Category Archives: Heaven’s Family

DS_29.10.09 Jn.19

HeavenWordDaily

Servant David

Piłat trzykrotnie ogłosił niewinność Jezusa (18:38; 19:4, 6), a jednak ugiął się pod presją żydowskich przywódców. Miał nadzieję, że gdy zobaczą Jezusa zbitego, zadowoli ich to, że tyle wycierpiał. Mimo wszystko nadal upierali się przy ukrzyżowaniu i wola Piłata osłabła pod groźbą doniesienia na niego cesarzowi, jeśli uwolni człowieka, który określał siebie królem, co wyglądało na jakąś konspirację (19:12). Zrekompensował sobie to w pewnym stopniu, umieszczając nad głową Jezusa tabliczkę z napisem: „Król Żydów” – co było dla nich upokorzeniem, lecz przez ironię losu absolutną prawdą. Jezus był ich Królem, który pewnego dnia będzie rządził światem właśnie z tego miasta, w którym został ukrzyżowany.

Choć z ludzkiego punktu widzenia mogło się wydawać, że Piłat był panem życia Jezusa, trzymając Jego los w swoich rękach, prawda była taka, że to Jezus był panem Piata i trzymał jego wieczny los w swoich rękach. Piłat miał chwilową władzę nad Jezusem tylko i wyłącznie dlatego, że została mu ta władza dana przez Boga (Rzm. 13:1). Tak więc, każdy kto posiada jakąkolwiek władzę nad innymi, będzie musiał odpowiedzieć przed Bogiem, jeśli ją niewłaściwie wykorzysta. Zasadą dla ludzi będących u władzy jest: „Traktuj innych tak, jakbyś sam chciał być traktowany” i dotyczy to polityków, sędziów, policji i wszystkich pracodawców.

Oczywiście, Jezus nigdy nie nadużył Swego autorytetu i zawsze sądził sprawiedliwie. Zdumiewające jest to, że w tych okolicznościach powiedział Piłatowi: „…większy grzech ma ten, kto mnie tobie wydał” (19:11). Jezus wiedział, że Piłat znalazł się w trudnym położeniu i w sytuacji, której wolałby uniknąć. Nie uwalniało go to jednak od odpowiedzialności zrobienia tego, co prawe. Zgrzeszył, jednak nie tak ciężko jak Juda i arcykapłani.

Prawdopodobnie ojczym Jezusa umarł w czasie życia Jezusa, ponieważ nie ma żadnego innego logicznego powodu, aby Jezus w ostatnich chwilach swego życia przykazał Janowi (którego uważamy za „ucznia, którego Jezus miłował„), aby zatroszczył się o Jego matkę, Marię (19:26-27). Było to końcowe dzieło Jezusa „czczenia Swych rodziców” i uczy nas czegoś o naszej odpowiedzialności za naszych rodziców w przypadku, gdyby potrzebowali naszej pomocy. Jest to również kolejna demonstracja nieprawdopodobnej miłości Jezusa, który nawet w czasie ostatecznej agonii krzyża, bardziej troszczył się o kogoś innego, niż o Siebie.

Gdy Jezus zawołał wraz z ostatnim tchnieniem „Skończone!” było to coś więcej niż stwierdzenie, że Jego życie na ziemi zakończyło się. Nieznany komuś, kto obserwował Jego śmierć, zakończył dzieło, do wykonania którego został posłany, płacąc pełną cenę za grzechy ludzkości. Nowy Testament uczy nas, że nasze odkupienie zostało dokonane na krzyżu (Kol. 1:22). Jan pisze, że gdy rzymski żołnierz przebił włócznią bok Jezusa, „wyszła z niego woda i krew” (19:34). Zgodnie ze współczesną wiedzą medyczną oznacza to, że Jezus zmarł na wskutek pęknięcia serca. Piłat był zaskoczony informacją, że Jezus zmarł po sześciu godzinach wiszenia na krzyżu (Mk. 15:44-45), wielu innych trwało tak przez kilka dni. Niemniej, Jezus był już na wpół martwy, gdy dotarł na Golgotę.

Żydzi, nie chcąc, aby ciała pozostały na krzyżach w czasie sabatu, który zaczynał się z zachodem słońca, prosili Piłata, aby połamano golenie pozostałych dwóch przestępców, aby przyspieszyć ich śmierć przez uduszenie (19:31-33). Aby utrzymać się przy życiu ukrzyżowany musiał podciągać się na gwoździach na stopach, aby zaczerpnąć słabnącymi płucami powietrza, a złamane nogi uniemożliwiały to. Ponieważ Jezus już nie żył, Jego nóg nie złamano, przykładając się w ten sposób do tego, że stał się doskonałym Barankiem Paschalnym, o którym powiedziano Izraelowi: „Nic z niego nie pozostanie do rana, a kość jego nie będzie złamana” (Lb. 9:12).

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_28.10.09 Jn.18

David Servant

Wyłącznie Jan opisuje to, że żołnierze upadli na ziemię, gdy Jezus przedstawił siebie, mówiąc „Ja jestem” (18:6). Może pamiętasz, że „JA JESTEM” to imię, którym Bóg objawił Się Mojżeszowi:

A Bóg rzekł do Mojżesza: JESTEM, który jestem. I dodał: Tak powiesz do synów izraelskich: JA JESTEM posłał mnie do was!” (Ex. 3:14).

Jan jest również jedynym autorem ewangelii, który zapisał wszystkie „Ja jestem” Jezusa. Ogłosił: „Ja jestem chlebem żywota” (6:35); „Ja jestem światłością świata” (8:12); „Ja jestem drzwiami dla owiec” (10:7); „Ja jestem dobrym pasterzem” (10:11): „Ja jestem Synem Bożym” (10:36): „Ja jestem zmartwychwstanie i żywot” (11:25); „Ja jestem droga, prawda i żywot” (14:6) i „Ja jestem prawdziwym krzewem” (15:1). Niektórzy mówią, że wierzą, że Jezus był „po prostu dobrym człowiekiem” czy „wielkim moralnym nauczycielem”, ale w ten sposób pokazują, że nie odrobili zadania domowego. Nikt z tych, którzy są tylko dobrymi ludźmi czy wielkimi moralnymi nauczycielami nie twierdzi, że jest Synem Bożym czy drogą, prawdą i życiem.

Za każdym razem, gdy czytam o jednym z wybryków Piotra czuje się sam nieco lepiej. Był tak gorliwy i tak bardzo brakowało mu zrozumienia, że odciął ucho słudze arcykapłana, broniąc Jezusa. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że mierzył w głowę lub ramię, Przypadkowo tylko Łukasz, który był lekarzem (Kol. 4:14), wspomina w ewangelii, że Jezus natychmiast uzdrowił ucho sługi (Łk. 22:51). W ciągu kilku minut ci, którzy przyszli aresztować Jezusa stali się świadkami dwóch niepodważalnych cudów: uzdrowienia, o którym było dopiero mowa i tłumu padającego na ziemie, gdy On sam się ujawnił. Bóg nadal starał się dotrzeć do ich zatwardziałych serc. Zdumiewająca łaska.

Do czasu napisana przez Jana ewangelii, wyparcie się przez Piotra Chrystusa zostało zapisane we pozostałych trzech ewangeliach. Mogłoby się wydawać, że Jan pominie je, ot, z prostej uprzejmości dla Piotra czy ze względu na pamięć o nim, jako że był już prawdopodobnie w niebie w czasie pisania. A jednak Jan zamieszcza to wydarzenie i wydaje mi się, że to Duch Święty inspirował go do tego po to, aby po raz kolejny pokazać zdumiewającą Bożą łaskę – jak została udzielona Piotrowi.

Spotkałem się z ludźmi, którzy zawzięcie dowodzili, że gdyby Piotr umarł zaraz po wyrzeczeniu się Chrystusa, to poszedłby do piekła, ponieważ Jezus obiecał, że on wyrzeknie się przed Ojcem tych, którzy wyrzekną się Go przed ludźmi (Mt. 10:32-33). Wydaje się, że to zupełnie niepotrzebna dyskusja, ponieważ tak się nie stało i otrzymał przebaczenie od Jezusa i pojednanie z Nim. Kto ma moc życia i śmierci w swej ręce? Bez względu na duchowy stan Piotra po wyrzeczeniu się Chrystusa (płakał gorzkimi łzami, co muszę dodać), Bóg utrzymał go przy życiu na tyle długo, aby go odnowić i ostatecznie doprowadzić do nieba. Taka jest łaska Boża. Wyznających chrześcijaństwo, którzy tak bardzo cieszą się, gdy Bóg odcina upadających, tak naprawdę pokazują jak daleko ich serca są od serca Bożego. Bóg nadal działa w biznesie odkupienia.

Jakże ironiczne było to, że arcykapłan i faryzeusze nie weszli na zamek Piłata, aby się nie skalać przed zjedzeniem Paschy (18:28), a jednak byli tutaj po to, aby potępić i zabić Baranka Bożego, prawdziwego Baranka Paschalnego (1Kor. 5:7). To jest obraz religii.

Zgodnie z rzymskim prawem Żydzi mogli karać łamiących prawo, lecz w ogóle nie wolno im było wykonywać egzekucji. Gdyby mieli dokonać egzekucji Jezusa zrobiliby to kamienując Go. Tak więc, zgodnie z 18:32 (jak również 12:32-33) Jezus miał racją, mówiąc, że umrze zawieszony na krzyżu, rzymskim sposobie wykonania kary śmierci. Jezus nigdy się nie myli.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_27.10.09 Jn. 17

HeavenWordDaily

Ewangelia Jana 17

David Servant

Arcykapłańska modlitwa Jezusa, jak się ją często nazywa, jest najdłuższą zapisaną w Piśmie modlitwą Pana. Wszystkie inne modlitwy, jakie znajdujemy w Ewangeliach, są bardzo krótkie. Dla mnie osobiście ciekawe jest to, że najdłuższa Jego modlitwa również jest krótka, nie wymaga więcej niż kilku minut. Piszę o tym, ponieważ wydaje się, że diabłu udało się nabrać dużo ludzi na myślenie, że jeśli nie mamy na modlitwę co najmniej 1.5 godziny to nie mamy dość czasu, więc powinniśmy zrezygnować. „Modlitwa bez przestanku”, zalecana przez Pawła (1Tes. 5:17) to mnóstwo krótkich modlitw w ciągu całego dnia. Ciekawe jest również to, że Jezus najwyraźniej modlił się tą szczególną modlitwą z otwartymi oczyma, zwróconymi ku niebu (17:1). Oczywiście, nie ma nic złego w skłonieniu głowy w pokorze i zamknięciu oczu, aby nie być rozpraszanym w czasie modlitwy, wszystko to jest w porządku, ale nie ma też niczego niewłaściwego w podniesieniu oczu ku niebu.

Najważniejsze jest pamiętać o tym, że ta modlitwa została wypowiedziana przez Jezusa na krótko przed aresztowaniem w Ogrodzie Getsemani, a więc na wieczór przed Jego ukrzyżowaniem. Zaczyna mówiąc: „Ojcze, nadeszła godzina” (17:1). Jest to ósmy i ostatni zapisany przypadek użycia przez Jezusa „godziny” (czy „czasu”) i oczywiste odniesienie do kulminacyjnego wydarzenia w Jego służbie – śmierci na krzyżu (2:4; 7:8, 30; 8:20; 12:23, 27; 13:1). Jan przedstawia życie i służbę Jezusa jako podróż w kierunku krzyża. „Godzina” ostatecznie nadeszła.

Jezus ogłosił, że da żywot wieczny tym wszystkim, których daje Mu Ojciec (17:2). Zwróć uwagę na to, że Jezus nic nie powiedział na temat sposobu w jaki Ojciec decyduje, kogo dać Jezusowi. Wiemy z setek innych wersów Pisma, że mogą to być tylko ci, którzy wierzą. Oczywiście, Jezus nie zaprzeczał samemu sobie, temu co tak często powtarzał, ani też nie objawiał „rzeczywistej prawdy” o tym jak ludzie są faktycznie zbawiani w sprzeczności z całą resztą Nowego Testamentu. Nie popierał kalwinistycznej myśli bezwarunkowego wybrania. Jan 17:2 musi być zharmonizowany z 31.217 wersami Biblii.

Widać wyraźnie z Jego modlitwy, że najwyższym celem Jezusa było przyniesienie chwały Jego Ojcu, jak też jest całkiem oczywiste to, że ważne było dla Niego, aby Jego uczniowie wiedzieli i wierzyli, że On odszedł do Ojca. Co więcej, chciał, aby oni byli zjednoczeni, tak jak On i Ojciec są jedno, i powiedział o tym w czterech wersach modlitwy(17:11, 21, 22, 23). Nasza jedność, według Jezusa, ma wpływ na uwierzenie przez świat, że Bóg Go posłał. Jezus powiedział to dwukrotnie (17:21, 23). Oczywiście, „kościół”, który demonstruje światu hipokryzję nie będzie miał wpływu na to, żeby ludzie uwierzyli w Jezusa, a faktycznie skutek będzie przeciwny. Brak jedności wśród wierzących przekazuje obserwującemu światu sygnał, że nie różnimy się niczym od innych. Dlaczego mieliby uwierzyć w naszego Boga, skoro my nie możemy ze sobą razem wytrzymać?

Ta prawda, tak wyraźnie wypowiedziana przez Jezusa, jest jeszcze jedną wskazówką upadku idei, jakoby Bóg suwerennie wcześniej wybierał niektórych do zbawienia, a innych na potępienie. Jeśli wiara świata zależy od naszej jedności, co jest faktem zgodnie ze słowami Jezusa, to oczywiste jest, że Bóg stworzył moralnie wolne jednostki, dał im wybór, aby wierzyli lub nie wierzyli. W przeciwnym razie nasze działania i wpływ na świat nie odniosły by żadnego skutku na tego, kto uwierzy i będzie zbawiony.

Tak wiele z modlitwy Jezusa sięga poza nasze zrozumienie. Chciałbym rozumieć ją lepiej! Jedną część Jego modlitwy, którą rozumiem całkiem nieźle jest Jn. 17:24: „Ojcze, Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś”. Tak bardzo cieszę się, że Jezus chce, abyśmy byli w niebie, gdzie zobaczymy Jego w Jego chwale. To jest teologia łatwa do pojęcia!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topod.in

DS_26.10.09 Jn.16

HeavenWordDaily Ewangelia Jana 16

David Servant

Ponownie możemy powiedzieć, że nam, którzy wiemy jak kończy się ta historia, trudno jest ocenić zamieszanie jakie przeżywali uczniowie w zawiązku z tym, co się miało zdarzyć. Byli przepełnieni smutkiem (16:6, 20), zamiast cieszyć się, wierząc, że Jezus idzie do Swego Ojca (Jn. 14:28) i ufając, że oni zobaczą Go wkrótce, jak obiecał. Co więcej, Jezusu powiedział im, że to dla nich lepiej, żeby odszedł; ponieważ w przeciwnym wypadku Duch Święty nie przyszedłby do nich (16:7). Te zachęcające słowa najwyraźniej nie odnosiły wielkiego skutku na ich stan, a jednak Jezus nadal był pewien tego, że ich smutek obróci się w radość (16:20, 22). Bóg nadal skutecznie daje: „zawój zamiast popiołu, olek radości zamiast szaty żałobnej” (Iz. 61.3). Jakże często jesteśmy podobni do tej dwunastki, płacząc, zamiast tańczyć z radości!

Jezus obiecał, że gdy Duch Święty przyjdzie, to „przekona świat” co do trzech rzeczy: „grzechu, sprawiedliwości i sądu” (16:8). Czy Duch Święty robi te rzeczy, czy nie? Wierzę, że robi, co powoduje, że jest największym Ewangelistą na naszej planecie. Dzięki przekonywaniu Ducha Świętego, każdy żyjący na tym świecie ma wewnętrzną świadomość tego, że jest grzesznikiem, który jest powołany do świętego życia i który pewnego dnia stanie przed sądem Bożym. Oczywiście, ludzie zwodzą sami siebie, napełniając umysły kłamstwami, które zduszają w ich sercach prawdę, lecz nie będą mieli żadnych wymówek przed Bogiem. Mądrze jest modlić się o to, aby Bóg prowadził nas do ludzi, którzy raczej poddają się przekonywaniu Ducha, a nie tych opierających się.

Służba Ducha Świętego nie miała być ograniczona tylko do przekonywania świata o pewnych żywotnych prawdach, lecz również służyć prowadzeniu kościoła do prawdy (16:13), co domaga się pytania: „Dlaczego więc kościół jest tak podzielony doktrynalnie?” Odpowiedź jest taka, że sporo „kościoła” nie jest kościołem Chrystusa, lecz raczej nieświętym religijnym konglomeratem nieodnowionych przywódców i uczniów, „ślepych, którzy prowadza ślepych”. Po drugie: Bóg nie wymusza niczego na wolnej woli swoich dzieci, i nie zmusza ich do wierzenia w prawdę czy do tego, aby przestali słuchać wykrzywiających Pisma według swego własnego upodobani. Tak więc, nawet prawdziwi wierzący mogą zostać zwiedzeni. Po trzecie: sporo doktrynalnych różnic między prawdziwymi wierzącymi kręci się wokół spraw nieistotnych, niemniej zgadzają się co do istoty.

Obietnica Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam” (16:23), nie jest czystą kartą, jak bywa czasami traktowana, której możemy używać, aby od Boga pozyskiwać materialne luksusy. Zwróć uwagę na to, że Jezus dał tą obietnicę w kontekście zamieszania jakie uczniowie przeżywali wobec wypełniającego się Bożego planu i Jego obietnicy, że Duch Święty poprowadzi ich do prawdy.

Zauważ również zdanie bezpośrednio poprzedzające obietnicę z 16:23, które mówi: „A w owym dniu o nic mnie pytać nie będziecie” (16:23). Jezus zachęca apostołów, aby prosili o zrozumienie i wgląd. To w takim kontekście dał obietnicę, znajdującą się zaraz w następnym wersie: „Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna” (16:24). Ponownie widzimy, że nie Jezus sugeruje, że powinni prosić o materialne luksusy, aby byli szczęśliwsi, lecz o zrozumienie, aby ich obecny smutek mógł zamienić się w radość. To błogosławieństwo nie jest ograniczone do dwunastu uczniów, którzy żyli 2000 lat temu, jest ono przywilejem również wszystkich wierzących dziś. Jakub napisał:

A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; …” (Jk. 1:5-6).

Obyśmy nie byli podobnie w tym względzie do dwunastu apostołów, którzy najwyraźniej nie skorzystali z cudownej obietnicy Jezusa, że zostaną wypełnieni radością w samym środku smutku!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_23.10.09 Jn.15

HeavenWordDaily

David Servant

Podobnie jak w przypadku wszystkich analogii tak i przypowieść o winie i winoroślach jest niedoskonała, jako że krzewu winnego i winogrodnik nie są pełnymi analogiami relacji wierzącego z Jezusem i Ojcem. Oczywiście, Jezus dostrzegał pewne cechy winogrona i winogrodnika, które dobrze nadawały się do zilustrowania pewnych ważnych duchowych prawd. Musimy tylko uważać na to, aby nie „popchnąć przypowieści za daleko”.

Wydaje się, że można spokojnie założyć, że wyłącznie wierzący są porównywani do winorośli (gałązek) w krzewie winnym Jezusa, jak że tylko ci, którzy są „w Chrystusie” mogą przynosić owoc, który wyrasta dzięki „trwaniu w krzewie„. Oczywiście, Jezus nie mówił tu do niewierzących, lecz do Swoich najbliższych uczniów, mówiąc im, że są winoroślami.

Podobnie jak to robi winogrodnik, Ojciec chce, aby na gałązkach pojawiał się owoc. Ci, którzy przynoszą owoce, zostają przez Niego oczyszczani, co polega na tym, że odcina to co Jemu niepotrzebne, aby gałąź przynosiła jeszcze większy owoc. Jest to Boże dzieło, proces uświęcania.

Tych, którzy owocu nie przynoszą, odcina. Ponieważ jest to metafora, nie możemy być całkowicie pewnie czy to „odcięcie” mówi o osądzie w postaci śmierci fizycznej, kiedy to wierzący nadal zachowuje swe wieczne zbawienie, czy też jest tu mowa o utracie zbawienia również. Oczywiście, Jezus napomina Swych najbliższych uczniów, mówiąc, że jeśli mają wydawać owoc to muszą „trwać w Nim” (15:4), po czym ostrzega ich, „Kto nie trwa we mnie, zostaje wyrzucony precz jak wyschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” (15:6). Brzmi to jak ostrzeżenie przed piekłem, jeśli więc latorośl, która usuwa się sama staje się bezowocna i zostaje wrzucona do piekła, to wydawałoby się dziwne, aby bezowocna gałąź, która jest usuwana przez Ojca, dziedziczyła jednak życie wieczne.

W każdym razie, po przeczytaniu 15 rozdziału Ewangelii Jana, nikt nie może twierdzić, że przynoszenie owoców przez nas to dla Boga trywialna sprawa. Wybrał nas i wyznaczył po to, abyśmy „przynosili owoc i aby ten owoc był trwały” (15:16). Zauważ rolę modlitwy dla przynoszenia owocu. Jezus obiecał:

„Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się moimi uczniami” (15:7-8; p. również 15:16).

Gdy Jezus zachęcał Swoich uczniów, aby „prosili o cokolwiek chcą”, nie miał na myśli tego, że będą prosić o to, żeby mogli zbierać na ziemi materialne skarby, ponieważ oznaczałoby to, że nie trwają w Nim i Jego słowa nie trwają w nich. Jezusowi chodziło o to, że ich naczelnym pragnieniem będzie świętość, tak więc Jego zachęta, aby „prosili o cokolwiek zechcą” miała ich pobudzić do modlitwy o to, co pomoże przynieść więcej owocu. Bóg zawsze odpowiada na tego rodzaju modlitwy!

Słowa: „Jeśli przestrzegać będziecie moich przykazań, trwać będziecie w miłości mojej” nie brzmią jak obietnica „bezwarunkowej miłości”, tak często nauczanej w chrześcijańskich kręgach, lecz miłości warunkowej. Bóg kocha każdego warunkowo. Jesteśmy przyjaciółmi Jezusa, jeśli wykonujemy Jego przykazania (15:14). Gdyby Bóg kochał każdego bezwarunkowo, to nie ostatecznie nikt nie zostałby wrzucony do piekła. To, o czym wielu mówi, jako o „bezwarunkowej miłości Bożej”, lepiej można by było nazwać: „Boże chwilowe miłosierdzie”. Bóg kocha każdego miłością miłosierną, lecz dla tych, którzy nie pokutują, jest ona chwilowa.

Prawdziwi chrześcijanie są kochani i nienawidzeni – kochani przez siebie nawzajem, nienawidzeni przez świat. Jakże dziwne i wprawiające w zakłopotanie może być to, gdy okazje się, że jesteśmy nienawidzeni przez „chrześcijan”! Niech to będzie dla ciebie pociechą, że chrześcijanie, którzy nienawidzą chrześcijan, nie są chrześcijanami. (Możecie mnie cytować.) „Chrześcijanie”, którzy nienawidzą chrześcijan są tak samo zwiedzeni jak ucznie w Piśmie i faryzeusze z czasów Jezusa, którzy wyznawali miłość Bożą, lecz nienawidzili Jezusa (15:23-24). Jest to również bardzo mocno podkreślane w 1Liście Jana, gdzie powtarza swoim czytelnikom wielokrotnie, że miłość wzajemna jest papierkiem lakmusowym prawdziwej wiary w Jezusa. Niebo jest dla tych, którzy kochają!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_22.10.09 Jn.14

HeavenWordDaily

Servant David

Naturalnie uczniowie byli przestraszeni i zmieszani tym, co się miało stać. My, którzy znamy zakończenie tej historii, nie potrafimy docenić napięcia tej chwili. Uczniowie wiedzieli tylko tyle, że Jezus ma od nich odejść, co wywoływało niepokój ich serc. Tak więc słowami, które pocieszają nas 2000 lat później, Jezus zapewnił ich, że wszystko będzie w porządku. Idzie do Ojca przygotować miejsce dla nich, i ostatecznie wróci, aby ich osobiście odstawić tam (14:3). W międzyczasie pośle wspaniałego pomocnika i nauczyciela, aby żył w nich, Ducha Świętego, który jest odpowiednikiem zamieszkiwania i Ojca, i Syna w nich (14:16-17, 23).

