Category Archives: Heaven’s Family

DS_25.03.09 1Tes. 3

HeavenWordDaily

David Servant

Ponownie zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo pomocne jest czytanie listów w chronologicznym kontekście Księgi Dziejów. W rozdziale czytanym dzisiaj Paweł wspomina okres czasu, o którym dopiero co czytaliśmy kilka dni temu w Księdze Dziejów.

Pamiętajmy o tym, że Paweł i Sylas nie spędzili więcej czasu w Tesalonice niż miesiąc, po czym zostali przepędzeni z miasta przez zazdrosnych Żydów (17:1-10). Zachodziła więc naturalna obawa o młodych wierzących, którzy pozostali po ich przedwczesnym wyjeździe. Paweł próbował wrócić do Tesaloniki kilka razy, lecz „przeszkodził” mu Szatan (2:18). Martwiąc się o to czy może młody kościół w ogniu prześladowań nie porzucił wiary, Paweł w końcu posyła z Aten do Tesaloniki Tymoteusza, co jest zapisane w Księdze Dziejów. Miał nadzieję na to, że Tymoteusz znajdzie wierzących mocno trzymających się wiary i kościół nie wymagający ratunku, lecz mocny i zachęcony. Paweł przyjął jego powrót z dobrymi wiadomościami z ulgą. Młodzi chrześcijanie w Tesalonice mocno trzymali się wśród prób, a ich wiara była widoczna w miłości.

Oczywiście Paweł wierzył w to, czego nauczał Jezus, że ci, którzy początkowo przyjęli ewangelię z radością mogą skończyć odpadając, gdy „przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa” (p. Mat. 13:5-6, 20-21). Paweł martwił się tym czy ich praca w Tesalonice nie „poszła na marne” (3:5). Jasne jest, że nie pisałby w ten sposób, gdyby wierzył we współczesną doktrynę „bezwarunkowego wiecznego bezpieczeństwa” przedstawianej jako „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”. Nie ma takie możliwości, aby praca Pawła poszła na marne, gdyby ludzie z Tesaloniki w ostateczny sposób uciekli przed piekłem dzięki jego zwiastowaniu. Jeśli jest jednak taka możliwość, że wierzący przestają wierzyć, jeśli trwanie w wierze jest wymagane do wejścia do Królestwa, to była taka możliwość, że cała Pawła praca została zamarnowana.

Później, w Liście do Kolosan, obiecywał, że Jezus stawi ich przed Bogiem „świętych, czystych i bez nagany„, lecz tylko wtedy, jeśli „wytrwają w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwieją się w nadziei opartej na ewangelii” (Kol. 1:23 podkreślenia dodano). Oczywiście, jeśli ludzie zbawiani są z wiary to ci, którzy nie mają wiary, nie są zbawieni, nawet jeśli posiadali ją poprzednio. Dlatego też Paweł napisał do Tesaloniczan: „Bo żyjemy teraz, skoro wy trwacie w Panu” (3:8, podkreślenie dodano). Nie robiłby takiej uwagi, gdyby wierzył, że nie było takich niekorzystnych konsekwencji dla tych, którzy nie stoją w Panu.

Pamiętam, jak kiedyś słuchałem jednego z najsławniejszych amerykańskich kaznodziejów, cytującego obietnicę Jezusa: „Kto uwierzył i został ochrzczony, zbawiony będzie” (Mk 16:16). Opierając się na tej obietnicy ogłosił, że jeśli ktoś uwierzył choć przez krótką chwilę, to taka osoba jest zbawiona i ma wieczne bezpieczeństwo, nawet jeśli już więcej nie wierzy. Opierał się na słowach Jezusa: „Kto uwierzył” (czas przeszły). Zastanawiałem się dlaczego nie przeczytał dalej, następnych słów Jezusa z Mk 16:16: „Lecz kto nie uwierzył, będzie potępiony” i nie zastosował tej samej myśli logicznej. Gdyby to zrobił, musiałby dojść do wniosku, że jeśli ktoś przestał wierzyć choćby tylko na chwilę to będzie potępiony i na wieki zgubiony, nawet jeśli nigdy więcej już nie popadł w niewiarę.

Modlitwa za Tesaloniczan, znajdująca się pod koniec dzisiejszego czytania, pokazuje to, co rzeczywiście jest najważniejsze: „aby Pan napełnił [was] obficie miłością do siebie nawzajem i do wszystkich, … aby serca wasze były utwierdzone, bez nagany, w świątobliwości przed Bogiem i Ojcem naszym na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa” (3:12-13).

Najważniejsza jest miłość do innych – zdolność, którą Bóg daje, to jest istota prawdziwej świętości. Będzie to jedyna rzecz, o którą będziemy się martwić przy przyjściu Jezusa. Nawiasem mówiąc: modlitwy Pawła zanoszone „w dzień i w nocy” połączone z modlitwami Tesaloniczan – dla ich duchowej korzyści — zostały wysłuchane, ponieważ wrócił do Tesaloniki w czasie trzeciej podróży misyjnej.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

как раскрутить сайта

DS_24.03.09 1Tes. 2

HeavenWordDaily

David Servant

Na podstawie tego co do tej pory przeczytaliśmy z Księgi Dziejów i Listu do Galacjan, widzimy, że Paweł nie zaczął apostolskiej służby natychmiast po narodzeniu na nowo. Niemniej, na pewno od razu zaczął głosić ewangelię, najpierw w synagogach w Damaszku, następnie w Jerozolimie, później w Syrii i Cylicji (Dz. 9:20-30, 11:25-26; Gal 1:21). Dopiero co najmniej 12 lat po nawróceniu został powołany na apostoła i oddzielony do pierwszej podróży misyjnej. Urząd apostoła jest najwyższym urzędem do jakiego można być powołanym (p. 1 Kor. 12:28). Chodzi o to, że Paweł awansował, gdy okazał się być wierny.

Czytamy dziś w słowach Pawła, że on sam, Tymoteusz i Sylwan zostali „uznani przez Boga za godnych, aby im została powierzona ewangelia” i że Bóg zbadał ich serca (2:4). W grece słowa „uznani za godnych” i „zbadać” to jedno i to samo słowo, które można również przetłumaczyć jako „sprawdzić/przetestować”. Innymi słowy: Paweł mówi, że Bóg sprawdził (doświadczył, wypróbował, przetestował – przyp.tłum.) go wraz z Tymoteuszem i Sylwanem, zanim powierzył im obecną służbę.

Ściślej mówiąc, Paweł wskazuje na to, że Bóg zbadał ich motywacje, ponieważ Pan chce sług (duchownych – przyp.tłum.), których do działania motywuje miłość – do Niego i ludzkości. Jest prawdopodobne, że przeciwnicy Pawła w Tesalonice oskarżali go i jego apostolski zespół o inne motywacje prowadzonej działalności, wydaje się więc, że zamierzał udowodnić ich czystość. Dla każdego kto obserwował go w Tesalonice było oczywiste, że nie głosili dla finansowego zysku, ponieważ sami łożyli na swoje utrzymanie (2:9). Nie głosili również dla zyskania chwały ludzkiej, ponieważ przybyli do Tesaloniki uciekając przed tymi, którzy ich nienawidzili, a tu, na miejscu, znaleźli jeszcze więcej tej nienawiści. Nikt nie mógł oskarżyć ich o jakiekolwiek złe motywacje, ponieważ ich postępowanie było „świątobliwe, sprawiedliwe i nienaganne” (2:10).

Jasne jest, że motywacją działania Pawła i jego towarzyszy była miłość, skoro nowych wierzących w Tesalonice traktowali z łagodnością, „jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci” (2:7) i „napominali i zachęcali,….niczym ojciec dzieci swoje” (2:11). Brzmi to jak miłość wyrażająca się w prawdziwym uczniostwie!

Gdyby ktokolwiek z wierzących w Tesalonice był kuszony do myślenia, że uczucia Pawła i jego przyjaciół były po prostu chwilowym zdarzeniem, Paweł przypomina im o tym, że nie z własnego wyboru byli nieobecni, lecz z powodu okoliczności, nad którymi nie mieli kontroli i bardzo tęsknili do ponownego połączenia. I rzeczywiście, Paweł próbował wrócić do Tesaloniki kilkukrotnie, lecz przeszkodził im Szatan (2:18). Dla niego ci wierzący byli „nadzieją, radością i koroną chwały” (2:19-20). Z całą pewnością jest to rozdział o miłości tego Listu. Jakże błogosławieni są wierzący, którzy znajdują się pod pełną miłości troską tych, którzy rozumieją, że słowo „minister” (z ang. też: minister, poseł, pastor, duchowny – przyp.tłum.) znaczy „sługa”, a nie „suweren” (monarcha, władca – przyp.tłum.).

Paweł wspomina o tym, że prześladowania, które znosili Tesaloniczanie ze strony swoich rodaków, były podobne do tych, jakie on i jego apostolscy towarzysze dotykały ich ze strony Żydów w Judei. Szło to oczywiście w parze i nie było żadnych powodów, aby wątpić. Lata później Paweł napisze: „Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowania znosić będą” (2 Tym. 3:12).

W końcu Paweł ogłasza, że gniew Boży spadł na Żydów w Judei „na dobre” (2:16). Nie wiemy dokładnie, jak to się stało. Wiemy natomiast, że około 18 lat później Jerozolima została oblężona przez Tytusa i rzymskie wojsko, zdobyta a milion Żydów zginęło w tym holokauście. Jezus przewidywał ten dzień, mówiąc: „Gdy zaś ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wówczas wiedzcie, że przybliżyło się jej zburzenie. Wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry, a ci, którzy są w obrębie miasta, niech wyjdą z niego, a mieszkańcy wsi niech nie wchodzą do niego. Gdyż dni te, to dni odpłaty, aby się wypełniło wszystko, co jest napisane„.

Dzięki temu ostrzeżeniu nie zginął wtedy żaden chrześcijanin. Chwała Bogu!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_23.03.09 1Tes. 1

HeavenWordDaily

David Servant

Jak już wcześniej wspomniałem, Paweł napisał listy do wierzących w Tesalonice, w czasie swegoł 18 miesięcznego pobytu w Koryncie. To on założył kościół w Tesalonice kilka miesięcy wcześniej, lecz nie zatrzymał się tam dłużej, tak jakby chciał, z powodu prześladowań wywołanych przez Żydów (17:1-10). Napisał więc, aby zachęcić młody i prześladowany kościół, składający się w przeważającej części z byłych pogan oraz odrobiny Żydów.

Kim jest chrześcijanin? Najbardziej fundamentalną definicję podaje Paweł pisząc, że jest to człowiek, który jest „w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie” (1:1). Właśnie, dokładnie tego nauczał Jezus Swoich uczniów: „Ja jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was” (Jn 14:20). Oczywiście, jesteśmy w Chrystusie w duchowym, a nie fizycznym sensie. Jak więc?

Będąc stworzeniami, które są duchem, duszą i ciałem (1 Tes. 5:23), mając odrodzonego przez Ducha Bożego naszego ducha i zamieszkiwani przez Jego Ducha, stajemy się jednym duchem z Bogiem. Zdumiewające. Właśnie to uzdalnia nas do życia zgodnie z Jego wolą. Jezus powiedział: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu, bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jn 15:5). Wierzący w Tesalonice, choć byli młodzi w Chrystusie, już zaczynali wydawać dobry owoc a w szczególności Paweł wspomina ich „dzieła wiary” (wierze zawsze towarzyszą uczynki), jak też ich miłość, nadzieję, radość i służbę (1:3, 6,9).

Zwróćmy uwagę na to, jak często w tak krótkim rozdziale pojawia się koncepcja uczniostwa. Paweł napisał o przykładzie jakim on, Sylwan i Tymoteusz byli dla wierzących, o tym, że postępowali zgodnie z tym wzorcem i w końcu o tym, że oni sami są przykładem dla „wszystkich wierzących w Macedonii i Achai” (1:5-7). Celem jest stać się takim jak Chrystus a tego można się najlepiej nauczyć przez obserwację i naśladowanie tych, którzy są tacy jak On, nie przez słuchanie. Paweł i jego towarzysze podróży nie tylko głosili kazania tym, którzy chcieli w Tesalonice słuchać, ale żyli w bliskiej przyjaźni z nimi, dzięki czemu mogli się oni z bliska przyglądać apostołom.

W przeciwieństwie do tego współcześnie funkcjonuje taka idea, że pastorzy powinni zachowywać „profesjonalny dystans” do członków swych zborów, aby „utrzymywać respekt” i „skutecznie wpływać na nich”. Większość parafian nie ma żadnego pojęcia o tym, jak żyją ich pastorzy. Widzą ich tylko raz na tydzień za kazalnicą i czasami zamienią kilka zdań, gdy podają sobie ręce w drzwiach do kaplicy. Jeśli mają być kształtowani prawdziwi uczniowie, ta postawa musi się zmienić. Dlatego też pierwsze kościoły składały się z małych grup, które spotykały się w domach, a każdy był odpowiedzialny za swoje uczniostwo, a nie tylko pastor.

Jedna końcowa myśl: Paweł stwierdził, że Tesaloniczanie, zostali „przez Boga wybrani” (1:4). Czy to dowodzi, że zostali „bezwarunkowo wybrani” zanim nadszedł czas ich zbawienia? Nie, nic nie mówi tutaj o „bezwarunkowym wyborze”, co jest w rzeczywistości oksymoronem, ponieważ wszelkie wybory dokonywane są w oparciu o jakieś warunki. Jeśli Bóg „bezwarunkowo wybrał” kogoś do zbawienia, to nie ma żadne przyczyny, dlaczego wybrał tych, których wybrał i zbawienie ludzi jest zdeterminowane przez czysty przypadek. Co więcej, nie są oni zbawieni z łaski, lecz o wiele bardziej przez szczęśliwy traf!

Prawda jest taka, że tesalońscy chrześcijanie byli warunkowo wybrani przez Boga, jak to jest ze wszystkimi chrześcijanami, na podstawie wiary, o której Bóg wiedział wcześniej (p. 1 Ptr. 1:1-2). Niemniej, Paweł w tym rozdziale w ogóle nie mówił o kimkolwiek jako wybranym przez Boga, ponieważ dowodem na to, że Tesaloniczanie zostali wybrani przez Boga — zdaniem Pawła – – był fakt, że jego „ewangelia doszła do nich w mocy i Duchu Świętym z wielką siła przekonania” (1:5). Znaczy to, że prawda ewangelii została w nadnaturalny sposób potwierdzona przez Samego Boga.

Poganie z Tesaloniki mogli mieć pewność tego, że Bóg wybrał ich do zbawienia, a nie tylko Żydów, ponieważ Bóg potwierdził im Swoją ewangelię. Gdyby Paweł w wersie 1:4 miał na myśli to, że Bóg wybrał bezwarunkowo tylko niektórych Tesaloniczan do zbawienia, to musielibyśmy się zastanawiać, w jaki sposób to Boże nadnaturalne potwierdzenie ewangelii, które działo się na oczach wszystkich Tesaloniczan, miał nadawać wiary temu faktowi.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

реклама интернет

DS_20.03.09 Dz.18

HeavenWordDaily

David Servant

Korynt był stolicą części Achai, współcześnie południowej Grecji. Miasto miało strategiczne położenie, było komercyjnym centrum przez które ludzie z wielu miejsce starożytnego świata przechodzili. Gdy został tam założony kościół Jezusa, ewangelia rozchodziła się do wielu innych miejsc.

Do czasu, gdy Paweł przyniósł ewangelię do Koryntu, minęło 20 lat od narodzenia kościoła w Jerozolimie. Po tych dwóch dziesięcioleciach Nowy Testament składał się tylko z dwóch listów, a konkretnie Listu Jakuba i Listu do Galacjan, i oba miały być ograniczone do małego kręgu ludzi. To z Koryntu Paweł napisał dwa swoje listy do wierzących w Tesalonice, powiększając ilość nowotestamentowych ksiąg do czterech. Niemniej, te dwa listy zostały napisane do chrześcijan będących tylko w tym jednym obszarze.

Te fakty pomogą nam w umieszczeniu ich we właściwej perspektywie. Oczywiście, nie były one centrum wczesnego kościoła, nie były też rozczłonkowywane i dyskutowane ani nie stały się powodem podziału pierwszego kościoła, a raczej było tak, że pierwsi chrześcijanie skupiali się na postępowaniu za Jezusem, przestrzegając Jego przykazań.

Korynt miał reputację najbardziej zepsutego miasta starożytnego świata, raju marynarzy. Tysiące świątynnych prostytutek działających w świątyni Afrodyty, bogini miłości, było integralną częścią religijnego życia Koryntu. To było pogaństwo w najgorszej formie, lecz Pan wiedział, że były tam serca, które otworzą się na ewangelię, więc posłał Pawła.

Zanim jednak Paweł tam przybył, Bóg już działał w sercach i niektóre otworzył. Czytamy dziś, o poganinie, Tytusie Justusie, który mieszkał w pobliżu synagogi w Koryncie i o którym Łukasz pisze, „bojący się Boga” (18:7). Wydaje się prawdopodobne, że Tytus mieszkający blisko synagogi wyrażał swoje duchowe pragnienie. Był poganinem, który zareagował na pobudki swego sumienia i był przyciągany przez prawdę, znajdującą się w judaizmie. Jest drugim poganinem z Księgi Dziejów, o którym Łukasz mówi, jako o „czcicielu Boga” (16:14). Co więcej, przy czterech innych okazjach Łukasz odnosi się do poszczególnych pogan, jako do „bojących się Boga” (10:22; 14:43; 17:4, 17 – nie widać tego w tłumaczeniu BW).

Należy pamiętać o tym, że bojaźń Boża jest warunkiem koniecznym do zbawienia, jako że Pismo mówi, że „bojaźń Boża jest początkiem mądrości” (Przyp. 9:10). Ludzie, którzy rzeczywiście boją się Boga są otwarci na ewangelię, a ci, którzy się Go nie boją – nie, ponieważ nie widzą dla siebie potrzeby ratunku (zbawienia) przed gniewem Bożym.

Oczywiście, Bóg wie, kto się Go boi, a kto nie. Nie chce, aby Jego słudzy marnowali czas na zatwardziałe serca, w których brak jest bojaźni Bożej, lecz raczej tak ich kieruje, aby docierali do tych serc, które są otwarte. Pan powiedział do Pawła, gdy ten był w Koryncie: „Nie bój się, lecz mów i nie milcz, mam bowiem wiele ludu w tym mieście” (18:9-10). Tak więc, Paweł został tutaj przez osiem miesięcy, docierając ludzi, o których Bóg wiedział, że się zwrócą do Niego.

Jestem przekonany, że Paweł był odciążony, wiedząc, dzięki obietnicy Pańskiej, że nie nie zostanie zaatakowany czy uderzony w czasie pobytu w Koryncie (18:10). Pamiętajmy o tym, że nie tak dawno był biczowany i wrzucony do więzienia w Filipii (16:22-24) i uciekał ratując życie zarówno a Tesaloniki (17:10) jak i z Berei (17:14). Teraz więc, mógł zachować całkowity pokój, gdy został doprowadzony przed sędziowski krzesło Galliona, prokonsula Achai.

Starożytni pisarze, tacy jak słynny Seneka, mówią o spokojnej i beztroskiej osobowości Galliona. Bardzo niedobrze dla niego! Stracił życiową możliwość wysłuchania ewangelii z ust Pawła. Nawiasem mówiąc, napis znaleziony w Delphi w Grecji, datuje czas jego działalności jako prokonsula na lata 51-52 naszej ery. Tak więc z łatwością można określić czas zdarzeń z 18 rozdziału Dziejów i czas napisania 1 i 2 Listu do Tesaloniczan.

Zauważmy, że Paweł był pierwszym „misjonarzem produkującym namioty”, który to zwrot współcześnie odnosi się do misjonarzy, którzy utrzymują się z własnej pracy, a nie z ofiar. Wszyscy prawdziwi uczniowie, którzy utrzymują się z własnej pracy są takimi misjonarzami. Uważają oni swoja pracę za środek do wspierania swojej służby. Wszyscy jesteśmy powołani!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка сайта

DS_19.03.09 Dz.17

HeavenWordDaily

David Servant

Bardzo interesująca jest historia różnej otwartości tych, którym Paweł głosił w czasie swej podróży z Macedonii i Achai, współczesnej Grecji. W Tesalonice, po początkowym powodzeniu, prześladowania ze strony niewierzących Żydów tak się nasiliły, że Paweł i Sylas musieli ratować swe życie uciekając pod osłoną nocy. Na następnym przystanku, w Berei, okazał się, że ci Żydzi byli „bardziej szlachetnego usposobienia” i „przyjęli Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają” (17:11). Ze względu na ich otwarte serca „wielu uwierzyło,, również niemało wybitnych greckich niewiast i mężów” (17:12). Zauważmy, że Łukasz nie był kalwinistą, nie złożył odpowiedzialności za zbawienie na Bogu, lecz na ludzkich istotach o wolnej woli.

Uciekając przed prześladowaniami w Berei, które zostały wzniecone przez Żydów z Tesaloniki, Paweł wsiadł na statek do Aten, miejsca bałwochwalstwa. Łukasz pokazuje nam dyskusje Pawła z epikurejskimi czy stoickimi filozofami, wiedząc pewne informacje o ich różnych poglądach mogą pomóc nam w docenieniu przekazanego im przez Pawła przesłania na Areopagu.

Epikurejczycy odrzucali wszelką boską działalności jakichkolwiek bogów, wierząc, że wszystko powstało przypadkiem i dochodząc do wniosku, że głównym celem człowieka jest czerpanie przyjemności. Życiowym celem miało być życie bez bólu, niepokoju, pełne materialnych rzeczy, jak i seksu, towarzystwa, akceptacji i miłości. Nie wierzyli w jakiekolwiek życie po śmierci.

Stoicy byli panteistami, którzy wierzyli, że wszystko jest poddane nieodpartemu losowi i że prawość miała swoją własną zapłatę, a słabość swój wystarczając sąd. Zamiast czynić przyjemność swym celem, stoicy skupili się bardziej na cechach mądrości, odwagi, prawości i umiarkowania. Doskonała osoba poddawał się beznamiętnie losowi i z tej właśnie filozoficznej szkoły czerpiemy nasz przymiotnik „stoicki”, co znaczy „powstrzymujący się”.

Paweł zaczął swoje kazanie do filozofów komplementując ich religijność (17:22). Często uważamy fałszywe religie ludzi za przeszkodę, lecz powinniśmy korzystać z tego, jak to zrobił Paweł, jako pewnego pomostu do ich serc. Nie skarcił ich za bałwochwalstwo, lecz wykorzystał ich ołtarz „nieznanemu bogu” jako łącznik do ewangelii (17:23).

Zauważ, że Paweł nie cytuje żadnych starotestamentowych wersów, jak to miał w zwyczaju, gdy głosił ewangelię Żydom, ponieważ nie miałoby to żadnego znaczenia dla greckich słuchaczy. Wyjaśnił pokrótce pewne fundamentalne prawdy o naturze Boga a nawet zacytował greckiego poetę, który napisał, że wszyscy ludzie należą do rodu Bożego (17:28). Paweł mógł wskazać na techniczny błąd w myśleniu ich poety, skoro wiedział (Paweł), że tylko ci, którzy narodzili się na nowo są prawdziwymi potomkami Bożymi. A jednak, bez zastrzeżeń zgodził się z tym, że wszyscy ludzie zostali stworzeni przez Boga i wykorzystał słowa poety, aby przekonać swoich słuchaczy o głupocie bałwochwalstwa. Jak możemy, będąc z rodu Bożego, tworzyć bałwany ze złota czy kamieni? Dlaczego to, co stoi wyżej, miałoby czcić to, co jest niższe?

Paweł nie tylko starał się znaleźć punkty wspólne ze słuchaczami, lecz wyrażał szacunek, pokorę i takt. Nie było to protekcjonalne kazanie. Zauważ, jak identyfikuje się ze słuchaczami używając „my” zamiast „wy” w zdaniu: „Nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do złota albo srebra, albo do kamienia, ...” (17:29). Niemniej, Paweł nie szedł na kompromis z ewangelią czy też nie upiększał jej w nadziei, że zdobędzie więcej nawróceń. Ogłosił zmartwychwstanie Jezusa, konieczność pokuty i nadchodzący dzień sądu (17:30-31). Widząc różne reakcje słuchaczy, nie naciskał na natychmiastowe podejmowanie decyzji ani nawet nie podzielił się tym, co można by nazwać pełną ewangelią. Dał im raczej wystarczająco dużo informacji do tego, aby ci, których serca były otwarte, pytali go później, co też zrobili i niektórzy w końcu uwierzyli.

Według tego co powiedział Paweł widzimy, że Bóg oczekuje od wszystkich ludzi, że będą szukać Go i znajdą Go, ponieważ on objawił Siebie każdemu (17:27). Jeśli ktokolwiek, gdziekolwiek na obliczu ziemi szczerze szuka Boga, Bóg pomoże temu człowiekowi znaleźć Się. Jezus obiecał: „szukajcie a znajdziecie” (Matt. 7:7).

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_18.03.09 Dz.16#

HeavenWordDaily

David Servant

Jestem przekonany, że zdajesz już sobie sprawę z tego, że Paweł obrzezał Tymoteusza, nie dlatego, że bez tego nie mógł być zbawiony. Stało się tak dlatego, że Paweł wiedział iż Żydzi nie byliby otwarci na nieobrzezanego mężczyznę, który przynosi im przesłanie o żydowskim Mesjaszu. Wskazuje nam to na fakt, jak ogromnie ważne było dla Żydów obrzezanie w czasach Pawła. Był to sprawdzian i choć brzydzę się taką myślą, że jacyś Żydzi mogli kazać mu ściągnąć spodnie, aby sprawdzić jego referencje, to w świetle tego, co czytamy, wydaje się to możliwe!

Czytamy dziś o drugiej podróży misyjnej Pawła. Z planu jego podróży widać, że odwiedził kilka kościołów, które założył w czasie pierwszej podróży, lecz wybrał się też daleko poza Galację (współczesna wschodnia Turcja), na wschodnie wybrzeże współczesnej Grecji. Zwróć również uwagą na to, że początkowo Paweł i Sylas nie zatrzymywali się w „Azji” (współczesna zachodnia Turcja) na głoszenie, ponieważ „Duch Święty przeszkodził im w głoszeniu Słowa Bożego w Azji” (16:6). Oczywiście była to sprawa strategii i właściwego czasu, ponieważ Paweł ostatecznie zrobił krótką przerwę w azjatyckim mieście Efez w drodze domu i zatrzymał się tam na dwa lata w czasie trzecie podróży misyjnej. Dzięki temu, „wszyscy mieszkańcy Azji,..usłyszeli Słowo Boże” (19:10). Jakże ważne jest być wrażliwym na Bożą wolę i Jego czas.

Pierwsza i druga podróż misyjna Pawła. (MAPA)

Łukasz napisał, że „Pan otworzył serce” (16:14) Lidii, pierwszej uczennicy w Europie. Nie dowodzi to, jak twierdzą niektórzy, że Bóg wypchał ją jakąś „łaską nie do odparcia”, ponieważ została w szczególny sposób wybrana do zbawienia. Słowa Łukasza po prostu podkreślają Boży wpływ na jej serce, czemu się poddała. Czy gdybym powiedział: „Serce mi topniało pod twoimi słowami”, dowodzi to, że była na mnie wywierana jakaś nie do odparcia moc, która działała poza moją otwartością na twoje słowa? Oczywiście, że nie.

Zwróć uwagę na szczególne prowadzenie, jakie Paweł i Sylas otrzymali przez nocne widzenie, aby głosić w Macedonii, co szybko skończyło się biciem i uwięzieniem. Jeśli Bóg prowadzi nas przez takie szczególne środki (poza łagodnym wewnętrznym prowadzeniem Ducha Świętego), ostrzega nas o leżących przed nami trudnościach. Pan wie, że będzie nam potrzebna dodatkowa pewność trwania w Jego woli, co zapewnia tylko spektakularne prowadzenie. Strzeżcie się tych, którzy twierdzą, że mają wizje i widzą aniołów codziennie czy co tydzień i nie robią niczego, aby budować Królestwo Boże, oprócz tego, że mają te wizje i widzą aniołów.

Pewni tego, że znajdują się w centrum Bożej woli, Paweł i Sylas mogli chwalić Boga nawet mając skute w dybach nogi. Bardzo skuteczna służba więzienna Pana spowodowała trzęsienie całym więzieniem i przebudzenie!

Strażnik więzienny z Filippi otrzymał coś więcej niż „więzienną religię”. Gdy zapytał, co ma zrobić, aby być zbawionym, Paweł nie powiedział mu, żeby zaprosił Jezusa do swego serca czy przyjął Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela, nie powiedział mu nawet, aby uwierzył w Jezusa, lecz aby uwierzył w Pana Jezusa (16:31). Uwierzył i jego wiara ruszyła prosto do działania. Obmył Pawłowi i Sylasowi rany, zatroszczył się o nich, nakarmił, został ochrzczony i „bardzo się cieszył” (16:34). Pokazał cztery owoce Ducha: miłość, radość, łagodność i dobroć (p. Gal. 5:22).

Słowa Pawła z wersetu 31 nie mówią o tym, że jeśli on uwierzy to zagwarantuje całej swojej rodzinie zbawienie, było by to sprzeczne z wieloma innym wersami (na przykład p. 1 Kor. 7:16). Chodziło po prostu o to, że jeśli strażnik i jego rodzina uwierzą to zostaną zbawieni. Zauważ, że Paweł głosił ewangelię wszystkim z domu strażnika (16:32) i oni wszyscy, indywidualnie, uwierzyli (16:33-34). Nie możemy „wyznawać” wersu z Dz. 16:31 za nasze rodziny jako gwarancji ich zbawienia. Powinniśmy im opowiedzieć ewangelię i żyć pobożnym życiem wobec nich.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer

DS_17.03.09 Dz.15

HeavenWordDaily

David Servant

Powinieneś mieć dziś dobre samopoczucie czytając 15 rozdział Dziejów zaraz po Liście do Galacjan. Obie części Pisma skupiają się na tym samym problemie i oba dają takie samo rozwiązanie. Wydaje się logiczne, że Paweł napisał List do Galacjan przed soborem w Jerozolimie opisanym Dz. 15, ponieważ, gdyby było inaczej, na pewno wspomniałby o tym.

Niestety, to o czym dziś czytamy często jest wykrzywiane przez nauczycieli fałszywej łaski, którzy promują swoją dziwną ewangelię. Niemniej, zauważmy, że ta sprawa nie dotyczyła tego, czy poganin ma przestrzegać prawa Chrystusowego, a raczej dotyczyła obrzezania i Prawa Mojżeszowego (15:1, 5), a dokładniej: ceremonialnych i rytualnych aspektów Prawa, ponieważ wierzący z pogan zachowywali moralne aspekty Prawa Mojżeszowego przez sam fakt, że postępowali według przykazań Chrystusa. Tak więc, braki jakich dopatrywali się u nich ci fałszywi nauczyciele dotyczyły wyłącznie obrzezania i rytuałów, które rzekomo dyskwalifikowały ich zbawienie (15:1).

Łukasz pokazuje najbardziej przekonujące argumenty przedstawione przez zebranych w Jerozolimie starszych i apostołów. Piotr przypomniał to, jak Bóg w dramatyczny sposób wylał Swego Ducha na pierwszych pogan, którzy uwierzyli ewangelii, nie wymagając od nich obrzezania. W słowach przypominających apostoła Pawła, które czytaliśmy wczoraj (Gal.6:13), Piotr pyta swych teologicznych przeciwników, dlaczego oczekują od pogan zachowywania prawa, którego nikt z nich nigdy nie zachowywał. Prawo Mojżeszowe było jarzmem nie do zniesienie – w przeciwieństwie do „lekkiego jarzma” Jezusa (Mat. 11:30). Piotr utrzymywał, że jesteśmy zbawieni z łaski.

Dla Żydów zupełnie bezdyskusyjne było polecenie Jakuba, aby rada poleciła poganom, aby „wstrzymywali się od mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi, od tebo, co zadławione i od nierządu” (15:20). Zwróćmy uwagę, że nie uzasadniono tego tym, że „Bóg wymaga tych rzeczy od tych, którzy mają być zbawieni”, lecz dlatego, że „Mojżesz od dawien dawna ma po miastach takich, którzy go opowiadają, gdyż czyta się go synagogach w każdy sabat” (15:21).

Chodziło o to, że gdyby wierzący z pogan jedli to, co zostało złożone na ofiary bałwanom, czy mięsa zwierząt uduszonych a nie zarżniętych, z który krew została spuszczona — zwyczaje, które były szczególnie obrzydliwe dla skrupulatnych Żydów – mogłoby to stać się przeszkodą utrudniającą drogę do zbawienia. Dodatkowo, takie zwyczaje mogły również obrażać wierzących Żydów, należących do kościoła, którzy jeszcze nie do końca zrozumieli swoja wolność od Mojżeszowego Prawa.

Później Paweł zajął się tą sprawą jeszcze w dwóch swoich listach, stwierdzając, że nie jest grzechem jeść mięso poświęcone bałwanom, lecz że powinno się od tego powstrzymywać, jeśli może to spowodować zgorszenie brata (Rzm. 14:1-23, 1Kor. 10:19-33). O co chodziło w poleceniu danym wierzącym poganom, aby powstrzymywali się od „nierządu”? Czyż nierząd nie był zakazany w prawie Chrystusowym? Po co było jeszcze tutaj je podkreślać?

Wydaje się, że skoro pozostałe trzy przykazania skupione były wokół zgorszenia jedzeniem, to ów „nierząd” odnosi się tutaj do jedzenia mięsa, które zostało nabyte w pogańskiej świątyni, gdzie zazwyczaj regularnie uprawiano seks ze świątynnymi prostytutkami. Wierzący poganie, którzy utrzymywali jakiekolwiek związki ze swymi poprzednimi pogańskimi zwyczajami – nawet jeśli było to tylko kupowanie w pogańskiej świątyni mięsa zwierząt, które były duszone, składane w ofierze bałwanom czy też miało związek z pewnymi zboczeniami na tle seksualnym – mogli w ten sposób zdyskredytować swoje świadectwo w oczach obserwujących ich, niewierzących Żydów.

Czterech szanowanych reprezentantów dostarczyło decyzję synodu wierzącym w Antiochii i nic dziwnego, że cieszyli się usłyszawszy ją, skoro mieli przed sobą w perspektywie poddanie się obrzezaniu bez anestezji, nie wspominając o konieczności poddania się Prawu Mojżesza! Lecz nie błądźcie, myśląc, że te cztery przykazania to absolutnie wszystko, czego Bóg oczekiwał od nich. Prawo Chrystusa i prawo sumienia nigdy nie były kwestionowane.

Paweł i Barnaba nie zgadzali się ze sobą i rozdzielili z powodu Marka, co znalazło swoje szczęśliwe zakończenie kilka lat później, gdy Paweł napisał do Tymoteusza: „Weź ze sobą Marka, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania” (2 Tim. 4:11) – albo Paweł zmiękł, albo Marek rozwinął się, albo jedno i drugie!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта самому бесплатно