Category Archives: Servant David

DS_13.04.09 Mk. 8

HeavenWordDaily

David Servant

Zgodnie z relacją Jana z wydarzenia nakarmienia 5000 osób, Jezus zapytał Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść” (Jn 6:5). Jan dalej komentuje pytanie Jezusa, mówiąc, że „A mówił to, wystawiając go na próbę; sam bowiem wiedział, co miał czynić” (Jn. 6:6). Czytając fragment przeznaczony na dziś, musi przyjść do głowy myśl o tym, czy Jezus, wyrażając swoją troskę o zgłodniałe tłumy, ponownie wystawiał na próbę uczniów. Zastanawiam się czy miał nadzieję na to, że odpowiedzą mu: „Panie, oto jest tutaj tysiąc mężczyzn mniej, niż wtedy, gdy rozmnożyłeś chleb kilka dni temu, a mamy 2 chleby więcej niż poprzednim razem! Taki cud powinien być łatwy dla ciebie!”. Niestety powiedzieli: „Skądże ktoś potrafi ich nakarmić chlebem , tutaj , na pustyni?” (8:4). Wyobrażam sobie głębokie westchnięcie Jezusa. Dlaczego zawsze zastanawiamy się bardziej nad trudnością sytuacji, niż nad mocą Bożą, która może pokonać wszystko?

Gdyby Jezus nie był rozczarowany brakiem wiary Swych uczniów, wtedy gdy nakarmił 4000, to z pewnością stało się to teraz, krótki czas później, gdy przeszli na drugą stronę Morza Galilejskiego. Ostrzegł ich, aby strzegli się kwasu faryzeuszy, zastrzegając słowo „kwas” dla „nauczania” (Mat. 16:12). Niemniej, zamiast interpretować słowo „kwas” w świetle otaczających ich okoliczności, oni ignorowali cały kontekst i skupili się na literalnym znaczeniu chleba. Ponieważ zapomnieli zabrać wystarczającej ilości chleba ze sobą, przypuszczali, że Jezus gromi ich za to. Był to zaledwie drobna zapowiedź tego, jak słowa Jezus będą często błędnie rozumiane przez następne 2000 lat!

To napomnienie w łodzi nie było jedynym przypadkiem, kiedy Jezus ostrzegał swoich uczniów przed fałszywymi nauczycielami czy fałszywym nauczaniem. Mając już za sobą List Jakuba, List do Galacjan oraz 1 i 2 List do Tesaloniczan, mamy już pewne pojęcie o tym, jak często Jakub i Paweł czynili to samo. Na przykład, niemal cały List do Galacjan jest zarówno ostrzeżeniem jak i ujawnianiem fałszywego nauczania. Dziś bardzo często uważa się za nieżyczliwe kazanie zwrócone przeciwko fałszywemu nauczaniu. Pastorzy często czują się przymuszeni do „utrzymywania pozytywnego klimatu kazań”. Niemniej, ostrzegać owce to naśladować Chrystusa i apostołów. Gdy będziemy czytać dalej listy Nowego Testamentu, możecie zostać zaskoczeni tym, jak często apostolskie pisma zajmowały się fałszywym nauczaniem i fałszywymi nauczycielami. Jeśli wyłącznie karmimy owce, nigdy ich nie ostrzegając, to tuczymy je tylko dla rzeźnika.

Z błędną interpretacją ostrzeżenia Jezusa połączył się brak wiary w Boże możliwości zaopatrzenia ich potrzeb. Widząc to jak Jezus ostatnio nakarmił 5000 a następnie 4000 mężczyzna tylko kilkoma bochenkami chleba, wydaje się mało prawdopodobne, aby On martwił się czy niepokoił tym, że dwunastu zabrało tylko jeden bochenek chleba na wyprawę przez Morze Czerwone. A to jest dobra lekcja dla nas: Bóg nigdy się nie martwi! Jeśli nasz Ojciec nie jest zmartwiony, to dlaczego my mamy się martwić?

