Category Archives: Pozostałe

Nieliczni kochają Krzyż Jezusa

TOMASZ A. KEMPIS (1380 – 1471)

Jezus zawsze ma wielu uczniów, którzy kochają Jego królestwo niebieskie, lecz niewielu tych, którzy niosą Jego krzyż. Wielu jest tych, którzy pragną pocieszenia, lecz mało tych, których obchodzą próby. Zawsze znajdzie takich, którzy chętnie dzielą się swym stołem, lecz mało tych, którzy wezmą udział w Jego poście. Wszyscy chcą być z Nim szczęśliwi, lecz mało kto chce cierpieć cokolwiek dla Niego. Wielu idzie za Jim na łamanie chleba, lecz nieliczni, aby napić się z kielicha Jego cierpienia. Tak dużo osób wielbi Jego cuda, a tak mało kto zbliża się do wstydu Krzyża. Liczni kochają Go tak długo, dopóki nie spotykają ich trudności, wielu chwali Go i błogosławi, dopóki otrzymują od Niego pociechę, lecz niech się tylko na chwilę ukryje i pozostawi ich na moment! Od razu popadają w narzekanie albo w głębokie odrzucenie.

Z kolei ci, którzy kochają Go dla Niego samego, nie za pociechę dla siebie, błogosławią go zarówno w uciskach i cierpieniu serca, jak i w blasku pocieszenia. Nawet jeśli nigdy nie otrzymaliby od Niego pociechy, zawsze będą chwalić Go i chętnie Mu dziękować. Jakaż jest moc w czystej miłości do Jezusa, miłości, która jest wolna od interesu własnego i miłości własnej!

Czy ci, którzy zawsze szukają pocieszenia nie zasługują na to, aby nazwać ich najemnikami? Czy nie jest tak, że ci, którzy zawsze myślą o swoim własnym zysku i korzyści dowodzą, że bardziej kochają siebie niż Chrystusa? Gdzie można znaleźć człowieka, który chce służyć Chrystusowi za nic? Rzadko kiedy bywa tak duchowo dojrzały człowiek, aby się sam odarł ze wszystkiego. Kto znajdzie człowiek tak prawdziwie ubogiego w duchu, aby był wolny od wszelkiego stworzenia? Jego wartość podobna jest do rzeczy zakupionych gdzieś w dalekich krajach.

Jeśli człowiek odda całe swoje bogactwo, niczym jest; jeśli dokona wielkiej pokuty, niewiele znaczy; jeśli zdobędzie wszelkie poznanie, nadal jest odległym polem; jeśli posiada wielkie cnoty i bardzo żarliwe oddanie, ciągle brakuje mu czegoś wielkiego, a w szczególności tej jednej rzeczy, która jest mu niezbędna. Co to takiego? Pozostawienie wszystkiego, wyrzeczenie się siebie samego, całkowita rezygnacja z siebie i zarzucenie wszelkich prywatnych przywiązań. Wtedy, gdy już wie, że zrobił wszystko, co zrobić należało, niech uważa to za nic, niech małym będzie dla niego to, co może być uważane za wielkie; niech z całą uczciwością nazywa siebie samego sługą nieużytecznym, ponieważ sama prawda powiedziała: „Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy…” Wtedy będzie rzeczywiście ubogi i obdarty w duchu i będzie mógł powiedzieć z prorokiem: „Pozostałem sam jeden, biedny”.

Niemniej, nie ma nikogo, kto były od niego bogatszy; nikt nie ma większej mocy i nikt nie jest bardziej wolny od tego, kto wie, jak zostawić wszystko i myśleć o sobie jako o ostatnim ze wszystkich.

вирусный маркетинг продвижение

Prośba do marszałka Komorowskiego o weto

NA TEJ STRONIE MOŻESZ WYRAZIĆ SPRZECIW WOBEC USTAWY ZAKŁADAJĄCEJ KONTROLĘ ŻYCIA PRYWATNEGO PRZEZ PAŃSTWO Inicjatywa Związku Dużych Rodzin Trzy Plus oraz Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców

Sejm RP przyjął 10 czerwca nowelizację „Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”, która narusza podstawowe wolności obywatelskie. (tekst ustawy do pobrania)

Jej założenia to m.in.:

1) Pracownik socjalny będzie miał prawo odebrać dziecko z rodziny, bez wyroku sądu. (art. 12a)

2) W każdej z 2.500 polskich gmin powstaną zespoły monitorujące życie prywatne ludzi.

3) Na podstawie procedury Niebieskiej Karty będą zbierane dane wrażliwe o rodzinie, bez zgody domniemanego sprawcy przemocy a nawet domniemanej ofiary.

