Autor niniejszej książki jest podróżnym duchownym. Jeździ z posługą uzdrawiania ponad 40 tygodni w roku, dzięki czemu może obserwować pojawiające się w kościele trendy. W ciągu ostatnich dwóch lat dostrzegł zmiany w Ciele Chrystusa w Ameryce i niemal wszędzie indziej.
Wydaje się, że wierzący coraz bardziej boją się swojej podatności na przekleństwa.
Chyba zbyt szybko chwytamy się nadnaturalnych wyjaśnień trudności, które mają niejasne źródło pochodzenia. Dodatkowo, zdają się one interpretować negatywne zjawiska w życiu chrześcijan jako skutki działania przekleństwa, choć w przeszłości mogli to samo nazywać inaczej. Mogły to być na przykład: złe okoliczności,wypadek, niepowodzenie, tragedia, próba, test, dyscyplina, osądzenie czy nawet zbieranie tego, co zasiano. Naturalne problemy związane z chorobami teraz interpretuje się jako skutek działania przekleństwa wypowiedzianego przeciwko chrześcijanom.
Dla przykładu podam, że ostatnio pewna kobieta sugerowała nam, że jej fizyczne problemy, na które składały się drobne guzki i niewielka opuchlizna były efektem przekleństwa. Sygnalizowała, że podczas modlitwy Pan powiedział do niej taki zwrot „wypowiedziane słowa”.
Wierzyła, że jej problemy był wynikiem tego, że ktoś wypowiedział o niej jakieś negatywne słowa. Zapytałem jej dlaczego myśli, że jest tak łatwo podatna na to, co ktoś o niej mówi. Nie miała żadnej sensownej odpowiedzi i zapytała czy ja uważam, że Pan nie powiedział jej tego. Podzieliłem się z nią taką uwagą, że dość łatwo jest przenieść swoją własną teologię i myśli na Boga, i błędnie wierzyć, że nasze myśli są Jego słowami skierowanymi do nas. Interpretujemy to, co się nam przydarza, zgodnie ze naszym zrozumieniem i z pewnością zgodnie z naszym niezrozumieniem spraw. Kilka miesięcy temu pewna kobieta zadzwoniła do nas i pytała czy mogę złamać przekleństwo nad nią. Zapytałem dlaczego wierzy, że jest pod przekleństwem. Wtedy powiedziała, że chodzi z psem tą samą drogą i musi przejść przez niebezpieczne skrzyżowanie, gdzie piesi są regularnie ignorowani przez kierowców. Ostatnio została potrącona i zraniona przez jednego z nich. Powiedziała, że czuje, że ten wypadek był spowodowany tym, że ktoś ja przeklina. Zapytałem znowu czemu uważa, że jest podatna na przekleństwo. Nie otrzymałem żadnej sensownej odpowiedzi. Znów zapytałem jej, jak jej zdaniem należy zająć się przekleństwem. Wskazywała, że przekleństwo musi być złamane w imieniu Jezusa. Zapytałem więc czy rozumie implikacje tego, w co wierzy. Nie zrozumiała, o co mi chodzi, więc jej wyjaśniłem. To, w co wierzyła oznaczało, że ktokolwiek mówił ostatni wygrywał duchową walkę. Jeśli osoba przeklinająca ją wstanie późno w nocy i przeklnie ją po tym, gdy ona złamała poprzednie przekleństwo to znowu będzie przeklęta przez resztę nocy. Jeśli ta osoba wypowiedziała się po słowach chrześcijanki to ta chrześcijanka nadal byłaby pod przekleństwem. Gdyby łamała przekleństwa regularnie to byłaby przeklęta tylko przez krótkie okresy czasu. Ktokolwiek mówił ostatni i najczęściej, wygrywa. Powiedziałem jej, że wierzę w to, że jest to coraz bardziej popularny chrześcijański przesąd i nie może być prawdziwy.
Dalej powiedziałem jej, że ja sam wierzę w to, że ta wiara w chrześcijańska podatność na przekleństwa jest niezgodna z mocą Nowego Testamentu, że w NT Jezus Chrystus nigdy nie ujawnił potrzeby zajmowania się słowami wypowiedzianymi przez innych. Niemniej, jest jasne, że to wierzenie jest popularnym przesądem, które wywołało niewiarę u tej chrześcijanki. Całkowicie zanegowało jej wiarę w Chrystusa.
