Category Archives: Tyra Stan

Stan 19/20.09.2019

19 września
Ciemną stroną obudzonej świadomości jest samoświadomość. Tutaj mamy zwyczaj działać na pokaz, dla publiczności, , a co najmniej dla tych, których uważamy za najważniejszych widzów. Samoświadomość wzbudza dużo niepokoju, ponieważ stale poddajemy w wątpliwość to, jak dobrze działamy, czyli projektując obraz tego, czego się od nas oczekuje. Łatwo sobie wyobrazić, że stanowi to poważne ryzyko dla autentyczności i obfitego życia w wolności.

W takim urojonym stanie tracę pragnienie odkrywania własnej autentyczności, czyli prawdziwego Ja, na rzecz tego ja, które zdobywa miłość, aplauz, szacunek i akceptację. Doszedłem do przekonania, że muszę być i zachowywać się w jakiś szczególny sposób. Przejście poza takie stworzone przez siebie „ja” i powrót do autentyczności, wymaga mnóstwa poważnych decyzji, odrzuconych uczuć i samotności.

Rozejrzyj się wokół i zobacz jak wiele rzeczy robimy tylko po to, aby przypodobać się tym, których cenimy najbardziej, a życie traci na autentyczności i praktyczności. Ponieważ strach przed odrzuceniem jest tak silny, nie mamy problemu z oddawaniem czci bożkowi akceptacji, a skutek jest taki, że oddajemy kontrolę innym, stając się bardziej mapetami niż uczestnikami.

Wszyscy znamy z doświadczenia to spoglądanie przez ramię w oczekiwaniu na opinię o nas. Niektórym wydaje się, że są autentyczni, lecz tak naprawdę to chcą być znani i zauważani za swoją „niezależność”, co dalej jest działaniem zgodnym z oczekiwaniem innych. Po prostu chce się w ten sposób upewnić, czy inni zdają sobie sprawę z naszej niezależności. Dalej chodzi o to, aby żyć zgodnie z oczekiwaniami innych, ponieważ ciągle chcemy bronić naszej reputacji.Jest to druga strona tej samej monety. Nigdy nie dowiesz się jak obciążająca jest twoja reputacja, dopóki jej nie stracisz. Mówiłem to już wielokrotnie, lecz warto to powtarzać stale i wciąż, że bałwanem jest wszystko, cokolwiek musisz zapytać o zgodę, zanim odpowiesz „tak” duchowi, w tym również jest to reputacja.

20 września
A temu, który może uczynić daleko więcej niż możemy sobie wyobrazić czy prosić, zgodnie z działającą w nas mocą (Ef 3:20).

Tragiczne jest to, że chrześcijaństwo zredukowało wiarę do zwykłego wierzenia / do przekonań. Nie lubimy tego, czego wymaga wiara, czyli „ponad wszystko, o cokolwiek mogę poprosić czy pomyśleć”. Wolimy wnioski niż to, czego wymaga wiara. Postępuje to w następujący sposób:
myśli zamieniają się w opinie, które stają się osądami, a te z kolei szybko wnioskami. Wnioski zaś stają się niepodważalnym i niezachwianym szkieletem naszego systemu wierzeń. Wiara nie jest wymagana.

Jestem przekonany, że naszymi największymi załącznikami, których musimy się pozbyć, są nasze wierzenia/przekonania. Mogą czasami być użytecznym narzędziami dopóki nie staną się naszą tożsamością. Tragiczne jest to, że „moje przekonania” to bardzo powszechnie występujący i zwodniczy bałwan w każdej religii i ten bałwan musi zostać strącony, a nie chcemy się go pozbyć, ponieważ to jest wszystko, co mamy.

Osobiście wiem, w jaki sposób wierzenie kształtują się w tożsamość. Przez wiele lat utożsamiałem się z moją teologią i trzymałem się kurczowo swego biblijnego zrozumienia jak cennej nagrody. Prowadzi to do wielkiej intelektualnej nieuczciwości, ponieważ moje pojmowanie prowadziło mnie do miejsc, w których musiałem unikać pytań, które zmusiły by mnie do wyjścia poza aktualny system wierzeń. Nie uderzało to w moją wiarę, ponieważ ona nie brała w tym udziału, lecz z pewnością wpływało na moje postępy ku większej świadomości. Jednak to wezwanie „głębina przyzywa głębinę” odzywało się we mnie. Powoli zacząłem pozwalać sobie na poddawanie się głosowi Ducha.