4) Procedurę można będzie zacząć już po jednym niesprawdzonym donosie. (art 9d)

5) Ustawa nazywa przemocą: jednorazowe albo powtarzające się działanie lub zaniechanie naruszające wolność.

6) „Poradnik pracownika socjalnego” z 2009 r. (do pobrania) precyzuje, że przemocą jest: dawanie klapsów, „zawstydzanie”, „krytykowanie” np. „krytykowanie zachowań seksualnych” – co powoduje, że każdy rodzic podejmujący działania wychowawcze, może być oskarżony o przemoc. Taka jest już dziś praktyka wielu krajów np. Szwecji.

7) W uzasadnieniu nowelizacji jest mowa, że problem przemocy dotyczy połowy rodzin w Polsce. Tak wielka jest planowana skala kontroli.

Przeciw ustawie protestuje od marca wiele środowisk, m.in. organizacje rodzicielskie. Zastrzeżenia zgłaszało wielu ekspertów prawników, z Rzecznikiem Praw Obywatelskich Januszem KOchanowskim i konstytucjonalistów z prof. Andrzejem Zollem oraz psychologów.

Dzięki 45 tys. głosom sprzeciwu zebranym na stronie rzecznikrodzicow.pl, przedstawiciele Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców i Związku Dużych Rodzin 3+ spotykali się z politykami. Zaprosiliśmy też do Polski panią Ruby Harrold-Claesson, która opowiadała m.in. na spotkaniu z ministrem pracy, jak wielkie szkody poczyniła podobna ustawa funkcjonująca od 30 lat w Szwecji.

Nasze działania przyniosły skutek w postaci ważnych, choć dalece niewystarczających poprawek. Przyjęta ustawa jest szkodliwa. Wejdzie w życie 1 sierpnia, jeśli tylko zostanie podpisana przez p.o. Prezydenta marszałka Komorowskiego.

Potrzebne są kolejne głosy sprzeciwu. Każdy głos się liczy!

ZŁÓŻ PODPIS  (na stronie stowarzyszenia (link w Logo u góry) jest odpowiedni formularz.

A tu film o tym, jak to wygląda po kilkunastu latach funkcjonowania w Szwecji (oprócz innych tematów poruszonych w tym filmie):

aracer.mobi

Właściciel czy zarządca?

Bob Mumford

Lecz ci rolnicy dostrzegli w tym swoją szansę. Zacierali ręce z chciwości i powiedzieli sobie: 'Oto dziedzic! Zabijmy go, a to wszystko będzie nasze'” (Mk 12:7, parafraza The Message).

Istnieje krytycznie ważna różnice między szafarzem/zarządcą, a właścicielem/posiadaczem. Ewangelista Marek opowiada nam w 12 rozdziale o pewnych dzierżawcach winnicy, którzy odmówili oddania owocu upraw właścicielowi ziemi. Pobili i zabili każdego, kogo właściciel posyłał, nawet jego umiłowanego syna. Ziemia nie była ich własnością, byli tylko zarządcami, a jednak działali tak, jakby posiadali winnicę.

Jeśli masz mentalność właściciela to myślisz, że skoro pierwszy coś wypróbowałeś, to już zasadniczo należy to do ciebie. Chodzę trzy razy w tygodniu na gimnastykę wcześnie rano i używam jednego urządzenia do ćwiczeń, stoi drugie w pierwszym rzędzie. To jest moja maszyna. Właśnie wtedy, gdy nabierałem tej postawy właściciela, nagle jakaś kobieta zaczęła używać go kilka minut przede mną; codziennie rano była na moim stanowisku. Pan przeprowadził mnie przez wiele zmian z tym związanych, aż w końcu zacząłem dostrzegać subtelną i żądającą naturę posiadania.

W kościele to posiadanie przybiera wiele różnorodnych form w tym, na przykład, siedzenie w trzeciej ławce po lewej. Wszyscy stali członkowie wiedzą, że to jest twoje miejsce, więc sami siadają gdzieś indziej. O tym, że jesteś właścicielem możesz przekonać się, gdy się wściekasz, kiedy jakiś gość zajmie twoje miejsce. Znam pewnego człowieka, który był jednym z najlepszych liderów uwielbienia, lecz on traktował to jako własność. Pewnego dnia Pan zabrał od niego to namaszczenie nie dlatego, że zgrzeszył, lecz dlatego, że stał się jego właścicielem. Zostaliśmy nazwani zarządcami, a nie właścicielami. To nie nasz kościół, nasi ludzie lecz to Jego kościół i Jego ludzie. Nie jest to nasze miejsce na parkingu czy jakiś szczególny przywilej.

