Stan Tyra
9 maja
„I zwoławszy dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi demonami i moc uzdrawiania chorób” (Luk 9:1).
Praktycznie
rzecz biorąc demony reprezentują oskarżenia nieświadomej siebie czy
śpiącej świadomości. Skoro Jezus wymienił tutaj razem demony i
uzdrowienie wskazuje na to, że są ze sobą połączone. Dobrą nowiną jest
to, że my tworzymy nowy światowy porządek, w którym pierwszym zadaniem
jest uzdrawiać siebie nawzajem. Robimy to „niszcząc dzieła diabła” (1J
3:8), którymi są kłamstwa i oskarżenia, które umysł napełniony ego
powtarzał tak długo, aż uwierzyliśmy, że są prawdą. Jest to ten sam
głos, który reprezentuje w Ogrodzie wąż, oskarżając Ewę o to, że nie
jest doskonała, pełna i że Bóg coś z Siebie ukrył przed nią, a co teraz
ona miała zdobyć i na co zapracować. Największy krok ku uzdrowieniu to
przypominanie sobie nawzajem, że w Nim jesteśmy „doskonali nie brak nam
niczego” (Jk 1:4). Tak naprawdę to ten wers wyraźnie stwierdza, że
pełnia nie jest czymś, co da się osiągnąć, lecz czymś, co odkrywa się,
gdy doświadcza się rzeczywistości poprzez łaskę i cierpliwość zarówno
własną jak i innych.
W cytowanym
fragmencie z Ewangelii Łukasza Jezus nie wspomina nic o tym jak być
nienagannym czy jak być dobrym członkiem kościoła. Niczego nie mówi o
uczeniu się wersów na pamięć czy postępowaniu według ścisłych zasad
moralnych. Zamiast tego demonstruje, w jaki sposób uzdrawia twoje życie.
W Piśmie w różny sposób oddane jest uzdrowienie. Jednym z nich jest
„sozo” oznaczające „pełnie/zdrowie”, lecz najczęściej używanym jest
„terapeia” – „terapia”. Wszyscy cierpimy emocjonalnie, fizycznie,
duchowo i w relacjach. Wszyscy potrzebujemy uzdrowienia, a tak naprawdę
Jezus mówi, że przyszedł tylko do tych, którzy są chorzy. Wszyscy
jesteśmy chorzy, lecz jeśli udajemy zdrowych, odrzucamy rozwiązanie.
Nie da się uzdrowić problemu, któremu ktoś zaprzecza.
Wydaje
mi się, że ciągle nie jesteśmy uzdrowicielami z powodu chronicznego
udawania i nieustannego zaślepienia sobą. Skutek jest taki, że nie mamy
świadomości siebie. Jezus zawsze był świadom innych i reagował na
wszelkiego rodzaju cierpienia innych z ogromnym współczuciem i reakcją.
Ktoś
opowiadał o sytuacji, w której się ostatnio znalazł z powodu
samobójstwa człowieka, który mieszkał koło niego. Ta osoba powiedziała
mi: „Myślę, że miał mnóstwo problemów. Zatrzymałem się kiedyś i
zaprosiłem go do kościoła, lecz nigdy nie przyszedł”. Wszystko we mnie
krzyczało: „Czemu nie zaprosiłeś go do swojego życia, swego domu, do
swojej obecności?!” Większość „chrześcijan” ignoruje wzór pozostawiony
przez Jezusa i odrzuca powołanie na uzdrowicieli w tym świecie. W
rezultacie albo zignorowaliśmy chorego, który jest w pobliżu, sugerując
terapię, bądź zaprosiliśmy go do kościoła. Zwróć uwagę na to, że Jezus
nigdy nie zrobił nic z tych rzeczy! Jezus zapraszał ich do siebie,
błogosławił im, przebaczał, okrywał, wysłuchiwał, udawał się z nimi do
domu na obiad. O ile mam pewną wiarę w to, że medycyna i terapia ma
swoją rolę w uzdrowieniu człowieka, nie sądzę, aby żeby dla nas, którzy
twierdzimy, że jesteśmy w Chrystusie, istniała opcja: albo-albo.
Continue reading →