Odkupienie wierzących nie może być tak słabe i uległe zachciankom innych, którzy wypowiadają negatywne słowa czy nawet przez tych, którzy celowo praktykują czarownictwo. Błogosławione Boże dzieci odkupione doskonałą ofiarą Jezusa Chrystusa nie mogą być tak podatne na czyjeś przekleństwo. Wierzę, że ta kobieta źle zinterpretowała ów wypadek jako skutek przekleństwa, ponieważ w jej umyśle funkcjonowało ten tchórzliwy przesąd.
Z powodu tego wierzenia miała tendencję interpretowania trudności życiowych jako skutku działania przekleństwa. Wiele lat temu, rozmawiałem z pastorem małego kościoła. Powiedział mi, że kościół cierpiał z powodu ataków przekleństw pochodzących ze zmowy czarowników, którzy przeprowadzili się opodal kościoła. Opowiedział o różnych trudnościach wiążąc je z przekleństwami rzucanymi przeciwko jego kościołowi. Kościół często spędzał czas na modlitwie i łamaniu tych przekleństw. Kilka miesięcy temu znów miałem okazję rozmawiać z tym pastorem i okazało się, że sami odkryli, że ta grupa naprzeciw kościoła to w rzeczywistości była chrześcijańska grupa domowa, a nie grupa czarowników. Było oczywiste, że pastor i jego zbór przez wiele miesięcy błędnie interpretowali negatywne zdarzenia zachodzące w kościele jako przekleństwo podczas, gdy było to coś zupełnie innego. Wierzyli w ten tchórzliwy przesądny paradygmat o przekleństwach i interpretowali to, co się działo w kościele zgodnie z nim, doszli więc do błędnych, niemal paranoidalnych wniosków. Strach zdaje się straszliwie szerzyć się wśród takich grup wierzących.
Czują się oni ogromnie podatni na wpływy nieznanych osób znajdujących się w nieznanych miejscach wypowiadających negatywne słowa przeciwko nim. To jest przesąd.
Jest dla mnie zdumiewające, że zwykła sugestia przekazana chrześcijaninowi, że ktoś wypowiadający przekleństwo przeciwko niemu, ma moc stworzyć niewiarę w moc Chrystusa, która ochroni dzieci Boże. Ich wiara w Chrystusa jest tak krucha, że zasugerowanie przekleństwa powoduje, że natychmiast boją się i przestają w Nim trwać. Natychmiast schodzą z mocnej skały Chrystusa na ruchomy piasek okoliczności 1).
Szybko przenoszą wzrok z oczekiwania od Pana tego, co dobre, na oczekiwanie złego od diabła; bardziej wierzą w to, że moc diabła może ich dotknąć, niż w to, że moc Chrystusa może ich obronić.
Wierzymy, że to nauczanie stało się powodem ogromnej dewastacji wiary wśród wierzących. Przedstawia ono zbawienie zdobyte na krzyżu za ogromną cenę jako bardzo płytkie i kruche. Faktycznie, nasze zbawienie musi być bardzo płytkie i kruche, jeśli tak łatwo mogą na nie wpłynąć sługi diabła oraz nasze niewinne i niezamierzone wyznania ust. Nie! To nasz własny, przesądny strach i niewiara w moc krzyża Chrystusa i Jego zmartwychwstania oddziela nas od Bożej mocy, która błogosławi i strzeże nas. Pokutujmy ze strachu i niewiary w wystarczalność dzieła Chrystusa i Jego zdolności do ochrony nas. Nic, włącznie z rzeczywistym przekleństwem wypowiedzianym przeciwko nam, nie oddzieli as od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie.
Interpretacja historii poprzez paradygmat przekleństwa.
Gdy badałem temat przekleństw w pismach zwolenników tego, że chrześcijanie podlegają wpływom przekleństw, trafiłem na pewną liczbę dziwnych i podejrzanych interpretacji wydarzeń.
Pewien dobrze znany autor przypisuje trudności przez jakie przechodzili Żydzi w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat przekleństwu wywołanemu przez ich deklarację „Jego krew na nas i na nasze dzieci” powiedzianą do Piłata w czasie Pasji. Oczywiście nigdzie Biblia nie mówi, że to spowodowało przekleństwo Żydów. Jest to czysta spekulacja. Oznaczałoby to, że garstka zazdrosnych religijnych przywódców mogła wywołać straszliwe przekleństwo nad całym narodem izraelskim na tysiące lat nawet jeśli cały naród wówczas jak i w innych czasach nie miał takiego samego nastawienia do Chrystusa. Czy jakakolwiek opinia na temat Chrystusa liczy się dla Boga? Jak może grupa niewierzących mężczyzn mieć taką moc, aby nadnaturalnie wpłynąć na wszystkich ludzi Bożego przymierza na stulecia? Dlaczego Bóg miałby wybrać tych szczególnych niewierzących mężczyzn, aby reprezentowali Żydów przez historię? Dlaczego by nie wybrać Piotra i innych wierzących żydowskich uczniów, aby reprezentowali Izraela, jeśli już musisz wybierać reprezentantów?
Ten pomysł narodowego przekleństwa nad Izraelem po prostu nie przechodzi przez zdrowy rozsądek, ani nie wydaje się mieć wpływu na współczesny Izrael. Pisarze Nowego Testamentu nie wydają się wiedzieć o tym, tak zwanym, przekleństwie nad Żydami. Nowy Testament nie odnosi się do Bożego działania z Izraelem w przeszłości czy współcześnie jako do przekleństwa. W rzeczywistości, współcześnie wydaje się, że miliony Żydów wróciło do ich ziemi ojczystej dzięki zdumiewającej boskiej interwencji, że odbudowali potwornie zniszczone nieużytki i doprowadzili je do poprzedniego piękna zasadzając miliony drzew. Liczne wojny prowadzone przeciwko nim przez ostatnie pół wieku pokazują, że byli pod zdumiewającą boską ochroną. Liczne są zapisane historie anielskich interwencji w czasie bitw. W rzeczywistości, zdaje się, że są oni błogosławieni, a nie przeklęci. Żydzi mieli poważne problemy w swej przeszłości włączając w to niewolę i niewolnictwo w Egipcie po odejściu Józefa i do czasów Mojżesza. Widać wyraźnie, że była to część Bożego planu. Bóg posłał rodzinę Jakuba do Egiptu, aby została przez Jakuba utrzymana. Byli Bożym błogosławionym ludem przymierza i pomimo ogromnych problemów w tym czasie, później towarzyszyło im ogromne błogosławieństwo.
Później zostali pojmani w niewolę przez Asyryjczyków i Babilończyków z powodu nieposłuszeństwa Prawu Mojżeszowemu. W czasach, gdy żyła Estera zostali uchronieni przed planowaną eksterminacją całej rasy. Innymi słowy, nawet przed Chrystusem Żydzi mieli poważne problemy. Interpretowanie ich przeszłych i teraźniejszych problemów poprzez ideę przekleństwa z pierwszego wieku wydaje się ignorować ich historię przed tym, gdy pojawił się Chrystus. Taka interpretacja historycznych problemów poprzez przypuszczalne przekleństwo jest powszechna w tym nauczaniu, lecz często wydaje się ignorować inne historyczne fakty, które zaprzeczają idei przekleństwa. Innym przykładem jest rzekome przekleństwo, które wypowiedział Jakub. To przekleństwo przypuszczalnie spowodowało, że jego ukochana żona, Rachela, zmarła przy porodzie. To nauczanie mówi tak: … żona Jakuba ukradła rodzinne bożki (Rodz. 31). Jej ojciec Laban dogonił Jakuba i domagał się ich. Jakub, nie wiedząc, że posiada je Rachela wypowiedział rzekome przekleństwo w reakcji na oskarżenie, że to on je ukradł. Powiedział: „ten, u którego znajdziesz bożki swoje, niech umrze” (31:32). To przypuszczalne przekleństwo rzekomo spowodowało śmierć Racheli w czasie porodu o czym czytamy w 35 rozdziale Księgi Rodzaju. Jest tutaj kilka rzeczy, które są godne odnotowania. Przede wszystkim ani Stary, ani Nowy Testament nie wyjaśnia śmierci Rachel jako skutku rzekomego przekleństwa Jakuba. Ta interpretacja jest kolejną spekulacją.
