straciliśmy w naszym uwielbieniu respekt dla Boga.



Ale, co to właściwie dokładnie znaczy? Respekt definiuje się jako: „pełen czci stan umysłu i serca, który skutkuje pełnym respektu lękiem czy prawdziwym zdumieniem. W sensie świeckim, osoba może „mieć respekt” wobec drugiej osoby, miejsca lub rzeczy. Na przykład, Wieki Kanion, z całym swym pięknem i splendorem, może wywołać nawet u najbardziej odpornej emocjonalnie osoby przeżycie prawdziwego „respektu”. Jest to inne znaczenie strachu, zdumienia wobec potęgi stworzenia. Zasadniczo to tylko dziura w ziemi, ale co to za dziura. Jasne, napełnia człowieka respektem; pełną czci bojaźnią i prawdziwym lękiem wobec Stworzyciela!



Już najwyższy czas zadać sobie pytanie na temat filozofii i praktyki naszego uwielbienia. Czy już nie za bardzo spoufaliliśmy się z Bogiem, nie respektując Go w naszym uwielbieniu? Czy może nieświadomie straciliśmy poczucie bojaźni i tego cudownego lęku  Bożego w naszym uwielbieniu? Czy cofnęliśmy się od „stra-chu” Bożego do jakiegoś rodzaju „stra-sznego” uwielbienia? Odpowiedź? W pewnym sensie być może tak.



Jaki jest więc ratunek? Pomimo, że Bóg jest naszym pełnym miłości Ojcem, musimy pamiętać o tym, że On ciągle jest Wszechmocnym, Wiecznym Bogiem. Nadal jest Jahwe, wszechmocny Władca wszechświata, Sędzia ludzkości. Jemu należy się cześć pełna szacunku jak nikomu innemu. Należy darzyć Go najwyższym szacunkiem i należy Go czcić, wywyższać, wychwalać jak nikogo innego.
Mówiąc bez ogródek, należy bać się Jego jak nikogo innego. Należy się Go lękać jak nikogo innego!  To pełen czci strach przed Panem tworzy pełen czci lęk. Kościół musi odnowić ten lęk w swym uwielbieniu.
Musi zacząć ponownie bać się Boga w uwielbieniu. Brak bojaźni Bożej w uwielbieniu oznacza brak  bojaźni Bożej w kościele.



Uwielbienie ma dotyczyć Jego i tylko Jego. Jedynym jego celem jest „wznieść Imię Pańskie” i tylko Imię Pańskie. Uwielbienie ma dotyczyć tylko Jego, Jego, Jego, Jego, Jego, nie mnie, mnie, mnie, mnie.

Niektóre współczesne kościoły zdegradowały uwielbienie do czegoś odrobinę więcej niż „wiecu gorliwości’, muzycznego popisu, show, przedstawienia. Ich uwielbienie skupiło się na człowieku lub, co jeszcze gorsze, na potrzebach.
Pozostało niewiele respektu Bożego w ich uwielbieniu, ponieważ Bóg nie jest wielbiony! Uwielbiają wszystko inne tylko nie Boga: swoje potrzeby, swoje przeżycia, teologię i doktryny. Pewne kościoły uwielbiają nawet swoje uwielbienie, następną formę bałwochwalstwa.



Już czas, aby kościół wrócił do oryginalnego celu uwielbienia, które gloryfikuje Boga i tylko Boga.
Kościół musi wrócić do swoich podstaw. Rzucam wyzwanie każdemu kościołowi – czy przeżywacie respekt Boży? Jeśli nie, to może nie uwielbiacie prawdziwie.


W następną niedzielę zwolnij trochę, nie spiesz się tak bardzo. Czekaj na Bóg w uwielbieniu. Nie bądź tak szybki w „pakowaniu” naszego uwielbienia. Nie spiesz się do tego, aby zuwielbienia zrobić „linię produkcyjną” i „masowo produkować” je.
Uwielbiajmy cierpliwie. Możemy ponownie przeżywać respekt wobec Niego, coś czego niektóre kościoły mogą nie doświadczać od bardzo długiego czasu.




Amen!


продвижение

Miejsce odpocznienia dla Pana

Frangipane Francis
W królestwie, nie ma wielkich mężów Bożych, są pokorni, których wybrał Bóg, aby ich potężnie używać. Skąd mamy wiedzieć, że jesteśmy pokorni? Gdy Bóg mówi, drżymy. Bóg szuka ludzi, którzy drżą na Jego Słowo. Na takim człowieku spocznie Duch Boży; stanie się on miejscem zamieszkania dla Wszechmogącego.


Wchodzimy do sabatowego odpoczynku Bożego.
Iz. 66:1Niebo jest moim tronem, a Ziemi podnóżkiem stóp moich. Jakiż to  dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć?

Bóg nie prosi o nic innego jak tylko o nas samych. Nasze piękne kościelne budynki i nasz gładki profesjonalizm są zupełnie bezużyteczne dla Boga. On nie potrzebuje tego, co mamy; On chce tego, kim jesteśmy. Pan pragnie stworzyć w naszych sercach sanktuarium dla Siebie, miejsce, w którym będzie mógł odpocząć.

W Piśmie ten odpoczynek nazwany jest „sabatowym odpocznieniem”. Nie pochodzi on jednak z zachowywania sabatu, ponieważ Żydzi zachowują sabat, a jednak nigdy nie weszli do Bożego odpocznienia. List do Hebrajczyków wyraża się jasno: Jozue nie wprowadził Izraela do odpocznienia (Hebr. 4;7-8) a po długim czasie zachowywania sabatu Pismo kontynuuje: Zatem pozostaje jeszcze (sabatowe) odpocznienie dla ludu Bożego”’ (Hebr. 4:9). To odpocznienie jest czymś więcej niż siódmy, święty dzień tygodnia.

Trzeba więc zadać sobie pytanie: Czym jest sabatowe odpocznienie? Zbadajmy Księgę Rodzaju w poszukiwaniu odpowiedzi (2:3): I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu„.

Zanim Bóg odpoczął w Sabat, nie było niczego szczególnego ani świętego w tym siódmym dniu. Gdyby Pan odpoczął trzeciego dnia, to wtedy ten dzień byłby święty. Odpoczynek nie jest w Sabacie, lecz w Bogu. Odpcznienie jest to cecha związana z Jego doskonałością.

Księga Objawienia 4:6 opisuje tron Boży, przed którym jest „może szkliste podobne do kryształu” Może szkła jest morzem bez fal czy zmarszczek, jest symbolem niezakłóconego pokoju Bożego. Uchwyćmy ten punkt: sabat nie był źródłem odpocznienia Bożego; On był Źródłem odpocznienia dla sabatu. Jak napisano: Stwórca krańców ziemi nie męczy się i nie ustaje”(Iz. 40:28). Tak jak, sabat stał się święty, gdy Bóg w nim odpoczął, tak i my stajemy się święci, gdy spoczywa na nas pełnia Boża i odkładamy na bok grzech.

W naszym studium nie towarzyszymy Bożemu odpocznieniu  w zwykłym poczuciu odbudowania i ożywienia, których oczywiście potrzebujemy i które towarzyszą odpoczynkowi człowieka. Odpoczynek, którego szukamy nie jest odnowieniem naszej energii, jest wymianą naszej energii: naszego życia na Boże, dzięki czemu ludzkie naczynie jest wypełnione boską Obecnością i w pełni wystarczającym Chrystusem.

Ogarnięci i przesiąknięci Bogiem.
Hebrajskie słowo mówiące o odpoczynku to „nuach”, które wśród wielu znaczeń ma również to, że jest to : „odpocząć, trwać, być cicho”. Wskazuje również na „całkowite ogarnięcie i przeniknięcie”, podobnie jak duch Eliasza „spoczywający”na Elizezuszu czy jak mądrość, która  „spoczywa w sercu tego, który rozumie”. Bóg nie szuka takiego miejsce, w którym zwyczajnie może zaprzestać działania z człowiekiem, lecz szuka relacji, w której może „całkowicie ogarnąć i przeniknąć”każdy wymiar naszego życia; gdzie On jest miejscem najświętszym, w którym jest dla nas uciszenie.

Gdy spoczywa na nas Boże odpocznienie, żyjemy w jedności z Jezusem w takim samym stopniu w jakim On żył w jedności z Ojcem (P. Jn 10:14-15). Myśli Chrystusa były całkowicie „ogarnięte i przesiąknięte”obecnością Boga. On ogłosił: „Ojciec, który mieszka we mnie wykonuje swoje dzieła”(J 14:10). Jest odpocznienie, ponieważ to Chrystus wykonuje działa przez nas! Jezus obiecał: „Jeśli poprosicie mnie o cokolwiek w imieniu Ojca, spełnię to”(Jn 14:14). Jak bez sensu jest myślenie, że możemy dokonywać cudów, kochać naszych przeciwników czy zrobić dla Boga cokolwiek bez Chrystusa wykonującego swoje dzieła przez nas!

To dlatego Jezus powiedział:”Przyjdźcie do Mnie… a ja wam dam ukojenie(odpocznienie – przyp. tłum.) (Mat. 11:28). Na miotanej sztormem na morzu Galilejskim łódce, przestraszeni uczniowie przyszli do Chrystusa. Ich wołanie było wołaniem człowieka ginącego. Jezus zgromił burzę i natychmiast nastał spokój a wiatr i morze „stały się doskonale ciche”(z ang. – przyp. tłum.) – nawet tak spokojne, jak On jest spokojny (Mar 8:26). Jaki program, jaki stopień profesjonalizmu w służbie  może równać się z życiem i mocą jaką otrzymujemy przez Niego?

Widzicie, nasze wysiłki, bez względu na to jak wiele damy z siebie, nie są w stanie wywołać odpocznienia czy życia Bożego. Musimy przyjść do Niego. Wielu liderów pracowało niemal do wyczerpania, starając się służyć Panu. Gdyby spędzili czas z Nim w modlitwie i oczekiwaniu na Niego to odnaleźliby Jego nadnaturalny udział potężnie działający poprzez te starania. Staliby się pasażerami w wehikule Jego woli, w wehikule, w którym On sam jest zarówno Kapitanem jak i Nawigatorem.


Przestań zmagać się, poznaj i bądź posłuszny

Aby wejść do Bożego odpocznienia musimy całkowicie poddać się Jego woli w doskonałym zaufaniu Jego mocy. Uczymy się odpoczywać od swoich uczynków (p. Hebr.4:10), niemniej wymaga to cierpliwości (Hebr. 4:11). „Odpocząć od uczynków swoich”nie oznacza, że przestajemy pracować, lecz znaczy, że weszliśmy do wiecznych dzieł, których On chce przez na dokonać.

Zgiełk jaki czyni niewiara jest uspokajany przez wiarę; zmagania zakorzenione w nieprzebaczeniu są usuwane przez miłość; nasze przepełnione strachem myśli są poddawane w niewolę zaufania; liczne pytania znajdują odpowiedź w Jego mądrości.

Taki jest umysł tego, który wszedł do odpocznienia Bożego.

Kościół powinien posiąść poznanie Bożych dróg, ponieważ przez nie wstępujemy do Bożego odpocznienia (Hebr. 3:8-12). Takie poznanie zdobywamy przez posłuszeństwo Bożemu Słowu w czasie konfliktów. Gdy jesteśmy posłuszni Jego Słowu w czasie życiowych doświadczeń, uczymy się tego, w jaki sposób radzić sobie z sytuacjami tak, jak Bóg chce. W konsekwencji, skrajnie ważne jest słuchanie i usłyszenie tego, co Bóg mówi do nas, a szczególnie wtedy, gdy życie wydaje się być pustynią trudności i doświadczeń.

Zatem Duch mówi:
Dziś jeszcze, gdy głos Jego usłyszycie nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni,…. Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem: Zawsze ich zwodzi serce, nie poznali też oni dróg moich tak iż przysiągłem w gniewie moim: nie wejdą do odpocznienia mego.
(Hebrews 3:7–8, 10–11)


Pan mówi: zawsze ich zwodzi serce,… nie znają Moich dróg… nie wejdą do odpocznienia Mego.

Zrozumiejmy to: Poznanie dróg Pańskich prowadzi do odpocznienia.
Musimy dostrzec to, że nie ma odpocznienia w stwardniałym sercu. Nie ma odpocznienia, gdy buntujemy się przeciwko Bogu. Nasz pokój przychodzi, gdy jesteśmy szczerzy wobec naszych potrzeb i pozwalamy Chrystusowi, aby nas zmieniał.

Tak powiedział Jezus: Uczcie się ode mnie… a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych(Mat 11:29)

Przestań walczyć z Bogiem i ucz się od Niego! Niech Jego Słowo uśmierci męczarnie grzesznej natury. Zaprzestań walki, zaniechaj zmagań z Błogosławionym. Ufaj Mu! Ponieważ, jeśli nie, to Jego Słowo rozwali mur obronny twego serca. Poświęć się swemu poddaniu! We właściwym czasie Pan nie będzie już używał przeciwności, aby zdobyć twoje serce, ponieważ będziesz cieszył się podatnością na Niego. Nadal cierpliwie poddawaj się Panu, aż do chwili, gdy nawet Jego szept będzie wywoływał słodkie dreszcze w twojej duszy. O wiele więcej wart jest jeden mąż doskonale oddany Duchowi Bożemu niż tysiąc mężów z wielu narodów.

Taki człowiek jest świątynią Bożą, tym, na którego Pan spogląda… i ma w nim upodobanie.

Pan mówi: Iz. 66:1
Niebo jest moim tronem, a Ziemi podnóżkiem stóp moich. Jakiż to  dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć?

A jedna, to niewiarygodne, człowiek mający jedną cechę w sercu, zwraca uwagę Boga na siebie i ściąga obietnicę (w.2): lecz ja patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu, i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa.

Bóg patrzy na człowieka, który drży, gdy On mówi. Ponieważ w nim święta moc Najwyższego może, bez jakichkolwiek zmagań, przebywać w doskonałym pokoju. On nauczył się dróg Bożych; lubi posłuszeństwo. Zdecydował się oddać Bogu to, o co On prosi: siebie samego, nic mniej. W zamian za to, taki człowiek staje się miejscem świętym, miejscem, w którym Sam Bóg może odpocząć. раскрутка продвижение интернет

Zostań niczym


Frangipane Francis

Gdy zostanie niczym oznacza rozwój.

Na początku ziemia była bezkształtna i pusta, lecz to nie przestraszyło Wszechmocnego. Spojrzał na tą bezdenną głębię ciemności i doszedł do wniosku, że „Wszystko, czego trzeba to światło!”  Podobnie, na początku naszego duchowego życia, również byliśmy „bezkształtni i puści” a Bóg, z taką samą pewnością, ciągle mówi: „wszystko czego potrzebują, to trochę światła!”  Pamiętaj: Odpowiedzialnością Pana jest tworzyć, a naszą  poddawać się Jego tworzeniu.

Pan potrzebuje do ukształtowania życia tylko trzech rzeczy. Po pierwsze, potrzebuje „niczego”. Wszechmocny zawsze zaczyna Swoje wielkie, twórcze dzieło od „niczego” (jest to bardzo ważne, ponieważ stąd właśnie pochodzimy!). Następnie, Jego Duch musi unosić się nad owym „niczym.”
Ostatecznie potrzebuje Swojego Słowa, które jest tym 'czymś’ co Pan zamierza umieścić w miejscu „niczego”.

Bóg nie ma żadnych trudności z tworzeniem czegoś z niczego. Jedyną trudność z jaką się spotyka to wtedy, gdy to 'nic’ nie wie o tym, że jest niczym, lecz zamiast tego sądzi, że jest czymś. W takiej sytuacji Bóg musi to złamać do niczego, zanim do czegokolwiek dobrego się nada (ciągle idziesz za mną jeszcze”) Paweł powiedział to lepiej niż ja napisałem.

Jeśli ktoś sądzi, że jest czymś będąc niczym, sam siebie oszukuje (Gal 6,3).

Nawet jako chrześcijanie jeśli myślimy, że jesteśmy czymś więcej niż inni czy też nasza opinia jest mądrzejsza, czy też, że rozwinęliśmy się „duchowo” i staliśmy się ważni w naszych własnych oczach, oszukujemy siebie samych! Jedyne Coś, co naprawdę jest czymś, to Bóg. I jest to wspaniałe, ze jeśli zdecydowanie wiemy, że jesteśmy niczym bez Pana i równocześnie rozeznajemy to, że jakakolwiek łaska działała w nas, zawsze jest to po to, aby być błogosławieństwem dla innych, wtedy nie ma ograniczeń na to, jak nas używa. Nasze poznanie, że jesteśmy niczym jest wielkim osiągnięciem w Jego oczach, ponieważ wtedy nasza energia nie jest tracona na wywyższanie siebie, lecz na przylgnięcie do Chrystusa i wywyższanie Go.

Bóg nie obraża się na chaos.

Będzie taki czas, że podobnie jak przed stworzenie wszechświata, odkryjesz, że twoje życie wydaje się „bezkształtne i puste.” Nie skupiaj się na tym za nadto. Gdy odkryjesz, że w najgłębszym twoim wnętrzu panuje „chaos” nie trap się tym. Jesteś na wstępie nowego początku, całkiem sporo czasu zajęło Panu pomóc ci, zrozumieć swoją „nicość.”

Tak więc, niech ci wszyscy, którzy wiedzą, że są niczym cieszą się: jesteś o kilometry do przodu przed tymi, którzy myślą, że są czymś! Dumni, ci którzy uważają siebie za coś specjalnego, nie zajmują się ciemnymi stronami swych dusz; oni je ukrywają. Lecz Bóg, jest bliski wprowadzenia porządku w twoje życie i uwolnienia ciebie! Wszystko czego ci potrzeba to otwarcie i wyznanie swej nicości wobec Ducha Świętego.

Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym (2 Kor 4:6).

dokładnie w taki sposób nasz wielki Stworzyciel tworzy. On sprawia, że światło świeci z ciemności! Jedyna rzecz, której wymaga od nas, to być szczerym wobec ciemności w nas i wyznanie jej zamiast ukrywania.

i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie,

……..

Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; (Ef 5:11,13).

Gdy ciemność jest wystawiona na światłość, staje się światłością. W rzeczywistości, główną przyczyną sprawiającą, że nasza ciemność staje się widoczna jest to, że Bóg ją wystawia na światło. Jeśli nie ustajesz, jeśli stale powierzasz swoją ciemność Bożej łasce i mocy, Boże światło zaświeci ze środka twej ciemności i twoja ciemność stanie się światłością.

Kochani, jeśli wiesz, że jesteś niczym sam w sobie, jesteś pierwszym kandydatem do zostania kimś w Bogu!
Rozważ ponownie, co napisał Paweł:

My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele ufności nie pokładamy. Chociaż ja mógłbym pokładać ufność w ciele. Jeżeli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja: obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany. Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać (Flp.3:3-8).

Uczenie się nie polegania na ciele, stanie się niczym w sobie, jest stałym procesem i integralną częścią chrześcijańskiego doświadczenia. Paweł widział te wszystkie ludzkie osiągnięcia jako przeszkody. Z pewnością, Pan użył tych wszystkich elementów z życia Pawła, lecz nie wcześniej, niż Paweł oddał je, poddając je Panu. Taka jest droga do Jedności z Chrystusem i, kochani, jedności jedni z drugimi.
Jak powiedział Jan Chrzciciel:

On musi wzrastać, ja zaś stawac się mniejszym

Widzisz, gdy przekonanie co do własnej osoby umiera, Boże przekonanie ożywa!

Nie trap się więc, przyznawaj się sam i innym, że masz dziedziny, które są martw i ciemne. Rzym 4, 17 mówi: Bóg, … ożywia umarłych i to czego nie ma powołuje do życia.
Bóg daje OŻYWIA umarłych. Czy czujesz się czasami martwy? Dobrze, nadajesz się do otrzymania Bożego życia! Patrz na Boga. Ufaj Mu jak Temu, który cię stworzył. Nie bój się, gdy odkrywasz, że jesteś niczym. Musi upłynąć pewien czas między staniem się niczym, a rozwojem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym mailu i jeszcze poniższym (Pana wola), zamierzam dać wam przykład tego, co Bóg może zrobić z „niczym.” Być może niektórzy z was zechcą mi przyszłać swoje osobiste przykłady, gdy Pan wziął w ręce wasze „nic” i stworzył z nich wielkie rzeczy.

Ewangelizacja Bożym sposobem

Siedziałem w MacDonaldzie popijając kawę i czytając Biblię pewnego deszczowego dnia. Nie wiedziałem wtedy po co jestem w MD pijąc ich kawę – nie znoszę ich kawy, a czytanie Bibli nie było zbyt efektywne, czułem się pusty.

Zza drzwi dla pracowników wyszła hinduska pracownica z czerwoną kropką na czole.
– O, wygląda na to, że będę musiała iść do domu w deszczu. Chyba wezmę sobie jakąś torbę na głowę.

Mają w kościach ewangelizację, przyjąłem to za wskazówkę Ducha Świętego, że mam się znią podzielić Chrystusem. Naprawdę nie czułem tego, lecz, będąc szczerym z wami, ja po prostu kocham dzielić się Chrystusem z ludźmi, bez względu na to, jak się czuję.

Nie mam w tej chwili nic do roboty, będę bardzo szczęśliwy, jeśli będę mógł panią zawieść do domu powiedziałem.

Posłał mi uważne spojrzenie, a zauważywszy Biblię zgodziła się.

Gdy tylko weszła do samochodu, natychmiast zaczęła świadczyć mi o swej hinduskiej wierze. NIGDY dotąd nie byłem ewangelizowany przez Hindusa, nigdy! A one nie przerywała! Nie mogłem wcisnąć ani słowa! Z tego co mówiła, dowiedziałem się, że była gdzieś bardzo wysoko w swej religijnej kaście.

W którymś momencie zapytała mnie czy mógłbym przystanąć przy aptece, ponieważ musiała wykupić tutaj receptę. Gdy była w środku, zdecydowałem się na krótką rozmowę z moim Szefem w górze. Widziałem, że do niczego nie dojdę w ten sposób z tą kobietą. Była apologetką swej wiary, a ja byłem rozwalcowany i spłaszczony jak naleśnik. Czułem się tak, jakbym był taksówkarzem na utrzymaniu Królestwa Bożego. Mój „czat” czy zrzędzenie do mojego niebieskiego Pracodawcy wyglądały mniej więcej tak:

„O, Boże, mam dość, nie spełniam obowiązków. Spuszczam flagę w dół. (W tych dniach, taksówki używały małych flag jako wskaźnik, aby pasażer wiedział, że ciągle licznik działa. Gdy przesuwałeś flagę w dół, licznik zatrzymywał się sumując koszty). Jeśli chcesz zbawić tą kobietę, będziesz musiał to zrobić sam. Ja mam dość. Daję za wygraną. Ona, to zbyt dużo dla mnie.”

Gdy ona wracała z apteki do samochodu zbierałem przez sekundę siły, aby odeprzeć jej hinduską krucjatę, aby mnie zdobyć dla Kriszny, czy cokolwiek jeszcze.

– Opowiedz mi o tym Jezusie, w którego wierzysz – wyrzuciła z siebie. (Jeśli moje szczęki nie spadły w naturze, to na pewno opadły w duchu). – Bóg powiedział mi, żebym posłuchała ciebie. Ty znasz prawdę. Twoja twarz świeci jak anioła. „Twarz świeci”” myślałem, czułem się martwy, bezużyteczny, pokonany i bardzo nieduchowy, a moja twarz świeciła dla niej Jak to możliwe? – dziwiłem się.

Prawdopodobnie dałem jej najkrótszą moją relację o Bogu Ojcu przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa, jakie kiedykolwiek przekazałem. Podzieliłem się z nią na temat mojej RZECZYWISTEJ, relacji z Ojcem, Stworzycielem wszechświata. Opowiedziałem jej o Jezusie, który jest Drzwiami, przez które można wejść do tej osobistej relacji.
Wydaje się, że mówiłem jakieś 2 lub 3 minuty, dałem jej kilka traktatów do czytania, wyrzuciłem przed jej domem i, wracając, zacząłem się zastanawiać na tą niewiarygodną chwilą.

Przez umysł przeleciało mi wiele powiedzeń i wersów, które pasowały do tej rzeczywistej, życiowej sytuacji. Gdy jesteśmy słabi, wtedy jesteśmy mocni (2 Kor 12,10). Nic beze mnie nie możecie (J 15,5). Gdy staniecie przed królami nie troszczcie się to, co będziecie mówić, ponieważ Duch Święty podda wam, co mówić (Mat. 10,19/20). Ci, którzy troszczą się o życie swoje, stracą je, lecz kto straci życie swoje dla Chrystusa zyska je (Mat. 10,39). Gdy przestałem starać się robić coś DLA Boga, Sam Bóg zadziałał w sposób całkowicie przerastający wszelkie moje wyobrażenie.

Nasze chrześcijańskie życie powinno być literalnie wypełnione chwilami i doświadczeniami takimi jak te. Dlaczego więc nie mamy ich więcej? Ponieważ nie zgadzamy się na stanie się najpierw niczym. Nie chcemy opróżnić się z naszych światowych ambicji. Nie chcemy stać się ubodzy w duchu, w duch tego świata i w duch religii. Trzymamy się kurczowo naszej samo-sprawiedliwości, naszej pychy, uprzedzeń – trzymamy się naszych denominacyjnych uprzedzeń, tradycji ludzkich i nauk szatańskich. Nie chcemy popuścić naszej „religijnej aktywności,” ponieważ sądzimy, że ona podoba się Bogu, podczas, gdy faktycznie dla niego one cuchną i są jak szaty menstruacyjne (takie jest dokładne znaczenie „szat splugawionych” z Iz 74,6). Uporczywie trzymamy się pomysłu robienia czegoś DLA Boga, zamiast pozwolić Bogu działać dla Siebie POPRZEZ nas. O, jakaż to różnica! Lecz większość z nas nie uchwyciła tego jeszcze.

продвижение

Zgorzknienie w ogrodach naszych serc 2 – uwolnienie od zgorzknienia

Francis Frangipane

Istnieją dwa stany serca, których nikt nie jest w stanie ukryć: serce  wypełnione miłością, oraz serce zainfekowane zgorzknieniem. Każdy z tych stanów może zapanować nad naszymi myślami i oba mogą stanowić filtr przez który patrzymy na życie. Jako naśladowcy Jezusa Chrystusa musimy dokonywać najwyższych wysiłków, aby posiąść serca pełne Bożej miłości. Faktycznie, skuteczność z jaką okazujemy miłość Chrystusową jest prawdziwą miarą naszej duchowości.

Zatem, miłość nie może istnieć jako nie wyrażona czy ukryta tajemnica.
Jeśli miłość jest prawdziwa, będzie widoczna w tysiącach przejawów zdobywając serce umiłowanych. Miłość, która jest prawdziwą pasją do kogoś, jest zbyt potężna, aby mogła być utrzymywana pod zwykłą dyscypliną czy samokontrolą. I rzeczywiście, czyż miłość nie jest cieleśnie wyrażana w jej darach, o które nikt nie prosi, czy nie jest słyszalna w wielu zachętach i wyrazach zainteresowania? Czyż nie jest namacalne w niezniszczalnej radości wspólnego spędzania czasu z tymi, których kocha?

Zgorzknienie również nie da się ukryć. Zgorzkniała dusza nie szuka jedności, lecz sprawiedliwości. Jest wiedziona przez całkowite okradzenie z pokoju osobowości czy dobytku. Zgorzknienie nie jest po prostu zranieniem szukającym uzdrowienia, jest publicznym oskarżycielem budującym ochronę przed winą. Ponieważ zgorzkniała dusza jest połączona ze sprawiedliwością skierowaną przeciwko niej, zatem stale słucha głosu swojego bólu i stale jest raniona przez nie przebaczone zgorszenie.

Drodzy przyjaciele, Jezus powiedział, że przyszedł, aby dać nam życie w obfitości. Powiedział, że został namaszczony, aby ogłosić uwolnienie więźniom i dać wolność spętanym (J. 10:10, Łuk. 4:18). Jeśli czujesz, że zostałeś spętany przez gorzkie doświadczenie lub niesprawiedliwość to Bóg nie chce cię potępiać, lecz uwolnić od tego. Nawet teraz, Jego Duch stara się uwolnić cię od starych ciężarów nie do zniesienia.

Którędy do wolności?

 W ciągu mojego 34 letniego chodzenia z Panem, wiele razy zdarzało się,  że byłem zniesławiany, okradany czy źle traktowany. Miałem wiele okazji ku temu, aby poddać się zgorzknieniu z powodu niesprawiedliwości. Nie każda rana została uzdrowiona natychmiast i nie każda niesprawiedliwość lekko zaradzona. Jezus powiedział: „Przez wytrwałość zyskacie dusze wasze” (Łuk 21:19). Tłumaczenie parafrazy Biblii „The Message” przekazuje to tak: „Trwajcie – to jest potrzebne. Trwajcie aż do końca. Nie będziecie zasmuceni, będziecie zbawieni”. W ostatecznym rozrachunku zranienie czy strata bliskiej osoby nie jest istotą – Paweł mówi, że „stracił wszystko”.

Istotą jest to, że „możemy zyskać Chrystusa” (Fil. 3:8).

Pozwólcie mi również powiedzieć, że znam ludzi, których Pan po prostu dotknął i zostali uzdrowieni lub też sytuacja się zmieniła i przyszło uzdrowienie. Zróbmy miejsce dla ogromu Bożej Łaski. Faktycznie.

Faktycznie ponieważ czytamy, że Chrystus: (Hebr. 2:18): „sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą”. Tylko i wyłącznie z powodu miłości do nas, Pan „może dopomóc, tym” którzy są w walce. Niech zawsze będzie w nas miejsca na tą łaskę.

Równocześnie dostrzegam to, że najwyższym celem Bożym dla mnie jest ukształtowanie mnie na podobieństwo Chrystusa (Rzym. 8:28-29). Bóg uzdrawia mnie po to, aby mnie mógł kształtować na wzór Chrystusa, a czasami odwraca proces: kształtuje mnie na podobieństwo Chrystusa po to, aby mnie uzdrawiać. Innymi słowy, moje uwolnienie przychodzi w miarę jak zastępuj swoją miłość, Chrystusową lub Jego zdolnością do ufania Ojcu, w sytuacji, gdy jestem narażony na zranienie niesprawiedliwością.

Rozważając problem zaufania Bogu Piotr pisze (1 Piotr. 2:21-23):
Na to bowiem powołani jesteście, gdyż i Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady; On grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego; On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi;

Czasami moje uzdrowienie ze zranień i możliwego zgorzknienie przychodzi  nie za rekompensatę ze strony  osoby, która zraniła, lecz dlatego, że nauczyliśmy się sami ufać Bogu, który sądzi sprawiedliwie. Zaufanie do Boga, który potwierdzi moją słuszność we Swoim czasie na Swój sposób jest znakiem duchowej dojrzałości. Jest to w rzeczywistości jedyny sposób na to, aby uniknąć reagowania obrzucanie obelgami, obrzucaniem obelgami, co dopuszcza zranienia i jątrzy zgorzknienie.  W innych przypadkach przedłużający się konflikt może mieć wpływ na ucisk mojej duszy, wtedy jako antidotum na zgorzknienie Jezus poleca zastosować następujący środek:
Mat. 5:11-12
Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Jeśli zostałeś niewłaściwie potraktowany, jeśli jakaś niesprawiedliwość splamiła twoje imię czy też zagraża twojej przyszłości z powodu wiary w Chrystusa, jedyny środkiem leczniczym jest radość. Zanim będziesz bronił swojego prawa do trwania w nieszczęściu pozwól, że zapytam: „czy posłuchałeś Jezusa, aby skakać z radości? Pamiętam taką sytuację, gdy zostałem zraniony przez pewnego mężczyznę, który na podstawie snu, jaki miała jego żona, doprowadził, wykorzystując jej fantazję do podziału naszego małego zboru. Kochałem tą parę bardzo, kochałem też wszystkich zborowników, zatem mój smutek był podwójny. Faktycznie za każdym razem,  gdy zastanawiałem się na złem jakie to oszczerstwo spowodowało, byłem miotany gniewem i żalem.

 Ostatecznie Pan powiedział do mojego serc. Zapytał, skoro oszczerstwo wobec mnie było nieprawdziwe, dlaczego nie posłuchałem Jego? Powiedział mi, że zostałem zgnębiony słowami człowieka, a nie jeszcze nie skakałem z radości. Stojąc wówczas w przyćmionym, popołudniowym świetle w naszej kaplicy, przygotowałem się do radości i w posłuszeństwie dla Pana spróbowałem słabego podskoku. Potem jeszcze raz, potem jeszcze raz, dopóki Duch Święty przełamał się i skakałem i wykrzykiwałem przed Panem, radując się w Jego suwerennej mocy działającej w moim życiu.   Jeśli problemy, które przeżywamy są prawnymi konsekwencjami naszego niewłaściwego zachowania to powinniśmy pokutować a nie oskarżać innych o nasz stan. Możemy stale radować się z tego, że służymy potężnemu Bogu, który nawet nasze niepowodzenia może obrócić ku dobremu. Jeśli natomiast nasze konflikt wynika z tego, że służymy Panu to powinniśmy „skakać z radości”.

Wody zgorzknienia

Chrystus jest nie tylko naszym „Zbawicielem” w zwykłym odległym, czy teologicznym sensie, lecz jest Emmanuelem „Bogiem z nami”. Mieszka w nas. W zupełności jest w stanie zmienić sytuację, która wydaje się nas niszczyć i wykorzystać jako środek do doskonalenia nas. Musimy wierzyć w to, że Bóg jest w stanie w całkowicie wyciągnąć nas ze wszystkiego, przez co przechodzimy. Jeśli żywimy niewiarę czy to w stosunku do dobroci Bożej, czy Jego możliwości nasze trudności zredukują nas do zgorzkniałych i gniewnych ludzi.

Pomyśl też, że jeśli Szatan jest nastawiony na zniszczenie cię to musi być tak, ponieważ Bóg ma coś potężnego przygotowane dla ciebie. Diabeł nie traci czasu na atakowanie mało znaczących ludzie; atakuje tych, których się boi, że będą używani przez Boga do uwalniania innych.  Jeśli uda się Szatanowi przeprowadzić na ciebie taki atak, który wywoła zgorzknienie to twoje przeznaczenie będzie puszczone boczną ścieżką, aż do chwili, gdy korzeń zgorzknienia zostanie wykorzeniony z twojej duszy!

Jak to jest możliwe, że zgorzknienie może w nas istnieć? Zgorzknienie jest demoniczną manipulacją zranieniami lub niesprawiedliwością, której doświadczyła nasza dusza. Niemniej jednak Jezus powiedział, że jedynym sposobem na zbwienie duszy jest jej utrata dla Niego (J 12;25). Umiłowani, mówię wam o tym w jaki sposób przeszedłem przez jedną z najtrudniejszych bitw mojego życia: niosłem krzyż.

Wierzę, że moje kroki są zarządzane przez Boga, zatem jeśli spotyka mnie niesprawiedliwość to On musi albo na nią pozwolić, albo ją w zarządzić. On jest wszystkowiedzący, On wiedział, że ja będę potrzebował miłości, wiary i uzależnienia od Niego, zatem zaaranżował wydarzenia w moim życiu tak, aby mógł wypracować we mnie Swoją naturę zwycięzcy. W moich bitwach nie chodzi o mnie, ani o kogoś innego, ani nawet o stawanie przeciwko diabłu; ostatecznie, w każdym konflikcie Bóg stara się ukształtować nas podobieństwo Chrystusa. W miarę jak charakter, autorytet i miłość Chrystusowa zaczyna w moim życiu funkcjonować, moim przeciwnicy ulegają a Chrystus triumfuje przeze mnie.

Musimy, zatem, pozbyć się zatem idei, że na ziemi istnieje „bezbolesne  miejsce” i musimy nauczyć się w jaki sposób nosić krzyż Chrystusa! Krzyż uśmierca nasza niewiarę, strach, egoistyczną naturę i pozwala na to, aby charakter Chrystusa pojawia w naszym duchu. Krzyż jest ceną jaką płacimy, aby odkupienie dominowało.

Jest taka historia z Księgi Wyjścia, która bardzo obrazowo pokazuje moc krzyża. Izraelici przemierzyli trzy dni bez świeżej wody. W końcu znaleźli wodę, „lecz nie mogli pić wody, ponieważ była gorzka; dlatego nazwano tę miejscowość Mara” (Wyj. 15:22-23). „Pan wskazał Mojżeszowi na drzewo i wrzucił je do wody, a woda stała się słodka” (w. 25).

To, co zrobił Mojżesz było prorocze. Drzewo, które symbolicznie zastosował do uzdrowienia gorzkiej wody jest obrazem krzyża Chrystusa, gdy jest stosowany do naszych gorzkich doświadczeń; zamienia je w słodycz. Wielokrotnie przeciwnik używał ludzi, aby mnie ranili czy uderzali we mnie a ja stosowałem ten krzyż w moim życiu – przebaczenie, błogosławienie i zgoda na to, aby miłość była doskonalona – ostatecznym wynikiem była zawsze większa manifestacja Chrystusa w moim życiu.

Dokładnie w taki sposób ap. Paweł znosił przeciwności i  niesprawiedliwości. Posłuchajcie, co napisał: „ Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która przewyższa wszystko jest z Boga, nie z nas. Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani, zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło. (2 Kor. 4:7). Zawsze bowiem my, którzy żyjemy , dla Jezusa na śmieć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło (2 Kor 4:7).

Mój drogi, czy nie tego pragniesz najbardziej: życie Samego Jezusa manifestujące się w twoim śmiertelny ciele? Szatan manipuluje twoją starą naturą, starając się zasiać zgorzknienie w twoje życie. Pan wyratował mnie ze wszystkich bitw na jakie trafiłem, w taki sposób, że wykorzystywał te bitwy do krzyżowania starej natury i zwiększenia stopnia ujawnienia się Chrystusa we mnie. To jest nowotestamentowe chrześcijaństwo w swej największej chwale.

Panie Jezu, przebacz mi wszelkie próby ratowania swojego życia. Decyduję się ufać Tobie pozwalam, aby miłość doskonaliła się we mnie, nie po to, aby szukać sprawiedliwości, lecz miłosierdzia dla mnie i innych. Pomóż mi, Panie. Objaw moc Twojego Ducha we mnie. Nawet teraz wykorzeń wszelkie zgorzknienie z mojej duszy. Niech moje słowa będą pełne łaski i prawdy, bez zgorzknienia i zła. W imieniu Jezusa, Amen.

topod.in

Zgorzknienie w ogrodach naszych serc _1

Francis Frangipane

Baczcie, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń,  rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu, (Hebr. 12:15)

Nie jest możliwe aby przejść przez ten świat nie będąc dotkniętym przez niesprawiedliwość czy ból serca. Dopóki nie nauczymy się naszych zmagań  przerabiać w Chrystusie, pojedyncze zranienie naszej duszy może  stworzyć głębokie zgorzknienie w nas zatruwając naszą egzystencję ciągu mojej 33 letniej służby, znałem zbyt wielu chrześcijan, którzy doprowadzili do perfekcji sztukę wyglądania na uprzejmych, podczas gdy wewnątrz trzymają cynicznego, pełnego urazy i gniewu ducha. Przełknęli truciznę zgorzknienia, która powoduje, że umierają duchowo. Problem polega na tym, że jako chrześcijanie wiemy o tym, że reagowanie z otwartą złością na ludzi jest złe. Jednak zamiast prawdziwie przebaczyć i poddać tą niesprawiedliwość Bogu, tłumimy nasz gniew. Gniew jest wynikiem dostrzeżonej niesprawiedliwości. Stłumiony gniew zawsze degraduje sie do zgorzknienia, które w rzeczywistości jest niespełnioną zemstą.

Ludzie doprowadzeni do zgorzknienia

Biblia nie tylko dostarcza nam biografii herosów wiary lecz dokumentuje również życie zwykłych ludzi, jednostek, które doświadczały tych samych bólów serca, co my. Niektórzy przezwyciężyli zranienia czy stratę a w konsekwencji zgorzknienie, podczas gdy inni stali się przykładami, których należy unikać.

Weźmy pod rozważania Księgę Rut. Głód w Izraelu zmusił rodzinę Noemi do emigracji do Moabu. Bez rodziny i przyjaciół, którzy by jej pomagać, jako cudzoziemka w obcej ziemi, Noemi doświadczyła straty męża i dwóch dorosłych synów. Gdy wróciła do Izraela z Rut, jej synową, ogłosiła kim jest: Nie  nazywajcie mnie Noemi, nazywajcie mnie Mara, gdyż Wszechmogący napoił mnie wielką goryczą. (Rut 1:20).

Imię „Noemi” znaczy „przyjemna”. Możemy sobie wyobrazić, że kiedy Noemi jako dziecko była oddawana Bogu, jej rodzice modlili się, aby jej imię było zapowiedzią jej przyszłości. Teraz stało się coś zupełnie innego. Noemi był głęboko dotknięta zgorzknieniem przez los, aż do skrajności oskarżania „Wszechmogącego” o napełnienie jej goryczą.

Jeśli kiedykolwiek słyszałeś zgorzkniałej osoby to wiesz, że nie ma w nim nic „przyjemnego”. Powinieneś płakać z taką osobą, a zgorzkniała dusza jest duchem złapanym w osnowę czasu; żyją wspomnieniami swych bólów.

Kilka lat temu spotkałem kobietę, która przeżyła bardzo trudny rozwód.  Rozmawiałem z nią co pół roku przez dwa lata i za każdym razem opowiadała o swoim byłym mężu dokładnie to samo. Rozwiodła się z mężem, lecz poślubiła zgorzkniałego ducha, który uwiązał ją jej bólem serca. Dla Noemi jej zgorzknienie było skierowane pośrednio do Boga. Była zagniewana na to, że On dopuścił trudności w jej życiu. „Pan zgotował mi powrót w niedostatku” (1:21). Mój smutek to wina Boga. Porównaj jej życie z tym, utratą bliskich przez Joba (Job 1:1-22). Job stracił swoją rodzinę oraz majątek i ukląkł i uwielbił Pana: „Pan dał, Pan wziął, niech będzie błogosławione imię Pańskie” (1:21). To, w jaki sposób radzimy sobie ze smutkiem objawia głębię naszej czci dla Boga. Gdy życie nas tnie to krwawimy zgorzknieniem czy uwielbieniem? Job ukląkł i zbliżył się do Boga. Noemi odwróciła się i rozmawiała o Bogu plecami do Niego. Mam drogich przyjaciół, którzy stracili swoich jedynych synów, gdy ci byli jeszcze nastolatkami. W samym środku bólu ich serca byli przykładami prawdziwego uwielbienia. Przez lata ból oczyścił i pogłębił ich uwielbienie; ich cierpienie sprawiło, że stali się bardziej współczujący wobec cierpienia innych (p. 2 Kor. 1:3-4). Znam też innych, którzy cierpieli z powodu nagłej straty kogoś bliskiego i w ciągu tygodni, odwrócili się od Boga i stali zgorzkniali. Przeciwności nie doskonalą charakteru, one go ujawniają, pokazują to, co się dzieje w środku.

Zatruci

W starożytności ludzkość eksperymentowała z roślinnością, aby stwierdzić, które rośliny są użyteczne, a które trujące. W swych poszukiwaniach ludzie odkryli, że, generalnie mówiąc, jeśli roślina i owoc są słodkie to zazwyczaj są bezpieczne; gorzkie rośliny zabijają lub wywołują choroby. Podobnie jest z gorzkimi doświadczeniami w naszym  życiu, jeśli dopuścimy je do wnętrza naszego duch to mogą stać się trucizną, która zniszczy nasze myśli, oczekiwania i postawy. Takie doświadczenia mogą wejść do twojej duszy przez względną ranę lub niesprawiedliwość; mogą rozpocząć przez pomniejsze rozczarowanie czy stratę. Jednak, gdy już raz zgorzknienie wejdzie do ludzkiej duszy jest jak tusz rozprzestrzeniający się w wodzie – może zaciemnić każdy aspekt egzystencji.

Oczywiście, nie tylko zgorzknienie może zrujnować nasze życie, List do Hebrajczyków ostrzega nas, że korzeń zgorzknienia może pokalać wielu (Hebr. 12:15). Duchowy korzeń zgorzknienia, jest to nierozwiązany gniew, który został zagrzebany pod powierzchnią naszego życia.  Zewnętrznie wyglądamy „poprawnie po chrześcijańsku”, dopóki nie zaczniemy dyskutować o kimś, kto nas zranił. Jak mówimy ten korzeń „wyrasta” i zanieczyszcza innych. Jeśli nie zająłeś się swoim zgorzknieniem, uważaj, gdy rozmawiasz z innymi, abyś nie zanieczyścić ich swoimi słowami. Jeśli zaś słuchasz osoby zgorzkniałej, zważaj na to, aby duch zgorzknienia nie przeniósł się na ciebie również!

Zaniedbania

W Księdze Genezis znajdujemy następną zgorzkniałą duszę w Ezawie, bracie Jakuba. Ezaw w głupi sposób przehandlował swoje dziedzictwo, gdy było młody i stracił błogosławieństwo ojca, gdy był stary. Gdy odkrył, że to wszystko stracił na rzecz swojego brata to Biblia mówi, że „podniósł głośny i pełen goryczy krzyk” (1 Moj. 27:34)

Lenistwo lub zaniedbanie, które prowadzi do strat może wywołać zgorzknienie duszy. Co więcej, równie destrukcyjna może być postawa kogoś, kto nas zwodzi i zabiera to, co prawnie należy do nas. Znam ludzi, którzy byli leniwi i nie cenili sobie swojego wykształcenia. Dziś są zgorzkniałymi pracownikami o minimalnym wynagrodzeniu. Znam również, młode niezamężne matki, które pozwoliły na to, aby zwiedzeni chłopcy ukradli im dziewictwo, co później wywołało zgorzknienie. Nawet duchowi ludzi mogą cierpieć zgorzknienie spowodowane zaniedbaniem. Znam pastora, który był tak oddany służbie, że stale zaniedbywał swoją żonę.  W końcu rozwiodła się z nim; jak bardzo wołał i płakał, cierpiał gorzką stratę żony i szacunku kościoła.

Strata poniesiona przez Ezawa spowodowała, że zgorzkniał bardzo, czy my podobnie jak Ezaw, stracimy coś znacznie bardziej wartościowego z powodu naszego zaniedbania? Czy inni otrzymają błogosławieństwo przeznaczone pierwotnie dla nas, co wywoła w nas zgorzknienie? Niech Pan objawi nam te korzenie zgorzknienia, które, podobnie jak uwalniana pomału trucizna, cichutko zabija nas.

Bóg pragnie przywrócić nam zdolność do kochania i śmiechu. W następnym tygodniu będziemy dyskutować w jaki sposób wykorzenić zgorzknienie i uwolnić się. A teraz przystąpmy szczerze do tronu Bożej łaski i prośmy Go, aby pokazał nam nasze serce. Pytajmy Go, czy ogród naszego serca jest rzeczywiście wolny od korzeni zgorzknienia.

Część Druga

deeo.ru

Ścieżka do mocy

Frangipane Francis

Nadchodzi nowe przebudzenie do kościoła. Narodzi się w modlitwie i będzie skryte w pokorze, lecz jego moc wyłoni się przez współczucie. Siła tego nowego poruszenia jest głęboko we wnętrzu Samego Pana. Tak , nawet wśród diabelskich warunków na ziemi On obiecał: „NAD KIM SIĘ ZMIŁUJĘ NAD TYM SIĘ ZMIŁUJĘ, I OKAŻĘ WSPÓŁCZUCIE KOMU OKAŻĘ WSPÓŁCZUCIE (RZYM 9:15, przekł. z ang.).

Zwykli ludzie przymuszeni przez płonące współczucie Boże, będą potężnie używani w nadchodzących latach: oni dokonają przemiany tłumów.
Współczucie Chrystusa będzie w szczególny sposób objawione tam, gdzie ludzie cierpią nieubłaganie. Pamiętajmy, że Pan nie stoi z boku przyglądając się ludzkiemu stanowi; cierpienia egzystencji ludzkości są stale w sercu Boga. Księga Sędziów objawia nam niesamowitą jakość relacji między Bożym serca a ludzkim smutkiem. Pismo mówi, że: Pan nie mógł już znieść niedoli Izraela (przekł. z ang.). W wyniku tego Pan wyratował Swój lud od jego wrogów.

Dziś Duch Święty mówi: „Im bardziej zniszczony obszar, tym większe Moje współczucie popłynie”. Afryka, część Azji będą oglądać tłumy nawróconych z islamu i wejdą w potężną społeczność z Chrystusem.
Faktycznie w czasie Ramadanu, muzułmańskiego świętego miesiąca, wielu muzułmanów otrzyma wizje Jezusa Chrystusa i będzie nawróconych osobiście przez Pana tak, jak Paweł został nawrócony z Judaizmu. Misjonarze z Pakistanu będą używani przez Boga, aby dotykać wielu narodów. Duch Święty mówi: „Módlcie się gorliwie o Pakistan, o prezydenta, generała Pervez Musharraf’a i za kościół, ponieważ misjonarze z Pakistanu objawią Chrytsusowe współczucie dla wielu narodów”. Co więcej, Pan mówi: „Módlcie się za Indie”. Godzina Indii zbliża się. Szatan chciałbym zniszczyć te dwa kraje zanim wielkie wylanie Ducha Świętego spadnie na nich. Zatem Duch Święty nakazuje: „Módlcie się o Pakistan i Indie!”

Jednak to poruszenie boskiego współczucie nie będzie ograniczone tylko do biednych narodów. W wybranych miastach i społecznościach na Wschodzie współczucie Boże będzie płynąć obficie.  W rzeczywistości nawet teraz Pan przygotowuje chrześcijan ze wszystkich kościołów, włączając w to Katolików, Prezbiterian i ludzi z kościoła Episkopalnego. Niektórzy z tych, których Bóg użyje w potężny sposób będą z denominacji uważanych przez wielu chrześcijan za martwe i odstępcze.

Wielu wpływowych, lecz zatwardziałych biznesmenów zostanie dotkniętych i przemienionych przez współczucie Boże. Rządzący, burmistrze i wielu cywilnych przywódców będzie przeżywało uzdrowienia, które zmienią ich życie; prawnicy, lekarze i naukowcy będą poświadczać o niezaprzeczalnych cudach.  Zmienieni przywódcy gangów i kryminaliści, wielokrotni recydywiści, będą używani przez Boga, aby zaczynać działalność kościołów pełnych mocy. Tak, kiedyś kryminaliści bez nadziei będą używani przez Boga, aby zanieść nadzieję zdewastowanemu sąsiedztwu.

Klucz do mocy:  Boskie Współczucie.

Ponieważ głównym korzeniem tego przebudzenia będzie współczucie, ważne jest wyizolować je spośród innych cnót i inspirujących darów. Otóż, może ktoś być wprawnym nauczycielem, który funkcjonuj autentycznie w umiejętności komunikacji, lecz nie mieć prawdziwego współczucia. Przywódca może posiadać znakomite obdarowanie do zarządzania, a jednak unikać współczucia. Tylko dlatego, że ktoś jest obdarowanym psalmistą i prowadzi wielu w chrześcijańskiej sztuce i muzyce nie znaczy, że jest napełniony w swej służbie współczuciem. Tak, nawet najbardziej poruszający prorocy czy apostołowie mogą sami być pobudzani przez coś innego niż współczucie. Te wszystkie dary i służby mogą być naprawdę inspirujące w obszarze ich funkcjonowania, lecz nie nieść w sobie głębokiego pulsu Bożego współczucia.

Współczucie, zgodnie z definicją greckiego oryginału to: „pragnienie we wnętrznościach”. Nie jest to funkcja intelektu, lecz głębokiej rzeczywistości ducha. Ważne jest, zatem, abyśmy nie pozwolili na to, aby religijny intelektualizm rządził nami. Prawdziwe współczucie wynika ze współczucia Bożego; ludzki kanał Jego współczucia musi być zjednoczony w pragnieniem Bożym. Ponieważ większość z nas wyczerpała swój ograniczony zapas współczucia, musimy poddać się ponownie otwarciu serc. Zaufaj w Bożą pomoc. Musimy nauczyć się wystawić nasza ciała na ogień poszukiwania współczucia.

Rozważcie, umiłowani, i to, że owo „pragnienie z wnętrzności” jest „najskrytszą istotą”, jest tym obszarem, z którego, jak powiedział Jezus, popłyną rzeki wody żywej. Ten nowy poziom współczucie nie będzie wyczerpywał nas bezsilną sympatią, lecz, zamiast tego, będzie ustawiał naszego ducha w zgodzie z mocą Bożą ku uzdrawianiu i odkupieniu.

Współczucie jest mocniejsze niż sympatia i jest bardziej trwałe niż empatia; obie te cechy są wymiarami podatności i tożsamości  – są ważnymi towarzyszami, którzy prowadzą nas do Chrystusowego współczucia. Lecz współczucie chwyta te uczucia i przemienia je w napełnione miłością działania.

Przyjrzyj się Chrystusowi, który uzdrawiał w ewangeliach cierpiących:

A Jezus zdjęty litością (współczuciem) wyciągnął rękę swoją, dotkną się go i rzekł mu: chcę , bądź oczyszczony!
(Mar 1:41). Ponownie czytamy w ew. Mat 29:34 (z ang.): Poruszony współczuciem (litością) Jezus, dotknął ich oczu i zaraz przejrzeli, i poszli za nim.  I jeszcze jeden przykład (Mat 14.14 przekład a ang.): I wszedłszy, ujrzał mnóstwo ludu i odczuł współczucie dla nich i uzdrowił chorych spośród nich.

Jezus był poruszony współczuciem, odczuwał go i „uzdrowił chorych spośród nich” Czy czujemy współczucie? Czy jesteśmy dziś świadomi wewnętrznego pulsu współczucia? Czy możesz spisać kiedy również byłeś „poruszony współczuciem”? Zbyt często, zamiast współczucia jesteśmy poruszani przez ambicje, pychę i interes własny. Pragniemy być dostrzegani przez ludzi, być podziwiani za wielkość i zakres naszej służby czy talentów.  W naszej gorliwości, aby wypełnić naszą pasję zapominamy o współczuciu.
Boże, wybaw nas od tego! Dla wielu, tłumy symbolizują moc i powodzenie. Jednak, gdy Jezus widział tłumy, nie postrzegał ich jako środka do osobistego spełnienia, raczej „czuł współczucie dla nich, ponieważ byli utrudzeni i opuszczenia, jak owce bez pasterza (Mat 9:36).

Ludzie mieli faryzeuszy, ale nie było pasterzy. Znosili wpływy doktrynalnych ekspertów, ‘prawników’, lecz nie mieli nikogo, kto naprawdę by się o nich zatroszczył. Chrystus miał współczucie, był poruszony przez współczucie i pozwalał na to, aby to współczucie znalazło swoje spełnienie w uzdrowieniu i pocieszeniu chorych i cierpiących.

Nie mówię o innych, kochani. My sami zamknęliśmy nasze współczucie i powstrzymaliśmy Boże pragnienie odzywające się w nas. W tych dniach nie wystarczy po prostu być przyjacielskim czy miłym. Musimy pozwolić Duchowi Świętemu odblokować wnętrzności naszego współczucia. Pan obiecał, że nie tylko będzie miał miłosierdzie dla wielu i poprowadzi ich do przebaczenia i zbawienia, lecz On również objawi Swoje wielkie współczucie.  Pozwólcie, że powtórzę Jego obietnicę, nieodwołalny cel: „nad kim się zmiłuję nad tym się zmiłuję, i okażę współczucie komu okażę współczucie  (RZYM 9:15b).

Pan jest z nami, aby wypełnić Swoje wielkie pragnienie, aby zbawiać i uzdrawiać. On postanowił w Swym sercu w tej godzinie objawić Swoje współczucie i my musimy pozwolić na to, aby Jego współczucie poruszało nas.  Nauczyliśmy się tego, jak prowadzić kościół, jak tworzyć niedzielne wydarzenia tak, aby pobudzały  i ekscytowały. Teraz jednak, Pan mówi: Idźcie i nauczcie się, co to znaczy WSPÓLCZUCIA
CHCĘ, A NIE OFIARY.
  Pan mówi nam, abyśmy nie patrzyli ponad zatwardziałymi i tymi bez nadziei. Przypomina nam, że: Ja nie przyszedłem sprawiedliwych, lecz do grzeszników (Mat.9:13).

Współczucie jest ścieżką do mocy.

seo в яндекс

Demaskowanie oskarżyciela braci

Frangipane Francis

Więcej zborów zostało zniszczonych przez oskarżyciela braci i jego współpracowników – wyszukiwaczy błędów – niż niemoralność i nadużycia finansowe razem wzięte. Ten wpływ jest tak przeważający w naszym środowisku, że został podniesiony do rangi „służby”! Jednak Pan obiecał, że w Jego domu oskarżenia zostaną zastąpione modlitwą, a wyszukiwanie błędów – przez miłość, która zakrywa mnóstwo grzechów.

Szatan chce powstrzymać twój rozwój
Szatan, aby opóźnić lub wręcz zatrzymać duchowe przebudzenie, wysłał przeciwko Kościołowi armię demonów, specjalistów od wyszukiwania błędów. Celem tej napaści jest odprowadzenie Ciała Chrystusa od doskonałości Mistrza i skierowanie uwagi na niedoskonałości innych. Przeznaczeniem ducha-wyszukiwacza błędów jest atak na różne poziomy wzajemnych relacji międzyludzkich. Atakuje rodziny, zbory, stowarzyszenia kościelne, starając się wnieść niemożliwe do naprawienia rozłamy. Maskarada jako rozeznawanie, jest duchem, który wślizguje się do naszych opinii o innych ludziach, powodując, że stajemy się krytyczni i osądzający. W konsekwencji, wszyscy musimy dokonać oceny naszych motywacji (nastawienia) w stosunku do innych. Jeżeli nasze myśli są inne niż wiara czynna w miłości musimy mieć świadomość, że jesteśmy pod duchowym atakiem.
Demon wyszukiwania błędów będzie przekonywał jednostki do tego, aby spędzały całe dnie, a nawet tygodnie na wygrzebywaniu starych upadków i grzechów swoich Kościołów, zborów i sług Bożych. Ludzie złapani przez tego zwodniczego ducha stają się „krzyżowcami” – nieprzejednanymi wrogami swych dawnych wspólnot.
W większości przypadków, rzeczy które oni uważają za złe lub braki, są właśni tymi dziedzinami, w których Pan stara się pozyskać ich jako wstawienników. To co w innym przypadku mogłoby stać się możliwością do duchowego wzrostu i wyjścia naprzeciw potrzebom, staje się okazją do błędów i potknięć. W rzeczywistości ich krytycyzm staje się zasłoną dymną dla ich serca pozbawionego modlitwy i niechęci do służenia.
To, że ktoś potrafi wykryć niedoskonałości pastora czy kościoła nie jest w żadnym wypadku miarą duchowości. W rzeczywistości, potrafiliśmy wynajdywać błędy kościoła przed staniem się Chrześcijanami.  Natomiast to, co zrobimy z zauważonymi błędami, jest miarą chrześcijańskiej dojrzałości. Pamiętaj, że kiedy Jezus zobaczył stan ludzkości, „wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi…….. uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Fil 2.7).  Jezus umarł, aby zabrać grzech, a nie osądzić go.

NIKT NIE JEST WOLNY.
Jest nieco pocieszające, że Sam Jezus nie był w stanie wypełnić „standardów” tego ducha, który przemawiał przez faryzeuszy. Bez względu na to co Jezus robił, zawsze znajdowali w nim jakiś błąd.  Jeżeli osobiście nie skonsultowałeś się lub nie wysłuchałeś osoby, co do której jesteś krytyczny, jak możesz być pewny, że pełni roli oskarżyciela braci? Nawet „Zakon nie sądzi człowieka, jeżeli go wpierw nie przesłucha i nie zbada co czyni”.
Celem wroga w tym ataku jest zdyskredytowanie usługującego i jego przesłania. Słuchałem dziesiątek pastorów z różnych denominacji, i odkryłem, że czas tych duchowych ataków w ich zborach wypadał niemal zawsze tuż przed, lub natychmiast po znaczącym przełomie. Nie sprowokowane napady tego demona zawsze zatrzymywał postęp ich zborów. Kiedy ten duch przenika umysł jednostki, jego oskarżenia są tak zajadłe, że nawet ci, którzy powinni wiedzieć lepiej, zostają zmieszani i następnie zwiedzeni przez te wpływy. Niemal wszyscy zaangażowani w to, zdejmują swój wzrok z Chrystusa i koncentrują się na kwestiach spornych, ignorując w czasie sporu, że Jezus aktualnie modli się z swoje ciało, aby była jedność. Omamiony przez tego demona, oskarżeniami i przeciw-oskarżeniami ograbiają ducha zboru pobudzając podejrzenia i strach między ludźmi. Dewastacja rozbija kościół, w który atak został wycelowany, podczas gdy zniechęcenie ogarnia i stara się zniszczyć pastora, i jego rodzinę lub inne sługi Bożych w zborze.
Niemal każdy sługa czytający to, spotkał się z taki atakiem ducha wyszukiwaczy błędów w tym czy innym okresie. Każdy zna dobrze depresję spowodowaną usiłowaniami odrzucenia tego ducha oskarżania, kiedy szepce swoje plotki poprzez całe lokalne zgromadzenie: zaufani przyjaciele, którzy wydają się być tak odlegli, wstrząśnięte ustabilizowane relacje, oraz wizja kościoła zabagniona walką i brakiem działania.
Ten wróg nie ogranicza się jedynie do atakowania lokalnych zborów, jego ataki dotyczą miast i narodowości. Główni wydawcy zarobili miliony sprzedając książki zniesławiające, których wiarygodność jest na poziomie kolumn plotkarskich w dziennikarskich wiadomościach.  Tak, niektórzy ze sług rzeczywiście znaleźli się w poważnym grzechu, lecz istnieją biblijne sposoby korygowania, sposoby które prowadzą do uzdrowienia, a nie do zniszczenia! Są zarówno osoby odpowiedzialne za kontrolę w Kościele, jak i lokalne stowarzyszenia sług, gdzie można się spierać prywatnie. Zamiast tego, liderzy odważnie wyzywają innych liderów; pisząc otwarte listy, nagrywając kasety krytykujące różnych innych liderów; krążą one jak trucizna we krwi ciała Chrystusa – a jak kościół Zbawiciela żarłocznie je pochłania.!!
Aby ukryć demoniczne pochodzenie tej działalności, wyszukiwacze błędów ubierają swój krytycyzm w szaty religijności. Pod przykrywką ochrony owiec przed błędami wielkości komara w doktrynie, zmuszają owczarnię do pójścia za błędem pozbawionej miłości korekty o rozmiarach wielbłąda. Próbują naprawić naruszenie Pisma, a sposobem zastosowanym przez nich jest właśnie naruszenie Pisma.  Gdzie jest „duch łagodności”, o którym wspomina Paweł w liście do Gal 6.1, uniżenie „bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony”.

W większości przypadków osoby w domniemanym błędzie nigdy wcześniej nie były konfrontowane, zanim ich rzekomy błąd nie stał się tematem rozmów całego kościoła. Tylko po tym, jak odstępca stał się osobą publiczną przez książki, kasety, audycje radiowe, zostaje powiadomiony o swoim rzekomych błędach. Bracia, duch stojący za takimi oskarżeniami musi być rozeznany, ponieważ jego celem nie jest odnowa i uzdrowienie, lecz zniszczenie.

CZYSTY PRZYKŁAD.
Kościół wymaga korygowania, lecz służba napominania musi być wzorowana na Chrystusie, a nie na oskarżycielu braci. Kiedy Jezus napomina kościoły w Azji (Obj. 2-3), swoje napomnienie poprzedza pochwałą i zamyka obietnicami. Jezus upewnia ich, co do tego, że głos który ich napomina, jest tym samym głosem, który inspiruje ich zalety. Po zachęceniu, zaczyna napominanie.

Nawet jeżeli kościół wszedł na błędną drogę, jak było w przypadku dwóch z siedmiu zborów, Chrystus ciągle oferuje łaskę i miłosierdzie. Jak cierpliwy był Jezus? On dał nawet „Jezebel…. czas aby się upamiętała” (Obj. 2.20-21) Po przekazaniu ostrzeżenia zborowi, Jego ostatnie słowa to nie było potępienie lecz obietnice.
Czy to nie jest Jego sposób postępowania z każdym z nas? Nawet w przypadku najpoważniejszej korekty Jezus zawsze łączył „łaskę i prawdę” (J.1.14). Jezus powiedział o owcy: „One znają mój głos i za obcym natomiast nie pójdą lecz uciekną od niego” (J10.4-5). Pamiętaj, jeżeli głos napomnienia czy naprawy nie przynosi łaski ku odnowie, to nie jest głos pasterza. Jeżeli jesteś jedną z owiec, nie pójdziesz za nim.

NARZĘDZIA WALKI WROGA.
Aby odkryć oskarżenia wroga przeciw kościołowi, ważne jest zauważyć, że wróg musi swoje oskarżenia wyciągać z piekła. Jeżeli pokutowaliśmy z naszych grzechów, to nie ma żadnych ich zapisków w niebie. Jak napisano: Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. (Rzym.8.33).  Jezus nas nie potępia, lecz jest raczej po prawicy Ojca wstawiając się za nami.
Zobaczmy zatem, jakie są narzędzia walki wyszukiwacza błędów. Po pierwsze, jest to nasz obecny grzech. Sytuacja, gdy nie odpowiadamy na pragnienie Ducha Świętego doprowadzenia nas do pokuty, otwiera drzwi oskarżycielowi do potępiania nas. Głos wroga nigdy nie oferuje nadziei ani rozciągnięcia łaski do pokuty. Działa tak, jakby był głosem Boga  i stajemy się winni grzechu nieprzebaczalnego. Sposób radzenia sobie z wrogiem w tej dziedzinie polega na rozbrojeniu go przez szczerą pokutę z grzechu i spojrzenie na Chrystusa jako źródło wszelkiej sprawiedliwości.

Szatan nie tylko pragnie oskarżać nas jako indywidualne jednostki, lecz zamieszać w naszych umysłach, wprowadzając krytycyzm i oskarżenie przeciwko innym. Zamiast modlitwy jedni za drugich, reagujemy cieleśnie na obrażanie. Nasze nie Chrystusowe reakcje są łatwym celem manipulacji przez ducha wyszukiwacza błędów.
Tak więc wyrzucamy oskarżyciela braci przez uczenie się modlitwy wstawienniczej jedni za drugich. Musimy nauczyć się wybaczać w taki sam sposób, w jaki Chrystus wybaczył nam samym. Jeżeli ktoś pokutował ze swoich grzechów, musimy ćwiczyć się w takim samym „boskim przebaczaniu” jakie istnieje w niebie. Zwyciężamy wyszukiwacza błędów, kiedy naśladujemy naturę Chrystusa: jak Baranek, Chrystus umarł za grzeszników, jako kapłan wstawia się.

Drugie narzędzie walki tego demona jest używane przeciwko naszym przeszłym błędom lub złym decyzjom. Każdy z nas ma wrodzoną zdolność do ignorancji. Nikt nie musi czytać zbyt wiele historii mężów bożych, aby się przekonać, że nie byli oni powoływani z powodu swej wewnętrznej mądrości. W rzeczywistości, wszyscy popełniamy błędy. Na szczęście uczymy się z nich i rozwijamy dzięki nim w sobie pokorę. Jednak ten demon wyszukiwania błędów, podejmuje nasze stare błędy i paraduje z nimi przed naszą pamięcią, krytykując nasze pragnienie czynienia Bożej woli i utrzymując nas w pętach przeszłości.
Kiedy demon nastawia nas przeciwko innym, w pierwszej kolejności prowokuje nas do zazdrości i do strachu. Bezpieczeństwo naszego życia, miejsca wydaje się być zagrożone przez sukces kogoś innego. Prawdopodobnie, aby usprawiedliwić nasze własne upadki, wyolbrzymiamy przeszłe niedociągnięcia innych. Im bardziej wzrasta nasza zazdrość, tym bardziej ten demon eksploatuje nasze myśli, aż do chwili, gdy nic w innej osobie lub kościele nie wydaje się być w porządku. W ostatecznym stadium toczymy wojnę przeciwko tej osobie, żadna obrona zaproponowana przez tamtą osobę nie jest wystarczająca dla nas. Jesteśmy przekonani o tym, że jest zwiedziony i niebezpieczny, i uważamy, że to jest dla nas właściwe, aby ostrzegać innych. W rzeczywistości prawda jest taka, że to osoba której umysł jest kontrolowany przez ducha wyszukiwacza błędów jest zwiedziona i niebezpieczna. Ponieważ jego nieodpokutowane myśli dotyczące zazdrości lub krytycyzmu dostarczają piekłu materiału do budowania ścian między członkami Ciała Chrystusa.
Niestety, to właśnie często liderzy, którzy zatracili swoją pierwszą miłość, są najbardziej zagorzałymi oskarżycielami tych, którzy poruszają się z Duchem Świętym. Prześladowania są uczynkami ciała. „Lecz jak ongiś ten, który się według ciała narodził, prześladował urodzonego według Ducha, tak i teraz.” Gal.4.29. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale ci którzy prześladują innych „mniemają, że spełniają służbę Bożą”. (J16.2)
Aby walczyć z tym przeciwnikiem musimy stworzyć atmosferę łaski między poszczególnymi osobami jak i w całym zborze. Podobnie jak Ojciec, który dał nam życie musimy starać się, aby wszystkie sprawy pracowały wspólnie i dla dobra. W przypadku jednych potknięć musimy być bardzo szybcy w zakrywaniu ich, bez hipokryzji, ponieważ jesteśmy członkami jedni drugich (Ef. 4.25). Jak napisano: „Nikt nie będzie się zbliżał do swego bliźniego, aby odsłonić jego nagość” (III Moj. 18.6). Wszyscy jesteśmy rodziną zrodzonymi z jednego Ojca, „gdyż są one twoją nagością” (v10). Nawet w Starym Przymierzu, było bezprawiem odkrywanie czyichś błędów publicznie. Miłość znajduje odkupieńczą drogę do zakrycia wielu grzechów.

TAM, GDZIE GROMADZĄ SIĘ SĘPY.
Oskarżyciel używa również innego narzędzia walki i korzysta z niego niezwykle przebiegle. W naszej wędrówce z Panem jest taki czas, w którym, aby zwiększyć zdolność do przynoszenia owoców, Ojciec oczyszcza nas (przycina) – cofa na wcześniejsze miejsce. Jest to czas przygotowania, którego celem jest przygotowanie do wprowadzenie swoich sług do służby z nową mocą. Podczas tego okresu, Bóg wymaga nowego poziomu poddania się, jak  i świeżego ukrzyżowania ciała. Jest to też często czas upokorzeń i testów, opróżniania siebie samego i dostrzegania własnej nieskuteczności, i zwiększanie zakresu polegania na Bogu. To może być czas pełen strachu, kiedy nasze potrzeby są wystawione widok.
Niestety jest to też czas, kiedy nasze słabości są widoczne nie tylko przed niewiastami  i mężami Bożymi; często występują one przed zborem i przed mocami i zwierzchnościami.  Duch wyszukiwacza błędów i ci wszyscy, którzy zaczęli myśleć podobnie jak on, znajdują w takim podatnym na zranienia celu okazję do zmiażdżenia go.

Znowu jak i wcześniej, coś co mogłoby posłużyć jako okazja do wzrostu, jako duchowy inkubator, staje się trumną. Ci którzy, w innym przypadku, mogliby zwiększyć jasność i moc proroczego przesłania i wizji zostają zbici, porzuceni i odcięci przez tych ludzi, którzy powinni modlić się za nich W tych atakach wyszukiwacz błędów jest najbardziej niszczący, ponieważ wtedy demon dokonuje aborcji nienarodzonej dojrzałej służby, tych którzy mogliby uzbroić swoje zbory do wojny. Wyszukiwacze błędów i plotka są już dawno zasiane w kościele
– może jesteś jednym z nich ! Podczas, gdy Bóg czyni z twojego pastora człowieka bardziej Mu uległego i w ten sposób lepiej ukształtowanego do Jego celów, czy ty krytykujesz jego widoczny brak namaszczenia? Pomimo tego, że on nie opuścił ciebie w czasie, gdy potrzebowałeś pomocy, czy ty opuścisz go teraz, kiedy on jest przygotowywany do pełnego poddana się krzyżowi? Twoja wiara może być bardzo zachęcająca?  Ci zaś, którzy sympatyzują z oskarżycielem braci wypełniają słowo (Mat 24.28)
„Tam gdzie jest padlina, zbierają się sępy”. Te podobne do sępów osobowości karmią oszczerstwami swoje niższe instynkty, ponieważ szukają tego co martwe; są przyciągane przez to co umiera.  Ostatecznie ci wyszukiwacze błędów odchodzą instynktownie rozglądając się za jakimś innym kościołem „ są to ludzie biadający nad swoim losem, …..którzy wywołują rozłamy (Judy 16-19).  Pozostawiają swoich pierwszych braci głęboko zranienych, w stanie wojny i zniechęconego pastora. Wkrótce przyłączają się do następnego zboru, i po jakimś czasie Bóg zaczyna pracować z ich nowym pastorem. Ponownie duch wyszukiwaczy błędów odzywa się przez nich, w strategiczny sposób usadowiony, aby zniszczyć następny zbór. Dziś Bóg szuka ludzi, ze znacznym autorytetem i mocą. W tym okresie ich wzrostu, gdy są przycinani, czy będziemy ich podlewać naszymi modlitwami czy też będziemy sępami zlatującymi się, aby pochłonąć ich umierające ciała.


JAK PRAWIDŁOWO DOKONYWAĆ KOREKTY.

Kiedy przychodzi oskarżyciel, przynosi zniekształcone fakty i potępienie. Ci którzy zostali złapani przez tego ducha, nigdy nie badają cech, zalet organizacji czy osoby, którą atakują. Z tą samą gorliwością z jaką wyszukiwacze błędów wygrzebują grzechy, ci którzy chcą zwyciężać tego wroga muszą gorąco szukać Bożego serca i Jego powołania dla tych których napominają…  Prawdziwa korekta zawiera szacunek, a nie zemstę. W rzeczywistości, czy ci, których mamy napominać nie są sługami Chrystusowymi? Czyż nie są oni Jego własnością? Czy to jest możliwe, żeby uczynki, o które jesteśmy zazdrośni, były uczynkami Chrystusa? Zapytajmy się również dlaczego Bóg wybrał nas do tego, aby przynieść jego korektę? Czy postępujemy zgodnie z przykładem jaki zostawił nam Chrystus? To są ważne pytania ponieważ, aby być namaszczonymi przez Chrystusa do napominania w autorytecie, musimy przystępować do ludzi z miłością Chrystusa. Lecz jeżeli jesteśmy źli, zgorzkniali, lub zazdrośni o innych, to nie możemy się dobrze nawet modlić o tych ludzi, a znacznie mniej napominać ich. Jezus , wielki Lew Judy, został ogłoszony jako godzien przyniesienia osądu, ze względu na cnoty charakteru, jako baranek wydany za grzechy. Jeżeli nie jesteś zdecydowany umrzeć za ludzi, nie masz prawa ich sądzić.
Ci którzy usiłują usprawiedliwić opuszczenie zboru nie mogą tego robić przez proste w szukiwanie błędów, a raczej powinni się otwarcie porozumiewać z zespołem usługujących. Ich nastawieniem powinna być modlitwa i miłość, pozostawienie błogosławieństwa za to co osiągnęli spędzając czas w zborze. Jeżeli rzeczywiście jest grzech wśród usługujących, powinni się skontaktować z przełożonymi kościoła i przedstawić im sytuację. Ponadto lokalni liderzy powinni być w stałym kontakcie ze sobą, aby porozumiewać się i nigdy nie polegać na opiniach o innych kościołach czy liderach wydanych przez tych, którzy je opuścili. Jeżeli ludzie wstępują do twojego zboru i przynoszą do niego korzeń zgorzknienia w stosunku do pierwotnej społeczności, ten korzeń wzrośnie przez twoje zgromadzenie i wielu zostanie pokalanych. Zatem, bez względu na to jak bardzo potrzebujesz nowych członków, nigdy nie buduj swojej społeczności na osobach, które nie pojednały się z poprzednią społecznością.  Rzeczywiście Słowo Boże dla nas jest takie, że w Domu Bożym krytycyzm ma być zastąpiony przez modlitwę, i wyszukiwanie błędów wyeliminowane przez zakrywanie miłością. Tam gdzie jest błąd, musimy wchodzić z motywacją naprawy. Tam, gdzie są nieprawidłowe doktryny pozwólmy działać łagodnemu duchowi, gdy usiłujemy naprowadzać ludzi znajdujących się w opozycji.

Panie Jezu, przebacz nam nasz brak modlitwy i słabość miłości. Panie chcemy być jak Ty, tak abyśmy, gdy widzimy niedostatek, zamiast krytykować położyli swoje życie za to. Panie uwolnij swój kościół od tego demonicznego ducha wyszukiwania błędów. W imieniu Jezusa Amen.раскрутка