Category Archives: Pozostałe

Codzienne rozważania_10.11.10 Niezastąpiony człowiek?

James Ryle

I rzekł im: Wy sami idźcie na osobność, na miejsce ustronne i odpocznijcie nieco. Albowiem tych, co przychodzili i odchodzili, było wielu, tak iż nie mieli nawet czasu, żeby się posilić” (Mk 6:31).

Od czasu do czasu spotykam drogich braci czy siostry uwikłanych w jakąś wielką sprawę, tak ogarniętych licznymi odpowiedzialnymi zadaniami, które niosą jako przywódcy tych organizacji, bądź pastorzy kościołów. Ich praca jest szlachetna, powołanie wielkie, praca bez końca, pasja zaraźliwa,lecz ich życie strzępi się na skraju.  Nie dostrzegają tak dużo rzeczy dla siebie samych, być może flesz ich własnych osiągnięć chwilowo zaślepia ich na własne słąbości, które są oczywiste dla innych. Podobne do Królika z Alicji w Krainie Czarów te zawsze zajęte dusze, wiecznie pędzą do wielu robienia wielu dobrych i wspaniałych rzeczy, lecz zbyt często, po końcowym rozrachunku drogo płacą za to rozpadem małżeństw, zniszczeniem przyjaźni czy złamaniem ich poczucia zdrowia czy dobrobytu.

Idźcie wy na osobność i odpocznijcie chwilę” – mówi Pan.

To nie jakaś sugestia, lecz wyraźne wyrażenie Jego woli dla każdego z nas. Pewien kaznodzieja podsumował to w taki sposób: „Idźcie wy na osobność, zanim się rozpadniecie” (angielska gra słów; dosł.: „Come ye apart, before ye come apart!”). Pan wie, czego dokonują w nas te długie okresy napiętej służby, gdy nie ma żadnego odpoczynku i relaksu. Tak więc, zarządził też czasy odpocznienia, aby dać nam możliwość refleksji nad tym, co zostało osiągnięte z łaski Bożej i co ma być uzupełnione przed nadchodzącym sezonem jeszcze większych zwycięstw i postępów wiary.

Pan nie tylko zna nasze ograniczenia, lecz zna również próżność naszych własnych myśli. Wie o tym, jak skłonni jesteśmy do służenia, aby robić dobry pokaz naszej własnej duchowości; aby robić wrażenie na innych naszym oddaniem, wiernością, jak też okazywać im, jak bardzo im tego samego brakuje.

Bycie zajętym jest naszym sposobem na to, aby wyglądać na ludzi ważnych i mających znaczenie. Być może suchy okres jest Bożym sposobem na ściągniecie nas w dół; sprowadzeniem nas z powrotem do centrum, czasem, w którym Bóg pokazuje nam, że nie jesteśmy aż tak bardzo niezbędni, jak może nam się wydawać.

Kilka lat temu trafiłem na ten osobliwy wiersz o Niezbędnym Człowieku:

Sometime when you’re feeling important.

Sometime when your ego’s in bloom.

Sometime when you take it for granted

you’re the best qualified in the room.

Sometime when you feel your departure

would leave an unfillable hole.

Just follow these simple instructions

and see how it humbles your soul.

Take a bucket and fill it with water.

Put you hand in it up to the wrist.

Pull it out, and the hole that’s remaining

is the measure of how you’ll be missed.

You may slash all you please when you enter.

You may stir up the water galore.

But stop, and you’ll find in a minute

that it looks quite the same as before.

The moral of this quaint example

is to do the best that you can.

Be proud of yourself, but remember –

there is no indispensable man!

Gdy człowiek zaczyna myśleć, że jest niezastąpiony buduje się w nim kontrolujące i przymuszające usposobienie, które staje się nie do zniesienia dla innych. Hillary of Tours napisała o chrześcijanach, którzy cierpią powodu Irreligiosa sollicitudo pro Deo  – co można przetłumaczyć jako: „bluźniercze pragnienie wykonywania Bożej pracy dla Boga!”.

Ej, wyluzuj i zrób sobie przerwę. . . nawet jeśli znaczy to spędzenie czasu w odosobnieniu.

Pan nie porzuci cię!раскрутка сайта веб дизайн

Dlaczego kościół obawia się skromności?

Komentarz: Randy Alcorn, Eternal Perspectives Ministry

1 listopada 2010 (OregonFaithReport.com)

PYTANIE: Oboje z mężem cieszymy się z tego, że kościół w końcu mówi o problemie pornografii i czystości w Ciele Chrystusa, pomagając mężczyznom zająć się tą sprawę. Lecz dlaczego nigdy nie słyszymy niczego o czystości w stosunku do tego, jak kobiety się ubierają? Mówię o kobietach, które twierdzą, że naśladują Chrystusa. Przecież, jeśli ubierają się zwodniczo i starają się być tak samo sexy, jak promuje to światowa moda to stają się kamieniami potknięcia dla swoich braci.

ODPOWIEDŹ: To wspaniałe pytanie i bardzo problematyczne. Właśnie ostatnio przemawiałem w pewnym kościele i zauważyłem, że nie mogę patrzyć w jednym kierunku na zgromadzenie z powodu ubioru jednej kobiety. To zdarza się często. Bywam często w kościołach, w których nie mogę patrzeć na zespół uwielbiający z powodu ubioru kobiety i jej zwodniczego kołysania się z mikrofonem. Czegoś takiego można oczekiwać w klubie nocnym, a nie w kościele – Ciele Chrystusa. Całym sercem jestem za seksem i uważam, że jest to coś wspaniałego dla kobiet, aby były sexy dla jednej osoby: swojego męża. Ironiczne jest to, że są takie przypadki, gdzie kobiety tak bardzo przyzwyczaiły się do tego, żeby wyglądać sexy publicznie, że nie mają żadnych seksualnych relacji z własnymi mężami. Tak więc mamy tu do czynienia z dwoma powiązanymi sprawami dotyczącymi mody: moda w miejscach publicznych i moda, gdy gromadzi się Ciało Chrystusa; ta druga sprawa jest bardzo poważna.

Wiele lat temu, gdy byłem młodzieżowym pastorem, miałem problem z kostiumami kąpielowymi, co ma się obecnie znacznie gorzej, z powodu zmiennej mody. Sposób noszenia dwuczęściowych kostiumów kąpielowych, czy nawet wielu jednoczęściowych, pokazuje tak dużo. Oto na młodzieżowym obozie są młodzi mężczyźni, którzy patrzą na te dziewczyny, ich siostry Chrystusie, i myślisz, o czym oni myślą i do czego są kuszeni. Nie usprawiedliwiam sposobu myślenia mężczyzny, sam w sobie jest to problemem, lecz jest również prawdą to, jak wskazują na to zadający pytanie, że jest pewna odpowiedzialność po stronie dziewcząt, a szczególnie ich tatusiów i mam, aby się nad tym poważnie zastanowić.

Wierżę, że częścią odpowiedzi na pytanie, dlaczego ta sprawa nie jest traktowana tak jak powinna, jest obawa. Myślę, że jest dużo pastorów i przywódców kościołów, którzy, podobnie jak mężowie i ojcowie, boją się mówić o tym, aby nie urazić kobiet, które chcą być modne. Niektóre uważają, że aby być modną muszą tak się ubierać, aby wyglądać sexy, co obejmuje sukienki z rozcięciami, bardzo ciasne spódniczki i getry oraz krótki góry. To wszystko jest informacją dla mężczyzn i pastorzy są bardzo zażenowani mówiąc o tym, ponieważ myślą, że są kobiety, które uważają ich za zboczonych tylko dlatego, że mówią o tym. „Och, czy to właśnie o tym pastor myśli, gdy jest tam wyżej z przodu?”

To trudna sytuacja, lecz jest to sprawa, o której, jak jestem przekonany, przywódcy domu i kościoła muszą odważnie mówić i zajmować się nią bezpośrednio. Potrzebujemy również pobożnych kobiet (szczególnie tych, które potrafią być rozsądnie modne i atrakcyjne we prawym sensie znaczenia tego – tj. nie seksualnie pociągające), które z miłością będą sprzeciwiać się innym kobietom i informować je o tym, że przekazują złą informację. Jeśli zaś nie obchodzi ich to, że przekazują złą informację to coś jest naprawdę źle i muszą pokutować. Potrzebna jest nam otwarta, jasna dyskusja na ten temat, aby kobiety miałby świadomość i zrozumienie tej sprawy.

Biblia mówi, że nasze ciała są świątyniami Ducha Świętego. To pobudza do szanowania Boga we wszystkim, co robimy i mówimy. Niestety, wiele niewłaściwych relacji wyrosło w kościele. Czasami zaczyna się to w małych grupach, czasami przez relacje wśród zespołu przywódczego. Zdarzają się cudzołożne relacje, które zaczęły się na wyjazdach w małej grupie, gdzie kobiety i mężczyźni ubierali się i zachowywali w szczególny sposób. Wiele z tych relacji można było uniknąć, gdybyśmy zwracali baczniejszą uwagę na to jak się ubieramy, jak podchodzimy do siebie i jakiego rodzaju uczucia okazujemy.

Uwielbiam okazywać uczucia fizycznie, często przytulam ramieniem kobiety, o które się troszczę i znam – jeśli mam bliską i właściwą bratersko-siostrzaną relację – przyciągając je ręką za ramię do siebie. Niemniej unikam pełnego przytulania z przodu. Kobiety czasami nie są świadome tego, jak tego typu uściski mogą wpływać na ich braci w Chrystusie.

Nancy Leigh DeMoss dysponuje wspaniałym materiałem na temat mody i czystości. Napisała znakomitą broszurkę pt.: „The Look: Does God Really Care What I Wear?” (Wygląd: Czy Bogu faktycznie zależy na tym, co noszę?”) oraz kilka innych o wolności skromności, które znajdują się na jej stronie: TUTAJ.

Wierzę w to, że skromność jest czymś, czemu musimy się w Ciele Chrystusa bardzo blisko, uważnie i z modlitwą przyjrzeć. Nie wolno nam poddawać się kształtowaniu przez ten świat, lecz mamy być przemieniani przez odnowienie umysłów.

сайт

Czy Bóg nie chce, abyśmy byli szczęśliwi?

Michael Horton

Czy więc Bóg chce, abyśmy byli biedni, smutni, samotni, generalnie: bez powodzenia w życiu i relacjach? Taki punkt widzenia byłby po prostu mniejszym przeciwieństwem ewangelii powodzenia. Bóg nie jest w jakiś abstrakcyjny sposób zainteresowany zapewnianiem nam bogactwa bądź ubóstwa, powodzenia czy braku pomyślności; Pan ma dla nas znacznie większe plany. Wybrał nas jako Swoje dzieci, współdziedziców całego majątku z Chrystusem. Ma dla nas społeczność wiecznego pokoju, a nie wierzących żyjących ponad ubóstwem; tam gdzie ubogi jest bogaty, nie ma więcej ubóstwa. Nie jest to miejsce, gdzie wierzącym oszczędza się drobnego bólu czy nawet tragicznych informacji o śmierci bliskich czy poważnych ranach na wojnie, lecz miejsce, gdzie nikt nie jest zabijany, ani nawet w ogóle nie walczy, ponieważ grzech, zło, niesprawiedliwość i ucisk już nie istnieją. Mówi się czasami, że Boga nie tyle interesuje nasze szczęście, co nasza świętość. Mimo wszystko, rozważając te kontrasty, zakłada się, że szczęścia nie da się znaleźć nigdzie poza Bożą chwała, która jest skoncentrowaną świętością i takie podejście skutecznie wraca całą naszą uwagę na Boga.

Stworzona przez Boga, na Boży obraz, ludzkość jest stworzeniem, którego przeznaczeniem była świętość. Jako coś więcej niż statyczna moralna jakość czy cecha, ta świętość miała charakteryzować każdą myśl, działanie i pragnienie. Wszystko szło zgodnie z tym planem, dopóki nasi pierwsi rodzice nie uparli się przy tym, aby skierować swoje uczucia na siebie, a nie na Boga i natychmiast stali się nieszczęśliwi: zawstydzeni i winni uciekali przed obecnością najlepszego, co mogło im się przydarzyć.

Zatem problemem nie jest szczęście, lecz to, że nawet nie rozpoznajemy prawdziwego szczęścia, gdy je widzimy. Bardziej niż szczęścia szukamy władzy i kontroli nad naszymi okolicznościami, innymi ludźmi, całym stworzeniem a nawet Bogiem. Rezygnujemy ze szczęścia na rzecz bycia odpowiedzialnym, ponieważ błędnie wierzymy, że to drugie jest urzeczywistnieniem pierwszego.

Jako Amerykanie, a szczególnie Boomersi*) (przepraszam, że kolejny raz czepiam się mojego pokolenia) mamy poważny problem ze zrozumieniem tego, że to, co my nazywamy szczęściem w rzeczywistości jest poczuciem sprawowania kontroli. Nawet jeśli ziębniemy to pociesza nas fakt, że kontrolujemy termostat i możemy to zmienić kiedy tylko zechcemy. Dokonujemy wyborów i jesteśmy odpowiedzialni za coś. Jeśli wpadamy w kłopoty to wszystko da się naprawić odpowiednią kartą kredytową. Zabierz jednak te cenne życiowe podpórki a zrobi się całkiem dramatycznie; tak jakby ktoś odciął tlen głębokościowemu nurkowi. Podobnie haj otyłe dzieci, siedzące na sofie ze swymi Happy Meals i oglądające relacje na temat głodujących dzieci w Sudanie, myślimy, że jesteśmy lepsi. Czy jesteśmy? Oczywiście, w jednym ważnym sensie tak, lecz jeśli chodzi o większy obraz?

Obecnie naszym największym domowym kryzysem wydaje się opiek zdrowotna. Wszyscy, a szczególnie Boomersi, robimy wszystko, aby nie umrzeć bądź nie być dotykanym przez macki nadchodzącej śmierci, które pojawiają się jako nieszczęścia, dyskomfort czy smutek ale w końcu i tak umrzemy. Tak naprawdę nawet teraz umieramy.

Chrystus i Wieczny Żywot naprzeciw twego Najlepszego Życia Teraz: wybór jest jasny. Ostatecznie J. Osteen pozwolił nam zobaczyć jak wyraźnie ten wybór ściąga nam wzrok ku ziemi.

Boża chwała najbardziej manifestuje się w naszym zbawieniu. Boża świętość w najbardziej żywy sposób jest przedstawiona w tym, że On zbawia nieświętych. To, że nie tylko osądza sprawiedliwych, lecz darmo udziela Swej sprawiedliwości niesprawiedliwym, zaprawdę jest zdumiewającym dziełem. Korzyści jakie płyną z tego dla nas wydają się zbyt ważkie, zbyt szokujące, aby je określać słowem „szczęście”, tak jak je zazwyczaj rozumiemy. Chodzi tu o coś większego niż brak niepokoju, rozczarowań czy przeszkód. Jest to pełne posiadania bogactw, o których nawet nie wiemy, że istnieją, budzące się poczucie, że nawet nie wiedzieliśmy o tym, że je mamy. W skrócie, biblijnym słowem określającym to jest 'radość’.

Nie chodzi o to, że Bóg chce, abyśmy mieli powodzenie w codziennym życiu lub go nie mieli, lecz o to, że On ma większy cel, któremu służą nawet chwilowe cierpienia. W tym wszystkim co radosne i co zniechęcające, Bóg pracuje ku naszemu dobru, które jest czymś znacznie większym niż zwykły brak niewygody. Tak naprawdę, Bóg często musi sięgać po skrajności, zabierając nam nasze podpórki po to, aby wyrwać nas z naszej drogi-chwały (czytaj: myślenia, że cokolwiek 'kontrolujemy’), aby dać nam głębsze szczęście zwane radością.

W poszczególnych sytuacjach nie wiemy czy Bóg zaplanował uzdrowienie z raka dla Boba, czy podwyżkę w pracy dla Sue, lecz mamy Bożą publiczną, sprawdzoną i pewną obietnice, że wszyscy, którzy w Chrystusie umierają będą wzbudzeni do życia, które jest znacznie większe niż najbardziej przyjemne okoliczności najbardziej udanego życia teraz. (1Kor. 15:32).

Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni” (w. 19).

Po przeprowadzeniu obrony zmartwychwstania Chrystusa jako zwiastuna naszego własnego zmartwychwstania, Paweł wyjaśnia dalej dlaczego wyłącznie tak poważne rozwiązanie jak krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa mogą rozwiązać głębię problemu.  Nasz przeciwnik dostarcza nam wszystkiego, czego chcemy od życia, lecz chodzi o coś znacznie poważniejszego.  Grzech i śmierć przyszły przez Adama, lecz sprawiedliwość i życie przyszły przez Jezusa Chrystusa, Ostatniego Adama, abyśmy przez wiarę w Chrystusa również zostali wzbudzeni w dniu ostatecznym (wersy 20-28). Śmierć jest karą za złamanie Bożego przymierza, lecz ci, którzy są w Chrystusie są usprawiedliwieni przez Jego sprawiedliwe życie, odkupieńczą śmierć i zwycięskie zmartwychwstanie (wersy 50-56).

Duże znaczenie ma to, że gdy Paweł zwracał się do szczęśliwego zgromadzenie filozofów na sławnym Areopagu w Atenach, Łukasz przekazuje nam, że było tam obecnych wielu epikurejczyków. Filozofia epikurejska utrzymywała, że jeśli jest jakiś Bóg to jest on odległy i powściągliwy. Nie ma nieba ani piekła, czyli „jedzmy i pijmy, cieszmy się, bo jutro pomrzemy” jak mówiło ich motto. Tak więc, bardziej niż gdziekolwiek indziej, moglibyśmy się spodziewać, że apostoł pogan będzie pociągał tą grupę, odwołując się do ich tęsknoty do autonomicznego szczęścia tutaj i teraz. Lecz zamiast pokazywać im w jaki sposób Bóg pasuje do ich wyobrażeń, powiedział im o tym, jak oni pasują do historii Bożego stworzenia, upadku, zmartwychwstania Chrystusa i zbliżającego się sądu (Dz. 17). Chrześcijaństwo nie jest terapią. Albo jest prawdziwe, albo epikurejczycy wygrywają jednym palcem.

C. S. Lewis, autor „Narnii” i chrześcijański apologeta, zauważył kiedyś: „Nie zawsze byłem chrześcijaninem. Nie poszedłem do religii, aby mnie uszczęśliwiła. Zawsze wiedziałem, że butelka Porto załatwi to. Jeśli chcesz, żeby religia cię uszczęśliwiła, bezwzględnie nie polecam chrześcijaństwa”.

Wszystko zależy od czego zaczynamy. Czy od tego co naszym zdaniem jest naszą największą potrzebą, czy też zaczynamy od Boga, w którego obecności odkrywamy potrzeby, o których w ogóle nie wiedzieliśmy.

Jeśli zaczynamy od siebie i tego, co odczuwamy jako potrzeby, to zrobimy miejsce na duchowość towarzyszącą samorealizacji i życiowemu powodzeniu, lecz głównym pytaniem będzie to w jaki sposób możemy usprawiedliwić Boga w świecie tak pozbawionym porządku. Jeśli natomiast zaczniemy od Boga, Jego świętości, prawości i sprawiedliwości oraz miłości, miłosierdzia i łaski, to pojawi się całkowicie inne pytanie: Jak JA, grzesznik, mogę zostać usprawiedliwiony przed tym Bogiem?

Lewis opisując swój własny proces nawrócenia, wyjaśnia: „Byłem raczej przedmiotem niż podmiotem całej tej sprawy, decydowano o mnie. Później cieszyłem się z tego, że taki obrót sprawy został obrany, lecz w tamtej chwili, gdy usłyszałem Boga mówiącego: „Odłóż swoją broń, porozmawiamy….” zdecydowałem posłuchać, lecz tak naprawdę to nie wydaje się, żeby można było zrobić coś przeciwnego” (3).

My sami nie „odłożymy [naszej] broni” dopóki nie porzucimy nawet religii i duchowości jako naszego sposobu na wstąpienie do nieba. Nie wiemy, co jest odpowiednie czy też co jest najważniejsze, gdy Boże słowo zwraca się do nas.

Jak Charles Finney, tak Joel Osteen, jest nie tyle prekursorem, co raczej wyraźnym przykładem szerszego zjawiska. Wydaj się, że nawet w kręgach, które nie aprobują pełnej wersji ewangelii prosperity, nacisk kładziony przez Osteena staje się coraz bardziej typowy.

Tematyczne kazania, skupiające się na rozwoju naszego życia osiąganym przez postępowanie według biblijnych zasad, szybko usuwa zgorszenie krzyża, używając Biblii do uzasadnienia tego, cokolwiek chcemy powiedzieć, zamiast głosić ją jako ci, którzy zostali posłani. W telewizyjnych kazaniach Osteena (a co najmniej w tych, które widziałem) i bestsellerach więcej dowiadujemy się o kaznodziei niż o Bogu. Słyszymy więcej osobistych anegdot niż biblijnego wyjaśnienia, dowiadujemy się o tym, jak Bóg dał mu większy dom, dobre miejsce do parkowania najlepszy stół w restauracji i miejsce w pierwszej klasie. Dla każdego zainteresowanego socjologią rozpieszczonych amerykańskich boomersów, Osteen jest cennym źródłem.

Niemniej jednak, każdy kto chce poznać Boga w Jezusie Chrystusie, jak został objawiony w Świętym Piśmie, dla każdego, kto chce dowiedzieć się jak Bóg zbawia grzeszników, dla każdego kto czuje, że jest coś bardziej pilnego w życiu niż posiadanie go teraz w najlepszy wydaniu, J. Osteen na pewno zawiedzie.

– – – –

Przyp.tłum. (za www.ithink.pl ) :

*) Określenie BabyBoomers pochodzi z języka angielskiego i oznacza grupę społeczną ludzi urodzonych podczas powojennego wyżu demograficznego w latach 1946-1964.

раскрутка сайта

Łaska do zwycięstwa

Prawdziwe życie w prawdziwym zwycięstwie

John Belt

Łaska do zwycięstwa

Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza” (1Jn 5:4)

Wszyscy przeżywamy ciężkie czasy i trudne rzeczy do przejścia. Większości z tego w ogóle nie życzylibyśmy sobie, lecz musimy je pokonywać, ucząc się w ten sposób polegać na Jego łasce potrzebnej do zwyciężania. Jego łaska jest zdumiewająca, jest rzeczywiście tym, czego potrzebujemy do zwycięstw w tym życiu. Zwycięstwo coś znaczy; to powodzenie, podbój. Jest to termin, który powinniśmy wcielać do naszego życia regularnie, ponieważ ma dotyczy on w całości wchodzenia do Bożej ziemi obiecanej zarówno indywidualnie jak i zbiorowo. Powinniśmy lubić brzmienie słowa „zwycięstwo”, ponieważ jest to miejsce, które Bóg dla nas przygotował. Pan dał nam Swoje obietnice, że będziemy uczestnikami Jego boskiej natury, pokładamy ufność w Nim i nasze zwycięstwo pewne. Podwojenie kłopotów oznacza podwójne błogosławieństwo!

Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków” (k.s 1:2-4).

Zwycięstwo to bycie zdobywcą bądź zwycięzcą w wojnie i bitwie. Jesteśmy na wojnie i prowadzimy wiele bitew. Im więcej tych bitw wygramy tym bardziej jesteśmy zwycięzcy i większą promocję otrzymamy od Pana. Bóg będzie dawał nam te same bitwy tak długo, aż wygramy. Wtedy możemy przejść do następnych i mamy być w tym radośni, ponieważ bez względu na to jakiego rodzaju to jest bitwa, każda jedna służy naszemu dobru, wzrostowi, zrozumieniu i, przede wszystkim, poznaniu Pana. Poznaniu Pana, ponieważ wpośród tych wszystkich bitw, aby wyjść z nich zwycięsko, musimy na Nim polegać. Pan wyposażył nas hojnie w łaskę, a my musimy mieć do niej dostęp. Do zwycięstwa niezbędny jest stały dostęp do łaski. Zmagając się z diabłem zwracamy się do autorytetu Jezusa jako dowodzącego Lwa niszcząc diabła, związując jego moc, łamiąc jego uścisk. Robimy to tak, jak to jest możliwe, aby zwyciężać w naszych relacjach, życiu i zajmowaniu ziemi. W stosunku do ludzi jesteśmy bardziej podobni do Baranka Bożego, składający swoje życie za siebie nawzajem, trzymając się pokory, która pozwala nam przebaczać, przyjmować łaskę i wzrastać w relacjach.

Uwolnienie wstawiennictwa

Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą. Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” (Rzm. 8:26-27).

Dawno temu Pan nauczył mnie tego, że jeśli nie otworzę ust w modlitwie do Niego, to otwieram je we frustracji i w cielesności do innych. Ze względu na istotę tego, że zostaliśmy stworzeni w Chrystusie, jest wewnątrz nas wstawiennictwo Ducha Świętego. Musi ono zostać uwolnione, aby wygrywać życiowe bitwy. Możemy mówić, mówić i mówić cały dzień usiłując namawiać i czynić to, rzeczy cielesne, których wykonanie wydaje się nam konieczne. Istotą jednak jest to, że wstawiennictwo w Duchu wymaga odblokowania, ponieważ tylko tak przyjdzie uwolnienie w nas, a następnie zwycięstwo tam, gdzie odbywa się bitwa. Dobrą zasadą jest popuszczać naszemu duchowi w czasie spędzanym z Bogiem, zamiast dawać upust swoim opiniom kiedy indziej.

Miłość musi wzrastać, tak aby Jego chwała mogła być udostępniona. Miłość jest działaniem, które zostaje odblokowane nawet w modlitwie. Mnóstwo działań może pochodzić z ciała i doprowadzić do przekonania, że są to jakieś osiągnięcia, podczas gdy tak w rzeczywistości nie jest. Anna służyła Bogu dniem i nocą w postach i modlitwie. To była miłość w działaniu. Nasz czas z Bogiem jest fundamentem naszego zwycięstwa i działania nieba wśród nas.

продвижение

Bezwarunkowe poddanie

07 września 2010

Rod Parsley

I ujrzawszy Jezusa z daleka, przybiegł i złożył mu pokłon” (Mk. 5:6).

Jezus powiedział: „A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi” (Mt. 28:18). Gdy Jezus przybył do krainy Gedareńczyków, natychmiast nastąpiła konfrontacja z mężczyzną, który był opanowany przez tyle demonów, że podał swoje imię jako Legion.

Nie tylko było ich dużo, były również silne: „często, związany pętami i łańcuchami, zrywał łańcuchy i kruszył pęta, i nikt nie mógł go poskromić” (Mk 5:4).  Kiedy jednak opętany zobaczył Jezusa z daleka, przybiegł do Jego stóp. Całkowite, bezwarunkowe poddanie!

Za każdym razem, gdy tylko myślisz o diable, natychmiast dodawaj słowo „pokonany”. Czy atakuje cię diabeł? Nie, to pokonany diabeł cię atakuje. Wzywaj Tego, którzy dzierży wszelką moc na niebie i na ziemi, i wypędź pokonanego diabła ze swego życia.

Jezus wymaga wyłącznie absolutnego poddania. Czy jesteś gotów poddać Jezusowi wszystko?

deeo

W ogniu odlewacza

Bob Gass

Usiądzie, aby wytapiać i czyścić srebro… ” – Mal. 3:3

Czy znajdujesz się może obecnie w ogniu? Jeśli nie buntujesz się i nie starasz uciec, po prostu siedź cicho i pozwól odlewaczowi wykonywać Jego pracę. Biblia mówi: „Usiądzie, aby wytapiać i czyścić srebro. Będzie czyścił [ich] i płukał jak złoto i srebro. Potem będą mogli składać Panu ofiary w sprawiedliwości„. Pewna kobieta, przeczytawszy ten fragment na studium biblijnym chciała dowiedzieć się jak to się ma do jej chodzenia z Bogiem, umówiła się więc ze złotnikiem. Nie wspominając nic o głównym celu wizyty, usiadła u niego i obserwowała jak pracuje. Przyglądała się temu, jak trzymał srebro nad ogniem, wyjaśniając, że wypalenie wszystkich zanieczyszczeni wymaga tego, aby trzymać je w środku ognia, tam gdzie jest najwyższa temperatura. Zapytała go czy zazwyczaj siedzi przed ogniem przez cały czas. „Tak. – odpowiedział. – Muszę nie tylko trzymać go cały czas nad ogniem, lecz również obserwować uważnie. Jeśli przytrzymam choćby na chwilę za długo to może zostać zniszczone”. Po chwili namysłu pytała go dalej: „A skąd wiesz, kiedy cały proces jest zakończony?” Uśmiechnął się i odpowiedział: „To proste: widzę w nim odbicie swojej twarzy”.

Jeśli znajdujesz się w ogniu odlewacza, pamiętaj:

a) On wie, co robi, więc ufaj Mu;

b) On nie dopuści do tego, abyś został zniszczony przez okoliczności, ani nie spuści oka z ciebie;

c) gdy proces oczyszczania dobiegnie końca, będziesz bardzie podobny do Jezusa, a mniej do swego starego ego.

Czy nie tego właśnie pragniesz? Czy nie o to się modlisz?

раскрутка сайты