Po drugie, faktycznie wypowiedziane słowa przypuszczalnego przekleństwa nie pasują do tej interpretacji. O ile całe to nauczanie wydaje się być ogólnie legalistyczne to jest bardzo giętkie jeśli chodzi o interpretacje tam, gdzie jest to potrzebne. Jeśli słowa Jakuba miał by tu być istotne to powinniśmy uważnie przyjrzeć się temu, co on faktycznie powiedział. A powiedział tak: „ten, u którego znajdziesz bożki swoje” poniesie śmiertelne konsekwencje.
Ten warunek jaki nałożył Jakub na to tzw. przekleństwo nie został spełniony.
Laban nie znalazł tych bożków, a zatem, nie powinno być żadnych konsekwencji.
Niemniej jednak ten detal wydaje się być ignorowany przez tych, którzy nauczają na temat przekleństwa. Po trzecie, nie było zamiarem Jakuba przeklinać czy błogosławić. Po prostu mówił, że jeśli Laban znajdzie owe bożki to osoba, która je posiadała miała być przez Jakuba lub Labana natychmiast zabita na miejscu. (Lepiej oddaje taką sytuację przekład B.W-P: „Niech zginie ten, u kogo znajdziesz swoje posążki” – przyp. tłum.). Pomysł, że Bóg weźmie to tzw. przekleństwo i spowoduje, że zadziała ono w życiu ludzi, których Bóg Sam powołał do specjalnych zadań, przedstawia bardzo dziwnego Boga. Bóg działałby w legalistyczny sposób, który wydaje się być sprzeczny z miłością, łaską, współczuciem, a nawet sprzeczny z Jego własnym celem, aby błogosławić tą rodzinę. Słowa Jakuba ani warunki wypełnienia tego, co powiedział w tej sytuacji, nigdy się nie spełniły. Nie było zamiarem Jakuba ani błogosławić ani przeklinać.
Faktyczne znaczenie jego słów było takie, że on lub Laban mogli wykonać egzekucję na miejscu, a nie nadnaturalny sąd Boży. Niemniej, w tym nauczaniu, Bóg ignoruje to wszystko, na nowo interpretuje słowa i intencje Jakuba i powoduje, że ukochana żona Jakuba wkrótce potem umiera. Ta interpretacja wydarzeń przedstawia Boga jako arbitralnego, twardego i nieżyczliwego. Jest to zdecydowanie przesądne i obciążone strachem nauczanie. Trudno je pogodzić z nowotestamentowym objawieniem Ojca, który jest pełen łaski i miłosierdzia, który działa na korzyść tych, którzy Go kochają. Zatem, rozsądne jest wnioskować, że nie ma żadnego przekleństwa w tym wersecie. Pewien adwokat nauczania o podatności na przekleństwa napisał do autor książki e-mail o tym, że problemy Joba zapisane w Księdze Joba były wynikiem przekleństw. Napisał tak:
Strach Jakuba, oraz stały strumień negatywnych wyznań przeciw Bogu (jest ich 74) i przeklinanie samego siebie (jest 17) dały Szatanowi prawo do zaatakowania całej rodziny, która znajdowała się pod autorytetem Joba”. Oczywiście ten szczery człowiek wprowadził nieco rzeczy „wstecz”. Nawet przypadkowe czytanie Księgi Joba ujawnia, że problemy Joba działy się ZANIM zaczął on negatywne wyznania o Bogu i sobie samym. Gdy stracił całą rodzinę i zachorował, wyznawał dobre rzeczy.To dopiero po wielu dniach trudności zaczął używać negatywnych stwierdzeń.
Powszechne jest w tym nauczaniu wyszukiwanie i znajdowanie w Piśmie stwierdzeń, które ogłasza się jako przekleństwa i przypisywaniu trudności tzw. przekleństwom.
Niemal we wszystkich przypadkach same fragmenty biblijne nic nie mówią o przekleństwach. Zatem, rozsądne jest przypuszczać, że Job nie wywołał swoich własnych problemów, przez przeklinanie siebie.
Pewien duchowny, który często usługuje chrześcijańską służbą europejskim cyganom wierzy, że ma takie objawienie, że cyganie są pod przekleństwem Bożym, i że to przekleństwo powoduje, że są oni włóczęgami. Wierzy i naucza, że to przekleństwo przeszło przez pokolenia, ponieważ cyganie są potomkami zdrajcy Chrystusa, Judasza. Wierzy, że Judasz miał dwie córki i że cyganie są potomkami tych córek. Oczywiście ten pomysł ma poważne problemy. Przede wszystkim, Judasz nie miał dzieci po tym, gdy zdradził Chrystusa, ponieważ popełnił samobójstwo. Zatem jeśli miał dwie córki to musiały urodzić się przed zdradą. Czyli ten grzech czy przekleństwo zostałoby przypisane im przez Boga po zdradzie Judasza, pomimo ich własnej niewinności. Nie wydaje się to być spójne z nowym objawieniem Boga jako Ojca, które przyniósł Chrystus. Bóg jest tutaj prezentowany bardziej jako arbitralny, twardy i legalistyczny niż miłujący, dobry, łaskawy i miłosierny. Nie ma żadnego dowodu istnienia tzw. przekleństwa w Nowym Testamencie. Wydaje się, że autorzy NT nie wiedzieli o nim. Jest to następna poza-biblijna spekulacja.
Po drugie, dziś mamy silne genetyczne dowody na to, że cyganie nie pochodzą od Żydów. Większość historyków mówi, że cyganie początkowo wyemigrowali z Indii około 1000 roku po Chrystusie. Współczesna genetyka również popiera twierdzenie, że cyganie są potomkami Hindusów. Chorują oni na te same choroby co Hindusi, a nie mają wspólnych chorób z Żydami. Po trzecie i najważniejsze, ten duchowny dzieli się tym, jak Pan uwalnia cyganów z wszelkich problemów, gdy on prezentuje im objawienie, że znajdują się pod tym szczególnym przekleństwem i łamie je. Jest to często dowód, który jest oferowany wobec tego szczególnego przekleństwa nad cyganami. Jest to też powszechne w tym nauczaniu rozumowanie.
Ktoś zaprezentuje, że ma dobre wyniki, gdy łamie przekleństwo, które zostało rozeznane nad kimś. Dobre wyniki są przedstawiane jako dowód na to, że przekleństwo faktycznie miało miejsce. Niemniej, w tym przypadku, wyraźnie widać, że cyganie są bardzo przesądnym ludem. Wierzyli bardzo mocno w przekleństwa jeszcze zanim ich ów duchowny nauczał na ten temat. Przeklinanie i bycie pod przekleństwem jest częścią ich tradycji i wielu przesądnych kulturowych wierzeń. Jest prawdopodobne, że wyjaśnienie ich tułaczego stylu życia przez człowieka z autorytetem, który do tego dodaje ideę Bożego przekleństwa było dla nich bardzo przyjazne, skoro zostało też zaoferowane rozwiązanie ich problemów. Będą reagować wtedy również bardzo pozytywnie na to, że ten duchowny złamie przekleństwo. Moc sugestii i efekt placebo z pewnością pomogą tym przesądnym ludziom. Jeśli uwierzyli temu duchownemu to otrzymają poczucie nowego startu życiowego, pojawią się nowe oczekiwania Bożego błogosławieństwa. Otrzymają wiele rzeczywistego Bożego błogosławieństwa, gdy ten duchowny będzie modlił się za nich w tak pozytywnych emocjonalnie okolicznościach. Duchowny będzie następnie sądził, że błogosławieństwo, które przychodzi dla nich od Boga, to dowód na to, że objawienie dotyczące przekleństwa jest właściwe. Niemniej, błogosławieństwo mogło pojawić się ze względu na Bożą łaskę w Jezusie Chrystusie, a nie z powodu złamania przekleństwa nad nimi. Bóg kocha ludzi i błogosławi ich z powodu tego, co uczynił Jezus, a nie dlatego, że teologa czy interpretacja zdarzeń duchownych jest poprawna.
Możemy poświęcić chwilę i przypomnieć sobie o tym, że nasz Zbawiciel żył życiem wagabundy. Nie posiadał wiele, nie miał stałego miejsca do spania, był przeważnie niezrozumiany przez swoją własną rodzinę. Mieszkańcy jego rodzinnego miasta odrzucili Jego służbę, był wzgardzony przez religijnych przywódców a ludzie, którym starał się pomóc, chcieli go ukamienować. Ostatecznie został niesłusznie i bezprawnie skazany na śmierć i ukrzyżowany między dwoma przestępcami. Jego przesłanie było niezrozumiane i zostało przekręcone. Był oskarżony o bluźnierstwo, był werbalnie przeklinany przez przeciwników. Współcześnie ktoś prawdopodobnie zaofiarowałby Jezusowi Chrystusowi radę, że trzeba złamać przekleństwo, które oczywiście oddziałuje na Niego. Nie! To, co widzimy w życiu Chrystusa to są nieszczęścia sprawiedliwego, a nie przekleństwo. Używając tego paradygmatu przekleństwa ktoś mógłby dziś powiedzieć, że ap. Paweł musiał być pod przekleństwem. Rozważmy doświadczenia Pawła. Był na rozbitym statku, spędził noc i dzień dryfując po morzu, raz był kamienowany, trzykrotnie bity rózgami, a pięciokrotnie biczowany, przy każdym biczowaniu otrzymał po 39 uderzeń. Wielu Żydów a nawet niektórzy chrześcijanie byli wrogo nastawieni do Pawła. Uniknął śmierci w Damaszku i kilku innych miejscach. Kościół czasami nie rozumiał go, nie doceniał i nawet nie pomagał mu. Pod koniec życia ap. Paweł powiedział, że tylko z Tymoteusza miał pomocnika ( Flp 2:19-20). Cierpiał czasami głód, pragnienie i finansowe braki. Zdecydował sam wspierać swoją służbę robiąc namioty. Był kilka razy aresztowany, spędził wiele miesięcy w więzieniu, ostatecznie zastał ścięty przez Nerona. Z pewnością, byli tacy, którzy wypowiadali złe słowa przeciwko niemu. Dziś niektórzy usiłowaliby przekonywać, że ap. Paweł był pod przekleństwem i potrzebował złamania go.
Czy dostrzegamy efekty tych złych słów w życiu Pawła? Skoro NT nie rejestruje żadnego przypadku łamania przekleństwa to jest całkowicie nieprawdopodobne, aby ktokolwiek przekonał apostoła, że te trudności są wynikiem przekleństw wypowiadanych przez jego przeciwników.
Sam Paweł na pewno postrzegał te trudności jako wynik swojego oddania służbie Jezusowi Chrystusowi przez głoszenie ewangelii. Wierzymy, że Paweł słusznie interpretował te trudności. W rzeczywistości dziesięciu z dwunastu apostołów zostało zamordowanych. Czy to jest dowód na przekleństwo? Nie! Oni byli zdumiewająco błogosławieni przez Boga. Musimy zdecydowanie stanąć przekonani o swoim zbawieniu i błogosławieństwie Bożym i nie pozwolić na to, aby tchórzliwy przesąd pokonał naszą wiarę w Chrystusa.
Jest to silny wiatr doktrynalnego przesądu wiejący niemal bez sprawdzania przez Kościół. Smutne jest to, że ogromna część Kościoła wydaje się niezdolna do rozróżnienia tego, że popularne nauczanie całkowicie mija się z apostolskimi zapisami Nowego Testamentu.
Jak już wcześniej stwierdzono, często podróżujemy po Stanach Zjednoczonych i różnych międzynarodowych miejscach w czasie naszej chrześcijańskiej posługi.
Gdy w czasie tych spotkań oferowana jest modlitwa o uzdrowienie całkiem interesująca jest liczba tych, którzy uważają, że są pod przekleństwem. Po przepytaniu tych przestraszonych, zmieszanych i mających wątpliwości ludzi doszliśmy do wniosku, że jest potrzebna książka, która szczegółowo przyjrzy się nauczaniu na temat przekleństw i tego, co Nowy Testament mówi i czego nie mówi o nich.
W następnych kilku rozdziałach dokonamy przeglądu tego nauczania i wszystkich miejsc wspominających o przekleństwach w Nowym Testamencie.
Rozdział 02