Słowa Jezusa o konieczności śmierci, wyrzeczenia się siebie i brania swego krzyża nie były wezwaniem dla prawdziwych wierzących, aby podejmowali głębsze zobowiązania, jak to się często tłumaczy. Było to wezwanie do każdego, kto chce „pójść za Jezusem” (8:34). Jezus kontynuuje stwierdzając, że tylko ci, którzy stracą swoje życie dla Niego i ewangelii, ostatecznie zachowają je. Wszyscy, pozostali, choć mogą pozyskać cały świat, stracą swoje dusze (8:35-36). Oczywiście, jest tu mowa o zbawieniu. Tak więc, możemy powiedzieć, że tylko ci, którzy wyrzekną się siebie, wezmą swoje krzyże (wyrażenie na określenie zaakceptowania nieuniknionych trudności) i stracą swoje życie dla Jezusa i ewangelii (zrezygnują ze swoich osobistych planów i poświęcą się planom Jezusa), zostaną zbawieni. Wszyscy inni „poniosą szkodę na duszy” (8:36). W rzeczywistości tacy ludzie wstydzą się Jezusa i Jego słowa. Jezus będzie wstydził się ich, gdy wróci (8:38). Gdyby tylko ta prosta prawda została zrozumiana i zastosowana przez każdego wyznającego chrześcijaństwo!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_10.04.09 Mk. 7

HeavenWordDaily

David Servant

Marek wspomina o tym, że faryzeusze „zachowywali naukę/tradycje starszych„(7:3, 5), do których należało bardzo staranne mycie rąk przed jedzeniem czy obmywanie się po powrocie z rynku. Te tradycje pierwotnie miały swoje podstaw w Bożych przykazaniach a ich celem było otoczenie Bożych przykazań murem tak, aby przez przestrzeganie „praw ochronnych” (dosł.: „fence law” – przyp.tłum.) nie było możliwości złamania prawa Bożego.

Na przykład Prawo Mojżeszowe głosiło: „Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku matki” (Wyj. 34:26). Pierwotnie odnosiło się to do okultystycznego rytuału płodności praktykowanego przez Kananitów, których wypędzili po Izraelici po wyjściu z Egiptu. Bóg nie chciał, aby Jego lud przyjmował pogańskie przesądy. Niemniej, Żydzi ignorowali ducha tego szczególnego przepisu i stworzyli ochronne prawa, aby wszystkim uniemożliwić choćby tylko zbliżenie się do możliwości złamania jego litery.

Mógł koś przy tym samym posiłku wypić kozie mleko i jeść kozie mięso. Była taka możliwość – choćby niewielka – że mleko mogło pochodzić od matki kozła, którego mięso jedzono. Jedno i drugie, zmieszane w żołądku, mogło zostać „zagotowane” tam w jakiś sposób, doprowadzając w ten sposób do winy za ugotowanie koźlęcia w mleku matki! Tak więc, ustanowiono prawo ochronne, aby takie „przestępstwo” nie mogło się zdarzyć.

To prawo zabraniało w ogóle jedzenia mięsa (każdego) wraz z codziennymi produktami spożywczymi, ponieważ nigdy nie wiadomo czy w rzeźni mięso jakiegoś kozła nie zmieszało się z jakimś mięsem wołowym, bądź czy kozie mleko nie zostało zmieszane z krowim mlekiem w przetwórni!

Po zjedzeniu mięsa należało odczekać określony czas, aby zostało ono całkowicie strawione, zanim można było zjeść cokolwiek mlecznego i odwrotnie, aby nie zmieszało się to w żołądku. W kuchni należało również osobno trzymać produkty mięsne i mleczne, aby się choćby tylko przypadkowo nie zmieszały ze sobą. Co więcej, wymagano osobnych talerzy do jedzenia mlecznych i osobnych do mięsnych produktów, ponieważ istniało takie choćby tylko niewielkie prawdopodobieństwo, że odrobina sera z poprzedniego posiłku mogła zostać na talerzu. Gdyby ten ser był zrobiony koziego mleka to, gdyby zdarzyło się jeść kozie mięso na tym samym talerzu, i gdyby zdarzyło się, że to mięso pochodziło z koziołka, którego matki mleko wykorzystano do zrobienia tamtego serca, to połączyłoby się to w żołądku i człowiek byłby winien ugotowania koziołka w mleku matki! (To właśnie z powodu tych przepisów ochronnych nie mogłem w ostatnich chwili zamówić pizzy pepperoni, w czasie odwiedzić w Izraelu!).

