Michael Carl
„Gdy (Jezus) przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mt 4:18-20).
Co to znaczyło, że Jezus wezwał tych ludzi, aby służyli mu bez zastrzeżeń? Cóż, w ten czy inny sposób oznaczało to całkowite poddanie się Jezusowi. Ostatecznie dowiedzieli się, że właśnie to miał na myśli,gdy usłyszeli Go jak powiedział:
„Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!„(Mk 8,34),
Dla większości z nich oznaczało to śmierć dla Pana. Wiemy z Księga Męczenników Foxe’a że wszyscy pierwotni apostołowie (z Maciejem) – z wyjątkiem Jana – poszli na śmierć męczeńską. Tomasz, nie zdając sobie sprawy z pełnego znaczenia tego, co powiedział (J 11), rzekł: „Wróćmy do Judei, abyśmy razem z Nim umarli”.
Jednak dzisiaj musimy zadać sobie pytanie, co to znaczy, gdy Jezus mówi:
„Pójdź za mną, a sprawię, że będziesz łowił ludzi”? Czy mają dla nas dzisiaj jakieś prawdziwe znaczenie słowa Jezusa: „‚Jeśli ktoś chce zostać moim uczniem, niech się zaprze samego siebie i weźmie swój krzyż, i naśladuj mnie”?
Czy naprawdę w to wierzymy czy też wydaje nam się, że Słowa samego Chrystusa stają się dla dzisiejszych amerykańskich chrześcijan XXI wieku po prostu romantycznym ćwiczeniem, jakąś formalną religijną kontemplacją ?