Poza tym, Jezus zagwarantował jedenastce Swój nadnaturalny pokój, o którym Paweł napisał, że „przewyższa wszelki rozum” (Flp. 4:7). Niemniej to ich wiara była pewnym czynnikiem, tak więc zachęcił ich: „Wierzcie w Boga i we Mnie wierzcie” (14:3). Chodziło Mu o coś więcej niż zwykła wiara w to, że On i Bóg istnieją, było to napomnienie do zaufania zarówno Ojcu jak i Jezusowi, że wszystko jest pod ich kontrolą.

Jezus powiedział uczniom, że On jest w Ojcu i Ojciec w Nim (14:10-11). Stwierdził również, że jeśli widzimy Jego, widzimy Ojca (14:9). Zauważ jednak, że nie powiedział, że On jest Ojcem. Ojciec i Syn to dwie różne osoby, lecz są tak podobni, że jeśli znasz jednego to znasz i drugiego. Dlatego gdy słyszysz kaznodzieję, który mówi, że wielu chrześcijan zna Jezusa, lecz nie zna Ojca, to wiesz, że nie odrobił domowego zadania.

Co miał na myśli mówiąc, że ci, którzy uwierzyli w Niego, będą czynić te same dzieła, które On czynił i większe? (14:12). Niektórzy myślą, że Jezus mówił o całym ciele Chrystusa zbiorowo czyniącym te same i większe dzieła co On. Inni sądzą, że chodziło o to, że każdy wierzący powinien czynić te same i większe rzeczy co Jezus, a jednak nawet najmniejszym stopniu nie zbliżają się do tego, co mówią. Tak naprawdę, nawet oryginalni apostołowie nigdy nie czynili pewnych szczególnych cudów, których dokonywał Jezusa, a co dopiero większe.

Większość cudów zapisanych w Księdze Dziejów była dokonywana przez apostołów czy ewangelistów, a nie przez zwykłych wierzących i właśnie dlatego podejrzewam, że ta obietnica znajdzie swoje wypełnienie w przyszłości. Wiemy, że o dziewięciu darach Ducha Pismo mówi jako o „cudownych mocach wieku przyszłego” (Hebr. 6:5). Przez Izajasza Jezus proroczo mówił o wierzących w czasie Swego tysiącletniego panowania, mówiąc:

„Oto ja i dzieci, które mi dał Pan, jesteśmy znakami i przepowiedniami w Izraelu od Pana Zastępów, który mieszka na górze Syjon” (Iz. 8:18, por. z Hebr. 2:11-13)

Nie mówię, że cuda i dary Ducha nie są na dziś, lecz że nie wszyscy wierzący powinni spodziewać się chodzenia po wodzie, wskrzeszania martwych i rozmnażania żywności.

W dzisiejszym czytaniu Jezus trzykrotnie podkreśla związek między kochaniem a posłuszeństwem Jemu.

Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie,…

Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie,…

Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjedziemy , i u niego zamieszkamy” (14:15, 21, 23).

Jak często wyliczamy wymówki, aby nie być posłuszni Jezusowi, a jednak jak wielu z nas przyzna po prostu, że główną przyczyną tego, jest bark miłości do Niego?

Zauważ również, że Jezus obiecał, że On i Ojciec przyjdą zamieszkać tylko u tych, którzy kochają Go i zachowują Jego słowo (14:23). Musi więc być początkowa pokuta, aby w ogóle zacząć relacje z Panem. Myśl, jakobyśmy mogli „przyjąć Jezusa jako Zbawiciela” a odrzucić Go jako Pana nie ma żadnej biblijnej podstawy.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_21.10.09 Jn.13

HeavenWordDaily

David Servant

Jezus powiedział, że największy to ten, kto służy wszystkim (Mat. 32:11), powinniśmy więc spodziewać się tego, że Jezus, który jest największy, będzie również największym sługą. Dzisiejsza relacja z tego, ja umył nogi Swoim uczniom potwierdza to. Niemniej, największym aktem posługi Jezusa była jego śmierć za nas na krzyżu: „Syn człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie zwoje na okup za wielu” (Mat. 20:28).