Wymyślono co najmniej 1500 takich ochronnych praw, otaczających pojedyncze przykazanie, która zabraniało pracy w sabat. Chodzenie po uprawnym polu w sabat było zabronione, ponieważ można było nieumyślnie oderwać ziarno pszenicy od kłosa i w ten sposób było się winnym wykonywania żniw w czasie sabatu. Można było przypadkowo stanąć na kłosie leżącym na ziemi i w ten sposób spowodować oddzielenie się od niego ziarna, czyli być winnym młócenia w sabat. Była też taka możliwość, że można było ubraniem, szatą, wytworzyć podmuch, który mógł spowodować strącenie kłosa i w ten sposób być winnym przesiewania w dniu Sabatu. Gdyby jakiś ptak zobaczył to ziarno i przyleciał, aby je zjeść, to człowiek taki byłby winien gromadzenia zapasu w dzień sabatu!

W końcu doszło do tego, że owe przepisy ochronne były uważane za równie wiążące co Prawo Mojżeszowe, i zostały zebrany w czymś, co nazywa się Miszna. Jeśli pojawiła się jakaś niezgodność między tymi prawami to Miszna, sama świadczyła o sobie, że przewyższa Prawo Mojżeszowe. Właśnie to potępiał Jezus, cytując przykłady w jaki sposób uczeni w Piśmie i faryzeusze unieważnili piąte przykazanie, ponieważ ich tradycja zwalniała ludzi od odpowiedzialności za troszczenie się o swoich starszych rodziców. Ich doktryny były „ludzkimi pomysłami”, co dowodziło, że ich serca były dalekie od Boga.

Jaka jest w tym lekcja dla nas? Strzeżmy się ludzkich doktryn. Mniej prawdopodobne jest to, że zostaniemy zwiedzeni przez ludzi, którzy chcą nam narzucić ciężkie brzemiona, jeśli rozumiemy przyczyny stojące za Bożymi przykazaniami.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

комплексное продвижение раскрутка сайтов

DS_09.04.09 Mk. 6

HeavenWordDaily

David Servant

Z Karafnaum Jezus przewędrował około 36 km do swego rodzinnego miasta, gdzie dorastał i gdzie mieszkała nadal jego rodzina, do Nazaretu. Dowiadujemy się, że miał co najmniej czterech młodszych braci i dwie młodsze siostry i był znany w Nazarecie jako stolarz (6:3). Jak przekazuje nam Łukasz, wcześniejsza wizyta i kazanie Jezusa w tym mieście spowodowała takie zgorszenie, że chciano Go tam zabić (Łk. 4:16-30). Okazując miłosierdzie, Jezus przyszedł ponownie kilka miesięcy później, ponieważ miał nadzieję, że informacje o Jego licznych cudach w całej Galilei zmiękczą serca mieszkańców Nazaretu, lecz nic takiego się nie stało. W konsekwencji tej niewiary, czytamy, że Jezus „nie mógł uczynić żadnego cudu tutaj” (6:5). Zdolność do czynienia cudów w Jego rodzinnym mieście – gdzie z pewnością chciał ich dokonywać – była ograniczona przez niewiarę mieszkańców. Ponownie widzimy, że Boża suwerenność nie może być oskarżona o brak cudów. Bóg szuka wiary.

Nie znając głębszych prawdy kalwinizmu Jezus „dziwił się ich niedowiarstwu” (6:6). Gdyby wiedział to, w co wierzy wielu współczesnych kalwinistów, nie dziwiłby się, wiedząc, że Bóg suwerennie udziela wiary tym, których wcześniej wybrał. Ich niewiara była zwykłą konsekwencją tego, że nie zostali wybrani suwerennie przez Boga. Niedobrze, że tego Jezus nie zrozumiał! Oczywiście, żartuję! Bóg suwerennie dał ludzkim sercom wolna wolę. To dlatego Pismo mówi, że tak często opłakiwał ludzki sprzeciw wobec Niego i dlatego będą oni odpowiedzialni za swoje wybory, i dlatego ostatecznie osądzi ich za ich wybory, trze rzeczy, które nie miałyby żadnego sensu, gdyby dziwaczne doktryny kalwiznimu były rzeczywiści prawdziwe.

Ten rozdział Ewangelii Marka zawiera jeszcze dodatkowe lekcje na temat wiary. Jezus posłał dwunastu uczniów parami na zwiastowanie Ewangelii do galilejskich wiosek, lecz nie pozwolił im zabierać żadnego zaopatrzenia na drogę (6:8-9). Bóg miał zaspokajać ich potrzeby, gdy będą Mu posłuszni. Nie znam żadnego innego sposobu pracy Pana. On powołuje ludzi do wykonania zadania, oni idą w wierze, a Pan zaspokaja ich potrzeby, aby mogli wykonać przydzielone zadania. A jednak, wielu wierzących „czeka na Boga”, aby dał im zaopatrzenie, zanim podejmą pierwszy krok zadania. Tragiczne jest to, że niektórzy czekają całe życie. Prawda jest taka, że to Bóg czeka na nich.

Posłuszeństwo Bożemu powołaniu, wymaga wiary, a pierwszy krok zawsze jest najbardziej zatrważający! Lecz Bóg dowodzi swojej wierności, nasza wiara wzrasta, dając nam wzrastające zaufanie do Niego, dzięki czemu możemy wykonywać jeszcze większe zadania. Wiara była również potrzebna apostołom, aby skutecznie uzdrawiali ludzi i wypędzali demony. Zanim ktokolwiek został uzdrowiony, najpierw apostołowie musieli namaścić chorych olejem, a zanim ktokolwiek został uwolniony od demona, apostołowie najpierw nakazywali demonom wyjść (6:13).

Podobnie jak pierwsi apostołowie tak i starsi kościoła/nadzorcy/pastorzy otrzymali służbę uzdrawiania przez namaszczenie olejem i modlitwę, lecz wiara jest również im konieczna:

Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim. A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone„. (Jk. 5:14-15).

Starszym/nadzorcom/pastorom, którzy nigdy nie namaszczają chorych olejem i nie modlą się brak wiary. Ludzie chorzy, którzy nigdy nie proszą starszych/nadzorców/pastorów o namaszczenie i modlitwę – podobnie.

Kiedy tłum w liczbie pięciu tysięcy mężczyzn zasiadł w grupach, aby dało się skutecznie ich obdzielić, a dostępnych było tylko pięć chlebów i dwie ryby to nakarmienie tych ludzi było prawdziwym aktem wiary.

Ostatecznie, czy zauważyłeś, że Jezus „chciał ominąć” zmagających z burzą się uczniów, gdy szedł po Morzu Galilejskim (6:48)? Cóż to za lekcja dla nas! Jezus zostawi nas w zmaganiach z przeciwnym wiatrem, jeśli nie zaprosimy Go do naszej łodzi! Zastanawiam się, jak często przechodzi obok mnie?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_08.04.09 Mk. 5

HeavenWordDaily

David Servant

Czytaliśmy również wcześniej o opętanym w Gedareńczyku w Ewangelii Mateusza, lecz nie komentowałem tego wtedy, wiedząc, że w Ewangelii Marka znajduje się najwięcej szczegółów. Mateusz (Mat. 8:28) mówi o dwóch opętanych, podczas gdy Marek i Łukasz przekazują, że był jeden. Należy pamiętać o tym, że Mateusz był naocznym świadkiem zdarzenia (Mark. 3:18). Jeśli Marek i Łukasz wiedzieli o tym, że było dwóch opętanych, to mogli po prostu skupić się jednym z nich. Niektórzy wskazują na drobne niezgodności jako na dowód tego, że Biblii nie można ufać, lecz mnie wydaje się to całkiem głupie w świetle tego, że wszyscy trzej ewangeliści zgadzają się w 99% szczegółów doskonale. Cóż rzeczywiście za różnica, czy tego dnia Jezus uwolnił jednego czy dwóch mężczyzn?

Po raz kolejny czytamy, że demon, manifestujący się przez człowieka, skłonił się przed Jezusem, bojąc się dręczenia „przed czasem”, jak podaje Mateusz (Mat. 8:29). Demony nie mają nadziei na zbawienie i widocznie oczekują ze strachem dnia, gdy zostaną wrzucone do jeziora ognistego wraz z Szatanem, o którym Pismo mówi nam, że będzie dręczony „w dzień i w nocy na zawsze” (Obj. 20:10). Jakże to tragiczne, że ludzie, którzy w przeciwieństwie do demonów mają możliwość otrzymania przebaczenia grzechów, decydują się na przetańczenie całego swego życia, ani razu nie skłaniając się przed Tym, który może ich zbawić od jeziora ognia.

Legion demonów w tym człowiek dawał mu nadzwyczajną moc, mógł nawet zrywać łańcuchy. Niewątpliwie wszyscy w tej okolicy bali się go. A jednak demon w tym mężczyźnie bał się Jezusa, błagając, aby go nie dręczył! W świetle tego jaką hańbą dla Jezusa jest to, gdy chrześcijanie boją się demonów. To jakby słoń bał się myszy! Prawda jest tak, że demony boją się Chrystusa, który mieszka w nas!