Posiadanie daje się dostrzec w biurach, tytułach takich jak: apostoł, prorok, pastor, nauczyciel. Gdy ktoś idzie do Apostoła Smitha czy Proroka Jones, to można się spodziewać, że będą oni mieli poczucie posiadania tej pozycji. Ktoś kiedyś wprowadził mnie jako dr Mumford, na co wstałem i powiedziałem: „Nie jestem doktorem, nie jestem nawet pielęgniarzem”. Z chwilą, w której zaczniesz cokolwiek czy kogokolwiek posiadać, odrzucasz swoje powołanie do zarządzania.

Kilka lat temu posłaliśmy naszego syna, Eryka, do innego kraju, aby zbudował dom rodzinny dla sierot. Gdy zostało wszystko załatwione, Eryk wyznaczył zarządcę, aby pomagał mu w pracy tam. Ten zarządca pomału zaczął przejmować sierociniec na własność. Gdy Eryk wyjechał tamten stał się właścicielem, zaczął uderzać na Eryka, składając fałszywe relacje mediom i pracownikom socjalnym, aż w końcu postawił syna przed sądem za opiekę nad dziećmi w tym domu. Pracownicy socjalni uwierzyli medialnym doniesieniom i wkrótce Eryk został zmuszony do porzucenia pracy, którą tam zaczął. Zasadniczo ten zarządca pobił naszego syna i wykopał go i jego rodzinę z winiarni.Nie jesteśmy właścicielami reputacji, zawodu czy dzieci. Jako mężczyźni i kobiety królestwa, jesteśmy umieszczeni na tych pozycjach jako zarządcy w Domu Ojca. Z chwilą, gdy zaczynasz starać się o posiadanie czegoś, czy to jest namaszczenie, czy tytuł, służba, czy dzieci, życie wycieka, a Boża Agape zaczyna się rozpraszać. Jak możesz się dowiedzieć, że jesteś właścicielem czy zarządcą? Po prostu pozwól Bogu dotknąć tego, cokolwiek uważasz za swój obszar zarządzania. Jeśli dał to Pan, On też może zabrać.

Myśli i Pytania

– – – – – – – – – – – – – – – –

Opisz różnicę między posiadaczem, a zarządcą.

W jaki sposób przejawia się u ciebie bycie właścicielem?

Co Bóg dał ci do zrządzania? Czy twoje zrządzanie może się w jakikolwiek sposób rozwijać?

Właściciele czy szafarze; Bob Mumford

„Lecz ci rolnicy dostrzegli w tym swoją szansę. Zacierali ręce chytrze i powiedzieli sobie: 'Oto dziedzic! Zabijmy go, a to wszystko będzie nasze'” (Mk 12:7, parafraza The Message).

Istnieje krytycznie ważna różnice między szafarzem/zarządcą, a właścicielem/posiadaczem. Ewangelista Marek opowiada nam w 12 rozdziale o pewnych dzierżawcach winnicy, którzy odmówili oddania owocu upraw właścicielowi ziemi. Pobili i zabili każdego, kogo właściciel posyłał, nawet jego umiłowanego syna. Ziemia nie była ich własnością, byli tylko zarządcami, a jednak działali tak, jakby posiadali winnicę.

Jeśli masz mentalność właściciela to myślisz, że skoro pierwszy coś wypróbowałeś, to już zasadniczo należy to do ciebie. Chodzę trzy razy w tygodniu na gimnastykę wcześnie rano i używam jednego urządzenia do ćwiczeń, stoi drugie w pierwszym rzędzie. To jest moja maszyna. Właśnie wtedy, gdy nabierałem tej postawy właściciela, nagle jakaś kobieta zaczęła używać go kilka minut przede mną; codziennie rano była na moim stanowisku. Pan przeprowadził mnie przez wiele zmian z tym związanych, aż w końcu zacząłem dostrzegać subtelną i żądającą naturę posiadania.

W kościele to posiadanie przybiera wiele różnorodnych form w tym, na przykład, siedzenie w trzeciej ławce po lewej. Wszyscy stali członkowie wiedzą, że to jest twoje miejsce, więc sami siadają gdzieś indziej. O tym, że jesteś właścicielem możesz przekonać się, gdy się wściekasz, kiedy jakiś gość zajmie twoje miejsce. Znam pewnego człowieka, który był jednym z najlepszych liderów uwielbienia, lecz on traktował to jako własność. Pewnego dnia Pan zabrał od niego to namaszczenie nie dlatego, że zgrzeszył, lecz dlatego, że stał się jego właścicielem. Zostaliśmy nazwani zarządcami, a nie właścicielami. To nie nasz kościół, nasi ludzie lecz to Jego kościół i Jego ludzie. Nie jest to nasze miejsce na parkingu czy jakiś szczególny przywilej.

Posiadanie daje się dostrzec w biurach, tytułach takich jak: apostoł, prorok, pastor, nauczyciel. Gdy ktoś idzie do Apostoła Smitha czy Proroka Jones, to można się spodziewać, że będą oni mieli poczucie posiadania tej pozycji. Ktoś kiedyś wprowadził mnie jako dr Mumford, na co wstałem i powiedziałem: „Nie jestem doktorem, nie jestem nawet pielęgniarzem”. Z chwilą, w której zaczniesz cokolwiek czy kogokolwiek posiadać, odrzucasz swoje powołanie do zarządzania.

Kilka lat temu posłaliśmy naszego syna, Eryka, do innego kraju, aby zbudował dom rodzinny dla sierot. Gdy zostało wszystko załatwione, Eryk wyznaczył zarządcę, aby pomagał mu w pracy tam. Ten zarządca pomału zaczął przejmować sierociniec na własność. Gdy Eryk wyjechał tamten stał się właścicielem, zaczął uderzać na Eryka, składając fałszywe relacje mediom i pracownikom socjalnym, aż w końcu postawił syna przed sądem za opiekę nad dziećmi w tym domu. Pracownicy socjalni uwierzyli medialnym doniesieniom i wkrótce Eryk został zmuszony do porzucenia pracy, którą tam zaczął. Zasadniczo ten zarządca pobił naszego syna i wykopał go i jego rodzinę z winiarni.

Nie jesteśmy właścicielami reputacji, zawodu czy dzieci. Jako mężczyźni i kobiety królestwa, jesteśmy umieszczeni na tych pozycjach jako zarządcy w Domu Ojca. Z chwilą, gdy zaczynasz starać się o posiadanie czegoś, czy to jest namaszczenie, czy tytuł, służba, czy dzieci, życie wycieka, a Boża Agape zaczyna się rozpraszać. Jak możesz się dowiedzieć, że jesteś właścicielem czy zarządcą? Po prostu pozwól Bogu dotknąć tego, cokolwiek uważasz za swój obszar zarządzania. Jeśli dał to Pan, On też może zabrać.

Myśli & Pytania

– – – – – – – – – – – – – – – –

Opisz różnicę między posiadaczem, a zarządcą.

W jaki sposób przejawia się u ciebie bycie właścicielem?

Co Bóg dał ci do zrządzania? Czy twoje zrządzanie może się w jakikolwiek sposób rozwijać?

раскрутка сайта

Przemiana z szeryfa na ogrodnika

Bob Mumford

Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc” (Jn 15:2).

Swoje przejście z szeryfa na ogrodnika dokonałem, gdy dowiedziałem się, że Ojciec, Osobiście, jest Ogrodnikiem, a nie szeryfem. Ojciec rezerwuje dla Siebie prawo oczyszczania; nie pozwala tego robić nikomu innemu. Greckie słowo przetłumaczone tutaj jako 'winogordnik’ to georgos, inaczej rolnik czy gospodarz, który uprawia tą ziemię. Nasz Ojciec jest Rolnikiem, który wie coś na temat uprawiania i rozwijania ziarna. Gdybyśmy poddali naszą odznakę szeryfa i zamienili nasze kabury na narzędzia ogrodnicze, moglibyśmy skutecznie kochać tych, których ranimy. Z Bożą pomocą możemy nauczyć się jak być rolnikami, a nie szeryfami, ponieważ nasze przekonanie jest złożone w Ziarnie Królestwa.

Jesteśmy podatni na pielęgnowanie i Ojciec chce pielęgnować nas, abyśmy wydawali owoc. Jeśli mamy owoc, On chce więcej owocu. Mamy też zdolności do tego, aby pielęgnować; jest to nasze osobiste zadanie. Naszym zadaniem jako rolników jest pielęgnować i przynosić owoce w sobie i w innych, i robić to w prawdzie i łasce. Jeśli spróbujemy to zrobić jako szeryfowie, mają przyjętą na siebie władzą, dokonujemy nieracjonalnych osądów i odcinamy ludzi. Głównym pytanie jest: Czy Biblia jest torbą na amunicję czy workiem na ziarno?

Łukasz daje nam wspaniałą przypowieść o wadze pielęgnacji. Właściciel winnicy miał drzewo figowe, na którym nie było żadnego owocu przez trzy lata, więc powiedział: „Po cóż próżno ziemię zajmuje, wytnij je!”, lecz ogrodnik powiedział: „Pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłoże nawozem, może wyda owoc w przyszłości, jeśli zaś nie, wytniesz je” (Łk. 13:6-9). Jeśli podejdziemy do tego scenariusza jak szeryfowie powinniśmy spisać nazwiska wszystkich co bardziej prowokujących członków naszego kościoła i przesiedlić ich do innego stanu. Bóg daje nam ludzi, abyśmy odbywali praktyki i jako rolnicy powinniśmy powiedzieć: „Och, proszę nie wycinaj ich jeszcze. Wiem, że jeszcze nie dostają, wiem też, że naprawdę starają się iść za Chrystusem. Pozwól, że nasypię nawozu, podleję i dam im jeszcze jeden rok na przyniesienie owocu”. Błagam, okop wokół takie drzewo i pielęgnuj, zamiast je wycinać. Módl się i wstawiaj za innych, z Bożą łaską pojawi się owoc, jeśli nasze zaufanie złożone jest w Wiecznym Ziarnie.

Bóg oczekuje od nas tego, że będziemy wzrastać w naszej zdolności do błogosławienia, troszczenia się, strzeżenia i pielęgnowania Ziarna. Pan daje nam dziewięć narzędzie Ogrodnika do pielęgnacji owocu Królestwa:

1. Pisma: Boży list miłości do Jego Oblubienicy

2. Modlitwa: Odwzajemnianie Bożego uczucia w tak czystej formie, jak to tylko możliwe.

3. Kościół: Wzajemne zachęcania, łamanie indywidualizmu, tworzenie społeczności.

4. Stół Pański: Dawanie i przyjmowanie Chleba Bożego oraz wina przebaczenia.

5. Uwolnienie: Wolność od cyklicznego powracania do zachowań i nieopanowanych żądz.

6. Uwielbienie: Ogłaszanie naszej miłości prywatnie i zbiorowo.

7. Przebaczenie: Dobrowolne przyjmowania i udzielanie nieograniczonego przebaczenia.

8. Post: Uniżenie naszej duszy przez poskramianie żywności, mowy i aktywności.

9. Trwanie: Odpoczywanie w wierze i utrzymywanie siebie w miłości Bożej, Agape.

Myśli i Pytania:

v Wyjaśnij, dlaczego Ojciec jest raczej Ogronikiem niż szeryfem?

v Dlaczego musimy zwrócić nasze odznaki szeryfów i wziąć narzędzia ogrodcznie?

v W jaki sposób twój Ogrodnik pielęgnuje owoc w twoim życiu?aracer

Nie widać lasu zza drzew?

John Paul Jackson

Bywa, że niektórzy uczniowie Chrystusa mogą być tak pochłonięci dążeniem do wykonania wszystkich szczegółów Jego poleceń, że ignorują 'znaki drogowe’, które On ustawił tuż przed nimi. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że on już przygotował ich do tej podróży a wszystko co muszą zrobić to iść do przodu.

Rzućmy okiem na kilka przykładów bohaterów wiary. Gedeonowi powiedziano, że pokona Midianitów. Powiedziano mu, że ma zabić drugie cielę, zburzyć ołtarze Baala i wysłać do domu wszystkich, którzy się boją. Grupa 22.000 mężczyzn stopniała do 10.000, z czego Gedeon wysłał do domu jeszcze 9.700. Został teraz z armią liczącą 300 i, jak się wydaje, jedynym poleceniem Boga, aby przedostał się do obozu wroga, gdzie miał otrzymać wzmocnienie „jeśli” go potrzebuje. Tak było, tyle tylko otrzymał Gedeon. Jednak zaatakowali wschodnie plemiona, które uderzyły na Izraela i zabili 120.000 mężczyzn.

Przed Gedeonem był Abraham, któremu powiedziano, aby udał się ziemi obiecanej mu przez Boga, ale nie powiedziano mu, jak się ma tam dostać. Jest też przypadek Eliasza, który, w czasie strasznej suszy, został posłany do kobiety w Sarepcie Sydońskiej, którą Bóg przygotował, aby zajęła się prorokiem. Lecz gdy Eliasz tam dotarł, ona nie miała żadnego pojęcia, co się dzieje. Miała tylko jeden posiłek do dyspozycji składający się z pozostałej im mąki i oliwy, a potem spodziewała się śmierci. Bóg powiedział, że to On ją przygotował, lecz one nie wiedziała, że Eliasz idzie. Jakieś to było 'przygotowanie’?

Chodzi mi o to, że zbyt często oczekujemy od Boga, że powie nam więcej, niż ma zamiar. W miarę upływu lat i dni, często okazuje się, że zastanawiamy się, kiedy Pan zamierza nam dać jaśniejsze wskazówki. Boże, zrobię to, co chcesz, żebym zrobił, tylko po prostu muszę wiedzieć jak. Powiedziałeś mi, żeby podjął te kroki, lecz ja nie wiem, jak zacząć. Czy mógłbyś mi dać jakieś szczegóły? Byłoby wspaniale. Ruszę do przodu, jak tylko powiesz mi, co mam robić.

Często wydaje się, że Bóg mówi nam co robić na początku, daje nam Swoją wizję, a następnie umieszcza w naszym sercu wszystko, czego potrzeba, aby dokonywać koniecznych w podróży wyborów, nawet gdzieś bardzo daleko po drodze, gdy ciśniemy nasz miecz w środku walki. I przeciwnie, gdy oczekujemy na to, żeby mieć wszystkie odpowiedzi zanim podejmiemy działanie, nie zajdziemy daleko i ostatecznie okaże się, że siedzimy nic nie robiąc. Tam, w miejscu duchowego paraliżu, szybko zanikamy i dziwimy się dlaczego proroctwa nigdy się nie wypełniają. Czekamy na Boga, a w tym samym czasie Bóg czeka na nas.

Czy możemy ruszyć do przodu w arogancki sposób? Tak, lecz tylko wtedy, gdy jeśli robimy więcej niż Bóg nam powiedział, bądź dodajemy coś do tego, co powiedział. Niewątpliwie jest pewna linia graniczna, lecz ludzie wrażliwi na głos Boga nie przekroczą jej. Czują pewnego rodzaju zahamowanie czy 'trącanie łokciem’ Ducha, zanim zajdą za daleko.

Bóg chce, abyśmy doszli do tego, co dla nas przewidział, abyśmy stali się tacy, jak On dla nas zaplanował. Po prostu za każdym razem daje nam drogę wyjścia z pokuszenia (1Kor. 10:13), aby przygotować nas na wszystko, co dla nas ma, cokolwiek to jest i za każdym razem.

Żyjemy w takich czasach, że musimy być wrażliwi na natychmiastowe reagowanie na Boży plan. Jeśli będziemy czekać z ruszeniem w podróż do czasu, gdy będziemy mieli wszystkie odpowiedzi, może się okazać, że mamy pełny potencjał, lecz go nigdy nie wykorzystujemy. Przykre jest obserwować życie zmarnowane z powodu bezruchu. Widziałem to już zbyt często.

Jaka jest różnica między życiem miernym a życiem zwycięzcy? Jedną z waznych cech zwycięzców jest to, że gdy wiedzą, że Bóg do nich mówi, idą do przodu ku Jego głosowi. Nie wszyscy wiedzą jak się tam dostać, dla niektórych nawet następny krok nie jest widoczny, lecz wiedzą, co zostało w ich sercach pobudzone, znają przyciąganie Ducha Świętego, który kieruje ich ku celowi i ufają całkowicie temu, że to co Bóg powiedział, ma moc wykonać.

Czasami dobrze jest czekać na Boga, aby przekazał szczegóły, lecz często to On czeka na nasze zaufanie i następny krok.

проведение рекламной компании

Jest nadzieja dla twoich dzieci

Bob Gass

Jer. 31:17

Józef był tak spójny wewnętrznie, że był w stanie odmawiać wielokrotnie powtarzającym się zalotom żony Potyfara. Miał tak silny charakter, że w czasie spędzonym w więzieniu, był na tyle godny zaufania, że powierzono mu odpowiedzialne zadania. Gdy zdarzyła się możliwość wywarcia zemsty na rodzonych braciach, nie tylko potrafił im przebaczyć i nakarmić, lecz nawet dostrzec Bożą rękę w tym wszystkim, co się stało. A w tym wszystkim najważniejsze jest to, że nigdy nie zrezygnował z danego mu przez Boga snu.

Dlaczego Józef okazał się lepszy od swoich starszych braci? Myślę, że to jest odpowiedź warta przemyślenia. Ojciec Józefa, Jakub, przez wiele lat żył w duchowym zamieszaniu, lecz gdy był starszy spotkał Boga, co bardzo głęboko zmieniło jego życie. Stało się to przyczyną jego oddania Bogu, z czego czerpał korzyści Józef. Niech więc będzie to dla nas zachętą, jeśli wydaje nam się, że zawiedliśmy jako rodzice. Jeśli wyprostujesz swoje życie przed Bogiem, Pan będzie mógł działać przez ciebie, aby pozyskać twoje dzieci, a w szczególności te, które jeszcze są w domu. Jakub nie mógł zmienić przeszłości, lecz mógł chodzić z Bogiem i umożliwić Bogu błogosławić go pomimo tej przeszłości. Dlatego też Józef stał się innym człowiekiem niż jego bracia. Rodzicu, twój przykład, twoje modlitwy i twoja wiara mogą ponownie otworzyć drzwi Bogu, aby wkroczył do twojej rodziny. Nie jest za późno. Jego Słowo mówi: „Jest jeszcze nadzieja dla twojego potomstwa,…, i wrócą synowie do swoich siedzib” (Jr. 31:17).

Wyznawaj tą obietnicę!

продвижение

Równoważenie Słowa i Ducha w dobie skrajności

Eddie Hyatt

Nowi entuzjaści!

W historii ruchy przebudzeniowe ciągle stawały się ofairami tego, co starożytni nazywali „entuzjazmem” słowem, które ukuł Marci Luter odnosząc się do tych, którzy w pościgu za sensacją i duchowymi doświadczeniami porzucili rozum, Pismo i zdrowy rozsądek. Powszechnie przyjęło się, że samo słowo opisuje ludzi, którzy pomylili swoje uczucia i wyobrażenia z dziełem Ducha Świętego i wynoszą swoje osobiste doświadczenia ponad objawienie, które znajdujemy w Słowie Bożym.   Kim są entuzjaści dzisiaj? Przeczytaj dalszą część artykułu powiedz mi, co myślisz.

Luter i prorocy z Zwickau

Podczas gdy Luter ukrywał się na zamku w Wartburgu po tym, gdy został ogłoszony heretykiem, tkacz z Zwickau, Nocholas Storch i dwóch jego przyjaciół przyszło do rodzinnego miasteczka Lutra Wittenbergii twierdząc, że doświadczają boskich snów, wizji i że odwiedza ich archanioł Gabriel. Zadziwili ludzi swymi objawieniami i skierowali ruch reformatorski w kierunku opartym na swoich osobistych, nadnaturalnych spotkaniach, a nie na Biblii. Gdy Luter usłyszał co się działo, zaryzykował życiem, wrócił do Wittenbergu i wygłosił osiem kazań, pokazując z Pisma złudę objawień proroków z Zwickau. Wkrótce stało się to dla wszystkich w mieście oczywiste, że byli w błędzie i ci trzej prorocy wyjechali z miasta upokorzeni, aby nigdy już nie wrócić.

To właśnie przy okazji spotkania Luta z prorokami z Zwickau utworzył on termin schwarmer czy „entuzjasta”, które stał się opisem ludzi, którzy w poszukiwaniu sensacji i duchowych przeżyć porzucili Pismo i zdrowy rozsądek.

John Wesley spotyka entuzjastów

Entuzjaści zawsze byli częścią ruchów przebudzeniowych. Weźmy, na przykład, XVIII wiek i przebudzenie metodystów, gdzie duchowe manifestacja były bardzo obfite. Z dzienników Johna Wesley’a widać, że choć on sam cenił je, to jest również oczywiste, że stosował biblijne polecenie, aby „sprawdzać duchy” dzięki przykładaniu biblijnej prawdy do każdej sytuacji. Uważając Biblię za swój standard określił niektóry doświadczenia jako możliwe do zaaprobowania, a inne nie. Kilku ludzi informowało, na przykład, o przeżywaniu zalewającego poczucia Bożego pokoju, podczas gdy inni mówili o radości i miłości. Wesley powiedział na to: „Jak dotąd mogę zaaprobować ich doświadczenia, ponieważ są one zgodne ze spisanym słowem” [1]. Niemniej byli i tacy, którzy opisywali rzeczy, których Wesley nie mógł znaleźć w Piśmie. Na przykład mówiono, że ktoś czuł krew Chrystusa wypływającą z rąk czy spływającą w głąb gardła, bądź zwalającą się jak gorąca woda na pierś czy serce. Wesley powiedział: „Wyraźnie mówiłem im, że maksimum na które mogę się zgodzić, bez wyrzekania się zarówno Pisma jak i rozumu to było to, że niektóre z tych rzeczy mogły pochodzić od Boga (choć nie mogłem tego potwierdzić) działającego w jakiś niezwykły sposób, ale zupełnie nieistotnego ani dla ich usprawiedliwienia, ani uświęcenia; ale cała reszta, muszę w to wierzyć, to puste mrzonki rozpalonej wyobraźni”[2].

Pozostając otwartym na duchowe manifestacje, Wesley stale wzywał swoich uczniów do powrotu do Pisma. Jego standardem było:

Sprawdzać wszystko przy pomocy spisanego słowa i niech wszystko mu się kłania. Jeśli nawet na odrobinę odstąpisz od Pisma, od tego prostego literalnego znaczenia każdego tekstu wziętego wraz z kontekstem; stajesz wobec niebezpieczeństwa rozentuzjazmowania siebie [3].

George Whitefield trzyma się Słowa

Podobnie jak Wesley, Georgr Whitefiedl widział wiele manifestacji, gdy Duch Święty był wylewany w czasie jego spotkań, lecz, podobnie jak Wesley, Whitefiled upierał się prz tym, że manifestacje mają być mierzone przy pomocy standardu biblijnej prawdy. W 1729 roku napisał do Wesleya zachęcając go, aby nie wymagał, ani nie zachęcał do zewnętrznych manifestacji. Martwił się tym, że takie zaabsorbowanie manifestacjami „odciągnie ludzi od spisanego słowa”. Napisał:,

„Myślę, że kuszeniem Boga jest wymaganie takich rzeczy. Nie wątpię, że jest coś z Boga w tym, lecz wierzę, że wtrąca się i diabeł. Myślę, że to zachęta Francuskich Proroków odwiodła ludzi od spisanego słowa i spowodowała, że zaczęli bardziej polegać na wizjach, konwulsjach itd., niż na obietnicach i koncepcjach ewangelii” [4].

Przebudzenie na Azusa Street

Również przebudzenie na Azusa Street miało swoich „entuzjastów”. Pewien gość odwiedzając spotkanie napisał, że wydawało się jakby każdy religijny szaleniec z Los Angeles trafił na to przebudzenie. Mimo wszystko, William Seymour i inni przywódcy przebudzenia byli na tyle mądrzy i dojrzali, aby nie przepuszczać każdego sensacyjnego objawienia czy manifestacji, które się tam pojawiały. Pomimo że zachęcano do duchowych manifestacji i oczekiwano ich, wszystko musiał przejść przez biblijny sprawdzian. Magazyn „The Apostolic Faith (czerw-wrzesien 1907), oficjalne wydawnictwo Azusa Street Mission, wydało oświadczenie, w którym czytamy:

„Wszystko sprawdzamy według Słowa; każde przeżycie musi być sprawdzone według zgodności z Biblią. Niektórzy twierdzą, że jest to za daleko, lecz jeśli żyjemy zbyt blisko Słowa, ustalimy to z Panem, gdy Go spotkamy w powietrzu”.

Święci z Azusa wierzyli, że cierpliwe studiowanie Pisma było jedynym sposobem na uniknięcie fanatyzmu i duchowej pychy, pobudzali więc ludzi, aby wytrwałe badanie Słowa Bożego uczynili swym życiowym zajęciem.

Na pytanie: „Czy musimy tak samo dużo studiować Biblię po otrzymaniu Ducha Świętego?” padła odpowiedź:

„Tak, ponieważ jeśli tego nie będziemy robić to zostaniemy fanatykami bądź będziemy prowadzeni przez zwodnicze duchy i pojawią się objawienia i sny sprzeczne z Bożym Słowem; zaczniemy prorokować i myśleć o sobie jako o kimś wielkim, większym niż inni chrześcijanie. Jeśli jednak czytamy Biblię z modlitwą, będziemy pokorni jak małe dzieci i nigdy nie będziemy uważać, że otrzymaliśmy coś więcej niż najmniejsze dziecko Boże”.

Liderzy z Azusa Street przestrzegali także ludzi przed wyolbrzymianiem swych przeżyć (takie ostrzeżenie jest potrzebne dziś). W magazynie ze stycznie 1908 roku opublikowali napomnienie i zachęcali ludzi, aby nie przesadzali ze swymi doświadczeniami.

Napisali tak:

Korekta: Chcielibyśmy poprawić pewne błędy, które znalazły się w ostatnio opublikowanym sprawozdaniu z Portland. Stwierdzono tam, że na porannym spotkaniu zostało ochrzczonych 100 osób. Święci wierzą, że nie było ich tak dużo. Obłąkani, którzy zostali przyprowadzeni, nie zostali całkowicie uzdrowiony, bądź też ktoś przez nasz brak wiary czy słabość stracił swoje uzdrowienie. Świeci chcą, aby ta prosta prawda dotycząca tego dzieła została potwierdzona. Amen! Oby nikt znikąd nie przysyłał przesadzonych sprawozda, lecz lepiej nawet, aby były pomniejszone.

Kim więc są entuzjaści dzisiaj? Czasami jest to oczywiste, lecz musimy przyglądać się własnemu sercu. Z drugiej strony musimy strzec się popadnięcia w drugą skrajność jak to się zdarzyło prorokom z Zwickau, którzy nadmiernie polegali na uczuciach, wyobrażeniach, znakach i manifestacjach. W końcu Szatan może czynić cudowne znaki jak to wyraźnie wynika z takich fragmentów jak Mk 13:22, gdzie Jezus wyraźnie mówi o dniach ostatecznych: Powstaną fałszywi prorocy i namaszczeni, którzy będą ukazywać znaki i cuda, aby zwieść, jeśli to możliwe, wybranych.

Nie możemy nadmiernie reagować na entuzjastyczne skrajności i w ten sposób gasić prawdziwe dzieło Ducha Świętego pośród nas. Co o tym sądzicie?

[1] Wesley, vol. 1 of Works of John Wesley, 426-27, Sept. 6, 1742.

[2] Wesley, vol. 1, 426-27, Sept. 6, 1742.

[3] Wesley, vol. 2 of The Works of John Wesley, 429.

[4] Whitfield, 497.aracer