W miarę jak odpuszczałem swoje przywiązanie do przekonań, wielu ludzi ostrzegało mnie, że dryfuję w stronę liberalnych, heretyckich wód. Wiem, że moje poddanie było wielkim zagrożeniem dla nich i ich systemowi przekonań. Oni również musieli rozważyć to, co ja mówiłem, bądź odrzucić i zdystansować się do mnie. Większość wybrała to drugie. Nie widzieli dla siebie miejsca pośredniego, ponieważ ich teologia była zakorzeniona w dualizmie „ja i oni”, a ja stałem się „nimi”.

Nie mam już więcej potrzeby przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek. Mogę mieć wpływ na to, w co wierzysz, lecz to duch może zmienić to, co i jak rozumiesz. Pokuta to nie tylko zmiana swej opinii, lecz całkowite jej poddawanie i stawanie się większym w większym Wszechświecie.

Wielkim krokiem wiary jest trzymanie swej teologii w otwartych rękach pokory i nie mieszanie przekonań z prawdą. Czcisz to, czegokolwiek się trzymasz. Nawet Jezus powiedział: „nie trzymaj się mnie”. Smutne to i nudne, aby określać siebie samego w taki mały sztywny sposób, który ogranicza posuwanie się do przodu.

Z chwilą, gdy sprawimy, że nasze wierzenia/ przekonania stają się centrum naszej tożsamości, zaczynamy szukać innych, którzy dzielą te same przekonania. Szybko „jestem tym, w co wierzę” zamienia się w „jestem tym, czym jest moja grupa”. Jedyna rzecz bardziej urojona i niebezpieczna niż osobiste ego, to grupowe ego. Tym zajmę się jutro.

< | >

Stan 17/18.09.2019

Stan Tyra
17 września

Czy uzdrowienie Zranionego Własnego Ja, spowodowanego niezrozumieniem tej podróży to odrzucenie siebie za siebie? Nie, nie jest to prawda. Przebudzona dojrzałość to nie odrzucenie „ja”, lecz totalne wchłonięcie go, które prowadzi do jedności/niepodzielności. Nasza podróż obejmuje dojrzewanie i doskonalenie własnego ja. Jest to stałe i coraz bardziej pogłębiające się spotkanie zarówno z Bogiem jak i z własnym ja. Głębokie poznanie Boga i głębokie poznanie siebie są tak nierozerwalnie współzależne, że jedno nie może obyć się bez drugiego.  Wydawało nam się, że byliśmy duchowi, gdy wołaliśmy „cały Ty, a mniej mnie”, podczas gdy w rzeczywistości, poszerzaliśmy i pogłębialiśmy ranę.
Ta podróż ku Miłości musi angażować te złamane części nas i doprowadzić do uzdrowienia rozbicia  i braku autentyczności, którą spowodowała. Każde przeżyte uzdrowienie, bez względu na to, co uznamy za jego źródło, demonstruje pracę łaski w naszym życiu. Każde przebudzenie jest znakiem pędzla Bożego, natomiast każde spotkanie zwiększa nasze pragnienie, aby otrzymać więcej.

W Ewangelii Jana 8:32 Jezus powiedział, że prawda nas wyzwoli. Ta odkrywcza podróż ku „trwaniu we Mnie i Mnie w was” jest integracją straconych i przemieszczony części siebie. Za każdym razem, gdy znajdujemy to, co zostało zgubione, świętujemy. Jest to podróż odnowienia unikalnego siebie, które zostało stworzone na obraz i podobieństwo Boże.

Ostatecznie, możemy założyć, że uzdrowiona rana już więcej nie istnieje. Nie jest to całkowicie właściwe w tym przypadku. Uzdrowiona przez Boga rana to nie taka, która już w ogóle nie istnieje, lecz taka, którą inni mogą dotknąć i nie pojawia się potrzeba oskarżania innych czy projektowania swego bólu na kogoś innego. Jesteśmy przekonani, że unikanie bólu to to samo co uzdrowienie. Jeśli, podobnie jak Jezus, możesz zaprosić innych do tego, aby sięgnęli do twojego zranienia bez zgorzknienia i chęci odwetu z twojej strony, to jest to boskie zranienie, które stało się źródłem uzdrowienia dla Tomaszów, których spotkasz w życiu.

18 września
Ostatni z czterech poziomów podróży, których omawianie zacząłem w poniedziałek.
Jednoczenie Rozdrobnionej Świadomości ostatni aspekt, który jest odnawiany w czasie podróży ku Bogu, o którym chcę wspomnieć to świadomość. Stanowi problem, ponieważ choć już jesteśmy w Bogu a Bóg w nas, nie jesteśmy świadomi tego faktu. Tak więc, nie możemy być wolni zgodnie z tym, jak J 8:32 opisuje, dopóki nie nastąpi przemiana świadomości.