Możemy tylko wymyślać w jaki sposób został do takiego stanu doprowadzony. Myślę, że możne spokojnie powiedzieć, że nie szedł sobie po prostu w doskonałym stanie ciała i umysłu, gdy nagle demon wskoczył mu do wnętrza i natychmiast zmienił go w szalonego lunatyka. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że zaczął zabawiać się demonicznymi myślami i pomału dostał obsesji. Potem, stopniowo, gdy dalej poddawał się temu, jego stan się pogarszał aż po tej równi pochyłej został doprowadzony do opresji, a później opętania. Szatan zdobywa wejście przez ludzkie myśli, tak więc może być utrzymywany w zatoczce przez stosowanie się do polecenia Pawła, aby myśleć „o tym co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały” (Fil. 4:8).

Najwidoczniej co najmniej 2000 demonów zamieszkiwało tego mężczyznę, ponieważ tyle świń popędziło do Morza Galilejskiego. Jakże to musiało wyglądać – 2000 świń nagle szaleje i popełnia samobójstwo! Może się wydawać, że to coś niedobrego ze strony Jezusa, aby pozwolić tym demonom wejść w świnie – niedobre nie tylko dla świń, lecz również dla ich właścicieli, którzy stracili mnóstwo pieniędzy tego dnia. Dlaczego nie zabronił tym demonom wchodzić w świnie, szczególnie w świetle faktu, że jak tylko świnie zostały opanowane, zaraz poginęły?

Niektórzy myślą, że skoro świnie były w starym przymierzu były nieczystymi zwierzętami i Żydom nie wolno było jeść ich mięsa to Jezus przekazywał zdecydowane przesłanie w tym względzie właścicielom świń i wszystkim innym. Ja osobiście nie wiem. Wiem natomiast, że Syn Boży, stwórca wszystkiego, jest właścicielem „wszelkiego zwierza leśnego i tysięcy zwierząt na górach” (Ps. 50:10), lecz również świń. Może zrobić z nimi, co tylko zechce. Zauważam, że częste naturalne kataklizmy, które oczywiście Bóg dopuszcza, regularnie powodują straty milionów dolarów. Pan daje i Pan odbiera (Job 1:21). Mam nadzieję, że ta oszałamiająca ekspozycja mocy Bożej na brzegu Morza Galilejskiego wystarczyła, aby obudzić niektórych grzeszników z ich drzemki! Lepiej stracić świnie i zyskać zbawienie, niż na odwrót.

Pomimo że te demony miały na tyle zdrowego rozsądku, aby skłonić się przed Jezusem, ludzie z tego regiony nie byli tak mądrzy, prosząc Jezusa, aby ich odpuścił. Łaskawie zgodził się na to, lecz zostawił za sobą ewangelistę ze zdumiewającym świadectwem.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

seo оптимизация сайта цена

DS_07.04.09 Mk. 4

HeavenWordDaily

David Servant

Czytaliśmy przypowieść o Siewcy w Ewangelii Mateusza trzy miesiące temu, lecz rozważmy ją dziś bliżej. Nie jest to przypowieść o chrześcijaninie, który lepiej lub gorzej przyjmuje kazania pastora, lecz wyjaśnia nam dlaczego jedni ludzie są zbawiani, a inni nie. Opisując pierwszą glebę Jezus powiedział: „diabeł przychodzi i wybiera słowo zasiane w ich sercach, aby nie uwierzyli i nie byli zbawieni” (Łk. 8:12).

Zwróć uwagę na to, że to nie siewca decyduje, które ziarno kiełkuje, wzrasta i przynosi owoc. Siewca po prostu zasiewa ziarno, lecz to raczej gleba decyduje czy ziarno siewcy wykiełkuje, wzrośnie i wyda owoc. Już niemal słyszę tupot kalwinistów biegnących do drzwi! Przykro mi, chłopaki, Ja nie napisałem Biblii! Bóg chce, aby wszyscy byli zbawieni (1 Tym. 2:4; 2Ptr. 3:9) i dlatego Jezus umarł za wszystkich (1Jn 2:2), i dlatego powiedział nam, abyśmy głosili ewangelię wszystkim (Mk 16:15). Jednak pewne serca są otwarte, a inne nie. To dlatego niektórzy są zbawiani, a inni nie.

W pierwszej scenie część ziaren spadła na drogę, gdzie ziemia była ubita przez ruch pieszych, ludzi i zwierząt, skąd łatwo mogły ją ptaki pozbierać. Podobnie i zatwardziałe serca ułatwiają szatanowi, aby „wybrał zasiane ziarno” (4:15).

Boga martwią ludzie o stwardniałych sercach (3:5; 16:14), byłoby więc bardzo dziwne, gdyby sam te serca zatwardzał. Kalwiniści szybko wskazują kilka wersów, które mówią, że Bóg zatwardził serce faraona. Rzeczywiście, jako akt sprawiedliwego sądu, Bóg może zatwardzić serce kogoś, kto już sam utwardził je do tego stopnia, że odsunął od siebie dzień łaski Bożej. Niemniej jednak, Bóg nie pracuje nad zatwardzaniem serc ludzi, którzy w innym wypadku byliby otwarci. Coś takiego sprawiłoby, że Bóg byłby gorszy od Szatana i godny tego, aby pluć na niego. Kalwiniści nie znajdą biblijnego przykładu na to, aby robił On coś tak złego i niesprawiedliwego.

W scenie drugiej, ziarno padło na skalistą glebę. Wykiełkowało i wzrosło, lecz z powodu cienkiej warstwy gleby, gdy wzeszło słońce, ziemia wyschła a roślina uschła, nie mając głęboko korzeni.

Jezus powiedział, że oznacza to tych, którzy początkowo przyjmują słowo z radością, lecz odpadają, gdy pojawiają się trudności lub prześladowania. W wersji Łukasza tej przypowieści, Jezus powiedział, że ci ludzie „wierzyli do czasu” (Łk. 8:13). Są to chwilowi wierzący. Zatem te roślinki reprezentuję ludzi, którzy słyszą słowo, z radością wierzą, doświadczają nowego życia (kiełkowania) i zaczynają wzrastać duchowo. Niemniej, wskutek prześladowań porzucają wiarę. Z pewnością przepędziłem teraz ku drzwiom zwolenników doktryny „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”!

W scenie trzeciej ziarno pada między ciernie. Te ziarna również kiełkują, wyrastają i zaczynają rosnąc, co oznacza, że Jezus opisywał nowych wierzących. Niemniej, ciernie i chwasty zagłuszają te młode roślinki. Ciernie przedstawiają „troski tego wieku, ułudę bogactwa i pożądanie innych rzeczy” (4:19), co, zajmując pierwsze miejsce, uniemożliwia wierzącym przyniesienie owocu Nie jest to najlepszy stan w dzień żniwa. Uważajcie więc na zmartwienia, bogactwa, pożądliwości i wszystko, cokolwiek może zając pierwsze miejsce przed służeniem Bogu!

Jedynie czwarta gleba jest dobra, przedstawiając, zgodnie z opisem Łukasza: „szczere i dobre serce” (Łk. 8:15). Jest to jedyna gleba, która wydaje owocne rośliny, co oznacza, że wydaje ludzi, którzy ostatecznie będą zbawieni, ponieważ wiara bez uczynków nie może zbawić (Jk. 2:14). Wbrew gładkim kazaniom, które starają się zapewnić, że Boża łaska wystarczy do pokonania ostrzeżeń Bożego słowa, Jezus nigdy nie kłamie.

Dlatego też tak bardzo ważne jest to, aby być posłusznym poleceniu Jezusa, aby „uważać na to, co się słyszy” (4:24). Szatan jest niezwykle hojny jeśli chodzi o dzielenie się swymi kłamstwami. Uważajcie!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_06.04.09 Mk. 3

HeavenWordDaily

David Servant

Wydaje się, że uzdrowienie mężczyzny z uschłą ręką należałoby sklasyfikować nie jako uzdrowienie, lecz jak cud stwórczy. Nie miał chorej ręki, lecz zniekształconą. Zostały stworzone kości i ciało w chwili, gdy posłuchał polecenia Jezusa i wyciągnął rękę, czego nie mógł zrobić z naturalnego punktu widzenia. Rozważaj to i nich buduje się twoja wiara w Jezusa! Niemal równie zdumiewająca jak odnowienie uschniętej ręki jest zatwardziałość serc faryzeuszy, którzy widząc ten niesamowity cud, natychmiast zaczęli się zastanawiać, jak by tu zabić Jezusa (3:6). Uczeni w Piśmie, równie twardzi w swych sercach, ogłosili, że Jezus wypędza demony mocą Szatana. Było to zupełnie idiotyczne stwierdzenie, co zresztą zaraz Jezus ujawnił (3:22-27). To właśnie w kontekście tych gburowatych religijnych przywódców Jezus ostrzegał przed grzechem bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu i nic dziwnego. Wszyscy, którzy są świadkami takich cudów, dokonywanych przez Ducha Świętego i nazywają je dziełami Szatana, mają serca, do których zbawienie nie dosięga. Jak pokazuje ewangelista Marek, bardziej szczegółowo, uczeni w Piśmie powiedzieli, że Jezus jest opanowany przez nieczystego ducha (3:30) jest to równoznaczne z nazwaniem Ducha Świętego demonem.

Może słyszeliście o tym, że istnieje witryna internetowa pn.: „The Bleshemy Challange” (Wezwanie do bluźnierstwa), na której można zamówić za darmo DVD, promujące ateizm, jeśli wyśle się na YouTube film siebie samego, bluźniącego Duchowi Świętemu. Szczególnie interesujące jest to, że ta grup ludzi nie wierzących w Boga, cytuje na swej stronie ostrzeżenie Jezusa znajdujące się w ew. Marka 3:29 przed bluźnieniem Duchowi Świętemu i rzuca wyzwanie ludziom, aby, jak to sami piszą: „przeklęli sami siebie”. Po co marnować czas na nagrywanie siebie bluźniącego Duchowi Świętemu skoro nie ma Boga i nie ma piekła?

Przypomina mi to historię zasłyszaną kilka lat temu o młodej chrześcijance, która mieszkała w komunistycznej Rosji. Jej nauczyciel zażądał, aby stanęła przed cała klasą i przeklęła Boga. Jej odpowiedź jest pełna prostej mądrości: „Proszę pana, jeśli jest Bóg to nie śmiem Go przeklinać, a jeśli Boga nie ma to nie ma sensu przeklinać Go, ponieważ nie ma kogo przeklinać”.

Marek pokazuje nam, jak bardzo Jezus był przytłoczony przez tych wszystkich, którzy potrzebowali uzdrowienia i uwolnienia (3:7-10,20). W pewnym momencie nad brzegiem morza Galilejskiego tłum naciskał do tego stopnia, że Jezus wraz z uczniami musieli przygotować sobie łódź. Pokazuje to, jak i inne fragmenty, że Jezus działał w Swej ziemskiej służbie jako namaszczony przez Ducha Świętego darami Ducha Świętego. Mógł więc czynić takie cuda jak chodzenie po wodzie, w każdej chwili, gdy Duch tego chciał. Dary Ducha działają tak, jak chce Duch (1 Kor. 12:11; Hebr. 2:4). Sam Jezus mówił o swoich ograniczeniach w taki sposób: „…nie może Syn sam od siebie nic uczynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni, co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni„(Jn 5:19). To dlatego nie czynił cudów, zanim nie został namaszczony Duchem Świętym, gdy Jan ochrzcił go w Jordanie. Dopóki Duch Święty nie udzielił daru, który umożliwił chodzenie po wodzie, Jezus był ograniczony w takim samym stopniu, jak każdy inny człowiek: musiał używać łodzi.

Nie mogę zrozumieć dlaczego demony w obecności Jezusa krzyczały przez ludzi: „Ty jesteś Synem Bożym!” (3:11). Marek mówi, że demony padały na twarz w takich sytuacjach (3:11). To tak, jakby były do tego przymuszone z przerażenia. Jakakolwiek była ich motywacja, dla mnie jest to kolejne objawienie potęgi Jezusa. W Jego obecności demony były zmuszone do padnięcia przed Nim i wyznania Kim On jest. Jakże zdumiewające jest to, że demony były tak przymuszone. Bóg dał ludzkim istotom wolną wolę, aby mogły ignorować Go a nawet pluć na Niego. W tej sprawie, możemy radzić ludzkim istotom, aby nauczyły się czegoś nauczyć od demonów. Bójcie się Boga!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайт

DS_03.04.09 Mk. 2

HeavenWordDaily

David Servant

Czytając krótki przekaz historii o uzdrowieniu paralityka w Karafrnaum, wyobraźmy sobie, co musiało się dziać.

Po pierwsze: przyjaciele tego mężczyzny, gdy usłyszeli o tym, że Jezus ma być znowu w mieście, musieli zastanawiać się, co zrobić. Ktoś wymyślił, aby zabrać go do Jezusa i mógł to być równie dobrze ten chory. Jeśli nie, z pewnością musiał zgodzić się na plan przyjaciół. Wzięli więc go na nosze i skierowali się do domu, gdzie nauczał Jezus; wszyscy, cała piątka, mieli wiarę.

Gdy tam dotarli, okazało się, że drzwi i okna były zablokowane przez ludzi. Zastanawiam się, dlaczego po prostu nie zaczekali, aż Jezus wyjdzie po zakończeniu spotkania. Być może, obawiali się, że Jezus, który ogólnie był dość nieuchwytny, ulotni się również im! Zastanawiam się też, dlaczego nie spróbowali przekonywać ludzi, aby im ustąpili miejsca i przepuścili pod drzwi. Być może robili tak, lecz nikt nie chciał ustąpić z miejsca. Jeśli tak było to tylko rozpaliło ich determinację. Podejrzewam, że jeden z nich był właścicielem domu, ponieważ tylko wtedy miał prawo zniszczyć dach tego domu.

Wnieśli więc sparaliżowanego przyjaciela na dach – który był płaski – prawdopodobnie jakimiś zewnętrznymi schodami. Dach budynku był tak skonstruowany, że składał się z ubitej, utwardzonej gliny i wspieranego drewnianymi belkami. Zewnętrzna strona dachu i sufit od wewnątrz konstrukcyjnie były tym samym. Tak więc, pisze Marek, ci czterej mężczyźni musieli „zdjąć” dach, aby otworzyć (2:4). Z pewnością nie uszło to uwagi znajdujących wewnątrz. Musiało to wiązać się hałasem i sypiącą się z sufitu gliną, pył zaczął napełniać pomieszczenie. Ostatecznie przebili się i silny promień światła wpadł do środka. Ile czasu musiało zająć im rozbieranie dachu, aby zrobić otwór wystarczająco duży, żeby mógł się tam zmieść dorosły, leżący mężczyzna?

Nie wyobrażam sobie, żeby ludzie będący w środku nie wyrażali głośno swego niezadowolenia, a w szczególności z powodu sypiącego się kurzu. Ponieważ otwór znajdował się tuż nad Jezusem, zastanawiam się czy Jezus był w stanie kontynuować Swoje kazania wobec tego, co się działo nad głową. Oczywiście, biblijny zapis nie podaje, żeby Jezus krzyczał w stronę poszerzającego się otworu: „Ej, nie widzicie, że przeszkadzacie w naszym spotkaniu, napełniając nasze płuca kurzem?”. Osobiście wyobrażam sobie, że usunął się trochę stając pod ścianą z lekkim uśmiechem na twarzy, ciesząc się widokiem wiary w działaniu.

W końcu otwór w suficie był na tyle duży, że można było zobaczyć cztery zaglądające do wewnątrz twarze. Byli u celu! Znowu trochę ruchu na górze, otwór zaciemnia się i powoli spuszczają na linach sparaliżowanego mężczyznę – niełatwe zadanie, aby go nie zrzucić z noszy. Jeden błąd i mógł skończyć w jeszcze gorszym stanie!

Ostatecznie, po mniej więcej pół godzinie zamieszania, mężczyzna leżał przed Jezusem,. Jego wiara była oczywista. Jezus zapewnił go, że jego grzechy zostały przebaczone (doskonale odgrywając rolę Boga) po czym powiedział mu, aby wstał. Mógł powiedzieć: „O, tak bym chciał, ale jestem sparaliżowany”, lecz działa zgodnie ze swoją wiarą i przekonał się, że może zrobić to, co było niemożliwe.

Ależ historia! Czego możemy się nauczyć? Przede wszystkim tego: wierzący nie rezygnują. Nie rezygnuj!

Marek, podobnie jak Mateusz, pokazuje rosnące animozję faryzeuszy i uczonych w Piśmie do Jezusa, który w ogóle nie był entuzjastycznie nastawiony do ich tradycji, nie mających żadnych podstaw w Słowie Bożym. Byli oni jak stare, sztywne skórzane bukłaki – nie nadające się do trzymania prawdy, która buzuje jak fermentujące nowe wino wewnątrz tych, którzy wierzą! To sprawia, że dobrze czujemy się wewnątrz i jesteśmy szczęśliwi na zewnątrz

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer