Category Archives: Codzienne rozważania_2010

Codzienne rozważania_07.03.10 Władca Pierścieni

James Ryle

każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy” (1 Kor. 9:25).

Mam mistrzowski pierścień, a nawet dwa. Jeden to pierścień Big Eight Conference Championship (Teraz to Big Twelve) a drugi to pierścień National Championship z 1991 roku. W kolegiackim świecie futbolu zdobycie obu to wielka sprawa, możecie więc sobie wyobrazić naszą ekscytację, gdy nam się to udało w Kolorado. Pomimo że byłem tylko kapelanem również i mnie wręczono te pierścienie. Jest na nich nawet moje nazwisko.  Łałł.

Okazało się jednak, że jest pewien problem; pierścienie nie pasują. Nie rozumiem tego dlaczego. Zostałem zmierzony przed ich wyprodukowaniem i bardzo chciałem je założyć, gdy tylko zostaną dostarczone. Niestety okazało się, że oba były za małe. Bum! Stałem w swoim pokoju usiłując znaleźć jakiś sposób, aby je wepchać na palec, lecz za nic nie chciały wejść. Na ślinie udawało mi się dopchać jeden i drugi tylko do stawu, lecz wtedy palec puchł jak hot dog. Z trudnością udało mi się go zdjąć, zanim było za późno. Wiecie jak męczące jest posiadanie dwóch Mistrzowskich Pierścieni, których nie można nosić? Pamiętam, jak mamrotałem pod nosem chłodno, narzekając w tej sprawie Panu.

„Są za małe”. – powiedziałem. Wtedy nastąpiła taka chwila, której nigdy się nie zapomina: Pan powiedział do mego serca:

„Tak jest, są za małe. Powołałem cię do czegoś większego niż gra w piłkę nożną i mistrzowskie pierścienie”.

Jako kapelan byłem świadkiem tego, jak zespół piłkarski w niemal spartańskim oddaniu poświęcał się sprawie, która ostatecznie, na Wielkiej Scenie życia, szybko przemija i większość szybko o niej zapomina, oprócz tych, którzy zapłacili cenę za zwycięstwo. Mam takie pytanie: jeśli te chłopaki płacili tak wiele za coś, co jest tak niewiele warte, co takiego powstrzymuje nas przed oddaniem całego naszego życia Chrystusowi?

Mówiąc słowami Pawła: „każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy”(1Kor. 9:25). Czyż nasze poświęcenie nie powinno być w jakimś stopniu większe, skoro nasza nagroda znacznie przekracza ich nagrodę? Tak, tak być powinno! (str..45, Released From the Prison My Father Built, James Ryle, 2010).

Mam nadzieję, że podobają wam się te fragmenty mojej książki. Oryginał można nabyć TUTAJ.

aracer

Codzienne rozważania 06.03.10 Dzięcięce modlitwy

James Ryle

A kto by zgorszył jednego z tych maluczkich, którzy wierzą, temu lepiej by było, by zawiesić na jego szyi kamień młyński, a jego wrzucić do morza” (Mk. 9:42).

Po około roku mojego pobytu w sierocińcu uciekło dwóch chłopców z dormitorium i cały budynek wypełniły niepokój i lek. Stary Battle-Ax i Barrel Butt Barnes chodzili ściskając ręce i obawiając się najgorszego. Zostali wezwani stanowi żołnierze i rozpoczęły się poszukiwania tych dwóch małych chłopców, którzy mieli po mniej niż 9 lat.

Po trzech dni zlokalizowano ich idących wzdłuż autostrady w nieznane. Żołnierze doprowadzili ich bezpiecznie z powrotem i przekazali w ręce oczekującej Miss Walker, która przyciągnęła ich do siebie i przez minutę zachowywał się jak prawdziwa matka. Podziękowała żołnierzom a chłopców trzymała blisko, gdy komisarze policji wyjeżdżali.

Wtedy rozpętało się piekło. W świetle dnia wybito z tych maluchów życie, Miss Walker przyłożyło do nich swoje wiosło: kij bejsbolowy ścięty na cienką deskę i owinięty taśmą izolacyjną, żeby się nie złamał. Wywiercone w niej otwory powodowały pojawianie się na skórze pęcherzy w miejscach uderzeń.

W sypialni wypełnionej przerażonym chłopcami brzmiało to tak, jakby uderzyło pięćdziesiąt homeruns (w baseballu: uderzenie, które umożliwia pałkarzowi przebiegnięcie wszystkich czterech baz, zazwyczaj wybijające piłkę poza boisko – przyp.tłum.). Furia w jej głosie, trzask uderzeń i wrzaski chłopców odbijały się echem po całym ośrodku, wzmacniane przez cementowe podłogi i gipsowe ściany. Nigdy nie zapomnę tej nocy. To właśnie tej nocy modliłem się po raz pierwszy do Boga, którego nie znałem, lecz ogromnie się obawiałem.

Wyobrażałem sobie wtedy, że to Bóg prowadzi sierociniec, a co najmniej takie wrażenie zostawiali nam dorośli, którzy wywijali Biblią w taki sposób, jak południowi właściciele ziem na batem. Tej nocy chciałem, aby Bóg dowiedział się, że będę już dobrym małym chłopcem. „Drogi Boże” – powiedziałem przykrywając policzki pościelą, jak kocem bezpieczeństwa – „Obiecuję, że nigdy nie ucieknę”. Pamiętam, miałem wtedy tylko siedem lat.

Teraz, gdy jako dorosły patrzę wstecz na te lata, zdaję sobie sprawę z tego, że Bóg nie stał za tymi nonsensami. „Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko, lecz gdy na męża wyrosłem zaniechałem tego co dziecięce”.

Pomimo że nie słyszałem Jego głosu, Bóg mówił: „Och, dziecko, Ja taki nie jestem. Pewnego dnia poznasz Mnie i będziemy przyjaciółmi”.

(Fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”, str. 34; James Ryle, 2010)раскрутка сайтов в интернет

Codzienne rozważania_05.03.10 Potwó imieniem Sally

James Ryle

Choćby ojciec i matka mnie opuścili, jednak Pan mnie przygarnie” (Ps. 27:10)

Pięciogodzinną podróż z Midland w stanie Texas do Dallas przejechałem w całkowitej nieświadomości, czułem tylko, że coś jest nie w porządku. W powietrzu utrzymywało się jakieś nerwowe napięcie, pomimo chwilowych wybuchów śmiechu w czasie zabaw w różne gry dla dzieciaków w drodze, żeby nie pytały co chwilę czy już dojeżdżamy.   Dojechaliśmy do miejsca zwanego Dom Opieki w gorące teksaskie lato. Mama i jej szwagierka, ciocia Tootie, jakoś utrzymały twarz, gdy przekazały nas Sally Pok, dyrektorce domu, wielkiej kobiecie w średnim wieku o paskudnym niepohamowanym usposobieniu.

Dom Opieki było to miejsce, gdzie kierowano dzieci przed przekazaniem ich do większego internatu sierocińca „Bucker Orphan’s Home”. Chodziło o to, żeby nas umyć i zaszczepić przeciwko wszelkim możliwym zarazkom, które mogliśmy przywlec, ale było to też miejsce indoktrynacji, pokazania nam informacji o tym, jakiego zachowania się od nas oczekuje.  Patrzyliśmy przez okno za odjeżdżającym samochodem, aż znikł z widoku. Moje starsze rodzeństwo, brat Jere, prawie 2 lata starszy ode mnie, i siostra Valeri, 5 lat starsza, wiedzieli co się działo, ja nie.

Mama zostawiała nas tutaj i nie miała już więcej wrócić. Valerie i Jere płakali rzewnie obserwując odjeżdżającą mamę. Brakowało mi jeszcze 3 miesięcy do 7 lat, byłem całkowicie zmieszany i niczego nieświadomy. Wkrótce miało się to zmienić. Tutaj należało uznać władzę starej Sally Polk, 130 kilogramowej kobiety. Miała niesamowite oczy, które poruszały się niezależnie od siebie, jak u jaszczurki z filmów National Geographic. Nigdy nie było wiadomo, gdzie dokładnie patrzy.

Nie tyle chodziła, co człapała, przenosząc ogromny ciężar z jednej nogi na drugą i z taką siłą, że połoga wibrowała, a woda w szklankach drżała. Coś jak T-Ray z „Parku Jurajskiego”. Szybko zorientowaliśmy się, że gdy słychać było ten dźwięk i widać było jak woda drży, znaczyło, że Potwór zbliża się.

(Fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”, str. 27,28, James Ryle, 2010)

продвижение

Codzinne rozważania_03.03.10 Nieoczekiwana odpowiedź

James Ryle

A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani” (Rzm. 8:28)

Przez te wszystkie lata miałem jedno pytanie i wiedziałem, że jedyna osobą, której mogę je zadać był ojciec. Jak tylko pojawiła się okazja zapytałem i usłyszałem najmniej oczekiwaną odpowiedź.

Oto fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”

– Tato, w którym wiezieniu byłeś?

– W Central Unit. – odpowiedział, niepewny tego, co kryło się za pytaniem.

Z chwilą usłyszenia odpowiedzi opuściła mnie pewność siebie: to nie było to samo więzienie, w którym ja byłem. Byłem całkowicie pewien, że miało był to samo, i już wyobrażałem sobie, że głoszę pobudzające kazania o tym, jak siedziałem w tym samy więzieniu co mój ojciec; stara historia „jaki ojciec taki syn”. A tu nic z tego, jego odpowiedź zmieniła wszystko.

– A ty byłeś w którym? – zapytał, nie wiedząc, że myśli mi szaleją.

– W Ferguson Unit, w pobliżu Midway, Texas; poniżej Huntsville. – odpowiedziałem nieco zrezygnowany.

– Drogi Boże, synu, jak budowałem to więzienie.

– Co? – odpowiedziałem. – Co to znaczy, że je budowałeś?

– Wykorzystywali skazanych do pracy przy budowie Ferguson Unit. – odpowiedział. – Byłem spawaczem w ekipie. Gdy to więzienie budowano, ja spawałem tam kraty.

Gdy jeszcze słowa taty wisiały w powietrzu, Pan Jezus powiedział do mego serca:

– James, uwolniłem cię z więzienia, który zbudował twój ojciec. Teraz użyję ciebie, abyś innych uwalniał z więzień zbudowanych przez ich ojców. Idź do domu i opowiedz przyjaciołom i wszystkim, o tych wielkich rzeczach, które zaszły w twoim życiu. Opowiedz im o tym, jak wszystko współdziała ku dobremu dla tych, którzy kochają Mnie i są powołani według mojego postanowienia.

Wracałem myślami do tych lat i mocowałam się ze zdumiewającą myślą, że w jakiś sposób Pan to wszystko zorganizował. Nie, On nie sprawił, że mój ojciec został złodziejem, ani nie zrobił ze mnie dealera narkotyków; ta tragiczna katastrofa nie była Jego dziełem, tylko moim. On nie chciał, abym uciekł z sierocińca, ale ja to zrobiłem.

Bóg nie czyni zła nikomu, a raczej jest Bogiem, który wszystko doprowadza do swojej woli; Bóg działa we wszystkim, – tak, nawet w tych złych rzeczach – współdziała, ku dobremu dla tych, którzy odpowiadają na Jego powołanie do wyższych życiowych celów. On też pracował w moim życiu przez całe moje życie, przez te wszystkie lata, pomimo że ja o tym nie wiedziałem.

Siedziałem tam zdumiony wtedy i jestem zdumiony po dziś dzień, Mój ojciec spawał kraty mojego więzienia. Jakże to niezwykłe. Z jednej strony jest to coś zadziwiającego. Chodzi mi o to, że jakie jest prawdopodobieństwo, że coś takiego może się komuś przytrafić?

A z drugiej; jest to coś normalnego; w rzeczywistości nawet smutnie powszechne. Niemalże na całym świecie żyją synowie i córki, którzy siedzą w więzieniach takiego czy innego rodzaju, zbudowanych przez ich ojców. Więzieniach strachu, uzależnienia, furii, nienawiści, ignorancji, wstydu i zamieszania, żeby wymienić tylko kilka.

Ojcowie źle traktują lub lekceważą ufne dzieci a cios w tak delikatne dusze jest mocny i trwały jak żelazne kraty, które były spawane palnikiem mojego ojca. Okrutne słowa wypowiedziane w złości, przezwiska rzucane żartem, nagana rzucona publicznie czy zimne wstrząśnięcie ramieniem w czasie potrzeby, to bezmyślne akty bezmyślnych ojców kują kształty samotnego zamknięcia chłopców i dziewcząt. A ten wściekły cykl powtarza się, gdy poranione dzieci stają się złamanymi rodzicami, z „palnikami” w swych rękach, przekazując to cierpienie następnemu pokoleniu niczego nie podejrzewających dzieci.

Wpływ ojca na życie jego dzieci, dobry czy zły, jest potężny i nieunikniony, i powtarza się przez całą historię stale i wciąż” (Fragment ze str.: 21-23, Released From the Prison My Father Built, James Ryle, 2010)

раскрутка сайта

Codzienne rozważania_02.03.10 Rozmowa, która zmieniła moje życie

A Life-changing Conversation with a Guy Named Bert

James Ryle

http://truthworks.org/wp-content/uploads/2010/03/old-phone-call.jpg

Wstanę i pójdę do ojca mego” (Łk. 15:18).

Wszyscy robimy to tysiące razy. Wybieramy numer telefoniczny, słyszymy sygnał po czym ktoś po drugiej stronie odbiera i pyta: „Hallo?”. Zdarzyła mi się jednak kiedyś inna rozmowa. Głos po drugiej stronie należał do mojego ojca, z którym nie rozmawiałem przez wiele lat.

Czy jest Bert Ryle? – zapytałem.

Tak, jest. – odpowiedział.

Bert Eugene Ryle? – zapytałem szczegółowo.

Tak, jest. – odpowiedział z rosnącym zdziwieniem w głosi.

Czy to jest Bert Eugene Ryle, który ma syna Jamesa? – zapytałem ostro.

Nastąpiła chwila przerwy i odpowiedział uważnie:

Tak, jest.

W porządku, tato, tu James.

Po drugiej stronie nastąpiła cisza. Trwała krótko, ale wydawało się, że to wieczność. Mogę rzec, że nie wiedziałem co powiedzieć, więc mówiłem dalej:

To nie będzie jedna z tych rozmów, kiedy obwiniam cię. Nie dzwonię, aby się na tobie wyładować. Dorosłem; mam żonę i dwoje dzieci. Jestem ojcem a ty jesteś dziadkiem. Tak dzwonię, żeby sprawdzić czy nie dałoby się coś zrobić, czy nie ma jakiejś możliwości, żebyśmy się zeszli razem. Tak po prostu. Jeśli powiesz: „nie”, nigdy więcej nie usłyszysz mnie ponownie”.

Po czym dodałem:

Tylko, proszę, nie mów „nie”.

Tata znowu powstrzymał się na chwilę i powiedział:

Myślę, że dobrze by było, synu. Bardzo chciałbym cię zobaczyć”.

Zajęło nam jeszcze kilka tygodni zaplanowanie drogi z Denver do Houston i dwa dni samej jazdy, lecz zapukanie do drzwi było ostatnim krokiem podróży, która trwała 26 lat. Jeszcze wtedy nie miałem pojęcia, że gdy drzwi się otworzą, zacznie się całkiem inna podróż i to podróż na całe życie.

Wiele lat nosiłem w sobie pytanie, na które chciałem uzyskać odpowiedź, a jedyną osobą, która mogła mi ją dać był tata. W ogóle się nie znaliśmy, ale wszystko miało się zmienić po drugiej stronie drzwi.Wziąłem głęboki oddech i wypuszczając go powoli, zadzwoniłem. Usłyszałem kroki, zobaczyłem jak przekręca się zamek i spojrzałem w górę, aby zobaczyć przed sobą ojca.

Miał twarz podobną do basseta, psa gończego; smutną i całą zwisającą. Od razu było widać, że nie śmiał się od wielu lat. Popisywał się nacięciem charakterystycznym dla załogi piechoty morskiej, które dobrze pasowało do bezszwowego koszulki T-shirt i spodni koloru khaki. Pomimo siedemdziesiątki był silny i miał mocny uścisk. Miał też ogromne uszy, wyglądał jak Volkswagen z otwartymi drzwiami. Nie mogłem się powstrzymać przed myślą: „To tak będę wyglądał, gdy się zestarzeję?”

– – – – –

(Excerpt from pg.9,10, Released From the Prison My Father Built, James Ryle, 2010) Get Your Copy Todayкак оптимизировать сайт для поисковиков

Codzienne rozważania_01.03.10 Wypuszczony z więzienia, który zbudował mój ojciec

James Ryle

idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował” (Mark 5:19).

Te słowa wybuchły mi z Pisma niemal 40 lat temu, gdy klęcząc w mojej celi, modliłem się, pytając Pana czy jest jakaś możliwość, żebym został zwolniony przed terminem zakończenia kary. Powiedziałem: „Amen” i otworzyłem Biblię w przypadkowym miejscu. Przeczytałem właśnie te słowa: “idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował”.

Byłem zdumiony i bardzo podekscytowany. W jakiś sposób wiedziałem, że Pan usłyszał moją modlitwę i odpowiedział na nią. Wiedziałem, że wyjdę z więzienia! Wiedziałem też, co mam zrobić po wyjściu; iść do domu do moich przyjaciół i opowiedzieć im.

Wiedziałem także o tym, że nie było żadnej możliwości, aby to się faktycznie stało. Jeśli to rzeczywiście Pan do mnie przemówił, jak przypuszczałem, to jedynie On mógł zrobić tak, aby coś takiego się zdarzyło.

No i zrobił to.

Niecałe dwa tygodnie później 22 grudnia 1970 roku zostałem zwolniony ze stanowego więzienia penitencjarnego w Teksasie. Poszedłem do domu, do moich przyjaciół i zacząłem im opowiadać moją historię. Robię właśnie to przez ostatnie cztery dziesięciolecia. Teraz mam również i ten przywilej, aby wam opowiedzieć moją historię w mojej nowej opublikowanej ostatnio książce pt.: Released From the Prison My Father Built.

Zaczynając od jutra, udostępnię fragmenty z tej książki, aby dać wam obraz tego, co Pan robił i jaki wpływ może to mieć na twoje życie, jeśli pójdziesz za Jezusem w swojej osobistej podróży do wolności.

Korzystajcie!

____________________________________________________________________________________________

Fresh off the press, Released From the Prison My Father Built is a riveting true story of one man’s personal journey from abandonment to love, from hopelessness to faith, and from incarceration to freedom. A fascinating read loaded with insights that help the reader find love, faith, and freedom for themselves. Get your copy today!

Available now online here; in bookstores March 16aracer

Codzienne rozważanie_27.02.10 Sprawdzony w oczach Boga

James Ryle

Pan bada sprawiedliwego” (Ps. 11:5)

Pomyśl o tym: Nie ma niczego w życiu wartego posiadania, co nie byłoby wcześniej sprawdzone i zatwierdzone. Każde pojedyncza rzecz, która właściwie funkcjonuje na swoim miejscu, sprawiając, że twoje życie jest takie, jakie jest, ma swój początek w jakiejś myśli, która stała się prototypem, który był sprawdzany tak długo, aż został zatwierdzony. Dopiero potem został wyprodukowany i wprowadzony na rynek. Dzięki temu procesowi używasz tego teraz regularnie i cieszysz się z jego działania.

Czy nie wydaje ci się, że Bóg może robić tak samo z tobą?

Biblia mówi, że „Bóg bada sprawiedliwego”. Jego celem jest wykazanie użyteczności, aby mógł używać sprawiedliwych. A ten sprawdzian jest bardzo w porządku, ponieważ Pan obiecał, że nigdy nie dopuści, abyśmy byli sprawdzani ponad to, co możemy znieść. Innymi słowy: Bóg nie zestawia sprawdzianu przeciwko nam, lecz tak go łagodzi, abyśmy mogli zaliczyć go.

Bóg wyposażył nas do każdego dobrego dzieła i musi nam pokazać, że to wyposażenie działa, a robi to sprawdzając nas. Apostoł Paweł napisał: „Zostaliśmy przez Boga sprawdzeni dokładnie, aby okazało się, że mamy kwalifikacje do powierzenia nam tego Przesłania” (1 Tes. 2:3, The Message).

Pamiętasz mądrego człowieka, który zbudował swój dom na skale? Deszcze i wiatry uderzyły w jego dom tak samo, jak w dom głupiego. Celem tej burzy było wypróbowanie wartości jego budowy. Podobnie, Pan sprawdza nasze życie tylko po to, aby dowieść, że wyposażenie, które nam dał do zniesienia wielkich i poważnych wyzwań, działa!

W innym miejscu Paweł powiedział Tymoteuszowi: „Dzięki składam temu, który dał mi siłę do tej pracy, Jezusowi Chrystusowi, Panu naszemu, ponieważ wiedział, że może mi zaufać” (1Tym 1:12).  Czy Pan może zaufać ci? Może, jeśli zniesiesz burzę i zaliczysz sprawdzian!

Pamiętasz co stało się ze Józefem w danych czasach? Został sprzedany w niewolę przez swoich braci! Egipcjanie „Nogi jego skrępowano pętami; Dostał się w żelazne kajdany Aż do czasu, gdy się spełniło słowo jego I wyrok Pana go uniewinnił” (Ps. 105:17-19).

Gdy Józef był młody, Bóg dał mu sen, lecz musiał czekać kilkanaście lat na spełnienie go. Ten czas oczekiwania nie poszedł na marne. Bóg wykorzystał go do oczyszczenia Józefa, jak oczyszcza się w piecu złoto. Te trudne lata nie miały na celu sprawdzenia tego, że sen jest prawdziwy, lecz Józefa, że jest wierny.

Proces oczyszczania, który Pan robi w naszym życiu dziś ma to samo zadanie. Być może, mój współtowarzyszu, przechodzisz badanie Pana, które dokonuje się w miłości, aby zapewnić, że gdy twoje marzenia spełnią się, również będziesz wierny.

Będziesz sprawdzony w oczach Bożych!

продвижение