Główną przeszkodą na drodze do tego poznania jest dualizm, ponieważ mieszamy poznanie z danymi i rozumowaniem. Richard Rohr opisuje to w następujący sposób: jest to „ruch ze zwykłego systemu wierzeń do rzeczywistego wewnętrznego doświadczenia”. Jest to Pawłowe „trzecie niebo”,  czyli spotkanie z tym, czego nie da się opisać słowami (2Kor 12:2, 4). Zjednoczona świadomość jest to rozszerzona przytomność, która wchłonęła wszystkie rozbite części w jednolitą świadomość, co stanowi pełnie/zdrowie i zbawienie.

Ta świadomość przenosi mnie z małostkowości do większego i obejmującego wszystko świata, do którego należy wszystko.
Istota jedność jest wynikiem niepodzielności, gdzie już nie próbujemy dzielić i konkurować tylko po to, aby uzyskać szybką ulgę dla swego ego. Nie pędzimy już ku dualizmowi i porównaniom, aby szybko zdobywać punkty.
Prawdopodobnie najprostszą ilustracją na jaką mnie stać jest to, że podróżujemy ku poznaniu, które pozwala nam widzieć rzeczy takimi jakimi są, a nie takimi, jakimi my chcielibyśmy je widzieć. Niemniej, nie dochodzimy do tego przy pomocy strategii czy osiągnięć, ponieważ nie jesteśmy w stanie uzdrowić siebie samych. Bardziej chodzi tu o otwarcie siebie na Ducha Świętego, który jest naszym jedynym nauczycielem w tych sprawach i który prowadzi nas ku całej prawdzie. Jest to istota „niech mi się stanie…”
Wspaniałą książką na ten temat jest: „The Naked Now” Richarda Rohr’a.

<|>

Stan 13/17.09.2019

Stan Tyra
13 września
Gdybym musiał zdefiniować cztery najistotniejsze poziomy podróży, którą przebyłem do tej pory, byłyby to:
… nauka zaufania do ciemności,
… uzgodnienie głowy z sercem,
… uzdrowienie zranionego ja,
… zjednoczenie podzielonej świadomości.

W nadziei, że będzie to zachęcające na waszej drodze, omówię je
pokrótce w ciągu następnych kilku dni.

Zaufanie do ciemności.
Chwilom duchowego przebudzenia towarzyszą rozbłyski boskiego pokoju, niezrozumiałej radości i wielkiej nadziei. Niemniej, z czasem wejdziesz również w okres, który wygląda tak, jakby te światła nagle zgasły. Zmagania, zniechęcenie i cierpienie zajmują miejsce nadziei, pokoju i radości, lecz jest to również bardzo istotna część tej podróży.
Do egoistycznej tendencji należy próbowanie unikania ciemności i nad tym
właśnie pracuje niedojrzała religia, promując to jako wezwanie do
świętości. Dojrzała duchowość, nie polega na unikaniu, lecz na rozeznaniu i poddaniu się „nadzwyczajnej obfitości” łaski w takiej chwili. To wiara świeci z ciemności, ufając obecności, bez względu na to w jakim okresie życia znajdujemy się. Pamiętaj o tym że w czasie stwarzania Bóg nie nazwał „dobrym” rozdzielenia światła od ciemności, a stało się tak dlatego, że to nie jest dobre.
Taki okres boskiej ciemności jest jedynym sposobem na to, aby nauczyć
się „żyć przez wiarę, a nie patrzenie” W Ewangelii Jana 14:27 Jezus
obiecał, że teraz pokój dominuje nad niepokojem a nadzieja góruje nad
rozpaczą. Na tym polega odkrywanie Boga ponad ideologią i oklepanymi
odpowiedziami. Nauka ufania Bogu w tej ciemności jest potężnym
przemieniającym przebudzeniem. Nawet Jezus czuł się „porzucony”.
Mogę wraz z Dawidem powiedzieć „choćbym szedł przez dolinę cienia
śmierci, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś za mną i twoja obecność pociesza
mnie bardzo”.
C.d.n.

14 września
Pomimo tego, że korzystamy z takich wyrazów jak: mistyk, mistyczne,
misterium, są to tylko słowa, które wskazują na ten punkt podróży.
Doświadczenie samo w sobie nie jest celem i, o ile jest ono o wiele
ważniejsze od wiedzy, tylko Bóg JEST celem. Jeśli mamy kochać Boga z
całego serca, duszy i umysłu, nie możemy pragnąć niczego innego, jak
tylko Boga (Mt 22:36 40).

Pogoń za niebem,wizjami, porwaniem i głębokim badaniem Słowa może
stanowić niebezpieczne rozproszenie tej podróży. Jedynym „celem”
naszej podróży jest poznać Boga w miłości! Dokładnie to! Ponieważ Bóg jest
miłością, więc może być poznany tylko w miłości, a nie myślami czy
wierzeniami (przekonaniami przyp. tłum.).
WOLNO przeczytaj modlitwę Pawła, w której prosi aby Bóg w swej
nieskończonej chwale, abyś: „przez Ducha Bożego mógł wzrastać
w wewnętrznym człowieku, aby Chrystus przez wiarę zamieszkał w twoim
sercu i abyś zakorzeniony w miłości i zbudowany na miłości mógł wraz ze
wszystkimi świętymi uchwycić szerokość, wysokość, długość i
głębokość miłości Bożej, aż poznamy w pełni miłość Chrystusową, która
przewyższa wszelkie poznanie i jest wypełnieniem całej pełni Bożej” (Ef 3:17 19).
To jest jedyny cel jaki mamy: ponad wszystkim innym poznać Boga w
miłości. Pomimo, że doświadczenie jest ważne, obyśmy tęsknili : aby poznać Bożą miłość tak głęboko, żebyśmy zostali wypełnieni całą pełnią Bożą. Takie poznanie jest poza wszelkimi przemyśleniami, poza tym, co możemy pomyśleć, o co poprosić, lecz nie jest irracjonalna, jest przemieniająca i jest kontemplacyjna.
Kontemplacja to pojmowanie niezagracone przez myśli czy słowa. Opiera
się na spotkaniu z obecnością. Prawdopodobnie nie będziesz w stanie
opisać tego, ani wyjaśnić, lecz będziesz pewien tego. O tych najgłębszych rzeczach, jak powiedział Jezus Piotrowi, Janowi i Jakubowi, nie należy mówić. Nie dlatego, że to jakaś tajemnica, lecz dlatego, że są nie do wyjaśnienia. Doszedłem do tego, że ci, którzy najwięcej mają do powiedzenia o boskich rzeczach, nie spotkali się z nimi na głębokim poziomie. Tych, którzy milczą należy słuchać. To, że są cisi i milczący, nie znaczy, że nie można ich słuchać.

16 września
Uzgodnienie głowy i serca.
Podróż ku Bogu musi zmienić zarówno serce jak i głowę i, jak często mówię, umysł jest świetnym uczniem, lecz strasznym liderem.
Centrum twojego jestestwa jest serce i to Jezus miał na myśli, gdy
mówił o myślach i emocjach wypływających z serca (Mt 15:19). Umysł, sam w sobie, nie jest zdolny poznać Boga, może tylko wiedzieć o Bogu. Jeśli
chodzi o mnie, to aby chodzić w prawdzie, muszę poddać umysł mądrości
serca.
Uzgodnienia serca i głowy nie da się osiągnąć naszym staraniem, lecz
czymś, co się osiąga przez poddanie się doświadczeniu. Wielką
arogancją jest myśleć, że możemy posiąść prawdę;, mistyczna nadzieja to coś, czego możemy doświadczyć będąc opanowani przez prawdę. Jest to coś
zupełnie innego niż posiadanie myśli i wniosków na temat prawdy.

Powiedziano nam: „niech umysł Chrystusa będzie w was…” (Flp 2:5),
choć nie jesteśmy w stanie przywdziać umysłu Chrystusa dopóki nie będziemy chcieli przyjąć serca Chrystusa. Zmiana myśli, zmiana zachowań i
zrozumienie pewnych idei bardzo nędznie zastępują odnowienie w miłości
i przez miłość.
Nasz umysł musi zostać odnowiony przez prawdę serca a serca musi poznać prawdę umysłu oba muszą brać wspólnie udział w procesie przemiany.
Jest to jedyny sposób na to, aby otrzymać boską miłość i pozwolić jej
dalej płynąć przez nas do innych.

W Księdze Jeremiasza 17:9-10 czytamy, że serce jest złe i nie można mu
ufać, a my mamy pokutować i zmienić swoje umysły. Wydaje się dziwne,
ze uzgodnienie obu, może być sprawą religijną, lecz w jakiś sposób jest.

Jedność jest potężnie przemieniająca. Faktem jest, że jest tak
mistycznie potężna, że zwodnicze serce i zwiedziony umysł właściwie
sprzymierzone ze sobą mogą stać się dobrym źródłem życia.
Jest to zaledwie drobne siorbnięcie z oceanu świadomości. Moim celem nie
jest informować was, lecz wskazać na coś, nad czym możecie się chwilę
zastanowić. Nie tylko umysł i serce muszą zostać zjednoczone, lecz tak
samo mózg i umysł muszą stać się jedno. Więcej na temat Mind Brain
Connection odesłałbym was do YouTube do Kay Fairchild i już ponad rok
trwającego cyklu na temat powiązania umysł-mózg. Jest to wspaniałe
wejrzenie w boską tajemnicę, która ukrywa się przed naszym
wzrokiem, a my o tym nie wiemy.

<|>

Stan 9/12.09.2019

Stan Tyra
09 września
Podróż przemiany jest podróżą kolejnych przebudzeń i rozszerzania świadomości. Najbardziej podobna jest do krętych spirali, które stale się rozszerzają się. W miarę jak się rozszerza, poruszamy się do przodu i wstecz, w górę i w dół. Nigdy nie jest to prosta linia. Nigdy nie ufaj nikomu, kto sprowadza to do formułki.

11 września

Ogólnie rzecz ujmując, moglibyśmy opisać nasz udział w życiu Ducha, jako powrót do domu w Bogu. Jest to postępujące objawienie prawdy naszego bycia: Już jesteśmy w Bogu. Nasze oddzielenie od Boga jest iluzją umysłu (Kol 1;21), i to iluzją opartą na tym, co teologowie nazywają grzechem i ma ona potężne i tragicznie konsekwencje.

Skutek jest taki, że zredukowaliśmy tą podróż do domu „w Chrystusie” do odpłaty opartej na zdyscyplinowanym zachowaniu (uczynkach), z czego wiernie się pysznimy.,

Nikt nie może nas nauczyć tak wiele o lekarstwie na tą przepaść, jak mistycy, z których Jezus jest pierwszym. Mistycy to ci, którzy są duchowo zakorzenieni w doświadczeniu, a nie moralności, teologii czy ideologii. Wyłącznie podróż doświadczenia i słuchania może przenieść twoją wiedzę z głowy do serca, do centrum twojego jestestwa. Jest to przemieszczenie z dochodzenia do prawdy do stałego dochodzenia do prawdy, ponieważ temu wzrostowi królestwa nie ma końca. Pamiętaj, Jezus powiedział: „idź za mną”, a nie ucz się o mnie faktów czy czcij mnie.

12 września

Zachodni fundamentalizm postrzega wyraz „mistyk” jako coś pochodzącego z new age i kultu, o ile nie wprost demonicznego. Rozumiem to, też tak myślałem w poprzednich latach. Mistyk nie jest słowem, które chcielibyśmy używać, wolimy takie jak: chrześcijanin, wierzący, uczeń czy członek.

Ludzie mówili do mnie: „daleko odpłynąłeś od podstawy i przehandlowałeś bycie chrześcijaninem, za bycie mistykiem”, na co ja odpowiadam: „dziękuję ci”. Zachodni fundamentalizm dyskredytuje mistyków głównie dlatego, że nic o nich nie wie bądź nie chce wiedzieć. Gdyby przynajmniej przez chwilę zwrócili uwagę ich podejrzenia jeszcze by wzrosły , ponieważ nie lubią języka poznania, jedności i włączenia, które stanowią zagrożenie dla ich systemu wymiennej sprawiedliwości i narzędzi służących utrzymaniu jej.

Niemniej, każda religia ma swoich mistyków w tym to, co później stało się znane jako chrześcijaństwo. Mistycy są zakorzenieni w doświadczeniu, podczas gdy fundamentalizm jest zakorzeniony w teologii i przekonaniach. Kiedy Jezus mówił o byciu jedno z Ojcem to nie miał na myśli wierzenia, lecz doświadczenie. Modlił się o świat, abyśmy również mogli tego doświadczyć,.Łatwo jest zobaczyć, o ile w ogóle zachcemy zwrócić na to uwagę, jak bardzo chrześcijaństwo oddzieliło siebie od duchowości Jezusa. .

Mistycyzm to uczestnictwo w przemieniającej podróży przemiany a Jezus zaprosił wszystkich, aby w tej podróży „szli za Mną”. Wszyscy jesteśmy wezwani do tego, aby żyć w tej tajemnicy naszego życia umieszczonego w Chrystusie i zwracali uwagę na stałą obecność „bogactwa obfitości łaski”.

<|>

Stan_6/8.09.2019

Stan Tyra

Stan Tyra
6 września
Wbrew retoryce tylko niewielu pragnie przemiany i nieliczne kościoły witają ją z radością. Wolimy, aby proces przebiegał zgodnie z naszym planem, pod naszą kontrolą i był ograniczony do drobnego majsterkowania przy naszych religijnych projektach samorozwoju.

Jednym z powodów tego, że tak naprawdę nie chcemy przemiany jest to, że w trakcie tej podróżny napotykamy na opór w tych miejscach, w których zazwyczaj spodziewalibyśmy się wsparcia. Rodziny, przyjaciele i kościół często współpracują ze sobą, aby nas uchronić przed autentycznością, a utrzymać mocno w miejscu podporządkowania się normom. Właśnie dlatego chrześcijaństwo w większości swych form jest bardziej plemienne niż przemieniające – brak mu cierpliwości do znoszenia twojej marnotrawnej podróży i z pewnością chce uniknąć przykrych sytuacji, jakie może ona sprawić. Reputacja jest ważniejsza niż przemiana, wymagania zaś są proste: bądź dobrym starszym bratem, trzymaj się domu i bądź posłuszny.
Szczera przemiana jest procesem zmiany, który nie podlega naszej kontroli. W przeciwieństwie do dyscypliny, przemiana jest powstrzymywana staraniami, a przyspieszana przyzwoleniem. Jeśli w naszym wnętrzu ma nastąpić głęboka zmiana, musi pochodzić z jakiegoś miejsca spoza naszego ego. Każda próba kierowania czy kontrolowania go wyłącznie wzmacnia fałszywe ego, a wtedy prawda o naszym życiu jeszcze bardziej oddala się od nas.

7 września
Przemiana wpływa na naszą tożsamość w taki sposób, że ujawnia nasze „załączniki”. Jesteśmy tym, z czym najbardziej się utożsamiamy. Jeśli utożsamiam się z systemem przekonań (wierzeń) wtedy jestem moim systemem wierzeń. Jeśli jest to historia to jestem moją historią. Jeśli jest to rasa, płeć, reputacja, osiągnięcia, upadki czy cokolwiek innego jeszcze zdołasz wymienić, tym jestem. „Jak człowiek myśli w sercu swoim, taki jest” (Przyp 23:7). Jestem tym, do czego jestem najbardziej przywiązany, ponieważ właśnie to, do czego jestem tak przywiązany, decyduje o tym, co myślę. Jest to klasyczne definicja bałwana, a bałwanem jest wszystko do czego musisz się zwrócić o pozwolenie, gdy usłyszysz głos Ducha wzywającego cię do wyjścia poza miejsce, w którym jesteś ku większemu, autentycznemu ja.

Wielu ludzi utożsamia siebie z osobistą historią wykorzystania czy traumy. Przyjmują na siebie coś, co nazywamy tożsamością ofiary. O wiele bardziej tragiczne jest stać się własnym bólem, niż tylko znosić ten ból. Łatwo również utożsamić się z życiowymi okolicznościami i powiedzieć: „to ja, taki jestem, to jest moje życie”.

Być tym, co niosą własne myśli, wierzenia i przekonania skutkuje znacznie mniejszym ja i jest bardziej niebezpieczne od tylko posiadania myśli, wierzeń i przekonań. Na przykład: każdy z nas zna kogoś, kto utożsamił się ze swymi religijnymi wierzeniami. Nie da się z nim przeprowadzić istotnej rozmowy o czymkolwiek, ponieważ jego osobista, wewnętrzna przestrzeń już jest przepełniona jego opiniami i przekonaniami. Ma zawsze gotowy system obronny, ponieważ czuje, że nie tylko kwestionujesz jego wierzenie, lecz to, kim jest, jego tożsamość.
Gdy pytam kogoś: „Powiedz mi coś o sobie” to niemal bez wyjątku zaczyna mi opowiadać, co robi. Jestem matką, ojcem, mężem, żoną księgowym chrześcijaninem…?? Zmagamy się z przemianą i przejściem na wyższy poziom świadomości, ponieważ utknęliśmy w małej przestrzeni tego, co robimy i co myślimy. Wielu przylgnęło do Jezusa pomimo tego, że On mówi: „przestań, nie trzymaj się mnie” (J 20:17). Jeśli trzymamy się kurczowo Jezusa nigdy nie wzniesiemy się do chrześcijańskiej świadomości, gdzie jest miejsce na wolność do „życia, poruszania się i bycia” (Dz 17:28).

Życiem wiary jest reagowanie na życie przez „tak i amen”, równocześnie idąc dalej w pokoju, z akceptacją i wdzięcznością. Wiara jest czymś znacznie więcej niż zgodą na wierzenia i koncepcje. Wiara jest jedyną rzeczą, która może cię przygotować do najbliższego upadku swobodnego i towarzyszyć ci dalej w tym, co jest częścią następnej przemieniającej podróży. Ta podróż stawania się nie jest powolnym wspinaniem się wzwyż na starą transformacyjną górę, lecz wygląda tak: trzy kroki w górę, utrata równowagi i spadek dwa kroki wstecz. To ten jeden zyskany krok nadaje impet do dalszego marszu.
Musimy wypuścić na wolność nasze życie, co dotyczy również nasze wierzenia i przekonania, bądź Jezus powiedział, że „stracisz życie”, zanim je rzeczywiście znajdziesz. Musimy odpuścić, przejść przez stan niewiedzy, aż dojdziemy do takiego stanu, że ta wiedza nie jest nam potrzebna. To, że nie musisz wiedzieć, jest wskaźnikiem obecności autentycznej wiary. Znaczy, że zostałeś z jakiegoś powodu, którego nie rozumiesz, doprowadzony do miejsca, którego nie znasz i to w podróży, której nie możesz kontrolować.
Proces przemiany nie jest dla lękliwych, a ci, którzy zawsze mają szybkie religijne odpowiedzi, nie doświadczą go. Jest dla poszukiwacza obecnego w każdym z nas, który wie, że to, co jest ukryte w całym rozgardiaszu naszych załączników i tożsamości to autentyczne JA, które jest większe, rozleglejsze i bardziej miłujące niż wszystkie, wymyślone przez siebie pomysły na owo „ja”.

8 września
Jednym ze sposobów uodparniania się na przemianę jest to, że prowadzimy życie zbyt zajęte, aby mieć czas na ciszę i samotność. To nasze zapracowanie rozprasza nas tak, że nie możemy się spotkać z naszym wewnętrznym ja. Wolimy rozpraszanie i relaks niż przestrzeń na obecność i spotkanie. Właśnie unikanie tych rzeczy jest źródłem naszego uzależnienia i utrzymuje nasze religijne życie spięte w desperackim kieracie obowiązków i krzątania.

<|>

Stan_3/5.09.2019

Facebook

Stan Tyra
3 września

Życie mnóstwa ludzi sprowadza się do domagania się podobieństwa, szczególnie w dziedzinie polityki i religii. Ja mam rację – ty się mylisz. Ja jestem dobry – ty jesteś zły. Ja jestem zbawiony- ty nie. To ego opakowuje się we takie wnioski i przekonania po czym mówi: „taki właśnie jestem!” Przeważnie jest to po prostu inna forma psychopatycznej paplaniny.
Nie widzimy tego, lub nie chcemy zobaczyć, że ład tworzy się wyłącznie z kontrastów. Wyobraź sobie jak nudne i irytujące byłoby to, gdybyś poszedł na koncert, na którym zespół wszystkie utwory grałby na jednej funkcji harmonicznej (akordzie). Na harmonię w życiu składa się coś więcej niż samo E-dur, musi ono być otoczone przez C-dur i G-dur.
Arka Noego jest znakomitym studium kontrastów. Bóg celowo utrzymuje te wszystkie „przeciwności” razem, dopóki nie przyjdzie pokój (listek drzewa oliwnego Rdz 8:11). Z tego miejsca rodzi się nowe życie. Jezus był Arką Bożą, a teraz ty jesteś tą Arką – Ciałem Chrystusa.
Świadomość tej części swego boskiego charakteru najlepiej daje się utrzymać współdziałając ze swymi przeciwnościami w pokoju, nie uważając ich za coś wstydliwego. To te kontrastowe kolory składają się na twoją życiową kanwę. Nie ma kolorów, nie ma opowieści, nie ma życia.

4 września
Fundamentalizm uczy, że wszystko wypływa z Boga na zewnątrz. Zaczynam patrzeć na Boga inaczej, wierzę, że wszelkie życie płynie ku Bogu a nasza podróż to nauka jak uczestniczyć w tym strumieniu. Życie ma swój kierunek i ten kierunek jest zwrócony ku Bogu. „Pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi” opisuje nieustanny Boży cykl. Pierwsi na ostatnich, ostatni na pierwszych i tak stale i wciąż powtarzany jest cykl życia.

Przemiana (transformacja) to nie zmiana, jak szybko ją określamy, nie jest to również rozwój własny. Transformacja to ruch w stronę świadomości niepodzielności. Może to sięgać poza nasze umiejętności pojmowania, lecz nie wychodzi poza nasze doświadczenie. Możemy nie rozumieć, lecz możemy wiedzieć.
Wszystko na świecie opowiada nam tą samą opowieść: pory roku, nasiona, zgubiona owca, zgubiona moneta, stracony syn czy posłany Syn. Wszystko zaczyna się w Chrystusie i do Chrystusa wraca. Nawet Bóg „w Chrystusie świat ze sobą jedna” (2Kor 5:19). Zostawia te 99 i idzie szukać jednej, ponieważ w Chrystusie nie istnieje coś takiego jak 99%. Zawsze jest tylko i wyłącznie 100%, całkowitą pełnią i totalnym objęciu wszystkich.

5 września
Prawdziwy duchowy wzrost zawsze doprowadza do tego, że stajesz się bardziej żywy i bardziej autentyczny, ponieważ masz większą świadomość Boga a twoje człowieczeństwo nabiera bardziej pobożnego charakteru. Nie ujawni się to przez lepsze poddanie się religijnym ideałom i standardom, co więcej, podobnie jak w przypadku Jezusa, często będzie to wyglądało na sprzeciw wobec tychże.

Fundamentalizm (niedojrzała religia) każe nam dążyć do świętości, zamiast do całości/pełni; do stawania się duchowym, zamiast w pełni człowieczym; do osiągnięć, zamiast do przemiany oraz do doskonałości, zamiast Jedności. Zbyt często mylimy nasze religijne projekty samorozwoju, które nie są niczym więcej jak tylko polerowaniem fałszywego ego, z bardziej radykalnymi planami Ducha. Ponieważ głos Ducha Świętego zawsze jest łagodnym zaproszeniem, a nie żądaniem, często nie zauważamy go.
Jedność z Chrystusem nie jest tylko teologiczną propozycją – jest obietnicą, której można doświadczyć.

<|>

Stan_02.09.2019

Stan Tyra
2 września

Ciąg dalszy z wczoraj.
Jak uniknąć bajora wiedzy, wyjść z niego i przejść do rzeki świeżej wody. Jestem żarliwym czytaczem książek, lecz radzę, aby nie poprzestawać na książkach. Wiedza rzadko ma moc przemiany. Wyłącznie podróż doświadczenia jest przemieniająca i dlatego Jezu powiedział: „chodź za mną…” Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do traktowania intelektualnego poznania jako czegoś empirycznego i przemieniającego, że gromadzimy coraz więcej i więcej faktów i informacji. Skąd więc, wytłumaczcie mi, nasze nieustanne wątpliwości? Jesteśmy przekonani, że zdobycie właściwej odpowiedzi jest tym samym co oświecenie i przemiana. Nie jest. W rzeczywistości, jest największą przeszkodą. „Uderzająca do głowy” wiedza Biblijna jest najlepszym sposobem na to, aby uniknąć Boga.
Zachęcałbym cię do tego, abyś znalazł jedną osobę, która szła przed tobą i zwrócił uwagę na mądrość, którą niesie. „Uczcie się od nich” jak powiedział Jezus (ode Mnie) o sobie uczniom. Lecz pamiętaj: jest to życiowa podróż, nie kościelne nabożeństwo czy klasa szkolna.

Po drugie: zwracaj uwagę na swoje serce. Już znasz w ten sposób Boga, więc zrozum: po prostu „przypominasz sobie”.

Jan napisał: „Mówię wam o tym, nie dlatego, że nie wiecie, lecz dlatego, że już wiecie”. Już zostało ci dane „wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności”, więc duch i twoja podróż będą ci po prostu przypominać te wszystkie rzeczy. Za każdym razem, gdy próbujesz i zbliżasz się do Boga intelektualnie, twoje ja będzie uważać to za niewystarczające i zwracać się w stronę innego wyścigu osiągnięć.
Zwykle jest tak, że gdy szukamy informacji, widzimy to, czego szukamy i zgadzamy się z tym, co już uważamy za prawdziwe. Musisz dojść do miejsca, doświadczenia, które rozprasza i usuwa z centrum ego a konfrontuje cię z większym i bardziej globalnym światem. Paradoksalne jest to, że Bóg, aby to zrobić, wykorzystuje twoje własne dzieje i życie.
Zadziwiające, że Bóg ukazuje się w przebraniu twojego życia.

<|>