Będąc największym nauczycielem, jaki kiedykolwiek żył, Jezus wiedział o tym, że najlepsze lekcje to nie wykłady, lecz przykłady. Powala nas to, że Pan nieba mógł zniżyć się do tego, aby umyć nogi dwunastu mężczyzn, lecz nie możemy zapominać, że zrobił to nie tylko po to, aby im usłużyć, lecz również aby pokazać im, czego od nich oczekuje. Jezus chce, aby Jego uczniowie usługiwali sobie nawzajem, lecz myślę, że jest bardzo wielkie znaczenie ma to, że w szczególności przykazał przyszłym przywódcom kościoła, aby jedni drugim obmywali nogi. Powodem tego, że kościół jest dziś tak podzielony jest to, że jego przywódcy są podzieleni. Jak wiele dobra mogłoby wyniknąć, z comiesięcznych spotkań pastorów, którzy zbierali by się po prostu po to, aby obmyć sobie nogi?

Oczywiście, obmywanie nóg było kulturalną praktyką w Izrael w czasach Jezusa, ponieważ ludzie nosili sandały i podróżowali drogami używanym zarówno przez ludzi jak i zwierzęta. Obmywanie stóp było powszechną grzecznością, zazwyczaj wykonywana przez sługi. Nie mam przekonania co do tego, żeby Jezus oczekiwał od chrześcijan, wszystkich czasów i kultur, aby literalnie myli sobie nawzajem stopy, lecz jestem pewien, że chce, abyśmy uniżali się przed sobą. Literalne mycie stóp na pewno nikogo nie zrani. Jeśli kiedykolwiek obmywałeś stopy, wiesz o tym. Jezus obiecał: „Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy zgodnie z tym postępować będziecie” (13:17).

Słyszałem kiedyś tragiczną historię o kościele, w którym nastąpił rozłam z powodu obmywania stóp. Niektórzy wierzyli, że ma to być wykonywane literalnie, a inni nauczali, że należy w pokorze służyć jedni drugim praktycznie i odpowiednio do lokalnej kultury. Nie mogli się ze sobą zgodzić co do tego, jak się mają nawzajem kochać i nastąpił podział, demonstrując światu to, że nienawidzili się nawzajem.

Podobnie jak w przypadku Piotra, jeśli Pan nie obmyje nas, nie będziemy mieli z Nim udziału (13:8). tylko On może przebaczyć nam i oczyścić! I, podobnie jak u Piotra, gdy odczujemy początkowe pełne oczyszczenie Pana, to później nadal potrzebujemy Go, aby nas czasami obmywał. Jest to proces uświęcenia i dlatego możemy modlić się każdego dnia: „Przebacz nam nasze długi„, jak uczył Jezus (Mt. 6:12).

Zastanawiam się, o czym myślał Jezus, obmywając stopy Judasza? Prawdopodobnie to samo, co przechodziło Mu przez głowę każdego dnia, gdy okazuje Swoją miłość tym wszystkim na całym świecie, którzy Go nienawidzą. Nawiasem: czy nie jest zdumiewające, że gdy Jezus powiedział uczniom, że jeden z nich Go wyda, nikt nie podejrzewał Judasza (13:22). Przez ponad trzy lata grał rolę ucznia Chrystusa całkiem nieźle. Najwyraźniej, nie należał do tych, których można poznać po owocach, co najmniej, aż do chwili zdrady.

Pomimo że diabeł włożył w serce Judasza myśl o zdradzie Jezusa (13:2), Judasz był moralnie wolnym człowiekiem działającym według swej własnej woli. Dowodzie tego fakt, że przez trzy lata zdecydował swoją wolą chodzić za Jezusem, nie wydał Go wcześniej, a później czuł wyrzuty sumienia tak silne, że popełnił samobójstwo. Szatan przedstawił pokuszenie zdrady Jezusa jako coś korzystnego, Judasz rozważał to, zmagał się z tym, poddał, a ostatecznie żałował. Judasz nie był robotem ani Boga, ani Szatana.

Czytaliśmy już o wymaganiach samo wyrzeczenia skierowanych do tych, którzy mają być prawdziwymi uczniami Jezusa w Łk. 14:25-33. Dziś dowiadujemy się, że znakiem odróżniającym prawdziwego ucznia od świata jest miłość do innych uczniów. Tak więc wszyscy powinniśmy zadać sobie pytanie: „Czy, gdy świat patrzy na mnie, postrzega mnie jako osobę, która kocha tych, którzy kochają Jezusa?

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение